Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Akcja Leon


Recommended Posts

Troszkę się czuję wywołana do tablicy :D więc ripostuję: jakoś nie widzę u siebie sloganu, żeby w każdym nowym domu było zwierzę. Jest za to apel nawiązujący do tematu wątku, by brać zwierzęta ze schroniska.

Oczywiście nic na siłę.

Myślisz, ze nie mam świadomości skąd się biorą zwierzęta w schronisku? Że w większości są tam, bo się znudziły właścicielom, którzy wzięli je niefrasobliwie (równie niefrasobliwie się ich pozbywając), jakby zapominając, że potrzebują uwagi, pielęgnacji, pieniędzy na żywność, czasem na leki itp.

Tekstu o pani opiekującej się zwierzętami i ob..ranych podwórkach nie skomentuję, mam na ten temat swoje przemyślenia, ale to chyba nie ten wątek, nie chcę by poszedł w złym kierunku. Przypomnę zatem na koniec myśl przewodnią autorki: jeżeli brać do domku zwierzaka, to ze schroniska!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 57
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jak już jest taki wątek i się rozwija, ku mojej radości, to się narażę :D i zaapeluję jak kiedyś we wrocławskiej grupie: kochani budowniczy swoich domków, przygarnijcie do nich nie tylko teściową, ale i biedne, porzucone zwierzątka: pieska bądź kotka, bądź jedno i drugie a nawet w liczbie mnogiej ZE SCHRONISKA. [...]

 

Tak częściowo odebrałem cytowaną powyżej wypowiedź, ale jeśli się nie zrozumieliśmy to nie ma tematu. Nawołuję tylko do rozsądku i kierowania się rozumem a nie emocjami, bo te często barzdiej szkodzą niż pomagają. Mam nadzieję że nie czujesz się urażona.

 

Tak na dalsze kwestie to nie ten wątek, bo zaraz z prozwierzęcego przeistoczy się on w anty... a tego nie chcę.

 

Kończąc kochajmy zwierzaki ale rozsądnie.

 

Pozdrawiam i mam nadzieję, że te wypowiedzi nie będą barierą między nami, bo tak naprawdę idziemy w jedmym kierunku, a nie jesteśmy w opozycji. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak mi się wydaje i myślę, że oboje macie rację. Nie każdego da się namówić na trzymanie w domu zwierzaka. Dla niektórych jest to zbędny przedmiot, czy "pasożyt", jak to jeden napisał, niektórym jest to uciążliwe, nie mają warunków albo za mało czasu, ale jest wiele takich osób, którym brak odwagi czy zdecydowania, chociaż lubią zwierzęta i mogłyby z symbiozy z nimi wiele czerpać. To wobec nich mają sens takie apele, z jakimi wyszły dziewczyny. Im więcej znajdzie się ludzi , którym nieobojętny jest los zwierząt, tym mniej z nich będzie wegetować w klatkach, na śmietnikach, albo trafiać pod opiekę osób, dla których ta opieka przy najlepszych chęciach jest ponad siły i możliwości , powodując wrogość otoczenia i smród.

Sam broniłem się początkowo rękami i nogami przed wzięciem psa, na co uparła się małżowina i syn, bo przewidywałem, zresztą jak się okazało słusznie, że obowiązki z tym związane spadną główm na mnie. Ale cóż, jednak nie żałuję, a i przyznać muszę, że gdyby kudłaty potwór tego nie wymuszał, często nie ruszyłbym zadu ze stołka żeby się przewietrzyć.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę się pochwalić że kilka dni temu przygarnęlismy pieska znajdkę. Błąkał się pod moim sklepem od dwóch tygodni. Zrobiłam mu prowizoryczną budę, dawałam codziennie jeść, w ciągu dnia spał sobie w magazynie. Ale niestety na noc musiłam go wypuszczać. Na szczęście znaleźli się dobrzy ludzie którzy dokarmiali go także wieczorami, ktoś przyniósł mu koc , inny stare swetry, kołderkę itp. Ale jednak cały czas o nim myślałam. Te żałosne oczy i smutny pyszczek. Męża razem z córka "urabiałyśmy" przez 3 dni. Zgodził się żeby go wziąść do domu. Narazie jednak mieszka u moich rodziców ponieważ za długo przebywamy po za domem i mógłby tego nie wytrzymać "moczowo". Opiekuje sie nim mój ojciec do momentu kiedy zrobi się cieplej. Zbudujemy mu cieplutką budę gdzie będzie się mógł schronić podczas naszej nieobecność. Po kilku dniach od przygarnięcia zmienił się nie do poznania. Jest wesołym , sympatycznym ,ufnym pieskiem.

Mieliśmy oczywiście w planie na wiosnę kupic psa. Pięknego , rasowego ze sprawdzonej chodowli, ale to jest bardzo proste zadanie. Sztuką jest przygarnąć wrzuconą psinę i zapewnić jej dach nad głową (budę) i pełną miskę.

 

Posypią sie za pewne gromy ... wy tu o psach a jest tyle potrzebujacych ludzi , dzieci. Racja , ale uczmy nasze dzieci odpowiedzialności zaczynając własnie od zwierząt. Pokażmy im jak można pomóc pieskowi, kotkowi itp. Na pewno takie dziecko nie przejdzie obojetnie na widok osoby chorej , biednej, opuszczonej. Będzie wiedziało jak sie zachować, jak pomóc będzie wrażliwsze na nieszczęście drugiego człowieka Takie zachowania i dobre odruchy pozostaja na całe życie. Naukę zacznijmi od opieki nad zwierzatami.

 

 

Paty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posypią sie za pewne gromy ... wy tu o psach a jest tyle potrzebujacych ludzi , dzieci. Racja , ale uczmy nasze dzieci odpowiedzialności zaczynając własnie od zwierząt. Pokażmy im jak można pomóc pieskowi, kotkowi itp. Na pewno takie dziecko nie przejdzie obojetnie na widok osoby chorej , biednej, opuszczonej. Będzie wiedziało jak sie zachować, jak pomóc będzie wrażliwsze na nieszczęście drugiego człowieka Takie zachowania i dobre odruchy pozostaja na całe życie. Naukę zacznijmi od opieki nad zwierzatami.

 

Pięknie to napisałeś. I właśnie dla takich słów potrzebny jest ten wątek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paty,

nie zrozum mnie źle,tylko zastanwiam się nad tym,co napisałaś,analizując jednocześnie konkretny przypadek.

Zgadzam się z tym ,co napisałaś.Bardzo to piękne,tylko....

nie każdy ma możliwość pomagania ze wspomaganiem osób trzecich.Ja z kolei nie wyobrażam sobie,aby realizować swoje miłosierdzie czy pomoc "uszczęśliwiając"osoby trzecie.W Twoim przypadku na pewno było to za aprobatą i może radością taty,ale sam model takiej pomocy nie przemawia do mnie.

Jeśli dodtakowo miałby nauczyć dziecko odpowiedzialności za zwierzę,to

tym bardziej myślę,że mogłaby być to lekcja nie trafiona do końca.

Odpowiedzialność za zwierzę,to sprawa bezwarunkowa,już teraz,i ze wszystkimi konsekwencjami (także takimi,że psu potrzeba poświęcić czas,sprzątać po nim,itd.)

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rafałek!

 

Dzięki bardzo. Ja tak wychowuje własnie moją córkę , tak mnie wychowali rodzice ( chociaż nie mieliśmy żadnego zwierzaka w domu).

 

A tak na marginesie mój drugi pies , w zasadzie pierwszy też ma na imię LEON i jest owczarkiem collie. A drugi ( znajda) pomieszanie sznaucera z jamnikiem i na cześć Wielkiego Czerwonego Psa z bajki ma na imię CLIFORD.

 

Paty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

opal!

 

Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem Twoja wypowiedź. Co przez to chciałaś powiedzieć.

Dla mnie nauka odpowiedzialności za drugiego człowieka to opieka nad nim , interesowanie się jego potrzebami itp(oczywiście mówię tu o o sobach dorosłych). Dziecka taką lekcje można zacząć własnie przez opiekę nad kotkiem czy pieskiem.

 

Ja nikogo na siłę nie angażowałam w "miłosiedzie" . Pies którego przygarnelismy chwilwo tylko nie mieszka u nas w domu ponieważ nie ma budy , w której mógłby spać w czasie gdy nas nie ma , bo w domu 10 godzin by nie wytrzymał. W momęcie stworzenia mu warunków w domu zabieramy go na stałe do siebie. To kwestia tygodnia lub dwóch. Przecież nie zostawie małego psa samego bez budy na podwórku w taki mróz.

 

Paty.

 

Paty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opieka mojej córki nad naszym nowym psem zaczęła się już od momentu przebywania tego psa pod moim sklepem. Codziennie po szkole kazała się tacie przywoźić i przebywała z nim jakiś czas. Zawsze pamietała żeby mieć dla niego smaczny kąsek. Pamiętała żeby maił wodę w swojej prowizorycznej budzie.

Myślę że moja 10 letnia córka swój egzamin z odpowiedzialności zdała wcześniej niż zapadła decyzja żeby wziąść tego właśnie psa do domu.

 

Paty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paty,

chciałam jedynie zwrócić uwagę,że nie każdy ma możliwość w realizowaniu zacnych celów skorzystania z takiej pomocy jak Ty.

Nie wątpię,że Twoje dziecko na pewno jest nauczone odpowiedzialności i zda egzamin z pomocy,wspomniałam jedynie,że sam model pomocy odwleczonej w czasie budzi moją wątpliwość.Może według mnie przynieść skutek odwrotny od pożądanego i zdjąć z dziecka swiadomość odpowiedzialność za zwierzę od samego początku do samego końca-przygarnięcie zwierzaka jest decyzją doniosłą dla całej rodziny.Znam przypadki,gdy opieka nad zwierzęciem przerzucona na rodziców niekoniecznie ich uszczęśliwiała i miało to różne skutki,także dla zwierzaka.

Ale oczywiście nie dotyczy to Twojego przypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj nie... czyli bardziej efektywna metoda nauczenia dziecka zauwazenia i zareagowania na krzywde zwierzaka mialoby byc odsuniecie pomocy w czasie?? Do momentu, kiedy nie bedzie sie moglo w 100% zaoferowac tej pomocy samemu, bez angazowania osob bliskich/postronnych? Bo w ten sposob uczy sie je odpowiedzialnosci za swoje czyny? Albo ja cos zle rozumiem, albo mi cos bardzo zgrzyta... bo jak sie juz bedzie te pomoc moglo zaoferowac samemu, to temu biedakowi juz ona moze nie byc potrzebna...

 

Moim zdaniem wlasnie zauwazenie, zareagowanie od razu i umiejetnosc znalezienia chwilowej pomocy u kogokolwiek, kto ma mozliwosci i ochote taka pomoc zaoferowac - to dopiero test na odpowiedzialnosc dla dziecka. Bo widzi krzywde, probuje cos zrobic i angazuje sie na tyle, zeby innych tez zainteresowac, co wymaga aktywnego dzialania na rzecz tego zwierzaka ze strony dziecka. Z korzyscia dla obu stron - zwierzak ma szanse przezycia a dziecko uczy sie czegos bardzo cennego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wspomniałam jedynie,że sam model pomocy odwleczonej w czasie budzi moją wątpliwość.

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam ten fragment wypowiedzi, ale odniosę się do niego tak, jak to odczuwam. Aby zrozumieć model pomocy odwleczonej w czasie trzeba by było tu dłuższego wykładu, a powiem tylko o wspaniałej dziewczynie, założycielce strony kocie-zycie, która zajmuje się ratowaniem kotów ze schroniska. To ona i jej podobne wpadły na pomysł domów tymczasowych, gdzie kociak przebywa (niejednokrotnie z innymi zwierzakami, liczną rodziną) dopóki nie znajdzie mu się stałego domu. I nie oznacza to od razu, że osoby przygarniające na jakiś czas kociaka mają zaraz chałupy po ponad 200m z ogrodem, najczęściej są to mieszkania. I czy to jest coś nagannego? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj (05.02.05) zrobiliśmy dobry uczynek.

 

Wczoraj opowiedziała nam o tym i, dzisiaj rano wyruszuliśmy w drogę by ocalić jedno z tysięcy psich żyć.

w sumie ponad 500 km , 4 godziny jazdy w jedną stronę i...

 

Witaj martadela!!

 

Jak mi milo slyszec ze kolejna osoba adoptuje zwierzaka ze schroniska!!

Ja tez mam psiaka ze schroniska - wiele juz na ten temat na tym forum pisalam.... :)

 

Zdziwilam sie tylko czemu jechalas az tak daleko?? Widze ze jestes z Wrocka, a u nas (ja tez jestem z Wrocka :) ) przeciez tez jest schronisko- na Skarbowcow - stad tez pochodzi moja Boni :D - zdjecie obok :D

 

jesli ktos jeszcze chcialby pomoc jakiemus zwierzakowi to radze przegladnac strone:

 

http://www.psy.info.pl/schronisko_wroclaw/zwierzeta_do_adopcji.html

 

Na tym portalu sa tez adresy hoteli dla zwierzat - to zwlaszcza dla tych, ktorzy nie chca brac zwierzaka, bo sie boja co bedzie jak beda chcieli gdzies wyjechac :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wlasnie zauwazenie, zareagowanie od razu i umiejetnosc znalezienia chwilowej pomocy u kogokolwiek, kto ma mozliwosci i ochote taka pomoc zaoferowac - to dopiero test na odpowiedzialnosc dla dziecka. Bo widzi krzywde, probuje cos zrobic i angazuje sie na tyle, zeby innych tez zainteresowac, co wymaga aktywnego dzialania na rzecz tego zwierzaka ze strony dziecka. Z korzyscia dla obu stron - zwierzak ma szanse przezycia a dziecko uczy sie czegos bardzo cennego.

 

Zgadzam się z Tobą ewak39 w całej rozciągłości!

Najczęściej jest tak, że pomocy trzeba udzielić natychmiast i niezwłocznie!

Albo odwracasz się i udajesz, że nie widzisz, co jest najłatwiejsze,

albo działasz, bo w każdej chwili zwierzak może zginąć śmiercią tragiczną.

Zgadza się, często musisz skorzystać z chwilowej pomocy osób trzecich, ale jesli los takiej biedy nie jest Ci obojętny, otaczają Cię najcześciej osoby, które tę pomoc bez ceregieli zaoferują.

Nigdy nie mogłam przejść obojętnie obok cierpiącego zwierzaka, konsekwencje tego ponoszę z pełną odpowiedzialnością i tego nauczyłam moje dzieci.

Nie boją się podjąć działań, konsekwentnie realizują je do samego końca,

czerpiąc ogromną satysfakcję ze szczęśliwego zakończenia (nowy dom dla umęczonego zwierzaka).

 

 

Pozdrawiam.

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...