Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dyskryminacja rodzin z dziećmi...


aaa

Recommended Posts

a może pies jest pobrzebany właśnie w tematach rozmów?

Bo jak sobie przypominam, to my rozmawiamy: o polityce, trochę o sprawach zawodowych, o ciekawych artykułach w prasie, o tym co ostatnio porabiamy, jakie mamy plany wakacyjne, o remontach, o budowie.... o filmach, o książkach....jakoś nie przypominam sobie rozmów o czyiś romansach, dzieciach nieślubnych itp...może czasami któreś z nas o tym wspomni przed zaśnięciem, albo późnym wieczorem przy herbatce... jeszczwe zanim kładziemy się spać... wtedy też staramy się rozmawiać o sprawach trudnych: finansach, kłopotach, wychowaniu dzieci, itp....... dzieci wtedy śpią.... :)

Pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 193
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Gość M@riusz_Radom
Wiesz co Marta, gdybym miał ciągnąć ze sobą dziecko na spotkanie przy piwku ze znajomymi, tylko dlatego, ze nie moglem znalezc dla niego opiekunki, to zadzwonilbym i powiedzial, ze nie przyjdę. Serio..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a może pies jest pobrzebany właśnie w tematach rozmów?

Bo jak sobie przypominam, to my rozmawiamy: o polityce, trochę o sprawach zawodowych, o ciekawych artykułach w prasie, o tym co ostatnio porabiamy, jakie mamy plany wakacyjne, o remontach, o budowie.... o filmach, o książkach....jakoś nie przypominam sobie rozmów o czyiś romansach, dzieciach nieślubnych itp...może czasami któreś z nas o tym wspomni przed zaśnięciem, albo późnym wieczorem przy herbatce... jeszczwe zanim kładziemy się spać... wtedy też staramy się rozmawiać o sprawach trudnych: finansach, kłopotach, wychowaniu dzieci, itp....... dzieci wtedy śpią.... :)

Pozdrawiam,

gaga2

Ty mowisz o rozmowach w malzenstwie a my tu mowimy o spotkaniach rodzinnych i innych towarzyskich...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mówię o rozmowach z przyjacółmi i rodziną ... może jesteśmy nietypowi ;)?

O sprawach trudnych z rodziną rozmawiamy póxnym wieczorem, pdczas wyjazdów week-endowych do domku w górach.... z przyjacółmi w czasie wspólnych wyjazdów....zresztą ten problem jest dla mnie na razie mocno teoretyczny (poza doświadczeniem z dzieciństwa), gdyż nasze dzieci nie wysiedzą długo przy stole, bo się nudzą i zaraz uciekają same do swoich spraw, nikt ich nie wygania, w mopim odczuciu nawet mają za mało tego czasu i cieprliwości dla nas, dorosłych.... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co Marta, gdybym miał ciągnąć ze sobą dziecko na spotkanie przy piwku ze znajomymi, tylko dlatego, ze nie moglem znalezc dla niego opiekunki, to zadzwonilbym i powiedzial, ze nie przyjdę. Serio..

 

Mariuszu ja też bym tak zrobiła. No chyba, że powiedzieliby "no co Ty, przychodź z dzieckiem". Wtedy bym dziecko zabrała ze sobą :) (le ja mam grzeczne dziecko, mówię Ci ;)) a co, chcieli to mają :) Ale może ta pani to niepracująca, spragniona towarzystwa i piwka kobieta, której 10 min przed wyjściem opiekunka powiedziała "sorry , nie mogę przyjechać" ;) Ale masz rację, wiercący się i płaczący maluch to jedno, a niewzruszona tym matka to już przesada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowcipy tez sobie opowiadacie dopiero jak dzieci spia ?

 

JoShi, u nas jest tak, że gdy mąż chce mi opowiedzieć kawał, mówi "córeczko idź na górę, opowiem mamie kawał, wróć za 5 min". Chyba trochę na siłę ciągniesz temat. Życie codzienne jakoś tak naturalnie samo podsuwa tematy do rozmów, dostosowujemy je do towarzystwa w jakim przebywamy (czy to do towarzystwa męża, czy też do sąsiada, czy do cioci, która wpadła na herbatkę, czy wreszcie do dziecka lub też do wszystkich wymienionych razem). To nie jest przecież trudne. I nikogo nie trezba wypraszać, by porozmawiać i kimś innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pozwoliłaby siedzieć....

muszę się przyznać, że wraz z innymi przyjaciółki (są to rodziny z dziećmi) spotykamy się raz w miesiącu na tzw. spotkania małżeńskie... rozmawiamy wtedy o wierze, o sowich problemach, o dzieciach, ich wychowaniu, o sprawach łatwnych i trudnych.... zwykle dziecxi bawią się same w innym pokoju i jest im dobrze, vczasami przylatują do stołu i przyszłuchują się (czasami chodzi tylko o ciasteczko ze stołu, czasami chcą być dłużej)....niektóre dzieci znajowych są nieśmiałe i siedzą cały czas przy rodzicach..... pewnie nie rozumieją większości z tego o czym rozmawiamy.... czy to jest złe, że one tam są ? nie sądzę... myślę, że naszą postawą też ich czegośc uczymy, że można rozmawiać na tematy trudne w spokoju, z zaufanienm, z przyjaciółmi.... że potrafimy poruszać trudne tematy a nie ich unikać....

W naszym towarzystwie przetoczyła się kiedyć wielka dyskusja na ten temat, czy zabierać ze sodą dzieci na takie spotkania.... najbardziej przeciwne były bezdzietne małżeństwa...rodzinom z dziećmi to nie przekszadza.... ale jak podkreślam, dzieci same nie wykazują zainteresowania w dłuższym siedzeniu przy stole.....może nie mają potrzeby wykazania się przezd dorosłymi że są takie ważne? Bo to poczucie ważności jest zaspokajane w inny sposób? Nie wiem... piszę jak jest i że mi to nie przeszkadza, naszym przyjaciołom także.... chyba że są to osoby bezdzietne..... ale oni i tak przestali chodzić na nasze spotkania, mimo że speclajnie z myślą o nich zaangażowaliśmy o[piekunki na czas spotkania.... teraz to już nie jest potrzebne...

Pozdrawiam,

gaga2

PS. Nie przypominam sobie, abym w gronie rodzinnym lub przyjaciół słyszała jakieś nieprzyzwoite kawały.... te słysze raczej w pracy. :) albo późnym wieczorem przy ognisku..... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi, u nas jest tak, że gdy mąż chce mi opowiedzieć kawał, mówi "córeczko idź na górę, opowiem mamie kawał, wróć za 5 min".

No wlasnie. Ktos tu kilka postow wczesniej napisal, ze to upokazajace dla dziecka wiec staram sie ustalic, czy inni tez tak uwazaja. Nie jest to ciagniecie tematu na sile.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi, u nas jest tak, że gdy mąż chce mi opowiedzieć kawał, mówi "córeczko idź na górę, opowiem mamie kawał, wróć za 5 min".

No wlasnie. Ktos tu kilka postow wczesniej napisal, ze to upokazajace dla dziecka wiec staram sie ustalic, czy inni tez tak uwazaja. Nie jest to ciagniecie tematu na sile.

 

JoShi dla jasności: ja też uważam, że gdybyśmy tak postąpili, jak powyżej napisałam (myślałam, że ta sytuacja wyda się wszystkim tak absurdalna i nierealna, że nie muszę dodawać ";)" na końcu), to byłoby to dla dziecka upokarzające, a w najlepszym przypadku mało przyjemne. Żartowałam zatem pisząc, że wypraszamy dziecko. Nie robimy tego. Kawał to kawał, sprośny kawał można opowiedzieć, gdy dziecka nie ma w pobliżu. Nie widzę potrzeby wypraszania go z tego powodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w tej dyskucji warto też odróżnić sytuację samego przyzwolenia na obecność dzieci przy stole (w czasie rozmowy dorosłych), od nieprzyjmnego wtrącania sie do tej rozmowy - myslę tu o przerywaniu rozmowy przez dzieciaki.... to zdecydowanie tępimy.... czym innym jest udział w rozmowie, czym innym przerywanie rozmowy i na to nie mam zgody.... i nie ma nic wspólnego z upokarzaniem, tylko ze zwracaniem uwagi na niestosowne zachowanie; nasz starszy syn czasami przerywa nasze rozmowy, bo coś chce powiedzieć, niekoniecznie na temat i wtedy jest upominany, że musi poczekać na koniec rozmowy (jeśli to o czym chce powiedzieć jest nie na temat) lub upominany, że przerywanie w pół zdania jest nie na miejscu.... Sama nie znoszę dzieciaków, które wtrącają się w takoi sposób do rozmowy i nie toleruję tego o swoich dzieci (co nie oznacza że się im to nie zdarza, ale to inna pole do dyskusji .... )

Jak czytam niektóre wypowiedzi to dochodzę, być może do błędnych wniosków, że problemem są tematy poruszane przez dorosłych w obecności dzieci,.... przy czym chyba to dorośli wstydzą się przed swoimi dziećmi....że poruszają niektóre tematy lub wyrażają się nieodpowiednio itp.....

Pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam niektóre wypowiedzi to dochodzę, być może do błędnych wniosków, że problemem są tematy poruszane przez dorosłych w obecności dzieci,.... przy czym chyba to dorośli wstydzą się przed swoimi dziećmi....że poruszają niektóre tematy lub wyrażają się nieodpowiednio itp.....

Jesli o mnie chodzi to nie chodzi o zaden wstyd. Poprostu uwazam, ze na niektore tematy dzieci maja jeszcze czas. Zreszta sama zauwazylas, ze dla kazdego rozmowcy trzeba dobierac tematyke i sposob rozmawiania. Jesli ktos chce sie spotkac i porozmawiac frywolnie lub troche poplotkowac (odzregnuje sie od oceniania tego) to trudno sie dziwic, ze niektorym obecnosc dzieci moze przeszkadzac. Uwazam, ze dorosli tez maja prawo porozmawiac swobodnie i nie koniecznie musza czekac az dzieci im na to laskawie pozwolo oddalajac sie dobrowolnie lub dobrowolnie kladac sie spac..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dorosli maja swoje dorosle sprawy o ktorych dzieci nie musza wiedziec (na przyklad rozmowy miedzy doroslymi o nauczycielach)

 

z całym szacunkiem, a niby dlaczego nie rozmawiać przy dzieciach o ich nauczycielach?

 

Jeżeli oczekujesz, że nauczyciel ma czegoś twoje dziecko nauczyć i pomóc ci je wychować, to powinnaś wzmacniać w domu jego autorytet, a nie podkopywać. Na co dzień mam okazję obserwować takich rodziców, którzy ślepo wierzą w bajeczki swoich dorastających dzieciaków o tym, jaki to nauczyciel matematyki jest be, z chemi to się uwzięła, a z historii to nic nie robi na lekcji, itp. Wierz mi, że w 90% przypadków te historie biorą się z kłopotów samego ucznia (wagary, lekceważący stosunek do obowiązków szkolnych). Jeśli taki dorastający człowiek w domu jeszcze dostanie "wsparcie" od rodziców, którzy będą psy wieszać na szkole, to niczym dobrym na pewno się to nie skończy. Tyle, że tacy rodzice budzą się za późno i przychodzą potem, pytając: Co mam robić, niech mi Pani coś poradzi, bo ja już z synem sobie rady dać nie mogę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a może pies jest pobrzebany właśnie w tematach rozmów?

Bo jak sobie przypominam, to my rozmawiamy: o polityce, trochę o sprawach zawodowych, o ciekawych artykułach w prasie, o tym co ostatnio porabiamy, jakie mamy plany wakacyjne, o remontach, o budowie.... o filmach, o książkach....jakoś nie przypominam sobie rozmów o czyiś romansach, dzieciach nieślubnych itp...może czasami któreś z nas o tym wspomni przed zaśnięciem, albo późnym wieczorem przy herbatce... jeszczwe zanim kładziemy się spać... wtedy też staramy się rozmawiać o sprawach trudnych: finansach, kłopotach, wychowaniu dzieci, itp....... dzieci wtedy śpią.... :)

Pozdrawiam,

gaga2

Ty mowisz o rozmowach w malzenstwie a my tu mowimy o spotkaniach rodzinnych i innych towarzyskich...

 

Otóż to, JoShi, czy na spotkaniach rodzinnych naprawdę trzeba rozmawiać o ciażach, romansach i innych rzeczach nie przeznaczonych dla uszu dzieci. Nikt przecież tu nie mówi, żeby dzieciaka ciągać na typowo dorosłe imprezki. To jasne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to mi zalatuje jakimś domowym terrorkiem :wink:

 

terrorkiem ? No "pacz pani" a mnie się wydawało, że dzieci to jednak mają słuchać poleceń rodziców.

 

I to niekoniecznie takich : "Kaziu - nie kop pana bo się spocisz.." ;)

 

Mariusz, ten terrorek to był z przekory i z przymrużeniem oka (nie zauważyłeś, że zamieściłam tam znaczek: :wink: )

Szkoda, bo liczyłam na Twoje poczucie humoru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...