Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Emanuela II Tadka, Beaty, Wiktorii i Kasi - dziennik budowy


Recommended Posts

29-31 sierpnia 2005

Tadka w Poznaniu w biurze nie było prawie trzy tygodnie, więc siedzi teraz w tym tygodniu zasypany taką liczbą spraw, że nawet nie ma czasu, aby zajrzeć do dziennika budowy.

Dekarze z lekka poprawili dach - ułożenie dachówek przy kominie, ale i tak musieliśmy się spotkać z szefem i głównym majstrem na naszej budowie, żeby Tadek mógł im palcem wskazać, co mu się nie podoba. Ponieważ brakujące gąsiory będą w sobotę w hurtowni, więc dekarze pojawią się w poniedziałek, wtorek. Wtedy poprawią, a my zapłacimy. Tak jak domyślałam się tynkarze nie wyrobią się w tym tygodniu. Wczoraj robili garaż, więc pewnie dziś dopiero poprzez klatkę "wejdą" na poddasze. Spece od kanalizy, wody i itd. zrobili odpowiednie przejścia, a nawet już zaczęli układać rurki do wody. Ale to oni zaraz będą na parterze układać podłogówkę. Najpierw jednak folia i styropian. Elektryk coś nie może skończyć tego poddasza. Ale pewnie gdyby tynkarze gnali z robotą, to by musiał siedzieć, a tak siedzi gdzie indziej.

Po tynkach ogólne wrażenie to takie, że wszystkie pomieszczenia zmniejszyły się, były o wiele większe przed tynkami. Brzydki mieliśmy sufit w jadalni i salonie, ale zrobili co mogli. Podciągi wyłożymy płytą k-g. Trochę się martwię tym gipsem na podłodze, ale Tadek mnie uspokaja. To nie beton. Wietrzyć będziemy mogli dopiero po wyjściu tynkarzy, bo teraz nie mogą mieć przeciągów.

Wczoraj dostaliśmy wskazówki od dekarzy i zamawiamy szpic (iglicę) na dach. Będzie miał, gdzie piorun trzasnąć.

Parę zdjęć dołożyłam z tynkowania, rozprowadzania kanalizy, wody, itd. i dachu.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 177
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • TadekL

    178

1-5 września 2005

Tynkarze wreszcie weszli na poddasze, ale nie zrobili klatki schodowej. Myślałam, że zrobią to najpierw, a wygląda, że zostawili sobie na koniec robót. Któregoś popołudnia zadzwonił elektryk zapytać się, czy oni mają tynkować ściankę kolankową, bo nie tynkują. A my tam przecież rozłożyliśmy instalację elektryczną. Panowie myśleli, że ściankę kolankową wyłożymy płytami kartonowo-gipsowymi. Żeby w wolnych miejscach rozmnożyło się jakieś robastwo lub myszy biegały - jak to kiedyś napisał któryś z Manuelowiczów. Tak więc tynkarze muszą wrócić do dwóch pokoi na poddaszu, które "skończyli", i wytynkować ścianki.

W piątek tynkarze się wkurzyli. Od trzech tygodni umówieni byliśmy z instalatorami od wody, kanalizy, itd. Mieli zrobić przewierty itd. W czwartek 1 września przyjechali na budowę o 12 i po trzech godzinach skończyli. Tynkarze myśleli, że to koniec robót i przed wieczorem wytynkowali ścianki. Następnego dnia panowie instalatorzy kuli ścianki świeżo wytynkowane. Dostaliśmy opieprz jako inwestorzy za to, że to wcześniej nie zostało zrobione. A potem Tadek opieprzał szefa instalatorów. Nawet zaraz potem pojawił się na budowie. Działówki są 8-centymetrowe i gdy kują po jednej stronie ściany, na drugiej stronie już wytynkowanej pojawiają się pęknięcia. Oj, mamy problem z tymi instalatorami. Ostatnio tynkarze zapytali się instalatorów, kto będzie tynkował, poprawiał w tych miejscach, a ci ostatni odpowiedzieli, że szpachlować będzie malarz. Oj, Tadeusz wściekł się, nakrzyczał przez telefon na szefa instalatorów, powiedział, że to on sam będzie malował ściany i nie zapłaci instalatorom dopóki, dopóty miejsca pod wodę, kanalizę itd. nie będą zaszpachlowane i wytynkowane, bo my tego nie umiemy robić, a po drugie instalatorzy mieli już dawno wejść i wtedy wszystkie takie miejsca ładnie wytynkowaliby tynkarze. W tym tygodniu już w piątek pojechali sobie do domu tynkarze.

Dach narazie nie poprawiamy, dopóki nie przyjadą gąsiory.

Elektryk kończy. Już gdzie indziej ma robotę i kończył u nas w niedzielę. Na szczęście to Tadka znajomy, więc w wolnych chwilach będzie robił. W rozdzielnicy mamy jak na razie 60 obwodów. Ale to nie koniec, bo nie wszystko się mieści i trzeba będzie zamontować drugą rozdzielnicę. W niedzielę rozjaśnił się nasz garaż, bo wreszcie mamy zamonowane oświetlenie w tym najważniejszym pomieszczeniu.

A na stos śmieci już nie mogę patrzeć. Czekamy także na ociepleniowców.

cdn...

Beata

 

P.S. Zapomniałam...

W sobotę naszą budowę odwiedził Klaus ze Szczecina z całą swoją uroczą rodzinką. Mogli sobie obejrzeć domek, pokoje. Pokazaliśmy im nasze zmiany w projekcie. Cieszymy się, że zdecydowali się na budowę tego projektu ze swoimi zmianani (mur trójwarstwowy, strop monolityczny, schody betonowe). A przywiezionego szampana wypijemy jak wykończymy domek. Pozdrawiamy Klausa i jego dziewczęta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6-8 września 2005

Tynkarze prawie skończyli. Nie mogliśmy wejść na poddasze, bo pięknie prezentowała się świeżo wytynkowana klatka schodowa. Jeden z pracowników tynkował ostatnie pomieszczenie - kotłownię, drugi sprzątał. Sprzątany dom wygląda coraz lepiej. W piątek odbieramy tynki. Robocizna z materiałem (tynki gipsowe maszynowe) kosztować będą nas 20 zł/m2. Miało być 19 zł/m2, ale szef podwyższył za nasz "piękny" sufit i dodał, że sezon mamy, więc więcej. Inaczej zimą, wiosną. Będziemy wspólnie liczyć powierzchnie ścian, bo szefunio wyliczył chyba 80 m2 powierzchni więcej niż nam to wyszło.

Dekarzom jeszcze nie zapłaciliśmy, bo kiedy im pasowało, to Tadkowi nie, a potem na odwrót. Jak poprawią, to zapłacimy. Wiedzą o tym, ale inne roboty pilniejsze i chyba nie zależy im na kasie, że nie mogą znaleźć jednego wolnego dnia. Ponaglamy ich, ale dobrze, że nie mogą do nas dojechać, bo nasz kierownik bawi się gdzieś na wczasach, a samemu odbierać dach, to trochę ryzykowne.

Podłogówkę instalatorzy mogą zacząć kłaść dopiero za tydzień, czyli przez tydzień nic specjalnego się nie będzie dziać na budowie. Dlatego więc w przyszłym tygodniu w piątek i sobotę chłopaki położą folię i styropian jakiś twardy 5 cm. Oczywiście, elektryk kończyć będzie instalować alarmówkę i coś tam jeszcze, więc wpadnie na budowę.

Rozmawialiśmy z tynkarzami i po tej rozmowie myślimy nad zmianą kolejności prac na budowie, żeby przyspieszyć prace. Według chłopaków najgorsze pod względem wilgoci są tynki, a posadzki nie. Najczęściej teraz stosuje się jakieś posadzki suche, gdzie dodaje się o wiele mniej wody. Dlatego myślimy, żeby w czasie, gdy rozkładana będzie podłogówka na parterze, na poddaszu rozłożyć już wełnę chyba 23 cm i folię paroizolacyjną jeszcze przed położoniem posadzek. Płyty gk dopiero po wylaniu i wyschnięciu posadzek. Ale trzeba by już zamontować okna połaciowe. I to już należałoby podjąć decyzję, żeby umówić transport z hurtowni, gdzie je dla nas przechowują. Tadek myśli i konsultuje tę opcję ze znajomymi.

Dzwoniliśmy do przedstawiciela Porty. Drzwi będą za tydzień, najprawdopodobniej za dwa tygodnie. Może dobrze się stało, że miały feler, przynajmniej teraz nie wchłaniają tej wilgoci. A czuć ją było jak się wchodziło do domu.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9-11 września 2005

Policzyliśmy powierzchnie wytynkowanych ścian i sufitów. Nie tynkowaliśmy jednej ściany w kotłowni, która sąsiaduje z klatką schodową (będziemy ją docieplać), bo jest ścianą działową - silka 8 - nie ogrzewamy kotłowni. Nie tynkowaliśmy ścian w garażu, które sąsiadują z kotłownią i korytarzem - również będą docieplane, bo garaż nie będzie ogrzewany. Tynkowaliśmy ścianki kolankowe, bo nie będziemy ich zabudowywać. Wyszło tego 560 m2 po 20 zł/m2. Acha, nie tynkowaliśmy jeszcze podciągów, bo szkoda czasu i roboty, będą zabudowane płytami gk i podświetlane. Tak wymyślił elektryk. Niestety, tynkarze nie wynieśli się w sobotę, bo nawalił transport, tylko cały swój majdan mają wywieźć dopiero w poniedziałek.

A tynki schną. Najładniej widać to już na poddaszu, choć był robiony najpóźniej. Jest tu jednak kilka stopni więcej niż na dole, a po drugie ścianki są z silki 8.

A my na weekend zaplanowaliśmy ambitną robotę. To znaczy Tadek. Unicestwiliśmy prawie wszystkie śmieci (a była tego okropnie duża sterta). Bardzo nieekologicznie, ale co zrobić. Najwięcej było butelek po napojach, (ale nie tylko - były to śmieci po dekarzach i wszystkich instalatorach) nawet chcieliśmy wywieźć do najbliższego dużego pojemnika na tworzywa sztuczne przy sklepie w Zwoli, ale pojemnik był już pełny. Tadek palił to powoli przez całą niedzielę i późnym popołudniem w sobotę, bo przecież mieszkamy tak blisko lasu (przy lesie, a właściwie w lesie), że się obawialiśmy rozpalać duże ognisko w taką suszę. Niedziela była u nas na szczęście chłodniejsza.

Pamiętajcie, jak likwidujecie śmieci w ognisku, sprawdzajcie, czy w jakiś kartonach nie ma schowanych pojemników po piance montażowej. U nas skończyło się to takim wybuchem, że w pobliżu wszyscy bardzo się wystraszyli i dziwili się, kto tu strzela. Na szczęście Tadkowi nic się nie stało, ale w niedzielę musiał bawić się w śmieciarza i segregować śmieci w poszukiwaniu pojemników po piance montażowej. Jestem dumna z mojego męża. To była straszna i nieprzyjemna robota. Odpady drewniane i blaszane ma sobie wywieźć nasz sąsiad rolnik.

Jak będę mieć czas, tzn. dziecko mi pozwoli, to dołożę zdjęcia z wysychających tynków, brakującej czerpni rekuperatora, rozwijającej się instalacji elektrycznej.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12-14 września 2005

No i nie dołożyłam zdjęć, bo po południu w poniedziałek pojechaliśmy odbierać poprawianie dachu razem z kierownikiem, a we wtorek wyjechaliśmy z Poznania.

Co do dachu. Dekarze trochę poprawili, trochę nie, bo deszcz lał. Dokończyli zakładanie gąsiorów, łaczenie gąsiorów jakąś folią, poprawili ułożenie kilku gąsiorów, ponakładali na końcach grzbietów końcowe dachówki (nie wiem, jak się one nazywają), poprawili przycięte w koszach dachówki, od spodu pozaklejali wszystkie dziury w folii, zamontowali kominek wentylacyjny i dachówki wentylacyjne, poprawili ułożenie części dachówek, bo były położone krzywo (nie w linii pionowej i po skosie). Część dachówek wyżej położonych będzie poprawiana w przyszłym tygodniu we wtorek, gdy montować będą okna połaciowe. Jednak się już teraz zdecydowaliśmy na ten krok, bo niedługo będziemy ocieplać poddasze. W końcu nie zapłaciliśmy jeszcze dekarzom za robociznę.

Zamontowali nam również ozdobną iglicę na czubku dachu. Jest akurat, bałam się, że będzie za duża, za wysoka. Jest bardzo ładna (ale też ten element kosztował). Szukaliśmy takich cudeńków od kilku miesięcy i pomogła nam hurtownia.

Chyba podbitki nie będzie robić nasz słynny główny wykonawca od dachu, tylko wybierzemy innego (pana od więźby, jego podwykonawcę). Wycenił nam materiał na podbitkę (drewnianą, chowane rynny) na 8 albo 9 tys. zł!!!!!!!!!!!!!! Sami zamierzamy kupić materiał i zastanawiamy się, czy chować rynny (kierownik odradza).

Dziś Tadek pojechał do Porty obejrzeć nowe drzwi, które reklamowaliśmy. Już wtedy z kolegą zaakceptowaliśmy naświetle boczne, ale wiedzieliśmy, że mogą nowe drzwi mieć inny odcień niż naświetle. Okazało się, że mają prawie taki sam. Na koniec ucieszony Tadek poprosił ich, żeby w całości złożyli drzwi. I przynieśli ościeżnicę, w tym kolorze, ale odcień dużo ciemniejszy. Gdyby drzwi były bez naświetla, to można byłoby przyjąć, ale obok ciemnej ościeżnicy drzwi będzie stało naświetle dużo jaśniejsze, które jest elementem stałym i wokół którego nie ma oscieżnicy. Wygląda to ponoć tragicznie. Przedstawiciele Porty mają skontaktować się z regionalnym przedstawicielem. Już wspomnieli o jakiejś obniżce cenowej i zaproponowali drzwi innej firmy (czas realizacji 5 tygodni). Jeśli uprzemy sie na Portę, to teraz będziemy czekać aż 8 tygodni. Tadek jest wściekły i czeka na telefon z Porty.

Tynkarze wyprowadzili się we wtorek. Kierownik się obudził i ma jeszcze zastrzeżenia do pracy murarzy (komin, obmurowanie wieńca górnego, szczytów). Na szczęście firma ta będzie u nas ocieplać dom, więc najpierw będą musieli dokończyć tę robotę.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15-18 września 2005

Tak jak pisałam wcześniej w tym tygodniu nic się prawie nie działo. W wolnych chwilach przyjeżdża elektryk, bo ... zapomniał przed tynkami położyć kable pod alarmówkę przy wszystkich oknach. W jednym pokoju na poddaszu włącznik światła mamy na zewnątrz pokoju zamiast w środku. I co, żeby zgaśnić światło, będę wychodzić na korytarz? Oj ma do poprawki.

Z Porty nie odezwali się (chyba).

W piątek i w sobotę spece od posadzek sprzątali nasz dom. Zamiatali porządnie, a na poddaszu nawet trochę kuli nadbeton, bo w niektórych miejscach był nierówno wylany strop. Na to położyli folię i twardy styropian prawie w całym domu. Nie mamy rozłożonej izolacji i ocieplenia w kuchni, bo tam stał agregat do tynków i z niego kapała ciągle jakaś woda i podbeton nie wysechł jeszcze dobrze. Nie mamy również rozłożonego styropianu i folii w łazienkach górnych, bo tam panowie smarowali nadbeton dysperbitem. Dziś Tadek zastanawiał się z szefem od posadzek, ile i jakiego styropianu położyć, żeby na poddaszu było wszędzie równo. A także czy kładziemy i jaki styropian w garażu.

We wtorek mają wejść panowie od instalacji - ogrzewania. Będą w prawie całym dole (prócz spiżarni i gabinetu) kłaść podłogówkę.

We wtorek mają przyjechać również dekarze. Zamontują przywiezione już na budowę okna połaciowe Veluksy: 4 zwykłe i 2 łazienkowe. Ponadto poprawią dachówkę i w końcu może odbierzemy dach (zapłacimy resztę).

Poszukujemy materiału na podbitkę. Z płyt OSB podbitka w Poznaniu kosztuje około 18 - 20 zł, z plastyku 20-30 zł, a z drewna od 30 zł wzwyż. Poszukamy w tartakach.

W końcu dołożyłam kilka zdjęć : schnących powolutku tynków, kanalizy i iglicy na dachu.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19-21 września 2005

Wczoraj pojawili się monterzy okien połaciowych i dekarze. Umówiliśmy się po raz drugi z kierownikiem budowy, że dokona odbioru dachu. Przyjeżdżamy na budowę (kierownik z nami samochodem) i okazuje się, że chłopaki są w powijakach. Kołnierze zamontowane, ale trzeba przecież ułożyć przyciętą dachówkę wokół okna i zamontować okna. Otwory porobili zgodnie z projektem i wtedy wyszło, że cieśle zrobili (na naszą prośbę) otwór dachowy w dużej górnej łazience nad garażem troszkę niżej w projekcie. Nie mieli paliwa do piły spalinowej, żeby poprawić więźbę, więc nie robili tego jednego okna. Potem okazało się, że kolejne okno w najmniejszym pokoju na poddaszu nie można swobodnie otworzyć, bo za blisko jest rynny. Już się nawet nie przyznawaliśmy, że to murarze poszerzyli lukarnę z tymi dwoma dużymi oknami za naszą zgodą. Cieśle to widzieli, ale nie rozsunęli krokwi. No i w czwartek po raz kolejny dekarze mają zaszczycić wizytą naszą budowę, żeby przesunąć o kilka centymetrów jedno okno i zamontować drugie w łazience.

Ponieważ byliśmy jednym samochodem z kierownikiem, który się spieszył do domu, nie mogliśmy poczekać aż zamontują okna. Dlatego na zdjęciach, które dołożę do albumu widać na razie tylko kołnierze. Dziś rano Tadek przed pracą zajrzał na budowę zobaczyć, czy skończyli te okna. Jechał z projektami od gazu do starostwa powiatowego w Środzie Wlkp. Mówi mi przez Skype'a, że dachówka wokół okien wygląda na starannie ułożoną. Przekonamy się, jak zacznie padać deszcz. Podobno już w najbliższy weekend.

Najważniejsza rzecz. Jestem zachwycona. Te okna tak rozświetliły pokoje. Tyle światła się pojawiło w tych sypialniach. Może trochę pomógł w tym biały styropian na podłodze, ale jest super.

Wyszła również następna rzecz. Trochę niedobrze poukładali rury od rekuperacji na poddaszu - za blisko okien. Będą mieli trochę zabawy panowie od ocieplenia. Szkoda, że nie ułożyli tego po drugiej stronie krokwi narożnej. Ale to my gapy. Przecież wiedzieliśmy, gdzie będą okna dachowe.

Ale zostało nam tej dachówki (w tej chwili 62, a po założeniu ostatniego okna - chyba 74). Zwrócić już takiej nie możemy, bo rozpakowana, ale przyda nam się do daszku, który zamierzamy zrobić nad pojemnikami ze śmieciami i nad drzewem do kominka. Kilka sztuk dachówki należy zostawić na wieczną pamiatkę, bo co będzie, jak się potłuką na dachu.

Zastanawiamy się, co zrobić, jak Porta odpowie, że ościeżnica ma takie naturalne odchylenia w kolorach. Wziąć czy nie te drzwi? Czy mamy siłę czekać na drzwi z innej firmy znów kilka tygodni.

Wkurza nas facet od podłogówki. Dziś z Tadkiem umówił się na rozmowę. Ma powiedzieć, kiedy wchodzi. Coś czuję, że nie za szybko. Ostatnio przez telefon już narzekał, że przecież jeszcze nie mamy gazu. Ale próbę ogrzewania można podobno zrobić za pomocą butli z gazem. Posadzkarze już czekają na naszą robotę. Potem mogą robić gdzieś indziej i to my na nich będziemy czekać.

Ocieplać poddasze zaczniemy podobno w połowie przyszłego tygodnie. Zresztą to jedna firma, tylko inni pracownicy, która kładzie posadzki, ociepla dom i poddasze. Mają skończyć wtedy jakiś domek i wejdą do nas. Mają robić wszystko, na co nam starczy kasy.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie miałam czas, żeby wszystko pouporządkować. Dlatego wracam do rachunków. Pamiętacie jak pisałam fragment poniżej.

 

Kolejne podsumowanie w kosztorysie to konstrukcja parteru i poddasza - roboty murowe. Ponieważ poddasza jeszcze nie ma, więc na razie nie podliczamy tej pozycji. Nie ma także postawionych ścianek działowych, bo teraz na parterze przeszkadzałyby przy stawianiu stropu (jego podpieraniu), a póżniej ścianki działowe na poddaszu będą przeszkadzać przy układaniu więźby. Na dzień dzisiejszy wydaliśmy 22071,55 zł. W kosztorysie ta pozycja wynosi 42872,85 zł. Ale... wyliczona jest na ścianę jednowarstwową, czyli w naszym wypadku musimy uwzględnić koszty ocieplenia ściany 12-15 cm wełną mineralną. A gdybyśmy mieli ścianę trójwarstwową, ech... to byśmy budowali ją z jakiegoś najtańszego materiału.

Prędzej pojawi się więc podsumowanie stropu.

Beata

 

Dziś wreszcie uzupełnienie:

- żwir 12 t - 180,00 zł;

- silka E24 (3240 szt.) - 11469,60 zł;

- silka E8 (1485 szt.) - 2153,25 zł;

- silka wentylacyjna (120 szt.) - 279,60 zł;

- robocizna mury parteru - 4500,00 zł;

- belki L-19 (nadproża) - wyszczególnienie we wcześniejszym poście - 1087,78 zł;

- tarcza diamentowa 1 szt. - 31,28 zł; - do cięcia silki;

- folia na ściankę fundamentową (liczba metrów podana wcześniej)- 87,50 zł;

- klej 48 worków - 894,24 zł;

- dozownik do zapraw - 269,01 zł; - za to nam szef ekipy oddał pieniądze;

- chwytak silka - 50,51 zł; - za to też;

- klej 48 worków - 883,68 zł;

- cegła pełna 660 szt. - 528,00 zł;

- cement portlandzki 6 worków - 57,90 zł;

- transport silki - 449,40 zł;

- transport silki - 1244,40 zł;

- rura wentyl elasty-150 - 2 szt. - 55,48 zł; - do ciepłego powietrza w kominku;

- beton na wieniec górny - 1075,00 zł; ponad 5 m2; resztę wylaliśmy pod murki tarasu i schodów zewnetrznych;

- gwoździe - 35,82 zł;

- pręty 7 szt - 82,46 zł; - do mocowania murłaty;

- pręty 20 szt. - 235,60 zł;

- folia na ławę 50 mb - 90,50 zł; część pod ścianki działowe poddasza;

- sznur murarski - 4,42 zł;

- robocizna - wieniec górny - 1400,00 zł;

- zwrot - silki E24 (8 palet w każdej po 24 szt.) - 0,00 zł;

- kupno- silki E8 (4 palet w każdej po 132 szt.) - 0,00 zł;

- pręty 10 szt. - 124,20 zł;

- tarcza do metalu - 14,94 zł; - do cięcia zbrojenia

- robocizna - ścianki poddasza - 2000,00 zł;

- kilka cegieł, siporeks do komina, kilkanaście bloczków fundamentowych; kilka cegieł wentylacyjnych - 0,00 zł.

Razem 28965,05 zł.

 

Podsumowanie:

Silki 24 kupiliśmy za dużo o prawie 9,5 palet. Tak wyliczył fachowiec z PSB. W każdej palecie po 24 szt. Za mało wyliczył nam za to silki 8. Dokupiliśmy 4 palety w każdej po 132 szt. Oczywiście na tej transakcji straciliśmy, bo, zwracając pieniądze, policzył nam silkę 24 po niższej rabatowej cenie, a dokupowaną silkę po detalicznej, bo za mały zakup. Ponadto doszły koszty transportu i wyszliśmy na tym, że musieliśmy dopłacić chyba 6 zł. Kleju oczywiście wyszło nam bardzo dużo (więcej niż wyliczony przelicznik firmy Xella przez fachowca PSB), bo murarze narzekali na początku na to, że są krzywe cegły, a na koniec stwierdzili, że takie krzywe były tylko w jakiejś jednej palecie. Cegły czerwonej tyle przywieźli, że myśleliśmy, że na dwa 7-metrowe kominy, ale potem okazało się, że była potrzebna im do obmurowania wieńca. W końcu zabrakło kilkanaście sztuk cegły, kilka sztuk cegły wentylacyjnej (chyba 5 szt.), kilkanaście bloczków fundamentowych pod taras, ale za fuszerki wykonane na naszej budowie murarze przywieźli to ze swoich zapasów (pewnie z innych budów). U nas też wywozili jak tylko coś zostało. Aż było pozamiatane. Teraz robimy handel wymienny. Zostało 1,5 palety silki E 24, mają nam w zamian przywieźć jakiś cienki siporeks na obmurowanie murłaty i ładniejsze obmurowanie szczytów.

Przyglądaliśmy się kiedyś ilościom zużytego cementu na naszej budowie. Za każdym razem beton przyjeżdżał z betoniarni, a u nas tego cementu wychodziło i wychodziło. Dom przecież budowalismy na zaprawie klejowej. W końcu Tadek się zdenerwował i wygarnął szefowi murarzy. Obiecali, że sami wyleją taras i schody. Ale i tak przyszli Emanuelowicze nie sugerujcie się "naszymi" ilościami cementu, bo te nasze ilości to złodziejstwo w biały dzień.

Na koniec PSB wcale nie ma Silki tańszej niż np. w Vox. Tylko inaczej rozliczają transport. Vox wlicza w pojedynczą sztukę, a PSB odrębnie.

W kosztorysie ta pozycja - roboty murowe - wynosi 43 tys. zł. Nas kosztowało 29 tys. zł, ale za sam kompletny materiał na ocieplenie 15-centymetrową wełną ścian zewnętrznych wraz z klejem, siatką i tynkiem już zapłaciliśmy 11,7 tys. zł. A gdzie tu koszt robocizny? Dwa tysiące nie starczą na ponad 200 m2 ścian.

Beata

P.S. Podsumowanie dachu jutro, bo znów się rozpiszę, a czas mam tylko jak Wiktoria śpi w południe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 września 2005

Muszę się najpierw wyżalić, potem zrobię rozliczenie dachu - jak mi starczy dziś czasu.

Jak przyjechaliśmy na budowę zobaczyliśmy miłą rzecz. Koło naszej działki zakładany jest wodociąg. Bardzo się ucieszyliśmy, bo mieli to robić dopiero w przyszłym roku. Mimo że mamy własną studnię, to niestety woda jest bardzo zażelaziona zresztą jak woda gruntowa w całej gminie i zamierzaliśmy się przyłączyć się do wodociągu miejskiego. Pogadaliśmy z wykonawcami. Okazało się, że to główny wykonawca z Poznania i kładą nitki wodociągu tylko na głównych drogach, ulicach. Ale to komunalka ze Środy Wlkp. będzie robić przyłącza do domów. Potem usłyszeliśmy niemiłą rzecz. Na planach z gminy nie było naszego kabla, który przechodził przez tę drogę ze słupa do naszego przyłącza budowlanego i panowie go "wykopali". Kazali nam sprawdzić, czy mamy prąd. Okazało się, że nie mamy jedej fazy. Gdyby nasz wykonawca położył folię 20-30 cm nad kablem, może nie doszłoby do uszkodzenia, ale folii nie było (choć i tak nie jesteśmy o tym przekonani). Tadek razem z elektrykiem kładli kabel i nie pomyśleli o tym, choć czytało się o tym w Muratorze. Myśleli, że prędzej będzie docelowy prąd niż woda.

Czekaliśmy prawie dwie godziny na naszego elektryka z Poznania, który potwierdził, że kabel jest - już nie chcę go cytować - naruszony. Wkurzył się, bo chłopaki zasypali, a on będzie musiał go odkopać, a kabel jest teraz przesunięty i nie wiadomo, gdzie go szukać. A jak dostanie się do niego woda, to będzie prądować. Dlatego trzeba jak najszybciej to odkopać i zrobić jakąś wstawkę. Dziś rano Tadek z pretensjami zadzwonił do gminy, żeby zapytać, dlaczego na planach nie ma naszego kabla i okazało się, że to wykonawca powinien był zgłosić fakt położenia kabla pod drogą i nanieść na planach. My zgłaszaliśmy, ale nikt nam nie podpowiedział w gminie, że to jeszcze trzeba w jakiś planach zamieścić. Ponadto elektryk musiał przełączyć alarm na inną fazę, bo był podłączony na tej uszkodzonej i "chodziłby" jeszcze 24 godziny (akumulator).

W czasie gdy czekaliśmy na elektryka ogladaliśmy z bliska okna połaciowe (po to przyjechaliśmy) i się załamaliśmy ponownie. Dachówka może ładnie docięta wokół okien, ale montowali te okna bez poziomicy - na oko. Tak więc od środka przy krokwiach widać, że są nierówno osadzone, a na zewnątrz widać to po dachówkach. Jak były same kołnierze tego nie było tak widać (a może byliśmy tak zadowoleni, że robią, że wtedy tego nie widzieliśmy), ale z oknami widać wszystkie niedoróbki. Tylko jedno okno, które robił sam szef przy nas i kierowniku jest równo osadzone, reszta do poprawki. Jesteśmy załamani. Po raz kolejny w poniedziałek umówiliśmy się na poprawki.

Wreszcie mamy okno w górnej dużej łazience i jest ciemno!!!! Przydałoby się jeszcze jedno - albo w łazience, albo w pralnio-suszarni. Ale jak ono będzie wyglądać na elewacji?

Dziś dowiedzieliśmy się następnej ciekawej rzeczy. Mówiono nam, że kanalizację będziemy mieć może za pięć lat, ale mamy w starostwie albo w gminie naprawdę dobrych urzedników. Już otrzymali zgodę na pieniądze z funduszy europejskich i na początku roku dają do wykonania projekt kanalizacji. Pewnie będą robić pół roku, z pół roku uzgadniać w Zudach i innych instytucjach, ale Unia będzie chciała, żeby taki projekt był jak najszybciej zrealizowany. Może więc już za dwa lata w małej gminie (ale bardzo ambitnej) będziemy mieć kanalizację. Wczoraj Tadek pytał się, po co kopałem studnię, a dziś po co i jakie teraz szambo położyć.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następny etap budowy to wykonanie dachu. Mieszczą się w nim roboty ciesielskie, dekarskie i obróbki blacharskie. W kosztorysie ta pozycja wynosi 54.985,19 zł. Policzony jest dla dachu pokrytego dachówką cementową Brass, która wiadomo jest tańsza od dachówki ceramicznej (której my użyliśmy).

 

Nasze wydatki to:

- dachówka z dodatkami (wyszczególnienie we wcześniejszym poście według hurtowni pokryć dachowych) - 26439,18 zł;

- robocizna - wykonanie dachu 1 - 4000,00 zł;

- robocizna - wykonanie dachu 2 – 3500,00 zł;

- robocizna - wykonanie dachu 3 - 2000,00 zł;

- zadatek na łączniki, gwoździe, itd. - 3000,00 zł;

- więźba + transport - 10000,00 zł; (sama więźba 9100 zł)

- orynnowanie - 2744,55 zł;

- robocizna - wykonanie dachu 4 (ostatnia) - 550,00 zł;

Dodatkowo dekarze potrzebowali:

- blacha płaska 3 ark. - 225,46 zł;

- rynna brąz - 1 szt. - 50,79 zł;

- dachówka L15 ceglasta ang lewa boczna 3 szt. - 72,39 zł;

- dachówka L15 ceglasta ang prawa boczna 4 szt. - 96,53 zł;

- łaty impregnowane 40/60 27 mb - 61,93 zł;

- zamknięcie gąsiora 4 szt. - 70,96 zł;

- gąsior 3 szt. - 58,56 zł;

- klamra gąsiora 3 szt. - 5,45 zł;

- wakaflex 4mb - 223,60 zł;

- folia 75 m2 - 351,36 zł; - bo podwójnie wykładają kosze;

- rura łącznikowa kominka wentylacyjnego - 50,00 zł;

 

- zwroty -1399,63 zł; (234 szt. dachówki, 2 szt. lewa boczna, 10 szt. prawa boczna, 1 opak. 100 szt. spinki bocznej, 6 haków stalowych);

 

- okna dachowe Velux 6 szt. - 7960,63 zł;

- iglica - 500 zł;

- kierownik - 500 zł; (kolejna rata za stan surowy otwarty)

Razem: 61061,76 zł.

 

Orynnowanie (według hurtowni) firmy Wavin:

rynna brąz – 13 szt. – 660, 25 zł

narożnik zewnętrzny – 2 szt. – 39,19 zł

naroznik wewnętrzny – 1 szt – 21,11 zł

złączka – 5 szt. – 77,35 zł

sztucer – 10 szt. 191,42 zł

denko zewn. Lewe – 10 szt. – 110,53 zł

denko zewn. Prawe – 10 szt. – 110,53 zł

hak stalowy – 87 szt. - 818,34 zł

rura spustowa – 5 szt. – 317,38 zł

kolano dwukielichowe – 10 szt. – 150,79 zł

kolano jednokielichowe – 10 szt. – 149,21 zł

obejma – 10 szt. – 90,52 zł

trzpień – 10 szt. – 7,93 zł

Razem: 2744,55 zł.

 

Podsumowanie:

Na temat głównego wykonawcy, któremu powierzyliśmy ten etap budowy, szkoda mojego czasu i zdrowia. Miał wykonać nam jeszcze podbitkę, ale gdy przedstawił koszty materiałów na 8-9 tys. zł, podziękowaliśmy mu za współpracę i na razie nie mamy podbitki. Dlatego robocizna wyniosła nas nie 13 tys. zł, tylko 11,5 tys. zł. Daliśmy mu również pieniądze na materiały ciesielskie. Dzięki podwykonawcy wiedzieliśmy, ile one faktycznie kosztowały. Wykonawca musiał dokupić kilka elementów więźby, bo leżąc przez 3 tygodnie na budowie i czekając na wykonwcę albo dostały nogi, albo nie przyjechały z tartaku. Część pozostałych pieniędzy z materiałów, zostały przeniesione w poczet robocizny. Na dachu nie mamy jeszcze zamontowanych stopni kominiarskich i ławki, bo dekarze doradzają nam właz dachowy w małej górnej łazience (tańsze rozwiązanie). Bardzo zadowoleni byliśmy z cieśli. Jedyna ekipa na naszej budowie, którą mogę szczerze polecać. Dekarze - może główny szef jest specjalistą, ale jeżeli zatrudnia 35 pracowników, to oni robią wszystko na odczepne. Z poprawkami bujamy się od miesiąca. I tak nie poprawili nam wszystkiego. Na koniec skwitowali, że jeżeli chceliśmy mieć wszystko idealnie równo, to trzeba było kupić Creatona - dachówkę ceramiczną albo Brassa - dachówkę cementową, a nie polskiego Koramica, nie wspominając o najtańszej blachodachówie. Nie zamontowaliśmy jeszcze rur spustowych, bo będziemy jeszcze ocieplać ściany zewnętrzne. Na razie tyle. Jak zrobimy podbitkę (nie za szybko, pod koniec tego roku), to dopiszę to tego postu wydatki.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny etap w kosztorysie to tynki ścian wewnętrznych i zewnętrznych. Pozycja ta wynosi 11.633,61 zł. Według tego opracowania powierzchnia ścian wynosi 450,311 m2, a stropów i podciągów 86,4 m2, czyli razem 536,711 m2.

My położyliśmy maszynowo tynki gipsowe. Materiał (gips firmy Knauf, coś do gruntowania ścian i ościeżnice, itd.) oraz sprzęt dostarczył główny wykonawca. Za tę usługę mieliśmy zapłacić 20 zł/m2 netto. Na początku miało być 19 zł/m2, ale po oględzinach wykonawca stwierdził, że sufity i podciągi są nierówne i podniósł cenę. Zresztą ceny w sezonie w Poznaniu tak się kształtują, a nawet osiągają cenę 24 zł/m2.

Razem z wykonawcą Tadek liczył powierzchnię ścian i sufitów. Wyszło nam 560 m2. Po negocjacjach zapłaciliśmy 11 500 zł, ale brutto z 7-procentowym vatem.

I tak nie tynkowaliśmy dwóch ścian w garażu, które łączą się z kotłownią i korytarzem, bo będziemy je ocieplać, bo garaż będzie nieogrzewany. Będzie do niego wydmuchiwane "zużyte" ciepłe powietrze cyrkulujące w domu poprzez system wentylacji mechanicznej. Chyba dobrze napisałam. Dalej nie tynkowaliśmy jednej ściany w kotłowni, która po drugiej stronie jest klatką schodową, bo będziemy ją ocieplać ze względu na to, że jest to ściana działowa, czyli zbudowana z silki 8 (ściana jest cieniutka). Postanowiliśmy rownież, że nie tynkujemy podciągów, tylko wyłożymy je płytami, a w nich zainstalujemy oświetlenie. Otynkowaliśmy chyba niepotrzebnie sufit w garażu. Potem sobie przypomnieliśmy, że ten sufit też trzeba ocieplić, żeby w łazience górnej i suszarni było cieplej. Otynkowaliśmy, tak chciał Tadek, wszystkie ściany kolankowe. Tynkarze mówili, że lepiej je wyłożyć płytami kartonowo-gipsowymi. Ale jak to mój mąż twierdzi są one z silki 24, a dodatkowo z zewnątrz będą ocieplane 15 cm wełną, i nie będzie wykładał je płytami. Może jednak okaże się, że trzeba np. ze względów estetycznych, ale to później.

Acha! Nie tynkowaliśmy jeszcze ścian, których w ogóle nie postawiliśmy, czyli w kuchni i przy klatce schodowej.

cdn...

Beata

P.S. Następna pozycja w kosztorysie to posadzki, ale tych jeszcze nie mamy. W tym tygodniu instalatorzy będą montować dopiero podłogówkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po posadzkach w kosztorysie znajduje się pozycja zewnętrzne elementy budynku, tzn. schody zewnętrzne, taras wraz z wylaniem ław fundamentowych pod murki i wyłożeniem izolacji (u nas folii) i wymurowaniem fundamentów, a także kwietnik murowany i asymetryczna obudowa słupa (w Librze to tak, ale w Emanueli???). I na tą pozycję przeznaczono 5.457,15 zł.

Wykonywaliśmy to prawie jednocześnie wraz z budową domu, ale jakieś dodatkowe koszty ponieśliśmy.

 

- cement portlandzki 50 worków - 482,5 zł;

- żwir na tarasy 24 t - 360,00 zł;

- robocizna - tarasy i schody wejściowe - 1200,00 zł.

Razem: 2042,50 zł.

 

Podsumowanie:

Bloczki fundamentowe (o ok. 200 szt.) i folie kupiliśmy troszkę więcej już na etapie budowy domu, dlatego nie potrzebowaliśmy dodatkowo tych materiałów, a ich koszty wliczone są do poprzednich etapów budowy.

Taras mamy tak wykonany, że spad jest do domu. Dlatego mają go poprawiać - szlifować. Schody zewnętrzne też nie są idealnie równe. Też zamierzamy je wyrównać. Kwietnik zrobiliśmy po swojemu. Według projektu ma on mieć średnicę 1,5-1,8 m. My zmniejszyliśmy go chyba do 1 m. Według projektu w Manueli kwietnik jest kwadratowy bądź prostokątny, a w Emanueli okrągły. W ten sposób nawiązuje do półokrągłych murków schodów i tarasów, okien, a raczej drzwi balkonowych na poddaszu. My zrobiliśmy go w kształcie ośmiokąta z bloczków betonowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji koszt stanu surowego otwartego naszego domu Emanueli II wybudowanego pod Poznaniem (wliczając poznańskie - wysokie - ceny materiałów budowlanych i robocizny wraz z kierownikiem budowy, geodetą, wszystkie koszty) wyniósł 135 924,55 zł brutto z 22-procentowym vatem. Strasznie dużo. Wliczyłam tu etapy roboty ziemne i fundamentowe, konstrukcja parteru i poddasza, strop, wykonanie dachu i zewnętrzne elementy domu.

Według kosztorysu te pozycje wyniosły: 157 259,61 zł, czyli jesteśmy 21 335,06 zł do przodu. :D Jest na rekuperator i gwc oraz odkurzacz centralny.

 

Podsumowanie:

Nie budowaliśmy z materiałów najtańszych, ale dość drogiej silki. Nie zmniejszaliśmy przekrojów więźby. No i na dachu mamy dachówkę ceramiczną, o której zawsze marzyliśmy. Pięknie wygląda.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnia pozycja w kosztorysie to stolarka okienna i drzwiowa, na którą przeznaczona jest kwota 25.540,02 zł, w tym drzwi wewnątrzlokalowe i zewnętrzne, okna z parapetami i brama garażowa. Cóż nie wypowiem się na ten temat.

Wrócę do tej pozycji jak będę mieć parapety i drzwi wewnątrzlokalowe, ale u nas będzie to pewnie zdecydowanie wyższa kwota, pewnie dwukrotnie. Przecież nie będę kupować najtańszych rzeczy z Castoramy.

 

Ale mogę podsumować, ile wyniósł nas stan surowy zamknięty.

- okna (mahoń/biały ze szprosami mahoń/biały z klamkami na przycisk i kluczyk) + rolety z montażem - 23255,00 zł;

- drzwi wejściowe (z naświetlem) z montażem - 3267,00 zł;

- brama garażowa z montażem - 5800,00 zł;

- kierownik - 500,00 zł (rata trzecia za stan surowy zamknięty).

Razem: 32 822,00 zł.

 

Podsumowanie:

Kupiliśmy tylko okna plastykowe firmy Oknovid, ale na profilu niemieckim Gealan z okuciami Roto NT, bo dobre drewniane okna niestety sporo kosztują. A nie kupimy u stolarza, żeby po roku się powypaczały. Na wszystkich oknach mamy założone rolety nadstawne (wbudowane), także na poddaszu. Mamy jedno okno więcej niż w projekcie w salonie!

Drzwi wejściowe model Gdynia z naświetlem z drewna sosnowego kupiliśmy z firmy Porta. Oj męczymy się z firmą, bo najpierw skrzydło było brzydkie (niedoszlifowane), a teraz oscieżnica ma inny (naturalny według Porty) odcień.

Brama garażowa Wiśniowskiego dwustanowiskowa kasetonowa z pełną automatyką - porządna.

 

Czyli stan surowy zamknięty wyniosł nas: 168 746,55 zł brutto z 22-procentowym vatem.

A teraz zaczynamy się wykańczać - wykończenie. Tynki już prawie wyschły (11 500 zł brutto, ale z 7-procentowym vatem), a zaraz pojawią się posadzki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23-27 września 2005

Nie pisałam, ale z przerwanym kablem wszystko dobrze się skończyło. Okazało się bowiem, że nie tylko my nie mieliśmy prądu, ale i pół wsi. Następnego dnia, gdy przyjechał nasz elektryk był już prąd (wszystkie trzy fazy), a nawet poprawiony kabel przy słupie. Musieli go pracownicy odkopać i przesunąć w odpowiednie miejsce. Nawet zagrabili. Wykonawca kładzie rury bez żadnych map, planów. Dowiedzieliśmy się, że naszemu sąsiadowi rolnikowi w dwóch miejscach przerwali kabel telefoniczny, jeszcze dalej znów komuś następnemu kabel z prądem. Ciągle po okolicy jeździ pogotowie energetyczne. Ale wracając do nas, razem z elektrykiem przyjechali panowie z pogotowia energtycznego i sprawdzali już tylko jakimś przyrządem, czy kabel pod ziemią nie ma przebicia. Na szczęście wszystko w porządku - kabel jest cały.

A co do postępów na naszej budowie to Tadek już nie ma sił. Wszyscy są niesłowni i ciągle przesuwają terminy - dekarze, ociepleniowcy, instalatorzy. Obudzą się pewnie zimą i wtedy nie wiem, czy zdążymy w swoim domu przygotować Boże Narodzenie.

Wreszcie po 4 miesiącach doczekaliśmy się na projekt instalacji wewnętrznej gazowej. Za sporządzenie projektu daliśmy 400 zł - bez rachunku. Już dziś zatwierdzono nam ten projekt w starostwie. Kilka telefonów Tadka do odpowiednich ludzi oraz wizyta w starostwie i nie musimy czekać 7 dni na akceptację. Nawet wiemy, na jakim etapie jest nasze przyłącze gazowe. Projektant właśnie oddał projekt do starostwa. Teraz oni muszą przesłać papiery do naszych wszystkich sąsiadów i do nadzoru budowlanego. Tego przyspieszyć już nie możemy, ale to trwa 30 dni. Tak więc pod koniec października, na początku listopada będą doprowadzać nam gaz. Zgodnie z umową z gazownią gaz będziemy mieć 30 listopada. Ciekawe czy nam podłączą wcześniej?

Dziś musimy napisać już pismo do energetyki w sprawie zmiany przyłącza budowlanego na docelowe. Domyślamy się, że takiego przyłącza jak gazowe to nam nie zrobią - docelową drogą wewnętrzną, bo w projekcie transformator ma stanąć za dwiema następnymi, jeszcze niesprzedanymi działkami. Teraz "prąd idzie" z drugiej strony naszej działki pod gruntową drogą gminną. Ale chyba zmienią nam taryfę. Dobrze, że od razu poprosiliśmy o licznik dwutaryfowy i chyba o odpowiednią liczbę KW.

Wczoraj wreszcie przed wieczorem pojawił się jeden z instalatorów od podłogówki. Przywiózł pierwsze materiały. Ciekawy jest styropian pod podłogówkę. Jutro zrobię zdjęcia. Najpierw muszą jednak przygotować instalację pod grzejniki, znowu będą kuć otynkowane ściany. :evil: Postanowiliśmy, że grzejniki będziemy mieć na poddaszu pod oknami dachowymi w dwóch sypialniach. W trzeciej sypialni z dwoma oknami będzie zamontowany jeden duży grzejnik. Oczywiście w łazienkach będą grzejniki drabinki i podłogówka. To na górze. Na dole na całości podłogówka prócz sypialni i spiżarni, a grzejniki w wiatrołapie, w gabinecie pod oknem, dodatkowa drabinka w łazience, pod oknem w salonie przy drzwiach na taras.

Wieczorem także przyjechali monterzy Porty. Mamy już drzwi, ale do końca nie jesteśmy szczęśliwi. Ościeżnica ma inny naturalny odcień. Skończyli późno, po ciemku. Od razu Tadeuszowi powiedzieli, że gdyby oni byli na obmiarze to nam odradzaliby kupno drzwi zewnętrznych Porty, bo dopiero od roku je produkują i są z nimi problemy. Poleciliby drzwi innej firmy. Natomiast naprawdę polecają drzwi wewnątrzlokalowe Porty, są sprawdzone i produkowane od wielu lat, ma firma doswiadczenie. Teraz to nam mówią!!! Ale to my sami pojechaliśmy i bez obmiaru zamówiliśmy takie drzwi zewnętrzne. Ech! Zdjęcia zrobimy jutro!

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28-30 września 2005

Najpierw o dekarzach. Nie chcą pieniedzy i nie chcą już poprawiać krzywo osadzonych okien połaciowych. Może się czepiamy, ale na na długości 1,4 m - model Veluksów 08 - pion różni się o 0,5-1,5 cm. Ale to widać nawet na dachu. Tadek znalazł w śmieciach książeczkę - komiks jak montuje się takie okna i podjął decyzję, że sam to poprawi. A muszę powiedzieć, że mój mąż to złota rączka - potrafi wiele rzeczy naprawić, zrobić tylko jak ma czas. To po teściu.

Już mamy zatwierdzony projekt wewnętrznej instalacji gazowej przez starostwo, tzn. zmienione pozwolenie na budowę. Teraz tydzień na uprawomocnienie. A zatwierdzanie trwało 1,5 dnia. Zdolnego mam męża. :D Nigdy nie daliśmy nikomu w starostwie nic do łapy.

Ponieważ mąż raniutko jeszcze przed pracą jeździł do starostwa, więc popołudniami nie byliśmy na budowie. Wiem od Tadka, że panowie od posadzek dziś kończą kłaść folie i 5-centymetrowy styropian w kuchni, bo mieliśmy tam mokro przez agregat od tynków, a także folie i 2-centymetrowy styropian w łazienkach i suszarni na górze (czekali, bo dysperbit musiał wyschnąć, którym wysmarowali strop). Posuwają się również prace panów od podłogówki, którzy rozłożyli kolejny swój styropian korkowy i w tym instalacje firmy Rehau. Zapewniają na 100%, że skończą do wtorku, a posadzkarze, że we wtorek wchodzą i będą kłaść posadzkę przez 2 dni. Wiemy, że gdyby siedzieli u nas instalatorzy non stop, to podłogówkę mielibyśmy w góra 2 dni. :evil:

Na gwałt musimy wybierać już parapety i umawiać się z montazystą, bo ma czas za 3-4 tygodnie, tyle ma roboty. Dziś przyjeżdża przed wieczorem na budowę na obmiar. Gdy kupowaliśmy okna sprzedawca wprost powiedział, że u nich parapety kosztują sporo i podpowiedział, skąd biorą. Tak trafilismy do składu fabrycznego w Poznaniu. Ponoć mają najtańsze parapety w Poznaniu i największy wybór.

Musimy jutro w końcu podjąć decyzję w sprawie drzwi wewnątrzlokalowych. Wybierzemy Portę ze względu na rabat, który muszą nam podnieść. Obecnie na drzwi czeka się aż 7 tygodni.

Kurcze franek spadł na wartości, a my musimy wziąć już ostatnią trzecią ratę.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed tynkami, co widać w albumie, zamontowaliśmy centralny odkurzacz i rekuperator. Teraz o rekuperatorze, o którym nie będę się rozpisywać, bo przypuszczam, że forumowicze Muratora znają jego zalety.

O podniesieniu standardu naszego domu myśleliśmy już wcześniej, dlatego na etapie wykonywania fundamentów zrezygnowaliśmy z drugiego komina typowo wentylacyjnego, który znajdował się pomiędzy łazienką a spiżarnią. A wentylację grawitacyjną, która jest obowiązkowa w kuchni (konsultacja z kominiarzem), rozwiązaliśmy w ten sposób, że w ścianie wymurowano kanał wentylacyjny przechodzący przez dach.

W firmie EMKA Macieja Kosowskiego z Wrocławia http://www.rekuperatory.pl zakupiliśmy zestaw wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła do naszego domu. Projekt wykonany w połowie roku przez tę firmę kosztował nas 610 zł brutto. Przewiduje on również gruntowy wymiennik ciepła - gwc.

Zestaw do naszego domu kosztuje 12 000 zł brutto , a z gruntowym wymiennikiem ciepła 15 tys. zł. Ponieważ na forum Muratora wiele osób posiadających rekuperator sami wykonywali gwc, mój mąż też postanowił kupić tylko rekuperator. Ale rury do gwc są przewidziane i zamontowane, co widać w albumie. Cała centrala rekuperatora będzie znajdować się na stryszku, który przewidujemy mieć powyżej poddasza. W tym miejscu, czyli posadowienia rekuperatora, musi być doprowadzona końcówka rury kanalizacyjnej przeznaczona do odprowadzenia skroplin oraz gniazdo zasilające 230 V z uziemieniem. Czerpnia powietrza do wentylacji znajduje się w elewacji ogrodowej od lasu powyżej drzwi balkonowych, a wylot w garażu. Dlatego postanowiliśmy nie ogrzewać tego pomieszczenia. Jak narazie. Zobaczymy, jak to się sprawdzi.

Firma podziliła nam płatności na poszczególne etapy:

- 610 zł zaliczka - koszt wykonania projektu,

- 3000 zł - w dniu podpisania umowy,

- 4390 zł - koszt zakupu urządzeń

po tym etapie przekuwali się przez strop i montowali wszystkie rury

- 4000 zł - zakup, montaż i uruchomienie centrali wentylacyjnej płatne do rąk serwisanta w dniu dokonania odbioru i regulacji instalacji.

Okazało się, że przepusty w stropie, które przygotowaliśmy, były za małe, a w niektórych miejscach musieli przebijać się przez belki stropowe (w jednym miejscu, gdzie idzie rura od gwc i wentylacji). Ponadto projekt wszytkiego nie przewidził i rury szły troszkę inaczej (wyszło ich trochę więcej m.in. przez nasze zmiany, na przykład powiększonego pokoju).

Ostatni etap prac firma podejmie w terminie na życzenie kupującego, ale należy ich uprzedzić 2 tygodnie wcześniej.

Przepraszam, ale nie będę tu zamieszczać zestawienia wszystkich elementów wentylacji mechanicznej, bo tego jest za dużo.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś krótko o odkurzaczu centralnym.

Tak naprawdę to wybraliśmy firmę, która od momentu przedstawienia nam oferty wydzwaniała i przypominała o sobie blisko 4 miesiące. Regularnie co dwa tygodnie w poniedziałek wydzwaniali z miłym telefonem do mojego męża. O klienta naprawdę dbali i dało się ponegocjować.

Wybraliśmy system centralnego odkurzania BEAM składający się z jednostki centralnej 2750-lux, którą umieścimy w kotłowni pomiędzy kominem a ścianą zewnętrzną, z gniazd ssących (2 na dole we wiatrołapie oraz na rogu pod schodami od strony pokoju i 2 na górze na korytarzu przy drzwiach do pomieszczenia 2/2 i 2/3), elastycznego węża ze szczotkami (wersja luksusowa - przełacznik w rączce), z jednej automatycznej szufelki w kuchni pod zlewem (tzw. gniazdo podłogowe) i oczywiście systemu rur i kształtek. Proponowali nam drugą szufelkę w garażu, ale to jednak dodatkowy koszt.

Koszt całkowity systemu wyniesie nas 4437,29 zł z 7-procentowym vatem.

Na razie jesteśmy po etapie przekuć przez strop w jednym miejscu, przez ściany, podkuć w ścianach pod gniazda, klejenia oraz rozmontowania rur instalacyjnych PVC z dodatkiem elektrostatyku i chyba kabla. W ten sposób mogliśmy już otynkować ściany i wylewać posadzki. Jednostka centralna pojawiła się podczas montażu do sprawdzenia instalacji. Oczywiście zamontowana zostanie przed wprowadzeniem się do domu. Dlatego też do tej pory zapłaciliśmy firmie Aktiv Elektronik z Poznania część pieniędzy 2000 zł, reszta przed dokończeniem robót.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1-3 października 2005

Dekarze (podwykonawcy) jednak nam poprawią okna połaciowe. Jeszcze nie wiedzą kiedy, ale chyba głównemu wykonawcy zależy na tych ostatnich pieniądzach od nas.

Instalatorzy od grzejników, podłogówki, wody i kanalizy wreszcie kończą. Ostatnio szef dzwonił do Tadka, że coś chyba jest nie tak (chyba murarze wybudowali nam większy dom :D ), bo mu podłogówki wychodzi więcej. Okazało się, że pan, wyliczając ilość potrzebnej instalacji, przepisał z projektu powierzchnie użytkowe wszystkich pomieszczeń, a przecież powierzchnia podłogi jest znacznie większa. Zaznaczył, że wyjdzie tej podłogówki około 10 m2 więcej. Niestety nie ma w projekcie podanej całkowitej powierzchni podłóg, ale można samemu policzyć, tylko czy się będzie chciało. Pewnie z musu tak.

A ja, czytając dodatki Muratora Instalacje, byłam zaniepokojona, dlaczego nasze rurki od podłogówki są białe, a nie czerwone jak na reklamach Rehau. Już myślałam, że nam wciskają jakieś rurki od wody, już przejrzałam wszystkie napisy na tych rurach i w końcu na stronach Rehau znalazłam sytem Raubasic, w którym rury są rzeczywiście białe i w którym nie kładzie się takiej specjalnej folii.

Tadek jednak doczepił się do instalatorów. Swój styropian montowali do podbetonu kołkami i dziurawili nam izolacje przeciwwilgociową. Mają to powyciągać, połatać i inaczej przymocować.

Posadzki z jednodniowym opóźnieniem, ale wreszcie zaczną się wylewać. Właśnie Tadek szuka 3,6 t cementu i 28 t płukanego piasku o średnicy 0,2. Robocizna 14 zł/m2 brutto.

A my w sobotę wybraliśmy i zamówiliśmy na razie parapety wewnętrzne. Z montażem wyszło nam ok. 2300 zł. W garażu i kotłowni parapety z PCV - szary marmurek, w suszarni MDF biały, a reszta to konglomerat z marmuru o głębokości 20-25 cm, grubości 3 cm, a długość powiększona o 4 cm po 2 cm z każdej strony, oczywiście parapety zaokrąglone. Szukamy teraz parapetów zewnętrznych. Chciałabym jak najbardziej brązowe, podobne do mahoniowych okien. Granit nas rozczarował, choć najbardziej elegancki i trwały. Montażysta poleca nam zwykłe metalowe, ale one mnie nie przekonują. Już wolałabym z płytek ceramicznych. Tak więc szukamy ładnych parapetów zewnętrznych.

Zamówiliśmy też drzwi wewnętrzne 11 szt. Nie kupiliśmy do kotłowni drzwi technicznych tylko jakieś zwykłe Minimaxy z oferty Porty jak nam doradzili montażyści. Nie stać nas na piękne drzwi Toledo. Poszliśmy na kompromis i wybraliśmy wzór 11 Porta Natura kolor sapelli 4 z czterema szybami w pokojach i jedną szybą z tulejami wentylacyjnymi do łazienek z klamkami złotymi i złotymi nakładkami. Koszt bez rabatu z montażem ponad 12 tys zł. Rabat negocjujemy, ale 13% to już od dawna mamy.

Chyba na razie tyle.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4-5 października 2005

No to jesteśmy już po posadzkach. Wylali je w jeden dzień. Obliczyli, że powierzchnia podłóg wyniosła 245 m2. Zaczęli o 10, a skończyli o 19, w tym 1,5 h czekali na piasek. Niestety, w ciągu dnia dzwonili, że potrzebują więcej i cementu, i piasku, bo po pierwsze szef ekipy, która wykańcza nam dom, podał im mniejszą powierzchnię (powierzchnię użytkową), a po drugie strop nie był równy i w niektórych miejscach różnica wynosiła aż 2-3 cm. Tak przy wylewaniu stropu mieliśmy niezły cyrk. W jednej gruszce z betonem było na pewno za mało betonu 1,5-2 m3 i strop na środku był trochę cieńszy.

Wczoraj jeszcze od rana elektryk kładł na podłodze przewód do głośników do kina domowego, a instalatorzy siedzieli w kotłowni i robili próby ogrzewania podłogowego, grzejników, itd, a także wyciągali kołki ze styropianu.

Na budowie byliśmy już przed 17, a posadzkarze już robili kotłownie. Cała góra i prawie dół był zrobiony. W ostatnim pomieszczeniu garażu zabrakło piachu. Czekając, dostrzegliśmy, że brakuje kratki w kotłowni. Ale szef instalatorów dostał opieprz od Tadka. Znów będą gotową rzecz kuć, tym razem posadzki. Na koniec mieliśmy problem z zamknięciem bramy garażowej, ale się udało.

Posadzki wyglądają super.

cdn...

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...