Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nasza Akacja Kochana :)


Jasiu

Recommended Posts

  • 5 weeks później...
  • Odpowiedzi 104
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Coś się tam działo od kwietnia :).

Podam linki po kolei:

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=015&beg=3 - luźne brednie o firankach, życiu, psie i glinie.

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=016&beg=3 - tylko fotki i stresik :)

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=017&beg=4 - luźne bredzenie o sensie życia :)

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=018&beg=4 - mało bredzenia - więcej fotek i rodzinki

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=019&beg=4 - etap tekstylny

 

Pozdrawiam pisarzy forumowych :) Czytam nieustannie

To pa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszę teraz (tzn kopiuję) bo mnie Ivonesca upomniała...

Dzień Dziecka :)

Wczorajszy dzień zaliczamy do bardzo, bardzo udanych.

 

Rano jak zwykle zagoniliśmy dzieci z plecakami do samochodu. W końcu czas do szkoły z naszego głębokiego zapupia:)

 

Ale... nie pojechaliśmy do szkół i pracy tylko troszkę dalej. Dzieci ze stanu oburzenia (że nie jedziemy do szkoły) przeszły w niedowierzanie (eee - na pewno tata musi gdzieś coś na mieście załatwić) kończąc na stanie radosnym - gdy wreszcie dowiedziały się co ich czeka :)

 

Zbumelowaliśmy cały dzień nad morzem. Międzyzdroje, Wisełka, Dziwnów i okoliczne wiochy. Plaża, rybka z fryteczkami, naciągactwo na durnoty w salonach gier, rezerwat żubrów. Słodkie lenistwo i obijactwo. A co tam! Niech mają. W końcu Dzień Dziecka :) Spodnie mokre, wszędzie piach, gęby radosne. My też zadowoleni i wypoczęci. Chyba nawet bardziej niż dzieci. Może częściej trzeba robić takie akcje?

 

Małe spostrzeżenie: cudownie być emerytem. Całe Międzyzdroje pełne emerytów i kuracjuszy. Obsiadają jak gołębie wszystkie ławeczki, eksplozja białej i beżowej odzieży, słomkowych kapeluszy, wielka obfitość cellulitu na pobliskich skwerkach (leżaczki i kocyki).

 

Panie spalone na skwarki z zielonym listkiem przyczepionym na nosku. Panowie wybierający płyty Jaremy Stępowskiego czy Krawczyka Kristophera - obsługiwani przez wytatuowanego osiłka, który ze znawstwem opisuje utwory :)

 

Wszystkie ciut (ciut ;)pomarszczone buzie jak słoneczniki wystawione do słoneczka. Już czuć troszkę zapach starawego oleju od frytek i olejków do opalania. Wszystko dzieje się spokojnie i powoli. Sączenie kawki, skubanie ciasteczka, rozkładanie parawanu - po prostu spokój i dojrzałość. Nikt się nie spieszy...

 

Uwielbiam miejscowości nadmorskie przed sezonem!

 

Jeszcze nie mamy 40 lat a już zgodnie twierdzimy - że chcemy na emeryturę! To mój cellulit będzie skrzył na trawniku przy molo! To ja będę pierwsza na wczasowej stołówce po dokładkę! To Jasiu będzie czarował emerytki podczas wieczorków rozpoznawczych! Ech! co za życie przed nami.

 

Albo tambylcy: panowie siedzą przed ruinkowatymi domkami z brzydkimi ogródkami, popękaną elewacją. Sączą piwko i gadają o niczym. O czym tu gadać? I tak za 2 tygodnie zacznie się sezon. Wystarczy przewietrzyć pokoje i pościele - stonka przyjedzie, zasiedli i zapłaci a potem znowu słodkie nicnierobienie przez zimę i wiosnę :)

 

Dzień przedtem zwizytowałam Bikosę (bikosajlowjuuuu) na budowie. Byłam świadkiem jak Antoni nago fikał po łące :) Zbeszcześcił po prostu swoją odzież wierzchnią, moją odzież wierzchnią, udowodnił że pampersy wcale a wcale nie trzymają tego - co trzymać przecież powinny!

No i Bikosa ma już swoje lądowisko dla helikopterów :) super!

 

Zdjęcia i wszystko co powyżej - tutaj:

http://www.naszdom.erb.pl/index.htm?page=020&beg=4

To paa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już się żaliłam na naszej grupie lokalnej... Ale liczę na pomysły :)

_____________________

Ja się powieszę. Mam dosyć sąsiada. Od samego poczatku dobrze nam życzył... Jędza jedna. Ostatnia jego akcja (wczorajsza) - "Pani Asiu. Pani pies porysował mi samochód (20 cm zderzaka poziomo - rysa)" Pytam jak to się stało? czym porysował? Na to on że chyba obrożą (a widzi że pies bez obroży). Zmienił zeznanie na "może zębem" albo "może ogonem". Zrobiłam wielkie oczy. NKS (nasz kochany sąsiad) twierdzi, że samochód do lakierowania. Pytam jak kogo dobrego - jak on tym ogonem mógł porysować samochód? z kolcami ma? czy jak? albo zębem... wysunął, łeb przekrzywił i rysował poziomo lakier??? Powiedziałam, że muszę to przemyśleć. Owszem, mruknęłam, że czegoś takiego to by nikt nie wymyślił - tylk on ale starałam się być "miła". Skończyło się fekalnymi odzywkami od sąsiada. I co tu takiemu zrobić... Podpadł już wszystkim w naszej wsi.

Jak nie urok to sraczka...

 

Na razie wymyśliłam tarasowe koncerty wokalne (karaoke) z repertuaru Violetty Villas w moim wykonaniu i ćwiczenie paluszków na gitarze - przez Jasia. Ale co z tym człowiekiem zrobić to ja nie wiem. Facet uwielbia się procesować, sądy i pisma to jego życie. Jedna sprawa w toku (chce nam cofnąć służebność gruntową dot. mediów), raz już Jasia doprowadził do gorączki. Teraz jestem na niego bardzo wyostrzona - przeszkadza mi jego chaszczowisko, mlecze, które właśnie rozsiewają mi się na grządkach. wrr..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po weekendzie. Wredna jestem niesłychanie - rozpuściłam wici po wsi, jak to nasz pies lotem koszącym zderzak rysował. Wszyscy (kochani) sąsiedzi pukali się w czoło i wyrabiali sobie opinię. O sąsiedzie. I o mnie też przy okazji (umęczonej plotkary) - trudno.

Jasiu ćwiczy na gitarze "Wojnę postu z karnawałem" Kaczmarskiego. To bardzo wdzięczne chwyty :) a ja się momentalnie zabieram za śpiewanie :) samo jakoś tak wychodzi. Sąsiad przeniósł się z pracami polowymi na drugą stronę domu :)

Z innej beczki: chwasty - piękna rzecz. Moje ręce (palce) zrobiły się twarde, grubawe i pokryte taka siateczką trudno schodzącego wżartego brudu. Coś cudnego. Ale chwastów dużo mniej - i trawa zaczyna wyglądać. Była sąsiadka - znawczyni i specjalistka ogrodowa. Okazało się, że:

- źle obrywam moją surfinię - należy obrywać przekwitnięte kwiatki wraz z szypułką i ogonkiem a nie tylko płatkokwiatek:) Będę ją teraz skubać chyba 2 godziny - syzyfowa praca :)

- na wszelką zarazę ogrodową dobry jest patent z pokrzywą - należy zerwać dużo pokrzywy (akcja w rękawicach i odzieży ochronnej), pociąć zalać wodą (wiadro) i poczekać tydzień. Jak zacznie walić jak z murzyńskiej chaty - to odcedzić i spryskać wszystko w ogródku - zaraza ucieka od takich aromatów...

- dostałam śliczne rozsady aksamitek i tytoniu ozdobnego.

 

Poza tym zaczynają kwitnąć naparstnice i piwonie. Wykiełkowały ogórki, kwitnie dynia. Z jadalnych rzeczy to jeszcze szpinak dzisiaj na obiad (własnej produkcji ). Lasagne ze szpinakiem i fetą :) mniam i dużo czosnku.

 

Jasiu zabrał się za szpachlowanie - wychodzi mu to bardzo bardzo. Zużył całą szpachlę, teraz trzeba kupić nową - ze cztery worki. Po wnikliwym obejrzeniu poddasza, małżowinek stwierdził, że nigdzie nie popękał regips po zimie, jest ładnie i równo. Zeznał też, że się nie boi już szpachlowania, i łazienk też zrobimy sami. I dobrze. A cały poprzedni tydzień chodził nękać speców od Knaufa i Lafarge'a. Mówił coś jak Shrek - o warstwach... :) Twarda szpachla, miękka, cebula... nie wnikam.

Obchody lokalne i uroczystości:

W pobliskiej wsi odbywał się we weekend ogólnopolski zlot Junaków. Motorów jeździło po lesie, że ho ho... Jasiu ze starszym potomkiem (poJarkiem) byli w sobotę na wizytacji tegoż zlotu. Zeznawali, że było bardzo bardzo. Wszyscy uprzejmi i rozmowni, opowiadali o swoich motorach, były unikaty z całej Polski, muzyczka, piwko, namioty - sielanka. Maszyny błyszczały i brzęczały.

Na następny dzień (niedziela) wzięłam młodszego pojarka do samochodu i pojechaliśmy zobaczyć te cuda... Na polu namiotowym rozsiane wszędzie kubki po piwie, nóżki z kurczaka, gdzieniegdzie walały się zwłoki cyklistów. Co jakis czas z namiotów wychodziły zdechlaki i oddawały mocz, mrużąc oczęta przezd ostrym słoneczkiem. Nie bacząc na dzieci i kobiety... Krajobraz po uczcie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Garażowiska.

Tak sobie myślę chodząc po ogródku i zerkając z przerażeniem na koszmarki sąsiednie - LUDZIE! BUDUJCIE GARAŻE W BRYLE BUDYNKU! Są łądniejsze od tego co widzę co dzień!

Z jednej strony zakwitł nam jak cudowny kwiat paproci (mam nadzieję, że tylko na jedną noc) - "garaż" ukochanego sąsiada (tego od porysowanego samochodu). Ulepił to cudo jak w bajce o trzech świnkach - z paru desek i czegoś falistego na pokrycie - teraz obija dechami budowlanymi - tworząc gustowne ścianki. Już ma domek z deseczek - kanadyjczyk, teraz garaż z papieru.

Chryste Panie! jak wytnie w tych ściankach otworki w kształcie serduszek to zrozumiem, po co to jest.

Garaż oczywiście wygląda "cudnie" i szpeci cały widok. Ja się staram być tolerancyjna.. Domek sąsiad ma jeszcze nie wykończony, nieotynkowany, chaszcze po pachy, nie ma kasy na budowanie czegoś ładnego i stabilnego. To nie mógł uzbierać kasiory? i zbudować później? Ciekawe czy ma pozwolenie na budowę? Jasiu chodzi i zgrzyta zębami. Zwieje mu te falistości na naszą chałupę i będzie klops. Działkę ma po zbóju - a buduje nam pod oknem... "jak dobrze mieć sąsiada..."

Z drugiej strony naszej działki - koleżanka moja postawiła garaż blaszany - sama stwierdziła że paskudny :) - i że zaraz każe swoim mężczyznom coś posadzić, żeby pozasłaniało. Posadziła piękniastą kalinę - 3 metry wysoka i szeroka a oprócz tego jakieś inne krzewiaste. Coś mi nie pasowało... Nie wiedziałam, co.

Dopiero na następny dzień zaskoczyłam! Jak zobaczyłam tę kalinę nieszczęsną obżartą do czubeczka przez KOZY! No tak! Oni i my nie pomyśleliśmy, że śliczne kózki wtrążolą co się da. No.

Teraz mamy oprócz garażu falistego z jednej, i blaszanego z drugiej strony - dodatkowe drewniane ogrodzenie antykozie, z naszego starego płotu. Widoki iście pionierskie - same prapoczątki architektury :)

Wkrótce zamieszczę sensacyjne zdjęcia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wielkich bólach - jest! Pierwszy pokój na poddaszu - mojej starszej dzieciny - pomalowany. Jasiu wpierw robił poprawki po amerykanach :) Myślał o nich neiszczególnie dobrze - bo chłopaki spaprały robotę. Używał miękkiej szpachli - bo twarda jest zabójcza przy szlifowaniu. Później zagruntowałam wszystko "śnieżką grunt". Bardzo fajna farba - porządnie kryje. Polecił nam ją kolega z forum (dzięki!). Na początku chcieliśmy gruntować takim zwykłym gruntem - przeźroczystym. A to ponoć fatalny pomysł.

Następnie pomalowałam dekoralem - praktycznie przy intensywnych kolorach wystaczy tylko raz maźnąć. Dzisiaj zabieram się za pokój drugiewgo maleństwa. Tyle - poddasze.

Mój Tata wymurował sam słupki z klinkieru - udało się nam kupić go po (uwaga!) 60 groszy za sztukę. Piękny, ciemnobrązowy jak kominy. Trochę leżał na placu w hurtowni - więc od razu jest lekko "spatynowany". teraz słupki są fugowane, potem wchodzę ja z czyszczeniem i impregnowaniem. Panowie wylewają też podmurówkę. Dzisiaj robię casting desek na płot. Bramę robimy następująco: kupujemy profile i sąsiad (ten OK) pospawa. Brama ma 5 m szerokości, stelaz stalowy, wypełnienie drewnem, brama przesuwna na rolkach przygotowana pod automatykę - kupimy może za rok :)

W ogrodzie samo sie podlewa i rośnie. Nie zdążyliśmy zjeść całej sałaty - więc kwitnie uroczo. Bób zaraz zbieramy i gotujemy z własnym koperkiem i masełkiem (nie własnym). Truskawki i poziomki skubiemy regularnie. Groszek - pyyyycha! z łupinką :)

Wykonane opryski na mszyce - w ruch poszła chemia - na szczęście tylko kwiaty zostały zaatakowane. Trawnik zaczyna wyglądać przyzwoicie. Jeszcze 20 lat i będzie jaki angielski dywanik :)

To paa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jestem pod wrażeniem. wasz entuzjazm trzeba podziwiać. Ja też buduję akację II i bardzo mi miło, że nie tylko mi podobał sie ten projekt. Chciałbym jednocześnie skorzystać z waszych doświadczeń. Ja mam obecnie stan surowy otwarty. Jeszcze w lipcu będę tynkował w środku i zakładał potem okna i rolety zewnętrzne. Mam pytanie jak rozwiazaliście oświetlenie schodów, oraz łazienkę na poddaszu?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od tygodnia leniuchujemy. Tzn. coś tam dziubiemy - ale nic godnego wspomnienia czy fotografii. Ale na naszej stronce nowe fotki :)

Zakwitły pierwsze słoneczniki - moje własne - ale radocha!

http://www.naszdom.erb.pl/pic/slonecz.jpg

A kanie rosną same z siebie na działce sąsiada. W tle widać nasz domek i mnie też :)

http://www.naszdom.erb.pl/pic/kaniee.jpg

Moja marcheweczka, poziomki i buraczki

http://www.naszdom.erb.pl/pic/warzy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kanie zeżarte.

Przeglądałam fotki. Tutaj ładnie widać różnicę. Pierwsze zdjęcie z końca kwietnia:

http://www.naszdom.erb.pl/pic/klombik.jpg

A to fotka zrobiona po 3 miesiącach. Aż zieloność wchodzi do domu :)

http://www.naszdom.erb.pl/pic/klombik2.jpg

To moja skarpa. Po prostu zostało jeszcze z pół kamaza czarnoziemu i zagospodarowałam go chaotycznie. Widać dynie, kukurydzę, kwitnące groszki, ziółka w doniczkach, chryzantemy i chwasty - najwięcej chwastów...

http://www.naszdom.erb.pl/pic/chwast.jpg

A. I coś nie mogę wrócić na poddasze z malowaniem. Lenistwo dopadło znowu. Tzn bardziej się chce do ogrodu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cuda - Jasiu zrobił parapet - więc zaczynam zbierać na parapetówę.

Ja oczyściłam i polazurowałam słupy u szynka starszego. Kolor mi wyszedł troszku ten tego - za ciemny - czereśnia - ale co tam. Ja tam mieszkać nie będę....

Pieliłam,

http://www.naszdom.erb.pl/pic/klom2.jpg

zrywałam - ugotowalam zupkę z tego co mi w ogródku wyrosło - ależ radocha. A teraz kwitną ogóreczki...

Wśród klasycznych słoneczników wyrósł jeden dziwak - bordowy i wielki:

http://www.naszdom.erb.pl/pic/slone.jpg

No i widoczek na Akację tradycyjnie:

http://www.naszdom.erb.pl/pic/aka35.jpgJa wiem że te zdjęcia troszku krowiaste wychodzą - ale mniejszych nie ma sensu - bo nie będzie widać, że mam jeszcze do wykafelkowania ściankę na tarasie (na przykład).

I już zaczynam się martwić, ze się lato skończy za szybko.

A tutaj kolejne zbliżenie. Kanie zaczynają podchodzić pod płot - jak tryfidy...

http://www.naszdom.erb.pl/pic/kania.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powinnam teraz pracowicie spędzić piątek w pracy. Ale starą polską zasada jest - co się odwlecze to nie uciecze :) No to troszkę popiszę:)

W ogródku nic chwilowo nei robię - nawet chwasty przestały dokuczać. Nadszedł czas zbiorów. Dzisiaj pójdzie do gara fasolka szparagowa, której fascynujący portret zamieszczam poniżej :)

http://www.naszdom.erb.pl/pic/fasolka.jpg

Właściwie nie ma co fotografować. Pomalowane metalowe słupki ogrodzeniowe jakąś farbą chlorokauczukową (sama osobiście). Jasiu oczyszczał z rdzy, ja malowałam. W godzinę zrobione - a przy tym jakieś piwko, papierosek i pogaduchy. Aż mojemu Tacie wydajność z hektara wzrosła w fugowaniu słupków tych ceglastych popapranych cementem. Skorzystałam z rady forumowicza i po oczyszczeniu (tych słupków) specjalnym preparatem (kwach palący i wyżerający co się da) obciapałam je mieszanką ocet+olej. Teraz taki słupek wygląda prawie dobrze :)

http://www.naszdom.erb.pl/pic/slupek3.jpg

Teraz krasnal. Na serio dostałam w prezencie od Jasia i jest. Nie razi w oczy okrutnie - tylko czasam się przemieszcza. Wychodzę rano i krasnolud jest przy innym drzewku - potem na parapecie. On na serio ma nóżki:)

http://www.naszdom.erb.pl/pic/krsnal.jpg

 

Zamówiłam sztachetki na płotek. Czterostronnie strugane, zaokrąglone. Gdzies pod Gorzowem. Kombinacja alpejska, żeby je dostać - ale warto (chyba) bo cena bardzo atrakcyjna. Ok 800 zł za m3 na gotowo. Facet obiecał (znajomy znajomej) że będą na zeszły piątek. Dzwonię we wtorek (ten) a chłop zaczyna mi opowiadać jak to on ma dużo pracy i zrobi, zrobi, tylko na ten piątek albo wtorek. Jak go prawie uprzejmie zapytałam, czy on rzeczywiście chce zrobić te sztachetki, i czy aby na pewno będa w ten wtorek - to mnie zastrzelił pytaniem: "Pani Iksińska, pani mi tu chce psychoanalizę robić, czy pani chce te słupki ?" Jak to koleżanka Bikosa ładnie mówi, ręce i cycki opadają....

A z facetem nie zadrę, bo w Szczecinie jedna sztachetka 7 złotych. Ja tego potrzebuję 310 sztuk. Wychodzi coś około 2100. Jeżeli ten pan od psychoanalizy zrobi mi je za te 800 zł/m3 - potrzebuję razem 0,8 m3 to będą razem za 600 zł. To ja wolę poczekać i być miła i nie denerwować się wcale a wcale. Najlepsze jest to, że tych jego sztachetek wcale na oczy nie widziałam... A jeszcze robi deski podłogowe. Potrzebujemy tego 100 m2.

Teraz widoczek zza płota (jeszcze z palet) na poranną mgłę.

http://www.naszdom.erb.pl/pic/mgiela.jpg

http://www.naszdom.erb.pl/pic/swit.jpg

Pięknie i tak jakoś jesiennie. Połowa lata dopiero - dziwne.

Plan na sobotę i niedzielę to kafelkowanie tarasu - na razie ścianka. Potem moje ulubione fugowanie, obróbka słupłów. Podłoga tarasowo - schodowa poczeka jeszcze rok.

Czekam aż na weekend. Jasiu wtedy w tak zwanym międzyczasie brzdąka Kaczmarskiego na gitarze, gadamy, cieszymy się domem, ogrodem, dziećmi, rodzinką. Snujemy plany budowlane, marzenia przyszłe :)

A dzisiaj wieczorem idę z synkim moim malutkim - na COMĘ - to taka rockowa nowość na polskim rynku. La la laa!

To pa!

Aha - i odnoszę wrażenie, ze nikt mnie nie czyta. Halo?? Ktoś to czyta?? Byłoby mi bardzo miło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest mglisty poranek. 6:30. Sprawozdawca udaje się na stanowisko obserwacyjne. Ma przeprowadzić porównanie wielkości owoców pomidora zielonego w stosunku do dnia poprzedniego.

Obserwator ze zdziwieniem zauważa zielono-czarny obiekt poziomy w stanie prawdopodobnie katatonicznym. Obiekt jest zatkany na przedzie swego ciała ropuchą, która prawdopodobnie wtargnęła w jego otwór samodzielnie - zabijając obiekt poziomy. Uwaga: Druga strona obiektu jest zasupłana nieregularnie.

Obserwator pyrga nogą obiekt poziomy i stwierdza brak ruchliwości.

W związku z tym przechodzi do obserwacji zasadniczej (wielkość pomidora).

W międzyczasie mąż obserwatora zostaje przywołany dramatycznym głosem na stanowisko badawcze: "Chodź, coś się stało - to chyba sąsiad!". Mąż bieży aby pochylić się nad nieboszczykiem. Ze zdziwieniem obserwuje obiekt poziomy. Dodatkowo ma naganę w oczach za żart o sąsiedzie.

Mąż przystępuje do wykonywania dokumentacji fotograficznej zwłok obiektu.

Obiekt nagrzany promieniami właśnie wschodzącego słońca - zaczyna poruszac się niemrawo i przystępuje do całkowitego wepchnięcia w siebie zatkniętej ropuchy. Po godzinie zaobserwowano oddalenie się obiektu w stronę działki sąsiedniej z resztką wystającej nogi w paszczy.

 

Uwagi:

Obiekt zatykający był trzykrotnie szerszy od otworu obiektu zjadającego.

Obiekt obserwowany miał ponad 1 m długości. Został zakwalifikowany jako zaskroniec.

Ropucha (grzebiuszka ziemna) była wielkości paczki Fajrantów (ja tego nie palę).

Nie zaobserwowano w pobliżu małego chłopca rysującego kapelusz...

http://www.naszdom.erb.pl/pic/zmej.jpg

 

http://www.naszdom.erb.pl/pic/zmej2.jpg

Materiały źródłowe czerpane z dzieł prof Zinna, pana Wołoszańskiego oraz "Małego Księcia". Konsultacje serpentologiczne - dr Markowska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

telegraficznie i o niczym:

cuś mi strzeliło w kręgosłupie

jadę na wesele

w związku ze strzeleniem - nie potańczę

Jasiu sypia po 12 godzin na dobę - wraca do niemowlęctwa

jest ciepło

samochód chce naprawy

garaż wykaflowany

prawie zafugowany

dzieci zdrowe

buzi papa!

będe we wtorek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Meldunek z frontu budowlanego:

Płot w 90% wykonany.

http://www.naszdom.erb.pl/pic/plotek21.jpg

http://www.naszdom.erb.pl/pic/plotek24.jpg

Pozostały brama i 2 furtki. Płot pomalowany ataxinem (niektórzy w naszym domu są wrażliwi na ten aromat i spędzają upojne chwile w ubikacji wołając Ralfa).

Zakupiony domofon, elektrocośtam. Montaż w sobotę. Sprzedam dzwonek w związku z tym - tzn. gong (z dżwiękiem typu dworcowego). Ma rok.

 

Meldunek ogrodniczy:

Wszystkie warzywa powoli trafia szlag. Dojrzewają pomidorki, ogórki zamierają. Wzeszła rzodkiewka i szpinak. Może zdążą. Jemy kabaczki,

http://www.naszdom.erb.pl/pic/kabaczki.jpg

rosną dynie, ostatnie zbiory szparagówki. Zioła trzymają się dzielnie. Owocują maliny i poziomki - jak głupie. Plujemy słonecznikiem. Kwiatki rosną jak dzikie:

http://www.naszdom.erb.pl/pic/kwietnik.jpg

 

Ogólnie:

Szkoła się zaczęła, rodzinka chorowita, forsa jak ogórki powyżej. Humory średnie. Za to kwitnie zbieractwo meblowe. Na oku cudny bufet przedwojenny i różne takie tam. Poddasze nietknięte. Za tydzień musimy zacząć kłaść podłogi, skończyć ściany, przenieść biuro do domu - etc... siwieję.

Samopoczucie w skali od 1 do 10: dwa.

 

To pa!

 

PS Dla osłody wątek erotyczny:

http://www.naszdom.erb.pl/pic/motylki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytuł zaczerpnięty z piosenki Jacka Kaczmarskiego. Pasuje idealnie :)

Ale po kolei. Wieczór, ciemno, wino, ustalanie planu na następny dzień i oczekiwanie na drewno kominkowe. Miły pan obiecał dąb pocięty na trzydziestocentymetrowe pniaczki za 95 zł/m. To czekamy, czekamy.

Słychać spokojny stukot na drodze, po czym przechodzą sobie dwa duże pociągowe konie obok naszej działeczki - zupełnie luźno, bez uprzeży i jeżdźców. Hmm... wina za dużo czy jak? Patrzymy na siebie względem omamów - wychodzi na to, że to jednak nie halucynacje.

Po jakimś czasie zjawia się pan od drewna i traktor niewidka z przyczepką (niewidka bo bez świateł jechał). Rozładowana śliczna, suchuśka dębina. La la laaaaaa! zapasik na zimę jest. Pan od drewna zarządza pozostawienie ursusa u nas w związku z niemaniem świateł :)

Resztę wieczoru przesiaduję na traktorze i kombinuję przy kluczyku - żeby sobie poszaleć :) Jasiu zabrania. Dzieciom pozuję do plakatu - "kobiety na traktory" i męczymy je opowieścią o czasach zamierzchłego socjalizmu. Traktor przyćmił te dwie białe myszki - tzn konie...

Następny ranek. Dwie klacze wizytują nas znowu - tym razem przepychając się między samochodami, pchając się do garażu.

http://www.naszdom.erb.pl/pic/koniki.jpg

Nasze psisko chowa się dzielnie w budzie albo za nami. Jasiu daje im wodę. Rozważamy temat koni u nas, miały być kury albo gąski - to może jednak konie? Tak ładnie oczyszczają podjazd z zielska.

http://www.naszdom.erb.pl/pic/koniki2.jpg

http://www.naszdom.erb.pl/pic/koniki3.jpg

Jednak wolę gąski. BTW - może ktoś wie, do kogo zwrócić się o pomoc? Ponoć właściciel tych koni wypuścił je na wiosnę i wcale się nimi nie interesuje? Łażą po okolicy, wyjadają ludziom buraczki z ogródków i chodzą po drodze. Ktoś może je uszkodzić a i one są niebezpieczne dla kierowców i rowerzystów. Może ktoś chce konika?

 

I na koniec tradycyjnie wątek erotyczny - Jasiu zrobił numerek:

 

http://www.naszdom.erb.pl/pic/numerek.jpg

To pa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ukrywam,że oczekuję żalu i wspomnienia po nas ;)

Niestety (albo na szczęście) przenosimy biuro do domu - a tam jeszcze internetu nie ma. W związku z tym będziemy odcięci od świata - i forum (od którego jesteśmy uzależnieni) o czym informuję jednak z wielkim żalem. :(

Na modemie pojedziemy jakiś czas... ale to nie to samo.

Piszę wiec ten list pożegnalny i broda mi się trzęsie:(

Do zobaczenia w realu i za jakiś czas w sieci.

Joasia z Jasiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

Witam po długiej niebytności w sieci :)

 

Mamy już internecik w domku i znowu można się uzależniać od forum :)

Będzie o zwierzątkach. Było o ptaszkach, bielikach, żmijach czy gniewoszach, było też o psie przybłędzie i kotach. Nawet konie też nas nawiedziły...

Ale to co się teraz okazało przerosło moje wszelkie wyobrażenie.

 

Mamy cudną więźbę dachową z kornikami!! Korniki okazały się mym oczom w momencie szlifowania słupów na poddaszu (piękne ruchliwe larwy - korniki nie słupy). Po roku od położenia więźby. Przedtem ich po prostu nie widziałam. Był już pan Dostawca więźby (zainteresowanym na priva) i wyraził zdziwienie. Przed wizytą kwestionował obecność korników. Teraz mam problem i rozterki:

co zrobić z Dostawcą?

co zrobić z więźbą?

jak wygląda więźba pod dachówkami?

czy przekładać dach?

kto za to zapłaci?

 

Uprasza się o pomoc - bo mi się to w głowie nie mieści...

Joaśka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...