Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

"pracujące" niedziele (:


Recommended Posts

jak się nietrudno domyślić, zamierzam się troszkę poużalać nad moim strasznym losem :D

 

pracuję nie tylko w niedziele :D , ale we wszystkie pozostałe dni tygodnia również , z reguły do 22, 23, ale zdarza się, że nawet do 4, 5 rano

 

chyba się starzeję, bo zaczynam mieć tego dosyć

 

teraz wciąż jestem w pracy, i nie wyjdę stąd póki nie wysmaruję jeszcze jednej apelacji i dwóch pozwów (nic z tej trójki nie ruszone), a zrobiłam dziś już naprawdę DUŻO

 

wiem, że szyciej bym skończyła nie otwierając tego wątku, ale mam lekki kryzysik

 

Słuchajcie, a może Wy też jestescie w pracy i mażę się bezpodstawnie, bo tak po prostu musi być :-?

 

Jeśli tak, to zgłoście się Kochani, będzie raźniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak się nietrudno domyślić, zamierzam się troszkę poużalać nad moim strasznym losem :D

 

pracuję nie tylko w niedziele :D , ale we wszystkie pozostałe dni tygodnia również , z reguły do 22, 23, ale zdarza się, że nawet do 4, 5 rano

 

chyba się starzeję, bo zaczynam mieć tego dosyć

 

teraz wciąż jestem w pracy, i nie wyjdę stąd póki nie wysmaruję jeszcze jednej apelacji i dwóch pozwów (nic z tej trójki nie ruszone), a zrobiłam dziś już naprawdę DUŻO

 

wiem, że szyciej bym skończyła nie otwierając tego wątku, ale mam lekki kryzysik

 

Słuchajcie, a może Wy też jestescie w pracy i mażę się bezpodstawnie, bo tak po prostu musi być :-?

 

Jeśli tak, to zgłoście się Kochani, będzie raźniej

 

Ja tez teraz pracuje :D Tylko, ze skoncze po 22giej. Ale na szczescie nie dlatego, ze tak musze, tylko ze chce. Jestem daleko od domu i tak nie mialbym nic innego do roboty. Pracuje w takim systemie kilkanascie dni pod rzad (max do 3 tyg.) i robie sobie np. tydzien wolnego.

 

pozdrawiam z Papenburga

Konrad

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja tez teraz pracuje :D Tylko, ze skoncze po 22giej. Ale na szczescie nie dlatego, ze tak musze, tylko ze chce. Jestem daleko od domu i tak nie mialbym nic innego do roboty. Pracuje w takim systemie kilkanascie dni pod rzad (max do 3 tyg.) i robie sobie np. tydzien wolnego.

 

pozdrawiam z Papenburga

Konrad

 

no to Bracie, całusek :wink: :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ech... :-?

no ja własnie zeszałm z jedej zmiany ( etatu :wink: ) kury domowej : bajkę opowiedziałam, ogarnęłam kuchnię, strzeliłam herbatkę ( kubek Muratora 8) ) i powinnam się wziąć za orkę drugiego etatu :oops:

 

nie pocieszę :(

najbliższe dwa tygodnie u mnie to siedzenie po nocy :-?,

12 h przy komputerze :(

albo : pobudka o 4.30 i kierat przez cały dzień ( rano mi się lepiej pracuje :) )

 

"nagrodą" są poźniej dwa tygodnie oddechu :D

ale co to za "oddech" jak trzeba dom - pobojowisko do stanu używalności doprowadzić :), nadrobic braki w temacie "gotowanie", zaopatrzyc lodówkę i spiżarnię :), zrujnowano urodę i zdrowie podreperować :-? , towarzysko się poudzielać :wink: , braki - miziaki :wink: odpracować , o deficycie wychowawczym nie wspominając :(

 

nic to - taki lajf :D

poźniej za to z czystym sumieniem :lol: odpalam komputer by stan konta sprawdzić :D

 

pozdrawiam klasę pracującą :D

 

Ps. a na lenia :oops: i kryzysik forumcio dobre, dobre :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smutna lidko,

ja też tak miałam - od października do początku lutego. Dwa etaty dydaktyczne, praca nad większym projektem dla pewnego wydawnictwa (terminy! terminy!). Piątek, świątek, niedziela - nie ma zmiłuj się. Zrobiłam sobie dosłownie 4 dni wolnego na Boże Narodzenie - już był mail z "uprzejmym zapytaniem". :cry: Oj ciężki to był czas dla mnie i dla mojej rodzinki. Ale przetrzymaliśmy.

 

Teraz jest trochę lepiej. Nawet miałam wolny weekend - poszłam z dziećmi na basen i z mężem do kina. Niesamowite, już zapomniałam, że tak można! :o

 

Jeśli taki kierat zdarza się okresowo, a potem można złapać oddech - to jeszcze pół biedy. Gorzej, jak wejdzie w nawyk, to się można nagle obudzić w domu - pustym, bo bliscy nie wytrzymali życia z pracoholikiem, albo w szpitalu - po ostrym zawale zawale.

 

Pozdrawiam Maggie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam, podziwiam, naprawdę! Ja też nie leniuchuję, ale staram się choć jeden dzień w tygodniu zupełnie nie zajmować się pracą. Zazwyczaj wracam z pracy ok. 14.00, czasem i prędzej, ale potem czeka mnie ślęczenie nad wypracowaniami, sprawdzianami, przygotowywanie lekcji, wypełnianie papierów itp. Tak, że kończę wieczorkiem. Ale soboty i niedziele zawsze wolne i bardzo to sobie cenię. Mam wtedy czas dla domu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki kochani za "zgłoszenia' i za słowa otuchy

troszkę mnie to rozczarowało, że nie zgłosił sie nikt, kto by pracował więcej ode mnie, ale może jeszcze nic straconego :D

Czekamy! :D

 

dzisiaj nie mam kryzysiku, bo w tygodniu o tej porze być w pracy to normalna sprawa, ale jak widzicie i tak tu zaglądam :wink: :D

jak widzicie pretekstów nie potrzebuję

z resztą w ogóle nie wiem jak mogłam dawniej w pracy tyle czasu samotnie (czyt.: bez Was) wytrzymać :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...troszkę mnie to rozczarowało, że nie zgłosił sie nikt, kto by pracował więcej ode mnie, ale może jeszcze nic straconego ..

 

Gdybym takie pytanie zobaczyl jeszcze jakies 5-6 lat temu, to bym Cie przebil. Zdazalo mi sie pracowac az do utraty przytomnosci (np. w takim systemie: 10h pracy bez oderwania sie od kompa, po czym 2h snu i tak w kolko - na trzecia dobe padalem). Wtedy praca przez wiele miesiecy, bez dnia wolnego (z ponad 100 godzinnym tygodniem pracy) tez byla dla mnie czyms normalnym. Bylo to spowodowane tym, ze aby zaistniec i sie przebic musialem sie podejmowac zlecen juz przeterminowanych, gdzie projekty wyceniane na np. 300h mialy byc zrobione "na wczoraj".

Na szczescie teraz juz nie musze tak pracowac. Czasami sie jeszcze zdazaja bardziej napiete tygodnie, ale nie mam co narzekac.

 

pozdrawiam

Konrad

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konrad

ja nie mogłabym spać 2 h - muszę sie wysypiać, bo inaczej jestem naprawdę zła (dzisiaj mi się to nie udało i mniej wiecej do 16.00 odzywanie się do mnie choćby słówkiem było czystym szaleństwem :D , a już zadawanie pytań to w ogóle. Niestety szlaleńców w okolicy nie brakuje :D i dostałam masę nowych spraw, które teraz wciąż robię - teraz już jestem wypoczęta i spokojana, choć oczywiście nie wypoczywałam)

 

Ile miałeś lat pracując tak dużo, jeśli oczywiście wolno spytać?

Ja mam teeraz 28 i z miesięca na miesiąc pracuję coraz więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konrad

 

kontynuuję, bo mi zaimponowałeś, wiesz tą utratą przytomności i 2 h snu

ja nie jestem taka twarda

a wręcz jestem mięczakiem

 

poza tym raczej nie uda mi sie "zaistnieć"/wybić

 

lubię pracować, pod jednym zasadniczym warunkiem - praca musi wymagać myślenia, co oznacza, że wciąż potrzebuję nowych probl. - prawo jest pod tym względem dosyć satysfakcjonujące, choć nie zawsze :cry:

 

nie napisałbyś czegoś o swojej pracy? pamiętam z innego watku, że studiowałeś chyba oceano- coś tam :oops: (przepraszam, nie pamietam)

 

 

a nie myślcie, że jestem złośnicą :D, wyspana bywam urocza nawet w czternastej godzinie pracy :D

ale nie zawsze to fakt :lol:

 

za jakąś godzinkę zmywam sie do domu :D

(od 8 rano do 1 w nocy to chyba 17h :-? )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lidko

 

Skoro pytasz, to odpowiadam.

Teraz mam 31 lat, czyli wtedy gdy tak pracowalem to mialem 25-26.

Do pracy na okraglo przyzwyczailem sie juz na studiach (Oceanotechnika). Pracowalem wtedy na calodobowej automatycznej myjni samochodowej. Mialem tam taki uklad, ze moglem przychodzic do pracy kiedy chcialem (po telefonicznym umowieniu sie). Byl tam zawsze duzy ruch (nawet do 800 samochodow na dobe), wiec pomoc prawie zawsze sie przydawala. Pracowalem wiec w weekendy po 15h, a w tygodniu przed lub po zajeciach. Uczylem sie i robilem projekty po nocach. Bylo to o tyle dobre, ze laczylem prace fizyczna z umyslowa, wiec nie bylem az tak zmeczony.

Zaraz po skonczeniu studiow pojechalem do Londynu. Jak juz wspominalem w innym watku, spotkalem na poczatku studiow dalekiego kuzyna z Niemiec, ktory zaproponowal mi wspolprace jak skoncze odpowiedni kierunek (konstrukcja okretu). Edukacje skonczylem, a kuzyn jeszcze wtedy nic dla mnie nie mial (i nawet nie wiadomo bylo, czy bedzie mial). Jakos nie za bardzo wyobrazalem sobie prace za tyciac pare zlotych w jednej z lokalnych firm z mojej branzy (chcialem koniecznie pracowac w wyuczonym zawodzie), wiec wyjechalem do Anglii. Chcialem tam sie nauczyc jezyka oraz przeczekac okres, az kuzyn bedzie mial zlecenia (co tez sie stalo po 8 miesiacach). Pracowalem tam dosc ciezko (i chodzilem do b.dobrej szkoly - Callan) za kiepskie pieniadze. Pobyt tam byl dla mnie niezla lekcja.

W czasie tego pobytu w Londynie dostalem telefon, ze mam natychmiast przyjezdzac do Niemiec, bo firma z ktora wspolpracowal kuzyn ma kupe zlecen i nie radzi sobie z ich terminowym wykonaniem. Gdy juz sie tam stawilem, to dostalem od razu konkretny projekt do wykonania. Nie znalem wtedy wogole programu na ktorym mialem go wykonac (nawet nigdy o nim nie slyszalem - chodzi o Catie V4 pod UNIXa), nie znalem norm zakladowych stoczni ktora byla odbiorca projektu, nie znalem tez niemieckiego zargonu technicznego (a jest to potrzebne aby sprawnie sie poruszac po rysunkach) Na szczescie znalem na tyle angielski, aby moc sie poruszac w dokumentacji (bo ta jest prowadzona zawsze w jezyku narodowym i angielskim). Musialem sie uczyc wszystkiego naraz i robic rownoczesnie projekt (na szczescie bardzo prosty). I praktycznie malo kto mi wtedy w tym pomagal (a wlasciwie to tylko jeden stary Sloweniec, ale jemu tez nie moglem zawracac zbyt czesto glowy, bo mial swoja robote). Jakby tego bylo malo, to wkrotce firma wypozyczyla mnie do biura na teren stocznii (tam tez sobie nie radzili z terminami) I wtedy wlasnie bylo tak, ze jechalem na 6ta do stoczni. Po 10 godz. do biura firmy (bylo obok). Tam sie 2 godz. przespalem w pustym pokoju i siadalem do swojej roboty na kolejne 10 godz. Pozniej znowu 2 godz snu i do stocznii. Na 3 dzien stracilem w tej stocznii przytomnosc (czulem, ze to sie zdazy i uprzedzilem siedzacych ze mna Niemcow, ze nie jestem chory, a jak padne to ze zmeczenia). Wtedy zrobilem sobie parogodzinna przerwe, porzadnie sie wyspalem i znowu do roboty. Pracowalem tak gdzies kolo 3 miesiecy (oczywiscie nie codzinnie po 20 godz, ale 16 bylo norma). Kolejne jakies pol roku bylo o tyle lepsze, ze rzadko juz pracowalem do rana (na ogol konczylem 11 - 2, a zaczynalem 8-10 ta). Wyrobilem sobie wtedy niezla marke na stocznii. Wiedziano, ze jestem w stanie sobie poradzic z najbardziej napietym terminem. Moje projekty byly w miare bezbledne (a w przypadku projektu, ktory ma po kilka zmian dziennie jest to naprawde trudne), tak ze nawet po jakims czasie jak sprawdzajacy widzial w tabelce, ze to ja to nawet nie sprawdzal, tylko sie podpisywal.

Ten okres pracy, to bylo takiego swojego rodzaju "frycowe" od ktorego pozniej moglem odcinac kupony. Do teraz czesto zdaza sie tak, ze stocznia wydajc zlecenia na zewnatrz wskazuje kto ma je wykonac.

Dzisiaj to pracuje w zasadzie kiedy chce. A wlasciwiej, to kiedy mam zlecenia, bo te nie zawsze sa; np. w czasie wojny w Iraku popyt na cruisery spadl do zera i przez wiele miesiecy nie mialem zadnej pracy. Teraz tez robie jakas drobnice (barki rzeczne) czekajac na powazne zlecenia od Meyer Werft (maja byc w czerwcu) czyli na takie stateczki jak na obrazku obok. :D

 

pozdrawiam

Konrad

 

PS. Przepraszam, ze tak rozwlekle to opisalem. :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...