Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nasza Akacja Kochana :)


Jasiu

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 104
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • 2 weeks później...

Zrobiliśmy ubikację (w większości Jasiu wykonał). Jasiu zrobił stelaże i wykafelkował cersanitem rexona. Ja zafugowałam i zaszpachlowałam. Kibelek przeniesiony. Jeszcze tylko lustro i osadzenie framugi od strony ubikacji - i temat zakończony. Śliczny jest. http://www.naszdom.erb.pl/pic/ubik.jpg

Rośnie też buda dla psa.

 

Od początku "istnienia" gazu w naszym domu - tzn od lipca br. - poszło go ok 380 m3. Liczę sobie średnio 1 zł za m3 - bo to tak wychodzi z opłatami stałymi. To na razie mamy ok 380 zł. Za kąpanka, mycia garów i grzania całej Akacji... Chyba dobrze...za październik ok 130 m3.

 

Wczoraj Jasiu zwiększał zużycie gazu. Chodziłam po domu i marudziłam że zimno. Jasiu wmawiaj, ze ciepło. Dzisiaj się okazało - caaaałe 2 dni okno na poddaszu było rozdziawione maksymalnie. Znowu wyszło, że mam rację... Booszszszee, jaka ja jestem mądra (i wiekowa - dzisiaj mam urodziny)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

17 listopad 2003:

c a nic nie udało się zrobić w ten weekend. Całe trzy dni spędzone towarzysko i rodzinnie. Też czasem trzeba odpocząć. Stoi tylko nowy dom dla psa. Jeszcze go tylko trzeba pomalować. Budował mój tata a Jasiu obił tylko papą. Jest ocieplana styropianem... taka buda! Zimno, mokro, z nosa kapie. I to by było na tyle.

 

21 listopad 2003:

Pies dalej posiaduje w budzie. Z dumą patrzy na inne psy. On chyba miał budzie życie u poprzedniego właściciela. Niepokoi mnie tylko fakt, że równie chętnie wchodzi do naszej sypialni i kładzie się na podłodze obok łóżka- patrząc na nie łakomie... Co to to nie!

 

 

Mikołaj nam przyniósł prezent w postaci środków na wykończenie kuchni. Obmierzyliśmy szafki (nie obyło się bez kłótni - a jakże) i pojechałam zamówić fronty. Chcemy mydełko wanilia. W firmie okazało się, że można owszem wszelkie wymiary świata - ale za dopłatą. A na początku zeznawali inaczej - "jakie Pani wymiary chce - cena taka sama". Zapomnieli dodać, że takie jakie chcę pod warunkiem, że takie jakie są typowe... A za inne dopłata 100%. Wróciłam do domku - pomierzyliśmy z uwzględnieniem ew. zmian w skrzyniach - żeby przyoszczędzić na frontach (nie obyło się bez kłótni - a jakże). Nie będę trzaskać drzwiczkami do kosza na śmieci - za 300 zł m2!!!

 

Wróciłam do firmy na literkę A. Mam wszystkie wymiary, cena ustalona ustnie, zaliczka wzięta. Licho jakieś we mnie wstąpiło i zaczęłam wnikać...

 

Osoby: Ona (o) i ja (j):

 

j: kiedy będzie moje zamówienie?

o: za 14 dni roboczych

j: czyli kiedy dokładnie?

o: pani sobie policzy

j: ale ja chcę żeby mi pani napisała na kiedy będzie, bo jak termin przekroczycie to co?

o: proszę pani, my jesteśmy firmą dużą, nigdy nie przekraczamy, a już działamy 5 lat! i zagranicę robimy!

j: to niech mi pani napisze, kiedy mam przyjść po fronty.

o: ja pani tego nie napiszę, bo jak się spóźnią? to co?

j: ale się nie spóźniają - więc co pani szkodzi?

(O lekko się zapieniła a ja wnikałam dalej)

j: a co z gwarancją?

o: no jak będą złe to wymienimy

j: na podstawie czego?

o: faktury

j: a na fakturze będzie okres gwaracji?

o: jak to pani sobie wyobraża?

j: no np. odejdzie mi folia za tydzień - i co?

i tak dalej i tak dalej...

Zostawiłam kobietę z pianą na ustach. Ale nic nie wskórałam.

 

Czekamy więc na fronty silikonując ubikację i przymierzając się do obudowania kominka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia są tu: http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=112&beg=23

Pies psem, fronty do kuchni też swoją drogą a tutaj Jasiu zaczął robić łazienkę. Zabierał się do tego długo - tzn. aż 2 tygodnie przerwy od skończenia ubikacji :) Teraz już stelaże montuje, spieramy się o półkę przy wannie (gdzieś trzeba odstawiać te lampki szampana i świece :), o to gdzie będą wisiały/leżały ręczniki i takie dydrymały...

Na razie konstrukcja pod umywalkę i półeczki podświetlane oraz schowanie komina pod regipsem.

Święta coraz bliżej. Już obmyśliłam jak udekoruję okna u dzieci, jak zawieszę lampki nie kalecząc okien. Chodzi też za mną wizja choinki w koronkach - zobaczymy czy się zachce robić zamiast bombek małe koroneczki a'la płatki śniegu. Plany ambitne - ale jak z realizacją?

Na święta te owce i kozy sąsiada można by wyszorować i zaparkować przy naszej szopce. Z Jasia zrobić Józefa, ja oczywiście święta dziewica... dzieciątko by się znalazło. Oj, chyba czas zabrać się do pracy bo brednie z tego pisania wychodzą...

O - tutaj są te kozy i owce w tle daleko (to białe) i widać naszą piaskownicę. Ta fotka obrazuje cudownie ile jeszcze trzeba pracy włożyć w ogród, tak aby z naszego piaseczku wyrosło coś więcej niż licha lebioda... I to by było na tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mikołaj tuż tuż

O zwierzynie:

Pies zkanapiał, mały kotek wygląda jak mutant (żre chappi), duży kot wychudł i zdziczał. Młody dalej go podgryza i atakuje - a starowina go nienawidzi. Młode kocię pozostawia ślady swojej bytności najchętniej pod wanną (ale tylko wtedy, gdy ma brudną kuwetę). Ostatnio zaliczyłam kąpiel z "wysokimi obcasami" i lampką wina (wiecie, muzyczka, płatki róż) iiiii... smrodem, który gwałtownie wydobył się spod wanny, zaatakował moje nozdrza, zmusił do szybkiej ewakuacji mnie z łazienki i kota z domu. Chyba ogolę te koty na łyso - bo kłęby powyrywanej sierści (w walce) kręcą się po domu jak scrub po Australii.

 

O budowaniu:

Garaż - wykafelkowany. Tani szary gres. Brązowa fuga. Ta fuga taka wredna, że radzę w rękawiczkach fugować i zmywać. Wygląda ładnie.

 

Łazienka - stelaże wykonane, wełna poutykana, regipsy przykręcone. Jeszcze dzień i zaczynamy kłaść warstwę wyrównującą na ściany. A potem - koszmar - ostateczny wybór i zakup kafelek. Podoba mi się cersania beige i chyba tak zostanie.

 

Zalun - wykrystalizowana wizja obudowy kominka. Nasz Akacja to dom na wsi, obok kominka ceglana ścianka więc i kominek będzie ceglany. Na górze półka z ładnego drewna a wyżej płyta regipsowa. Oj! przypomniałam sobie - drewno mi się kończy... muszę kupić.

 

Ogólnie - słowo "kupić" jest ohydne. Wiąże się z wydawaniem kasy a tej mniej niż potrzeb.

 

Świątecznie - dzisiaj wreszcie zrobię ciasto na pierniczki. Dzieciaki robią witraże na szyby. Jutro zakupy makaronowe - w weekend spróbujemy zrobić makaronowe aniołki ( w tak zwanym międzyczasie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

08.12.2003

Coś mi w palce weszło i muszę je rozćwiczyć na klawiaturze. No to skrobnę parę słów.

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=115&beg=23Na fotce jest nasza psina, czule przytulona do materaca (jaśnie państwo się nie dorobili nowego łózka a stare zostawili w mieszkaniu). Psina sypia przytulona do właściwej strony łóżka, czyli sowjej pani ukochanej ponieważ wie kto w tym domu rządzi i najwięcej szczeka. Widać na pysiu jakie lenistwo go dopadło.

 

Właściwie podobne lenistwo obserwuję w oczach mojego małżonka. Zupełnie spokojnie mógłby się położyć obok (nie widac żadnej różnicy). Obija się okrutnie - a to weny nie ma, a to film świetny z Brucem W. Tysiące powodów... Ale dzisiaj planuję zagonić małżowinka do roboty.

 

Kupię kafelki do kuchni. Przykleję. Zamocuję listwy ochronne na blatach - bo do tej pory nie było czasu. Pomogę (mam nadzieję, że będzie w czym) mężowi i zaczniemy obudowę kominka.

 

09.12.2003

Zrobione! Kuchnia wykafelkowana. Jeszcze fuga i gniazdka.

 

10.12.2003

To fotka ubikacji z lustrem. Jedyne 60 zł (Castorama) wymiary 50x100. Bardzo ładnie powiększa pomieszczenie. A nad lustrem zawisł aniołek.

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=118&beg=24

Jaś zaczął obudowę kominka. Zeźlona i zasmarkana obserwowałam, jak oczywiście wszystko robi nie tak i fatalnie. Ostatecznie - wyszło dobrze - jak zwykle - ale co sobie pomarudziłam i popyskowałam... to moje. Teraz owalna półka na koty i dalej - do góry z cegiełkami.

12.12.2003

Kuchnia zafugowana ostatecznie. Teraz fronty.. czekam i czekam a ta jędza nie dzwoni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od dwóch dni robimy szuflady do kuchni. Osadzamy i skręcamy. Mamy bardzo mało czasu. Zaczynamy ok 20-tej i kończymy o północy... Na razie zdjęcie robocze. Fronty z ALPO wanilia mydełko i okucia satynowane (dopasowane do uchwytu przy piekarniku). Tutaj link: http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=120&beg=24

A święta coraz bliżej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=121&beg=25

Nareszcie! Z jednodniowym opóźnieniem - ale są! Szafki wykonane, parapety uszczelnione.

Różne ujęcia. Ta dziura blisko zlewu to miejsce na zmywarkę. Kiedyś będzie.

A tak wygląda własnoręcznie wykonana 1/2 obudowy kominka i półeczka. Wymurowaliśmy z cegieł filarki, na nich Jasiu skręcił konstrukcję GK. Potem wykaflowane i zafugowane. Pod półką miejsce na drewno. Kominek rośnie powoli. Murarka zrobiona, jeszcze tylko drobiazgi, belka i płyta GK.

Teraz czas na lepienie uszek:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życzenia Świąteczne

Świąt wesołych i radosnych

Rodziny przy stole

Magicznego wieczoru

Ośnieżonych drzew

Uśmiechniętych dzieci

Pierwszej Gwiazdki na niebie

Wspólnie śpiewanych kolęd

Miłości

Zdrowia

Optymizmu

Pogody ducha

Życzymy wszystkim naszym wiernym czytelnikom.

 

Dziękujemy za pomoc w budowie naszego domu. Wspieraliście nas wiedzą, doświadczeniem i humorem. Pamiętamy o projektantach, wykonawcach, kierownikach, inspektorze, urzędnikach, dostawcach, czytaczach, doradcach.

 

Zbliżająca się wielkimi krokami Wigilia zamknie ostatecznie ten etap budowy. Dom spełni swoją tak długo wyczekiwaną rolę - stanie się miejscem spotkania całej rodziny przy Świątecznym stole. Bazą i ostoją.

 

Ogłaszam, że z dniem jutrzejszym dom już będzie domem a nie budową.

 

Dziennik budowy zostanie przemianowany na Pamiętnik Akacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałam się - i wszystko wcięło! :evil:

Już po Świętach, Wigilia cudna, z rodziną, 11 osób - dla wszystkich mnóstwo miejsca, choinka, kolędy, prezenty, śmiechy i wrzawa.

Rodzice dostali po egzemplarzu Muratora, z dedykacją. Artykuł miły, zgodny z prawdą. Bardzo dziękujemy Muratorowi za taki prezent :)

Tekst odczytano na głos przy wszystkich zgromadzonych :)

Obżarstwo niemiłosierne. Pozbawiono życia wiele ryb, zwierząt, roślin i czasopism.

Teraz szykujemy Sylwestra pod nazwą - "Nie mam gdzie pójść - jadę na wiochę". Troszkę się boimy - bo będą dwie prawie rodzące koleżanki... Żeby nam nie zrobiły psikusa tuż po północy... Mężowie im zapowiedzieli, że mają przetrzymać do Nowego Roku. Węszę spisek. Zawsze chciałam być lekarzem ale nie położnikiem tylko chirurgiem!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Pamiętnik - już nie dziennik

Początek roku

Z tą zakończoną budowa to wcale nie tak. Jeszcze trwa i utrzyma się ten stan przez lata - ale to już jest DOM a nie budowa.

 

Były Święta - cudne i radosne (wiem,wiem - już pisałam). Jasiu symulował problemy stomatologiczne, rwał zęby (bo na włosy za późno) żeby wymigać się od swoich obowiązków. Muszę swierdzić, że i tak był dzielny, na prochach przeciwbólowych kupiliśmy choinkę-niespodziankę (o niej zaraz) i zamontował ją, ubierał z chłopcami a ja w tym czasie bawiłam się w zakład garmażeryjny - lepiłam te pierogi i lepiłam i lepiłam. Na szczęście wystarczyło dla 11 osób i zaopatrzenie domowe.

Obżarstwo. Nie muszę nadmieniać że było potem strrrrasznie. Konieczne spacery i inhalacje... Napoje wyskokowe pozwoliły żołądkom dojść do siebie i złagodzić szok obżartuchów. Wkrótce urodziny synka starszego i Sylwester. Potem już tylko urodziny męża i już. Można wracać do normalnego życia. Cisza i spokój...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patent z choinką Z początków naszego małżeństwa pamiętam traumę związaną z choinką. Nasz synek urodził się przed Nowym Rokiem, jako przyszła mama leżałam w szpitalu całe Święta i przed i po - zanim przyszedł na świat. W tym czasie mój ślubny szykował smutne święta (bo nie razem)- pierwsze w naszym wspólnym życiu. Sprzątał, stroił, siedział ze mną w szpitalu i czekał. Kupił choinkę, ubrał. Wróciliśmy już w trójkę do domu. Wszystko było cudne ale...pamiętam jakim szokiem dla mnie było, gdy ją ujrzałam pierwszy raz. To była choinka-koszmarek! Drapak wciśnięty na siłę zaganianemu facetowi, albo może ostatnia przed Wilią? - bo juz nikt jej nie chciał... Na niej kilka zdobycznych bombek, jakieś lampki - bidna była, żałosna, krzywa i dziobata.

 

Od tej pory przywiązuję dużą wagę do wyglądu choinki. Bywały Święta, że przez 2-3 dni chodziłam i oglądałam drzewka. Kręciłam nosem na brak pękatości, puszystości etc.

 

Ale mój mąż miał dosyć latania po placykach z choinkami i trzymania, obkręcania i odkładania na miejsce. Chyba nawet wspólnie wpadliśmy na pomysł choinki-niespodzianki. Aaa! Wiem - to było wtedy, gdy nasze dzieci też zaczęły mieć własne zdanie (awantury trwały zbyt długo, nikomu żadna się nie podobała, każde z nas musiało forsować swoją ulubienicę).

 

Od tej pory kupujemy tylko choinkę-niespodziankę, zapakowaną w woreczek. Fachowo oceniamy tylko czubek i gęstość gałęzi. Potem w domu rozcinamy siatkę i okazuje się, że zawsze jest ładna :) Ocenianie trwa znacznie krócej - tylko około godziny :)

 

Tegoroczna choineczka jest trochę pokrzywiona - mówimy na nią roztańczona :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre duszki

Budowa domu uświadomiła nam parę ważnych rzeczy.

 

Np. poznawanie ludzi przez internet. Dzięki naszym internetowym znajomym (poznanym przez forum Muratora) zobaczyliśmy Akację na żywo. Moi rodzice (ludzie sprzed ery informatycznej) do tej pory nie mogą zrozumieć jak można podac komuś adres? telefon? i pakować się do domu? filmować? oglądać? pytać o kasę? Od tej pory robimy to samo wobec innych potrzebujących :)

 

Znajomości internetowe rozszerzają swoje kręgi. Na forum Muratora z okolic Szczecina jest nas już 21 domków! I znamy się osobiście :) wizytujemy roboczo i towarzysko - oczywiście nie ze wszystkimi bo dni by nie wystarczyło.

 

Albo np. pisanie dziennika budowy - tego, który czytasz - drogi Czytaczu.

 

Czytają różni ludzie, z różnych stron świata. Przyjaciele ze Szwecji czy Kanady. Ja piszę do nich list albo rozmawiam telefonicznie mówiąc m.in. o kolejnych etapach budowy a oni na to: "wiemy, wszystko wiemy - czytamy wasz dziennik!" Doszło do tego, że zapraszam moją uroczą szczecińską przyjaciółę, żeby pogadać. Mąż zachęca ją żeby zobaczyła to i owo w domu, a ona na to - "widziałam w internecie, wszystko wiem i o tej wrednej babie od frontów kuchennych też."

 

Dzisiaj rozmawiałam z moją przyjaciółką :), kierownicą jednego ze składów budowlanych i też przyznała się do czytania naszej stronki. Aż miło się robi na sercu.

 

A nasz sąsiad i dobrodziej? Mieliśmy stertę resztek regipsów przed domem. Nie było funduszy ani pomysłu co zrobić z górą tego śmiecia zdobiącego front domu. Którejś soboty podjeżdża do nas traktor i sąsiad zaczyna ładować te resztki - sam z siebie! bez namowy! ani słówka! Oczywiście przyszedł potem do niego Mikołaj ale było nam bardzo miło i ciepło na serduchu za bezinteresowność.

 

Notowania wzrosły po artykuliku o nas w Muratorze. Rodzina już nie postrzega nas jako nienormalnych zapaleńców, którym na pewno coś się udało spaprać na budowie (nie wiedzą jeszcze co, ale na pewno) tylko pieczołowicie kseruje tekst i rozsyła po ciotkach z dumą mówiąc - to nasze dzieci.

 

Dobrym duszkiem była też przeurocza Pani z banku. Pamiętam stres przed wypłatą pierwszej transzy - jak to będzie? czy może coś zrobiliśmy źle? czy dostaniemy kasę? gdzie tkwić może haczyk? banki wiadomo - nie są "przyjazne". Po pierwszej wizycie wiedzieliśmy, jaki to człowiek. Od tej pory spotkania na budowie były prawdziwą przyjemnością. Po zakończeniu formalności naplotkowałyśmy się zawsze do woli:)

 

Nawet nasi Klienci (z pracy zawodowej) wiedząc, że mamy spore wydatki płacili w terminie za naszą pracę i kibicowali w budowaniu.

 

Gdyby chcieć zebrać tych wszystkich ciepłych i dobrych ludzi, pomagających nam merytorycznie czy wspierających duchowo - to zebrałoby się ich sporo. Marzy nam się zorganizowanie takiej plenerowej imprezy dla naszych dobrodziejów :)

 

Oj zebrało by się - solidni dostawcy, wykonawcy, znajomi, przyjaciele...

 

Na razie ciułamy na łazienkę bo przez Święta się kasa rozeszła. Ale do lata? kto wie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Już na naszej grupie szczecińskiej pochwaliłam się :)

Umowne zakończenie budowy było w okolicy Świąt a teraz formalnie budowa jest zakończona!

Papierki dostarczone do bezdusznej maszyny w wymaganej ilości - zostały przez rzeczony urząd przeżute i machina wypluła z siebie stwierdzenie - że jest OK. Czyli mieszkamy! oficjalnie!

Teraz zaczniesie latanie po urzędach zmiany adresów wszędzie, gdzie się da.... prawko jazdy, dowód etc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Wiosna idzie :) czas na przebudzenie

Nareszcie coś drgnęło w pracach domowych. Powoli budzimy się zimowego snu. Wczoraj robiłam porządki w ogrodzie, Jasiu zajął się garażem i elektryką na poddaszu. Chciał też koniecznie wyjść na dach w celu przytwierdzenia anteny do komina. Strasznie się tym martwię - bo nie jest porządnie (bogato) ubezpieczony :) Na szczęście zrezygnował - chwilowo, niestety.

 

Chyba wrócimy do naszych braci zza Buga w celu wykończenia poddasza - sami napsuli - więc niech teraz poprawiają. Mają doszpachlować, wygładzić, zagruntować i pomalować. Nie umówię się na żadne dniówki - tylko kwotowo - za wykonanie. Jeszcze pamiętam, jak trudno było się pozbyć chłopaków jesienią!

 

Do "ogrodu" zakupione nasiona, krzaczki (berberysy, derenie, maliny). Jest plan skąd wziąć piasek, żwir na ściezki i opaskę wokół domu. Zostały przetestowane widły (nowy kompostownik wykopany) i wkrótce robimy ogródek - potrzebny czarnoziem. Na poddaszu kiełkuje sałata, kalarepka a seler się uparł - i nie chce...

 

Obudziły się muchy cholerne, które zdaje się przezimowały u nas między szparami w regipsie na poddaszu - teraz wytłukujemy gadziny. Ile tego spało na waleta...

 

Zwierzyna zabezpieczona przed kleszczami, pchłami i robalami. Psie blizny zagojone bezśladowo. Młodszy kot cieszy się wolną miłością - wkrótce idziemy na kastrację :) Jasiu zaczyna głupawkować zakupowo. Jakieś wieszaki do węża, bardzo potrzebne szlifierki etc...

Oglądaliśmy wczoraj zdjęcia sprzed roku. Nie było wtedy nawet stropu :) ale ten czas leci! Nasze dziecię (młodsze) na zdjeciach wiecznie upaprane - tak jakby cały czas jadł czekoladę... Starszy przechodzi transformacje - z włosami, bez włosów, z loczkami, z jeżykiem. Doszliśmy z Jasiem do wniosku, że przez ostatni - rok - dwa wydarzyło się nam tyle ile innym ludziom starcza na 10 lat. Ale warto było... Nasze dziecię już zdrowe, dom stoi, my jeszcze mamy chęci do życia - same dobre rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

09.04.2004

Wielkanoc

Nadchodzi pierwsza Wielkanoc w naszym domu :)

Wszystko w biegu. Święta "robimy" od dzisiejszego wieczoru. Sprzątamy, dekorujemy, robimy zakupy i pyszności. Przy stole zasiądzie 11 osób (cała rodzinka) - i znowu radocha! wszyscy się zmieszczą :)

Czytaczom życzymy radosnych i spokojnych Świąt!

 

Ploteczki:

Kot młody wykastrowany :) Psisko nosi kleszcze dorodne do domu, mimo spsikania go Frontlinem.

Pół ogródka wykarczowane i nawieziona ziemia.

Nasza działka wzbogaciła się o 2 wywrotki piasku, 4 ziemi, 2 czarnoziemu. Warzywnik wykonany. Wysiane różne takie tam - zobaczymy co wyrośnie.

Zakupione 100 świerczków, po kilka daglezji i tuj oraz 100 dzikich róż. Jak ktoś chce - to chętnie oddam połowę :) Okazja była - lesniczy kasuje mniej za 100 niż za 20 sztuk. Dziwny kraj...

Perzu mamy mnóstwo - walczymy.

Już wiemy co to pliszka a co trznadel. Bażant chodzi na działce obok. Kombinuję jak go postawić na wielkanocnym stole :) Chyba mu daruję życie.

Wkrótce dostawa żwiru i robienie opaski wokół domu oraz alejek. W bólach rodzi się ogrodzenie frontowe - na razie dogadywane na telefonie i podliczane skrzętnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23.04.2004

Co dzień idę w ziemię czarną

Tydzień po świętach kolejne rodzinne spotkanie - tym razem 17 osób. Znowu to samo wrażenie - wszyscy się zmieścili, nie było tłoku. Jedyny problem to krzesła, przydały się ogrodowe :). Aaa - zapomniałam napisać, okazja to 40-lecie ślubu rodziców Jasia. Było pięknie i wiosennie.

Na piach nawieziona ziemia. Trawa jeszcze nie wszędzie wysiana. Zrobiony "klombik" centralny. Płotki. W warzywniku już rośnie co zasiałam. Przed nami jeszcze mnóstwo pracy. Ogrodzenie, ścieżki, rozsypanie reszty ziemi. Nasadzenia drzewek owocowych i krzewów. Ale powolutku wciągamy się w pracę na roli.

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=012&beg=2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27.04.2004

cuś tam rośnie

Jesssuu. Coś mi wyrosło w ogródku. Powoli zaczynam się martwić że mam za mało tego warzywnika. Jak jeszcze posadzę kukurydzę, cukinię, dynię, zioła, szparagówkę - to się zrobi problem. Będę musiała zaanektować kawałek ziemi obok.

 

Teraz zrobię małe resume tego co już rośnie. Cztery rodzaje rzodkiewki (czerwona okrągła, długa, czerwono-biała, biała i sopelki). Jednak 5 :) Szpinak - siany co 3 tygodnie - bo jak zjemy to następne już będa rosły (lasagne ze szpinakiem...mniam). Przezorna jestem i zapobiegliwa. Jest jeszcze bób, koperek, groszek cukrowy. Maciek założył plantację czosnku. Musimy spieszyć się z tym pokojem na poddaszu bo ja tego smrodu nie wytrzymam. Kilka GŁÓWEK na jedno śniadanko. Aaa i jeszcze roszponka, cebula, szczypiorki, marchewki, buraki. Są już lubczyk i szałwia. Ależ ładnie to rośnie.

Ptaszyska wydziobują wysianą trawę - koty w tym czasie opalają się leniwie. Jasiu zarządził wstrzymanie racji żywnościowych w celu pobudzenia aktywności darmozjadów. Ma rację - dostaną jak będą płoszyć ptaszki nasze kochane, cudne, wrr.

Drzewka - świerczki przyjęły się wszystkie - nooo - tylko jeden nie - bo go chyba potraktowałam roundupem. Zamyśliłam się na chwilę :)

 

Przyjęły się dzikie róże - obsadziliśmy nimi kompostownik.

 

Byłam na targach ogrodniczych. Ale tam fajnie - szkoda, że niewiele kasy do wydania. Ale mam jagodę kamczacką i borówkę amerykańską. Jest jabłoń papierówka i wiśnia z czereśnią. I porzeczki, biała i czerwona. Białą uwielbiam. Pamiętam wakacje u babci i właśnie białe porzeczki prosto z krzaczka (już stara jestem - jak mi się na wspominki zbiera).

Jutro przywiozą żwir do ścieżek i opaski wokół domu. Znowu będziemy mieć ręce do kolan od taczek :) Jasiu chce zrobić te ścieżki szerokie na 1 m. Uparł się, nie wiedziałam dlaczego takie wielkie. Nooo, wymyślił - wózek z wnuczęciem ma się zmieścić. Ten mój chłop sięga daleko...

 

Nie możemy wysiewać trawy bo ostanio albo straszne wietrzysko albo sucho jak diabli. Wiatr wywiewa wszystko na sąsiednią działkę a słoneczko sprawia że nasza piaszczysta ziemia aż pali.

 

Ostanio poczytuję dzienniki Jandy. No proszę państwa, tak to tu nie będzie. Nie ma kiedy pisać o sensie życia, etc. jak mi tu murują, betonują albo dziecko chore albo trawę wróble zżerają.

 

Chociaż. Kaczmarski się szwęda ciągle po głowie. Smutno. Tyle jego piosenek zaśpiewanych a nowych już nie będzie. Znajomi powrócili z Warszawy z pogrzebu. Zrelacjonowali. Teraz (22.04) zmarła Natasza Czarmińska - kiedyś śpiewająca z Jackiem. Nabieram większego szacunku dla życia, coraz więcej chorób i śmierci wokół. A przecież nie mamy jeszcze 40 lat! Ja chcę do Grecji, chcę na Mazury. Chcę mieć piec do ceramiki i bawić się "plastycznie". I książkę - muszę - napisać. Nikt mi tego nie wyda :) ale napiszę. Cholera. Dużo tych rzeczy do zrobienia - jeszcze wnuki - muszę przypilnować tych moich synów, żeby dobrze wychowali swoje dzieci. I na to wszystko mam tylko ok 20 lat. Potem zajmę się sobą i swoimi chorobami. Będziemy sobie z Jasiem chodzili do lekarzy, na badania krwi. Rano wstawali, robili przedziałek i już będziemy mieli wolne - emeryci.

 

Do dupy to wszystko ułożone. Młodzi zawsze bez kasy i w biegu a starsi - mają już wszystkie rzeczy kupione - żeby żyć, ale wtedy trudniej się tym cieszyć bo starość doskwiera.

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=013&beg=3

To pa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...