am 21.10.2002 15:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2002 Na początku było ....... głębokie przeświadczenie o potrzebie posiadania własnego kawałka ziemi i zamieszkiwania na swoim. Potem był etap poszukiwania działek i zakup. Nareszcie JEST !!! - ta upragniona, własna działka. Potem ... przyszło rozczarowanie. Pospiesznie realizowany zakup, brak dokładnego sprawdzenia i jest wyrok: Zakład Energetyczny nie zrobi nic na własny koszt. Prądu nie ma i nie będzie (*#@*&^^&%%$##$*(*&*( - to było niecenzuralne). Tak minęło pięć lat. W międzyczasie dopadła mnie strzała Amora, pojawiła się druga połówka. Temat budowy stawał się pilniejszy. Wybraliśmy projekt (Murator D08 ), dostaliśmy pozwolenie na pewne zmiany w projekcie a prądu ... ni ma Nareszcie męska decyzja mojej żony. Olać zakład energetyczny - szukamy drugiej działki - ale to już w następnym odcinku [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-21 17:41 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 21.10.2002 15:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2002 Przy szukaniu działki przyświecał nam jeden cel: MA BYĆ PRĄD. Okazało się to niełatwe. Ale nareszcie po raz drugi w moim życiu: JEST !!! Działka marzenie (nasze), pod lasem, cicho, daleko od miasta. Tylko co z prądem? Transformatora nigdzie w pobliżu nie widać . Okazało się, że nie jest tak źle, właściciel działek miał już przydział mocy, wystąpił o pozwolenie na budowę.Dał gwarancję (w akcie notarialnym), że prąd do końca roku będzie. Zaryzykowaliśmy - udało się http://www.afternight.com/smiles/offwall.gif. Prąd jest ! Działka jest piękna, pod samym lasem. Na działce rosną choinki. A więc znowu od początku..... Na początku było ....... drzewo: http://www.republika.pl/am2am/TN_1.JPG I tu powinien pojawić się obrazek. Nie wiem, czy mnie redakcja nie wywali z tymi zdjęciami - ale próbuję. Jeżeli zadziała, to będzie można kliknąć na zdjęcie i obejrzeć sobie większe [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-21 20:46 ] [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-21 21:39 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 21.10.2002 15:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2002 Nastepny etap to ponowne szukanie projektu. Dawno wybrany projekt nie pasował Pewnego wieczoru zona niewinnie szepcze: Wiesz co, znalazłam dzisiaj taki fajny projekt - tak tylko ...do obejrzenia , bo to na pewno nie dla nas Projekt rzeczywiście super - ale na pewno drogi w realizacji. TAK - to nie dla nas. Szukamy dalej, ale ...co jest. Jakoś wracamy myślą do tego projektu "nie dla nas" Każdy następny projekt porównujemy z tym i nie możemy już znaleźć nic dla siebie. Wreszcie poważna rozmowa i jest decyzja. Znowu ryzykujemy - bierzemy ten projekt ! Projekt "niby" typowy, powtarzalny. Koszt 2000PLN. Wiemy, że nie będzie tani w realizacji - z drugiej strony jest to jedyny projekt, w którym nic nie chcemy zmieniać. Z perspektywy kilku lat mogę powiedzieć - podjęliśmy dobrą decyzję. Dalej nam sie podoba. Nie zmieniliśmy w projekcie NIC, nie przesunęliśmy nawet jednej ścianki działowej!, wszystko naprawdę nam pasuje. To chyba sukces. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 21.10.2002 16:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2002 Do Urzędu .... Nadeszła wreszcie ta wyczekiwana chwila. Mamy wszystkie papierki. Są dobre chęci i ... obawa. Jak nam pójdzie z urzędnikami? Jakie niespodzianki szykuje nam los? Wizyta w urzędzie i ..... TOTALNE zaskoczenie. ZERO problemów. Pani obsłużyła nas szybko, przyjęła wszystkie papiery, usmiechała się. Kazała zadzwonić za Tydzień !!! Dwonimy: proszę przyjeżdżać - JEST pozwolenie na budowę. Nie spodziewałem się takiego tempa. Przecież ja jestem jeszcze w lesie z poszukiwaniem ekipy. Rozesłałem wici wśród znajomych. Koniecznie chciałem zrobic fundamenty przed końcem roku. Powód - oczywisty - to był pierwszy rok pod tytułem: KONIEC ULGI BUDOWLANEJ. Później przeżyłem jeszcze kilka takich lat Po poszukiwaniach nareszcie mam ekipę. Przyjechali na działkę, przywieźli ze sobą duży barak i zaczęło się !!!. Po pierwszym dniu pojawiła się na budowie samowola budowlana - pierwszy budynek na działce: http://www.republika.pl/am2am/TN_2.JPG [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-21 21:40 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 21.10.2002 20:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2002 No to teraz zacznie się na poważnie. Najpierw wykopy. W tych dawnych czasach, kiedy dzieje się moja przygoda z fundamentami nikt jeszcze nie słyszał (a przynajmniej ja) o forum muratora. No i stało się ... oczywiście nie zdjąłem humusa - oj odpokutowałem to później - ale to dalsza historia. Moi wspaniali wykonawcy wytyczyli budynek (kierownik budowy był w cenie - pracował razem z ekipą). Ja laik biegałem z metrówką i sprawdzałem - o dziwo nawet im się narożniki zbiegły i wymiary były OK. Dopiero po wylaniu ław fundamentowych i rozpoczęciu murowania ściany fundamentowej z bloczków okazało się, że "coś się nie zgadza" http://www.afternight.com/smiles/errrr.gif Panie inwestorze - tu jest błąd w projekcie ! Okazało się, że jedna ze ścianek fundamentowych (na szczęście na krótkim odcinku) zamiast wypadać dokładnie pośrodku ławy fundamentowej wypadła ...o zgrozo na jej brzegu !!! No i masz babo placek. Pierwsze bolesne starcie z rzeczywistością (a przecież było tak pięknie w urzędzie). Inwestor wykonał następujące działania: Po pierwsze nieprzespana noc i oglądanie projektu Po drugie następnego dnia telefon do projektanta Po trzecie oczekiwanie na odpowiedź projektanta Jest odpowiedź - w projekcie NIE MA BŁĘDU - to błąd wykonawcy. Okazało się, że moim budowlańcy przyjęli założenie, że oś fundametu i ścian przebiega dokładnie w środku ławy fundamentowej i później muru. Tymczasem w projekcie jak wół było pokazane (był nawet powiększony detal), że oś wypada nie po środku, tylko niesymetrycznie w stosunku do muru. No i stąd ten błąd. Do wszystkich, którzy jeszcze mają ten etap przed sobą - sprawdźcie dokładnie, czy oś jest u Was symetryczna w stosunku do muru - jeżeli nie, przypominajcie o tym na każdym etapie budowy! Wstrzymałem dalsze prace budowlane, do boju został wezwany inspektor nadzoru - znajomy konstruktor. Obejrzał i stwierdził: OK - można dalej budować - nic się nie stanie. Odetchnąłem z ulgą. Wykonawcy zapowiedziałem, że potrące mu za moje nerwy i nieprzespaną noc z ostatecznego rozliczenia. Budowa poszła dalej. Tylko moi robotnicy bali się mnie jak ognia (nawet w pewnym momencie chcieli uciekać z placu boju ) No ale ostatecznie wszystko skończyło się happy-endem. Fundamenty zostały zakończone, obsmarowane jakimś lepikiem z obu stron a od góry zabezpieczone papą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 21.10.2002 20:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2002 No a w tym odcinku będzie długo , długo nic. .. ......... ....... ..... ... . NO bo prawie dwa lata nic się nie działo O przepraszam - pracochłonnie wygrzebałem humus i następnie zasypałem wszystko piachem. Już nie pamiętam dokładnie ile ciężarówek piachu poszło - ale to było na mój gust (i kieszeń) za dużo. Jak zaczynałem budowę, to w promieniu 1000 m nie było nic tylko las i szczere pole. W międzyczasie, jak moje fundamenty "wysychały" POjawiły się kolejne budowle, a pewnej zimy mój sąsiad w trzy miesiące (listopad-styczeń)wybudował dom i wprowadził się ! Tego było za wiele. Następnej wiosny przystąpiłem do działania .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 21.10.2002 20:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2002 Zacząłem od ..poszukiwania nowego wykonawcy. Wprawdzie miałem ze starą ekipą podpisaną umowę na zrobienie fundamentów, murów, stropu i więźby - ale po wpadce z fundamentami postanowiłem zmienić ekipę. Nie miałem już do nich zaufania. Udało się dotrzeć do majstra, który średnio buduje cztery domy w każdym sezonie i ma co robić (tj trzeba się wcześnie umawiać). Zbudował dom moich znajomych, później się okazało, że drudzy znajomi też mają dom jego roboty - wszyscy polecali. No to się zdecydowaliśmy. Na wiosnę ruszyła robota. Najpierw ubijanie piachu pod wylewkę. Okazało się, że moje wywrotki piachu przeleżąły całą zimę, ubijane śniegiem i deszczem a mimo to udało się ubić jakieś 40 cm. Trzeba było znowy przywieźć piasek. Nowy majster poradzil: Zalać wylewkę przed stawianiem murów - z gruchy. Budowa będzie czystsza, nie będzie później problemów. Posłuchałem. Przyjechały gruchy - kilka godzin i nasze "lądowisko na helikoptery" (tak nazwał nasz wykonawca fundamenty z wylewką - ze względu na dużą powierzchnię ) było gotowe. Serce rosło - nareszcie coś się ruszyło! I było na co popatrzeć: http://www.republika.pl/am2am/TN_3.JPG Na drugim planie widać ten domek sąsiadów, co się wybudował w trzy zimowe miesiące. A na wylewce widać wystające gdzieniegdzie rury od kanalizacji poziomej. No i widać kawałek mojej przyszłej "piwniczki", czyli niezasypanego miejsca pod schodami. [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-21 22:28 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 21.10.2002 20:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2002 Kolejne kilka dni, to przerwa operacyjno-technologiczna. Operacyjna - wykonawca musiał się przeprowadzić z poprzedniej budowy. Technologiczna - podlewanie wylewki. Ach jaka to przyjemność coś wreszcie zrobić samodzielnie na tej budowie Ooopsss - chyba na tym etapie warto się przedstawić - a raczej "zwizualizować": http://www.republika.pl/am2am/TN_4.JPG Tak, tak - ta mordka roześmiana na tym zdjęciu to ja (wtedy jeszcze piękny i młody Ale naprawdę - powtarzam - przyjemność nie z tej ziemi - MOGĘ COŚ ZROBIĆ na własnej budowie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 21.10.2002 22:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2002 Przyjechała pierwsza ciężarówka pustaków...Mój brat woził trociny do Plecewic - a oni nie placili. Zaproponowali płatność w towarze. No to się dogadaliśmy i miałem materiał taniej. Oczywiście miałem problem z wyładunkiem, bo samochód brata przystosowany do przewozu trocin a nie pustaków na paletach - bez HDS-a. Zamówiłem ekipę z wózkiem widłowym - ten niestety zakopał się po przejechaniu 20 metrów. Poźniej nerwowe szukanie i jest - w okolicy pewien były rolnik z ciężkim sprzętem. Udalo się rozładować ten i kolejne samochody. Nigdy nie przypuszczałem, że te wielkie palety z pustakiem tak szybko będą znikać. Po trzech dniach z pełnego transportu na placu zostały nędzne resztki. Ale jest to jednak jeden z najprzyjemniejszych etapów budowy. Co dzień przyjeżdżasz i widać coś nowego. W załączeniu kolejne obrazki z tego etapu: http://www.republika.pl/am2am/TN_5.JPG http://www.republika.pl/am2am/TN_6.JPG [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-22 00:26 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 22.10.2002 12:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2002 Ufff - ciężkie jest życie żółtodzioba na budowie. Nie dość, że trzeba się szybko nauczyć budowlanej nomenklatury: Coo!!! 10 ton cementu - na pewno tyle? a co to jest dwuteownik czy może pan powtórzyć - rapowanie? - to coś wspólnego ze śpiewaniem To to nagle majster pyta: no to na jakiej wysokości dać te okna. Drzwi wejściowe to tak jak w projekcie, czy trochę szerzej ? itp... Oj ciężko, ciężko. Dobrze, że chociaż od razu widać efekty naszym (czasem nietrafionych ) decyzji Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 22.10.2002 20:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2002 Tym to sposobem doczekaliśmy się etapu stropu. Zależało mi na dobrym stropie. W projekcie miałem terive - wybrałem pustaki keramzytowe. Po konsultacjach do wyboru pozostały dwie firmy: Sienkiewicz i Budokrusz (z Grodziska). I tu dobra rada: przed zakupieniem TRZEBA pojechać i obejrzeć towar. Ja załatwiałem wszystko w samochodzie, przez komórkę negocjując warunki. Negocjacje polegały na wzajemnej licytacji obu firm i trwały długo. Ostatecznie wygrał Sienkiewicz. Pustaki przyjechały, majster ułożył je na stropie. Trochę się jednak pokruszyły, kilka spadło - a miały być takie mocne . Majster pociesza - popiołowe to się dopiero sypią. Przyjechał kierownik budowy (aha w mędzyczasie zmieniłem kierownika budowy - stary odjechał z poprzednią ekipą. Teraz kierował naszą budową znajomy konstruktor - napiszę jeszcze o tym). Kierownik kazał dać beton B20 zamiast B15 z projektu (cytat z kierownika: "teriva potrafi się uginać, nie zaszkodzi dać mocniejszy beton") Przyjechały gruchy i znowu JEST - kolejny etap za nami (i kolejna płatność dla wykonawcy ) Po kilku dniach ekipa wróciła do prac. Zaczęły się pochmurne dni - sporo padało. No i znowu przyczynek do mojego zawału serca: Spadł pustak ze stropu !!! http://www.afternight.com/smiles/eek5.gif A dokładnie odpadła dolna część pustaka, góra i warstwa nadbetonu się trzyma Co się dzieje? Może za wcześnie ruszyły prace? Murarze dziurę podstemplowali, zabetonowali - jest OK. Za kilka dni - znowu spada !!! To już nie żarty - co się dzieje. Wzywam kierownika - jakiś felerny towar te pustaki. Co do konstrukcji stropu nie ma się co obawiać - konstrukcyjnie jest OK - tylko co się dzieje z tym pustakiem? Majter rzucił hipotezę - może te deszcze przeszkadzają? Rzeczywiście na stropie stoją kałuże - pustaki są mokre - te które pękły były w miejscach najbardziej namokniętych. Po położeniu dachu okazało się, że miał rację. Jak przestało padać na strop, pustaki wyschły i przez następny rok nic się więcej nie wydarzyło. Ale miałem doła. Człowiek się stara, haruje jak głupi, byle było dobrze a tu takie kwiatki - miałem ochotę podać producenta do sądu. I tu mała dygresja. Byłem u znajomego na budowie w Pruszkowie. brał strop z Budokruszu. ŻADEN pustak mu nie wypadł. Obejrzałem - rzeczywiście solidne - miały dodatkowe poprzeczki wzmacniające (od Sienkiewicza była tylko pionowa poprzeczka na środku - tutaj dodatkowo pozioma poprzeczka przez całą długość pustaka) Wrrrr http://www.afternight.com/smiles/po.gif - kląłem na czym świat stoi - a byłem tak blisko wyboru Budokrusz - zadecydowała różnica paru złotych. Gdybym obejrzał pustaki obu firm, na pewno wybrałbym ten dodatkowo wzmocniony. No cóż mądry Polak .... [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-22 22:25 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 22.10.2002 21:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2002 W poprzednim odcinku było ponuro. Na szczęście powoli oswajam się z myślą, że przy budowie będą błędy - i wykonawcy i inwestora. Trzeba się nauczyć z tym żyć. Były jednak znowu przyjemne chwile. Spójrzcie - nareszcie mogę stanąć w moim salonie ! : http://www.republika.pl/am2am/TN_6a.JPG I widać sufit ! a nie niebo. Na suficie wyraźnie widać żebra rozdzielcze, na wprost podciąg ze słupem konstrukcyjnym. W przyszłości słupek obudujemy klinkierem, po prawej stronie będzie schodek do salonu (salon jest 30cm niżej niż cała reszta) a po lewej będzie stało duże akwarium - tylko kiedy to będzie ? Na drugim planie widać schody - muszę przyznać, że nasz majster sprawił się dobrze - wyszły naprawdę równo. Uwzględnione są zapasy na wysokość warstwy styropianu i wylewki na parterze (20cm) i poddaszu (18cm) - wszędzie będzie podłogówka. Na początku myślałem - a dam ok 10-12cm zapasu (no bo po co więcej). Na szczęście miałem już sąsiadów: "Adam jak możesz dawaj spory zapas -później łatwiej dać więcej styropianu niż obniżyć posadzkę" Błogosławię tą radę - baaardzo się sprawdziła. Po prawej stronie schodów widać wejście do małej piwniczki. Wprawdzie domek miał być (i jest) bez podpiwniczenia, ale rodzice (po długich bojach ) namówili nas na to małe odstępstwo od zasady. Wykorzystaliśmy niezagospodarowany kąt pod schodami, daliśmy kilka schodków - będzie gdzie trzymać zbiornik z wodą (rurę do wody oczywiście wkopałem pod fundament jeszcze przed wylewką). No i już teraz zbieram wino do piwniczki [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-22 23:40 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 22.10.2002 21:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2002 Wychodzimy z budową do góry. Równocześnie powstają ściany poddasza i więźba. Wcześniej kupiłem drzewo (rodzina na Mazurach), Przetarłem w tartaku, drzewo przyjechało. I tu rozczarowanie. Drzewo nie jest takiej jakości jakbym sobie wymarzył . Przy drugim domu na pewno kupię drzewo gdzieś w pobliżu, już docięte i zaimpregnowane (najlepiej ciśnieniowo) - a na pewno dobrze je sobie obejrzę przed zakupem. Szkoda tylko, że nie będzie żadnego drugiego razu ..... Kolejny błąd - w projekcie krokwie mają wymiary 5x16cm. Jak przyjechały, dotarło do mnie, że są strasznie cienkie. Wprawdzie 16cm odpowiada za przenoszenie obciążeń, ale bardzo łatwo drzewo się wygina na słońcu (no bo przecież nie jest wysezonowane ) Teraz wiem, że powinienem dać 16x8 Generalnie więźba to porażka. Majster okazał się niezłym murarzem - jednak kiepskim cieślą. W załączeniu przykład - jak nie powinno się obrabiać komina: http://www.republika.pl/am2am/TN_komin.JPG Jak się przyjrzycie, to zobaczycie belki drewniane dotykające komina. Dopiero kominiarz uświadomił mi zagrożenia z tym związane. Komin powinien być przynajmniej otynkowany, a belki odsunięte od przewodu dymowego (komin do kominka). No i teraz muszę poprawiać - na szczęście jeszcze się da. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 22.10.2002 21:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2002 Trochę znowu marudziłem w poprzednim odcinku. Teraz na odmianę coś pozytywnego. Więźba zaczyna przypominać docelowy dach. Wreszcie zobaczyłem to, co moja żona widziała od razu na projekcie (trochę projektowała w szkole) - jaki biędziemy mieli ten domek już z dachem: http://www.republika.pl/am2am/TN_7.JPG Na pierwszym planie moje "motywatory" do budowania i nie poddawania się. Oj potrzebne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 27.10.2002 21:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2002 Dzisiaj będzie mała dygresja na temat kierownika budowy. Przy mojej pierwszej ekipie (tej od fundamentów) byłem zadowolony, że w cenie jest już kierownik budowy, że nie będę musiał szukać i będzie taniej. Po wpadce z wytyczaniem stwierdziłem, że jednak muszę mieć kogoś zaufanego, kto mi zadba o budowę. Po zmianie ekipy dogadałem się ze znajomym - inżynier konstruktor, praktyk, moja żona pracowała z nim kiedyś w pracowni architektonicznej - same plusy. Teraz, po dwóch latach, mogę moją decyzję podsumować w jeden sposób - powinienem śladem sąsiada wziąć miejscowego kierownika budowy (ponoć strasznie upierdliwy dla wykonawców). Ze znajomym kierownikiem budowy (przynajmniej moim) jest jeden plus - trochę taniej. Poza tym niestety minusy. Kierownik może znajomy ale na budowę nie zaglądał za często ("co ja będę was na koszty naciągał"). Czasami jednak by się przydał. Mój drugi błąd polegał na tym, że kierownik budowy znał trochę wykonawcę. Wynik: kiepska więźba, niepoprawne połączenie więźby z kominem. Na szczęście następne ekipy miałem naprawdę świetne i kierownik nie był za bardzo potrzebny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 27.10.2002 22:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2002 A z naszym dachem to było tak: Nie planowaliśmy pokrycia dachówką w jednym sezonie. Planowałem deskowanie i papę. Po kilku rozmowach doszedlem do wniosku, że sporo taniej wyjdzie jednak zrobić dach od razu. Tylko skąd pieniądze? Ostatecznie wzięliśmy kredyt w banku i u rodziny (wtedy jeszcze było gdzie pożyczać ). Nie żałujemy Od samego początku nie chcieliśmy blachy - trochę się obawialiśmy hałasu. Dachówka bitumiczna też odpadła. Po naoglądaniu się reklam zachorowaliśmy na Brassa. Zacząłem jeździć na wizje lokalne - i tu rozczarowanie - Brass w rzeczywistości miał się nijak do reklam - za to obok były dachówki ceramiczne - te wyglądały nieźle. I takim sposobem zdecydowaliśmy się na ceramikę. Potem jeszcze długo trwały poszukiwania najpierw samej dachówki a następnie dostawcy. W pewnym momencie miałem już nagraną dostawę dachówki spod Opola (w okolice Warszawy) - na szczęście lokalny dostawca zmiękł i dostałem lepsze warunki. Zdecydowaliśmy się na dachówkę CREATON Futura (wtedy była jakaś promocja - było sporo taniej) i kupiliśmy w firmie DEKAR. Z czystym sumieniem mogę polecić firmę - naprawdę elastyczni (ja się długo targowałem ), dają bardzo dobre warunki obsługi klienta. Bardzo mi się spodobało to, że sami zabierają towar który zostanie i przyjeżdżają po swoje palety! Naprawdę super mi się współpracowało - zero problemów. Dostałem certyfikat na dachówkę - trochę śmiać mi się chce, jak patrzę na tą 50-cio letnią gwarancję. W Dekarze kupiłem rownież okna dachowe, rynny i inne akcesoria - tak naprawdę wszystko w jednym miejscu Dostałem też namiary na dekarza [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-27 23:04 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 27.10.2002 22:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2002 Przyjechała ekipa. Dekarz obejrzał więźbę, pokręcił nosem. Obejrzał też łaty i kontrłaty (te przyjechały razem z drzewem na więźbę). Zaproponował wzmocnić trochę konstrukcję przez zastosowanie grubszych łat (lub kontrłat - nigdy nie pamiętam - chodzi o te, które daje się prostopadle do krokwi). Kupiłem więc łaty 5x6cm Padał deszcz - panowie przyjechali i .. zaczęłą się słoneczna pogoda. Miałem farta - pokryli folią (wysokoparoprzepuszczalna) cały dach, a tu nawet kropla nie spadła. http://www.republika.pl/am2am/TN_8.JPG Później przyszły obróbki blacharskie no i sama dachówka: http://www.republika.pl/am2am/TN_9.JPG Serce rosło .... Ekipa świetna, pracuje ciężko, deszczu nie ma! Skończyli !!!! Jesteśmy szczęśliwi - zresztą zobaczcie sami: http://www.republika.pl/am2am/TN_90.JPG albo z innej strony: http://www.republika.pl/am2am/TN_90a.JPG Sezon był naprawdę nerwowy - ledwo przeżyliśmy - ale zakończyło się bardzo pozytywnie. Zapadamy w zimowy sen - więcej pieniędzy ani sił nie mamy [ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-10-27 23:21 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 27.10.2002 22:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2002 Byłbym zapomniał, Miałem napisać trochę o moim bezludziu. Jak zaczynaliśmy fundamenty, to się rodzina w czoło pukała: "gdzie was wywiało - z dzikami będziecie mieszkali"Po dwóch/trzech latach my dalej budujemy, a kilka rodzinek w najbliższej okolicy już mieszka !Zrobiło się naprawdę przyjemnie:http://www.republika.pl/am2am/TN_91.JPG Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 30.10.2002 20:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Października 2002 Nastały długie zimowe wieczory . Odpoczywamy. W międzyczasie myślimy o kolejnym etapie. Tego etapu najbardziej obawia się moja żona. Koniec odpoczywania - zbliża się wiosna. Wracamy do pracy Zaczynam od ogrzewania. Już dużo wcześniej myślałem o Purmo - mam takie grzejniki w mieszkaniu w bloku - są OK. Pojechałem z projektem. Pan zrobił xero - po kilku dniach dostałem wstępną kalkulację materiałów i koszty. Dostaję też namiary na wykonawców i projektanta. Cały czas zastanawiam się, czy nie zrobić jednak projektu ogrzewania z prawdziwego zdarzenia. Po wizycie u pana projektanta przeszła mi ochota na projekt - zaśpiewał 3500PLN ! No cóż- teraz idę do wykonawców. Pierwszy strzał - fatalnie. "Tak oczywiście wszystko potrafimy, wszystko robimy..." no dobrze, to jak pan proponuje wykonać ten element - "a.. e... mh..." Szybko zakończyłem rozmowę. Drugie podejście - jest nieźle. Człowiek wie co mówi, zaczynamy rozmowę od ogrzewania, przechodzimy do wody, kanalizacji, okazuje się, że może być nawet elektryka. Wpadam na pomysł - po co się uganiać za różnymi wykonawcami - spróbuję podejść do tematu tak, jak rekomenduje Murator - kompleksowy wykonawca. Następują długie rozmowy o potrzebach, spotkanie z elektrykiem, wiele cennych sugestii. Dużo się nauczyłem. Dochodzimy do finału - wycena............... No cóż - czar prysnął. woda+kanalizacja+podłogówka+instalacja grzejnikowa+elektryk = 60 000 PLN , sam elektryk to 18 000PLN Znowu zaczynam od początku. Mam w rodzinie hydraulików. OK. Wodę zrobi mój ojciec. Tylko jaki materiał? - na początku myślimy o plastiku.Inny rodzinny hydraulik przekonuje - zróbcie w miedzi, nie będziecie żałować, spokój na ...dziesiąt lat. No tak tylko ile to kosztuje. Okazuje się, że kosztuje to mniej, niż się spodziewałem. Po wstępnych kalkulacjach jest decyzja - woda będzie w miedzi. Drugi temat to elektryk. Na szczęście są sąsiedzi. Kto u was robił - czy jesteście zadowoleni? Dajcie jakieś namiary. No i jest nasz elektryk - młody chłopak - z daleka. Podaje wstępną wycenę. Oczka mi się śmieją - jest OK. Dla zasady trochę negocjuję i jest jeszcze lepiej . OK. Mam już jakiś zarys tego, co będę robił. Kolejny etap to wykonawca instalacji do odkurzacza centralnego. Tu było łatwiej (znowu sąsiedzi ). Koszty już zdecydowanie niższe, niż przy innych pracach. Jest dobrze - możemy zaczynać! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am 31.10.2002 22:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Października 2002 "Wodna przygoda" Po pierwszym dniu spędzonym na podglądaniu tajemnic hydraulików, wiedziałem już wszystko o lutowaniu w miedzi. Okazało się to nie takie straszne jak myślałem na początku. Zaskoczyły mnie koszty. Okazało się, że rurkę fi15 kupowałem za cenę zbliżoną (a nawet niższą ) niż niektóre rurki plastikowe. Przy wszelkiego rodzaju kolankach i odnogach różnica w kosztach była już naprawdę znaczna na korzyść ... miedzi !. Za kształtkę w plastiku płaciłbym conajmniej złotówkę, za kolanko miedziane - kilkanaście groszy. Suma sumarum - poszło trochę tego materiału - policzyłem - 120mb rurek ! Teraz się cieszę, że wybrałem miedź. Wydaje mi się, że jednak zaoszczędziłem. Na początku planowałem część instalacji pociągnąć w podłodze - ale starzy wyjadacze instalatorzy za nic nie chcieli się przekonać do mojego pomysłu: Woda ma iść w ścianie i basta!. Jak trzeba będzie naprawić (a przecież miedź miała być wieczna ) to w ścianie zawsze można. W podłodze, zwłaszcza pod podłogówką można zapomnieć. Po tygodniu instalacje do wody zakończone. Jeszcze próba (ściągnąłem stary agregat) powietrzna - trzyma - sprawdzony każdy lut (Ludwikiem) - wszystko jest OK. No i teraz zaczyna się STRES. Czy przypadkiem nie ukradną? Jak się zabezpieczyć? - Niestety sposobu nie ma - mam więc tylko nadzieję, że mi się uda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.