Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dyskryminacja rodzin z dziećmi...


aaa

Recommended Posts

Przeczytałam na forum o zwierzętach pytanie czy idąc na wizytę bierzemy ze sobą psa. To pytanie nasunęło refleksję, zauważyłam, że my , mając troje dzieci i będąc (coraz rzadziej) zapraszani najpierw słyszymy w głosie zapraszajacego pytanie -zadawane drżacym głosem - czy wszyscy przyjdziemy, a potem wielką ulgę gdy ten ktoś dowiaduje się, że zabieramy tylko np.jedno dziecko. W gronie naszych znajomych mamy rodziny z 3 i 4 dzieci, a nawet ci z 2 mają podobne problemy. Co dziwne, to problematyczne "zapraszanie" dotyczy najbliższej rodziny. Innym problemem jest to czy pozwalać dziecku siedzieć razem z dorosłymi przy stole. Z własnego domu wyniosłam to, że dzieci przy stole zjawiały się tylko na jedzenie ( kiedy nie było możliwości ustawienia dodatkowego stołu dla nich - dzieciaków). Jakieś kilanaście(niestety , czas leci) lat temu byłam zbulwersowana faktem, posadzenia dziecka- wtedy 10-letniej dziweczynki- przy stole razem ze "starszyzną" i faktem, że wolno jej było zabierać głos w "dyskusji" kto z kim, gdzie itp.

Wiem, że czasy się zmieniają i obecnie "gówniarzom" wolno coraz więcej, ale w naszym domu nie pozwalam na takie praktyki co nie znaczy, że nie pozwalamy dzieciom na mówienie czy wypowiadanie swoich poglądów a i te są pod kontrolą w myśl powiedzenia co wolno wojewodzie...

Te pytania kieruję do rodzin wielodzietnych, jak sobie radzicie w podobnych sytuacjach i jak to wygląda u Was. A może nie ma takiego problemu i tylko my, Ci nieliczni odczuwamy tę"dyskryminację"?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 193
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Mamy dwójkę dzieciaków. Nawet rozrabiaki, szczególnie młodszy chłopak, jak to Bartek. Wszędzie jeździmy razem, dalekie wakacje, wyjazdy do rodziny. Jeżeli ktoś dał by nam odczuć, że niechce nas widzieć z naszymi dzieciakami to raczej niepojechalibyśmy wogóle, wszyscy albo nikt.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o to by zabraniać "siedzenia" jako takiego, ale przy stole prowadzi się rozmowy na różne tematy, a nie każdy jest przeznaczony dla uszu dziecka. Ostatnio byliśmy na imprezie gdzie jedna z pociech lat 15 siedziała nieopodal i nasłuchiwała. To nasłuchiwanie było dla pozostałych krepujące. W pewnym momencie zapadła cisza, długa. W końcu gospodarze wyprosili tę latorośl a rozmowa na "zakazane" tematy znów się ożywiła. Są różne spotkania o różnym znaczeniu, te przeznaczone dla dzieci mają inny charakter a te dla dorosłych też.

Nie jestem zwolennikiem prowadzenia dyskusji na temat np. o problemach ciąży koleżanki w towarzystwie nawet najbardziej rezolutnego i wykazującego się w tej dziedzine wiedzą dzieciaka.

Mama :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jaka tam dyskryminacja.

ci co zapraszaja: powninni wiedziec o posiadaniu dzieci przez gosci. jak im przeszkadzaja - niech nie zapraszaja. jezeli planuja impreze 'dla doroslych' niech o tym uprzedza.

goscie: jak ktos ma pretensje, ze rodzinka przyszla cala - niech spada - wiecej sie nie pojawimy. jezeli impreza dla doroslych .... badzcie wyrozumiali... jak bez dzieci, to bez dzieci.

co do zwierzat: goscie - zapytajcie gospodarza, czy zwierzak nie bedzie mu przeszkadzal - wierzcie mi - sa ludzie dla ktorych zwierze moze byc problemem i trzeba to uszanowac.

ps. ja jestem za zwierzakami... ale jezeli ktos do mnie przyjdzie z rotwailerem bez kaganca - nie bedzie to dla mnie szczesliwe spotkanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabieranie dzieci kiedy idzie sie z wizyta zalezy od sytuacji. Sami mamy dwojke dzieci. Sa przyjecia, kiedy nie zabiera sie ze soba dzieci. Jezeli ogranizujemy kolacje wieczorem, przy winie, kominku, etc, to jest zrozumiale, ze jest to czas relaksu dla doroslych. My nasze dzieci zostawiamy wtedy pod opieka babci, badz opiekunki. I na nikogo sie nie obrazamy. Na pikniki rodzinne, obiady rodzinne dzieci sie zabiera. Nasze dzieci sa nauczone szacunku dla doroslych, wiedza jak nalezy zachowac sie przy stole (dzieci maja 6 i 9 lat).

 

Ci sami znajomi, ktorzy przychodza do nas z dziecmi, czasami sa zapraszani bez dzieci i kazdy rozumie takie sytuacje. Nie ma w tym nic dziwnego, ze chce sie czasami pobyc w doroslym towarzystwie i porozmawiac na "dorosle" tematy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba trochę przesadzacie z tym oburzaniem się. Idąc "w gości", jesteście przecież gośćmi i trzeba uszanować wolę gospodarzy. Rozumiem, że kochacie swoje dzieci i uważacie je za najcudowniejsze na świecie, ale ja osobiście nie wyobrażam sobie pójścia na kolację czy zwykłą nasiadówę do znajomych z małymi dziećmi. Przecież wiadomo, że dzieci są absorbujące, ciekawskie, szybko sie nudzą - nie przychodzi Wam do głowy, że komuś to może przeszkadzać? Trochę zrozumienia i dajcie spokój z tą dyskryminacją. Oczywiście dziwiłoby mnie, gdyby zapraszający sami mieli dzieci i tak by się zachowali, ale myślę, że swobodnemu spotaniu ze znajomymi obecność dzieci nie służy najlepiej :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego dzieci nie mogłyby siedzieć z dorosłymi przy stole??

Dlatego, ze dzieci nie musza wiedziec o czym rozmawiaja dorosli. A dorosli nie musza byc skrepowani obecnoscia gowniarzy przy rozmowie.

Ja jestem przeciwna zabieraniu dzieci na imprezy czy inne towarzyskie pogaduchy. Co innego rodzinne spotkania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oo pierwszy raz się w 100% zgadzamy ;)

Czyli nasze sprzeczki to nic osobistego ;) Tez sie ciesze...

 

Nie wiem czemu ma służyć ten pęd rodziców do sadzania dzieci przy stole "aby się obyły towarzysko" BZDURA !

A moze to kwestia wymuszania na otoczeniu niekwestionowanych zachwytow nad dziecmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jo Shi

 

I ja z Tobą sie zgadzam w 100 %.

Imprezy rodzinne z dziećmi ( obiadki, grille itp.), spotkania wieczorne ( imieniny, kolacje )sami dorośli.

Mnie np. denerwuje jak idę do znajomych na imieniny a tam impreza z dziećmi ( chociaz ja swojej córki nie zabieram) siadaja do kolacji przy jednym stole, jest ciasno, bark swobodnej rozmowy. Zazwyczaj jestem 2 3 godz. i wychodzę. Jak robiłam swoją parapetówkę to zaprosiłam wszystkich na godz 20 , wszyscy odczytali moje sygnały i bawilismy się w gronie dorosłych do 4 nad ranem. Może godzina powinna być jakimś znakiem dającym do myślenia z dziećmi czy bez.

 

Paty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jeszcze innej strony: ja dziwię się takim kilku-, kilkunastolatkom, które wloką się wszędzie za rodzicami, siadają z dorosłymi przy stole, wsłuchują się w rozmowy. Kurcze przecież ja jako nastolatka (tym bardziej jako kilkulatka) zanudziłabym się na śmierć :o Świat dorosłych jest przecież taki nudny ;)

 

Joshi, co do cioć i wujków na urodzinach pociechy: toż to źródło prezentów jest ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja dziwię się takim kilku-, kilkunastolatkom, które wloką się wszędzie za rodzicami, siadają z dorosłymi przy stole, wsłuchują się w rozmowy. Kurcze przecież ja jako nastolatka (tym bardziej jako kilkulatka) zanudziłabym się na śmierć :o Świat dorosłych jest przecież taki nudny ;)

Sama znam kilkoro takich dzieciakow (w dziecinstwie miewalam rowniez takich rowniesnikow), ktore najchetniej to lazilyby za doroslymi i przysluchoiwaly sie. Znam nawet takie co bezczelnie sie potrafia dopytac o kim dorosli rozmawiaja. Takie malo plociuchy wscipskie co to wszystko musza wiedziec. Brrr...

 

Joshi, co do cioć i wujków na urodzinach pociechy: toż to źródło prezentów jest ;)

Ach.... wiec tylko o to chodzi.... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tripper

Wiem, że czasy się zmieniają i obecnie "gówniarzom" wolno coraz więcej, ale w naszym domu nie pozwalam na takie praktyki co nie znaczy, że nie pozwalamy dzieciom na mówienie czy wypowiadanie swoich poglądów a i te są pod kontrolą w myśl powiedzenia co wolno wojewodzie...

 

wspolczuje Twoim dzieciom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że jest to wyłącznie kwestia rodzaju spotkania. Sama mam dwoje dzieci, z ich karnością, mówiąc oględnie, bywa różnie :roll:

 

Jak idziemy do znajomych na spotkanie "dla dorosłych", to mi samej do głowy nie przyjdzie zabierać dzieci. Wtedy po prostu w jakiś sposób organizuję im opiekę (nie mam żadnej babci pod ręką, niestety). A jak idziemy na obiadek, grilla itd, na którym mają być także inne dzieci, to średnio przejmujemy się ich zachowaniem, inne dzieciaki nie są lepsze :wink: . I nie zdarzyło się, by ktoś miał do kogoś jakieś pretensje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, czytam te wypowiedzi i z niektórymi trudno mi się zgodzić. Moje pytanie dotyczy zapraszania rodziny przez rodzinę. W naszym, czyli moim i moich znajomych, przyjaciół gronie, kiedy się spotykamy to z góry wiadomo czy to "impra" dla rodziców z dziećmi czy bez nich.

Ale ta RODZINA! Ta rodzina nie daje mi spokoju.

Pozdrawiam, mama :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...