Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

A co nasze dzieci na to?


Gość

Recommended Posts

Cały czas podajemy nasze argumenty za wybudowaniem domu.Jeśli już wspominamy o dzieciach, to przedstawiamy ich interes z naszego punktu widzenia.

Postanowiłam spytać synka wprost (2,5 l)Gdzie byś wolał mieszkać, tu w tym mieszkaniu, czy w domu, jak go wykończymy.Odpowiedź:"W domu, jak go wykończymy" A dlaczego? "Bo jak spadnie deszcz, to się w nim schowamy".

No czy to nie jest symboliczne??

:lol:

Sam fakt opowiedzenia się za domem nie jest miarodajny. Dziecko jest zindoktrynowane :smile:

A co Wasze dzieci na to? Szczególnie te starsze, świadome już bardziej? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nasza Majka [4 lata] ma już bogatą wiedzę budowlaną - wie co to więźba i tynk, a gdy rozmawiam z Janem przez tel. krzyczy np.: "Spytaj taty, czy przyjechali dekarze!" :smile:

i też nie może się doczekać zamieszkania, kiedyś nawet się rozpłakała, błagając nas, żebyśmy zostali na noc choćby w szopie budowlańców :razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Synek 8 lat – budowa go nie interesuje (strasznie podobno tam nudno) ale już nie może się doczekać swojego pokoju, więc jak już zaczęły się pojawiać ściany działowe jego pokoju, to jak pies obszedł, obwąchał – stwierdził, że OK. i postanowił, gdzie będzie stał JEGO komputer. Nie będzie zmieniał szkoły (budujemy 1 km od aktualnego zamieszkania) i stwierdził, że w nowym miejscu ma tylko! 3 kolegów z klasy.

 

Córeczka 4 lata – jak jeszcze nie było więźby i powiedzieliśmy jej w którym miejscu będzie jej pokój i jej okienko to zapytała tylko „A gdzie dywanik?”. Nie ważny dach, ale nie ma dywanika. Gdy wracamy z budowy pyta „Czy Bob (murarz – Budowniczy) o nią pytał?”. Ogólnie niezadowolona, bo taty nie ma w domu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje dzieci (Ania 7l, Gonia 4l) są za bo:

- nie będą musiały siedzieć tyle w domu (w bloku nie wypuszczam ich samych na podwórko, a sama nie mam czasu wychodzić z nimi na tyle czasu ile by im odpowiadało)

- będą miały swoje pokoje,

- i ostatni powód, ale najważniejszy: w domu z ogródkiem planujemy mieć PSA! Oprócz wykańczania domu, arbitraż w sprawie imienia przyszłego psa jest moim głównym zajęciem. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już kiedyś doszłam do wniosku, że dzieciom to do szczęścia niewiele potrzeba. Najpiękniejsze wakacje – wg moich dzieci – to tydzień pod namiotem – nad jeziorkiem – gdzie: kąpiel w jeziorku – jedzenie z grilla – zbieranie jagód – mama i tata wyłącznie (lub prawie wyłącznie) do ich dyspozycji - wieczorne ogniska, a nie np. 2 tygodnie nad morzem w super kurorcie.

A dom wg nich to miejsce gdzie mieszka mama i tata.

Wiem, że jak się przeprowadzimy (do lepszego zawsze szybciej się przyzwyczajają i uważają to za normalne) to będą zachwycone, przede wszystkim swoimi pokojami.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki co moje dziewczynki (5 i 3 lata) są za domkiem (oczywiście indoktrynacja rodziców działa jak u innych :smile:). Argumenty podstawowe: Będę miała swój pokój, będę miała swoją piaskownicę, będę mogła codziennie odwiedzać "nasze" mrowisko w lesie, będę mogła podlewać choinkę.

Mój synek jeszcze (1,5 miesiąca) nie ma zdania (w każdym razie ja go nie rozumiem :smile:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ania - lat 10 i Michał - 7lat

Michał wiekszość plusów: oddzielny, własny, duzy pokój, ogród, miejsce na robienie "maszyn" i tysiące innych spraw, których się nie da w bloku. Minus: wczesniej trzeba wstawać.

Ania - najwiekszy plus - osobny pokój /bez tego bałaganiarza Michała/ :razz: , minusy: brak przyjaciółek i utrudnione odwiedzanie się.

Ale jak narazie obydwoje nie mogą się doczekać przeprowadzki.

Zwłaszcza, że pewnie wtedy zgodzę się na psa /ma być duzy i łagodny :razz: /

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie dzieci są za, ale mój syn lat 10, jest trochę innego zdania. Co prawda już pogodził się z myślą mieszkania na wsi odległej od Gdyni bądź co bądź 10km i co tu dużo gadać nie ma wyjścia, choć gdyby dać mu prawo wyboru to wolałby zostać w mieście. Po zapewnieniach, że nie zmieni szkoły, będzie miał tych samych kolegów to teraz jakby trochę się uspokoił i myśl o zmianie miejsca zamieszkania spowszedniała. Zaczyna nawet się trochę interesować budową, palcem pokazuje to nasza działka, tutaj będzie mój pokój itp.

Lat 10 to już jest wiek pewnych rozważań i wyborów - wiadomo co jest lepsze a co gorsze i pewnie dlatego jest więcej dylematów niż u młodszych dzieci. Pamiętam jak kiedyś rodzice mieli szaleńcze myśli, aby się przeprowadzić do odległego od Gdyni miejsca i pamiętam także, że wolałbym być rozjechany przez walec niż przeprowadzić się z ukochanego miasta. Po latach człowiek zrozumiał to i owo i cieszcie się, że wyprowadzacie się do swoich domu w momencie kiedy dzieci nie osiągnęły jeszcze pewnego wieku.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobne doswiadczenia jak kodi. Córka 10lat nie chciała nic słyszeć najpierw o działce, potem o budowie - nikogo tam nie zna, nie będzie mogła odwiedzać koleżanek itp. Po jakims czasie troche jej przeszło (rodzice robili co mogli oczywiscie w tym kierunku :wink:, wybrała sobie pokój (na razie na papierze) i pyta tylko czy będziemy mieć samochód aby dowozic ją do szkoły.

Syn 2 lata jest w pełni nieswiadomy...moze to i lepiej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mojego Kuby (10 lat) autystyka najważniejszym aspektem przeprowadzki była bliskość dziadków - za płotem. Na drugim miejscu swobodne poruszanie się w obrębie 3 działek (nasza, teściów i siostry teściowej). A dla nas świadomość, że wakacje dziecko spędzało hasając po trawie od rana do wieczora.

Dla Wojtka (1,5 roku) świrowanie po trawie też wydaje się lepsze niż po pokojach. Zwłaszcza, że sztukę chodzenia opanował aż za dobrze i teraz w niepogodne dni nie było go tylko na sufitach.

Ja miałem wrażenie ciągłego urlopu z małymi przerwami na pracę (od 8:00 do 17:00 :grin: ). Ale pomyslcie - przy śniadaniu z okna widzę bażanty, rudziki, jeże, i całą resztę zwierzyńca, a działka jest w Krakowie, nawet nie pod miastem tylko w samym mieście. Mimo to trawy, drzew i ogólnie zieleni jest mnóstwo. A z tygodniowymi zakupami nie muszę latać na 3 piętro tylko wyładowuję z bagażnika hops! - już są w kuchni.

A żona - ZADOWOLONA ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o nasze dziecko (16 lat) to powiem, że jest dzielne i wyrozumiałe. Dziś ma dwa kroki do szkoły, kina i Mc Donalds’a. Najgorzej wpływa na nią widok furmanki i kur u sąsiada. :sad: Wtedy popada w depresję ale nie daje tego po sobie poznać. Na szczęście paru jej znajomych też już nie mieszka w Warszawie i jakoś sobie radzą, a nawet chwalą.

Pomieszkamy i zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z całej budowy moi chłopcy (5, 8, 9 lat) najbardziej lubią przeprowadzki, a że mamy za sobą już 2 w tym roku więc na brak atrakcji nie narzekają. Przed nimi zima i niezbyt wygodne dojazdy samochodem na szczęście, ale nieco klopotliwe (różne godziny zajęć w szkole - jednen zaczyna o 8-ej drugi około 12-tej, o ktorej kończą nie da się nawet powiedzieć bez ściągawki!). Być może jak dojazdy i pobyty w świetlicy im zbrzydną to zechcą przeprowadzić się po raz kolejny - ale nic z tego - tu już zostajemy na amen. (Szkoła w okolicy wymaga bardzo długiego spaceru, a zmiana jej w ciągu roku w 2 i 3 klasie nie jest warta całego zamieszania)

Finiszant

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj i ja zagadałam o ten temat naszą 6-letnią Kamilę. Odpowiedź brzmiała: wolę w domu, bo tu jest już ciasno. Wiem, że powtórzyła ona to co usłyszała od nas, ale wiem też że te 6-letnia istota ma swój rozum i zdaje sobie sprawę z tego, że u babci, gdy che wyjść na dwór, to zakłada buty i wychodzi, a u siebie w bloku, to... ach, szkoda gadać... :smile:. Pozdrawiam.

 

[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Becik dnia 2002-10-03 10:04 ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
Moje dziecko jest niezbyt zadowolone z samej budowy - mama zamiast odpoczywać cały czas biega po domu o coś tam robi. Ale za to będzie miało własny pokój i nie będzie musiało gnieść się z nami z ciasnej kawalerce. Podsumowując - zważywszy na fakt, że bobas jest na razie jednością ze mną mogę powiedzieć że ogólnie jest zadowolone :smile: I nawet nie wiem czy to ona czy on :sad:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZIELONA Ty wiesz ile mamy wspólnego aż miło.Moje dzieci Kuba 10 Karolinka 7 podobnie jak Twoje też uwielbiają namioty zreszta chyba wszystkie dzieci jak raz im pozwolic to więcej nigdzie nie chcą jechać.Domu nie moga się doczekać głównie z powodu własnych osobnych pokoi bo póki co maja jeden wspólny i że sie jeszcze nie zagryzły to cód.No i nie wspomne sprawy psa którego też nie moga się doczekać a do bloku powiedziałm nie ma mowy szkoda psa.

W kazdy razie są jednogośnie(co im sie rzadko zdaża)za.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasza coreczka Weronika - 20 miesiecy - jest wprost szczesliwa kiedy jedziemy na dzialke. Co prawda na razie nic tam nie ma, tylko 1 drzewo i kawal pola, ale moze sie wybiegac na calego. W tym momencie nie docierają jeszcze do niej marzenia rodziców, ale w piaskowanicy u moich rodziców to mogłaby siedzieć od rana do poznego wieczora. Ziemia to po prostu jej zywiol :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...