Gość 13.02.2005 13:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lutego 2005 w40to o czym mówisz to prawdopodobnie są jakieś zaniedbania rodziców, dzieci rzadko są złośliwe i "niedobre" same z siebie a nie widzisz tego że "bezstresowe wychowanie" które wszyscy tak krytykują to właśnie te przedszkolanki które przytulają dziecko zamiast na nie krzyczeć? A stresowe wychowanie to nasza polska dyscyplina rodząca frustratów i przyszłych bezrobotnych?Może bezstresowe wychowanie wcale nie jest takie złe? ja pod tym pojęciem rozumiem to że by starać się dziecko zrozumieć i nie stwarzać niepotrzebnych stresów ale i przekazać zasadyz tym że trzeba zrozumieć że dwulatek niekoniecznie musi zasady rozumieć ... Nie wolno od dwulatka chyba za wiele wymagać? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 13.02.2005 22:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lutego 2005 Wylogowałam, bo chyba nie chcę być postrzegana przez pryzmat niepłodności Pewnie więcej o zazdrości bezdzietnych kobiet było na wątku z psami, ale tam jakoś nie mam ochoty zaglądać. Moniś i wszytkim, którzy zamiast krytykować, chcą zrozumieć takich ludzi polecam http://www.nasz-bocian.pl/modules.php?name=Forums&file=viewforum&f=19 Czy na pewno wartko jeszcze komuś takiemu dokopywać każąc zachycać się swoim dzieckiem- sama nieraz zaliczyłam dół po takim spotkaniu??? O bardziej uogólniając Myślę, że sprawa jak zawsze polega na empatii, trzeba przynajmniej postarać się wyobrazić sobie co czułabym na miejscu osoby, której rozbryykany 2 latek pomaział ściany? albo zepsuł starannie zaplanowany wieczór walentynkowy w Restauracji? Pozdrawiam dzietnych i bezdzietnych- wciąż mająca nadzieję na własnego bobaska Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 14.02.2005 15:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Lutego 2005 Gościu powyżejmam nadzieję,że Julcia nie psuła nikomu tego przedwalentynkowego wieczoru - były zdecydowanie przejawy sympatii,nie mówiąc już o personelu,który po tych kilku dniach uśmiechał się wciąż do szkrabka .Zyczę CI gorąco spełnienia marzeń. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 15.02.2005 11:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lutego 2005 Ewak to jaka atmosfera panuje w przedszkolu to zalezy od tego jaka kadra jest zatrudniona a nie od miasta czy kraju. Moj syn chodzi do przedszkola polskiego. Jest to przedszkole ktorego bym nigdy nie zamienila na inne. Panie maja podejscie do kazdego dziecka. Pani raz mi powiedziala - wie pani co na kazde dziecko dziala co innego - np. gdy dziecko nie chce zostac w przedszkolu : na pani synka dziala to ze powiem mu oj chodz no musisz mi pomoc wymyslec na dzis fajne zabawy, bez ciebie sobie nie poradze na inne dziecko dziala to ze pojdzie do kuchni i sprawdzi czy panie sobie radza i czy czegos im nie potrzeba a na jednego chlopca dziala to ze pani sprzatczka nie moze sobie z odkurzaczem poradzic i czekala wlasnie na niegozeby jej pomogl Przedszkole mamy naprawde przednie z czego sie bardzo ciesze Jesli chodzi o wychowanie dzieci - kazde dziecko jest inne ale kazde dziecko jest madre i kalkuluje w malej glowce szybciej niz kalkulator Wychowanie takiego szkraba to rzecz trudna. U mojego synka sprawdza sie rozmowa , nagrody i kary. Szczegolnie dobra kara jest brak komputera przez np. 2 dni. Przez te 4 lata doszlam juz do wprawy jak przekonac mojego synka zeby np. nie kupowal 5 batonow naraz tylko codziennie jednego i dlaczego tak ma byc. Rozmowa , rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Ale i tak dziecko jest nieprzewidywalne - 3,5 lat u mojego synka bez awantur w sklepie - to bylo dla mnie szokujace i nieprawdopodobne. ALe tak bylo . Az w koncu po 3,5 lat awantura. Moje dziecko stwierdzilo ze tata wziol zla smietane i ma wziac inna bo w przedszkolu daja inna. Wrzeszczal i tupal na caly sklep. Wyprowadzilam go do hollu i tam sie tak rozwrzeszczal ze juz na amen mialam problem. Do tego zaczol wrzeczczec ze bez cukierkow nie wyjdzie. Zlecialy sie jakies babki a moj syn wrzeszczy - jestem glodny !!! ( tylko ja wiedzialam ze jest glodny na cukierki - jak to on mowi). Wtedy podleciala jakas kobieta i do mnie mowi - co za matka z pani? mowie do niej zeby sie nie wtracala i odeszla. Poszla. Za chwile wrocila i mowi - czy mama juz wie dlaczego dziecko plakalo? czy nie wie ? pani wie ze ja pania moge do sadu podac? Pozniej powiedzialam synkowi ze jak bedzie takie awantury robil to taka pani jak tamta zawola policjanta , powie mu ze ja jestem niedobra mama i policjant mi go zabierze i nie bedzie chcial oddac. To tak na moje dziecko podzialalo ze zawsze sie ze mna w sklepie zgadza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 15.02.2005 11:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lutego 2005 no własnieciekawe dlaczego takich uczynnych pań pełnych zainteresowania nie ma tam, gdzie dzieci są maltretowane - nie wierzę że nie słychać wczoraj pokawywali program w TV - dziecko 3 miesięczne pobite, dziecko bodajże roczne którego nie dało się uratować, masa dzieci w szpitalach, posiniaczonych - gdzie są wtedy uczynne wszystkowiedzące sąsiadki? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewak39 15.02.2005 11:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lutego 2005 Ewak to jaka atmosfera panuje w przedszkolu to zalezy od tego jaka kadra jest zatrudniona a nie od miasta czy kraju. Moj syn chodzi do przedszkola polskiego. Jest to przedszkole ktorego bym nigdy nie zamienila na inne. Panie maja podejscie do kazdego dziecka. Pani raz mi powiedziala - wie pani co na kazde dziecko dziala co innego - np. gdy dziecko nie chce zostac w przedszkolu : na pani synka dziala to ze powiem mu oj chodz no musisz mi pomoc wymyslec na dzis fajne zabawy, bez ciebie sobie nie poradze na inne dziecko dziala to ze pojdzie do kuchni i sprawdzi czy panie sobie radza i czy czegos im nie potrzeba a na jednego chlopca dziala to ze pani sprzatczka nie moze sobie z odkurzaczem poradzic i czekala wlasnie na niegozeby jej pomogl Przedszkole mamy naprawde przednie z czego sie bardzo ciesze Alez ja sie absolutnie zgadzam! Moze zle sie wyrazilam porownujac kraje, moze powinnam byla powiedziec, ze to moje osobiste doswiadczenia akurat z takimi a nie innymi przedszkolami. Z drugiej strony nie ulega watpliwosci, ze tu kadra nauczycielska jest troche inaczej ksztalcona - chociaz to moze w Polsce tez juz sie zmienia, nowa kadra bedzie juz troche inaczej podchodzic do wychowywania dzieci. To co piszesz spokojnie mogloby sie odniesc wlasnie do takich przedszkoli, z ktorymi ja mialam tu do czynienia. A z tymi cholernymi panciami, ktore zawsze wiedza lepiej... no coz, tu mam wspaniale grono znajomych polskich pan po 50-60-ce, ktore same nigdy nie mialy dzieci, ale zawsze najlepiej wiedza, jak z dzieckiem nalezy postepowac! Ja przy mojej ogromnej dla nich sympatii czesto zaciskam zeby, jak mi protekcjonalnie tlumacza, ze nie nalezy biec do maluszka i go przytulac, jak placze w lozeczku, bo go sie zepsuje... a moj instynkt macierzynski twierdzi, ze maluszkowi jest zle i potrzebuje mamy... ze trzeba zrobic to a nie trzeba tamtego, porady sprzed pol wieku, jak same byly dziecmi... to co mowic o wiedzmach spotykanych na spacerach czy w supermarketach... przy moze dobrych intencjach brak rozumu, wychowania, kultury niestety odbija sie na wszystkich, z dzieckiem wlacznie, bo przeciez przerazenie takiego maluszka, jak mu nagle zaczyna wykrzykiwac cos nad uchem rozjazgotana pancia, potem trzeba dlugo uspokajac. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 15.02.2005 11:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lutego 2005 Ewak to jaka atmosfera panuje w przedszkolu to zalezy od tego jaka kadra jest zatrudniona a nie od miasta czy kraju. Moj syn chodzi do przedszkola polskiego. Jest to przedszkole ktorego bym nigdy nie zamienila na inne. Panie maja podejscie do kazdego dziecka. Pani raz mi powiedziala - wie pani co na kazde dziecko dziala co innego - np. gdy dziecko nie chce zostac w przedszkolu : na pani synka dziala to ze powiem mu oj chodz no musisz mi pomoc wymyslec na dzis fajne zabawy, bez ciebie sobie nie poradze na inne dziecko dziala to ze pojdzie do kuchni i sprawdzi czy panie sobie radza i czy czegos im nie potrzeba a na jednego chlopca dziala to ze pani sprzatczka nie moze sobie z odkurzaczem poradzic i czekala wlasnie na niegozeby jej pomogl Przedszkole mamy naprawde przednie z czego sie bardzo ciesze Jesli chodzi o wychowanie dzieci - kazde dziecko jest inne ale kazde dziecko jest madre i kalkuluje w malej glowce szybciej niz kalkulator Wychowanie takiego szkraba to rzecz trudna. U mojego synka sprawdza sie rozmowa , nagrody i kary. Szczegolnie dobra kara jest brak komputera przez np. 2 dni. Przez te 4 lata doszlam juz do wprawy jak przekonac mojego synka zeby np. nie kupowal 5 batonow naraz tylko codziennie jednego i dlaczego tak ma byc. Rozmowa , rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Ale i tak dziecko jest nieprzewidywalne - 3,5 lat u mojego synka bez awantur w sklepie - to bylo dla mnie szokujace i nieprawdopodobne. ALe tak bylo . Az w koncu po 3,5 lat awantura. Moje dziecko stwierdzilo ze tata wziol zla smietane i ma wziac inna bo w przedszkolu daja inna. Wrzeszczal i tupal na caly sklep. Wyprowadzilam go do hollu i tam sie tak rozwrzeszczal ze juz na amen mialam problem. Do tego zaczol wrzeczczec ze bez cukierkow nie wyjdzie. Zlecialy sie jakies babki a moj syn wrzeszczy - jestem glodny !!! ( tylko ja wiedzialam ze jest glodny na cukierki - jak to on mowi). Wtedy podleciala jakas kobieta i do mnie mowi - co za matka z pani? mowie do niej zeby sie nie wtracala i odeszla. Poszla. Za chwile wrocila i mowi - czy mama juz wie dlaczego dziecko plakalo? czy nie wie ? pani wie ze ja pania moge do sadu podac? Pozniej powiedzialam synkowi ze jak bedzie takie awantury robil to taka pani jak tamta zawola policjanta , powie mu ze ja jestem niedobra mama i policjant mi go zabierze i nie bedzie chcial oddac. To tak na moje dziecko podzialalo ze zawsze sie ze mna w sklepie zgadza to ja pisalam teraz dopiero zobaczylam ze jako anonim Kadra w przedszkolach to owszem rozna jest - w naszym jest jedna pani co sie nie nadaje do dzieci - stoi nad nimi jak taki kat a jak juz jest jakies przedstawienie np. na dzien babci - stoi z taka mina jakby miala tym dzieciom glowy urwac jak tylko sie pomyla. Chociaz moze to tylko moje odczucia. Inni rodzice tez za nia nie przepadaja ale za to dzieci o dziwo ja uwielbiaja - czyzby dzieci lubily musztre? Przymykam na nia oczy bo moj syn ja lubi i mowi ze ona jest fajna a to przeciez najwazniejsze aby dzieci ja lubily. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maggie 16.02.2005 22:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2005 Brrr - okropność te panie "uczynne" i wszystkowiedzące! Ale zgrozą napawają mnie też całkiem obce kobiety albo np. tylko z widzenia znane sąsiadki przyskakujące i świergolące z zachwytem do mojej pociechy. Żeby tylko! Niektóre rwą się do łapania za rączki i nóżki, szczytem była kobieta chcąca obcałować moją córkę! O wciskaniu cukierków i lizaków nie wspomnę. Moje cierpliwe tłumaczenia, że nie chcę, aby dzieci brały słodycze od nieznajomych traktowane są z niedowierzaniem, urazą i komentarzem: "Co, żałuje pani dziecku?". Czasy są niestety takie, że - tak jak pisała Ziaba- dzieci trzeba uczyć dużej ostrożności w stosunku do obcych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.02.2005 09:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Co sądzicie o takiej historii. Znajomi wybierają się na urlop w góry. Mają dwoje dzieci 1 roczne i 4 letnie. Na codzień są w domu pomiędzu 16 a 17 stą. Młodsze z opiekunką starsze w przedszkolu. Starsze często spędza weekendy z babcią, młodsze też czasami. Zdecydowali że w góry pojedzie z nimi tylko starsze bo z dwojgiem to kłopot za duży i nie poszaleją na stoku. Jadą na jakiś tydzień, młodsze oddają do drugiej babci z którą ma niewiele kontaktu, starsze jedzie z nimi. Lubią Oni swoje dzieci? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ozzie 17.02.2005 09:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Trudno kogos oceniac jakim jest rodzicem na podstawie tych kilku informacji. Troche rozumiem tych ludzi; jezeli inna dorosla osoba z nimi nie pojedzie na narty to rzeczywiscie nie poszaleja sobie na stoku. Moze 4 latek juz troche jezdzi, moze na kilka godzin bedzie chodzil do szkolki narciarkiej. My z naszymi dziecmi jezdzimy na narty juz 5 sezon, kiedy pierwszy raz pojechalismy syn mial 2 lata, a corka 5. Zabralismy ze soba opiekunke do mlodszego dziecka, ale po poludniu ona miala wolne, wiec syn bawil sie z nami na sniegu, jezdzil nawet na nartach ze mna na takiej specjalnej "smyczy". Sam fakt, ze dzieci wysyla sie do babci o niczym nie swiadczy! Nasze pociechy sa juz wieksze (6 i 9 lat), na wakacje jezdza z nami, choc raz do roku wyjezdzam sama z mezem na kilka dni. Rodzicom, nawet tym najlepszym tez nalezy sie "odpoczynek" bez dzieci albo jak kto woli "odpoczynek od dzieci". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 17.02.2005 10:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Rodzicom, nawet tym najlepszym tez nalezy sie "odpoczynek" bez dzieci albo jak kto woli "odpoczynek od dzieci". A dzieciom należą się rodzice. Szczególnie takim maleńkim dzieciom. Ja ich oceniam zdecydowanie negatywnie. Nawet komentarz jest zbędny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 17.02.2005 11:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Ja zgadzam się z tym, że rodzicom należy się odpoczynek od dzieci. Często zresztą dzieci są wysyłane na wakacje do babci, na kolonie itp. To też jest frajda dla nich.A w przypadku takiego małego dziecka, to czy fakt jego posiadania musi oznaczać rezygnację ze swoich pasji i prawa do wyjazdu w góry? Ja nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom. Skoro rodzice nie mają sami ze sobą problemu, że muszą zostawić dziecko z babcią (bo tylko taki problem- emocjonalny) tu widzę, to wszystko OK. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tola 17.02.2005 11:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Byliśmy w tym roku na nartach razem z dziećmi jak zwykle.Piłam herbatę w skibarze, obok mnie usiadło młode małżeństwo.Ona wyjęła telefon komórkowy i zadzwoniła do Polski: (...)- Jasiu, Jasieńku, to ja mamusia...co u Ciebie syneczku- mamusiu, ja płatałem...- płakałeś??, dlaczego płakałeś, kochanie?- bo Ciebie nie było.....słychać płacz...- Jasieńku, nie płacz, mamusia wróci pojutrze, nie płacz już...- płacz jest jeszcze wiekszy- dlaczego płaczesz Jasieńku?- bo ja nie wiem, kiedy jest pojutrze...szloch straszliwy... Nie mogłam, wyszłam ze skibaru... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magmi 17.02.2005 11:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Roczne dziecko jest zdecydowanie za małe, żeby na tydzień zostawiać je pod cudzą opieką, nawet jeśli "cudza opieka" oznacza babcię.Tak jak powyżej napisała Tola (chociaż to dziecko z telefonu na pewno było trochę starsze): maluch nie rozumie, co znaczy że rodzice wrócą "za tydzień". Po protu czuje się przez nich porzucony, a to jest prawdziwa tragedia. Już 3-latka można przeważnie (bo to jednak zależy też od dziecka) zostawić na parę dni pod opieką dobrze znanej i lubianej osoby, więc wyrzeczenie nie jest na wieki. Moim zdaniem, jesli ktoś nie jest w stanie na 3 lata zrezygnować z wyjazdu na narty czy na wakacje bez dziecka, w ogóle nie powinien się na dziecko decydować. Niemniej, dużo naszych znajomych robi takie numery swoim dzieciom. Jedni z nich wyjechali na wakacje latem, zostawiając swojego rocznego synka z babcią. Babcia na co dzień dużo zajmowała się maluchem, więc wydawało się, że bedzie OK. Opowiadali później, że drugi raz by tego nie zrobili. Mały bardzo źle zniósł rozstania. Po powrocie nie chciał na nich spojrzeć. Nie chciał się przytulić. Przez jakiś czas zachowywał się nieswojo, "dziko". Miałabym obawy, jakie ślady pozostawie w psychice dziecka takie przeżycie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aga J.G 17.02.2005 11:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Tak Tola ten przykład jest doskonały smutne to lecz prawdziwe Ja też bym wyszła Zawsze twierdziłam że jak się ktos decyduje na dzieci to trzeba ponosic knsekwencje swych decyzji a łączy się to również z tym że jak dziecko jest malutkie nie poszaleje sie na stoku. I nie twierdzę wcale że rodzicom nie należy się odpoczynek czy wyjazd lub wypad tylko we dwoje. Moje dziewczyny też jeżdżą do babci na ferie wakacje i są z tego bardzo zadowolone Ale wyjazdy na dłużej są zawsze całą rodziną Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 17.02.2005 11:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 I wyszłam z moim zdaniem na bezdusznego typa Utwierdza mnie to w przekonaniu, ze na sucho- od dołu wszystko inaczej wygląda. Wrażliwość jest inna. W opisywanym przypadku są dwie strony medalu. Jedna to przeżycia dziecka. Są ponoć takie, które bez rozpaczy i z zadowoleniem przyjmują "odpoczynek od rodziców" i pobyt przez dłuższy czas tylko z babcią, a są takie, dla których traumatycznym przeżyciem jest już to, ze rodzice wracają z pracy dopiero po 17. I tak codziennie. Druga strona to prawa rodziców. Czy rzeczywiscie muszą być one ograniczane dlatego, źe dziecku należy się to a tamto? Dlatego też moim zdaniem nie da się jednoznacznie ocenić tych opisywanych rodziców, bo nie znamy podejściea do rozstania z nimi na jakiś czas ich dziecka. Tak myślę "na sucho" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 17.02.2005 12:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Aniu, nie wolno takiego malucha zostawiać i kropka! Jak przetłumaczysz bobasowi, który nic jeszcze nie rozumie, że wrócisz za tydzień??? Dziecko jest przerażone, nie ma pojęcia, czy rodzice wrócą, dlaczego ich nie ma, co się dzieje. Zgadzam się z magmi i resztą Jeśli ktoś nie potrafi w początkowych latach życia dziecka zrezygnować z takich przyjemności jak wyjazd na narty bez malucha, bo mu się należy "odpoczynek od dzieci", to niech zrezygnuje z dziecka. Kilkuletnie dziecko z przyjemnością zazwyczaj jeździ do dziadków, cioć czy innych znanych i lubianych. I samo często się tego domaga. Wtedy hulaj dusza! My na narty, dziecko do babci. I wszyscy są szczęśliwi. Roczne dziecko potrzebuje rodziców. Każdego dnia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magmi 17.02.2005 12:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Aniu,niestety, nie można go o to zawczasu zapytac, prawda? "Kochanie, czy będziesz bardzo płakał, jesli mamusia i tatus wyjadą na tydzień i zostawią cię u babci?" Żadne roczne dziecko nie zrozumie tego pytania. Co do tego, że są dzieci które z zadowoleniem "odpoczywają" na jakiś czas od rodziców - to jest prawda, ale dla starszych dzieci. Ja osobiście nie znam takich 1- czy nawet 2-latków, w każdym razie. Znam tylko rodziców, którzy uważają, że jak dziecko trochę popłacze, to nic strasznego się nie stanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aga J.G 17.02.2005 12:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 uważam też że zależy to poprostu od wieku dziecka Aniu. Te starsze bardzo chętnie odpoczywają od rodziców Te młodsze nie są jeszcze nimi tak zmęczone i dlatego trudno im się rozstawać z rodzicami A co do oceny na sucho mam taką koleżankę, która ma o wiele młodsze dziecko od mojej starszej córki więc jak moja Nikola była mała koleżanka nie miała jeszcze swojej pociechy i zawsze słyszałam nie możesz jej zostawić z mamą nic jej nie będzie itp. nie były to złośliwości poprostu uważała że za dużo czasu poświęcam dziecku odkąd ma swoje jej zdanie na ten temat zmieniło się i do roku nie zostawiła swojego maleństwa na dłużej niż dwie godziny jak widać punkt widzenia zmienia się i zależy od punktu siedzienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 17.02.2005 12:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2005 Masz rację Aga z tym punktem siedzenia Ale z niepokojem czytam o tej konieczności przebywania non stop z dzieckiem. Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na długie urlopy wychowawcze i po 3 miesiącach od narodzin malucha muszą wrócić do pracy. Ja czytając Wasze posty już mam wyrzuty sumienia, że gdy moje potencjalne ( ) dziecko urodzę to potem zrobię mu wielką krzywdę idąc do pracy. A to przecież nie tak... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.