Zdziebdzio 23.02.2005 14:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lutego 2005 u mnie tez tak jest. Moj maz w tej chwili, NIESTETY nie ma stalej pracy i zarabia bardzo malo, ale co tam, najwazniejsze, ze jestesmy razem i sie kochamy a wszystko sie jakos ulozy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smartcat 23.02.2005 14:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lutego 2005 Smartcat co sie diecezji LUBELSKIEJ czepiasz? ?? WRRR A uchowaj boze, nie czepiam sie tylko sobie zgaduje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 23.02.2005 14:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lutego 2005 Zona zarabia wiecej niz maz? a niech zarabia byleby wspolny budzet byl zadawalajacy. No i właśnie o to chodzi! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
thalex 24.02.2005 15:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2005 A co sądzicie o tej sondzie; PŁEĆ A WYNAGRODZENIA(streszczenie) Przeciętne miesięczne wynagrodzenie kobiet wynosi 1 900 zł brutto, zaś mężczyzn – 2 400 zł brutto. Jak wynika z naszego badania aż 41% kobiet oraz 34% mężczyzn w ogóle nie otrzymuje premii. Artykuł opisuje jak kształtują się zarobki kobiet i mężczyzn na różnych stanowiskach, w różnych branżach. Internetowe Badanie Wynagrodzeń 2004 niestety potwierdza powszechne obserwacje, odnośnie niższych zarobków kobiet. Czy Waszym zdaniem wyniki odbiegają od Waszych przypuszczeń? źródło informacji; http://www.wynagrodzenia.pl/index.php?PHPSESSID=42c339e806ef8cb887979919c7650317&page=summary&id=798 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosc89 20.11.2015 21:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Listopada 2015 Zawiało mnie tutaj bo sam mam problem w tej kwestii. Otóż moja żona przeciętnie zarabia ponad dwa razy więcej ode mnie a średnio co dwa miesiące przynosi premie tak że zarabia 4x tyle co ja. Jest coś we mnie takiego że nie potrafię tego strawić a jednocześnie dostrzegam że jest to problem ze mną... ale nijak nie potrafie tej wewnętrznej złości opanować. Może wyjaśnie dokładniej bo to nie generalnie o zarabianą kwotę chodzi ale o to w jaki sposób. Razem z żoną studiowaliśmy to samo, w pewnym momencie nasze drogi przypadkowo się rozeszły... ja założyłem firmę remontową a ona kontynuuje studia na doktoracie. I teraz jest tak że ja pracując naprawdę ciężko zarówno fizycznie i psychicznie ( od noszenia zapraw itp. przez dyskusje z róznymi klientami oraz załatwianie księgowości) średnio wychodzę 2 tyś miesięcznie na czysto a wychodzę o 7 i wracam z reguły o 23. Żona prowadzi zajęcia z studentami, jeździ na konferencje zagraniczne średnio 6 razy w roku, polskich konferencji nawet nie wyliczam, ma nieregulowany czas pracy tak że mimo wszystko odbiera dzieci ze szkoły, zrobi obiad, posprząta i lekcje z dzieciakami odrobi i w szkole się udziela, organizuje eventy itp. I jak wspomniałem wcześniej zarabia 2 do 4 razy więcej. Ja z racji tego że jestem maksymalnie zaabsorbowany pracą to w domu się niewiele udzielam, no chyba że żona wyjeżdza np na tydzień do Paryża na spotkanie naukowe to wtedy ogarniam dom i raczej z tym problemów nie mam. Mam wrażenie że żyjemy w totalnie różnych światach, ona w świecie funduszy ue, grantów, stypendiów, natomiast ja w świecie realnej zapłaty za realnie wykonaną pracę. I mimo że powinienem się cieszyć z tego że ona tak dużo zarabia to jednak jestem mega zdołowany. Też chciałbym zarabiać wiecej i podzielić obowiązki domowe pół na pół to jest ok . Dostrzegam że nie powinienem się z nią kłócic o to wiec tego nie robie, ale za to żżera mnie to od środka i mimo że wciąż próbuje ulepszać swoją firmę i wykorzystywać okazje to widze że nie mam nigdy szans dobić do jej zarobków przy podobnym zaangażowaniu. Może gdybym pracował 24/h to bym się troche zbliżył. Ale gdy siedzie po raz kolejny gdzieś na remoncie o 21 i wykonuje prace budowlane i pomyśle ze ona w tym czasie własnie je kolacje z promotorem w Amsterdamie w restauracji do której to Ja bym ją kiedyś chciał zabrać i jednocześnie dostaje za to niebagatelne pieniądze to nie mam siły dalej pracować. Lubie swoją pracę ale czuje taką jej bezużyteczność ze niewiem co powiedzieć. Nasze wspólne finanse bym mógł tak porównać - jej wypłata to jak jazda szybkim autem a mój dodatek do wypłaty to tak jakbym w pewnym momencie powiedział "poczekaj poczekaj ja wysiąde i popchne to auto to szybciej pojedzie" śmieszne, lepiej usiąść na tyłku i nic nie robić bo tylko problemy z tego będą. Wybaczcie ale musiałem się tym podzielić bo dziś żona wraca z kolejnego wyjazdu na którym tylko wygłosiła jedno krótkie przemówienie przez 3 dni i dostanie za to pewnie z 3 tysie dodatkowo. Mam marzenia żebym to ja ją zabierał na zagraniczne wypady, do drogich restauracji, na przygody itp. smutne jest to że ona nie czeka aż ja na to zarobie swoim systemem tylko realizuje to z kimś innym i jeszcze przywozi kase... i ja mam się cieszyć. Nie piszcie że pieniądze nie są takie ważne, że liczy się ze sie jest razem itp. To ile zarabiamy pieniędzy odzwieciedla się wszędzie. Gdy coś chcemy załatwić, gdy potrzebujemy dobrego lekarza dla naszego dziecka, gdy chcemy wysłać dzieci na kolonie albo kupić mieszkanie w bezpiecznej okolicy. W każdej grupie, teamie, państwie, zespole jest lider, zawsze jest potrzebna ta JEDNA osoba która ogarnia całość, można współpracować przez wiekszość czasu ale gdy przychodzi do najtrudniejszych decyzji to leży ona z reguły w gestii tej jednej osoby. Mężczyzna chciałby być tym liderem, tym kimś kto w ciężkiej sytuacji podejmuje dobre decyzje dla rodziny ale nie po to żeby rządzić kobietą i jakoś poniżać ją, ale właśnie po to żeby ona czuła się bezpiecznie, to piękne uczucie, że masz tę osobę która o Ciebie dba, która Cie wesprze w trudnej sytuacji. Zarabiając mniej i jednocześnie z powodu braku czasu mniej angażując się w życie rodzinne taki facet czuje że generalnie rzecz biorąc to może jest tylko od r... i przytulania itp . a jak przyjdzie co do czego to przecież można sobie poradzić bez niego. Na koniec tylko podkreślę że nie widzę problemu gdy kobieta zarabia powiedzmy o 20% wiecej przy podobnym nakładzie czasu i podobnym nakładzie pracy. Ale gdy te różnice robią się kolosalne to serio ciężko się pozbierać! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 21.11.2015 23:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2015 (edytowane) Po pierwsze - jak rozumiem żona "robi" doktorat. No to cię "pocieszę", jak zrobi, to jej dochody drastycznie spadną, chyba, ze rzuci w diabły pracę naukową. Na studiach doktoranckich można (było) trafić na dobre stypendium i ewentualnie uczestnicząc w grancie żyć całkiem nieźle. Ale po obronie nagle okazuje się, że etaty naukowe są dla nielicznych, granty nasze samemu bardzo trudno dostać a w europejskich właśnie obcięli premie. Wystarczy, jak przeczekasz Po drugie - jej praca jest (prawdopodobnie) znacznie bardziej frustrująca, niż twoja. W polskich realiach szanse na Nobla są mizerne. Są zespoły i miejsca, które robią naukę o znaczeniu praktycznym, których efekty są potrzebne tu i teraz, ale to wyjątki. Genialne odkrycia, genialne wyniki są jak rodzynki - rzadko i gdzieniegdzie. W tzw. masie dłubie się zagadnienia, które mogą się komuś kiedyś przydać a czasami nigdy i nikomu. Każdy ma nadzieję, że właśnie jemu trafi się rodzynek a po kilku latach widzi już tylko zakalce. Ty robisz pracę konkretną. Powstaje dom, tworzysz firmę. Żona może kiedyś zatrzymać się i stwierdzić, że jedynym efektem jej pracy są publikacje, których nikt nie czyta. Lub w porywach zacytują trzy osoby na świecie. Nie zazdrość wyjazdów ani tego, że nie z tobą. To są wyjazdy służbowe, szybko się przejadają i rzadko są przyjemne towarzysko. Zachłyśnięcie mija, po pewnym czasie człowiek wolałby nie jechać a musi... Po trzecie- w małżeństwie powinno być tak, że raz jest lepsze jedno, raz drugie. Teraz ona zarabia, jest na fali, korzystaj z tego, rozwijaj firmę, nie zazdrość lecz idź do przodu. Może być tak, że jej się pogorszy i wtedy to, co stworzyłeś będzie waszym kapitałem. Jedyne, czego bym się tu bała, to tego, że ona teraz rozwija się intelektualnie, a ty? Nie o zarobki chodzi, ale o poziom. Może się rozjechać i tego pilnuj. Edytowane 21 Listopada 2015 przez EZS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
firewall 22.11.2015 08:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2015 Gościu, rzuć pracę, zajmij się dziećmi, zacznij sprzątać i gotować,prać i prasować. Niech żona ma z ciebie pożytek. A tak zżera cię zazdrość z tego że ona zarabia.A ty chodzisz do roboty tylko po to by udawać macho. Może jeszcze powinna stać w drzwiach z kapciami na powitanie jak wracasz z pracy i wręczać piwko gdy siadasz styrany przed telewizorem. Zadbaj o zonę,rzuć pracę, zajmij się rodziną a będzie z tego więcej pożytku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.