smartcat 10.05.2005 08:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2005 Hmm...Dyskryminacja rodzin z dziećmi. A co powiedzieć o ludziach ktorzy nie są posiadaczami dzieci bo ich po prostu nie lubia a znajomi, rodzina na siłę staraja się przekonac jakie to szczeście miec dzieci i jaki to cud choc troche poprzebywac w ich towarzystwie i nachodzą ich ze swoim pomiotem. Jak tacy ludzie sa dyskryminowani!!! Cierpia męki bo kontakt z bachorem jest ciężkim doznaniem a z drugiej strony wyrażanie niecheci do nich spotyka sie z nerwowa reakcja rodziców. Taki człowiek to jest dopiero dyskryminowany! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Scarab 10.05.2005 09:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2005 ...swoim pomiotem. ...z bachorem ... no comment Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smartcat 10.05.2005 09:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2005 ...swoim pomiotem. ...z bachorem ... no comment A Tobie sie widocznie zdaje że wszyscy patrza na dzieci jak na pępek świata albo skarb najwiekszy, tak? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Scarab 10.05.2005 09:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2005 kiepsko trafiles - nie mam dzieci nie popisales sie i tyle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smartcat 10.05.2005 09:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2005 kiepsko trafiles - nie mam dzieci nie popisales sie i tyle. Oj tam, od razu "nie popisałeś sie" - jedynie wzbogaciłem listę synonomów wyrazu dziecko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aha26 10.05.2005 09:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2005 Popierm zdanie,ze rodzice na imprezy u znajomych nie powinni zabierac ze soba dzieci!Jezeli chodzi o sadzanie dzieci przy stole,tez uwazam ze tam nie jest ich miejsce bo nie o wszystkim musza slyszec i wiedziec.Dzieciom mozna postawic w drugiej czesci pokoju jakis maly stolik. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
akacja 10.05.2005 10:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2005 Mam czwórkę dzieci, przekrój wiekowy - od 4 do 14 lat. Zasady są proste: są imprezy "bezdzietne" - brydż, parapetówka u znajomych itp., są imprezy "całorodzinne" - wtedy inni też są na nich z dziećmi. Imprezy rodzinne - jak sama nazwa wskazuje - są rodzinne, więc jak najbardziej z dziećmi, no, chyba że to brydż u szwagra U mnie w domu dzieci jak najbardziej są sadzane przy stole z dorosłymi, ale jak wynika z praktyki - szybko od niego odchodzą. Mają miliony innych zajęć i pomysłów na spędzanie czasu. A jeśli rozmowa schodzi na tematy dla dorosłych, wyjątkowo opornym małoletnim osobnikom dajemy delikatnie do zrozumienia, że pora się chwilowo rozstać. Raczej nie protestują Wszystko to oczywiście dotyczy normalnego życia towarzyskiego, a nie spotkania z kimś w domu w celach np. zawodowych. Wtedy dzieci absolutnie mają być osobno. A na rodzinę i znajomych, którzy zapraszają nas bez dzieci (a chcemy iść z dziećmi) są dwa sposoby : albo ignorować takie zaproszenia albo też zapraszać ich bez dzieci, najlepiej wtedy, kiedy wiemy że nie mają ich z kim zostawić Jak są inteligentni to nauka poskutkuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 10.05.2005 10:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2005 A ja myślę, że jest to wyłącznie kwestia rodzaju spotkania. Sama mam dwoje dzieci, z ich karnością, mówiąc oględnie, bywa różnie Jak idziemy do znajomych na spotkanie "dla dorosłych", to mi samej do głowy nie przyjdzie zabierać dzieci. Wtedy po prostu w jakiś sposób organizuję im opiekę (nie mam żadnej babci pod ręką, niestety). A jak idziemy na obiadek, grilla itd, na którym mają być także inne dzieci, to średnio przejmujemy się ich zachowaniem, inne dzieciaki nie są lepsze . I nie zdarzyło się, by ktoś miał do kogoś jakieś pretensje. No i dokladnie to jest moje zdanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aaa 11.05.2005 09:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2005 Dona15, czuję,że tak właśnie jest. I to trochę boli. I wcale nie dlatego by moje dzieci były niegrzeczne na wizytach i jakoś szczególnie rozrabiały, ale , chyba w mojej i męża rodzinie "pokutuje" zasada 2+1. I tam gdzie jest to jedno dziecko to czuje się, że każda impreza jest dla nich katorgą. To czemu zapraszają? Chyba też w myśl zasady, że trzeba te ciotki i wujków "zdzierżyć". A każdy nadmiar w rodzinie to dodatkowa "gęba" do wyżywienia. Tak ja to odbieram, bo tak to odczuwam, te imprezy rodzinne gdzie każdy gada i nikt nikogo nie słucha. Pozdrawiam, mama Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dana15 11.05.2005 20:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2005 mama to rzeczywiście przykre, że rodzina Cię tak traktuje. Nie wiem, jak mogłabym jedno dziecko wziąć w gości a inne co? zamówić do nich nianię? Obłęd. Jakbym wyczuła coś takiego, to chyba ostentacyjnie pokazałabym że mnie to obraża, albo po prostu powiedziałabym że dzieci są częścią mnie i nie życzę sobie takich komentarzy, np. że jest nas za dużo, czy coś w tym rodzaju. Pozdrawiam i życzę sił psychicznych, żeby jakoś to rozwiązać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anowi 12.05.2005 06:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Maja 2005 umnie jest tak, że starsz(3,5l) jest w gościach jak aniołek.Cicha , grzeczna, usiądzie -oejrzy bajki, książki itp. Laleczka- uwielbiają ją zapraszać,Ale młodsza- brój jakiego świat niewidział - wszędzie pełno - nie nadąży się głowy obracać. Ale nikomu w majej rodzinie nie przyjdzie do głowy coś insynuować. To że wolą starszą świadczy io tym, że mam propozycję czy do nich nie przyjedzie na cały dzień (w domyśle sama) Pewni ejak to młodsze urośnie to asię wyrówna, ale na razie trudno im się dziwić. Trudno opiekować się małym dzieckiem , które własnie rozlało wodę z zakręconej butelki i właśnie usiłuje wejść do kominka Ale jeśli któś zasugerowałby żebym przyszła np bez młodszej to chyba by nas nie ujżał w ogóle wszystkich. Życzę wytrwałości Acha chociaż mają po jednym dziecku spróbuj pozapraszać bez dzieci- może zrozumieją? pozdro Iw. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aaa 12.05.2005 11:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Maja 2005 Dziękuję, słowa otuchy bardzo potrzebne. Im dłuzej żyję tym bardziej rozumiem , że z rodziną to tylko na zdjęciu... mama Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Scarab 12.05.2005 11:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Maja 2005 ...Im dłuzej żyję tym bardziej rozumiem , że z rodziną to tylko na zdjęciu... mama oj oj - wszystko zalezy od rodziny! ja pod twoimi slowami sie nie podpisuje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anowi 20.05.2005 07:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2005 Moja Rodzinka też nie jest taka zła Złote rady swoją drogą, ale konkretną pomoc też mam - nawet bardzo dużą. Wiedżą, że wystartowaliśmy z budową przy bardzo skromnych dochodach, pieniędzy raczej nie chcemy, więc pytają co dziewczynom potrzebne i kupują - nie zawsze wstrzelą się w temat, ale jest ok. My w sumie córeczkom bardzo mało dokupujemy. Dużo dostajemy po jednej z siostrzenic męża (co ciekawe biedniejszej od nas, a inni choć mają sporo więcej - ni kapki i nie to żebym wypominała bożebroń to tylko spostrzeżenie ). Więc dużą dolę toleerancji na ich gadaninę mamy i staramy się to wzysko jakoś opanować - nie dać do końca rozpuścić potomstwa, skierować funduże na potrzebne rzeczy a nie na te które się dziecim podobają (ciociu kup mi to tj słodycze , okulary słoneczne itd...) jakoś idzie a zgrzyt czasami to chyba wszędzie norma Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luc Skywalker 21.05.2005 23:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2005 Dla mnie bylo oczywiste,ze z dziecmi chodzi sie wszedzie.Az przyjechala w 2-tygodniowe odwiedziny moja siostra z dwojka malych dzieci.Po ich wyjezdzie mialem malowanie swiezomalowanych scian,w nowo wybudowanym domu.Od tamtej pory to sam nie wiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anowi 23.05.2005 06:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 "za szkody dzieci odpowiadają rodzice"Zależy jacy rodzice, jak idę z dziećmi to biorę odpowiedzialność za to co zmalują. Jak by to były diałby wcielone to bym zostawiała w domu albo nie chodziła i chociaż wypadki każdemu się zdażają, kwestia tylko w ilości i jakości tych przypadków.pozdrw Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luc Skywalker 23.05.2005 21:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 Przepraszam,ale twoj post nie rozwial moich rozterek.Dalej nie wiem:zapraszac z dziecmi,czy nie.No i co mialem siostrze powiedziec.Dawaj kase na malarza?Nie chcialem zostac rodzinnym awanturnikem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 23.05.2005 21:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 No i co mialem siostrze powiedziec.Dawaj kase na malarza? A dlaczego nie ? Szczegolnie jesli szkody byly naprawde durze. Poza tym nawet jesli tego nie zrobiles to mozesz przy nastepnym zaproszeniu zaznaczyc, ze prosisz bez dzieci, bo masz ladnie pomalowane mieszkanie i nie masz zamiaru malowac jeszcze raz. Powinna zrozumiec, a jak nie zrozumie to ... nie chce sie zle wyrazac o Twojej siostrze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luc Skywalker 23.05.2005 22:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 Malowalem hol,salon,klatke schodowa.Nic siostrze nie powiedzialem.Stosunki rodzinne,a raczej stopien ich skomplikowania czasami,to temat na kolejny watek w psychologu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 23.05.2005 22:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 Malowalem hol,salon,klatke schodowa. Nic siostrze nie powiedzialem. Stosunki rodzinne,a raczej stopien ich skomplikowania czasami,to temat na kolejny watek w psychologu. Ludzie sami sobie komplikuja stosunki rodzinne wlasnie przemilczajac tego typu sprawy. Potem Twoja TZka bedzie miala do Ciebie pretensje albo Twojej siostry ze zamiast kupic jej nowy ciuch musiales wydac na malowanie. I znow Ci sie stosunki skomplikuja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.