Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy używanie "mgr" nie jest w złym guście?


mario_pab

Recommended Posts

Maksiu, cała tajemnica w tym, ze wchodzę na 2 i 1/2 statecznie, jak dziadkowi przystało i dopiero gdy nikt nie widzi (tak w tajemnicy, to jak widzi ta młoda sąsiadka co mieszka pod14) biegnę co sił w nogach :wink: :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 65
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

pewnie, że w złym guście

teraz jest pełno tych śmiesznych kierunków niewiele trudniejszych od podstawowego kursu gotowania i tytuł magistra nie jest już żadnym osiągnięciem

w każdym razie dla mnie on juz nic nie znaczy

u mnie w pracy niestety trzeba być bardzo czujnym, żeby człowiekowi nie wcisnęli do pieczątki tych śmiesznych trzech literek

natomiast dr to jest coś i można używać w niektórych sytuacjach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie, że w złym guście

teraz jest pełno tych śmiesznych kierunków niewiele trudniejszych od podstawowego kursu gotowania i tytuł magistra nie jest już żadnym osiągnięciem

w każdym razie dla mnie on juz nic nie znaczy

u mnie w pracy niestety trzeba być bardzo czujnym, żeby człowiekowi nie wcisnęli do pieczątki tych śmiesznych trzech literek

natomiast dr to jest coś i można używać w niektórych sytuacjach

 

 

popieram, ale nie kazdy ma czas dr robic :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sądze ze tak.. ja ostatnio przynajmniej borykam sie z paroma technicznymi projektami.. i nijak nie wiem jak szukać takiej osoby..szczególnie taki jeden projekcik w Łodzi do nowootwieranej fabryki przez Klienta angielskiego..po pierwsze nazwa stanowiska Industrial Engineer..inżynier ds.. no właśnie czego.. produkcji? to jest baaardzo rozległe nazewnictwo i jest duza sznsa ze przysle mi sie tona cv nie pasujacych do opisu stanowiska..

a propo tych co skandują przeciwko używania anglojęzycznego nazewnictwa to moze wymyślicie nazwy na stanowiska Headhunter (łowca głów???) czy Interim Manager albo Researcher..nieprzetłumaczalne aby brzmaiło sensownie.. tez jestem za tym by stosowac polskie odpowiedniki, ale czasami sie na prawde nie da :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ara przepraszam i przepraszam wszystkich których mogłam urazić..mówiac wiekowa osoba miałam na mysli punkt widzenia Klientów z którymi mam do czynienia..

juz nie wspomnę o ich wymagań dot. płci..to ze jest to w prawie polskim zabronione (umieszczanie w ogłoszeniach wymagań dot. wieku, płci, religii, narodowosci) to i tak klient ma własne wizje a ja rekrutując dla niego kandydató musze te wizje brać pod uwagę..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sądze ze tak.. ja ostatnio przynajmniej borykam sie z paroma technicznymi projektami.. i nijak nie wiem jak szukać takiej osoby..szczególnie taki jeden projekcik w Łodzi do nowootwieranej fabryki przez Klienta angielskiego..po pierwsze nazwa stanowiska Industrial Engineer..inżynier ds.. no właśnie czego.. produkcji? to jest baaardzo rozległe nazewnictwo i jest duza sznsa ze przysle mi sie tona cv nie pasujacych do opisu stanowiska..

a propo tych co skandują przeciwko używania anglojęzycznego nazewnictwa to moze wymyślicie nazwy na stanowiska Headhunter (łowca głów???) czy Interim Manager albo Researcher..nieprzetłumaczalne aby brzmaiło sensownie.. tez jestem za tym by stosowac polskie odpowiedniki, ale czasami sie na prawde nie da :wink:

 

A czemu nie łowca głów? Dla Anglika headhunter brzmi tak samo jak dla Polaka łowca głów. Uważam, że nie należy wstydzić się własnego języka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wedlug mnie to zalezy w jakich okolicznosciach. Bo jesli to taka zwykla wizytowka, powiedzmy towarzyska, to naprawde bez sensu. Jesli zas chodzi o jakies interesy czy kontakty zawodowe, to moze ma znaczenie ze ktos jest mgr inż.

 

 

Jestem tego samego zdania. W interesach jest to wazne. Zreszta ja nierozumiem jak moze byc wstyd komus za to ze jest mgr. To po co robil ten tytul?

No i nie po to pracujemy na tytul tak ciezko i tyle lat aby potem nie uzywac go - to bezsensu. Na wizytowce sluzacej do kontaktow zawodowych jak najbardziej bedzie ok wpisanie przed nazwiskiem tytulu. Nawet gdy mam udac sie do jakiegos specjalisty z danego zawodu to wole aby na wizytowce czy na drzwiach mial tytul - wiem do kogo ide.

 

Jesli chodzi o ksiazki telefoniczne. Rzecz sie ma tak ze niektore nazwiska czesto sie powtarzaja. Szukajac kogos kto ma takie nazwisko tytul moze nam pomoc go zidentyfikowac. Jednak ja w zwyklej ksiazce bym nie umiescila swojego tytulu.

 

Natomiast przedstawianie sie komus czy na jakichs zebraniach mowiac - moje nazwisko mgr inz. Adelajda Kowalska ( to taki przyklad - ewentualna zbierznosc nazwisk jest przypadkowa) jest dla mnie wrecz smieszne.

Znam pania ktora robi zebrania dwa razy do roku zawsze w tej samej grupie osob i zawsze sie tak przedstawia. Nie wiem po co to robi - ale na mnie dziala to odpychajaco .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wedlug mnie to zalezy w jakich okolicznosciach. Bo jesli to taka zwykla wizytowka, powiedzmy towarzyska, to naprawde bez sensu. Jesli zas chodzi o jakies interesy czy kontakty zawodowe, to moze ma znaczenie ze ktos jest mgr inż.

 

 

Jestem tego samego zdania. W interesach jest to wazne. Zreszta ja nierozumiem jak moze byc wstyd komus za to ze jest mgr. To po co robil ten tytul?

No i nie po to pracujemy na tytul tak ciezko i tyle lat aby potem nie uzywac go - to bezsensu. Na wizytowce sluzacej do kontaktow zawodowych jak najbardziej bedzie ok wpisanie przed nazwiskiem tytulu. Nawet gdy mam udac sie do jakiegos specjalisty z danego zawodu to wole aby na wizytowce czy na drzwiach mial tytul - wiem do kogo ide.

 

Jesli chodzi o ksiazki telefoniczne. Rzecz sie ma tak ze niektore nazwiska czesto sie powtarzaja. Szukajac kogos kto ma takie nazwisko tytul moze nam pomoc go zidentyfikowac. Jednak ja w zwyklej ksiazce bym nie umiescila swojego tytulu.

 

.

 

nie chodzi o to, żeby sie wstydzić tytułu, ale po prostu nie jest to żadne osiągniecie, to jest po prostu standard, jak matura

 

mnie studia z całą pewnoscią nie kojarzą się z ciężką pracą i nie skończyłąm ich po to, żeby używać tego tytułu

 

zawsze było dla mnie oczywiste, że pójde na jakieś studia - to jest po prostu minimum edukacyjne, a zatem jeżeli ktos umieszcza na wizytówce tytuł mgr to jest to dla mnie raczej śmieszne

 

rozumiem tylko, że ktoś moze nie pójść na studia z powodów losowych (np ma chore dziecko) albo fiansowych

 

natomiast skrót dr jest juz pewnym osiągnieciem i może warto się nim posługiwać na wizytówkach i pieczątkach , ale oczywiscie nie przy przedstawianiu się

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wedlug mnie to zalezy w jakich okolicznosciach. Bo jesli to taka zwykla wizytowka, powiedzmy towarzyska, to naprawde bez sensu. Jesli zas chodzi o jakies interesy czy kontakty zawodowe, to moze ma znaczenie ze ktos jest mgr inż.

 

 

Jestem tego samego zdania. W interesach jest to wazne. Zreszta ja nierozumiem jak moze byc wstyd komus za to ze jest mgr. To po co robil ten tytul?

No i nie po to pracujemy na tytul tak ciezko i tyle lat aby potem nie uzywac go - to bezsensu. Na wizytowce sluzacej do kontaktow zawodowych jak najbardziej bedzie ok wpisanie przed nazwiskiem tytulu. Nawet gdy mam udac sie do jakiegos specjalisty z danego zawodu to wole aby na wizytowce czy na drzwiach mial tytul - wiem do kogo ide.

 

Jesli chodzi o ksiazki telefoniczne. Rzecz sie ma tak ze niektore nazwiska czesto sie powtarzaja. Szukajac kogos kto ma takie nazwisko tytul moze nam pomoc go zidentyfikowac. Jednak ja w zwyklej ksiazce bym nie umiescila swojego tytulu.

 

.

 

nie chodzi o to, żeby sie wstydzić tytułu, ale po prostu nie jest to żadne osiągniecie, to jest po prostu standard, jak matura

 

mnie studia z całą pewnoscią nie kojarzą się z ciężką pracą i nie skończyłąm ich po to, żeby używać tego tytułu

 

zawsze było dla mnie oczywiste, że pójde na jakieś studia - to jest po prostu minimum edukacyjne, a zatem jeżeli ktos umieszcza na wizytówce tytuł mgr to jest to dla mnie raczej śmieszne

 

rozumiem tylko, że ktoś moze nie pójść na studia z powodów losowych (np ma chore dziecko) albo fiansowych

 

natomiast skrót dr jest juz pewnym osiągnieciem i może warto się nim posługiwać na wizytówkach i pieczątkach , ale oczywiscie nie przy przedstawianiu się

 

 

Nie zgadzam sie. Kazdy tytul jest naszym osiagnieciem. Standardem i minimum jest szkola podstawowa potem zalezy juz od delikwenta co zrobi ze swoim zyciem. Powodow dla ktorych nie ida ludzie na studia jest wiecej Lidziu - np. nie zdana matura, brak checi do nauki lub poprostu brak zdolnosci. Nie wiem jakie ty studia konczylas ze uwazasz ze nie wymagaly pracy. ALe wezmy np. studia budowlane - niekazdy jest zdolny je skonczyc - konczy 10% chętnych . Wezmy np. studia mechaniczne czy elektroniczne czy informatyczne w zakresie np. programowania - nie kazdy jest zdolny je skonczyc , ba co ja mowie - nie kazdy jest zdolny je rozpoczac. A konczac je otrzymujesz tytul mgr lub mgr inz. lub sam inz. - czyz to nie jest osiagniecie?

Tytuly sa wazne w naszym zyciu szczegolnie w sferze zawodowej - tutaj poslugiwanie sie nimi jest niezbedne. Zaczynamy sie nimi poslugiwac juz piszac list motywacyjny i CV piszac ze w danym roku ukonczylismy studia wyzsze z tytulem mgr czy mgr inz.

Nie widze sensu isc na studia jesli nie mamy zamiaru uzywac zdobytych tytulow.

 

Za nietakt uwazam przedstawianie sie z tytulami ale wizytowki, pieczatki, dokumenty biurowe - to sa miejsca gdzie kazdy tytul bedzie na miejscu.

Ja wypelniam np. w pracy dokumenty takie ze jesli nie wpisze swojego tytulu mgr inz. nie przyjma mi ich. Wizytowka sluzbowa bez tytulu tez jest dla mnie malo cenna. NIc mi nie mowi o wyksztalceniu danej osoby - a to wazne w sprawach sluzbowych jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aga

rozumiem, że są studia łatwiejsze i trudniejsze, jak np. informatyka czy fizyka jądrowa. Chodzi mi o to, że (poza wypadkami losowymi/brakiem funduszy) każdy może sobbie jakieś studia znaleźć. Jakieś łatwe. Zróźnicowanie jest kolosalne.

I również z tego powodu uważam, ze wpisywanie tytułu mgr jest bez sensu. Są po prostu kierunki, któeymi nie sposób se popisywać. Moi niektórzy znajomi studiowali na takich kierunkach, że naprawdę nic od nich nie wymagano. Uczyli sie tylko z notatek :o :o :o . Prawie żadnych książek. Wydaje mi się praktycznie nierealne, aby ktos mógł być nie dość zdolny aby takie studia skończyć. (Co ciekawe, ci znajomi robia teraz na tych swoich kierunkach doktoraty.)

To jasne, że w cv podaje się jakie się skończyło studia. Ale to co innego niż pieczątka.

Czym innym jest informacja, jakie studia sie skończyło - to może być ważne, chociaż właściwe to raczej ważne jest w jakiej dziedzinie sie jest specjalista/czym się zajmujemy. To jest potrzebne.

Trochę pracy moje studia wymagały, no ale bez przesady. Naprawdę to nic nadzwyczajnego skoro wtedy jednynym moim obowiązkiem była nauka. Mam teraz 28 lat :cry: :cry: i jeszcze się "uczę" i kiedy ta moja nauka sie skończy to chyba sie załamę, bo będę się czuła naprawdę staro.

 

Wiesz Aga, może ja nie ma racji, może też kiedyś zmienię zdanie. Po prostu do 24 roku życia, czyli do skończenia studiów, miałam do czynienia tylko z osobami, które miały wyższe wykształcenie albo do niego zmierzały. Oprócz kolegów nie spotykałam przecież innych ludzi poza rodziną, znajomymi rodziców i nauczycielami. Dlatego wyższe wykształcenie było dla mnie oczywiste. (chociaż oczywiście słyszałam jakieś wskaźniki w TV). Dopiero odkąd poszłam do pracy troche to się zmienia, ale wciąż kiedy widzę na pieczątce skrót mgr to wydaje mi sie to śmieszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tym_razem_jako_gość

Na moje biurko trafia codziennie sterta korespondencji.

Tę korespondencję podpisują ministrowie, prezydenci miast, burmistrzowie, wójtowie, przewodniczący rad gmin.

Trudno oczekiwać by te osoby nie miały wyższego wykształcenia.

 

Od czasu do czasu w podpisie (pięczęci) trafi się skrót dr cześciej mgr. Niemniej jest to mniej niż 10% korespondencji.

Odnoszę wrażenie, ze ten mgr częściej tafia się w podpisie wójta gminy niż prezydenta miasta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem tak:

dla mnie zdobycie tytulu mgr jest wiekszym osiagnieciem niz zdobycie dr w niektorych dziedzinach. Np. wspomniane wczesniej budownictwo.

Na mgr musisz 5 lat uczyc sie, zdawac ciezkie egzaminy ( mowie o swoich studiach - byly ciezkie) , potem obrona dyplomu - w moim fachu naprawde nie jest latwo. Moje studia to budownictwo ladowe.

Jesli chodzi teraz o dr - zazwyczaj sa to ludzie , ktorzy nie dali sobie rady w pracy np. na budowie a nawet w biurze, sa ciency a cudem studia przeszli i obronili prace lub boja sie tej pracy i zostaja na uczelni . SIedza tam , potem pisza prace i maja dr.

osobiscie znam przypadek jednej dziewczyny ktora zostala przyjeta do naszej firmy po studiach budowlanych na budowe. Strasznie sie meczyla dziewczyna , pozatym byla malo pojetna ( wlasciwie to sie zastanawialismy jak ona przeszla te studia - ale cuda sie zdarzaja).Ona podstaw nie wiedziala - jak policzyc tynk na scianach . Przychodzila z pytaniem - a co jesli sa drzwi :o

Po okresie probnym nei podpisano z nia umowy. Szukala pracy , szukala - ale juz nie chciala na budowe bo sie bala , w biurze tez jej jakos nie wyszlo. Wymyslila wiec ze bedzie sie doktoryzowala. Wiec poszla na uczelnie, tam sobie siedzi i robi tytul dr. Az mnie przerazenie bierze jak taki ktos moze miec tytul dr - ten tytul powinien swiadczyc o pewnej wiedzy a tutaj wogole sie to nie sprawdza. I potem ucza tacy co pojecia nie maja a czesto gesto studenci ktorzy juz troche z budowa sie obyli dorabiajac sobie wiedza wiecej niz pani dr - to jest przerazajace.

I jak taka zrobi sobie pieczatke czy wizytowke z tytulem dr to dopiero smiech na sali.

A gosc ktory ma mgr inż. budownictwa pracuje na budowie od kilku lat przewyzsza ta dziewczyne z dr wiedza i to ogromnie.

I co jemu ma byc wstyd wpisac ze ma mgr ale dla niej dr to ma byc zaszczyd i cos czy moze sie pochwalic? Ona do piet mu nie dorasta wiedza budowlana - czerwieni sie gdy on na projekcie pokazuje jej marke stalowa a ona nie wie o czym on mowi. Albo on jej tlumaczy na czym polega konstrukcja a juz nie wspomne ze pani dr nie wie jakie rozwiazanie zastosowac gdy niemozliwe jest inne. Akurat w tej dziedzinie jaka jest budownictwo zawsze mowie ze mgr inz. jest fachowcem ktory mial do czynienia z budowa i wie "o co chodzi" a dr to ktos kto teorie wkuwa a wiedza jego o budowaniu pozostawia wiele do zyczenia.

 

Jesli ktos wiec uwaza ze nie zasluguje na dany tytul niech sie nim nie posluguje, a jak ktos wie ze ciezko na niego pracowal i zasluguje na niego - niech go uzywa.Tylko do tego potrzeba troche samokrytyki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, Gościu, ale prawnicy, którzy robią doktoraty w 99% przypadków normalnie pracuja zawodowo, tzn. poza uczelnią. W każym razie ja nie znam nikogo, kto by równocześnie nie pracował. Nie jest to więc żadne wyjście awaryjne.

Poza tym z tego co wiem przed przyjęciem wymagają średniej 4,5 i szeregu publikacji, więc raczej nie można być matołkiem. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...