Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dyskryminacja rodzin z dziećmi...


aaa

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 193
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Kiedy ja mam,tak jak mrocznie napisalem,skomplikowane stosunki.

Te odwiedziny mialy nas zblizyc.

No widzisz. Poniewaz masz problemy z komunikacja ze swoja siostra w tak prostej sprawie jaj jej odpowiedzialnosc za szkody wyrzadzone przez jej dzieci (nie musiales zaraz zadac pieniedzy, wystarczylo ja poinformowac o Twoim niezadowoleniu i oczekiwaniach) to tym bardziej nie skomunikujesz sie z nia w powazniejszych sprawach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy wie jakie ma dzieci i czy może iść z nimi do znajomych, czy też rodziny na wizytę bez uszczerbku na zdrowiu domowników, czy też wyposażeniu domostw.

Miałęm to szczęście, że moje dzieci nie były beztresowcami i wiedziały co mogą, a czego nie, co wypada, a co nie. Gdy przychodziliśmy do znajomych bez dzieci to byli zawiedzeni, że bez dzieci, potrafiły zająć się same sobą, bez angażowania dorosłych lub zająć się młodszymi dziećmi innych znajomych.

To nie dzieci tylko rodzice są bezmyślni pozwalając im niemal na wszystko co dziecko tylko chce, czasami jeszcze się cieszą z tego co dziecko wyprawia i zachęca tym do głupich zachowań i wybryków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego dzieci nie mogłyby siedzieć z dorosłymi przy stole??

Dlatego, ze dzieci nie musza wiedziec o czym rozmawiaja dorosli. A dorosli nie musza byc skrepowani obecnoscia gowniarzy przy rozmowie.

Ja jestem przeciwna zabieraniu dzieci na imprezy czy inne towarzyskie pogaduchy. Co innego rodzinne spotkania.

 

Śpieszę sprostować: nie jestem zwolennikiem wleczenia dzieci na wszystkie imprezy, bo to jest bez sensu. Chodziło mi raczej o sytuację, o której pisała autorka wątku (cytuję:"Innym problemem jest to czy pozwalać dziecku siedzieć razem z dorosłymi przy stole."), a więc sytuację, kiedy dzieci już są na imprezie (bo np. jest to spotkanie rodzinne lub po prostu zostały także zaproszone). Po prostu nie zgadzam się z tym, że nie powinny siedzieć przy stole z dorosłymi. Oczywistym jest fakt, że nie powinny uczestniczyć w rozmowach na niektóre tematy, ale przecież dorośli chyba mogą się od nich powstrzymać na te parę chwil, w których dzieciaki spałaszują deserek i pomkną do swoich, znacznie ciekawszych zajęć. A siedząc przy stole z dorosłymi uczą kultury osobistej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu nie zgadzam się z tym, że nie powinny siedzieć przy stole z dorosłymi. A siedząc przy stole z dorosłymi uczą kultury osobistej.

 

A ja po prostu nie zgadzam sie z tym że dzieci powinny siedzieć przy stole z dorosłymi. Uwaga tych ostatnich, siłą rzeczy, koncentruje sie na malcach. Niech i dorosli mają chwile wytchnienia.

A kultury osobistej to mozna uczyć we własnym domu przy posiłkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu nie zgadzam się z tym, że nie powinny siedzieć przy stole z dorosłymi. A siedząc przy stole z dorosłymi uczą kultury osobistej.

 

A ja po prostu nie zgadzam sie z tym że dzieci powinny siedzieć przy stole z dorosłymi. Uwaga tych ostatnich, siłą rzeczy, koncentruje sie na malcach. Niech i dorosli mają chwile wytchnienia.

A kultury osobistej to mozna uczyć we własnym domu przy posiłkach.

 

Smartcat, przecież ta chwila, kiedy dzieciak zje razem z tobą obiad czy kolację chyba cię nie zbawi! Przecież wyraźnie mówię, że nie optuję za przetrzymywaniem dzieciaki przy stole przez całą imprezę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patuniu, co racja to racja. Też uważam, że dzieci przez moment powiiny siedzieć razem przy stole z nami. Patrzą jak się zachowują doośli i w końcu dostrzegają w praktyce to co im się wpaja w domu typu: nie chlipaj, nie rozlewaj czy nie jedz rękoma (do młodszych) W domu sie prawi kazania ale tempo jedzenia moich dzieci powoduje że ja już dawno zjem a one cały czas dziamlę i kończy się na pustych słowach W większym gronie się sprawdzają i widżą że np naprawdę czasmi do jedzenia niezbędny nóź i widelec :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas i znajomych śa małe dzieci i maja swój stolik, ostanie imprezy grillowe itp są z dziecmi ( potem mamy noclegownie, ale jakoś tak się pzryjęło,że dla rodzin z dziećmi, nocleg wliczony w imprezę ) dzieciaki lataja jak szalone potem padaja i rano nie mozna dobudzić towarzystwa.

ale mają oddzielny stolik i nie ma chetnych na siedzenie z doroslymi.

Są imprezy typowo dla dorosłych i wtedy " małe potworki" zostaja w domku a duże "Potwory się lansują bez ogona".

Jeżeli chodzo i imprezy rodzinne to bym sie bardzo naraziła przychodzac bez Dziecka, pewnie by mnie po niego popędzili do domu albo była by obraza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, może jestem jakis dziwny, ale dla mnie dzieci stanowia pelnoprawnych czlonków rodziny i proszenie ich aby odeszly od stolu, bo tematy do rozmów są nie dla ich uszu jest ich upokarzaniem. Rzeczą doroslych jest tak dobierac tematy i slownictwo, aby nie były one drastyczne dla uszu dziecka. Jak ktoś chce pogadać sprośnie, to raczej powinien sam sie oddalić. Zyska na tym ogólna jakosć imprezy.

Wg mojego przekonania rodzice powinni byc wzorem dla dziecka i wskazywać drogę, być krystalicznie czyści, by wzbudzać zaufanie. Odsuwanie dziecka od pewnych tematów i ostentacyjne rezerwowanie ich dla doroslych uszu jest dla dziecka sygnalem, że tak można robic i dziecko zaczyna w ten sam sposób tworzyc bariery dla doroslych - odsuwa się. Wkrótce to dorosli nie bedą mieli wstępu w jego swiat. Pamietajmy, że dziecko powiela i oddaje to, co widzi, jest naszym lustrem. -Stety czy niestety - rodzicielstwo naklada pewne ograniczenia. Na "dorosle tematy" rozmawiajmy w gronie doroslych, niekoniecznie na spotkaniach plenarnych, gdzie jestesmy z dziecmi. Osobny stolik dla dzieci i jakaś pasjonatka, która chce sie z gromadą dzieci "wyżyć" i przebywa z nimi podczas gdy reszta towarzystwa rozmawia bez cenzury bylyby tu idealem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
Nie wiem, może jestem jakis dziwny, ale dla mnie dzieci stanowia pelnoprawnych czlonków rodziny i proszenie ich aby odeszly od stolu, bo tematy do rozmów są nie dla ich uszu jest ich upokarzaniem.

 

Nie zgodze się z tym stwierdzeniem. Jest szereg spraw o których dzieci nie powinny słyszeć. To nie kwestia słownictwa ale poruszanych przy stole tematów, niekoniecznie sprośnych..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariuszu, ale właśnie o tym chyba pisał Przekorek. Pewnych tematów nie porusza się, gdy przy stole siedzą dzieci, jak również nie wygania się ich od stołu dlatego, że chce się je poruszyć. Po prostu porusza się je przy innej okazji (ale tego poruszania mi się tu nagromadziło :-?) O doborze słownictwa to nawet chyba pisać nie trzeba...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom

Marta - idąc tym śladem dojdziemy do granic absurdu. Gdzie dorośli nie będą mogli swobodnie rozmawiać o czym chcą tylko dlatego, że przy stole siedzi dziecko lub kilkoro dzieci. Mi zawsze wpajano, że to dziecko ma słuchać dorosłego, a nie dorosły dopasowywać się do dziecka..

 

Odwrócmy sytuację - 6 - 7 letnie dziecko robi dla znajomych, kolegów, braci, sióstr przyjęcie urodzinowe i przy ich stole siadają wraz z nimi dorośli..

 

Nie dajmy się zwariować, prosze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja tam nie wariuję. Zakres tematów, jakich dziecięce uszy nie powinny słyszeć, jest jak dla mnie naprawdę ograniczony (zresztą pokrywa się z zakresem tematów nie do ogólnego omawiania, czyli są to sprawy jak najbardziej prywatne, do przedyskutowania wśród osób zainteresowanych tylko i wyłącznie, cała reszta proszę bardzo, niech dzieci słuchają, jeśli tylko chcą), więc dla mnie sprawa jest prosta.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
Pozwolę sobie mieć inne zdanie na ten temat. Owszem, są spotkania rodzinne gdzie dzieci swobodnie siedzą sobie przy stole z dorosłymi, chocby komunie. Przy okazji wesel w rodzinie, w 4/5 przyjęć na których byliśmy, dzieci miały osobną salkę a co najmniej osobny stolik - każdy był z takiego rozwiązania zadowolony.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ nikt ci nie zabrania miec innego zdania. Ja natomiast uwazam, że w nowoczesnym swiecie nie przystoi dzieci nazywac "smarkaczami" a nawet "gówniarzami" (jak to sie tu pojawilo na Forum - dla mnie to juz skandal), a juz wypraszanie od stola stanowi wyraz wyjątkowego grubianizmu. Jest jawnym upokorzeniem, rodem gdzieś z początku XX wieku, gdy dziecko było rzeczą. Jakbys sie czul, gdyby ciebie wyproszono od stolu, bo kobiety chcą porozmawiac o miesiączce? Temat kompletnie nie dla ciebie (chyba obiektywnie rzecz biorąc - zgodzisz sie?), wiec "gdybys mogl nas opuscic, bylybysmy zobowiązane". Glupie uczucie? To samo czuje dziecko, w dodatku dostaje po nosie od rodziców, którzy powinni je wspierać. A czuje sie odrzucone, niegodne. Ja wiem, że w tradycyjnym wychowaniu krótkie trzymanie i bicie jest OK, ale to juz chyba nie te czasy.

Troche taktu, szanowni dorosli. Jesli chcecie prywatnosci, to na drodze projektowania imprezy, a nie wykonawstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście odmienne zdania mile widziane :) Ja po prostu mam do tego taki stosunek: wierzę w dzieci i im pozostawiam wybór. Jak już gdzieś tu pisałam, ja bym się zanudziła na śmierć (jako dziecko) siedząc z dorosłymi przy stole (no kilka minut można wytrzymać, ale więcej to już przecież nuda). No ale moje dziecko jest jeszcze małe, więc mam prawo w nie wierzyć, rzeczywistość jeszcze nie wylała mi zimnego kubła wody na głowę :-? Ale może kubła nie będzie. Dzieci moich znajomych (kilkunastoletnie) pojawiają się na imprezach, zasiadają z nami do stołu, nie zawodzą mnie, nudzi im się i znikają do swoich zajęć. I jest ok.

 

Poza tym, jestem za stolikiem dziecięcym, jak najbardziej, zarówno na weselu jak i u cioci na imieninach. W każdym razie u mnie taki stoliczek będzie czekał na dzieciaki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom

Przekorku - nie trzeba wypraszać dziecko od stołu, dobrze wychowane dziecko, na uwagę rodziców, że powinno na jakiś czas odejść od stołu, powinno bez szemrania wykonać ich polecenie. Ze mną tak postępowano, z mom rodzeństwem i jakoś nie wpłynęło to niekorzystnie na nasze poczucie godności..

 

Tylko, że ja byłem dzieckiem kilkanaście lat temu - wtedy jakoś inaczej podchodziło się do wychowywania dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekorku - nie trzeba wypraszać dziecko od stołu, dobrze wychowane dziecko, na uwagę rodziców, że powinno na jakiś czas odejść od stołu, powinno bez szemrania wykonać ich polecenie.

W tym zdaniu chyba jest sprzeczność. Jak inaczej nazwać "uwagę rodziców" i "wykonanie polecenia bez szemrania"? No, faktycznie, trudno to nazwać wypraszaniem od stolu. To coś gorszego. To mobbing.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...