Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Martki


Recommended Posts

No dobrze...

Pożyczyłam od ppp.j zabużańską ekipe od wykończeń.

Póki co mają ocieplić, zrobić tynki zewnętrzne i g-k. Jak się spisza dobrze, to znajdziemy im dalszą pracę.

Ceny. No właśnie. Za montaż g-k od a do z ze szpachlowaniem włącznie - 18 PLN. Po targu, bo chcieli 20.

Ocieplenie i tynki zewnętrzne - 22 PLN/ metr do kwadratu. Chyba nieźle?

Nadal nie mam ekipy, która zrobiłaby strop drewniany. Taki sliczny z dechami na wierzchu i schodki drewniane.

 

Dzis ostatecznie dobrałam sprzęt do kuchni, odwróciłyśmy zlew i zmieniłyśmy okap, płyte gazową i piekarnik. W poniedziałek "upewniejący" pomiar w domku i zamawiamy.

Sama postanowiłam kupić baterię i uchwyty do szafek. Jakoś salonowe mi nie przypadły do gustu.

Na sobotę planuje turnee po sklepach z płytkami :)

 

No i fotki. Nie ma ich wiele, ale...

Otynkowany i wywylewkowany salon z bukietem kwaitków:

 

http://foto.onet.pl/upload/49/92/_510610_n.jpg

 

To kuchnia po wylewkach, a pod rurkami powinien być odpływ, bo MUSI SIĘ LAĆ

 

http://foto.onet.pl/upload/18/84/_510617_n.jpg

 

To komin, w którym murarze zostawili dziury. Zapomniałam spytac po co. I tak już zostało, a ja do dziś sie głowię. Obok tego komina początkowo miałam coś domurować, żeby kuchnia grała.

 

http://foto.onet.pl/upload/29/48/_510612_n.jpg

 

 

I jasny dowód na to, że poziom jest:

 

http://foto.onet.pl/upload/44/27/_510613_n.jpg

 

 

A to Draka. Znalazłam ją pod płotem rodziców. Mama miała nakarmić i wypuścić, ale psina uznała, ze mój brat będzie jej nowym panem. nie miał wiele tej kwestii do powiedzenia :) Ot, taka fotka na rozluźnienie - akurat się wywołała

 

http://foto.onet.pl/upload/15/82/_510611_n.jpg

 

No i ważna rzecz. Rozpoczęłam batalię o refinansowanie. Dziś byłam w BPH. Jutro umówiłam się z Whisperowym Kaczorem. Pan Kaczor okazał sie miec na imię Bartek. To zapamiętałam z rozmowy telefonicznej. Musze spytać Whispera o nazwisko, bo co... jutro wejdę i powiem że do Kaczora? Trochę głupio :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 99
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Martka

    100

Sobotnie przedpołudnie spędziłam na Bartyckiej chodząc i rozmyślając, że jak np teraz kupię tylko materac, a łóżko kiedy indziej, to będe mogła kupić dekorki do kuchni po okropnie wysokiej cenie i płytki kamienne też dosyć drogie. Do kuchni oczywiście

A jakbym zrezygnowała z takiej szafy ładnej, to jeszcze można by zrobić łazienkę z płytkami w cenach jeszcze wyższych.

Ale za nic nie widze sposobu, żeby miec wszystko :)

 

 

Poniedziałek.

Nadal szukam kafelków. I desek na podłogę.

Odwiedziłam nawet Castoramę, żeby sprawdzić jakie dechy mają i po ile.

A tu proszę.

Moje koszmarnie drogie dekorki z Bartyckiej są w cenie dwukrotnie niższej... :)

Nie mogłam się oprzeć.

Nadal moja kieszeń cierpiała, bo nawet połowę tańsze nadal stanowiły spory wydatek, ale hm... mam już je i nieodwołanie takie zostaną :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to przyznam się, że odczuwam lekką satysfakcję, aczkolwiek nie wiem jak się to odbije na moich oknach.

Wczoraj zadzwoniłam do firmy X, gdzie zamawiałam okna i której właściciel mnie okrzyczał.

Ponieważ nie mogli odpowiedzieć na moje pytanie kiedy okna będą - pani zobowiązała się do telefonu dziś.

Zadzwoniła, nie powiem:

Iskowa (I) -Ech, pani Marto, mam dwie sprawy

(ja) -słucham

I: miała pani potwierdzić drzwi

(ja): potwierdziałam telefonicznie, ale ok,. potwierdzę pisemnie. A druga sprawa?

I: okna będą na 19

ja: ale termin była na 11

I: wiem

ja: i co?

I: nie wiem co powiedzieć

ja: no cóż - będą to państwo musieli jakoś zrekompensować. Zamówienie leżało u państwa na biurku 2 tygodnie zanim zdecydowaliście sięje przekazać

I: jest jeszcze jedna sprawa

ja: tak?

I: podana przez nas cena szprosów była zbyt niska i cena okien wzrosla o 3 tys.

ja: oj, ale to już nie mój kłopot. Byłam przy tym jak pani mąż liczył i taka cenę mi podał. Taką też wpisał na zamówieniu. Nic nie poradzę jeśli się pomylił.

I: może sobie pani sprawdzic w Stollarze, że jest wyższa, ja nie chcę pani oszukać

Ja: alez ja pani nie podejrzewam o oszustwo, jednak w Stollarze sprawdzać nie będę. Pani mąż pouczył mnie, że podpisywałam umowę z państwem i państwa mam słuchać. Taką wycenę otrzymałam od państwa a nie od Stollaru i jej będę sie trzymać.

I: .............. no to może w ramach tego spóźnienia...

Ja: dziękuję

 

 

Jeśli ktoś chciałby skorzystać z usług, lub uniknąć kontaktu - służe namiarami na priv.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bankowa epopeja.

 

Wczoraj przesłałam mojemu "Doradcy" prośbę o opinię bankową, aby zrefinansowac siew innym banku (tym samym, co Whispery u tego samego pana K.)

Pan "Doradca" (cudzysłów jest celowy) poprosił o przyczyny decyzji o zmianie wierzyciela i wstępne warunki zaproponowane przez konkurencję.

 

Oczywiście warunki chciałam bardzo przesłac choćby po o, żeby zrobiło mu się łyso, tak z przyczynami hm... troche sie wahałam. Wszak w tym tygodniu już potraktowałam kogoś tak jak na to zasługiwał, więc nie chciałam miec drugiej marnej duszy na sumieniu.

Ale "Doradca" nalegał.

Na pytanie, czy moge wysłać mailem, odpowiedział, że i owszem, jednak on nie ma tutaj, to może na pana Marcina mail? (Pan Marcin, to mój pierwszy DORADCA, który na moje nieszczęście awansował i teraz jest szefem "Doradcy")

Upewniłam się ponownie, że mam tam wszystko wysłać.

Ograniczyłam do minimum listę przyczyn (tzn nie opisałam wszystkich wyskoków, a tylko ostatni o tym, że nie zostałam poinformowana o konieczności zmiany koszotorysu za każdym razem, gdy robie coś ponad, lub coś wyjdzie drożej). Z reszta myślę, że gdybym chciała opisac wszystko, to pewnie panu Marcinowi zapchałaby się skrzynka.

I cóż...

Odebrałam rozżalony telefon od "Doradcy", że on zupełnie nie rozumie dlaczego ja mam żal. Więc grzecznie mu wytłuaczyłam, że np o zmianie sposobu ogrzewania wiem od kilku miesięcy. Gdybym wiedziała, że trzeba kosztorys zmieniać i prosić bank o akceptację, to przecież już kilka miesięcy temu miałby go na biurku.

Ale pani Marto, ja nadal nie rozumiem, przeciez kosztorysy to rzecz elastyczna i zazwyczaj się je zmienia w trakcie i informuje nas o tym...

Ale panie Łukaszu, prosze sobie wyobrazic, że zazwyczaj kredytobiorcy uaktualniający kosztorys WIEDZĄ, że mają to zrobić. Mi tej informacji nikt nie udzielił

 

No i jeszcze chwila przepychanek.

Po godzinie drugi telefon.

Że postarają sie"zejść" z moich rodziców i obniżą marżę. Ale to chwilę potrwa. Tylko mam zostać u nich (tu mi serduszko zagrało - oszczedzam na prowizji nowego banku pana K i opłatach sądowych)

I że może chcę zwiększyc kwotę kredytu?

No przeciez napisałam, że chcę.

 

Uwaga....

To jeśli chce pani zwiększyć kwote, to najpierw musi pani wykorzystac cały kredyt zgodnie z zatwierdzonym kosztorysem.

 

No licho ciężkie mnie trafiło.

Kolejne pół godziny strawiłam tłumacząc mu, że nie jest możliwe zrealizowanie w całości założeń tego koszotrysu, ze jest zmiana ogrzewania, która pochłonie połowę transzy, którą teraz mam na koncie. Że pompa nie była uwzgledniona w koszorysie, więc nie zostanie uwzględniona w rozliczeniu transzy.

 

To on NIE WIE, co ja mam zrobić.

 

Więc doradziłam mu, żeby spytał, czy mogę zmienić koszotrys, wykorzystać całą kwotę, ale nie uwzględniać żadnych prac wykończeniowych i wtedy napisac o podwyższenie kwoty.

Pojął. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie.

 

Za pół godzinki znowu telefon.

Że przygotowanie opinii kosztuje 50 PLN i czy mogą potrącic z konta.

 

No nic. Składam tez wniosek u pana Kaczora.

Bo nie wiem ile PKO BP będzie się zastanawiało...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wytrzymałam i pojechałam znow zobaczyc czy może cos sie na mojej działce zmienia.

Nic.

Oprócz koloru nieba - szybciutko znika szary a jego miejsce zajmuje granatowy. Granatowy pojawia się już o ponad 1,5 godziny szybciej niz przed dwoma miesiącami.

Dzięki Olsenowi, który przyjechał policzyć ile mi wełny potrzeba znowu mogę wejść na poddasze.

Pierwszy raz zobaczyłam wylewki poddaszowe.

Wymacałam właściwie.

I z wymacania wynika, że niestety u góry nie mam żadnego odpływu kanalizacyjnego. Ktoś będzie miał sporo pracy z odkuwaniem.

I na pewno nie będzie to mój hydraulik...

Poza tym wczoraj byłam zła, że panowie od g-k nie przyjechali obejrzec placu boju, tylko umówili się na cenę telefonicznie.

Dziś się cieszę.

Zmierzyliśmy bowiem odległości między krokwiami.

Nie ma chyba dwóch takich samych.

Bedą docinać wełnę.

Sporo docinać będą...

 

 

A okien nadal nie ma...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wymiękłam...

Bo mam nową ekipę. Ekipa ociepla poddasze. I wie wszystko najlepiej. właściwie jeden wie wszystko najlepiej, a drugi od czasu do czasu wtrąca słówko.

Bo jest ich tylko dwóch.

I nie lubię tego co wie najlepiej. Znielubiłam go już w niedzielę.

 

A było to tak...

Ekipa nie przyjechała na wizję lokalną przed robota, ale umówilismy się na poniedziałek WIECZÓR, że przyjada, zainstalują się i powiedza jakiego materiału potrzebują.

 

W poniedziałek więc wyjechałam wcześnie od rodziców, bo wieczór to może być i szósta i ósma.

19.30 cisza.

Dzwonię

AAA bo my będziemy po 23.

Ale umawiał się pan na wieczór i mial mi powiedziec jakie materialy...

no tak ale to przyjedzie pani rano i pogadamy.

Rano jade do Bialegostoku i nie przyjade.

Aha. to przyjedzie pani o 23 i pogadamy.

 

No licho mnie wzieło. Zamówiłam wiec u Olsena to co uznałam za słuszne, powiedziałam, ze absolutnie po nocy nie bede jezdzic i czekac na nich i jak beda w Głosowie to niech dzwonią - wytłumacze jak dalej.

Pan widział na mapie "Glusków", który był 14 km od Grójca.

Prosze pana to jest GłOsków na trasie Piaseczno - Tarczyn i na pewno dalej niż 14 km od Grójca.

On ma mapę on wie.

Na pewno widzi Głosków?

Tak - głupi nie jest.

no dobrze.

22 - jesteśmy w tej miejscowości co pani mowila i stoimy pod barem

Tam nie ma baru - na pewno jestescie w Gloskowie?

Tak na pewno.

Wytłumaczyłam więc drogę do Baszkówki i poszłam spać.

 

24 - oni sie tu w ogóle pogubili, bo nie ma żadnego kościoła i nikt nie wie gdzie jest miejscowośc Błaszów. Więc cofnęli się do Grójca.

 

No do jasnej Anielki. Poprosze kierowcę do telefonu. Naychmiast.

Gdzie byli i przez jakie miejscowości jechali.

 

Oczywiście gdy dzwonili do mnie byli w Głuchowie koło Grójca i pytali o Błaszów, a nie o Baszkówkę.

I oczywiście wina jest wszystkich wokól, ale nie ich.

 

Wtorek.

Dzwonią o 8 i szukają mojego domu, bo jak sieokazało przespali sięw aucie na cudzym podwórku.

Wieczór - cały dzień przespali. Jeden w momencie jak przyjechałam nawet nie wstał z legowiska w aucie. Drugi nie do końca trzeźwy podjął ze mną dyskusję.

Wysłuchałam cierpliwie, przemyslałam rzecz dziś, wydałam polecenia i zabroniłam dyskutowania.

 

Zaistniała bowiem różnia zdań. W wielu miejscach.

1) "wypuszczenie" wełny poza mur.

Ja - wypuscić trochę na prosto, potem styropian ekipa ocieplająca podciągnie do samej góry

Oni - wysunać, zawinąć i wsunąć z powrotem nad murłatą.

Każdy taki wywijas, to około 70cm dodatkowych wełny

2)

Ja: Ocieplamy do kalenicy i potem strop nad poddaszem.

Oni - Po co do kalenicy jak tylko strop wystarczy

3) ja : wełna 18 miedzy krokwie i 5 miedzy stelaże

Oni - głupota - 15 w zupełności by wystarczyła, 18 to za dużo a ja jeszcze 5 chcę - zbytek

4) folia

ja - taka jaką dają wszyscy, zółta

oni - termoizolacyjna z pęcherzykami i aluminium, bo to nie przepuści pary i wełna nie skisnie, a pod moją folią skisnie, zgnije itd.

 

A dlaczego sa tacy mądrzy?

Bo ju 13 lat robiąw tym interesie i ostatnio robili u pani prokurator. I moga dać do niej telefon. to ona mi wytłumaczy jak sięrobi i jak wystarczy.

 

Nie mam siły...

Piszcie jeśli w którymś miejscu oni mają rację. Odszczekam wtedy wszystko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drrrryn Drrrryn...

 

-Słucham

-Dzień dobry, mówi Marta B. czy dodzwoniłam się do firmy X?

-Słucham

-chciałam spytać o której państwo przyjedziecie montowac mi jutro okna

-Jutro?

-no tak, miały być najpóźniej 19. sieprnia

-Faktycznie. Oddzwonie do pani za 10 minut

 

Dryyyn, dryyyn

 

-Słucham

- rozmawiam z pania Martą B?

-Słucham

-No nie mam dobrych wiadomości, nie zrobili jeszcze drzwi

- O, jakoś mnie to nie dziwi -kiedy więc mogę się spodziewać?

- Najpóźniej w środę.

 

I jakoś tak spodziewalam sie tego...

 

Ogłaszam konkurs na najbrzydszy wyraz jakim można okreslić firmę z Raszyna.

Ma nazwe od greckiej litery, która mówi, że jest się madrym. Tzn dwie sa takie litery, ale nie jest to akurat alfa tylko ta druga :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce już zaszło...

niebo zaczęło się zniżać, scieśniać

I coraz bardziej ku ziemii przybliżać

 

A ja, zadumana jak ów Tadzio Mickiewiczowy pojechałam w podobnej scenerii sprawdzić co też moja ekipa napracowała dzisiaj...

Mój dom jakoś dziwnie oświetlony z daleka sie wydawał.

Ladnie wyglądał, ale nie było to światło elektryczne.

Serce mi zabiło - wszak dopiero rozgladam się za ubezpieczycielem...

 

Dojeżdżam.

Cicho...

Przed domem pali się ognisko.

Dokładniej z 5 metrów do domu wznosi siędwumetrowy słup ognia w obok niego nie ma nikogo.

Wchodzę.

Na stryszku siedzi jeden.

Drugi kiwa się na poddaszu: pani wejzdzje na strych i odbdbdbiezżzże pracę.

 

I tu zaistniał u mnie stan najwyższej wściekłości. W stanie takim nie pamiętam kiedy ostatnio byłam.

Stan ów objawia się stoickim spokojem. Takimi igiełkami lodu gdzieś w środku. I gasna uczucia. Znika ciepło i współczucie. Przestają mnie interesowac żony w ciąży i płaczące dzieci. Mam w nosie 500 km do domu...

Ponad 200 tys kredytu na łbie. Z tego 150 zainwestowane. I to wszystko może w jednej chwili pójść z dymem przez dwóch pijanych durniów.

 

Nie odebrałam pracy. Po prostu odwróciłam sie i odjechałam po dopilnowaniu zgaszenia ognia.

Ale los "ekipy" jest przesądzony...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wybrałam płytki do łazienek.

Do obu łazienek.

Mam nadzieje dłużej sietym nie zajmowac, a jedynie pojeździć po sklepach i sprawdzić gdzie taniej.

No dobra. Trochę kłamałam. Zdecydowana jestem na 99.5% (zawsze dobrze zostawić jakiś wentyl bezpieczeństwa) na dużą łazienkę.

Wybrałam Cersanit Trawertino. Płytki i dekorki bardzo mi sie podobają. Wklejam opcję ciemniejsza, ale są również jasniutko kremowe i wykorzystam oba odcienie

 

http://www.cersanit.kielce.com.pl/cms_foto/17/traw_beig25x35.gif

 

Takie dekory:

 

 

http://www.cersanit.kielce.com.pl/cms_foto_mini/17/1traw_jade_beig_25x6_mini.gif

 

A tak wyglada aranżacja z drewnemk. Takiej nie będę miała, ale jest zrobiona własnie z tych jasniejszych płytek:

 

http://www.cersanit.com.pl/cms_foto/35/trawentino.jpg

 

No i mała łazienka. Byłam niemal zdecydowana na jesień Polcoloritu:

 

http://www.polcolorit.pl/oferta/lazienki/jesien/jesien_m.jpg,

 

ale w sklepie nieco zbyt długo przyglądałam się listwom wykończeniowym (nie chciałam dekorów, tylko listwy) i uznałam, ze sa nie z tej bajki - znacznie różnią się fakturą od płytek...

 

No to na tapete wróciła kolekcja Andy Tubądzina (fotka na www kłamie - płytki są oliwkowe)

 

http://katalog.tubadzin.pl/p-andy3.jpg

 

w połączeniu z takim kolorem:

 

http://katalog.tubadzin.pl/p-andy2.jpg

 

Jutro jade na ostateczną wycieczkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dni mijaja zadziwiająco szybko.

Zwłaszcza, że jest juz piątek, a ja nadal nie mam okien.

Wzięłam w czwartek urkop i oczekiwałam na działce. O 8.30 przedzwoniłam z grzecznym pytaniem, o której przyjadą...

eee, yyyy - pani Marto, bo okna to są, ale parapety nie dojechały. I drzwi niezrobione. Przepraszam, ale ZAPOMNIAŁAM do pani zadzwonić...

 

I dzień urlopu zmarnowany. No, może nie do końca.

Kopiemy dziury do kolektora pompy ciapła. Tzn kopie koparkarz, a dziś nadzoruje mój tata. I bracia. Dwaj.

Pan mi przysłał koparkarza, który się uczy.

Wczoraj byłam bliska wyrzucenia go. Kopie dużą dziurę - to fakt. Ale żeby wyjmować piachu po kilka bruzd, to licho zaczęło mnie brać.

Bo tu pani twardo jakoś.

Przyjechał właściciel.

W trzy godziny zrobił więcej niż tamten w 8.

A ten co w 8 - ooo, teraz jakoś "miękciejsze"...

I dziś będzie zalany fundamencik pod ogrodzenie.

Jaguś - można zamawiać sztachetki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był tydzień... :)

 

Mam nową dobrą ekipę od g-k. Poddasze prawie skończone. Pozostało szpachlowanie.

Są przyzwoici cenowo i hm... robią całą wykończeniówkę. 22 PLN za g-k, 23 ocieplenie i elewacja zewnętrzna, 25 kafelki w łazienkach.

Obrobią mi też kominek i dokonczą ogrodzenie rozpoczęte przez braciszków i tatę.

Załatwili mi też kogoś od schodów drewnianych. 17 stopni dębowych z tralkami i balustradami i z montażem podobno zamknie sie w 5,5 tys.

Trudno mi w to uwierzyć, zwłaszcza, że dostałam wycenę na schody sosnowe w cenie 7,5 tys. Faktem jest, że są to ceny warszawskie, a moi rodzice również zamknęli sięrok temu z dębowymi w pięciu kawałkach. no nic... Dzis ma przyjechać ten pan na wizję lokalną i obadamy

Nadal robimy kolektor - koparka ciągle się psuje.

 

I dziś mają ostatecznie przyjechać okna i drzwi... Chyba umrę ze szczęścia jeśli przyjadą.

 

No i najważniejsza rzecz:

 

W nocy, z soboty na niedzielę pierwszy raz spałam na budowie. Ekipa miała wolny weekend i pojechała do domu. Wskutek braku okien zostało w niezamkniętym domu mnóstwo materiałów. Trzeba było pilnować.

Towarzyszył mi mój kochany braciszek.

Zrobiliśmy ognisko, pojedliśmy kiełbaski, podlalismy murek pod płot i poszliśmy spać.

Krzysiek spał jak zając - wszystko słyszał i czuwał. Mnie mogliby wynieść razem ze wszystkim.

Potem raniutko herbatka w słoneczku. Cicho i cudnie.

 

Zadania dla ekip na dziś:

Poddaszowa - zwęża otwór na drzwi i kończy poddasze.

Okienna - montuje okna równo ze ścianą zewnętrzną.

Koparkowa - kopie dziurę na trzeci kolektor.

 

A ja kurcze siedzę za biurkiem i nie mogę tam być :evil: :cry: :x

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plany były rano.

Teraz czas ocenić stan ich realizacji:

 

1) Schodowa wizja lokalna - schody na ścianie narysowane, pomiar zdjęty, CENA POTWIERDZONA :o Własnie mi sieprzypomniało, że nie zapytałam o termin realizacji. Może jego długośc ma coswspólnego z niskością ceny?

 

2) Zwężenie otworu na drzwi - nie zrobione, ale będzie jutro. Dziś część ekipy miała wolne, a jej 1/4, czyli pan Marek został oddelegowany do spania u mnie i pilnowania dobytku

 

3)Ostatni kolektor : nie zrobiony -= pan koparkowy nie przyjechał, dzięki czemu jutro prosto z Białegostoku będę pędziła na działkę układac z nim rury. Po ciemku najprawdopodobniej :evil: Jeśli macie wolny wieczór i chcecie połazic sobie w dole 2,5 metra/24 metry na 1,5 metra głebokim - zapraszam, każda para

rąk sie przyda.

 

4) OKNA

 

Są. Od strony południowej wyglądają tak:

 

http://foto.onet.pl/upload/30/81/_524689_n.jpg

 

Niestety cała okienna radość została przyćmiona partackim wykonaniem drzwi zewnętrznych. Oto ich krzywizna:

 

http://foto.onet.pl/upload/21/77/_524688_n.jpg

 

Fotografia nie w pełni oddaje urok krzywych kasetonów i wystających listew. Obecnie na mojej działce jest jedyna okazja do popatrzenia jak nie powinny być wykonane drzwi zewnętrzne. Chetnych zapraszam. Wstęp wolny.

Odmówiłam odbioru. Reklamacja idzie od razu.

Pytanie kiedy ją rozpatrzą i czy w ogóle uwzględnią. Moja radośc z zakończenia współpracy z wiadomoa firmą okazała siewięc przedwczesna.

Chociaz musze przyznać, że pan montażysta był bardzo miły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie mogę sobie przypomnieć: Czy Towarzystwo Pomocy Przedtranszowej zawiązało się, czy nie?

 

Ponad miesiąc martwiłam sie, że transza na koncie i nic się nie dzieje, okien nie ma, a tu raz raz i po pieniadzach. I trzeba następnych. A bank pracuje swoim spowolnionym rytmem.

 

Zadzwoniłam dziś ponownie w sprawie reklamacji drzwi. Ekspert miał byc na działce po drodze z Katowic. Długa coś ta droga, bo do 20 go nie było...

 

Prawie cały domek mam już oklejony styropianem. Teraz czekamy na następny styropian, bo ciut brakło.

Płyty na poddaszu rozłożone. Teraz tylko szpachlować.

Schody zamówione.

Parapety zewnetrzne wybrane.

Płytki do łazienek prawie też.

I tylko tu zaliczka, tu płatnośc, tu gotówka, tu przelew.

A bank...

Czeka sobie :x

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dziś mnie naszły rozważania, ze fachowcy to wszystko chca na "już" Tylko jakos ich samych moza sprowadzić "za kilka dni"...

 

Wszystko się tak spiętrza, a ja mam poukładane prace po kolei.

Ekip wykończeniowa już zostanie u mnie do mojego zamieszkania.

Nie wiedzą jeszcze, ze zostana krótko, bo ja sie musze wyprowadzić sta 30 września.

W domu zostały do zrobienia:

1) zaszpachlowanie płyt g-k

2) doprowadenie wody i odprowadzenie tego, co z niej zostaje, oraz podłączenie pompy ciepła - cały punkt dla hydraulika

3) PRĄD

4) kafelki w łazience i zamontowanie wszystkich gadżetów

4) podłogi drewaniane

5) schody

6) malowanie

 

Tymczasem panowie wykończeniowcy podzielili się na dwie grupy. dwóch pracuje u mnie (szybko nie da się ukryć), a dwóch gdzieś tam indziej

 

Musze im uświadomic, że wolałabym miec 4 na działce, żeby działali.

 

Do tego jeszcze teraz dostanę jkakieś groszaki, a potem dopiero. jak już wyczerpię ten kredyt dostanę pieniązki na wykończenie.

Pozostaje mocno zaciskac kciuki, żeby udało się zgrac terminy, bo co ja biedna zrobię w październiku pod chmurką? :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już wszyscy wiedzą i mieli okazje zobaczyć, zamontowano mi w poniedziałek krzywe drzwi.

 

Krzywizna ich jest wielka, więc złożyłam reklamację.

We Wtorek mieli dzwonić.

Nie zadzwonili.

W środe zadzwoniłam ja. Pan dyrektor handlowy Stollaru, bo nazwy tej firmy postanowiłam więcej nie pomijać, wyraził wątpliwość, ponieważ wydawał dobre drzwi. Taką informację uzyskałam u przedstawiciela Stollaru w Raszynie, który na mnie wrzeszczał (ta firma nazywa się OMEGA). Poprosiłam więc żonę pana właściciela o pozwolenie na kontakt ze Stollarem i wysłałam zdjęcie.

Pan dyrektor handlowy na zdjęciu krzywizny się nie dopatrzył :o , ale postanowił wysłać eksperta. Ekspert miał być w środę.

W środe eksperta nie było.

W czwartek nie było mnie.

I cóż...

Piątek. Ranek.

Odbieram telefon od szefa mojej wykończeniowej ekipy. Wczoraj zabrali skrzydło drzwi. ZABRALI i zostawili puste miejsce.

Ponieważ nie wiedziałam, czy mam się smiać czy rozpłakać, samowolnie przedłużyłam sobie pozwolenie na kontakt ze Stollarem i zapytałam grzecznie, czy gdybym w domu mieszkała, to też zostawiliby mnie bez drzwi.

Pan dyrektor również wpadł na pomysł, że to trochę niezręcznie i drzwi moje brzydkie są już w Warszawie i w okolicach południa będą u mnie, a oni wykonają nowe skrzydło i zamienią później.

15.30

Znów dzwoni pan Piotr, że drzwi nie ma...

Więc znów telefon do pana dyrektora. Dał telefon do kierowcy.

Dzwonię.

- Prosze pana, nie mam drzwi...

- Ale ja zawiozłem.

- O której?

- 14

- W takim razie gdzie pan zawiózł, skoro u mnie ich nie ma...

- No położyłem w namiocie

- W jakim namiocie?

- No tam stał namiot, to położyłem.

- Ja nie mam namiotu na działce

- No ale nie mogłem tafić to tam położyłem...

 

Namiot na szczęście okazał sie byc namiotem sasiada dwie działki dalej. W sumie dobrze, że nie zostawił w sąsiedniej wsi, ponieważ w momencie, gdy kazałam mu wracać i szukac drzwi, stwierdził, że on już wyjechał z Warszawy i będzie problem z powrotem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś poodkljałam tylko naklejki z szyb na oknach i ofotografowałam domek.

Odwiedziły mnie też Whisperki, a ja natychmiast wykorzsytałam okazję do rewizyty.

Już tak domowo robi się w naszych domach...

 

A oto fotograficzne podsumowanie minionego tygodnia:

 

Jeden z kolektorów do pompy ciepła:

 

http://foto.onet.pl/upload/30/91/_527029_n.jpg

 

Jeden z pokoi na poddaszu:

 

http://foto.onet.pl/upload/12/97/_527031_n.jpg

 

 

Ocieplony domek do podwórka:

 

http://foto.onet.pl/upload/44/42/_527030_n.jpg

 

 

Przygotowany fragment pod tynk mozaikowy

 

http://foto.onet.pl/upload/30/36/_527032_n.jpg

 

 

I księżycowy krajobraz na mojej działce. Sosenka sieledwo ostała. Teraz musze o nią dbać :)

 

http://foto.onet.pl/upload/15/28/_527035_n.jpg

 

 

A w nadchodzącym tygodniu:

 

1) Wizyta hydraulika w celu obejrzenia frontu robót (podłączenie H2O do domu i szambo)

2) Rozmowa z elektrykiem TymKtóryObiecuje

3) Zakupy do małej łazienki - płytki, umywalka, kibelek i brodzik

4) Ustalenie koloru tynku

5) Odbiór parapetów zewnętrznych

6) A panowie w liczbie już 4: zakończenie prac na poddaszu, rozpoczęcie klejenia płytek i przygotowanie domku do tynkowania z zewnątrz.

 

 

Proszę trzymać kciuki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...