Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Budujesz dom - co sprawiło ci największy kłopot?


Recommended Posts

Najbardziej wkurzają mnie fachowcy z uprawnieniami.

 

Tam gdzie jest wolny rynek jest już w zasadzie normalnie (płace - wymagam, konkurencja cenowa, itd...). Ale tam gdzie potrzebny jest jakiś kwit z okrągłym stemplem zaczyna się stare chamstwo.

 

Dotyczy to szczególnie mediów - przychodzi taki fachowiec i w żywe oczy mi mówi, że za zasypanie kawałka rury (rów wykopany, materiały moje) mam zapłacić 3 tysiące, a za odejście (5 metrów rury PCV Q32, studzienka, zawór i wodomierz) drugie tyle. A wszystko dlatego, że w wodociągach, gazowniach i zakładach energetycznych rządzą sitwy - jak my ci zrobimy to cacy, jak kto inny to ci nie odbierzemy.

 

I wogóle - budowanie to fajna sprawa (tylko czas i pieniądze...), a najgorsze są kontakty z wadzą. Byle niunia w magistracie albo misio z uprawnieniami jak poczują, że coś od nich potrzebujemy, zaczynają się zachowywać jak 15 letnie rozkapryszone panienki.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 72
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

On 2002-10-10 14:21, redakcja wrote:

Co sprawiło Ci największy kłopot?

 

- wybór działki

 

D: zero problemu działke dostałem w spadku :smile:

 

- wybór projektu i technologii

 

D: to byłe domena żony aczkolwiek niejako przy okazji przejżałem parę metrów różnych czasopism

 

- znalezienie wykonawców

 

D: był problem ale niewielki, w przypadku murarzy prawie od razu trafiliśmy w dziesiątkę są the best !!!!

 

- zorganizowanie budowy

 

D: na początku budowy wziąłem urlop i wszystko załatwiłem

 

- zapewnienie skutecznego nadzoru

 

D: szczerze mówiąc nie ma takiej potrzeby, aczkolwiek mam inspektora

- pogodzenie pracy i budowania

 

D: to moja największa bolączka i z tego powodu rodzą się rozmaite problemy, szczególnie że sam kupuję cały materiał

 

- zapewnienie ciągłego finansowania budowy

 

D: w 100 % finansuję z kredytu ale podejrzewam że kłopoty się zaczną w momencie jak skończy się kretyd a ja będę w połowie budowy :sad:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwięcej problemów stwarza mi podjęcie... każdej decyzji. Bardzo długo rozważam wszystkie możliwości (czytam, dzwonię, rozmawiam, wertuję różne wątki na Forum - po hasłach), a potem męczę siebie i rodzinkę, na co się zdecydować. Tak było od początku (wybór działki, projektu, ekipy), jest teraz (drzwi, okna, brama, kafelki itd) a i pewno tak samo będą wyglądać następne etapy, tyle, że nastąpią z większą częstotliwością! Mój ty Panie, jak ja to przetrzymam.... Oddając sprawiedliwość losowi, wszelkie formalności papierkowe - jak dotychczas -przeszły absolutnie bezboleśnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KASA i URZĘDY.

Żona załatwiała zgody na wcinkę do gazu i wody.

Facet z gazowni, który ma nam to robić sądził, że się rozmyśliliśmy.

 

A żona nie zmarnowała ani jednego dnia.

Wszystko było na czas. Jak mówili, że pozwolenie będzie na czwartek to w czwartek byliśmy po odbiór. Potem starostwo, potem urząd miasta, potem pokój, 9 potem pokój 15, potem pieczątka zielona, a na koniec podłużna. Rzygać się chciało.

Nie dałem nawet ziarenka kawy urzędasowi, ale wtedy to trwa tyle, że nawet ludzie, którzy w tym siedzą dziwią się, że tak długo.

 

Pod koniec patrzyłem na urzędasów z politowaniem.

Wszystko przepomina mi sytuację z "Alternatywy 4" jak Pawlik starając się o mieszkanie musi donosić kolejne kretyńskie papiery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o naszą budowę, to prawie wszystko idzie tak jakoś "pod górkę" :smile:. Wydaje mi się że największym problemem było zorganizowanie przyłączy, mimo że media były 5 metrów od granic działki. Chodzi oczywiście o załatwianie zgód właścicieli prywatnych dróg, dogadanie się z sąsiadami ( im więcej jest chętnych do "zrzutki", tym trudniej dojść do porozumienia ). "Bujamy" się z tym już od lutego, ale jak dobrze pójdzie to może wkrótce i ten temat doczeka się szęśliwego finału.

 

[ Ta Wiadomość była edytowana przez: Becik dnia 2002-10-16 09:45 ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Działkę dostaliśmy od rodziców żony wraz z uprzykrzającą życie przypadłością - wysoki poziom wód gruntowych. Rodzi to ciągle wydłużający się łańcuszek problemów.

 

Przy realizacji jednym z największych problemów było znalezienie dobrych wykonawców do kolejnych etapów prac budowlanych. Zadowolony właściwie jestem jedynie z tynkarzy zewnętrznych (na razie) i gipsiarza - malarza. Bardzo stresujące jest rónież odkrywanie błędów: projektanta, własnych, wykonawców - co z nimi zrobić, jak naprawić, czy tak można zostawić, jakie będą skutki.

 

Finansowym problemem nr 1 jest przekroczenie wszystkich planowanych wydatków - świadomość że kupuję dla siebie i na lata nie pozwala mi kupować materiałów lichych i najtańszych, a skutek jest taki, że muszę wprowadzić się do niewykończonego w 100% domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największym problemem byli wykonawcy. W pewnym momencie odkryłem, że w moim domu zorganizowano dom gry, a główny majster przegrał swojego Poloneza, zastawił w lombard. Ale żeby nie było tak pesymistycznie, to powiem, że pożyczyłem mu pieniądze żeby wykupił samochód z lombardu. Odpracował je potem na mojej budowie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u nas jaokoś się dobrze wszystko potoczyło na początku, niestety końcówka jest gorsza. Natomiast podczas budowy mielismy farta w doborze ekip, każda okazała się dobra w swoim fachu, nie mieliśmy żadnych ( no prawie żadnych) zastrzeżeń. Kłopoty mieliśmy tylko z czasem swoim- organizowanie życia codziennego i budowy domu oraz z czasem fachowców- jak był dobry to go podczas wykonywania robót potrafiło nie być tydzień. A ponieważ nie mamy zbyt dużo kasy to nie byli to drzodzy fachowcy, więc oprócz naszych robót mieli porozpoczynane inne. Więc lawirowali między nasza budową a drugą. Problemem dla nas dość sporym okazał się brak mieszkania, ponieważ nie mamy swojego a na wynajęcie nas nie stać, została nam niestety tułaczka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku największym problemem było załatwienie przyłącza energetycznego.

Poza tym że ludzie w BOK-u pracuję do 13 - 14 to jescze musiałem rysować mapkę okolicy swojej działki wraz z zaznaczonymi słupami i na dodatek musiałem też znaleść stacje trafo zasilajaącą moja okolice i jej numer.

Nie mówię już o okresie oczekiwania na przyłącze który trwa pół roku.

P.S.

Tak ogólnie to żeby załatwić jakieś media to trzeba się nieźle nachodzić i uzbroić w cierpliwość

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekipy, ekipy i jeszcze raz ekipy. Zarozumiali partacze, którzy niby wszystko wiedzą.

Praktycznie trzeba nad takimi stać i kontrolować każdy ich krok. Jak pojawi się robota, którą następnie zalewa się betonem lub zasypuje ziemią to należy patrzeć na każdy ruch ręki.

Niestety tacy goście potrafią schrzanić wszystko.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W naszym przypadku chyba największym problemem jest pogodzenie budowy i życia codziennego czyli praca, malutkie dziecko, rodzina i przyjaciele. Budowa wymaga prawie całkowitego poświęcenia wolnego czasu, którego i tak jest niewiele. Dni uciekają tak szybko, a tak dużo jest zawsze do załatwienia, ale już niedługo wiosna i przeprowdzaka do wymarzonego domku, niech to będzie rekompensatą za wszelkie problemy które trzeba pokonać aby osiągnać cel.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie to było tak:

-koniec listopada 2001 zapada decyzja o budowie (wiadomo Vat)

-5 grudnia kupujemy działkę (nie kupujcie nigdy w zimie!)

-7 grudnia wybieramy projekt (na łeb na szyję, Boże spraw aby ten projekt nie miał więcej błędów, niż te, które już znalazłam!)

-do końca grudnia 2001 (DWA TYGODNIE) załatwiamy wszystkie pozwolenia, bez łapówek ale i bez życia osobistego, całe dnie jeździliśmy od biura do biura, od drzwi do drzwi. Sami woziliśmy pisma zamiast korzystać z usług poczty ale udało się

-w kwietniu 2002 zaczynamy budowę - na działce woda po kolana, odwodnienie i osuszenie działki trwa z przerwami do września

-stan dzisiejszy: ściany piętra, w przyszłym tygodniu już będzie sufit!

Podsumowanie: gdybym wierzyła urzędom do dzisiejszego dnia czekałabym na pozwolenia, ale determinacja nasza była mocniejsza (mamy po 25 i 26 lat !)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
Wydeje mi się, że Redakcja źle uszeregowała pytania. Mnie osobiście najbardziej podczas budowy "przeszkadzała nieuczciwość techniczna sprzedawców i wykonawców. Pozostałe problemy można sklasyfikować jako problemy "życia codziennego". Przecież codziennie, załatwiająć jakąkolwiek sprawę musimy dostarczyć wymagane dokumenty, systematycznie brakuje pieniędzy. Gdy wykonawca żądał furmanki pieniędzy lecz swoją robotę wykonał zgodnie ze sztuką budowlaną to byłem naciągnięty na pieniądze. Natomiast jak posadzki po roku się opuszczają to zostałe oszukany. To uważam za największy problem naszego budownictwa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydeje mi się, że Redakcja źle uszeregowała pytania. Mnie osobiście najbardziej podczas budowy "przeszkadzała nieuczciwość techniczna sprzedawców i wykonawców. Pozostałe problemy można sklasyfikować jako problemy "życia codziennego". Przecież codziennie, załatwiająć jakąkolwiek sprawę musimy dostarczyć wymagane dokumenty, systematycznie brakuje pieniędzy. Gdy wykonawca żądał furmanki pieniędzy lecz swoją robotę wykonał zgodnie ze sztuką budowlaną to byłem naciągnięty na pieniądze. Natomiast jak posadzki po roku się opuszczają to zostałe oszukany. To uważam za największy problem naszego budownictwa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej chwili (wykopy-podbeton)największą bolączką jest brak utwardzonej drogi dojazdowej.Droga jest, ale miękka i nie ma mowy o tym, żeby przejechała nią gruszka i pompa.Muszę czekać, aż będzie sucho tj. do maja-czerwca.To całkowicie deorganizuje mi budowę.Zgodzam się z moimi przedmówcami,że trzeba wszystko przypilnować i patrzeć na ręce pracownikom, niestety : Pańskie oko konia tuczy.I to odnosi się do całego naszego budownictwa.I druga przeszkoda - znana wszystkim - brak kasy.Pozdrawiam ciepło!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja na razie bez problemów - etap: robi się więźba. Działki szukałem 5 miesięcy, zakup działki grudzień 2001, budowa od poł. września 2002. Fachowcy OK (na szczęście to opinia kierownika budowy), materiały i hurtownie Ok (rabaty, odbiór materiału, którego zamówiono za dużo, transport na telefon i na kredyt itp.). Wkurzający był jakś urząd, głupie godziny urzędowania i sąd (nie odpowiada na listy bo brak funduszy na znaczki). Kłopoty: brak porządnej drogi dojazdowej i rozterki, czy coś możnaby zrobić inzczej, lepiej. Jak wykle pomocny bywa Murator i Forum. Chyba większe klopoty bedą z wykończeniem (żona).

mironmk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...