aha26 19.04.2005 14:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Mama po smierci taty czuje sie strasznie samotna.Mimo tego ,ze tata zmarl 4 lata temu to mama jeszcze teraz bardzo czesto za nim placze.Jak ja moge ja zostawic?Mama ma 52 lata i moglaby sobie kogos znalezc,ale nie chce bo bez przerwy mysli o tacie.No i ja nie mam wyjscia,szkoda mi jej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 19.04.2005 14:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Aha26 - nie zrozum mnie źle, ale na miejscu Twojego meża miałbym silne obiekcje w takim wypadku. Twoja mama nie potrzebuje Ciebie ale dobrego psychologa dzięki któremu od nowa nauczy się cieszyć się życiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agniesia 19.04.2005 14:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Aha, ale jak teraz ja wezmiesz do siebie, to juz nigdy sie nie 'usamodzielni' i nie znajdzie sobie kogos, chociaz jak napisalas moglaby. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aha26 19.04.2005 14:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Masz racje ,ja tez uwazam ,ze powinna skorzystac z pomocy psychologa jezeli w ciagu 4 lat nie poradzila sobie jeszcze z ta sytuacja,ale ona nie chce zadnych rad,ona tez wcale nie mowi,ze chce mieszkac ze mna.To ja poprostu sie o nia martwie i nie wyobrazam sobie zebym ja mogla zostawic skoro ona tak czesto placze . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 19.04.2005 14:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Rozumiem to i szczerze współczuję Twojej mamie. Jednak miej również na uwadze zdanie Twojego męża. To bardzo ważne i bardzo dużo można w ten sposób popsuć! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 19.04.2005 14:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Pozwole sobie mieć inne zdanie na tę kwestię Weź mame za rękę i zaprowadź do psychologa. Pomyśl, że jej nastroje mogą się udzielać pozostałym domownikom - chciałabys wtedy mieszkać w takim domu? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 19.04.2005 14:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 M@riusz ma 100% racji. Gdybyś miała szansę pomóc swojej Mamie, to jakaś poprawa byłaby widoczna już dawno. Pomoże jej tyko specjalista, a Wy musicie dbać o atmosferę i radość w swoim domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aha26 19.04.2005 14:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Wiem,ze macie racje.Porozmawiam z mama delikatnie dzisiaj o takiej wizycie,moze sie zgodzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 19.04.2005 14:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Wiem,ze macie racje.Porozmawiam z mama delikatnie dzisiaj o takiej wizycie,moze sie zgodzi. Powiedz jej, że jej smutek dotyka także wzystkich innych i jeśli nie chce zrobić tego dla siebie, niech to zrobi dla Ciebie. Życzę powodzenia! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aha26 19.04.2005 14:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 Dziekuje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojtek62 19.04.2005 15:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2005 nie mam nic przeciwko mieszkaniu z teściową - na etapie projektu przewidziałem pokój z łazienka i mozliwościa osobnego wejścia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 20.04.2005 11:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 hmmm, a ja na wszelki wypadek na etapie projektu kazalam zaprojektowac poddasze. Jest duze, mozna w nim zrobic 2 pokoje, kuchnie i lazienke. Gdyby cos bedzie jak znalazl. Nie jestem na dzis za mieszkaniem z tesciami czy nawet moimi rodzicami ale nie jestem pewna co bym zrobila gdyby. Zreszta moi rodzice chca mieszkac sami .Tescie tez. Moi jak bylam panna zawsze mowili - "jak sie pozenicie , powychodzicie za maz to wiedzcie ze z nami mieszkac nie bedziecie. Malzenstwo musi mieszkac samo, szczegolnie pierwsze lata po slubie" Wtedy sie na nich zloscilam ale teraz wiem dlaczego tak mowili. Zreszta oni doswiadczyli mieszkania z rodzicami - malo rozwodem sie nie skonczylo. 5 lat po slubie dostali wlasne mieszkanie i zyja szczesliwie do dzis juz 32 lata razem Moi rodzice mowia nadal - nie bierzcie nikogo do swojego domu, mieszkajcie sami. Ladnie i pieknie jest przez pierwszy miesiac a pozniej zaczynaja sie zgrzyty w wiekszosci przypadkow. Sa tez rodziny zgodne ale oni znaja swoja corke ( mnie) wiec ... A ze oni racje maja zawsze jak sie okazuje pozniej, wiec za ich rada jak na razie obstaje przy mieszkaniu bez rodzicow. Jesli rodzice bede naprawde potrzebowac pomocy, beda np. chorzy, niesamodzielni nie odmowie im dachu nad glowa - tak mysle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aaa 20.04.2005 12:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 Mieszkać! Chyba, że nienawiść istnieje i nie można prowadzić dialogu. Czytam te wypowiedzi na "nie" i jestem coraz bardziej przerażona. Może tak wiecej empatii? Kieruję te słowa do tych super młodych i zdrowych i egoistycznych. Jak się będziecie czuć za ileś tam lat będąc na miejscu swoich obecnych rodziców? Macie dzieci? Kochacie je, pieścicie, wycieracie pupy, zasmarkane nosy? Za te ileś lat powiedzą Wam - "Spadaj stary na drzewo"- bo chce mieszkać sam. "Czas" jest sprawiedliwy , każdy musi umrzeć i każdy wcześniej (większość) musi być stary, a starość to choroby, różne. Inaczej z pupcią niemowlaka i inaczej z pupcią schorowanej mamy czy taty. Poza tym mieszkając pokoleniowo dajemy dzieciom pozytywy i negatywy. Pokazujemy jakie relacje zachodzą miedzy ludźmi, jakie konflikty i jak się je rozwiazuje. Nikt nie mówi , że takie życie to sielanka, ale jeżeli w rodzinie jest umiejętność prowadzenia wyżej wspomnianego dialogu to wiele znaczy. Poza tym kontakt dzieci z dziadkami jest nieocenioną pomocą dla nas - rodziców. Sytuacja, kiedy mieszkamy w mieście w rówżnych blokach, ma wtedy zrozumienie, że chcemy byc sami, ale w domu, nawet tym najmniejszym zawsze jest na tyle luzu aby znaleźć ciszę i spokój. Zacznijmy szanować to , co mamy najcenniejszego, RODZINĘ! Odszedł nasz PAPIEŻ i czego od niego się nauczyliśmy? Chyba niewiele. Ale zawsze można to zmienić, życie jest piękne i tak krótkie , słońce wschodzi i zachodzi codziennie, i świat nie stanie kiedy nas zabraknie. Pozdrawiam, mama Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 20.04.2005 12:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 A mieszkalas z mezem i dziecmi z rodzicami?To ze ktos nie chce aby rodzice mieszkali z nim lecz sami to nie znaczy przeciez ze ich nie szanuje, co ty piszesz? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agniesia 20.04.2005 12:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 To jest naturalna kolej rzeczy, kiedys ja odeszlam z domu, kiedys moje dzieci odejda na swoje, pytanie bylo czy mieszkac z rodzicami dlatego, ze budujesz domek? z jakiej racji? kiedys jak nasi rodzice sie zmecza zyciem, nie beda juz samodzielni to zawsze maja pokoj w naszym domu, co nie znaczy ze mamy ich odrazu zabierac do nas po wykonczeniu wnetrza. Oczywiscie wiele rodzin mieszka trzypokoleniowo, ale to nie znaczy ze kazdy tak musi mieszkac, kto zbudowal domek. Co innego gdy moja mama (jedna czy druga) wymaga opieki, a co innego jak ktos sie nudzi i zamierza mi w garnki zagladac i kontrolowac bielizne w szafie. Skoro mozemy dzis mieszkac w osobnych mieszkaniach to dlaczego nie mozemy mieszkac osobno za pol roku, jesli nadal jestesmy zdrowi i nic poza budowa sie nie zmienilo? Niech kazdy robi jak chce i tyle. A co do empatii - czy ktos wiedzac, ze nie lubie ludzi wykazuje sie empatia pakujac sie mi do domu bez zaproszenia? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aaa 22.04.2005 10:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2005 Mieszkam "gromadnie" od zawsze. I tu być może problem, że nie wyobrażam sobie innego życia. Czasem jest miło a czasem wiecej niż nie miło. Ale Bezpiecznie. Poza tym to moje zdanie , a zdań, tyle ilu ludzi. Pozdrawiam, mama Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 22.04.2005 12:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2005 Musi być mamuśka masz b. ciche meble, co nie skrzypią. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 22.04.2005 14:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2005 Mama - za przeproszeniem, pierniczysz farmazony. Już gdzies tu pisałem, że miłość i szacunek do rodziców nie oznacza automatycznie zabierania rodziców do domu, tym bardziej, że mają własny i na głowę im się nie leje. Upada również argument o opiece. Lepszą opiekę zapewni im wynajęta pomoc - opiekunka - niż ja, będący czasem po 14 godzin poza domem. Ale to wszystko opisałem w innym wątku, nie pamiętem już nazwy, ale też coś z teściową było Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojtek62 22.04.2005 15:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2005 Mriusz,gdyby wszystko opierać na zapewnieniu opieki to ok Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 22.04.2005 18:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2005 A gdyby się uczciwie zastanowić nad odczuciami wszystkich zainteresowanych, wliczając w to synowe i zięciów? Sielanka zdarza się nagminnie - ale głównie w kinie familijnym..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.