Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Żeglowanie


smartcat

Recommended Posts

Czapka z daszkiem jest też przydatna w deszczu. A kalosze kup - docenisz je, kiedy na pokładzie będzie mokro, a Tobie woda nie będzie w butach chlupać. Latarka najlepsz "czołówka" - taka na gumce zakładanej na głowę, żeby świeciła na czole (latarka, nie głowa :lol: ). Ciepłe rzeczy koniecznie, zwłaszcza czapka, przydałyby si e też rękawiczki bez palców do pracy przy linach - chociaż nie wiem, jak to jest na małych jachtach, u nas zawsze się przydają, żeby nie poocierać rąk do lin. :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 78
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dziewczyny, nie odmówię sobie - zobaczcie, jak było na Tall Ships' Races w Szczecinie. Ludzi tłum dziki. atmosfera fantastyczna, żaglowce przecudowne, a impreza naprawdę dobrze zorganizowana. Ani jednego kramu z "pamiątkami" w mieście, ruch regulowany, zjeść można było na mieście wszędzie. SUPER!!! Zdjęcie robiłam z pokładu "Kruzenszterna", więc widać tylko część jednostek, które przypłynęły. I tak mnóstwo. Cudownie, a w porcie nawet jak ktoś miskę miał, to na niej płynął oglądać te cudowne olbrzymy...

 

http://images30.fotosik.pl/57/b5a798424a6d9db9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Wątek stary - ale można go odświeżyć, bo mam parę świeżych spostrzeżeń...

Wygląda na to, że źle rozumiesz. Nie żeglowalismy po pijaku. .

No wybacz, ale naprawdę trudno było to zrozumieć inaczej. Do dziś od jak najgorszej strony wspominam rejs tzw. Warszawskiego Yacht Clubu (z Uniwerku) w roku 1984. Tam obowiązywała właśnie nawigacja alkoholowa. Pierwszy dzień rejsu - start z Almaturu na Zimny Kąt. Następnego dnia - powrót do Giżycka ponieważ gorzały nie zdążono zakupić w dostatecznej ilości. Potem, po wypadzie na Dobskie zamiast pierwotnie planowanego odwiedzenia Sztynortu, gdzie można by się zregenerować (włącznie z odwiedzeniem toalety i przysznica - to tak a'propos powodów skłaniających do paskudzenia po krzakach) - zmiana decyzji, nie do portu lecz na nieodległy Róg Sztynorcki, z przeciąganiem balastowo - mieczowych Nashy w przechyle po kamieniach :evil: A wszystko to po to aby w tak paskudnym miejscu nareszcie zrobić zaryczaną popijawę na maxa: żaden normalny żeglarz nie odwiedza takiego miejsca, toteż i milicji nie będzie komu wezwać. Następny dzień - to oczywiście leczenie zalanego dzień wcześniej robala, tak gdzieś do piętnastej. Zanim zdechł wiatr, ferajna zdążyła dopłynąć zaledwie do Kirsajt. Tam - znowu postój w najgorszych z możliwych miejsc, na kamieniach umacniających przyczółki mostu. Rano skoro świt, naczalstwo pobiegło co tchu do nieodległej wsi Sztynort aby powrócić z hiobową wieścią: nocny nalot MO, meliny pozamykane, a monopolowy otwarty od godziny 13-stej! Więc decyzja może być tylko jedna - stoimy!

Jedna załoga bardzo szybko zbuntowała się; nie twierdzę że na pewno wylewali za kołnierz, ale z aż takim bydłem to pływać nie chcieli. Więc odłączyli się i pływali na własną rękę, ale okazali się ze wszechmiar solidni, w dniu zakończenia rejsu punktualnie zameldowali się w Rucianem. A że z kolei ja ostentacyjnie odmawiałem przyłącznia się do pijackich excesów - oczywiście byłem traktowany jako czarna owca. I wkrótce sam porzuciłem tamten chlew - przesądził o tym "testament" odchodzącego Komadora, który skarżył się na "poprzepalane papierosami kapoki i żagle". A od tamtego czasu chlanie na rejsach traktuję z największą podejrzliwością.

Nasze wyprawy odbywały się po polowie wrzesnia, w nocy czasami temperatura spadała w okolicę zera. W kabinach bylo zimno, woda skraplała się i moczyła nam spiwory. Jedyna metodą, aby spać, było............skatowanie się gorzałą wieczorem 8) Co i robiliśmy :wink:

A czy tu nie kłania się przypadkiem elementarna wiedza z zakresu... ratownictwa? Owszem, czasem zaleca się podanie alkoholu osobie przemarzniętej, ale dopiero wówczas gdy znajdzie się w bezpiecznym, ogrzewanym pomieszczeniu! Alkohol wypity w wodzie przyspiesza tylko utratę ciepła i śmierć. W wyziębionej kabinie jachtu raczej do tak drastycznych skutków nie dojdzie - ale czy przypadkiem pomimo złudnego uczucia ciepła zaraz po zażyciu i łatwiejszego zasypiania - nie łatwiej wtedy o przeziębienie?

(oczywiście zadałem pytanie przy założeniu że Twój post był najzupelniej poważny, a nie miał być tylko humorystycznym usprawiedliwieniem excesów z dawnych młodzieńczych lat)

Na Mazurach wszędzie widać brzeg, raczej nie cierpi się na chorobę morską

Co niechybnie bierze się stąd że nie raczej nie pływa się w kabinie (przygotowywanie posiłków, obok prowadzenia nawigacji jest najbardziej rzygogennym zajęciem :wink: )

 

Pozdrawiam

Tomek Janiszewski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualne rozporządzenie ws. uprawiania żeglarstwa znajdziecie na stronach PZŻ.

Uwaga na to co pisze się na stronach PZŻ! Tam podaje się to co jest w danej chwili wygodne :evil: Przykład: na stronie Kujawsko - Pomorskiego OZŻ

http://www.kpozzbyd.org.pl/frame.php?name=Kpozz&file=komisje&func=techniczna_przepisy

podaje się owszem wciąż aktualne rozporządzenia odnośnie rejestracji i przeglądów jachtów, ale nie udało mi się uświadczyć choćby wzmianki o tym, że obowiązujący od 24 lipca br. akt wyższego rzędu jakim jest Ustawa o Żegludze Śródlądowej znosi obowiązek przeglądów oraz rejestracji większości z nich. Tak to leśne dziadki starają się żerować na niewiedzy armatorów, aby tylko wyrwać jeszcze trochę kasy na swoją dalszą szkodliwą dla żeglarstwa egzystencję. Podejrzewam że nie inaczej będzie z najnowszą Ustawą o zniesieniu obowiązku legitymowania się jakimkolwiek patentem na jachtach śródlądowych poniżej 7,5m długości, jaka wejdzie w życie od nowego roku. Przynajmniej do chwili gdy Minister nie wyda nowych rozporządzeń.

Cóż - ta bomba tak czy inaczej tyka, postanowiłem więc zdetonować ją już teraz. Oczekuję wybuchu świętego oburzenia. Uprzedzam - twardy będę! :lol:

 

Pozdrawiam

Tomek Janiszewski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha, wygląda na to, że zawiodę Twoje oczekiwania na całej linii. :lol: Nie mógłbyś poopowiadać o swoich co ciekawszych rejsach, wkleiwszy przy okazji parę pięknych fotek stamtąd? :D

Ależ proszę: tak na początek - zapraszam na "wywrotową" stronę Grupy pl.rec.zeglarstwo gdzie opisałem rejs niedługi, ale za to taki o którym niejeden myślałby, że w ogóle nie ma prawa się odbyć. Z Warszawy, 23 km Orionem pod prąd Wisły bez pomocy silnika...

http://www.siz.org.pl/opowiesc/tomekj/wisla1.html

Niebawem powinien pojawić się tamże rówież ilustrowany opis wyprawy na takie "inne Mazury" czyli na jezioro Ublik Mały (Zielone), gdzie po drodze dwukrotnie własnemy ręcamy budowałem... śluzę :wink:

 

Pozdrawiam

Tomek Janiszewski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooooo, jakie ładne zdjęcia! Takie żeglowanie jest mi właściwie zupełnie nieznane (ja to morska raczej), ale gdybym miała możliwość to zapewne chętnie wzięłabym udział w takim rejsie, nawet dalszym niż weekendowy. :D To musi być fajne, mieć cały czas brzeg przed oczami. :D Ciekawe. :D I proszę nie uważać, że się gdzieś wpraszam (tylko tak sobie gadam). :lol:

Tomku, a mógłbyś mnie nauczyć takiego sposobu podlinkowywania zdjęć? :oops: Zwykłe linki do wątków czy stron potrafię wykonać w ten sposób jak na przykład tutaj, ale jak to zrobić ze zdjęciem? :roll: Pierwszy raz taką sprytną rzecz widzę w necie. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie żeglowanie jest mi właściwie zupełnie nieznane (ja to morska raczej), ale gdybym miała możliwość to zapewne chętnie wzięłabym udział w takim rejsie, nawet dalszym niż weekendowy. :D To musi być fajne, mieć cały czas brzeg przed oczami.

Ubawiła mnie kiedyś opinia pewnegoo kapitana jachtowego (utalentowanego zresztą). On wyobrażał sobie żeglowane po śródlądziu jako nacechowane... ciągly stresem w obawie przed wejściem na mieliznę! :wink: Gorzej było gdy inny kapitan, który utknał na meliźnie gdzieś na Śniardwach... wzywał pomocy zamiast własnoręcznie zepchnąć łódkę i płynąć dalej :oops:

I

proszę nie uważać, że się gdzieś wpraszam (tylko tak sobie gadam).

Czemu nie, nawet mógłby zabrać choćby na popołudniową przejażdżkę, ale jak się domyślam - "44 wyspy" oznacza Świnoujście? Daleko stamtąd do Warszawy, i nie ma żadnej gwarancji że wiatr powieje w dobrą stronę. Halsówka pod prąd udaje się na Orionie sporadycznie, za to jest duze prawdopodobieństwo że "skanujac" niemal całą powierzchnę rzeki trafi się w końcu na podwodny kamień :(

Tomku, a mógłbyś mnie nauczyć takiego sposobu podlinkowywania zdjęć?

To robił nasz Administrator. ZTCP choćby w Wordzie jest coś takiego jak hiperłącze, byćmoże z tego korzystał.

 

Pozdrawiam

Tomek Janiszewski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem dumna z siebie! :D Sprytna ze mnie kobitka! 8) Dziękuję, Tomku, za inspirację do poszukiwań "w tym sposobie". :D

 

Ubawiła mnie kiedyś opinia pewnegoo kapitana jachtowego (utalentowanego zresztą). On wyobrażał sobie żeglowane po śródlądziu jako nacechowane... ciągly stresem w obawie przed wejściem na mieliznę! Gorzej było gdy inny kapitan, który utknał na meliźnie gdzieś na Śniardwach... wzywał pomocy zamiast własnoręcznie zepchnąć łódkę i płynąć dalej

 

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

 

mógłbym zabrać choćby na popołudniową przejażdżkę

 

:oops: :oops: :wink: :D

 

jak się domyślam - "44 wyspy" oznacza Świnoujście?

 

No, widać żeglarza... :D

 

A co to znaczy ZTCP? :oops: W internetowych skrótach jestem cienka jak Bolka trampki, chciałabym wiedzieć... :oops: :oops: :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz się troszkę pochwalę - moje Dziecko też żegluje na morzu. Jam to uczyniła... :lol:

A tu kilka fotek z Jego ostatniego rejsu do północnych portów (Bałtyk i Morze Północne):

marina w Kiel, OGROMNA, taka fajna chatka kryta strzechą, też w Kiel, no i Rendsburg: rodzaj zajazdu z pubem, bardzo zabytkowego (XVI wiek :o ), figurki na elewacji tegoż pubu i wreszcie najzabawniejsza z figurek umieszczonych na pubie...

Rejs odbył się w maju na "Kapitanie Głowackim". :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months później...
Niebawem powinien pojawić się tamże rówież ilustrowany opis wyprawy na takie "inne Mazury" czyli na jezioro Ublik Mały (Zielone), gdzie po drodze dwukrotnie własnemy ręcamy budowałem... śluzę :wink:

Długo mnie tu nie było (i innych żeglarzy też niestety nie) :( , ale skoro zajrzałem - to obietnicy dotrzymać trzeba, nawet gdybym miał okazać się tym który zgasi światło :cry: Oto ta relacja:

http://www.siz.org.pl/opowiesc/tjublik/ublik.html

 

Pozdrawiam

Tomek Janiszewski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
  • 2 years później...

U mnie po ponad 30 latach znowu uaktywnił się wirus żeglarstwa.

Porobiłem dla spokoju ducha uprawnienia, jakich nie miałem jako pływający nastolatek.

Kiedy tylko się da wieję na wodę i walczę z wiatrem na Omegach (najlepiej jak wieje 4-5B).

 

Za rok mam zaplanowane przeoranie dużej wody.

Kanary-Karaiby w dwadzieścia kilka dni to jest coś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W necie również można podglądać aktualna sytuację w trwających regatach Velux 5 Oceans z CapeTown do Wellington, gdzie Polski skiper Zbigniew Gutkowski obecnie znajduje się na drugiej pozycji. Do mety pozostało 1456 nm.

http://raceviewer.velux5oceans.com/app/index.html?locale=EN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...