agniesia 19.04.2005 14:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Coz Trach, nadal piszesz o poboznych zyczeniach zachowania wiernosci przez wszystkich. Piszesz pieknie, ale niestety nie zyjemy w Utopii. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 19.04.2005 14:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Jeżeli porywamy się na taki krok jak zdrada partnera , to na Boga chyba zdajemy sobie sprawę że wiąże się to z jakimiś konsekwencjami. Albo się przynamy i zostaniemy wyrzuceni z domu, albo siedzimy cicho i żyjemy strachem że kiedyś się w końcu to wyda. A czy partner zdradzający w trakcie aktu miłosnego myśli o swoich dzieciach? Raczej nie . Bo robiąc taki krok miedzy innymi ich zdradza ( rodzinę). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
trach 19.04.2005 14:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 agniesia, nie piszę nic o wszystkich. Piszę o sobie. A Ty czytaj to o sobie. Analizuj swoje nie cudze życie, inaczej to będą ploteczki a nie owocna dyskusja. Zresztą chyba piszę wyraźnie: choćby wszyscy robili inaczej... Właśnie zakładam, że większość nie będzie tak żyła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 19.04.2005 14:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 agniesia To co pisze Trach to piekne słowa i jak trudno być im wiernym, jak trudno te zasady wcielać w życie. Takie życie jak nam opisuje to bardzo trudne życie, wymagające dużo wysiłku i odwagi, odwagi w tym żeby je mimo przeróżnych pokus kontynuować w oparciu o te własnie zasady . A ludzie wolą iśc na skróty. Bo łatwiej. Paty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 19.04.2005 14:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 E tam. Ja mam zawsze pod górkę Ale trasy sie trzymam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agniesia 19.04.2005 14:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Oj Trach krecisz, najpierw piszesz o sobie, potem o wszystkim i wszystkich - polityka itp z postu wyzej, a teraz pouczasz. Ok. Wszystko co pisze, to jest moje zdanie, czy za kazdym razem musze dodawac IMO? Ploteczki? Hmm, to, ze wg mnie lepiej zalegalizowac, kontrolowac to ploteczki? Analizowac tylko swoje zycie? Przeciez o to chodzi, by patrzec i sluchac, dzieki analizowaniu innych widze przyczyne i skutek i moge wyciagnac wnioski, wnioski, ktore mi pomoga, tak wiec IMO nie masz racji piszac, ze nie powinnismy analizowac innych. Poza tym nie pisze o tym co przed, tylko komentuje fakt dokonany, bo uwazam ze wlasnie to co piszesz to sa starania, ktore nie wykluczaja np zdrady. Tak wiec uznaje je za piekne marzenia, pobozne zyczenia. Bo to czy sie udalo mozemy stwierdzic na lozu smierci, dopiero wtedy. Nie znam siebie i nie udaje, ze jest inaczej. Zawsze m,oglabym napisac: tak, wiernosc ucziciwosc malzenska, tak bedzie. ale prawda jest taka, ze wcale nie wiem jak bedzie. Moim zdaniem nie da się komuś powiedzieć o tym że go zdradziliśmy nie raniąc tej osoby. Lepiej dla niej aby żyła w nieświadomości. Moim tez. Co mi da to ze maz sie przyzna, jemu bedzie lzej, powiedzial, ciezar rozklada sie na 2 osoby i teraz juz 2 sa odpowiedzialne za to jak sie potoczy ich zwiazek dalej. co ma mi dac swiadomosc, ze maz mnie zdradzil? jeszcze ja mam dzwigac ten ciezar? codziennie patrzac na niego widziec oszusta? a moe kogos kogo nie potrafilam zadowolic (i moze jeszcze wspolczuc mu ze taki slaby biedulek)? no z jakiej racji? niech nosi to brzemie, a niech nie moze spojrzec mi codziennie w oczy majac poczucie winy, to chyba bylaby dobra pokuta? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 1950 19.04.2005 14:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 agniesia, tak właśnie!powiedzenie partnerowi którego się szanuje i było się z nim długi okres czasu, "wybacz ale zdradziłem Ciebie" jest jeszcze większym draństwem niż ta zdrada. no chyba że chcemy zrobić mu dodatkową przykrość ale wtedy już chyba o jakichkolwiek uczuciach i szacunku nie ma mowy. i co czując się już rozgrzeszony, przecież przyznałem się, mogę z motylkami a może w moim wypadku z chrząszczami polecieć dalej z kwiatka na kwiatek i później znowu kajając się wyznać żonie,"wybacz zdradziłem". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 19.04.2005 15:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 co ma mi dac swiadomosc, ze maz mnie zdradzil? jeszcze ja mam dzwigac ten ciezar? codziennie patrzac na niego widziec oszusta? a moe kogos kogo nie potrafilam zadowolic (i moze jeszcze wspolczuc mu ze taki slaby biedulek)? no z jakiej racji? niech nosi to brzemie, a niech nie moze spojrzec mi codziennie w oczy majac poczucie winy, to chyba bylaby dobra pokuta? A da Ci np. tą świadomość że człowiek z którym żyjesz nie jest Ciebie wart . Ze wychodząc za niego za mąż wierzyłas że będzie ci wierny. A on Cie oszukał i zdradził. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agniesia 19.04.2005 15:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 z chrzaszczami ... wlasnie nigdy nie wiesz co potem... jesli ktos byl zdolny do zdrady - pierwsza rana potem powiedzial w twarz, albo dowiaduje sie o tym w ogole - druga rana moje wybaczenie, a jego przejscie nad tym do porzadku dziennego - trzecia rana myslenie, ze juz ok, ja go kocham mimo wszystko, zawsze bede kochac i chociaz cierpie to wybaczam i jestem z nim - czy to juz nie jest kuszenie losu do kolejnego zranienia mnie? no bo przeeciez i tak wybacze... To jest oczywiscie moja wizja sytuacja ekstremalna, ale wlasnie na podstawie zwiazkow innych ludzi, czyli nie moge byc pewna, ze mnie nie bedzie dotyczyc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 19.04.2005 15:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Jeden nasówa się wnoisek. Żeby nie mieć kłopotów czy się przyznawać czy nie - najlepiej NIE ZDRADZAĆ. Paty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agniesia 19.04.2005 15:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 A da Ci np. tą świadomość że człowiek z którym żyjesz nie jest Ciebie wart . No akurat tego nie pomyslalabym, bo bedac z nim na dobre i zle zakladam, ze moze byc zle i nie rzuce, nie wygonie go, czyli nigdy nie uznam, ze nie jest mnie wart i nie moge z nim zyc. Żeby nie mieć kłopotów czy się przyznawać czy nie - najlepiej NIE ZDRADZAĆ. No oczywiscie, ale... patrz cala dyskusja wyzej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jareko 19.04.2005 19:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 No tak, agniesiu, tylko że rozrastanie się zjawiska nie oznacza w żadnym stopniu jego "normalnienia". Słowo "normalny" pochodzi od słowa "norma", czyli zasada, prawo. To że coś staje się powszechne i społecznie akceptowane nie oznacza, że staje się obowiązującą normą. pomijajac kwestie zdrady bo w tym wypadku o "normie" mowic nie mozna gdyz zmusic do niej nie sposob przy oporze materii - ale inaczej niz ty pojmuje norme. To nie jest tak ze obowiazujace "normy" wziely sie z sufitu - chyba ze mowimy o dekalogu i wierze w Pismo Swiete i postepowanie zgodnie z tym co tam nakazano. To efeky wielowiekowego rozwoju lub degradacji ludzkosci a jakiejs spolecznosci szczegolnie. Ale tez sami sobie ustalamy jakies "normy" w wyniku obserwowania otaczajacego nas swiata, wlasnych doswiadczen i przemyslen oraz pogladow. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
olinek 19.04.2005 19:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 A co 10 lat to jakas granica madrosci i doswiadczenia? bywa ze bardziej doswiadczony przez los zostal czlowiek ze stazem 5 lat niz ten ze stazem lat 20. Jak dla mnie w tym jakie mamy zdanie na temat zdradzac czy nie to nie staz tu gra role, tylko to jaki mamy charakter, temperament . Co innego jesli chodzi o to zcy wybaczyc zdrade. Tutaj sie zgodze ze staz malzenski i przebyte doswiadczenia moga miec wplyw na opinie. A masz już te 10 lat ? jak nie masz to sie nie odzywaj - zrozumiesz jak będziesz miała. Sorry ale lepiej napisz jaki masz staż PRZED takim postem bo niby dlaczego mamy dyskutować spoglądając na sprawę z różnych pułapów. Twój post uznaję za opinię: "jedynie słuszną: i "kategoryczną" - szkoda że za lat 10 nie będę mią okazji przeczytać Twego postu oceniającego miniony okres. Ja zakładam, że mogę się mylić i dobrze rozmawia mi się z ludźmi o podobnych założeniach. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agniesia 19.04.2005 20:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 A masz już te 10 lat ? jak nie masz to sie nie odzywaj - zrozumiesz jak będziesz miała. Nie wiem czy zauwazyles, ale jest to forum publiczne, i jesli Tobie sie to niepodoba to Twoj problem. Ja zakładam, że mogę się mylić i dobrze rozmawia mi się z ludźmi o podobnych założeniach Tu nie chodzi o to, zeby Tobie sie latwo rozmawialo, tu wymieniamy poglady i nie musisz sie zgadzac z nikim. Poza tym rozmowy tylko z ludzmi o podobnych zalozeniach moga rozwijac, ale nie musza, natomiast rozmawiajac z kims kto ma inne uczymy sie tolerancji i tak samo mozemy sie rozwijac. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
olinek 20.04.2005 05:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 A masz już te 10 lat ? jak nie masz to sie nie odzywaj - zrozumiesz jak będziesz miała. Nie wiem czy zauwazyles, ale jest to forum publiczne, i jesli Tobie sie to niepodoba to Twoj problem.. "Nie oddzywanie " zostało użyte w innym niż zinterpretowałaś kontekście i nie zamierzałem w ten sposób odbierać Ci prawa do zabierania głosu gdziekolwiek i kiedykolwiek. "] Ja zakładam, że mogę się mylić i dobrze rozmawia mi się z ludźmi o podobnych założeniach Tu nie chodzi o to, zeby Tobie sie latwo rozmawialo, tu wymieniamy poglady i nie musisz sie zgadzac z nikim. Poza tym rozmowy tylko z ludzmi o podobnych zalozeniach moga rozwijac, ale nie musza, natomiast rozmawiajac z kims kto ma inne uczymy sie tolerancji i tak samo mozemy sie rozwijac. Poglądy kształtują sie zależnie od otoczenia w którym się człowiek wychował - żeby zrozumieć czyjś pogląd to trzeba najpierw go wysłuchać i jeśli się czegoś nie rozumie wypada zapytać "dlaczego tak ?" - wypada również odpowiedzieć jak ktoś pyta lub zaznaczyć że odpowiadać nie chcesz - i dopiero taka rozmowa uczy tolerancji. A mnie zależy żeby Tobie się dobrze rozmawiało . Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 20.04.2005 05:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 A co 10 lat to jakas granica madrosci i doswiadczenia? bywa ze bardziej doswiadczony przez los zostal czlowiek ze stazem 5 lat niz ten ze stazem lat 20. Jak dla mnie w tym jakie mamy zdanie na temat zdradzac czy nie to nie staz tu gra role, tylko to jaki mamy charakter, temperament . Co innego jesli chodzi o to zcy wybaczyc zdrade. Tutaj sie zgodze ze staz malzenski i przebyte doswiadczenia moga miec wplyw na opinie. A masz już te 10 lat ? jak nie masz to sie nie odzywaj - zrozumiesz jak będziesz miała. Sorry ale lepiej napisz jaki masz staż PRZED takim postem bo niby dlaczego mamy dyskutować spoglądając na sprawę z różnych pułapów. Twój post uznaję za opinię: "jedynie słuszną: i "kategoryczną" - szkoda że za lat 10 nie będę mią okazji przeczytać Twego postu oceniającego miniony okres. Ja zakładam, że mogę się mylić i dobrze rozmawia mi się z ludźmi o podobnych założeniach. Pozdrawiam Ty zakladasz ze mozesz sie mylic? Nie odnioslam takiego wrazenia - zakladasz ze prawo do rozmowy maja tu ci co maja ponad 10 lat stazu malzenskiego. Zakladasz ze mozesz sie mylic i ze jednak ci co maja mniej tez maja cos do powiedzenia moze czasem zdarzyc sie ze wiecej niz ci maja stazu 15 czy 20? mowisz ze zakladasz ze sie mozesz mylic ale piszesz - masz wiecej niz 10 lat ? jak nie to sie nie odzywaj . Ja napisalam co mysle tylko i wylacznie. Ty zas kategorycznie przyjmujesz za sluszna swoja opinie i jak ktos sie z toba nie zgadza to ma sie nie odzywac. I uwazasz ze stwarzasz atmosfere milej dyskusji? Pogubiles sie chyba troszke. A jesli chodzi o staz - wlasnie 10 latek minelo nam w marcu. Ale tak jak pisalam wczesniej czy moj staz mial 5 lat czy teraz moje zdanie sie nie zmienilo - nadal stoje przy - nie zdradzaj. I jeszcze powiem tak - dla ciebie autorytetem sa ludzie ktorzy maja stazu wiecej niz 10 lat. Dla mnie autorytetem sa ludzie ktorzy zyja w zgodnym malzenstwie, z miloscia, zaufaniem i wiernoscia. Moga miec nawet 5 lat stazu, ale jesli ich malzenstwo jest dobre , zgodne moga byc dla mnie przykladem. Przyjmij do swiadomosci ze kazdy moze miec inny autorytet. Ja wyslucham tutaj zdania nawet panny czy kawalera , dyskusja jest bardziej obrazowa jesli wypowiadaja sie rozni ludzie, z roznych klas spolecznych , w roznym wieku . To jest moje zdanie i nie kaze nikomu zeby myslal tak samo. Przyjelam do wiadomosci ze dla ciebie wazny jest staz. Czytaj wiec i sluchaj tych postow ktore cie interesuja ale daj innym robic to samo. Ja ciebie stad nie wyganiam dlatego ze masz inne poglady niz ja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
olinek 20.04.2005 06:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 Wydaje mi się że nie zrozumiałaś tego co napisałem. Odeszliśmy od głównego nurtu wątku więc nie będę rozwijał dalej tej dyskusji. Życzę szczęścia w następnej 10 tce i każdej następnej też. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jareko 20.04.2005 06:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 no wlasnie - do meritum Sadze ze ciagle nie potrafimy ze soba rozmawiac. Gore biora emocje i wiara w jedynie sluszny sposob pojmowania swiata jak i totalny brak tolerancji na inny punkt widzennia. Rozmawiamy tutaj teoretycznie i wymieniamy zarowno swoje poglady jak i cos nie cos z wlasnego zycia odslaniamy by inny mogli na podstawie tych postow cos wyniesc dla siebie a nie narzucamy im jak maja postapic. Bylo o mowieniu partnerowi o zdradzie Mimo wszystko uwazam ze jak juz popelni sie ten blad (zalezy tez czy tak go postrzegamy w swiecie wlasnych wartosci) nie nalezy o nim partnerowi mmowic. Gdyby moja poprzednia nie powiedziala mi tego prosto w oczy podejrzewam ze zupelnie inaczej wygladalby caly nasz zwiazek i relacje miedzy nami. Odebralem to jako potwarz, Gdyby ktos z boku mi o tym powiedzial istaniloby tylko domniemanie zdrady - zwiekszenie czujnosci i chwila zastanowienia czy moze cos w naszym zwiazku jest nie tak. A w takiej sytuacji gdy slysze o tym od osoby ktora kocham wszystko traci sens. To juz nie domniemanie - to pewnosc i od tego momentu juz nic nie jest tak jak bylo. Zadra w sercu pozostaje na zawsze. I nie jest to odwaga ani szczerosc wyznania. Dla mnei to przerzucenie wlasnej chwili slabosci (czy jak to nazwiecie) na partnera. Juz dowiedzial/la sie. klopot z glowy, mozna zaczac zyc od nowa. Guzik prawda - nie da sie juz zyc od nowa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 20.04.2005 07:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 Jareko, według mnie sprawa nie rozgrywa się między mówić - nie mówić ale między być uczciwym - nie być uczciwym wobec drugiej osoby. Abstrahując od tematu przewodniego - nie można, według mnie oczywiście, dopuścić do tego, aby dać ciche przyzwolenie na okłamywanie partnera/partnerki życiowej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mwanamke 20.04.2005 08:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 A ja pozwolę sobie napisać coś innego...może to donnie pomoże? Bywa tak, że znikąd pojawiają się jakieś impulsy, te elektryzujące dotknięcia, ciśnienie i takie tam...wszyscy wiedzą o co chodzi a ze mnie poetka żadna Tylko że....wtedy rodzi się obietnica, obietnica nieziemskiej rozkoszy, wyobraźnia pracuje po dwóch stronach i naprawdę wymyka się spod kontroli....aż dochodzi do takiego momentu, że żadna najcudowniejsza rzeczywistość nie sięgnie tej obietnicy Gdyby donna uległa urokowi chwili wtedy, za pierwszym razem...byłoby pewnie cudownie, później miałaby już tylko wspomnienia i kaca moralnego Możliwe, że kac zniszczyłby urok wspomnień...to kwestia psychiki kobiety...ale tez każdego indywidualnie... Czekając na drugi raz, na okazję....buduje sobie tę niespełniona obietnicę..ja bym na tym poprzestała.....takiej czasem nie warto konfrontować z rzeczywistością... Ja tak kiedyś zrobiłam, i nie żałuję moralnych tematów nie poruszam..."Niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.