Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

To że są odrębne uprawnienia do projektowania i wykonawcze jest jak najbardzie prawidlowe.

 

ale wcześniej przepisy pozwalały takie sralniki do 1000m3 kubatury projektować osobie posiadającej upr. wykonawcze i w dodatku uzyskane bez egzaminu i chodzi o to że kiero mógł takie gówno adoptować na potrzemy inwestora bez większych problemów, a teraz to pytania o architekta i że bierze kafla za byle mażnięcie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 345
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

To że są odrębne uprawnienia do projektowania i wykonawcze jest jak najbardzie prawidlowe.

 

ale wcześniej przepisy pozwalały takie sralniki do 1000m3 kubatury projektować osobie posiadającej upr. wykonawcze i w dodatku uzyskane bez egzaminu i chodzi o to że kiero mógł takie gówno adoptować na potrzemy inwestora bez większych problemów, a teraz to pytania o architekta i że bierze kafla za byle mażnięcie

 

Z uprawnieniami są czasem "skuchy" i to niekoniecznie w wyniku niewiedzy projektanta ale z powody roboty: "na wczoraj", nie ma czasu na myślenie bo inwestor chce już, urzędas chce to i tamto a projektant zap... od lewej do prawej. Ciekawe jakie skuchy by jeszcze byly gdyby robili nawet pierdoły ludzie bez uprawnień. Nie twierdzę ża uprawnienia oznaczają wiedzę bo nic nie można w 100% ocenić (zawsze są wyjątki ktore mogą stanowić regułę) ale w większości przypadków więcej wie ten z upr. niż ten bez i

jako inwestorzy powinniśmy też zastanowić się nad tym jak to wygląda od drugiej strony aby potem narzekać.

Poza tym chodzi o to czasem że maźnięcie to 1/10 formalności (po prostu przerost formy nad treścią), projektować to jedno a drugie- użerać się z p... urzędasami i "robić im dobrze" w swojej dokumentacji a tu niestety najpierw projekt a potem zmiany, bieganie, uzupełnianie, dyskusje itp. bo urzędas tak chce. Ale to tak na marginesie.

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym chodzi o to czasem że maźnięcie to 1/10 formalności (po prostu przerost formy nad treścią), projektować to jedno a drugie- użerać się z p... urzędasami i "robić im dobrze" w swojej dokumentacji a tu niestety najpierw projekt a potem zmiany, bieganie, uzupełnianie, dyskusje itp. bo urzędas tak chce.

 

I ootttooo własnie chodzi. Jeśli do urzędu idzie projektant, który (przeważnie) doskonale zna urzędnika i jego narowy, rozmowa zawsze inaczej przebiega, niż gdy idzie laik. Bo przecież projektant robi projekt pod wymagania urzędnika (przecież wcześniej mu znane), a jednocześnie urzędnik wie, że nie może zacząc wymagać niestworzonych rzeczy, bo też wie z kim ma do czynienia.

A inwestorzy nie wiedzą często, że istnieje coś takiego jak Prawo Budowlane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym chodzi o to czasem że maźnięcie to 1/10 formalności (po prostu przerost formy nad treścią), projektować to jedno a drugie- użerać się z p... urzędasami i "robić im dobrze" w swojej dokumentacji a tu niestety najpierw projekt a potem zmiany, bieganie, uzupełnianie, dyskusje itp. bo urzędas tak chce.

 

I ootttooo własnie chodzi. Jeśli do urzędu idzie projektant, który (przeważnie) doskonale zna urzędnika i jego narowy, rozmowa zawsze inaczej przebiega, niż gdy idzie laik. Bo przecież projektant robi projekt pod wymagania urzędnika (przecież wcześniej mu znane), a jednocześnie urzędnik wie, że nie może zacząc wymagać niestworzonych rzeczy, bo też wie z kim ma do czynienia.

A inwestorzy nie wiedzą często, że istnieje coś takiego jak Prawo Budowlane.

 

Nie- mylisz się. Projektant się wk... za wymysły urzedasów nie zodne często z Prawem Budowlanym. Projektant nie rzadko to "śmieć" bo urzędas chce to projektant musi bo inaczej pieczątki nie postawi. A kto potem odpowiada za dokumentację?? Na pewno nie urzędas!!! A poprawia nawet projekty g... wiedząc i dyskutuje, wymądrza się..

A że urzędas chce to nie znaczy że ma dostać. ALbo się wykucasz bo do cholery nie jesteś do pomiantania i tracisz terminy albo "kiwasz głową" urzędasowi i dalej jesteś "pieskiem". On rzuca a Ty biegniesz.

Z mojej kieszeni im płacą a co dają?? G......- tylko przeszkadzają!

To że nawet zna urzędasa to nic, bo urzedas chce! A to że znasz go to nie znaczy że masz go słuchać.

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja np dziś odwiedziłem w starostwie taką miłą panią bo pomyliły jej sie projekty i napisała postanowienie dla mnie a ogladała chyba jakiś inny projekt.

Żeby nie wyszło ,że przyszedłem na daremnie to zaczęła studiować mój projekt i doszła do wniosku ,że trzeba jeszcze ustalić warunki geotechniczne posadowienia obiektu. No i musiałem jej odszukać akapit gdzie pisało, że ustala się taką a taką kategorię geotechniczną w takich a takich warunkach gruntowych. Pani nie mogła tego odnależć bo było napisane słownie a nie za pomocą cyferek.

Jak i z tym sobie poradziliśmy to doszła do wniosku ,że jeszcze chce następne pełnomocnictwa pełnomocników bo narazie skończyło sie na dyrektorze zakładu energetycznego(to już tam jest zamieszczone ale dla pani nie znaczy jeszcze ,że dyrektor może reprezentować zakład. ) Może i ma rację ja tam się nie znam . Śmiałem się z niej ,że skończy sie pewnie na upoważnieniu od ministra gospodarki albo od samego premiera. Ale co tam przyniosę jej. Upoważnień mi nie brakuje. Niech się blondyna cieszy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część architektów chce aby gotowy projekt był dodatkowo adaptowany do działki przez konstruktora?

Czy to rzeczywiście jest potrzebne? W końcu ktoś już wcześniej to przeliczył

 

Rozumiem,że dla Ciebie nie ma róznicy czy dom jest w Zakopanem , Białymstoku czy Gdańsku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie- mylisz się. Projektant się wk... za wymysły urzedasów nie zodne często z Prawem Budowlanym. Projektant nie rzadko to "śmieć" bo urzędas chce to projektant musi bo inaczej pieczątki nie postawi. A kto potem odpowiada za dokumentację?? Na pewno nie urzędas!!! A poprawia nawet projekty g... wiedząc i dyskutuje, wymądrza się..

A że urzędas chce to nie znaczy że ma dostać. ALbo się wykucasz bo do cholery nie jesteś do pomiantania i tracisz terminy albo "kiwasz głową" urzędasowi i dalej jesteś "pieskiem". On rzuca a Ty biegniesz.

Z mojej kieszeni im płacą a co dają?? G......- tylko przeszkadzają!

To że nawet zna urzędasa to nic, bo urzedas chce! A to że znasz go to nie znaczy że masz go słuchać.

 

pzdr

 

Mimo wszystko, mniej biega projektant, niż inwestor.

I naprawdę wiem co mówię, bo ja to mam w domu na codzień. I wiem, że żona robi dokumentację w zależności od powiatu (dwa w sąsiedztwie) i od gminy - bo urzędasy mają każdy swoją gminę. I swoje wymagania (czytaj widzimisię).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie- mylisz się. Projektant się wk... za wymysły urzedasów nie zodne często z Prawem Budowlanym. Projektant nie rzadko to "śmieć" bo urzędas chce to projektant musi bo inaczej pieczątki nie postawi. A kto potem odpowiada za dokumentację?? Na pewno nie urzędas!!! A poprawia nawet projekty g... wiedząc i dyskutuje, wymądrza się..

A że urzędas chce to nie znaczy że ma dostać. ALbo się wykucasz bo do cholery nie jesteś do pomiantania i tracisz terminy albo "kiwasz głową" urzędasowi i dalej jesteś "pieskiem". On rzuca a Ty biegniesz.

Z mojej kieszeni im płacą a co dają?? G......- tylko przeszkadzają!

To że nawet zna urzędasa to nic, bo urzedas chce! A to że znasz go to nie znaczy że masz go słuchać.

 

pzdr

 

Mimo wszystko, mniej biega projektant, niż inwestor.

I naprawdę wiem co mówię, bo ja to mam w domu na codzień. I wiem, że żona robi dokumentację w zależności od powiatu (dwa w sąsiedztwie) i od gminy - bo urzędasy mają każdy swoją gminę. I swoje wymagania (czytaj widzimisię).

 

Mniej- zgadza się ale to nie znaczy że mało i bez problemów (no chyba że ktoś jest "pieskiem", choć nawet wtedy urzedasy potrafią cuda wymyślać).

I uwierz mi też wiem co mówię :).

A zresztą- przecież coś wiesz jak to jest skoro żona projektantka.

I za to "widzimisię" i za resztę bym im %^$%$^&@#&$*...- święte krowy .... i z moich pieniędzy darmozjadom płacą, %$#$&%$% ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem,że dla Ciebie nie ma róznicy czy dom jest w Zakopanem , Białymstoku czy Gdańsku?

Dotąd sądziłem, że nie ma. Czy możecie to wytłumaczyć?

Weźmy dla uproszczenia dom na płaskim terenie w Zakopanem , Białymstoku i Gdańsku.

 

Patrz post wyżej, nad tym twoim.

Dla różnych stref opadów śniegu obowiązują np. różne wartości wytrzymałości więźby dachu (np. rozstaw krokwi). A strefy są związane z geografią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem,że dla Ciebie nie ma róznicy czy dom jest w Zakopanem , Białymstoku czy Gdańsku?

Dotąd sądziłem, że nie ma. Czy możecie to wytłumaczyć?

Weźmy dla uproszczenia dom na płaskim terenie w Zakopanem , Białymstoku i Gdańsku.

Nie mam czasu na grzebanie po normie ale rozpiętość tak na oko w charakterystycznym obciążeniu śniegiem od 70 do 160 kg m2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla różnych stref opadów śniegu obowiązują np. różne wartości wytrzymałości więźby dachu (np. rozstaw krokwi). A strefy są związane z geografią.

Projekty typowe projektuje się dla III strefy klimatycznej

http://www.budujemydom.pl/images/artykuly/557d.jpg

 

Czyli jeśli ktoś kupuje projekt gotowy i buduję sie w III strefie klimatycznej to nie musi się konsultować z konstruktorem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla różnych stref opadów śniegu obowiązują np. różne wartości wytrzymałości więźby dachu (np. rozstaw krokwi). A strefy są związane z geografią.

Projekty typowe projektuje się dla III strefy klimatycznej

http://www.budujemydom.pl/images/artykuly/557d.jpg

 

Czyli jeśli ktoś kupuje projekt gotowy i buduję sie w III strefie klimatycznej to nie musi się konsultować z konstruktorem?

Ja się jak dotąd spotkałęm z projektami z I strefy akurat (jeśli chodzo o śnieg) do tego dochodzi wiatr i warunki gruntowe.

BTW Ta mapka jest jakaś błędna , przynajmniej na pierwszy rzut oka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sprawę śniegu podałem przykładowo.

Są np. jeszcze sprawy np. nośności gruntu, poziomu wód gruntowych i parę innych lokalnych .

Np. w nowoczesnych projektach wymaga się, aby wszystkie przyłącza wchodzily do obiektu w miarę blisko siebie (na Zachodzie nawet w specjalnym pomieszczeniu). A tu słupy linii elektrycznej znajdują się w różnych województwach z różnych stron budynku (na jednej ulicy też zresztą).

A poza tym urzędnicy zawsze po swojemu interpretują prawo (nie tylko budowlane) więc zawsze znajdą coś "swojego".

 

Ciągnąc opowieść jeszcze, czy wystarczy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sprawę śniegu podałem przykładowo.

Są np. jeszcze sprawy np. nośności gruntu, poziomu wód gruntowych i parę innych lokalnych.

No tak, ale to architekt powinien być w stanie ocenić, czy grunt jest standardowy i czy trzeba zmienić coś w konstrukcji. W przypadku, kiedy trzeba coś zmienić powinien odesłać do konstruktora.

 

Np. w nowoczesnych projektach wymaga się, aby wszystkie przyłącza wchodzily do obiektu w miarę blisko siebie

Wg polskich przepisów przyłącza muszą być oddalone od siebie.

Ale przyłącze to już nie sprawa konstrukcyjna tylko architekta.

 

Podsumowując wątek. Najlepszy architekt to taki co jest jednocześnie konstruktorem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...