Joasia Jasia 30.10.2003 11:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Października 2003 Muszę poprawić poprzedni post. Już wiem co jest odpowiedzią na zagadkę numer 2. Alez jestem dumna i blada....zagadki są tu: http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=108&beg=22na dole strony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 04.11.2003 10:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2003 Pozdrawiamy Czytaczy Te zwierzątka latające to nietoperek i orzeł bielik. Jasiu z uporem kafelkuje ubikację. Mówi (jak coś jest krzywo) że to się fugą wyrówna. Fugować będę ja - więc jakby cos było nie tak - to będzie moja wina Jakiś humor jesienny wisi w powietrzu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 14.11.2003 09:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2003 Zrobiliśmy ubikację (w większości Jasiu wykonał). Jasiu zrobił stelaże i wykafelkował cersanitem rexona. Ja zafugowałam i zaszpachlowałam. Kibelek przeniesiony. Jeszcze tylko lustro i osadzenie framugi od strony ubikacji - i temat zakończony. Śliczny jest. http://www.naszdom.erb.pl/pic/ubik.jpgRośnie też buda dla psa. Od początku "istnienia" gazu w naszym domu - tzn od lipca br. - poszło go ok 380 m3. Liczę sobie średnio 1 zł za m3 - bo to tak wychodzi z opłatami stałymi. To na razie mamy ok 380 zł. Za kąpanka, mycia garów i grzania całej Akacji... Chyba dobrze...za październik ok 130 m3. Wczoraj Jasiu zwiększał zużycie gazu. Chodziłam po domu i marudziłam że zimno. Jasiu wmawiaj, ze ciepło. Dzisiaj się okazało - caaaałe 2 dni okno na poddaszu było rozdziawione maksymalnie. Znowu wyszło, że mam rację... Booszszszee, jaka ja jestem mądra (i wiekowa - dzisiaj mam urodziny) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 25.11.2003 08:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2003 17 listopad 2003:c a nic nie udało się zrobić w ten weekend. Całe trzy dni spędzone towarzysko i rodzinnie. Też czasem trzeba odpocząć. Stoi tylko nowy dom dla psa. Jeszcze go tylko trzeba pomalować. Budował mój tata a Jasiu obił tylko papą. Jest ocieplana styropianem... taka buda! Zimno, mokro, z nosa kapie. I to by było na tyle. 21 listopad 2003:Pies dalej posiaduje w budzie. Z dumą patrzy na inne psy. On chyba miał budzie życie u poprzedniego właściciela. Niepokoi mnie tylko fakt, że równie chętnie wchodzi do naszej sypialni i kładzie się na podłodze obok łóżka- patrząc na nie łakomie... Co to to nie! Mikołaj nam przyniósł prezent w postaci środków na wykończenie kuchni. Obmierzyliśmy szafki (nie obyło się bez kłótni - a jakże) i pojechałam zamówić fronty. Chcemy mydełko wanilia. W firmie okazało się, że można owszem wszelkie wymiary świata - ale za dopłatą. A na początku zeznawali inaczej - "jakie Pani wymiary chce - cena taka sama". Zapomnieli dodać, że takie jakie chcę pod warunkiem, że takie jakie są typowe... A za inne dopłata 100%. Wróciłam do domku - pomierzyliśmy z uwzględnieniem ew. zmian w skrzyniach - żeby przyoszczędzić na frontach (nie obyło się bez kłótni - a jakże). Nie będę trzaskać drzwiczkami do kosza na śmieci - za 300 zł m2!!! Wróciłam do firmy na literkę A. Mam wszystkie wymiary, cena ustalona ustnie, zaliczka wzięta. Licho jakieś we mnie wstąpiło i zaczęłam wnikać... Osoby: Ona (o) i ja (j): j: kiedy będzie moje zamówienie? o: za 14 dni roboczych j: czyli kiedy dokładnie? o: pani sobie policzy j: ale ja chcę żeby mi pani napisała na kiedy będzie, bo jak termin przekroczycie to co? o: proszę pani, my jesteśmy firmą dużą, nigdy nie przekraczamy, a już działamy 5 lat! i zagranicę robimy! j: to niech mi pani napisze, kiedy mam przyjść po fronty. o: ja pani tego nie napiszę, bo jak się spóźnią? to co? j: ale się nie spóźniają - więc co pani szkodzi? (O lekko się zapieniła a ja wnikałam dalej) j: a co z gwarancją? o: no jak będą złe to wymienimy j: na podstawie czego? o: faktury j: a na fakturze będzie okres gwaracji? o: jak to pani sobie wyobraża? j: no np. odejdzie mi folia za tydzień - i co? i tak dalej i tak dalej... Zostawiłam kobietę z pianą na ustach. Ale nic nie wskórałam. Czekamy więc na fronty silikonując ubikację i przymierzając się do obudowania kominka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 01.12.2003 09:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2003 Zdjęcia są tu: http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=112&beg=23 Pies psem, fronty do kuchni też swoją drogą a tutaj Jasiu zaczął robić łazienkę. Zabierał się do tego długo - tzn. aż 2 tygodnie przerwy od skończenia ubikacji Teraz już stelaże montuje, spieramy się o półkę przy wannie (gdzieś trzeba odstawiać te lampki szampana i świece , o to gdzie będą wisiały/leżały ręczniki i takie dydrymały... Na razie konstrukcja pod umywalkę i półeczki podświetlane oraz schowanie komina pod regipsem. Święta coraz bliżej. Już obmyśliłam jak udekoruję okna u dzieci, jak zawieszę lampki nie kalecząc okien. Chodzi też za mną wizja choinki w koronkach - zobaczymy czy się zachce robić zamiast bombek małe koroneczki a'la płatki śniegu. Plany ambitne - ale jak z realizacją? Na święta te owce i kozy sąsiada można by wyszorować i zaparkować przy naszej szopce. Z Jasia zrobić Józefa, ja oczywiście święta dziewica... dzieciątko by się znalazło. Oj, chyba czas zabrać się do pracy bo brednie z tego pisania wychodzą... O - tutaj są te kozy i owce w tle daleko (to białe) i widać naszą piaskownicę. Ta fotka obrazuje cudownie ile jeszcze trzeba pracy włożyć w ogród, tak aby z naszego piaseczku wyrosło coś więcej niż licha lebioda... I to by było na tyle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 04.12.2003 09:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2003 Mikołaj tuż tuż O zwierzynie: Pies zkanapiał, mały kotek wygląda jak mutant (żre chappi), duży kot wychudł i zdziczał. Młody dalej go podgryza i atakuje - a starowina go nienawidzi. Młode kocię pozostawia ślady swojej bytności najchętniej pod wanną (ale tylko wtedy, gdy ma brudną kuwetę). Ostatnio zaliczyłam kąpiel z "wysokimi obcasami" i lampką wina (wiecie, muzyczka, płatki róż) iiiii... smrodem, który gwałtownie wydobył się spod wanny, zaatakował moje nozdrza, zmusił do szybkiej ewakuacji mnie z łazienki i kota z domu. Chyba ogolę te koty na łyso - bo kłęby powyrywanej sierści (w walce) kręcą się po domu jak scrub po Australii. O budowaniu: Garaż - wykafelkowany. Tani szary gres. Brązowa fuga. Ta fuga taka wredna, że radzę w rękawiczkach fugować i zmywać. Wygląda ładnie. Łazienka - stelaże wykonane, wełna poutykana, regipsy przykręcone. Jeszcze dzień i zaczynamy kłaść warstwę wyrównującą na ściany. A potem - koszmar - ostateczny wybór i zakup kafelek. Podoba mi się cersania beige i chyba tak zostanie. Zalun - wykrystalizowana wizja obudowy kominka. Nasz Akacja to dom na wsi, obok kominka ceglana ścianka więc i kominek będzie ceglany. Na górze półka z ładnego drewna a wyżej płyta regipsowa. Oj! przypomniałam sobie - drewno mi się kończy... muszę kupić. Ogólnie - słowo "kupić" jest ohydne. Wiąże się z wydawaniem kasy a tej mniej niż potrzeb. Świątecznie - dzisiaj wreszcie zrobię ciasto na pierniczki. Dzieciaki robią witraże na szyby. Jutro zakupy makaronowe - w weekend spróbujemy zrobić makaronowe aniołki ( w tak zwanym międzyczasie) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 12.12.2003 08:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2003 08.12.2003Coś mi w palce weszło i muszę je rozćwiczyć na klawiaturze. No to skrobnę parę słów.http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=115&beg=23Na fotce jest nasza psina, czule przytulona do materaca (jaśnie państwo się nie dorobili nowego łózka a stare zostawili w mieszkaniu). Psina sypia przytulona do właściwej strony łóżka, czyli sowjej pani ukochanej ponieważ wie kto w tym domu rządzi i najwięcej szczeka. Widać na pysiu jakie lenistwo go dopadło. Właściwie podobne lenistwo obserwuję w oczach mojego małżonka. Zupełnie spokojnie mógłby się położyć obok (nie widac żadnej różnicy). Obija się okrutnie - a to weny nie ma, a to film świetny z Brucem W. Tysiące powodów... Ale dzisiaj planuję zagonić małżowinka do roboty. Kupię kafelki do kuchni. Przykleję. Zamocuję listwy ochronne na blatach - bo do tej pory nie było czasu. Pomogę (mam nadzieję, że będzie w czym) mężowi i zaczniemy obudowę kominka. 09.12.2003Zrobione! Kuchnia wykafelkowana. Jeszcze fuga i gniazdka. 10.12.2003To fotka ubikacji z lustrem. Jedyne 60 zł (Castorama) wymiary 50x100. Bardzo ładnie powiększa pomieszczenie. A nad lustrem zawisł aniołek. http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=118&beg=24Jaś zaczął obudowę kominka. Zeźlona i zasmarkana obserwowałam, jak oczywiście wszystko robi nie tak i fatalnie. Ostatecznie - wyszło dobrze - jak zwykle - ale co sobie pomarudziłam i popyskowałam... to moje. Teraz owalna półka na koty i dalej - do góry z cegiełkami. 12.12.2003Kuchnia zafugowana ostatecznie. Teraz fronty.. czekam i czekam a ta jędza nie dzwoni Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 19.12.2003 09:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2003 Od dwóch dni robimy szuflady do kuchni. Osadzamy i skręcamy. Mamy bardzo mało czasu. Zaczynamy ok 20-tej i kończymy o północy... Na razie zdjęcie robocze. Fronty z ALPO wanilia mydełko i okucia satynowane (dopasowane do uchwytu przy piekarniku). Tutaj link: http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=120&beg=24A święta coraz bliżej... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 23.12.2003 13:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Grudnia 2003 http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=121&beg=25Nareszcie! Z jednodniowym opóźnieniem - ale są! Szafki wykonane, parapety uszczelnione. Różne ujęcia. Ta dziura blisko zlewu to miejsce na zmywarkę. Kiedyś będzie. A tak wygląda własnoręcznie wykonana 1/2 obudowy kominka i półeczka. Wymurowaliśmy z cegieł filarki, na nich Jasiu skręcił konstrukcję GK. Potem wykaflowane i zafugowane. Pod półką miejsce na drewno. Kominek rośnie powoli. Murarka zrobiona, jeszcze tylko drobiazgi, belka i płyta GK. Teraz czas na lepienie uszek:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 23.12.2003 13:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Grudnia 2003 Życzenia Świąteczne Świąt wesołych i radosnych Rodziny przy stole Magicznego wieczoru Ośnieżonych drzew Uśmiechniętych dzieci Pierwszej Gwiazdki na niebie Wspólnie śpiewanych kolęd Miłości Zdrowia Optymizmu Pogody ducha Życzymy wszystkim naszym wiernym czytelnikom. Dziękujemy za pomoc w budowie naszego domu. Wspieraliście nas wiedzą, doświadczeniem i humorem. Pamiętamy o projektantach, wykonawcach, kierownikach, inspektorze, urzędnikach, dostawcach, czytaczach, doradcach. Zbliżająca się wielkimi krokami Wigilia zamknie ostatecznie ten etap budowy. Dom spełni swoją tak długo wyczekiwaną rolę - stanie się miejscem spotkania całej rodziny przy Świątecznym stole. Bazą i ostoją. Ogłaszam, że z dniem jutrzejszym dom już będzie domem a nie budową. Dziennik budowy zostanie przemianowany na Pamiętnik Akacji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 29.12.2003 11:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2003 Napisałam się - i wszystko wcięło! Już po Świętach, Wigilia cudna, z rodziną, 11 osób - dla wszystkich mnóstwo miejsca, choinka, kolędy, prezenty, śmiechy i wrzawa. Rodzice dostali po egzemplarzu Muratora, z dedykacją. Artykuł miły, zgodny z prawdą. Bardzo dziękujemy Muratorowi za taki prezent Tekst odczytano na głos przy wszystkich zgromadzonych Obżarstwo niemiłosierne. Pozbawiono życia wiele ryb, zwierząt, roślin i czasopism. Teraz szykujemy Sylwestra pod nazwą - "Nie mam gdzie pójść - jadę na wiochę". Troszkę się boimy - bo będą dwie prawie rodzące koleżanki... Żeby nam nie zrobiły psikusa tuż po północy... Mężowie im zapowiedzieli, że mają przetrzymać do Nowego Roku. Węszę spisek. Zawsze chciałam być lekarzem ale nie położnikiem tylko chirurgiem! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 19.01.2004 09:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2004 Pamiętnik - już nie dziennikPoczątek roku Z tą zakończoną budowa to wcale nie tak. Jeszcze trwa i utrzyma się ten stan przez lata - ale to już jest DOM a nie budowa. Były Święta - cudne i radosne (wiem,wiem - już pisałam). Jasiu symulował problemy stomatologiczne, rwał zęby (bo na włosy za późno) żeby wymigać się od swoich obowiązków. Muszę swierdzić, że i tak był dzielny, na prochach przeciwbólowych kupiliśmy choinkę-niespodziankę (o niej zaraz) i zamontował ją, ubierał z chłopcami a ja w tym czasie bawiłam się w zakład garmażeryjny - lepiłam te pierogi i lepiłam i lepiłam. Na szczęście wystarczyło dla 11 osób i zaopatrzenie domowe. Obżarstwo. Nie muszę nadmieniać że było potem strrrrasznie. Konieczne spacery i inhalacje... Napoje wyskokowe pozwoliły żołądkom dojść do siebie i złagodzić szok obżartuchów. Wkrótce urodziny synka starszego i Sylwester. Potem już tylko urodziny męża i już. Można wracać do normalnego życia. Cisza i spokój... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 19.01.2004 09:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2004 Patent z choinką Z początków naszego małżeństwa pamiętam traumę związaną z choinką. Nasz synek urodził się przed Nowym Rokiem, jako przyszła mama leżałam w szpitalu całe Święta i przed i po - zanim przyszedł na świat. W tym czasie mój ślubny szykował smutne święta (bo nie razem)- pierwsze w naszym wspólnym życiu. Sprzątał, stroił, siedział ze mną w szpitalu i czekał. Kupił choinkę, ubrał. Wróciliśmy już w trójkę do domu. Wszystko było cudne ale...pamiętam jakim szokiem dla mnie było, gdy ją ujrzałam pierwszy raz. To była choinka-koszmarek! Drapak wciśnięty na siłę zaganianemu facetowi, albo może ostatnia przed Wilią? - bo juz nikt jej nie chciał... Na niej kilka zdobycznych bombek, jakieś lampki - bidna była, żałosna, krzywa i dziobata. Od tej pory przywiązuję dużą wagę do wyglądu choinki. Bywały Święta, że przez 2-3 dni chodziłam i oglądałam drzewka. Kręciłam nosem na brak pękatości, puszystości etc. Ale mój mąż miał dosyć latania po placykach z choinkami i trzymania, obkręcania i odkładania na miejsce. Chyba nawet wspólnie wpadliśmy na pomysł choinki-niespodzianki. Aaa! Wiem - to było wtedy, gdy nasze dzieci też zaczęły mieć własne zdanie (awantury trwały zbyt długo, nikomu żadna się nie podobała, każde z nas musiało forsować swoją ulubienicę). Od tej pory kupujemy tylko choinkę-niespodziankę, zapakowaną w woreczek. Fachowo oceniamy tylko czubek i gęstość gałęzi. Potem w domu rozcinamy siatkę i okazuje się, że zawsze jest ładna Ocenianie trwa znacznie krócej - tylko około godziny Tegoroczna choineczka jest trochę pokrzywiona - mówimy na nią roztańczona Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 19.01.2004 09:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2004 Dobre duszki Budowa domu uświadomiła nam parę ważnych rzeczy. Np. poznawanie ludzi przez internet. Dzięki naszym internetowym znajomym (poznanym przez forum Muratora) zobaczyliśmy Akację na żywo. Moi rodzice (ludzie sprzed ery informatycznej) do tej pory nie mogą zrozumieć jak można podac komuś adres? telefon? i pakować się do domu? filmować? oglądać? pytać o kasę? Od tej pory robimy to samo wobec innych potrzebujących Znajomości internetowe rozszerzają swoje kręgi. Na forum Muratora z okolic Szczecina jest nas już 21 domków! I znamy się osobiście wizytujemy roboczo i towarzysko - oczywiście nie ze wszystkimi bo dni by nie wystarczyło. Albo np. pisanie dziennika budowy - tego, który czytasz - drogi Czytaczu. Czytają różni ludzie, z różnych stron świata. Przyjaciele ze Szwecji czy Kanady. Ja piszę do nich list albo rozmawiam telefonicznie mówiąc m.in. o kolejnych etapach budowy a oni na to: "wiemy, wszystko wiemy - czytamy wasz dziennik!" Doszło do tego, że zapraszam moją uroczą szczecińską przyjaciółę, żeby pogadać. Mąż zachęca ją żeby zobaczyła to i owo w domu, a ona na to - "widziałam w internecie, wszystko wiem i o tej wrednej babie od frontów kuchennych też." Dzisiaj rozmawiałam z moją przyjaciółką , kierownicą jednego ze składów budowlanych i też przyznała się do czytania naszej stronki. Aż miło się robi na sercu. A nasz sąsiad i dobrodziej? Mieliśmy stertę resztek regipsów przed domem. Nie było funduszy ani pomysłu co zrobić z górą tego śmiecia zdobiącego front domu. Którejś soboty podjeżdża do nas traktor i sąsiad zaczyna ładować te resztki - sam z siebie! bez namowy! ani słówka! Oczywiście przyszedł potem do niego Mikołaj ale było nam bardzo miło i ciepło na serduchu za bezinteresowność. Notowania wzrosły po artykuliku o nas w Muratorze. Rodzina już nie postrzega nas jako nienormalnych zapaleńców, którym na pewno coś się udało spaprać na budowie (nie wiedzą jeszcze co, ale na pewno) tylko pieczołowicie kseruje tekst i rozsyła po ciotkach z dumą mówiąc - to nasze dzieci. Dobrym duszkiem była też przeurocza Pani z banku. Pamiętam stres przed wypłatą pierwszej transzy - jak to będzie? czy może coś zrobiliśmy źle? czy dostaniemy kasę? gdzie tkwić może haczyk? banki wiadomo - nie są "przyjazne". Po pierwszej wizycie wiedzieliśmy, jaki to człowiek. Od tej pory spotkania na budowie były prawdziwą przyjemnością. Po zakończeniu formalności naplotkowałyśmy się zawsze do woli:) Nawet nasi Klienci (z pracy zawodowej) wiedząc, że mamy spore wydatki płacili w terminie za naszą pracę i kibicowali w budowaniu. Gdyby chcieć zebrać tych wszystkich ciepłych i dobrych ludzi, pomagających nam merytorycznie czy wspierających duchowo - to zebrałoby się ich sporo. Marzy nam się zorganizowanie takiej plenerowej imprezy dla naszych dobrodziejów Oj zebrało by się - solidni dostawcy, wykonawcy, znajomi, przyjaciele... Na razie ciułamy na łazienkę bo przez Święta się kasa rozeszła. Ale do lata? kto wie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 10.02.2004 09:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lutego 2004 http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?beg=1Znowu coś naskrobałam w pamiętniku Akacji. Wena mnie opuszcza (nie dokarmiam jej) więc teksty coraz krótsze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 17.02.2004 08:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2004 Już na naszej grupie szczecińskiej pochwaliłam się Umowne zakończenie budowy było w okolicy Świąt a teraz formalnie budowa jest zakończona! Papierki dostarczone do bezdusznej maszyny w wymaganej ilości - zostały przez rzeczony urząd przeżute i machina wypluła z siebie stwierdzenie - że jest OK. Czyli mieszkamy! oficjalnie! Teraz zaczniesie latanie po urzędach zmiany adresów wszędzie, gdzie się da.... prawko jazdy, dowód etc... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 15.03.2004 10:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Marca 2004 Wiosna idzie czas na przebudzenie Nareszcie coś drgnęło w pracach domowych. Powoli budzimy się zimowego snu. Wczoraj robiłam porządki w ogrodzie, Jasiu zajął się garażem i elektryką na poddaszu. Chciał też koniecznie wyjść na dach w celu przytwierdzenia anteny do komina. Strasznie się tym martwię - bo nie jest porządnie (bogato) ubezpieczony Na szczęście zrezygnował - chwilowo, niestety. Chyba wrócimy do naszych braci zza Buga w celu wykończenia poddasza - sami napsuli - więc niech teraz poprawiają. Mają doszpachlować, wygładzić, zagruntować i pomalować. Nie umówię się na żadne dniówki - tylko kwotowo - za wykonanie. Jeszcze pamiętam, jak trudno było się pozbyć chłopaków jesienią! Do "ogrodu" zakupione nasiona, krzaczki (berberysy, derenie, maliny). Jest plan skąd wziąć piasek, żwir na ściezki i opaskę wokół domu. Zostały przetestowane widły (nowy kompostownik wykopany) i wkrótce robimy ogródek - potrzebny czarnoziem. Na poddaszu kiełkuje sałata, kalarepka a seler się uparł - i nie chce... Obudziły się muchy cholerne, które zdaje się przezimowały u nas między szparami w regipsie na poddaszu - teraz wytłukujemy gadziny. Ile tego spało na waleta... Zwierzyna zabezpieczona przed kleszczami, pchłami i robalami. Psie blizny zagojone bezśladowo. Młodszy kot cieszy się wolną miłością - wkrótce idziemy na kastrację Jasiu zaczyna głupawkować zakupowo. Jakieś wieszaki do węża, bardzo potrzebne szlifierki etc... Oglądaliśmy wczoraj zdjęcia sprzed roku. Nie było wtedy nawet stropu ale ten czas leci! Nasze dziecię (młodsze) na zdjeciach wiecznie upaprane - tak jakby cały czas jadł czekoladę... Starszy przechodzi transformacje - z włosami, bez włosów, z loczkami, z jeżykiem. Doszliśmy z Jasiem do wniosku, że przez ostatni - rok - dwa wydarzyło się nam tyle ile innym ludziom starcza na 10 lat. Ale warto było... Nasze dziecię już zdrowe, dom stoi, my jeszcze mamy chęci do życia - same dobre rzeczy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 27.04.2004 11:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Kwietnia 2004 09.04.2004 Wielkanoc Nadchodzi pierwsza Wielkanoc w naszym domu Wszystko w biegu. Święta "robimy" od dzisiejszego wieczoru. Sprzątamy, dekorujemy, robimy zakupy i pyszności. Przy stole zasiądzie 11 osób (cała rodzinka) - i znowu radocha! wszyscy się zmieszczą Czytaczom życzymy radosnych i spokojnych Świąt! Ploteczki: Kot młody wykastrowany Psisko nosi kleszcze dorodne do domu, mimo spsikania go Frontlinem. Pół ogródka wykarczowane i nawieziona ziemia. Nasza działka wzbogaciła się o 2 wywrotki piasku, 4 ziemi, 2 czarnoziemu. Warzywnik wykonany. Wysiane różne takie tam - zobaczymy co wyrośnie. Zakupione 100 świerczków, po kilka daglezji i tuj oraz 100 dzikich róż. Jak ktoś chce - to chętnie oddam połowę Okazja była - lesniczy kasuje mniej za 100 niż za 20 sztuk. Dziwny kraj... Perzu mamy mnóstwo - walczymy. Już wiemy co to pliszka a co trznadel. Bażant chodzi na działce obok. Kombinuję jak go postawić na wielkanocnym stole Chyba mu daruję życie. Wkrótce dostawa żwiru i robienie opaski wokół domu oraz alejek. W bólach rodzi się ogrodzenie frontowe - na razie dogadywane na telefonie i podliczane skrzętnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 27.04.2004 11:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Kwietnia 2004 23.04.2004 Co dzień idę w ziemię czarną Tydzień po świętach kolejne rodzinne spotkanie - tym razem 17 osób. Znowu to samo wrażenie - wszyscy się zmieścili, nie było tłoku. Jedyny problem to krzesła, przydały się ogrodowe . Aaa - zapomniałam napisać, okazja to 40-lecie ślubu rodziców Jasia. Było pięknie i wiosennie. Na piach nawieziona ziemia. Trawa jeszcze nie wszędzie wysiana. Zrobiony "klombik" centralny. Płotki. W warzywniku już rośnie co zasiałam. Przed nami jeszcze mnóstwo pracy. Ogrodzenie, ścieżki, rozsypanie reszty ziemi. Nasadzenia drzewek owocowych i krzewów. Ale powolutku wciągamy się w pracę na roli. http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=012&beg=2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joasia Jasia 27.04.2004 11:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Kwietnia 2004 27.04.2004 cuś tam rośnie Jesssuu. Coś mi wyrosło w ogródku. Powoli zaczynam się martwić że mam za mało tego warzywnika. Jak jeszcze posadzę kukurydzę, cukinię, dynię, zioła, szparagówkę - to się zrobi problem. Będę musiała zaanektować kawałek ziemi obok. Teraz zrobię małe resume tego co już rośnie. Cztery rodzaje rzodkiewki (czerwona okrągła, długa, czerwono-biała, biała i sopelki). Jednak 5 Szpinak - siany co 3 tygodnie - bo jak zjemy to następne już będa rosły (lasagne ze szpinakiem...mniam). Przezorna jestem i zapobiegliwa. Jest jeszcze bób, koperek, groszek cukrowy. Maciek założył plantację czosnku. Musimy spieszyć się z tym pokojem na poddaszu bo ja tego smrodu nie wytrzymam. Kilka GŁÓWEK na jedno śniadanko. Aaa i jeszcze roszponka, cebula, szczypiorki, marchewki, buraki. Są już lubczyk i szałwia. Ależ ładnie to rośnie. Ptaszyska wydziobują wysianą trawę - koty w tym czasie opalają się leniwie. Jasiu zarządził wstrzymanie racji żywnościowych w celu pobudzenia aktywności darmozjadów. Ma rację - dostaną jak będą płoszyć ptaszki nasze kochane, cudne, wrr. Drzewka - świerczki przyjęły się wszystkie - nooo - tylko jeden nie - bo go chyba potraktowałam roundupem. Zamyśliłam się na chwilę Przyjęły się dzikie róże - obsadziliśmy nimi kompostownik. Byłam na targach ogrodniczych. Ale tam fajnie - szkoda, że niewiele kasy do wydania. Ale mam jagodę kamczacką i borówkę amerykańską. Jest jabłoń papierówka i wiśnia z czereśnią. I porzeczki, biała i czerwona. Białą uwielbiam. Pamiętam wakacje u babci i właśnie białe porzeczki prosto z krzaczka (już stara jestem - jak mi się na wspominki zbiera). Jutro przywiozą żwir do ścieżek i opaski wokół domu. Znowu będziemy mieć ręce do kolan od taczek Jasiu chce zrobić te ścieżki szerokie na 1 m. Uparł się, nie wiedziałam dlaczego takie wielkie. Nooo, wymyślił - wózek z wnuczęciem ma się zmieścić. Ten mój chłop sięga daleko... Nie możemy wysiewać trawy bo ostanio albo straszne wietrzysko albo sucho jak diabli. Wiatr wywiewa wszystko na sąsiednią działkę a słoneczko sprawia że nasza piaszczysta ziemia aż pali. Ostanio poczytuję dzienniki Jandy. No proszę państwa, tak to tu nie będzie. Nie ma kiedy pisać o sensie życia, etc. jak mi tu murują, betonują albo dziecko chore albo trawę wróble zżerają. Chociaż. Kaczmarski się szwęda ciągle po głowie. Smutno. Tyle jego piosenek zaśpiewanych a nowych już nie będzie. Znajomi powrócili z Warszawy z pogrzebu. Zrelacjonowali. Teraz (22.04) zmarła Natasza Czarmińska - kiedyś śpiewająca z Jackiem. Nabieram większego szacunku dla życia, coraz więcej chorób i śmierci wokół. A przecież nie mamy jeszcze 40 lat! Ja chcę do Grecji, chcę na Mazury. Chcę mieć piec do ceramiki i bawić się "plastycznie". I książkę - muszę - napisać. Nikt mi tego nie wyda ale napiszę. Cholera. Dużo tych rzeczy do zrobienia - jeszcze wnuki - muszę przypilnować tych moich synów, żeby dobrze wychowali swoje dzieci. I na to wszystko mam tylko ok 20 lat. Potem zajmę się sobą i swoimi chorobami. Będziemy sobie z Jasiem chodzili do lekarzy, na badania krwi. Rano wstawali, robili przedziałek i już będziemy mieli wolne - emeryci. Do dupy to wszystko ułożone. Młodzi zawsze bez kasy i w biegu a starsi - mają już wszystkie rzeczy kupione - żeby żyć, ale wtedy trudniej się tym cieszyć bo starość doskwiera. http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=013&beg=3 To pa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.