Joasia Jasia 25.07.2003 10:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2003 Zbliża się moment ostatecznego wyboru pieca i firmy podłączającej kotłownię. Mamy taką, z którą współpracowaliśmy przy rurkach ale jedno jest zastanawiające. Robię się bardzo elektryczna jak ktoś chce przedpłatę (informując mnie, że to jest zaliczka) na wykonane prace w wysokości ponad 80% całkowitych wydatków i jeszcze przeprowadza rozmowę w taki sposób, że moja elektryfikacja sięga zenitu (albo Pani dzisiaj zamawia - bo to już za długo trwa - albo poczeka, bo nie wiemy kiedy towar będzie...). Niech Jasiu zadecyduje - ja jestem pełna obaw. Ocieplacze ocieplili i wytynkowali. Jeszcze tylko malowanie farbą silikatową. Pożegnał się z życiem - przez spalenie - MÓJ śmietnik. Śmieci zapakowane i wyniesione bliżej drogi, żeby śmieciarka podjechała. Trwają prace przy ocieplaniu poddasza. Porządkujemy teren, myjemy okna, walczymy z robalami - takie upierdliwe małe żuczki zbijają się w erotyczne kupy przy podbitce, włażą do środka - są wszędzie. No i wróciło nasze dziecko duże z obozu. Ale z zachwytu nie szalał... dla niego to i tak jeszcze fikcja. I na stronie są zdjęcia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 30.07.2003 10:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Lipca 2003 Domek pomalowany - dzięki Jasiowi nie na ohydziasty cytrynkowy tylko spokojniej - ale też trochę żółtawy. Straty niewielkie - tylko porysowana jedna szyba w oknie. Jasiu zamontował lampeczki w podbitce. Przeżyliśmy burzę, która przewaliła się nad miastem. Siedzieliśmy przed domem jak w filmach Kondratiuka a burza szła na nas. Pięknie było. Ominęła nasz domeczek i skupiła się na bramie sąsiada - sześciometrowa brama metalowa opadła na ziemię jak listek (razem ze słupkiem).Życie na wsi ma swoje zalety - do wszystkich daleko, odkurzasz w nocy - nikt nie słyszy i nie stuka w ścianę. Dzieciaki znikają gdzies i ich nie widać. Kot tylko bywa w domu - też ma swoje ważne sprawy. Wykonawcy - to jedyna upierdliwość. Obcy ludzie nieustannie kręcą się po chałupie. Ale przeczekamy.Teraz wywózka dzieci nad morze i kafelkowanie. A w trakcie kafelkowania amerykańska brygada zrobi nam taras i schody do domku.Zaczyna się masakra czyli konieczność dokonywania wyborów lamp, kafelek, kończą się też środki finansowe. Wróżę w związku z tym spory małżeńskie. Można by tak dyplomatycznie z nich wychodzić ale czasu na dyskusje panelowe nie ma. Będzie bardzo elektrycznie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 05.08.2003 10:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Sierpnia 2003 Mamy ciepłą wodę, podwieszone sufity, wybrane i kupione kafle do kotłowni (cersanit), wiatrołapu(jakaś włoszczyzna w kolorze magmy) i hollu (poszarpane na brzegach ceglaste śliczności). Dzisiaj jadą kleje (atlas do podłogówki) i od jutra kafelkujemy. Jasiu kupił rury drenarskie do rozsączenia deszczówki. Nasi wykonawcy robią taras na ogród. Zrobiony podjazd do garazu. Dzisiaj albo jutro koparka zrobi porządek z ziemią wokół domu. Czekaliśmy na nią ponad miesiąc... to poczekamy jeszcze trochę. Jasiu kończy iluminacje wokółdomową. Mamy też dzwonek w drzwiach - taki w stylu - "ding dong...pociąg pośpieszny z Wrocławia do Poznania odjeżdża o 17.45...."Sprzątamy, myjemy okna, walczymy z muchami. Przyplątał się pies - dzikie leśnie bezdomne zwierzę całe w kleszczach i pchłach. Daję mu jeść - nie wiem co dalej. Żal mi go po prostu, żebra zapadnięte, morda siwa - i we wsi mówią, że myśliwi odstrzela go na jesieni... i teraz dylemat - zabrać, nie zabrać... Co ranek leży na sąsiedniej łące i podnosi swój czarny łeb jak tylko mnie zobaczy. Facetów się boi. Cholera - nie znam się na psach! Aaa - ciekawe sa jego relacje z kotem - kot się jeży a pies nic - powietrze plus trochę pobłażliwości. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 07.08.2003 09:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Sierpnia 2003 Z nowości: -Podłączona kuchenka gazowa - Jasiu zrobił dzisiaj pyszną jejeczniczkę na śniadanko. (mała dygresja - Jasiu należy do rzadkiego gatunku tych cudownych facetów, którzy robią śniadania - ja jestem rano nieprzytomna i jadowita bez jedzenia, dlatego zawsze czeka na mnie śniadanko - koniec dygresji - albo nie: w związku z tym proszę Go nie obsypywac kwiatami i nie podbierać - mój On! - ostateczny koniec dygresji). -Położone kafle w wiatrołapie - sami robiliśmy - jeszcze dzisiaj dożynki, bo te cholery nie chca się ciąć na maszynce tak jak należy tylko w zupełnie inną stronę pękają - może macie jakieś sposoby?. Dzisiaj pojedziemy flexą po tych opornych. Aaa - Atlas - klej okej! na serio. -wyrównany teren - widać na początku strony - zniknęła koszmarna górka Kubusia. Wszystkie dzieci ciągnęły na górke jak do Mekki. A potem tona piasku w butach... i tabuny spychających się z niej bachorków. -kotłownia - mamy problem. Kapie woda z zaworu bezpieczeństwa na 150 l zasobniku viessmana. Jest tego szklanka po każdej pracy pieca. Instalator mówi, że mam za wysokie ciśnienie w wodociągu. Ja wiem że jest ok 4 bar - czyli norma. W związku z tym sama mam wysokie ciśnienie bo pan proponuje gustowny wężyk przez całą kotłownię do kratki ściekowej albo naczynie jakieśtam - oczywiście nie gratis. A ja tak nie mogę. Kupiliśmy rozwiązanie - kotłownię, a nie lalkę Barbie (Ken i przyczepa osobno). I na stronce jest pudełko dla Ivonesci - W ZBLIŻENIU!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 12.08.2003 09:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Sierpnia 2003 No i duppaaa. Ciśnienie jest ponad 6 bar. Teraz tylko pokombinowac czy aby są jakieś ograniczenia ciśnienia w sieci. Nie moga sobie tak puszczać ok 7 - bo ludziom porozwala instalacje. Właśnie dzwoniłam do wodociągów w Goleniowie. Wszystko super tylko jak zapytałam jakie jest ciśnienie max i min - dopuszczalne, to usłyszałam ze 1 atmosfera max. Grzecznie i po blondyńsku pociągnęłam dalej - a ile to jest barów? Fizyka gdzies tam w przeszłości zamigotała bardzo blado. I tu moje zdziwienie... NIKT nie wiedział. Pan zapytał pani obok, ona jeszcze kogoś tam -iii eee to my przyjedziemy i zobaczymy. No- to zobaczymy. Teraz kafle - mozolimy się z tą kotłownią - ale dzisiaj już koniec. Dzisiaj też wchodzi kafelkarz profesjonalista do łazienki - tam popeliny robić nie mogę. Jest bardzo przystępny - 18 zł m2. Ostatecznie ustalę cenę dzisiaj - żeby potem nie było, że mnie utnie na metry bieżące a nie kwadratowe. Teraz pies - chodzi na spacery, żre jak świnia, żebra już mu tak nie wychodzą. Jest też kotek, na razie u sąsiadki - zamówiony przez moje młodsze dziecię - na razie rośnie - ma 2 tygodnie. Tak więc docelowo będą 2 koty - bo jeden juz jest i pies żarłok. Znowu nie będzie się można ruszyć na krok - bo skarmiać trzeba będzie całe towarzystwo... eh - wolność! nowy dom! swoboda!!! ha ha haaaa... Teraz dzieci - nie ma ich ale będą wkrótce, więc trzeba zasuwać. Teraz kasa - też jej nie ma ale może będzie wkrótce jak podamy numer konta i ktoś nas łaskawie zasponsoruje Przyjmę dowolne kwoty Teraz sąsiadka - przesympatyczna kobieta z 5 dzieci - z wyboru a nie co rok to prorok. Wczoraj mnie zaczęła namawiać, żebym sobie nowe zafundowała, jak nie własne to jeszcze adoptować można, tyle dzieci nie ma rodzin... taaaaaaaaak - o nie! co to to nie! jest dwóch facetów i wystarczy. Kwitnie wymiana sąsiedzka - jabłka za słoiki, tzn ja dostaję jabłka a sąsiadka słoiki (nasi amerykanie produkują dużo słoików - flaczki, pulpety, fasolka ) Teraz my - jest dobrze. Wieczorem ognisko, księżyc jak patelnia, Wielki Wóz nasz osobisty, gwiazdy - jak wakacje. To taki luzik przed biegiem - trzeba zarobić (w totka nie wygrałam...) na jakiekolwiek meble dla dzieciaków, i masę innych rzeczy. to by było na tyle Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 20.08.2003 14:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Sierpnia 2003 KUPIŁAM KAFLE DO POKOJU I KUCHNI Nareszcie! po miesięcznym jęczeniu (z Jasiem) w każdym sklepie poszłam z koleżanką (jak dwie baby po buty) i udało się! Są! Zostały też poczynione niezbędne zakupy w stylu kronospan do wiatrołapu, płyty mdf na biurko półki dla dzieci - my uwielbiamy robić sami mebelki. Zaliczkowaliśmy kominek - już się robi. Szczegóły wkrótce. Teraz tylko kafelkować, fugowac, wbijać gwoździki, obklejać płyty, skręcać, nie kłócić się, spacerować z psem (już na smyczy!), dokarmiać kota, zabierać mu złowione mysie trupki składane pod łóżkiem synka i takie tam. I wypoczywać - bo zaraz dzieci wracają Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 27.08.2003 08:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2003 Trwają wizytacje przyjaciół i znajomych. Mimo to (a nawet dzięki ich pomocy - dzięki, Kaśka!) udało się coś zrobić. Prawie zafugowana kotłownia, prawie dokończony wiatrołap (panele ścienne Kronospan - czarna sosna). Wykonane konstrukcje zabudowy stałej wiatrołapu - szafa, kotłowni - półki i przy okazji zrobiliśmy biurka i regały dla dzieci do pokoiku - zaraz szkoła się zaczyna. Cały czas trwa ocieplanie poddasza. Dzisiaj osadzamy drzwi - ostatecznie. Oczywiście okazało się, że otwory drzwiowe są za duże i trzeba coś pokombinować i łatać, żeby było ładnie i trwale. ----- Dwa dni później: Drzwi już są na miejscu. Jeszcze bez klamek- chodzimy ze śrubokrętem (w celu otwieraniozamykania). Muszę powiedzieć, że Jasiu wybrał bardzo ładne drzwi. Porta Dekor w kolorze gruszy. Jak obfotografuję to umieszczę na stronce. Zrobiliśmy (też samodzielnie i po godzinach) szafki w kotłowni, został zakupiony śliczniasty blat, wpuszczony w niego zlewik kotłowniany. Zamontowany znowu kranik - a w nim ciepła woda. Zaczyna wyglądać. Szukałam jakichś żab, żeby Jagnie sprawić radość - ale nie ma. Jest pies (już został na stałe), jest kot z myszami, jest nowy kot (tzn dzisiaj będzie już na zawsze). To nowe kocię jest królikopodobne - taki szarak bez uszu i z przerośniętym ogonem (ale do żaby niepodobne). Na dworze zimno i wietrznie - a w domku cieplucho. Za 2 tygodnie stanie kominek. Już zaczynam rozglądać się za drewnem. Kominek będzie bez obudowy na razie - koncepcja się musi wyłonić Reasumując całe 6 miesięcy budowania: Powstał dom, jest ocieplony, pomalowany, wylany taras i schody. W środku wszystkie instalacje i drzwi. Pomalowane ściany i prawie wszytsko wykaflowane. Możemy przetrwać zimę. Z planowanych prac domowych: dalej dziubanie poddasza przez amerykanów, wykonanie ogrodzenia, kafelkowanie łazienek i wykonanie samodzielne mebli kuchennych. Plany ogródkowe: buda dla psa i nasadzenia drzewek i krzewów wszelakich, wydzielenie ogródka, nawiezienie ziemi, zawapnowanie i już. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 08.09.2003 11:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Września 2003 Nowinki - dziubiemy mebelki kuchenne. Konstrukcje już są, teraz fronty i wiszące szafki. Całkiem niechcący salon wyszedł bardzo radosny i słoneczny. A kuchenne mebelki znakomicie komponują się z płytkami na podłodze. Fronty będą na 100% waniliowe o kształcie mydełka. Całą sobotę i niedzielę przeznaczyliśmy na robienie kuchni ale był też czas na labę i spacerki i gości. Tak mi się zebrało na ogólne podsumowanie... Zeszły rok (2002): - zakup ziemi - planowanie - walka z wiatrakami (czyt. urzędami) - postawienie stanu zero na jesieni - nasza młodsza pociecha idzie do szkoły - pierwsza klasa! - w tzw. międzyczasie leczenie starszego synka - 8 miesięcy (ledwo się chłopak wydłubał z choróbska a już nastała wiosna) Rok 2003 - wybudowanie domu w stanie surowym zamkniętym - 4 miesiące - prace wykończeniowe w środku - 2 miesiące (i nie wiadomo ile jeszcze - wykonaie elewacji - podłączone wszystkie media - łącznie z telefonem, tylko stałego łącza brakuje - na parterze wszystkie instalacje - nowi domownicy - koty i pies - wylane schody i taras Do pełni szczęścia brakuje tylko dokończenia regipsowania poddasza i docelowego ogrodzenia. O ogrodzie już nie wspomnę - bo po co się denerwować Co ja tak ostatnio podsumowuję... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 17.09.2003 06:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Września 2003 Kuchnia wygląda juz zupełnie inaczej niż na linku poniżej : http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=89&beg=18 Frontów nie ma i nie będzie przez miesiąc Ale za to pojawią się dzisiaj szafki wiszące. Zamontowany zlewik Franke (bez ociekacza) ale za to duuuży. Zrobiony słupek na piekarnik. Taka dziubanina. Nic efektownego - nie to, co stawianie ścian. Za to borowiki namierzone i zlokalizowane już w zamrażarce. Maślaki i kanie zeżarte błyskawicznie. Wszyscy lubią spacery z psem jako pretekstem do grzybobrania . Jest fajnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 17.09.2003 12:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Września 2003 Będzie o wannie narożnikowej Tak wygląda:http://www.kolo.com.pl/produkty/produkt.asp?lang=pl&seria=013030&kod=XWN0630Nie wiem, czy już o tym pisałam (sprawdzać nie będę). Po przeprowadzce kupiliśmy wannę narożnikową. Oto kilka przyczyn dla których odradzam serdecznie:- umycie wanny narożnikowej bez wchodzenia do niej jest raczej upierdliwe- bateria montowana w tego rodzaju wannach jest albo w obudowie - wymaga płaskiej powierzchni brzegów (my mamy KOŁO - i nie da rady)albo zrezygnowania z kąpania się głową w obie strony -bo z jednej jest kran, z drugiej Twoja głowa- odkręcenie kranu w celu dolania wody powinno odbywać się tylko noga - bo jeżeli nie - to osoby z mięśniem piwnym lub starsze moga mieć problem z przeszorowaniem dupskiem całej wanny w celu zbliżenia się do kranu- a'propos szorowania dupskiem - to w wannach akrylowych przyczepia się jak przyssawka- głębokość wanny sprawia wiele do życzenia (wanna klasyczna jest duuużo głębsza) kąpanie polega na zanurzaniu części górnej albo dolnej. przy czym zanurzanie górnej połowy ciała kończy się wystającymi z wody piersiami czy tez brzuchem- urocze siedzisko nie służy do niczego. Jeżeli posadzisz tam pupsko- to możesz ewentualnie sobie umyć nogi. Jeżeli położysz tam drinka czy gazetę, szampon - to wejdzie wody po kostki - inaczej zaleje napoje i prasę...- mycie wanny akrylowej wymaga specjalnego smarowidła - na nic mleczka i takie inne.Jeżeli mimo moich wywodów, ktoś się na taką wannę zdecyduje - to polecam moją - odsprzedam atrakcyjnie i kupię sobie klasyczną głęboką wanienkę, w której posączę sobie winko i poczytam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 24.09.2003 10:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Września 2003 Na naszej budowie żadnych rewelacji. Regipsiarze kończą poddasze w ślimaczym amerykańskim tempie. Coraz bardziej nas denerwują. My wieszamy półeczki, wypakujemy sobie czasem jakiś kartonik z dawno zapomnianymi rzeczami. Ile tych rupieci się nazbierało... Wczoraj zrobiłam atak na sklep antyczny/prawie antyczny i staliśmy się posiadaczami ślicznego krzesła do wiatrołapu - ludwik XVI to przy naszym krześle wysiada. Jasiu mnie prawie z nim (krzesłem) na śmietnik pogonił - ale powoli mięknie - wymieniam obicie. Dodatkowo spełniłam marzenie mojego jadowitego ostatnio małżonka (jest jadowity na tle finansowym) i zakupiłam stół na 12 osób. Piękny, prosty, nowiutki, robiony na zeżarty przez korniki. I bardzo tani. Pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego. Oczywiście oprzeć się nie mogłam. Nawet nie było komentarzy - "ty to wszystkie rupiecie ściągasz do domu!". W domu jest ciepło. Na dworze +5 st. C a w domku 21! Cudnie. Czekamy z niepokojem na kominek - miał być wczoraj Zostało mi jeszcze trochę metrów do fugowania - ale to prawie czysta robota. Za kilka dni zaczynamy prace na poddaszu - porządkowanie po regipsiarzach, elektryka, kaloryfery, instalacja kanalizacji i wody. Aż się nie chce - taka nas błogość ogarnęła... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 24.09.2003 14:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Września 2003 Krótka rozprawka - "Dom a dzieci"Moje dzieciątka (samczyki) nie odczuły boleśnie przeprowadzki. Chętnie pakowały swoje klamoty, a na moje rozważania "Tutaj leżałes w łóżeczku, jak się urodziłeś" i różne "a pamiętasz..." nie reagowali zupełnie. Starszy samczyk co prawda zeznawał, że nowego domu to on tak za bardzo nie widzi, bo zamiast jego pokoju na poddaszu jest jakaś wielka suszarnia do bielizny, a poza tym on generalnie nie widzi, jak nie ma - bo mu wyobraźnia nie działa. Minął dobry miesiąc nim ukoił moje rozterki - słowami w stylu: "ale fajnie jest mieszkać na wsi, jak ci ludzie mogą w mieście, przeciez tam gwiazd nie widać, i można mieć zwierzaki, i ale mamy miejsca!, i tyle gości, a jeszcze się sporo zmieści". W tym duchu zachwytów utrzymuje się stale. Codziennie rano chadza z psem na spacet - MOJE DZIECKO! które do tej pory było zdrapywane rano z łóżka i sadzane przy stole w stanie nieprzytomnym...Nasz młodszy samczyk zaskoczył nas swoją zdolnością aklimatyzacji. Koledzy w domu u nas albo dziecka nie ma... i nie wiadomo gdzie jest. Dodatkowo, planowany od maja pierwszy samodzielny wyjazd naszego synka zakończył się całkowitą klapą. Moje dziecię śpiewało chóralnie, w tym celu pojechało na obóz szkoleniowy. Niestety, nie mógł śpiewać, bo :" jak sobie przypomniałem nasz domek i pieska i kotka i was i wszystko to mnie taka tęsknota dusiła w gardle i nie mogłem śpiewać - ZABIERZCIE MNIE do domu. " Zabraliśmy. Teraz rozpoczęła się szkoła - mają miejsce pewne ekscesy szkolne - "Ja nie słuchałem, proszę pani, bo myślę o moim kotku. Czy on jeszcze żyje? Bez mojej opieki? On tam sam czeka..." takim gadaniem rozwala lekcje co jakis czas.Dwa razy wpadł do bagna, ale na szczęście płytko. Po tej nauczce już nie chadza w tamte miejsca. Z kolegą budują na polanie rakietę kosmiczną. Na polanę w tajemniczy sposób zawędrowały już wiaderka po farbie, rury kanalizacyjne i masa innych "bardzo potrzebnych, mamusiu" skarbów.W związku z pogodą skończyło się odskrobywanie brudu z dziecka - stwierdzam, że jest estetyczniejsze jesienią. Stanowczo - lubię jesień.Tragedią dla mojego syna była wizyta koparki, w celu rozwalenia górki z humusem (ukochanej górki synka i jego kolegów). Ileż to dobrej ziemi wyrzuciłam z butów i kieszeni spodni. Teraz łazi po krzakach w poszukiwaniu kań. Są szczęśliwi i radośni! złapali bakcyla! Mała konkluzja dotycząca sprzętu komputerowego w domu. 4 dni temu przywieźliśmy do domu komputer. Nasze dzieci są dziećmi informatycznymi (z racji naszej pracy i pasji męża). Od dziecka. Najlepszą zabawka niemowlaka - klawiatura. Myśleliśmy, że przejdzie. Nic bardziej błędnego. Od trzech dni jakieś kłótnie (ty za dużo grasz, teraz moja kolej), spory i nie ma dzieci - tzn są, z nosem w monitorze.A tak było cudnie przez 3 miesiące... zero kompuetra, telewizora.Teraz nawet Jasiu oszalał - kupił antenę i ożywia telewizor...Knuję akcje sabotażowe... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 29.09.2003 07:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2003 Rozmyślania poniedzielne...Nu daa, jakby ktos się pytał dlaczego rozpadł się Związek Radziecki, abo dlaczego jest tam tak źle - to ja służę odpowiedzią na priva.Narzędzia - potraktowane bez szacunku i poniszczone. Praca idzie wolno i ospale. Do pracy chodza w kratkę. Warczeć trzeba nieustannie a o słowie honoru - zapomnieć.Grzybków mniej niż zwykle - aczkolwiek synek starszy znalazł tegorocznego borowika rekordzistę - wielki i nierobaczywy (zeżarliśmy).Jasiu ustawiał coś sterowaniu kotła, żeby się włączył jak bedzie zimniej - nie załączył się - bo nie zdążył. To znaczy mamy bardzo dobrze zaizolowany dom. W dzień temperatura ok 21-22 st. C a w nocy nie spada niżej 19 st. C.W ogrodzie jesienne porządki - poukładane jakieś resztki okorków, pochowane nawadnianie na zimę. Zwierzyna coraz chętniej siedzi w domu, małe kocię rośnie. Kilka dni temu rano przymrozek zmuszający do skrobania szyby w samochodzie.Jesień już u nas...Pięknie jest, wychodzę przed dom, idę parę kroków za płot i już jestem w lesie. Jak bardzo widac niebo i gwiazdy. Mars, o którym tyle pisano - dalej krąży po niebie, czasami udaje gwiazdkę nad pobliską sosną.Kominek, na który już tyle czekamy, ma szansę dzisiaj zjawić się u nas. Będę musiała drewno pożyczyć od sąsiada, bo nie mamy liściastego.Jeleń porykuje na pobliskiej polanoe. Wiemy że razem z nim chodza dwie łanie i mały jelonek. Jak już ma te dwie baby - to po kiego grzyba tak ryczy po nocy? jeleń jeden... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 03.10.2003 07:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2003 Z tego co widzę, nasz sąsiedni kraj pryśnie jak bańka mydlana prędzej niż myślę. (tutaj wiele różnych słów....)Wczoraj dokonaliśmy z Jasiem wiekopomnego dzieła. Wpierw Jasiu zmagał się z materią czyli z nadprożem, ryjąc w nim wiertarką przez pręty i kamienie a potem zawiesliliśmy firaneczki w kuchni. Jak to ślicznie wygląda! Ach - tak to sobie właśnie wyobrażałam pisząc na samym początku dziennika o kompocie na stole, kwiatach w oknie i dzieciach wszędobylskich. Teraz wszędzie leżą jabłka, na półkach, szafkach - towarzystwo jest jabłkożerne.Jet cieplutko i miło - viessmanik pracuje bez zarzutu. O - może o wykonawcach kotłowni. Zaczęli w lipcu - szybko i z przytupem. Później niedoróbki, doprosić się nie mogłam o kaloryfery. Później - po prawie 2 miesiącach wymienili obudowę do pieca - bo im spadła chyba i porysowała. Teraz czekamy na wymianę zaworu na zasobniku wody. Kapie cały czas, podejrzewamy że zawór jest uszkodzony mimo, że wykonawca sugeruje nam za duże ciśnienie w sieci wodociągowej. A jest 3-4 bary. Nie założymy więc reduktora - bo po co. Wykonawca obiecał zawór i wymianę, zapomniał też dowieźć głowic na kaloryferki. Pracownik firmy jedzie już 3 tydzień. Czuję się jak okropna świnia wyduszająca z nich takie pierdoły. A co dziwne - do zapłaty pozostało 20% ceny. Im się nie spieszy zupełnie - ja jeszcze to wytrzymuję. Jedno wiem na pewno - jak już panowie wszystko przywiozą i zamontują to wtedy ja ucichnę dziwnie i poczekają na kasę tak potulnie, jak ja czekam na te prace... OOo - i o kominku będzie: jest. Jest, stoi sobie w zalunie. Bardzo ładny - już się trochę kurzy. Po 3 tygodniach od obiecanej daty - zawitał w naszym domu. Drewno tez już jest - dąb jednoroczny. Wszystko sobie stoi, czeka, aż sympatyczny pan znajdzie czas, żeby podłączyć i odpalić. Kominek jest ładnym meblem, nawet bez obudowy - która będzie w bliżej niekreślonej przyszłości (aż mi się koncepcja wyklaruje). Chciałabym pogrzać sobie przy nim swoje kości, ale widać nie jest mi to jeszcze dane...W którymś momencie inwestor zaczyna się uodparniać i luzować - kalendarz staje się dziwną książeczką. Obiecane obietnice - gadanie o słowie honoru, przysięganie, że jutro to już na pewno... totalną abstrakcją. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 07.10.2003 09:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Października 2003 La la laaaaaa ołłłłł jessss! Koinek - działa, jest ciepło, ładnie, palimy i patrzymy. Kotopsy zalegają przed. Ja też. Mrrr. O to właśnie chodziło! Kominek jest zrobiony przez sąsiada. Okazało się potem, że zrobił jeszcze kominek dla naszego znajomego (ale z płaszczem wodnym). Nasz służy do ciągłego palenia, gwarancja 5 lat i dodatkowo słowo sąsiada. Teraz trzeba kupić potrzebne rzeczy - pogrzebacz, łopatkę, stojak na drewno. I obudować - ale jeszcze nie wiem jak. W domku cieplutko. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 13.10.2003 10:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2003 Coś mam ostatnio z komunikowaniem się. Kiepsko działa.A wszystko przez leśniczego, który zepsuł mi humor na cały wekeend. Wiadomo - jest kominek, drewno tez potrzebne. Wypytałam sąsiadów skad biorą, jedni nie biorą - palą śmieciami, obierkami z ziemniaków i wszystkim co w rękę wpadnie. Taka wizja była mi obca - obierki w kominku w zalunie?? nieee. Następny sąsiad zeznał, że mu wożą ale po 90 zł za m3 - brzoza, już pocięta. Nasz kominkarz zachwalał grab, dąb i buk - brzoza też nie wchodzi w grę - za szybko się pali. Znalazłam - po obdzwonieniu okolicznych leśniczówek - jest! 2 m3 buku. Leśniczy uroczy, sympatyczny i wygadany. Co prawda jedno oko lekko wpół przymknięte - jakby cały czas celował z gwintówki do tego jelenia czy dzika w myślach - ale ja mu w oczy patrzeć nie muszę. Pogadalim o tzw dupie maryni. Umówiłam się, że jak mi potną (20 zł m3) to sobie po troszkę podjadę, żeby było ciepło w domu, a resztę czymś tam wkrótce zabierzemy.Następny dzień - jadę po te kilka deseczek - "A co pani? tym samochodem? do lasu? zakopie się Pani"... Do jakiego lasu? - nikt mi nie mówił, ze to cholerstwo w lesie czeka. Leśniczy mówił o wszystkim tylko nie o tym. Skąd ja mam wiedzieć, że drewno czeka w lesie? a nie na placu? Zapieniona umawiam się na następny dzień po godz. 15 po drewno - mam załatwić transport.Kombinuję transport - paradni ci ludzie. Ze 100 zł zeszłam na 60 zł i zamieniłam traktor na iveco. Jest dobrze. Dzwonię - na wszelki wypadek do uroczego leśniczego: "Panie, ja o tej porze to już w Szczecinie jestem! nie będę teraz wracał -a nikt inny Pani drewna nie wyda - bo to będzie przestępstwo - tylko JA mogę wydać" - kończy z mściwą wyższością... A niech cię cholera i inne zarazy!W weekend palimy resztkami więźby dachowej...W środę jadę po ten cholerny buk - okazja - wszystko razem wyszło po 110 zł za metr...Okazało się, że we wsi obok - kupię za 80 zł - pocięte i przywiezione pod dom i pocałowane w rękę. Przecwaniłam... mądrala ze mnie, co? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 15.10.2003 10:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2003 Jeszcze tego drewna nie odebrałam - jutro. Niech leśniczy teraz poczeka Miało być o piekarzach w związku ze zlewem w kuchni przy oknie. No to będzie: Zlew stoi sobie przy oknie - szyby brudne umiarkowanie, raczej obsrane (przepraszam) przez muchy - jeszcze żyją cholery i nas często wizytują. Much są cool. Robią sobie sexparty na radiu. Uwielbiają głównie okolice wyłącznika. Gardzą miskami dla zwierzaków. Czasam załatwią swoją potrzebę na narżnikach (to nie pomyłka) ścian. Są żywotne, bestie. Miało być o piekarzach; no więc ten zlew sobie stoi przy oknie. Jasiu zmywa rankiem to nie widzi ale ja czasami czyszczę gary wieczorami. Piekarnie pieką wieczorem i w nocy - jakby ktoś nie wiedział. Przez okno widok śliczny - (żadna z Was kobiety tak nie ma!) młodzi piekarczykowie mają tuż przy oknach stoły do formowania bułeczek, rogalików i chlebka. Widzę ich tak od ponad pasa wzwyż - poruszają rytmicznie rękami, uparcie patrząc w stół poniżej. Z reguły są młodzi i obywają sie bez koszulek - w piekarni jest ciepło. Przy przyjmowaniu do pracy szefostwo chyba sprawdza, czy nie mają włosów na klatce - bo nie mają. Powpadałyby chyba do jedzonka - brr. Ostatnio przeżyłam rozczarowanie - przyjęto do pracy pana grubo po pięćdziesiątce - jak tak można!! Jasiu teraz chętniej przebywa przy oknie - jest pierwsza piekareczka. Jasiu czeka aż jej też będzie gorąco - ale jak do tej pory pani jest zimno. to tyle... Wywalczyłam czopuchy na rury kanalizacyjne przed domem. Od kilku miesięcy uroczo śmierdziało z kanalizy bo otwory do studzienek były zabezpieczone deskami. Podzwoniłam, pomarudziłam i jest. Wczoraj skończyłam etat tapicera (tapicerki) - koty obgryzły kanapę, którą chciałam bardzo (bardzo, bardzo) wyrzucic - ale jestem z nią emocjonalnie związana. teraz już nie straszy w pokoju. Dzisiaj przechodze na etap kafelkarz fugarz. Jasiu szaleje na poddaszu - jakieś kable, anteny. Uprzejmie proszę na forum publicum o sznurki do wieszania prania. Ostatecznie przetestowaliśmy ogrzewanie - działa, jest ciepło. Dzisiaj doszliśmy do wniosku, że nawet jest za sucho. A tak baliśmy się czy dom zdąży wyschnąć przed zimą. Wszyscy mówili, że będziemy mieli reumatyzm przez wilgoć - dom musi odparować, etc. - nic z tego. Podłogóweczka jest super!! i w pokojach też ciepło - kaloryferki ciepławe czasami a nie szroni. Jak fajnie jest mieć domek!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 21.10.2003 15:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2003 Przygotowania do Świąt Drewno jest - palimy. A ten tytuł - to nie pomyłka. Przydługi wstęp: Mieliśmy rodzinne party na 13 osób (swoją drogą... ciekawe kto był Judaszem). Ogólnie nasz domek zdał egzamin. Stół na 12 osób jest cudny i pojemny. Goście chodzili swobodnie, nie obijali się o siebie, wszędzie miejsce. Zdaliśmy egzamin z obiadu na tyle luda, pozmywania, psoprzątania, zabawiania. Rodzice byli bardzo zadowoleni. Towarzystwo chadzało po "ogrodzie", było na spacerze, czuło dobre fluidy płynące od pobliskiego czakramu, pojadło i popiło. Dzieci i zwierzyna zachowywały się godnie (noo... tylko raz pies bawił się szminką - ale to za szybą). Tak więc egzamin z spotkań o wyższej skali trudności zdany na medal. Dlatego uroczystości świątecznych (Boże Narodzenie, Sylwester, Wielkanoc) już się nie boimy. Łoo Jezuuu! To my możemy u siebie zrobić Sylwestra!! z ogniskiem, śniegiem za oknem i fajerwerkami i POTAŃCÓWKĄ!!! Dopiero to do mnie w trakcie pisania dotarło... jakby tak jeszcze zrobić poddasze z podłogami i ogrzewaniem to można towarzystwo spokojnie przenocować.... Specjalne pozdrowienia dla wiernych czytelniczek (czytaj Jagoda, czytaj Tu zdjecie widoczne - o tu (i cały link): http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=106&beg=21 To jest dowód na to, że słońce czyni cuda z pustego pokoju, że zrobiłam nowe obicie na nieśmiertelną (to o kanapie), że byliśmy na spacerze w celu zbioru badyli z liścimi na końcu i że z pustaków kominowych wienebergera można zrobić wazon. Nie zrobiłam zdjęć tego, co zostało z badyli po zabawie kota - po co się denerwować... fotka (...) a tutaj mamy dowód na to, ze jesteśmy mistrzami prowizorki. Prowizorycznie kominek, obok prowizorycznie kilka cegieł, na nich dwie deski - i już (prowizoryczna oczywiście) półeczka gotowa. Jak się znam na czarach, to taka prowizorka przetrwa do wiosny I widać kawałek stołu. fotka(...) A to dzieło Jasia. Należy uruchomić wyobraźnię i zobaczyć gustowne kafle + lustro. Na razie zrobione stelaże regipsowe chowające rury. Ale nareszcie można skorzystać z toalety za drzwiami! zamkniętymi! a nie gustowną zasłonką... W łazience drzwi jeszcze nie osadzone - zrobimy to po kafelkowaniu. Kiedy to będzie? hmm.. pomyślmy... wkrótce? fotka(...) A tutaj widoczek na kuchnię i Jasiową półeczkę. I jest imprezowo, rodzinnie - tego właśnie chciałam, o tym marzyłam. Duży stół, duża rodzina, dużo radości i miłości. Ta piękna para z lewej strony to moi Rodzice - w dniu rubinowej rocznicy ślubu (40). Mam nadzieję doczekać z moim nerwusem do złotych godów... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 21.10.2003 15:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2003 Wszystko tutaj : http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=107&beg=21Z budowlanych rzeczy: Jutro będa panowie od zaworków kapiących. Zaledwie miesiąc minął od zapewnienia, że jutro będą. Zobaczymy...fotka(...)To jest to, za co mnie Jasiu chciał z domu wyrzucić. Po zmianie obicia wygląda godziwie. Tak jak mówiłam - Ludwik XVI się przy nim chowa. Przeleżał sobie gdzieś w piwnicy kilkadziesiąt lat a teraz straszy u nas... Nasz dziennik przestaje przypominać dziennik budowy. Już od dobrych kilku rozdziałow zmierza w stronę "dziennika mieszkańców". Ale ile można pisać o cegle czy regipsie. Właściwie wiem, kiedy to się stało. Wtedy, gdy ostatecznie pożegnaliśmy naszych ukochanych wykonawców. Jesteśmy wolni!! hurrra! Nareszcie! uff...Zwlokłam maszynę do szycia. Znalazłam żelazko. Będę robić za matkę Polkę całą zimę. Mam jeszcze parę kartonów do opróżnienia, okna prosza o zasłonki. Oj duuzo pracy niebudowlanej przede mną.Jasiu uruchomił telewizor - chyba o tym pisałam (skleroza) mamy 3 programy. I radio nie charczy - antena na strychu działa. Wszystko cieszy tylko brak kasy straszy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 30.10.2003 08:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Października 2003 Wszystko tutaj: http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=108&beg=22na stronie 2 zagadki. Na jedną znam odpowiedź a na drugą - nie.Ach, jaka mroźna jesień nas dopadła. Przez kilka dni i śnieg i mrozek... W domku pasjami cieplutko. Mamy w złym miejscu zamontowany czujnik temperatury (przełożymy). W zalunie... A tam, gdy napalimy w kominku - robi się ciepło i nasze ogrzewanie gazowe idzie spać bo mu za ciepło. Wtedy w sypialniach mroźno się robi... makabrycznie. Zobaczymy rachunki za gaz - na razie jest nieźle. 250 zł od sierpnia do 10. października (kąpiele, zmywanie i grzanie). Jasiu zmierza do kafelkowania ubikacji, ja porzadnie zafugowałam pogryzione kafle. Głębokie fugi nie zdały egzaminu (cały piach tam siedział). W związku z tym wypełniłam szczeliny jak najrówniej z powierzchnią. Teraz tylko delfinek żeby się nie przebarwiły i koniec fugowania... na razie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.