Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

wraca ktos do kraju z emigracji?


Gość

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 521
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

chcialam wracac, ale euro idzie w gore.moze zostane :wink:

 

:D :D

 

My tez siedzimy cicho i krzyzujemy palce obserwujac ruchy euro i zlotowki :D

 

Gdy 2 lata temu zdecydowalismy sie budowac w Polsce euro bylo za 4 zlote...zawsze te 100K euro na wiecej starczylo niz teraz....no ale moze w obecnych warunkach... :D :D

 

Nam raczej po 10 latach w Dublinie nie chce sie wyprowadzac z Eire....dzieci w tym wieku sa, ze nie ma im co mieszac szkol i destabilizowac swiata :)

...ale super by bylo miec wlasne miejsce na Kaszubach, ze kiedy sie zechce na wakacje, na wolna chwilke wyskoczyc do Zaborskiego Parku....

 

Tym bardziej, ze teraz to zaden problem...lot to 2 i pol godziny....szybciej niz z Bydgoszczy do Krakowa :D :D jak to mowia Irlandczycy: "God bless Michael O'Leary"... :D :D i Ryanair, bo jeszcze 5 lat temu wycieczka do Polski byla jak wyprawa na drugi koniec swiata :D :D :D

Swiat - Europa sie skorczyla...i fajnie

Tutaj rodakow teraz tylu, ze czuje sie jakbym dalej w Polsce mieszkala :D :D :D np. w Lodzi...gdybym teraz przeniosla sie do Lodzi to tam tez bym nikogo nie znala - przynajmniej na poczatku - i nie miala zadnej rodziny by mnie wsparla, miasta tez nie znam, bo nigdy w nim nie bylam... :)

 

Wydaje mi sie, ze o emigracji i powrotach to mozna bylo mowic 20 lat temu, gdy nie bylo tanich lotow, e-maili, Internetu, Skype'a czy innych tanich rozmow telefonicznych....wtedy emigrant mial na prawde ciezkie zycie i start gdziekolwiek wyladowal. Teraz to jedna globalna wioska i ludzie sie przenosza, gdzie im w danym momencie bardziej pasuje zamieszkac... raczej z typowa emigracja bez praw do powrotow i rozmowa telefoniczna raz w miesiacu do rodziny w Polsce to nie ma nic wspolnego...

Pamietam jak w latach 80tych trzeba bylo biegac po paszport na milicje i zaraz po powrocie go tam spowrotem zanosic, bo PZPR i wielki brat nie chcieli bysmy podrozowali....cale szczescie to juz za nami i mozemy sie przemieszczac bez wiekszych ograniczen, a szczegolnie barier jakie byly jeszcze pare lat temu...

 

Cieszmy sie sie mozemy wybierac - zima tu, lato tam....a moze dzieci mi po szkole wyprowadza sie do Polski to pojade za nimi, no bo kto synkowi bedzie skarpety pral :D :D a moze zdecyduja sie wyemigrowac do Australii czy innej Kanady....wtedy sie spakuje i pojade do Nich wnuki bawic....

 

Szkoda tylko ze poprzednie pokolenie musialo uciekac w poplochu z Polski bez wiekszych szans na powrot i z perspektywa bardzo ciezkiego startu w nowym kraju z praca na czarno, bez wsparcia rodziny...

 

Super, ze my mamy swobode i cala technike za soba, ktora uczynila emigracje bezbolesna....dla niektorych prawie :p

 

Maja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Zawsze w domu

"Pewnego dnia osiagamy swoj cel i wtedy z duma zwracamy uwage na dlugie podroze, ktoresmy dlan odbyli.W rzeczywistosci nie zauwazylismy,zesmy podrozowali. Wlasnie dlatego dotarlismy tak daleko, iz na kazdym miejscu wydawalo sie nam, ze jestesmy w domu." F.Nietzsche

 

Za dwa miesiace po czternastoletniej tulaczce wracam do swego kraju i swojego wymarzonego domu na wsi.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
Mieszkam w USA .

Wracam , poniewaz tesknie do Polski .

Nie ma we mnie tyle goryczy , jak w poprzedniczce .

Kocham ameryke , ale to nie moj kraj .

Emigracja jest dobra chyba tylko dla mlodych , bardzo mlodych.

Tym starszym ciezko sie przyzwyczaic.

Zreszta punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia .

Absolutnie.

 

Wrocilam po 9 latach mieszkania w USA. Bardzo mi trudno, ciezko i smutno. Nie moge sie tu odnalezc.

Dodam, ze mieszkajac w Stanch bardzo tesknilam za Polska, chcialam przez te wszystkie lata tutaj zyc.

Teraz sama juz nie wiem za czym tak tesknilam.:( Jednak inny poziom zycia, kultura panstwa, wygoda, latwosc zycia bardzo mnie rozpiescily.....

Nie mowie tutaj o zarobkach. Tylko o poziomie zycia, prawie, bezpieczenstwie, kulturze ludzi. Widze, ze mnostwo ludzi przelicza tylko dolary na zlotowki (i odwrotnie) myslac o pobycie np. w USA. Nie tylko o to chodzi: chodzi tez o bezpieczenstwo prawne obywatela, dziury w drogach, uprzejmosc w szpitalu, sklepie, latwosc zalatwienia sprawy, nawet o czysty samochod, wybielone zeby i wspanialy porod dziecka pod najzwyklejszym ubezpieczeniem, banaly, sorry za rozgadywanie sie....

Mam nadzieje, ze sie tu odnajde, ze znajde rzeczy za ktorymi tyle lat tesknilam. Uprzedzajac pytanie: to po co wracalam? Bo nie moglam zyc wsrod Amerykanow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bedzie sie zmieniac - tez nie mam watpliwosci - tylko zajmie to jakies 120 lat.

 

Akurat bufetowej nielubie - jej malomiasteczkowa mentalnosc powoduje, ze sredniej wielkosci miasto nie tylko jest brzydkie ale i wydaje sie martwe.

 

Puste Krakowskie, przeganiani z ulic drobni kupcy i tanie jedzenie. brak konsekwencjiw stprawie stadionu - wlasnie trzeba bylo utrzymac decyzje, o budowie poza miastem bo bedzie to kolejna " martwa przestrzen" a jak juz bedzie jakis mecz to zakorkuje sie cale miasto.

 

O min edukacji wole sie nie wypowiadac - tragedia. Przyklad totalnej niekompetencji - ale mimo tego a moze wlasnie dlatego - nadal w rzadzie.

 

Sluzba zdrowia to kolejna pieta achillesowa - jak to jest, ze ludzie zebrza o jakas opieke medyczna - zenujace .

Toż "bufetowa" powiedziała że na stadion na euro pieszo poniatoszczakiem mozna sobie pójść,spacerkiem,zdrowo,przyjemnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Hi ja tez mieszkam w usa juz sporo, Sylwia dlaczego nie moglas zyc wsrod amerykancow?

 

Mysle ze wiem jak sie czujesz , znaczy ja sam jestem rozbity miedzy pl a usa choc staram sie byc w pl co wakacje i mysle by sie wybudowac w PL to jednak wiem ze tu mam wlasciwie dostep do sporo rzeczy chce to gram w tenisa , jezdze na narty ,mam membership w planet fitnes za 10 bakow bez ograniczen , benzyna tania autostrady super mam kaprys jechac nad ocean wsiadam w auto i za 2 godz jestem chce w gory na narty nie ma problemu wsiadam i za 2 godz jestem w sklepie nie mysle czy mam wziasc 4 piwa czy moze 5 w promocj biore poprostu karton z 24 lub 30 i tyle i stoja w domu , podobnie z jedzeniem jest tanie , ciuchy tanie , buty tez , na plazme nie zbieram pol zycia ide do costko wkladam w koszyk i jest

 

No ale tu nie ma sasiadow z ktorymi moge przy plocie pogadac , nie ma takiego fajnego powietrza jak w polsce , dni sa krotkie i parne , jedzenie jest gorsze , piwo tak nie smakuje jak polskie , karkowka z grila do niczego , nie ma grzybow w lesie , jeziora tez sie nie umywaja , rodzina daleko , nie ma rynku na ktorym moglbym kupic pomidorki , swieze jajka , czy pyszne truskawki , nie ma tak pysznych wedlin i serow , nie ma takich pieknych swiat jak w polsce , nie ma tylu znajomych , nie ma tej ciszy , nie ma spania przy otwartym oknie i wsluchiwania sie w odglosy nocy , nie ma pieknego ogrodu z krzewami agrestu , pozeczek , nie ma papierowek i zbierania wisni na domowe wino

 

Widzicie wiec ze mimo iz jak sylwia pisze jest tu komfort zycia ale nigdy nie bedzie tu tego spokoju gdzies w srodku czlowieka , bo obraz domu - Polski zawsze bedzie , a powyzszych zeczy poprostu nie da sie tu przeniesc , a jesli sie nawet sprobuje (karkowka z grila , polskie piwo , zbieranie grzybow ) to nie to i nigty tym nie bedzie .

 

 

Tak wiec Sylwia medal ma 2 strony i jakbys nie wybrala zawsze bedzie czegos zal jak nie fajnych autostrad to uroczych ogrodow takie juz zycie emigranta zawsze sa dylematy , i niestety trzeba sie z tym pogodzic

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rowniez przygotowuejmy sie do powrotu - bez zalu zostawie: bezstresowe zycie, latwosc dostepu do rzeczy o ktore w PL "z trudem sie zdobywa" , moge sie wyrzec kilku innych rzeczy; moglabym tak przytaczac jeszcze bez konca, lista byla by dosc dluga.

Czego pragne i czego wobec tego szukam - spokojnego zycia, odwiedzin Rodziny i znajomych bez tak teraz trendy - umawiania sie na dany dzien i godz, wyjscia do lasu kiedy mam na to ochote (maz zapalony grzybiarz), spelnienia zamierzonego planu oraz wielu jeszcze innych.

Owszem, slysze czesto -"wrocisz tutaj (czytaj:hameryka) szybciej niz myslisz" - well, zawsze za czyms tesknimy, inaczej zycie nasze bylo by mdle, pozbawione barw, ;) tesknota i marzenia sa naszym motorem napednyym - w moim przypadku TAK! ;) im bardziej tesknie tym intesywniej dzialam i zblizam sie do zycia od ktorego inny z taka niechecia sie odsuwaja.

Jestem inna. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hi ja tez mieszkam w usa juz sporo, Sylwia dlaczego nie moglas zyc wsrod amerykancow?

 

Mysle ze wiem jak sie czujesz , znaczy ja sam jestem rozbity miedzy pl a usa choc staram sie byc w pl co wakacje i mysle by sie wybudowac w PL to jednak wiem ze tu mam wlasciwie dostep do sporo rzeczy chce to gram w tenisa , jezdze na narty ,mam membership w planet fitnes za 10 bakow bez ograniczen , benzyna tania autostrady super mam kaprys jechac nad ocean wsiadam w auto i za 2 godz jestem chce w gory na narty nie ma problemu wsiadam i za 2 godz jestem w sklepie nie mysle czy mam wziasc 4 piwa czy moze 5 w promocj biore poprostu karton z 24 lub 30 i tyle i stoja w domu , podobnie z jedzeniem jest tanie , ciuchy tanie , buty tez , na plazme nie zbieram pol zycia ide do costko wkladam w koszyk i jest

 

No ale tu nie ma sasiadow z ktorymi moge przy plocie pogadac , nie ma takiego fajnego powietrza jak w polsce , dni sa krotkie i parne , jedzenie jest gorsze , piwo tak nie smakuje jak polskie , karkowka z grila do niczego , nie ma grzybow w lesie , jeziora tez sie nie umywaja , rodzina daleko , nie ma rynku na ktorym moglbym kupic pomidorki , swieze jajka , czy pyszne truskawki , nie ma tak pysznych wedlin i serow , nie ma takich pieknych swiat jak w polsce , nie ma tylu znajomych , nie ma tej ciszy , nie ma spania przy otwartym oknie i wsluchiwania sie w odglosy nocy , nie ma pieknego ogrodu z krzewami agrestu , pozeczek , nie ma papierowek i zbierania wisni na domowe wino

 

Widzicie wiec ze mimo iz jak sylwia pisze jest tu komfort zycia ale nigdy nie bedzie tu tego spokoju gdzies w srodku czlowieka , bo obraz domu - Polski zawsze bedzie , a powyzszych zeczy poprostu nie da sie tu przeniesc , a jesli sie nawet sprobuje (karkowka z grila , polskie piwo , zbieranie grzybow ) to nie to i nigty tym nie bedzie .

 

 

Tak wiec Sylwia medal ma 2 strony i jakbys nie wybrala zawsze bedzie czegos zal jak nie fajnych autostrad to uroczych ogrodow takie juz zycie emigranta zawsze sa dylematy , i niestety trzeba sie z tym pogodzic

 

Bo sa falszywi, plytcy i nie umieja nawiazac prawdziwego, dobrego kontakt z drugim. Ble, nie lubie generalizowania, ale jakos w tym przypadku daje sobie pozwolenie :) Zylam w Kentucky, Massachussets, na koncu w Kalifornii przez 3 lata i z ludzmi bylo tak samo: Hi, bla bla bla o pogodzie i bye. I to by bylo na tyle. Uprzejmi, cholernie zimni i niezainteresowani toba.

W panstwie/ludziach brak romantyzmu, klimatu. Zycie jak przez torebke foliowa -bez smaku.

Natomiast tu jest tak ciezko i siermieznie. Brak mi tej latwosci, szerokich autostrad i tak samo latwego zycia-wielka cola, szeroka droga :) I to mowie ja, o zgrozo!!!!

Tesknilam 9 lat do tego co piszesz- grzybow, lasu, klimatu, zapachow a jak wrocilam to tego nie czuje. Naprawde, nie ma tego zapachu, za ktorym tesknilam, tego spokoju wewnatrz, poczucie sie "u siebie".

Przeszkadza mi brud, chamstwo, brak kultury osobistej ludzi, brak respektowania przepisow itp. Moze to minie- mam nadzieje!

I rozumiem Was, ktorzy pisza o wspanialych, swojskich klimatach w Polsce, tez tak mialam, tego mi tak bardzo tam brakowalo, ze znienawidzilam Amerke za ten brak . A teraz pytam: GDZIE TO JEST?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hi

 

Fajnie to ujelas Sylwia z ta plastikowa torebka , tak wlasnie jest .

 

1 raz do Pl pojechalem po 7 latach w usa hmm pamietam jak dzis ten 1 dzien nie powiem bylem jakos tak dziwnie zaskoczony - GDZIE TEN MOJ OBRAZ , ktory zawsze mialem w pamieci , wszystko sie zmienilo i nic - wszystko male , drogi jak tu chodnik , dworce pkp cos okropnego , zataczajace sie osoby na dworcu proszace o pieniadze , wszystko jakies male i szare ,ale po kilku dniach zaczelo byc inaczej rodzina wszyscy bardzo mili , ludzie na miescie otwarci szczerzy , pyszne jedzenie , pojechalem na ryby piekne jezioro labedzie cisza , wszystko znajome no i zaczelo mi sie podobac , no i te wieczory bez hiumitu dlugie jasne przy grilku i piwie , przejazdzki rowerowe po lesie , i po polnych drogach miedzy zytem to jest frajda .

 

Czas szybko zlecial 3tyg i znow do us wrocilem wypoczety jakis taki w humorze z dobrym nastawieniem , minelo ze 2 miechy i znowu ciagotka do Pl sie odezwala , znajomi szukali dilow na dominikane a ja buszowalem na necie za biletami do pl nie mogac sie doczekac kiedy znow bedzie lipiec i bede mogl moim rowerem pojezdzic po polnych drogach z moim towarzyszem ( duzy wilczor), obudzic sie rano wypoczety i wypic poranna kawke na podworku na zroszonej trawie .

 

Co do urzedow (wmiana dowodu , prawka itp ) odnioslem bardzo dobre wrazenia panie byly bardzo mile , usmiechniete , zartowaly .

 

Jedynie w sklepach troche mnie zdziwilo ze jak wejde do marketu to bramka sie zamyka i wyjscie tylko przez kase (nawet jesli sie nic nie kupi )

 

Wiecie zawsze mozna mieszkac tu a na wakacje i swieta spedzac w pl albo odwrotnie - bilety coraz tansze udalo mi sie kupic za 550usd w lipcu w 2 strony tylko czy jest to mozliwe chyba raczej nie przedzej czy pozniej trzeba sie zdecydowac albo rybki albo akwarium

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez pierwsze dwa lata pobytu zagranicą dusiłam się, nie mogłam sobie znaleźć miejsca, nie mogłam zrozumieć ludzi, znaleźć z nimi wspólnej płaszczyzny porozumienia. Drażniło mnie 1001 przepisów, prawne uregulowanie wszystkiego (nawet ustalanie godzin w których psom wolno szczekać), powolne, niespieszne życie, pustki na ulicach w niedziele..

 

Kolejne trzy lata - przyzwyczaiłam się, a nawet zaczęło mi się to podobać. Dyskrecja, uszanowanie prawa sąsiadów do świętego spokoju, możliwość pełnego zrelaksowania sie w weekend, porządek i praworządność mieszkańców. No i fakt, że dzięki naturalistyczno-feministycznym zapatrywaniom autochtonek (zero makijażu, ubrania przede wszystkim wygodne) zawsze czułam się piękną kobietą ;-)

 

Po powrocie przez rok musiałam przestawiać sie na "polskie tory" - a i tak jeszcze wiele rzeczy tu na miejscu mnie drażni - choćby bałaganiarstwo i brak troski o innych i o przestrzeń publiczną. Ale - jak ktoś tu, na FM, kiedyś słusznie zauważył - "tam" żyje się łatwiej, "tu" pełniej..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgdadzam się z Tobą, Mymyk_KSK

My obecnie mieszkamy w Londynie, mój mąz jest informatykiem i ma dwie świetne prace.

Dzięki temu ja mogę pracować na part-time i studiować.

Na pewno żyje się łatwiej bo dodatkowo w takim mieście jak Londyn wszystko jest na wyciągniecie ręki: nauka, kultura, rozrywka

Ale druga strona to rodzina i znajomi których zostawiliśmy w Polsce, dzięki którym jesteśmy tym kim jesteśmy.

Nie wyobrażam sobie zostania tutaj na stałe.

W Polsce natomiast nie lubię panujacej jeszcze w wielu instytucjach (zwłaszcza państwowych) biurokracji i narzekania ludzi :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...