julcik 20.04.2005 22:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 Byłam w "lepszym"centrum handlowym(renomowane,markowe sklepy) i przydarzyła mi się taka oto historia.Kupowałam coś w pośpiechu w piekarnio/ciastkarni obładowana zakupami z małym dzieckiem obok.Już miałam odejść od lady,gdy spadła mi jednorazówka z sokiem w szklanej butelce.Wszystko się rozciapkało,zrobiło mi się głupio i zaczęłam zbierać szkło.Jak z grubsza pozbierałam (sprzedawczynie 2 niezbyt zainteresowane,miny nieciekawe,sklep w pasażu,nie jako zamknięte pomieszczenie0)to zapytałam się pani co w tej sytuacji.Pani poinformowała mnie,że muszę poszukać kogoś z ochrony,powiedzieć co się stało i gdzie ,to wezwą sprzątaczkę.Tak też zrobiłam.W kolejce stały dość młode kobiety z dziećmi i jedna skomentowała"szczyty,pani nie powinna się tym zajmować,przecież takie rzeczy się zdażają".Co o tym myślicie?A tak na przyszłość może ktoś wie jak taka sytuacja wygląda od strony np.prawnej jeżeli np.stłuczemy coś w sklepie lub nasze dziecko,rozlejemy coś.Lepiej wiedzieć jak się zachować i nie dać sobie w kaszę dmuchać.Mądry Polak po szkodzie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 20.04.2005 23:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2005 Było to dość dawno. Czekałem na lotnisku w Sztokholmie na samolot do Warszawy. Opóźnienie spowodowane mgłą trwało kilka godzin. Pasażerów poproszono do baru na posiłek. Nałożyłem sobie na talerze (czasy u nas były kartkowe) i przed samą kasą, gdzie miałem okazać bilet do Warszawy, taca ze specjałami... wylądowała na podłodze. Zanim ochłonąłem z zaplecza wyskoczył Szwed o bardzo ciemnej karnacji skóry, , rzucił fachowym okiem na to co leżało na podłodze i po chwili nowa taca z identyczną zawartością czekała na mnie przy kasie. W tym samym czasie czarnoskóra Szwedka uprzątnęła bez słowa, ale z uśmiechem, rozmaśloną na podłodze zawartość mojej tacy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Teska 21.04.2005 06:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 ...bo tak byc włąsnie powinno.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
osowa 21.04.2005 06:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Południowa część Niemiec , upalne popołudnie- bardzo duży sklep z ubraniami ...Na czwartym piętrze dział dla maluchów – nigdy nie mijam go obojętnie: obwieszona do granic możliwości ubrankami w różnych kolorach, trzymając w jednej dłoni pasujące buty, a w drugiej przeuroczy kapelusik do zestawu - stoję na wpół żywa w kolejce do kasy. Za mną kobieta huśtające zaciekle wózek spacerowy. Dziecko grymasi , kręci się niespokojne- nie pomagają kołysania ani uspakajające słowa... po chwili hmm... rozlega się charakterystyczny dźwięk i roznosi w błyskawicznym tempie bardzo nieprzyjemny zapach – oglądam się do tyłu. Moim oczom ukazuje się treściwa plama - spis pokarmowy dwulatka . Nie będę się rozwodzić jak zareagował na to mój żołądek – faktem jest, że ledwo się powstrzymałam. Siłą woli przestałam dzielnie w oczekiwaniu do kasy, bijąc się w myślach z chęcią natychmiastowego opuszczenia lokalu. Obserwowałam całą sytuację. Panie z kasy błyskawicznie zadzwoniły po obsługę – zjawiła się w ilości sztuk dwie :z pełnym wyposażeniem -wiadro, mopy , szmatki - czystościowy arsenał składający się z kolorowych płynów przypchały na wózku . Z całym bałaganem rozprawiły się bez słowa, w oka mgnieniu podłoga ponownie zalśniła urokiem gresu , a w powietrzu unosił się już tylko aromat morskiej bryzy skondensowanej w areozolu- uwolniony ku uciesze wszystkich świadków przez dłonie kasjerki .A kobietę z maluszkiem zaprowadzono na tył sklepu -do specjalnego pomieszczenia z akcesoriami jak w najlepiej urządzonym pokoju dla noworodka ( przewijak, środki czystości , umywalka itd..) , gdzie mogła zadbać odpowiednio o higienę swojej pociechy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
julcik 21.04.2005 06:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 No właśnie,tak powinno być.U nas niestety jeszcze chyba nie wszędzie tak jest.Wiem,że np.w McDonald's mają takie zasady,że jak np.klient wyleje napój ,to wymieniają na nowy i sprzątają bez słowa.Akurat McDonaldsa nie jestem fanką,ale zasady mają z zachodu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
em_p 21.04.2005 06:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 sprzątać nie musisz, ale za szkody odpowiadasz Ty... Chyba że butelka spadła z powodu złego ustawienia na półce np.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 21.04.2005 07:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Zalezy gdzie, wyleje, jak doniesie na stolik, to może sie bujać. W sklepach duzych, jest przewidziana pula na rzeczy zniszczone. Ale zanim pojawi się ktoś z obsługi, to wszystko ludzie rozdepczą. Brrr, dlatego tak nie lubie supermarketów. Są różni rodzice i różne dzieci. Niektóre rzeczywiście nieznośne, rodzice pozwalają im na wszystko i po wizycie takiej "rodzinki" sklep wygląda jak po trzęsieniu ziemii. Ciekawe, czy też uważacie, że za zniszczone towary ma płacić właściciel Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
em_p 21.04.2005 07:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 hm, to nie tylko kwestia naszego "widzimisię" kto ma płacić za niechcące zniszczenie towaru w sklepie, te kwestie reguluje Kodeks Cywilny. Wszystko tak naprawdę zależy od sklepu -są takie, które posprzątają, zaliczą stratę w koszty i nie będą obciążać klienta, są takie, które natychmiast naślą ochroniarza, który zapłatę wyegzekwuje. Wczoraj w Ikei byłam świadkiem, jak pan wjechał wózkiem dzieciecym w stosik ceramicznych miseczek... Pan chciał płacić za pobite, ale obsługa stwierdziała, że wliczą to w koszty, kazdemu może sie zdarzyć... Pan na pewno stanie się teraz wiernym klientem, żeby spełnić poczucie obowiązku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 21.04.2005 08:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 A moja niespełna roczna córeczka siedziała sobie w wózku w Praktikerze i poszukiwała sobie zajęcia. Wszystko było takie ciekawe... W pewnym momencie rodzice (czyli my) nieostrożnie ustawili wózek zbyt blisko półki i wdali się w dyskusję z panią z obsługi. Tymczasem pociecha zauważyła coś ciekawego w zasięgu jej rączki. Sięgnęła. Niestety przedmiot okazał się cięższy niż się spodziewała i z hukiem wylądował na podłodze. Szybko oceniwszy, że dziecku nic się nie stało spojrzałam na podłogę, usiłując rozpoznać w rozbitych szczątkach co to było. Ze złym przeczuciem chwyciłam z półki coś w tym samym kolorze i zrobiło mi się ciepło - to coś było brzydkie, nie mogłam zgadnąć, do czego służyło i kosztowało ponad 50 zł. Z rezygnacją popatrzylliśmy po sobie gotowi zapłacić za własną nieuwagę, ale miła pani z obsługi wzięła resztki od nas i... tak się skończyło. Do dzisiaj nie wiem, co to było, wyglądało jak pojemnik na serwetki, ale najwyraźniej było przeznaczone do łazienki.Nie powiem, że od teraz będę kupowała tylko w Praktikerze, ale ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niciacia 21.04.2005 08:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Jeśli to była twoja butelka - za którą zapłaciłaś i panie były delikatnie mówiąc niegrzeczne, to trzeba było powiedzieć: oj, przepraszam, ktoś musi to chyba posprzątać, do widzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 21.04.2005 09:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Ciekawe, czy też uważacie, że za zniszczone towary ma płacić właściciel Przeciez wiadomo, ze nie placi wlasciciel tylko pozostali klienci, bo wlascicielowi sie musi wwszystko kalkulowac. Tyle, ze odbieglismy od tematu. Bo soczek jak rozumiem byl calkowicie prywatny i juz zaplacony a kwestia dotyczy sprzatania po kliencie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 21.04.2005 09:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Rany, przecież jeżeli wliczy sobie w koszty, to oznacza, że za to zapłacił. Piszę tu o małych sklepach, bo wielkie centra przerzucaja takie kosztyu na......dostawców. To tak, jakbyscie o tym nie wiedzieli. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 21.04.2005 09:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Rany, przecież jeżeli wliczy sobie w koszty, to oznacza, że za to zapłacił. Nie zupelnie. Jesli z gory zaklada, ze bedzie takie rzeczy "wliczal w koszty" a w dodatku zaklada, okreslony zysk, to musi przyjac odpowiednio wysokiem marze, zeby mimo kosztow miec zysk. Finisz jest taki, ze za wszystko i tak zaplaci klient. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
julcik 21.04.2005 10:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Tak niciacia tak miałam zrobić,ale nie zrobiłam,tylko zabawiłam się w sprzątaczkę.Sok był mój,kupiony gdzie indziej ,a rozbił się przez nieuwagę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niciacia 21.04.2005 13:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Tak niciacia tak miałam zrobić,ale nie zrobiłam,tylko zabawiłam się w sprzątaczkę.Sok był mój,kupiony gdzie indziej ,a rozbił się przez nieuwagę. Człowiek uczy się przez całe życie i jeszcze ... umiera A wiem, że potem, jak człowiek zrozumie, że był za grzeczny to czuje mały niedosyt Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 21.04.2005 13:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 OK, ale co w sytuacji, kiedy butelka nie była nasza, tylko np. niechcący strąciliśmy ją z półki torebką? Czy mamy iść dalej i udawać, że to nie my (strasznie mnie wkurzają tacy, co widzą, że zrobili szkodę, ale jak się rozejrzą, i wydaje im się, że nikt nie widział, to szybko się oddalają z miejsca wypadku), czy przyznać się komuś z obsługi i uczciwie uregulować wyrządzoną szkodę? Prawdę mówiąc, to bałabym się po prostu uciec i nie zapłacić, przecież maja kamery, ochronę, wstyd by mi było, jakby mnie przy kasie zgarnęli. A swoją drogą, to też mnie drażnią złodzieje sklepowi, tacy, co to tu winogronko skubnie, tu orzeszka, tu coś, tam coś, że to niby "na spróbowanie". Potrafi taki stać 10 minut i obżerać się winogornami, truskawkami, orzechami łuskanymi... Dla mnie to po prostu kradzież. Towar do spróbowania podają hostessy. Za takich złodziei tez płacą wszyscy klienci. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 21.04.2005 13:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 OK, ale co w sytuacji, kiedy butelka nie była nasza, tylko np. niechcący strąciliśmy ją z półki torebką? No coz to nie jest tematem tego watku, ale skoro nalegasz... Uwazam, ze kultura i przyzwoitosc nakazuje 'sprawcy' zachowac sie w okreslony sposob. Co z tym zrobi wlasciciel czy obsluga sklepu to osobna sprawa. A swoją drogą, to też mnie drażnią złodzieje sklepowi, tacy, co to tu winogronko skubnie, tu orzeszka, tu coś, tam coś, że to niby "na spróbowanie". Potrafi taki stać 10 minut i obżerać się winogornami, truskawkami, orzechami łuskanymi... Dla mnie to po prostu kradzież. Towar do spróbowania podają hostessy. Za takich złodziei tez płacą wszyscy klienci. Oczywiscie w tej kwestii zgadzam sie z Toba. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 21.04.2005 14:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 OK, ale co w sytuacji, kiedy butelka nie była nasza, tylko np. niechcący strąciliśmy ją z półki torebką? No coz to nie jest tematem tego watku, ale skoro nalegasz... Uwazam, ze kultura i przyzwoitosc nakazuje 'sprawcy' zachowac sie w okreslony sposob. Co z tym zrobi wlasciciel czy obsluga sklepu to osobna sprawa. Tak, więc wracam do wątku. Moim zdaniem, jeśli stłukliśmy NASZĄ butelkę z NASZYM sokiem, to jeśli jest to mały sklep i łatwo znaleźć kogoś z obsługi, lub pani nas śledzi między półkami (w niewielkich sklepach typu Biedronka panie które akurat nie siedza na kasie łażą za klientami jak za potencjalnymi złodziejami, co też mnie doprowadza do pasjii), można przeprosić po prostu i tyle. W iwekszych, gdzie nigdy nikogo nie ma, albo wszyscy są "z innego działu", chyba spokojnie można machnąć ręką, od sprzątania są służby porządkowe. Napewno nie bawić się w sprzątaczkę. Jak goszczę kogoś u mnie w domu i on coś stłucze albo rozleje, rozsypie itp., to nie oczekuję, że sam po sobie posprząta. Jest u mnie i to ja sprzątam i to samo chyba odnosi sie do sklepu. Zreszta ja też, płacąc za towar, płacę w jakimś tam stopniu za pracę obsługi sprzątającej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wowka 21.04.2005 15:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Kiedyś w Atenach na Place weszliśmy do małego sklepiku by "kupić co nieco". Był to jak już wspomniałem mały sklepik z bardzo wąskimi przejściami między regałami. Przez nieuwagę strąciłem plecaczkiem butelkę wina. Natychmiast podbiegł ktoś z personelu i posprzątał rozbite szkło. Z koszykiem podszedłem do kasy gdzie doliczono mi do zakupu wartość stłuczonego wina (prawie 8 € ). Oczywiście bez sprzeciwu zapłaciłem. Nie sądzę by za moje gapiostwo/nieuwagę miał ponosić straty właściciel sklepu. Wiem, że w marketach często jest inna praktyka. Takie straty są wliczane w koszty działalności. Niemniej czytałem w prasie o takich przypadkach gdy kamery ochrony marketu rejestrowały klientów rozrywających opakowania by przyjrzeć się jakiemuś produktowi. Gdy taki klient zbliżał się do kasy, czekała tam już na niego ochrona z tym rozpakownym towarem i żądała jego zakupu. Julcik - To nie do Ciebie należało sprzątanie rozbitego soku.Takie przypadki są normalnością i personel sklepu winien być na to przygotowany. Wiem, że poczułaś się w tym momencie nieswojo (ja także wówczas w Atenach). Do Ciebie należało tylko uregulowanie należności za zniszczony towar. Oczywiście o ile zażądał tego od Ciebie sprzedający.Pozdrawiam[/u] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mdzalewscy 21.04.2005 16:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 USA dokładnie CHICAGO, pare lat temu kupuję dwie krowy whisky (1,75 l.), na początku brak mozliwości kupna, bez pokazania w "ID" (dowód), że ma się 21 lat. Zostało mi to ładnie zapokawane, przy wychodzeniu ze sklepu a byłem już "wstawiony" rąbnołem tą reklamówką w futryne i wszystko poleciało na ziemię. Przybiegli pracownicy dostałem nowy towar i zostałem przeproszony za zajście Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.