Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dyskryminacja rodzin z dziećmi...


aaa

Recommended Posts

Mariusz - naturalną konsekwencjęą takiej decyzji jest.... samodzielnie mycie lub malowanie ściany przez sprawcę, a co do porcelany - odkladanie ze skarbonki małego dziecka na odkupienie tej porcelany.... bez bicia i awantury....

Oczywiscie bez bicia i awantur nie mozna dziecka nauczyc, ze towarzystwo i rozmowy doroslych nie jest odpowiednie dla niego ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 193
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Mariusz - naturalną konsekwencjęą takiej decyzji jest.... samodzielnie mycie lub malowanie ściany przez sprawcę, a co do porcelany - odkladanie ze skarbonki małego dziecka na odkupienie tej porcelany.... bez bicia i awantury....

Oczywiscie bez bicia i awantur nie mozna dziecka nauczyc, ze towarzystwo i rozmowy doroslych nie jest odpowiednie dla niego ?

 

 

JoShi, towarzystwo dorosłych nie jest odpowiednie dla dziecka??? Wiem, że wracam do początku, ale zapewniam, że jest jak najbardziej odpowiednie :-? Dzieci uwielbiają przebywać z dorosłymi (nie mówię tu o imprezach, spotkaniach przy stole, bo to już przewałkowaliśmy). I na dobre im to wychodzi. No przecież nie bedziemy dzieci izolować? Zresztą kto co lubi, ja tam lubię towarzystwo dzieci i sama jestem dla nich odpowiednim towarzystwem :) Tak uogólniłaś, sformułowałaś dziwnie powyższy komentarz, że normalnie nie wierzę (choć pewnie chodziło Ci o coś innego).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie zamierzam dzieci wypraszać od stołu, więc ten problem mnie nie dotyczy....

ja sama byłam tym dzieckiem, które garnęło sie do dorosłych, uwielbiałam słuchac ich dyskusji, o polityce, itp. Rodzice mi na to pozwalali, ja raczej siedziałam i słuchałam, potem z czasem może nabierałam odwagi żeby coś dodać od siebie.... i nie zamierzam dzieciom tego zabraniać... :); dyskusje nie dla uszu dziecięcych toczymy wieczorami, jak te już śpią.....

U nas to raczej problem polega na tym, że w pewnym momencie rodzina bliższa i dalsza się tak rozrosła, że po prostu miejsca przy stole zabrakło i z przymusu dostawiano nowy stolik, potem kolejny stolik mieścił się dopiero w następnym pokoju i tak, my - dzieci 30-letnie wylądowaliśmy w pokoju "dla młodzieży", a starsi - rodzice, ciotki i wujki - w pokoju dla "dorosłych".... :D nasze dzieci plątają się "pośrodku"....

mniejsze dzieci same uciekają od stołu, bo mają swoje sprawy, większe też dłużej nie usiedzą, jeśli mają atrakcyjne zajęcie... albo się nudzą i chcą do domu.... generalnie to chyba nie jest problem, chyba że wychodzi się z założenia, że dzieci nie mają prawa uczestniczyć w życiu dorosłych, i w ich rozmowach... na miarę możliwości dzieci oczywiście...

Moi rodzice wychywywali nas liberalnie, tj. mieliśmy swoje obowiązki, wymagano od nas... ale traktowano jak równorzędnych partnerów w dyskusji, a o sprawach dotyczących całej rodziny dyskutowaliśmy razem, chociaż to ostatecznie rodzice podejmowali decyzję... myślę tu o sprawach dokonania poważniejszych zakupów do domu, wyjazdu na wakacje... itp....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy dziecko wazy sie zalozyc nauczycielowi kubel od smieci na glowe... Bez komentarza. Mariusz znow sie zgadzamy ;)

 

Własnie o to mi chodziło.

 

Ale zaraz, przecież wychowywanie bez bicia i awantur nie oznacza, że dziecku wolno wszystko, nie zwraca się mu uwagi, nie tłumaczy się, co dobre, a co złe, nie karze się go (poniesienie konsekwencji własnego postępowania to też kara dla dziecka). Czy uważacie, że taki sposób wychowywania dziecka jest gorszy od tego, jaki Wy preferujecie? I że efekt będzie gorszy? Że dziecko pobiegnie do szkoły i założy kubeł od śmieci nauczycielowi, który je wkurzy? Skąd takie przekonanie? Dzieci zakłądające kubły na śmieci na nauczycielskie głowy to raczej dzieci, którym nie poświęcono odpowiednio dużo uwagi. Może nawet nie raz dostały w skórę, kto wie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom

I znów wracamy do punktu wyjścia - czyli nasze dzieci są dla nas pępkiem świata - i to co my tolerujemy u swoich dzieci pewnie drażni innych.

 

Idąc do kolegi na browarek chciałbym sobie pogadać z nim i jego żoną. Nie bawi mnie perspektywa rozmów którym przysłuchuje się dwójka ich dzieci.

 

Na szczęście kumpel ma na tę sprawę pogląd identyczny jak ja i jeśli dziecko przychodzi do nas to tylko po to aby o coś zapytac ewentualnie porosić o pomoc przy jakiejś czynności.

 

SZCZEGÓLNIE, że takie małolaty strasznie interesowne są i czasem potrafią wcinać się w rozmowę (dzieci drugiego znajomego) i na każdy temat mają swoje zdanie, wliczając wto mobbing w pracy czy pogarszającą się jakość piwa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi, towarzystwo dorosłych nie jest odpowiednie dla dziecka??? Wiem, że wracam do początku, ale zapewniam, że jest jak najbardziej odpowiednie :-? Dzieci uwielbiają przebywać z dorosłymi (nie mówię tu o imprezach, spotkaniach przy stole, bo to już przewałkowaliśmy)

A ja wlasnie o tym mowie. Oczywiscie, ze dzieci powinny sie bawic z doroslymi bo od kogo maja sie uczyc, ale powinny rowniez wiedziec kiedy towarzystwo doroslych powinny opuscic zamiast siedziec z rozdziawionymi buziami... Zapewniam cie, ze takie dzieci tez znam. Wszystko musza wiedziec o wszystko musza sie dopytac kto z kim i dla czego o kim mowa i gdzie mieszka...

 

Zresztą kto co lubi, ja tam lubię towarzystwo dzieci i sama jestem dla nich odpowiednim towarzystwem :)

Ja tez lubie sie bawic z dziecmi. Ale lubie rowniez rozmawiac z doroslymi o sprawach, ktore dla uszu dziecka bynajmniej nie sa przeznaczone.

 

 

 

Tak uogólniłaś, sformułowałaś dziwnie powyższy komentarz, że normalnie nie wierzę (choć pewnie chodziło Ci o coś innego).

No wlasnie. Chodzilo mi o to, ze niektorzy lansuja bezwarunkowo poglad, ze dzieci moga w kazdej sytuacji towarzyszyc doroslym i to my sie mamy do dzieci dostosowywac. Oraz to ze wymaganie od dziecka szacunku i posluchu jest tresura i upolazaniem.

Ja sie z tym poprostu nie zgadzam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale zaraz, przecież wychowywanie bez bicia i awantur nie oznacza, że dziecku wolno wszystko, nie zwraca się mu uwagi, nie tłumaczy się, co dobre, a co złe, nie karze się go (poniesienie konsekwencji własnego postępowania to też kara dla dziecka).

No jak to, przeciez to tresura i upokazanie... A jak sie przy dziecku mowi zle o nauczycielach zachaczajac przy tym o ich prywatne zycie to skad dziecko ma wiedziec, ze zalozenie nauczycielowi kosza na glowe jest nie w pozadku. Przeciez jego rodzice i tak na nim psy wieszaja i obrzucaja blotem, co jest przeciez jeszcze gorsze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znów wracamy do punktu wyjścia - czyli nasze dzieci są dla nas pępkiem świata - i to co my tolerujemy u swoich dzieci pewnie drażni innych.

 

ależ oczywiście Mariuszu. Moje dziecko to dla mnie pępek świata, jak będę miała drugie, to będę miała dwa pępki :) A dla Pani Zosi jej synek jest pępkiem świata. Dla Twoich rodziców Ty byłeś zapewne. Czegoś bardziej naturalnego i oczywistego trudno się doszukiwać w życiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak sie przy dziecku mowi zle o nauczycielach zachaczajac przy tym o ich prywatne zycie to skad dziecko ma wiedziec, ze zalozenie nauczycielowi kosza na glowe jest nie w pozadku. Przeciez jego rodzice i tak na nim psy wieszaja i obrzucaja blotem, co jest przeciez jeszcze gorsze...

 

Zakładam, że ludzie na pewnym poziomie nie robią tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
Czegoś bardziej naturalnego i oczywistego trudno się doszukiwać w życiu.

 

Oczywiście, tylko, że inni dorośli mogą nie być już tak wyrozumiali na wyczyny naszych pociech ;)

 

Zresztą co tu daleko szukać, ostatnie spotkanie ze znajomimi i jedna z dziewczyn trzymająca na kolanach swojego 3 letniego syna. Co, że dzieciak co chwila zrzucał coś ze stołu, płakał albo "zawodził" było dla niej czymś naturalnym a dla mnie, i z tego co widziałem dla innych również, było to irytujące...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czegoś bardziej naturalnego i oczywistego trudno się doszukiwać w życiu.

 

Oczywiście, tylko, że inni dorośli mogą nie być już tak wyrozumiali na wyczyny naszych pociech ;)

 

Zresztą co tu daleko szukać, ostatnie spotkanie ze znajomimi i jedna z dziewczyn trzymająca na kolanach swojego 3 letniego syna. Co, że dzieciak co chwila zrzucał coś ze stołu, płakał albo "zawodził" było dla niej czymś naturalnym a dla mnie, i z tego co widziałem dla innych również, było to irytujące...

 

No to już problem tej pani. Dzieciak się po prostu nudził. Ale rozumiem, że zakładasz, że ta pani wychowuje dziecko "bezstresowo" lub też bezstersowo? ;) No bo przecież taki maluch, który kilka razy dostał w tyłek, nie może się tak zachowywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakładam, że ludzie na pewnym poziomie nie robią tego.

Naiwnosc czy hipokryzja ? Nigdy o nikim zle sie nie wyrazilas ?

 

Oczywiście, że się wyraziłam, święta nie jestem. Ale jest różnica, pomiędzy złym wyrażaniem się a "wieszaniem psów i obrzucaniem błotem". To pierwsze nawet jeśli się zdarzy przy dziecku (sporadycznie) to uważam, że nie poskutkuje wkładaniem kubła... JoShi, ja spytam tak: czy Twoi rodzice nigdy przy Tobie nie wyrazili się źle o nikim?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to już problem tej pani. Dzieciak się po prostu nudził. Ale rozumiem, że zakładasz, że ta pani wychowuje dziecko "bezstresowo" lub też bezstersowo? ;) No bo przecież taki maluch, który kilka razy dostał w tyłek, nie może się tak zachowywać.

Alez skad. Taki maluch nie powinien wogole tam siedziec przy stole ale bawic sie z innymi maluchami... O to chodzi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że się wyraziłam, święta nie jestem. Ale jest różnica, pomiędzy złym wyrażaniem się a "wieszaniem psów i obrzucaniem błotem". To pierwsze nawet jeśli się zdarzy przy dziecku (sporadycznie) to uważam, że nie poskutkuje wkładaniem kubła... JoShi, ja spytam tak: czy Twoi rodzice nigdy przy Tobie nie wyrazili się źle o nikim?

Nie gdyz nie towarzyszylam ich doroslym rozmowom z innymi doroslymi... Owszem w przypadku kiedy bylam mimowolnym swiadkiem jakiejs sytuacji rodzice tlumaczyli mi, ze np ktos zachowal sie nieodpowiednio i ze oni na jego miejscu zrobiliby cos innego... Ale nigdy nie slyszalam, ze ktos jest glupi, albo jest tepakiem, albo zdradza zone, albo ma dziecko na boku albo ktos kogos pobil itd... itd... Dorosli rozmawiaja ze soba o takich rzeczach i osoby organizujace spotkanie nie moga za wszystkich odpowiadac dlatego tez dzieci nie powinny w takich spotkaniach uczestniczyc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naiwnosc czy hipokryzja ? Nigdy o nikim zle sie nie wyrazilas ?

Oczywiście, że się wyraziłam, święta nie jestem. Ale jest różnica, pomiędzy złym wyrażaniem się a "wieszaniem psów i obrzucaniem błotem". To pierwsze nawet jeśli się zdarzy przy dziecku (sporadycznie) to uważam, że nie poskutkuje wkładaniem kubła... JoShi, ja spytam tak: czy Twoi rodzice nigdy przy Tobie nie wyrazili się źle o nikim?

Nie gdyz nie towarzyszylam ich doroslym rozmowom z innymi doroslymi...

 

Nigdy? Nie przebywałaś w towarzystwie mamy i jej koleżanki/siostry/brata/Twojego taty??? No nie żartuj!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy? Nie przebywałaś w towarzystwie mamy i jej koleżanki/siostry/brata/Twojego taty??? No nie żartuj!

Kiedy przyjezdzali goscie i zasiadali do obiadu czy nawet do kawy to my z bratem sami sie ulatnialismy do swojego pokoju i do swoich zabawek. Wiadomo, ze czasem jechalismy gdzies z doroslymi nad jezioro czy cos w tym guscie. Zawsze jednak zajmowalismy sie swoimi sprawami bo tak nas wychowano, zeby sie rozmowom doroslych nie przysluchiwac. Bylo to dla mnie normalne i nie uwazalam tego nigdy za nic ponizajacego. A w sytuacjach gdy nie mielismy mozliwosci oddalenia sie to poprostu dorosli trzymali jezyki za zebami co wyraznie bylo dla nich uciazliwe i krepujace. Na tyle, ze ja jako kilkunastoletni srul to bylam w stanie zauwazyc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alez skad. Taki maluch nie powinien wogole tam siedziec przy stole ale bawic sie z innymi maluchami... O to chodzi...

 

No z pewnością lepiej by było, gdyby się bawił z innymi maluchami. Jak pięknie by było, gdybyśmy zawsze mogli zapewnić dziecku towarzystwo innych maluchów, a jeszcze piękniej, gdyby ktoś mógł się nimi wtedy zaopiekować, a my wyskoczylibyśmy na piwko! No normalnie żyć nie umierać. JoShi, czy Ty masz dziecko?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...