Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Sylwka i Kasi


Recommended Posts

Sobota 2 kwietnia 2005r.

 

Jeden z robotników przyjechał rozebrać szalunki i kierować rozładunkiem bloczków betonowych. Chodziło o to aby palety z bloczkami zostały ustawione w takich miejscach aby mieli mniej do noszenia i aby murowanie szybciej szło.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/rozladunek_bloczkow.jpg

Zaplanowane miałem dwa kursy z bloczkami ale ten pracownik powiedział, że może im być mało na pierwszy dzień. Zadzwoniłem do składu i poprosiłem aby samochód z bloczkami przyjechał trzeci raz – trochę kręcili nosem bo im nie na rękę, żeby jeździli do mnie wahadłowo trzy razy jednego dnia. Jednak ostatecznie się zgodzili ale poprosili, żeby na przyszłość inaczej to planować. Mam u nich dużo materiałów już kupionych, które leżą i czekają tylko aby je zwieźć na moją budowę.

Dzisiejsze dostawy to: 8m3 styropianu na ściany fundamentowe, dwie palety cementu (2,8 tony) oraz 24 palety bloczków (po 63 sztuki na palecie) oraz ciężarówka piachu do murowania (jakieś 17-19 ton). Pomocnik murarza powiedział, żebym od razu umówił pozostałe bloczki na poniedziałek wieczorem, żeby mieli co robić we wtorek.

Wszystko przeprowadzone zgodnie z planem – można uznać tydzień za zakończony udanie. Od poniedziałku murowanie ścian fundamentowych.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/bloczki_przygotowane.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 80
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Poniedziałek 4 kwietnia 2005r.

 

Murarze murowali, ja pracowałem. Po południu pojechałem obejrzeć efekty pierwszego dnia. Wymurowali prawie tyle bloczków ile zdeklarowali.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/poczatek_sciany_fundamentowej.jpg

W międzyczasie dowieziono jeszcze kolejne 14 palet bloczków. Niektóre ściany fundamentowe były już wymurowane na ostateczną wysokość. Zacząłem się zastanawiać czy oby nie jest jeszcze trochę za nisko. Doszedłem do wniosku, że jak tak zostanie, to znaczna część cokołu który miał być wymurowany z klinkieru zostanie potem zasypana piachem przy podsypywaniu zewnątrz budynku aby było wyżej niż droga. Zadecydowałem, żeby domurowali jeszcze jedną warstwę bloczków. Ponieważ na następny dzień była zaplanowana wizyta kierownika to jego też poprosiłem aby na to spojrzał i ocenił czy nie wymyślam jakichś niepotrzebnych cudów.

Przepusty na GWC, kanalizację i rurę doprowadzająca powietrze do kominka zostawili zgodnie z moim życzeniem. Niestety ta na GWC choć wyraźnie napisałem, że ma być na rurę fi200 była jak się później (niestety później) okazało zdecydowanie za mała i sporo się narobiłem rozkuwając ją w tych bloczkach do właściwych rozmiarów.

Dzień się skończył – nic specjalnego się nie wydarzyło poza tym, że zaczyna to fajnie wyglądać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtorek 5 kwietnia 2005r.

 

Znów po pracy jadę obejrzeć postępy. Ściany fundamentowe już prawie skończone.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciana_fundamentowa_skonczona.jpg

 

Dociągnięte na właściwą wysokość – kierownik poparł moje sugestie co do wysokości. Na dodatek ustali wspólnie z majstrem (po telefonicznej konsultacji ze mną), że poziom posadzki w garażu trochę obniżymy w stosunku do posadzek w całym domu (w projekcie było na tym samym poziomie). Zaskoczyły mnie tylko dwa dziwne „przepusty” w ścianach. Majster powiedział, że kierownik kazał zrobić. Podobno uznał, że nie wiadomo jaki piec kiedyś będę miał – z otwartą czy zamkniętą komorą spalania - i lepiej zrobić dodatkowe dojście powietrza. Trochę się zezłościłem bo pomysł może i dobry tylko, że mu się pomieszczenia pomyliły. Komin do którego podłączony będzie przewód spalinowy od pieca gazowego jest w ubikacji ale doprowadzenie spalin będzie szło szlągiem (rurą) z innego pomieszczenia (kotłowni). Niestety tego już kierownik nie zauważył. Będą musieli to zamurować zanim zaczną „stawiać” ściany.

Część fundamentu była już nawet „zagruntowana” Dysperbitem - zrezygnowałem z folii kubełkowej na izolację pionową – napisałem zagruntowana w cudzysłowie bo tak go rozcieńczyli, że chyba więcej było wody niż Dysperbitu. Majster zadeklarował, że jutro jeden z pomocników przyjedzie pomalować wszystko dysperbitem. Patrząc na ten „grunt” powiedziałem, że ja jutro sam zobaczę jak idzie to malowanie i dam mu znać czy mają przyjeżdżać czy sam to pomaluję. Nie chciałem ryzykować, że mi to odwalą byle jak – wiadomo izolacją ważna rzecz – a nie miałem możliwości ich akurat w te dni nadzorować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedziela 10 kwietnia 2005r.

 

W środę i czwartek nie miałem za dużo czasu. Sprawdziłem tylko jak wygląda izolacja po moim malowaniu i uznałem, że zrobię to sam. W piątek był pogrzeb Papieża więc za żadną cenę nie zdecydowałbym się pracować tego dnia.

Żona wyjechała do swojej mamy na 50 urodziny a ja zostałem sam z perspektywą intensywnej pracy. Pożyczyłem rower od znajomego (przyszłego sąsiada) i w sobotę i dzisiaj pracowałem na działce. Malowanie Dysperbitem zajęło mi zdecydowanie więcej czasu niż przypuszczałem. Malowałem praktycznie całą sobotę i znaczną część niedzieli. Ale mam przynajmniej pomalowany fundament dwa razy od środka i trzy razy od zewnątrz. Przykładałem się jak mogłem aby wszystko było szczelnie pomalowane.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/malowanie_dysperbitem.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/fundament_pomalowany.jpg

 

Łącznie zużyłem na izolację pionową 5 20-litrowych wiaderek Dysperbitu i dwa takiego rzadszego – gruntującego.

Kurcze zupełnie zapomniałem o osadzeniu rury do GWC a we wtorek planujemy zasypywać fundamenty. Mógłbym ułożenie GWC zostawić ekipie od wentylacji (z rekuperatorem) ale liczą sobie 1000 zł za robociznę. Uznałem zatem, że sam sobie wykopię rów pod GWC – nawet 1 metr dziennie – przecież nikt mnie nie goni a 1000 zł im nie dam.

Na szczęście w sobotę i niedzielę przyszły sąsiad pracował na swojej działce i zdeklarował się, że podjedzie i kupi mi odpowiednie rury i kolanko abym mógł sobie je zamontować przed zasypywaniem. Nie łatwo było znaleźć fi200 ale w końcu się udało, jestem mu wdzięczny za to ile zachodu włożył aby mi te rury kupić.

No i wtedy właśnie przyszła pora na praktyczne poznanie twardości moich bloczków betonowych (murarze się skarżyli, że są niedobre bo … uwaga …tak twarde i gładkie iż wolno „wypijają” wodę z zaprawy i nie pozwala im to zbyt szybko murować – z mojego punktu widzenia to dobrze). Natomiast teraz gdy przyszło mi rozkuć tą za małą dziurę zostawioną przez murarzy to miałem dosyć tych bloczków. Młotek i przecinak nieźle mnie umęczyły. Ale koniec końców sobie poradziłem. Trochę się obawiam, że ta rura jest za płytko przy wylocie z fundamentu bo powinna być na głębokości 1,5 metra ale zakładam, że zachowując spadek większa (główna) jej część będzie jednak wystarczająco głęboko.

W czasie gdy ja kułem otwór pod GWC synowie sąsiada wycięli mi chwast akacjowy wzdłuż płotu – taka mała sąsiedzka pomoc.

Tak więc całą sobotę i niedzielę spędziłem pracując na działce ale pomimo, że było względnie chłodno i chwilami kropił deszcz to jestem zadowolony.

Aha jeszcze zapomniałem dodać, że w środę i czwartek ostatecznie wynegocjowałem cenę na CO, kanalizację i wodę. Jestem zadowolony bo teraz cena mnie zadawala a musiałem już mieć ekipę bo pierwsze wejście hydraulików już za kilka dni. Po ostatecznych przemyśleniach zrezygnowałem z pieca kondensacyjnego. Uznałem, że oszczędności jakie może przynieść w zużyciu gazu nie są warte różnicy ceny (sam piec to jedno a przewody kominowe to drugie). Nie wiem, może nie doceniłem zalet pieca kondensacyjnego ale już tak zostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Środa 13 kwietnia 2005r.

 

Szczerze powiedziawszy gdy się rano obudziłem to sobie nie zdawałem sprawy, że to 13. Dopiero po przejściach jakie dzisiaj miałem ktoś mnie uświadomił jaka to data.

Ale od początku.

W poniedziałek i wtorek tylko krótkie wizyty na działce – poniedziałek: obmurowałem otwór wokół rury GWC w fundamencie a we wtorek zaizolowałem ten kawałeczek Dysperbitem.

No i przychodzi dzisiejszy dzień. Zaplanowaliśmy zasypywanie fundamentów. Koparka miała być od rana. No i tu bez żadnych zastrzeżeń. Punkt 8:00 facet jest na miejscu.

Zaczynamy prace.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/zasypywanie_fundamentu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ubijanie.jpg

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/skoczek.jpg

Robotnicy ze „skoczkiem” do ubijania mieli przyjechać około 9:30-10:00. Bo niby póki nie będzie pierwsza warstwa zasypana to i tak nie mają co robić.

Podczas zasypywania przypomniałem sobie, że miałem przedłużyć pręt który był przykręcony do zbrojenia ławy i wbity w ziemię pod ławą a który ma stanowić potem uziom dla instalacji elektrycznej.

Pojechałem do pobliskiego sklepu dokupić dodatkowy metr ocynkowanego pręta gwintowanego oraz tulejki gwintowanej do skręcenia dwóch prętów.

Wracam a tu pierwsze nieszczęście.

Operator koparki wpadł na bardzo fajny skądinąd pomysł wyrównania mi podłoża w bramie tylko nie przewidział, ze przewód elektryczny który w tej bramie przebiega jest na tyle płytko, że jeździć nad nim to sobie można ale kopać w tym miejscu to już nie bardzo. Przejechał łychą i zagarnął przewód. Szczęście w nieszczęściu to fakt, że nie przerwał kabla tylko zdarł izolację główną oraz izolację z dwóch żył (ale fart) robiąc jednocześnie zwarcie. No cóż nie mogłem się na niego tak bardzo złościć bo pewnie ten kabel powinien być trochę głębiej. Pojechałem do sklepu elektrycznego, kupiłem bezpieczniki (od razu dwa – tak na wszelki wypadek) aby wymienić ten co się spalił przy zwarciu. Kupiłem też izolację i heja izolować dokładnie i grubo każdą żyłę i cały kabel (oczywiście po wcześniejszym wyłączeniu wszystkich bezpieczników). Udało się. Prąd jest znowu.

Około 9:30 majster zadzwonił i pyta czy jesteśmy i czy zasypujemy. No to informuję go, ż juz by mogli ubijać w jednym pomieszczeniu. Oznajmił, że już się zbierają.

Tymczasem to zbieranie się to im zeszło aż do 11:15. Wkurzyłem się trochę i jak dwóch robotników przyjechało to im oznajmiłem, ze 10:00 (umówiona) to nie jest jedenasta. A oni, że oni są tylko pracownikami i przyjeżdżają jak ich majster wysyła. No to jeszcze raz zadzwoniłem do majstra i powiedziałem mu co o tym myślę, kończąc z partnerskim tonem jaki cechował nasze rozmowy do tej pory. Trochę się potłumaczył no ale czasu już nie cofnie.

Żeby tego było mało, skoczek którego przywieźli to chyba ze szrotu mieli. Więcej czasu go naprawiali niż ubijali. Na szczęście po 2-3 godzinach jakoś zaczął trochę normalniej pracować.

Okazało się, że piachu który miałem do zasypywania jest znacznie za mało. Trzeba było dowieźć 6 wywrotek.

Ze względu na spóźnienie ekipy, awarie skoczka, brak piachu i brak mojego całodziennego nadzoru nie udało się dzisiaj skończyć zasypywania i zagęszczania.

Oznajmiłem majstrowi jeszcze w trakcie dnia, że zagęszczanie musi być dzisiaj skończone bo na jutro są umówieni hydraulicy z układaniem kanalizacji, których i tak już przesunąłem o jeden dzień.

 

Plan jest taki, że jutro o 7:00 przyjedzie jeszcze raz koparka zasypać ostatnie dwie wywrotki oraz ci robotnicy do ubicia tego piachu. Chociaż taka będzie dla nich kara bo będą musieli wynająć „skoczka” na kolejny dzień.

Tylko szkoda, że operator koparki musiał tak długo pracować a ja za to płacić.

Łącznie piach oraz zasypywanie kosztować mnie będzie 1750 zł.

 

Dotarło do mnie jedno, że fundament to chyba jeden z najbardziej niedoszacowanych w kosztach elementów budowy. Jak policzę w weekend to napiszę ile dokładnie mnie kosztował. Ale wyjdzie pewnie coś koło 20-25 tys zł. Tragedia.

 

Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień przyniesie lepsze nastroje.

Beton na chudziak zamówiony na piątek.

 

Aha zapomniałem, że musiałem jeszcze "przesadzić" małą brzózkę, która przeszkadzałą na tyle, że kierowca ciężarówki z piachem starając się ją ominąć niemal rozwalił mi fundament. W perspektywie kolejnych kilku trasportów piachu oraz materiałów w przyszłości wolałem ją na szybcika szpadlem "przesadzić" w inne miejsce. Wolę niech ona ewentualnie padnie, niż miałbym się doczekać jakiejś innej katastrofy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czwartek 14 kwietnia 2005r.

 

Dzisiaj od rana "ubijacze" kończyli pracę bo się okazało, że wczoraj nie zdążyli. Koparka przyjechała tylko wsypać ostatnie dwie ciężarówki piachu. Łącznie poszło ich sześć ponad ten piach, który miałem z wykopu.

 

Za piach 6 x 200 zł + praca koparki (prawie całą środę i godzinka rano dzisiaj) 550 zł po sąsiedzkiej znajomości ???. Wszyscy łącznie ze mną byliśmy zaskoczeni ile tego piachu się zmieściło w nasze fundamenty.

Rano jak przyjechałem z hydraulikami to jeszcze kończyli ubijanie (zagęszczanie). Ale zaraz pojechali.

Wtedy ostatenie ustalenia co do położenia różnych ujęć i ujść i hydraulicy wzięli się za rozkładanie rur kanalizacyjnych przed jutrzejszym laniem chudziaka.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/kanalizacja.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/woda.jpg

Tempo ich pracy mnie zszokowało. Wydaje mi się, że zrobiłbym to samo w dwie godziny a im to zajęło 6-7 godzin. Mieli za to mnóstwo czasu na pogawędki, historie z innych budów itd. A co mi tam, nie płacę im za godziny tylko za wykonaną robotę. Jedyne co mnie interesowało, to że mają dzisiaj skonczyć.

 

Ja sobie w tym czasie ułożyłem (z ich rur - oczywiście będę musiał za nie oddzielnie zapłacić) doprowadzenie powietrza do kominka.

 

W trakcie prac przypomnieliśmy sobie, że przecież będę miał kominek z płaszczem wodnym i przydałoby się zrobić ujście do przelewu z naczynia wzbiorczego - zrobili.

Jeden pion umieściliśmy przy rurze od GWC - spokojnie obudowując tą rurę zmieści się tam jeszcze fi110 z kanalizacji - wykorzystaliśmy to. Oni sobie robili, ja sobie robiłem a potem patrzę jedno ujście z kotłowni zrobili prawie w drzwiach. Ale miałem ubaw, facet się zdziwił, że nie zauważył drziw na projekcie ale podumał podumał i znalazł sposób jak sobie z tym poradzimy :-).

 

Pod koniec dnia miałem jeszcze wizytę dwóch młodych pań zainteresowanych zakupem sąsiedniej działki - pogadaliśmy o budowaniu itp.

 

Jutro lejemy chudziak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piątek - 15 kwietnia 2005r.

 

Pojechałem od rana na działkę aby troche popracować i uporządkowac po tym etapie.

Beton na chudziak mieli przywieźć około 11:00. łądnie rozgarnąłem piach który podczas zasypywania fundamentów nasypał się na folie, które porozkładałem wcześniej aby nie wsypał się między ściany a styropian. Wyrównałęm trochę teren. Ładnie to teraz wygląda. No i czekam sobie na beton i majstra do zalania chudziaka. Około 10:30 majster do mnie dzwoni, że dzwonili do niego z betoniarni i nie zdążą na 11:00 - maja byc około 13:00. Trochę mnie to zasmuciło ale cóż robic trzeba czekać dalej. W między czasie pojechałem do "swojego" składu umówić się na kolejne dostawy towaru. Dokupiłem folię do izolacji poziomej, zamówiłem cegłę na kominy, kupiłem sobie młotek - taki co to jest z jednej strony młotek a z drugiej takie widełki do wyciągania gwoździ :-). Parę jeszcze innych spraw załatwiłem ale około 14:30 już się zacząłem złościć - nie tylko, ż enie ma ani betonu ani majstra to nawet nikt nie raczył do mnie zadzwonić. Wkurzyłem się, bo gdybym wiedział, że przyjadą o 15:00 to bym sobie inaczej dzień zaplanował - miałem parę spraw do załatwienia - a nie przesiedział cały dzień na działce na siłę szukając sobie zajęcia w oczekiwaniu na beton.

Już mnie zaczęło ponosić i zamierzałem zadzwonić do betoniarni i powiedziec im co o tym myślę, nie tylko o spóźnieniu ale również o niepoważnym traktowaniu klienta. Do mnie nikt nie raczył zadzwonić a do majstra dzwonili i z nim ustalali godziny - to zaraz kto tu wkońcu kupuje i płaci za beton - majster czy ja.

Ale w tej włąśnie chwili nadjęchał masjter i mówi, że dzownili do niego i już jadą z betonem. No i znowu do niego a do mnie to nie łaska? :-( Już wczoraj odpuściłem ale jak pojadę zapłacić za beton to powiem im co o tym myślę.

 

Majster z pomocnikiem zaczęli rozkąłdac folię a ja pojechałem po żonkę. W drodze powrotnej zajechaliśmy jeszcze do składu - żona miała wybrać którą cegłę klinkierową na cokół wybrać - ja zapatrywałem sie na "Kalahari Ton" albo "Ochra Ton" a żona wybrała ostatecznie "Sahara Ton". Wszystko z CRH. Elewacja będzie z Sahary więc ma pasować :-) podobno.

 

Wróciliśmy na działkę. W międzyczasie już pierwszą gruszkę wylali. Majster ocenił, że potrzeba dowieźć około 4,5 m3 w drugiej gruszce. Czekali już na drugą.

 

Miała przyjechać za około godzinę do półtorej. Postanowilismy pojechać do domu zjeść coś i przywieźć dzieci - mimo, że pogoda się trochę popsuła to jednak zawsze mogą się trochę pobawić na działce.

 

Gdy wróciliśmy to po kilkunastu minutach przyjechała druga gruszka. Było rodzinne oglądanie jak kończą wylewać chudziak.

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/zalewanie_chudziaka.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/pseudo_schody.jpg

Potem oczywiście znowu wciskanie pieniążków i czas dzieci miały na zabawę a my z żonką trochę zrównaliśmy wszystkie doły, zrobioneprzez gruchy z betonem jeżdżące po działce.

 

Wylali - zakończyli. Betonu trochę zostało - ja to oceniam na około 1m3 może trochę mniej. Teraz powtarzające się pytanie: gdzie to wylać. Nie miałem pomysłu. Ale na szczęście mój majster mimo wszystko całkiem całkiem i od razu proponuje wylać pod schody (to znaczy w miejscu, gdzie w przyszłości będę schody do domu) - tam i tak trzeba będzie podsypywac albo jakoś inaczej to zrobić więc zamiast wylewać w próżne to lepiej tam zużyć ten beton. Tak też zrobiliśmy.

 

Potem jeszcze szpadlem trochę ten beton tak wybrałem, że powstały pseudo schody - dwa stopnie.

 

Aha przywieźli jeszcze cegły (U-220 i K3).

 

We wtorek mają zacząć murować ściany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedziela 17 kwietnia 2005r.

 

Dzisiaj pojechaliśmy sobie odpocząć na działce.

 

Obejrzeliśmy jak się ma nasz chudziak dwa dni po wylaniu. Hmmm jakiś taki dziwnie jasny jest - mam nadzieję, że to nic złego.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/bialy_chudziak.jpg

 

Oczywiście dokonaliśmy uroczystego wejścia po naszych pseudo schodach :-)

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/pseudo_schody1.jpg

 

Potem było ognisko, kiełbaski a na koniec ustawiłem sobie kawałek narożnika z U-220, które stoją na paletach i czekają już na murowanie ścian - widać w tle.

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ceglany_naroznik.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Środa 20 kwietnia 2005r.

 

Wreszcie widać, że dom zaczyna się budować.

Wczoraj i dzisiaj nic specjalnie się nie wydarzyło.

Zajechaliśmy tylko wieczorem akurat na koniec pracy ekipy zobaczyć efekty i wymienić swoje uwagi z majstrem.

 

Po wczorajszym - pierwszym - dniu murowania ścian wyglądało to tak:

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciany1.jpg

 

Po dzisiejszym dniu:

Ściana szczytowa - dwa okna od salonu

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciany2.jpg

 

Na pierwszym planie : wyjście na taras z salonu, dalej okno od kuchni i od naszej sypialni

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/sciany3.jpg

 

Wreszcie widać początki domu. Materiał wyrobili prawie wszystek - zaskoczyli mnie tempem i nie zdążyłem umówić na jutro rano nowego transportu - będzie trochę później niż z samego rana ale na szczęście majster powiedział, że w takim razie od rana będą robili nadproża.

 

Miałem już kilka sytuacji, które przekonały mnie, że fakt iż mam już większość materiałów kupione (a co za tym idzie dostępne na telefon - najpóźniej na drugi dzień) oraz większość decyzji (choć nie wszystkie) podjęte i niezmienne - jest bardzo pomocny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sobota - 23 kwietnia 2005.r

 

Odpowiadając na sugestie umieściłem we wcześniejszych - zaległych - postach szkice projektu.

 

Fajnie, już można zobaczyć większość pomieszczeń na parterze.

 

Mam też pewne zastrzeżenia do mojego majstra:

1. kiepsko wmurowali kotwy do mocowania werstwy elewacyjnej - wiele się rusza,

2. używali sobie paczek styropianu jako rusztowania.

 

Było też kilka innych drobiazgów. Wyliczyłem uwagi na kartce, którą zostawiłem majstrowi na budowie, dobitnie podkreślając istotne elementy.

 

A oto zdjęcia z ostatniej chwili (ciągle z kamery, więc nie oceniajcie ich jakości :-)

 

To z czwartku:

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/23_kwietnia.jpg

 

A te dwa z piątku - na drugim widać moją żonkę odkurzającą samochód hehe

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/23_kwietnia_1.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/23_kwietnia_2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniedziałek 25 kwietnia 2005r.

 

W ciągu dnia majster kontaktował się ze mną bo brakło mu cementu. Przekazałem do "mojego" składu i wydali mu 16 worków.

 

Budowę wizytowaliśmy po południu, po pracy.

 

Uwagi przekazane majstrowi na kartce najwyraźniej dotarły do niego.

Styropian leżał tam gdzie leżeć powinien :-).

 

Prace posuwały się sprawnie i zakładany plan zalewania stropu w środę wydawał się niezagrożony.

Belki stropowe i pustaki stropowe - keramzytowe - już zwiezione na plac.

 

Materiał na strop - na drugim zdjeciu szalunek schodow na poddasze.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/material_na_strop.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/szalunek_schodow.jpg

W salonie pustaki stropowe poukładane do zadeklowania.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/deklowanie_pustakow.jpg

 

 

Prognozy pogody przewidywały na wtorek i środę opady deszczu - miejmy nadzieję, że się nie sprawdzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtorek 26 kwietnia 2005 roku.

 

To był dzień układania stropu: belek i pustaków stropowych.

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ukladanie_belek.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ukladanie_pustakow.jpg

 

Układano również zbrojenie wieńców - generalnie ostra praca nad przygotowaniem stropu do zalania (no i oczywiście schodów na poddasze).

 

Aha no i najważniejsze - postanowiłem mieć jakiś swój wkład w strop i zadecydowałem, że mają mi pozwolić układać razem z nimi pustaki stropowe. Tak też się stało. Dzowniłem do żonki żeby szybciej przyjechała na budowę niż planowała, to mnie nagra jak układam pustaki :-)

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ja_strop.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ja_strop1.jpg

 

Umówiłem kierownika budowy na kontrolę zbrojenia około 14:00.

W trakcie prac okazało się, że mało jeszcze jest gotowe i zadzwoniłem aby przyjechał później - około 17:00. Ostatecznie przyjechał o 18:30.

Obejrzał zbrojenia, wyraził swoje uwagi podkreślił co ma być jeszcze zrobione przez zalewaniem (wiązania na "zakrętach"). Stałem i wsłuchiwałem się we wszystkie uwagi jakie przekazywał majstrowi abym jutro mógł ich dopilnować i wszystkiego zanim zaczną zalewać.

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/kierownik_strop.jpg

 

 

Najważniejsze - kierownik upomniał się o wibrator. Ja szczerze powiedziawszy mimo lektury tego tematu na forum jakoś zapomniałem.

Ale jak kierownik wspomniał to zaraz stanowczo stwierdziłem, że ma być. Oczywiście majster kręcił nosem bo w umowie jest, że wszystkie urządzenia i maszyny zapewnia wykonawca więc będzie musiał zapłacić za wynajęcie ale jak to ma w zwyczaju (zresztą chlubnym jak do tej pory) stwierdził, że jak ma być to będzie i już.

 

Na jutro zostały tylko drobne zbrojenia do dokończenia: wiązania żeber rozdzielczych, dołożenie "zakrętów" i takie tam drobiazgi :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Środa - 27 kwietnia 2005r.

 

Dzień zalewania stropu.

Dokładnie cztery tygodnie od chwili pierwszego wbicia "łychy" koparki przy kopaniu fundamentów.

 

Chodziłem i powiem szczerze trochę upierdliwie upominałem się o wszystkie detale zbrojenia zalecone wczoraj przez kierownika budowy. Oczywiście majster cały czas gderał, że to niby wina pracowników bo jak sam nie dopilnuje to oni ciągle czegoś nie dorobią :-)

 

Zamówiony beton B-20, wibrator przygotowany. Majster chyba myślał, że może mnie przeczeka albo ja nie pamiętam o wibratorze. Beton miał już za godzinę przyjechać a ja go pytam czy mam wibrator. Zaskoczony ale starał się stworzyć pozory i stwierdził, że właśnie za chwilę miał jechać. No i pojechał :lol:

 

Potem przyjechał beton, zalewanie szło sprawnie

 

Oczywiście nasłuchałem się, że majster już osiem lat buduje i nigdy jeszcze stropu nie wibrowali itd, itp. A ja mu z uśmiechem na twarzy : "że kiedyś musi być ten pierwszy raz..." :-)

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/wibrowanie.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/zalewanie_stropu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/zalewanie_schodow.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/wieniec_garazu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/koncowka_stropu.jpg

 

Zużyliśmy 16,8 m3 betonu. Pewnie się zdziwicie skąd taki dokładny pomiar. No jasne, że te 2,8 m3 (dwie pełne gruszki dające 14m3) to trudno ocenić. Zgodziłem, się żeby na poczatku dowieźli to co im zostało na "sąsiedniej" budowie. Operator pompy ocenił, że były 3 m3 ale ja miałem wątpliwości i się targowałem. Ostatecznie zapisali w papierach 2,8m3 hehe.

I jeszcze jedno. Jak pojechałem się rozliczać za ten beton to chcieli mnie trochę naciągnąć. Zwykle jak dowożą dolewkę (niepełną gruszkę) to doliczają do ceny 60zł. I teraz też chcieli mi doliczyc ale nie odpuściłem. Przecież te 2,8 przyjechało do mnie z innej budowy w drodze powrotnej do bazy więc nie jechało specjalnie do mnie. "Miła" pani nie mogła sobie przypomniec jak to było, kazałem jej się skontaktowac z operatorem pompy a ten potwierdził moją wersję. Niby 60zł nie jest dużo ale bardziej chodzi o zasadę. I tak pewnie dwa razy wzięli forsę za te 2,8m3.

 

Na koniec jeden z pracowników zrobił "niby-wiechę" i tak oto strop zalany.

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/wiecha.jpg

 

Teraz trochę przerwy. Ekipa ma wrócić 9 maja do budowania poddasza - ścianki plus szczyty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sobota 30 kwietnia 2005r

 

Teraz będzie czas pielęgnacji betonu na stropie.

W czwartek nie trzeba było nic robić bo prawie cały dzień padał deszcz, aż nawet tam gdzie kapało z szalunków na schody to trochę wypłukało beton ale generalnie jest OK.

 

W piątek nie mogłem bo byłem na dyżurze ale dzisiaj w sobotę już trzeba jechać polać beton. Dzień bardzo ciepły i słoneczny.

Zatem pielęgnację betonu ...

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/pielegnacja_stropu.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/pielegnacja_stropu_ja.jpg

 

połączylismy z miłym relaksem na działce - ognisko, drobne prace (zrobiłem ławeczkę i początek stolika, żeby było łatwiej urządzać pikniki - dokończę stolik i zrobię drugą łąweczkę jak będzie ekipa, żeby ciąć deski ich piłą łańcuchową :-).

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/laweczka_stolik.jpg

 

Choć są pewne rysy w niektórych miejscach wzdłuż wieńców oraz dookoła klatki schodowej, która jest jakby małym fragmentem monolitycznego stropu - widocznie inaczej działają tam naprężenia niż w przypadku belek i pustaków stropowych. Na dodatek w dwóch miejscach jak polewamy strop to bardzo szybko (prawie natychmiast) woda przecieka na dół (blisko wienców).

Trochę mnie te fakty zaniepokoiły. Zadzwoniłem pierw do majstra ale on oczywiście, "...że tak się zawsze robi, że to nie jego wina i że nic złego się nie stanie...". Nie uspokoiło mnie to. Zadzwoniłem do kierownika i opisałem swój niepokój. Trochę mnie uspokoił, twierdząc, że to nie wpłynie znacząco na wytrzymałość stropu ale poradził, mi na ile to możliwe obficie polać strop i przykryć folią budowlaną aby woda nie odparowywała zbyt szybko. Odnośnie rys to powiedział, że sobie później z tym poradzimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedziela - 8 maja 2005 r

 

Wczoraj i dzisiaj poświęciłem trochę czasu na prace na budowie oraz kontrolę ostatnich poczynań naszej ekipy.

 

Pierw moje prace.

No cóż zbyt wiele na tym etapie to ja nie mogę jeszcze robić ale sukcesywnie rozwożę ziemię, której hałda uzbierała się podczas robienia wykopu pod fundament. Ziemia "żółta" - lepsza - poszła do zasypania fundamentu a wierzchnią warstę teraz powoli taczkami rozwożę na całej działce.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/ja_taczka.jpg

 

Dokończyłem też stoliczek i ławeczkę.

Z innych zajęć to wczoraj ułożyłem (tylko ułożyłem - nie murowałem) cokół na ścianie szczytowej. Zrobiłem to aby jakoś wzrokowo ocenić jego wysokość.

Wczoraj zrobiłem to z samych cegieł (wyszło 6 warstw) a dzisiaj ułożyłem to samo ale z jednego bloczka betonowego i 3 warstw cegieł.

No i teraz mamy "orzech do zgryzienia".

 

Z sześciu warstw cegły wygląda fajnie ale porównując poziomy otoczenia (zwłaszcza drogi) to wychodzi, że ze dwie warstwy cegieł musielibyśmy zasypać. No i teraz murować z klinkieru po to, żeby go potem zasypywać to trochę marnowanie pieniędzy.

 

Warstwa bloczków i 3 warstwy klinkieru to trochę marny ten cokolik. Zaś zostawić widoczny kawałek bloczków to będzie takie jakby "oszpecenie klinkieru".

 

Jest jeszcze inne rozwiązanie - położyć dwie warstwy zwykłej cegły i potem 4 warstwy klinkieru. To byłoby najlepsze rozwiązanie pod względem estetycznym ale - cegły musiałbym dokupić a bloczki mam - zostały, bo na początku planowaliśmy cały cokół z bloczków.

Ponadto nie wiem, czy majster nie krzywiłby się, gdybym mu teraz kazał domurowywać warstwy cegieł na ścianie fundamentowej, jak on ma już poddasze murować. Choć z drugiej strony to od początku wiedział, że wymurowanie całego cokołu należy do niego a to, że postanowiliśmy zrobić go z klinkieru tylko zmniejszyło jego nakład pracy na etapie fundamentów.

 

No i tak to właśnie sobie ustawiałem i przypatrywaliśmy się z żonką.

 

Jeśli zaś chodzi i kontrolowanie ekipy.

Pomierzyłem wszystkie do tej pory wykonane otwory okienne i drzwiowe. No powiem, że jestem zadowlony - wszystko co do centymetra.

 

No ale oczywiście nie obejdzie się - jak to u mnie - bez zastrzeżeń. A zastrzeżenia mam do schodów, a właściwie do gruzu w miejscu przyszłych schodów.

Jak już we wcześniejszych relacjach pisałem majster zaproponował mi, że gruz oraz beton który będzie zostawał z zalewania chudziaka czy stropu możemy wsypywać/wlewać pod przyszłe schody (wejście do domu, wyjście na tars, wejście do pomieszczenia ogrodniczego) i podjazd do garażu. Uznałem ten pomysł za rozsądny i tak to kontynuowaliśmy - nawet jak im zaprawy zostawało na końcu dnia to mieli tam wlewać. Dziś postanowiłem się temu bliżej przyjrzeć. No i mnie skręciło. Po pierwsze takie chaotyczne wrzucanie gruzu spowodowało, że ta "podmurówka" pod przyszłe schody była słaba jak szelki. Puknięcie breszką powodowało, że wszystko się rozpadało. Mnóstwo pustych przestrzeni - beton "wiszący w powietrzu" itp. Ale to jeszcze nie najgorsze. Ponieważ zacząłem to lekko rozkruszać (trudno tu mówić o rozkuwaniu) więc miałem okazję się przekonać co tam jest jeszcze oprócz gruzu i oto co znalazłem:

- plastikowe butelki po napojach;

- stare rękawiczki robocze;

- saszetki herbaty;

- paczki papierosów;

- worki papierowe po cemencie;

- folie z rozpakowanych palet z towarem;

- dwa całe U-220;

- gumowe uszczelki od Z-etek - (widziałem że jak je montowali to uszczelki wyciągneli, zwróciłem na to uwagę majstrowi no to uszczelki jak widzę znalazły swoje miejsce);

- pół kilogramowej paczki gwoździ (łącznie z woreczkiem) a potem będą narzekać, ze się im gwoździe skończyły :-(;

 

Rozkruszyłem ostatecznie wszystko, prawdziwy gruz usypałem z tyłu na jedną kupę a majster się nasłucha w poniedziałek. I od tej chwili nie będzie już sypania żadnego "gruzu" pod przyszłe schody. Użyjemy go i owszem ale dopiero jak będą te schody robili i pod moim okiem , żebym widział czy faktycznie gruz sypią a nie śmieci.

 

 

Podczas tych prac jeszcze dopatrzyłem się, że łacznie 6 bloczków w fundamencie jest bardzo naruszonych ale to nie winy ekipy murujących. Widocznie facet przy zasypywaniu najechał koparką i je naruszył a ja wcześniej tego nie zauważyłem. Będę musiał poprosić murarzy aby to poprawili.

 

To tyle wrażeń.

 

Więc jak to zwykle bywa trochę miłych trochę nerwowych wrażeń ale weekend uważam za udany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zadzwonili do mnie, że zamówiona więźba jest już na składzie do odbioru.

 

Poprosili też o rozliczenie się. Uprzedziłem, że pierw przyjadę z cieślą aby obejrzał więźbę. Zapewnili, że sami przeglądają i nie ma prawa być jakichś wad ale oczywiście mogę z cieślą przyjechać.

 

Wykonałem kilka telefonów - szef wszystkich ekip, cieśla itd i jestem umówiony na jutro, że zawiozę cieślę na skład. Przynajmniej miałem okazję go poznać. :-)

 

Zobaczymy jaka będzie jego ocena drewna.

 

Tylko muszę teraz pomyśleć o dobrym zeskładowaniu tej więźby na okres 2-3 tygodni - bo wtedy dopiero budynek będzie (ma być) gotowy na wejście cieśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtorek - 10 maja 2005r.

 

Otrzymałem dzisiaj od "głównego" szefa budującego mój dom propozycję zmiany harmonogramu.

Spytał, czy jestem w stanie mieć drewno na więźbę na najbliższą sobotę bo chciałby aby cieśla zaczął od poniedziałku stawiać nasz dach. Ponieważ, więźba jest już na placu na składzie więc dzisiaj zabrałem "mojego" cieślę aby ją obejrzał. Wyraził pozytywna ocenę. Więźba zapłacona - w czwartek znajdzie się u nas na działce.

 

Ale nam się podobają rozmowy z góralem :-). Fajny ten nasz cieśla. Jak skończy robić dach to już chyba będziemy znali język góralski na dobre :-)

 

Oby tylko okazał się równie dobrym fachowcem.

 

W ten oto sposób przyspieszy nam się termin zakończenia stanu surowego, co oczywiście nas cieszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czwartek - 12 maja 2005 r.

 

Dzisiaj przywieźli nam więźbę. Rozładowywałem ja razem z trzema robotnikami - oj cieżko było. Nie wiedziałem, że drzewo tyle waży :-)

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/drewno_na_wiezbe.jpg

 

Na ponad 110 sztuk (murłaty i krokwie) - 3 sztuki były krzywe w kierunku kantowym - nie do naprawienia. Ponadto pięć było wygiętych w kierunku szerszego boku ale podobno da się naprostować.

 

Te trzy "nienaprawialne" bez zastrzeżeń wymienią jutro albo w poniedziałek.

Impregnacja jaką zrobili na placu to tylko mydlenie oczu - jak można dobrze zaimpregnować pond 110 sztuk w jeden dzień w jednej wannie do kąpieli w impregnacie ?? :-) No ale chociaż widać, że jest lekko zielone :-)

 

Murarze wymurowali ściankę kolankową i zalali wieniec nad nią.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/scianka_kolankowa.jpg

 

Zakupiłem też cały zestaw rury kwasoodpornej - fi 130 - 7x1m + 0,5 m + trójnik + wyczystka + odprowadzenie skroplin + daszek nad komin = 650 zł. Do tego wełna - 170 zł za 12 m2.

 

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/kwasowka.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/kwasowka_zamontowana.jpg

 

Trójnik, wyczystka i odprowadzenie skroplin już zamontowane

 

 

Jutro będą murowali dalej szczyty i niektóre ścianki działowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piątek 13 maja 2005r.

 

Jednak ten 13 piątek coś w sobie ma.

 

Ekipa murowała dzisiaj szczyty, jak padał deszcz to schodzili na dół i murowali ścianki działowe.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/szczyty.jpg http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/scianka_w_kuchni.jpg

Ale wracając do tego 13 w piątek....

 

Pod koniec dnia jak szyty były podciągnięte powyżej okien to sobie trochę dla przekory spytałem majstra a co będzie jak źle wyliczyli kąt nachylenia i np. wymurowali za wysoko i dach się nie zmieści.

Oni oczywiście - też w żartach - że nie ma prawa, wszystko jest ok. I na dowód biorą się za mierzenie. Rozciągamy sznurki, jeden murarz "bryka" na górę ściany szczytowej (nad oknem) i zdziwienie. Za wysoko wymurowane. Ale to jeszcze nie problem, bo można świeżo postawione pustaki zdjąć ale .... no i tu się zaczęło moje zmartwienie ... okazuje się, że krowkie wejdą prawie w okno. Coś jest źle.

Zaczynamy mierzyć kombinować i .... okazuje się, że projekt jest spaprany. Zwymiarowania pokazują, że wysokość w kalenicy jest 7m. Tymczasem przy takim wymiarze, krokwie ewidentnie wchodzą w okna szczytowe na poddaszu.

Wziąłem się za linijkę i mierzę ... okazało się, że mierząc rysunek wysokość w kalenicy wychodzi 8m - dlatego na widoku elewacji bocznych wszystko jest OK.

No to się przestraszyłem. Jeżeli cieśla zrobił mi specyfikację więźby na podstawie podanych wymiarów na rysunkach to większość będzie za krótka.

Zadzwoniłem do architekta z pretensjami - stwierdził, że nie mógł się pomylić bo robił model przestrzenny i wszystko było ok.

Dałem mu czas do jutra do 10:00 rano na sprawdzenie, zastanowienie się i znalezienie rozwiązania.

 

Jutro rano spotykam się z cieślą i kierownikiem budowy. Spotkanie to było planowane ale teraz dojdzie dodatkowy element do dyskusji.

 

Cała nadzieja w tym, że cieśla robiąc specyfikację posługiwał się linijką i rysunkami a nie wymiarami naniesionymi na rzuty i przekroje.

Przyznam, że sprawdzaliśmy z murarzem i wygląda na to, że krokwie są odpowiednich długości ... oby tak było.

 

Jutro rano się okaże.

 

Ale spał będę niespokojnie - z wizjami ciągania architekta po sądach w celu wymuszenia zakupu nowej więźby. A jakie miałbym opóźnienie w budowie.

 

Oby to było niekonieczne.

 

 

Inna sprawa, to dzisiaj tak niby dla żartu, jeden z murarzy zaproponował mi zmienę układu ścianek działowych. W pierwszej chwili przyjąłem to jako wolne żarty, ale potem zaczęło mi chodzić po głowie i nawet chwilami wydawało się rozsądnym posunięciem. Do tego stopnia to mnie intrygowało, że kiedy wieczorem żonka po mnie przyjechała to postanowiłem ustawić znaczną część tych ścianek, które miałyby być zmienione (po 3 wartwy K-3) aby jakoś łatwiej było nam wyczuć przestrzenie.

Po kilku próbach i kilku zwątpieniach jednak ostatecznie uznaliśmy, że układ, który jest w projekcie jest dobry - wielekrotne analizowanie tego na etapie projektowania dało jednak pozytywne rezultaty.

 

Aha - mieliśmy już lokatora w naszym domu ... w jednej z pozostawionych małych wnęk w ścianie ptaszki założyły gniazdo i złożyły 5 jajek.

http://www.toruande.org.pl/fotos/budowa/gniazdko.jpg

Niestety powrót ekipy na plac budowy wypłoszył rodziców a jajka przy ostatnich chłodach nie dają już szansy na wyklucie się młodych :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...