Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

A my ponieważ budujemy się w całkiem odludnej okolicy gdzie w promieniu 500m mam tylko dwóch sąsiadów zdecydowaliśmy poznać się na początku. I jak tylko zrobiłem ogrodzenie w zeszłym roku przyszła Wielkanoc, co skrzętnie wykorzystaliśmy żeby pójść z jajkiem i życzeniami. Nastąpiła nawet bardzo zabawna sytuacja kiedy sąsiad wziął nas za sprzedawców domokrążców albo Swiadków Jehowy :lol: :lol:

Jakoś to wyjaśniliśmy, przedstawiliśmy się, zostaliśmy zaproszeni do wypicia kawki, opowiedzieliśmy o naszych zamierzeniach budowlanych i sami nagle usłyszeliśmy że gdybyśmy czegokolowiek potrzebowali to mamy walić jak w dym - no i kilka razy okazali się sąsiedzi bardziej niż niezbędni i pomocni. Najtrudniej ruszyć z gołej ziemi wiedzieli o tym i pomagali. Mamy naprawdę dobrych sąsiadów.

Jakąś specjalnie nie "boję" się upierdliwości z ich strony...to są ludzie, którzy mają własne sprawy, interesy....i to jak żyją wydają się na zdroworozsądkowych...

 

Wg Siostrzyczek ci się zachciewa....a u ciebie już były?? Co na to Żona?? :lol:

Ja tam nie miałem problemu z kumaniem się z sąsiadami zaczeło się od "Sąsiad pożycz.."

 

...........prąd

...........wodę

...........pompe

...........podlej ławy

...........itd....

Ja właśnie kupuję działkę. Z jednej strony będę sąsiadować z ludzmi co też sięnie dawno wybudowali, w dodatku podciągniemy od nich media, więc "skumanie się" jest konieczne, ale ludzie wydają się być sympatyczni. Z drugiej strony za sąsiada będziemy mieć dobrych znajomych, bo oni kupują sąsiednią działkę :lol:

Z trzeciej strony, przez drogę jest pole rolne, a z czwartej... jest kolejna działka gościa co nam sprzedaje zakończona w oddali jego domem. Docelowo w przyszłości ma z tej swojej wydzielić kawałek sąsiadujący z nami i ma on być dla córki lub go sprzeda, ale to przyszłość.

Dobry sąsiad to skarb.

 

Jak najbardziej! A mimo to nie przesadzałbym ani z kawką, ani z dystansem. Trzeba wypośrodkować.

 

Ja ze swoimi przyszłymi sąsiadami (i przez płot, i przez drogę) zacząłem się zapoznawać na etapie kupowania działki. Zbierałem wiadomości i sam się przedstawiałem, bo działka jest ostatnią jeszcze niezabudowaną w okolicy.

 

Nikogo chyba nie ździwię twierdząc, że warto takie pogaduchy uskuteczniać. Choćby 3 min. przez płot. Dużo się w ten sposób dowiedziałem i np. o jeden kwit potrzebny do pozwolenia na budowę wystąpiłem dzięi temu wcześniej. Jedni zaprosili mnie do domu na 20 minut rozmowy. Wymieniliśmy się telefonami i był już przypadek, że okazało się to przydatne. Rzecz była banalna, grzecznościowa, ale fajnie, że komuś się chciało zadzwonić. Usłyszałem też, że na ulicy wszyscy się znają i zerkają na swoje podwórka, ale, jak podkreślali rozmówcy, nie oznacza to zbytniego bratania się. I fajnie, ja nie czułbym się dobrze mieszkając tuż obok kumpla z wojska, kolegi ze studiów, przyjaciela przyjaciela i szwagra. To kazirodztwo.

 

Obecne relacje z sąsiadami określam "szeroki uśmiech i dzień dobry", czyli zawsze głośne przywitanie (nawet jeżeli są odwróceni, nie widzą itp.), a jak tylko nadarzy się okazja, to 2 min. rozmowy przy płocie. Wierzę, że taka ograniczona otwartość dobrze rokuje na przyszłość. I nie trzeba organizowania zapoznawania się, wystarczy wykorzystać codzienne sytuacje. Wychodzi bardziej naturalnie. Ja w ten sposób poznałem mieszkającego kilka domów dalej byłego właściciela całej ziemi w okolicy. Starszy człowiek, nieco zgorzkniały, ale gadatliwy. Na zapraszanej kawie trudno byłoby o wspólny temat, a tak to on opowiadał (przystanął przy moim płocie), a ja słuchałem. I pytałem, kiedy coś zainteresowało. Dwa dni później spotkałem go gdy jechał rowerem do sklepu. Zatrzymałem się, zapytałem się jak leci - ale się rozpromienił, gdy mnie poznał! Niby mała rzecz, a jakże ważna moim zdaniem. I nic nie kosztuje.

 

I przypomniała mi się opowieść Andrzeja Poniedzielskiego o wizycie nadzoru budowlanego na jego budowie. Użył tam określenia "gościnność warunkowa", czyli szeroki zapraszający gest, uśmiech, powitanie, a za plecami siedzący pies; bardzo spokojnie siedzący, ale np. anatolijski pies pasterski (olbrzymie bydlę). I zdziwienie, że goście nie chcieli wejść.

 

Pozdrawiam i życzę wszystkim przyzwoitych sąsiadów, braku zawiści i odrobiny wyrozumiałości dla ludzkich przywar. Sobie też tego życzę.

Maciek

Ja za sąsiadam mam las. Czasami jak jeszcze nie było orgodzenia to rankiem sarny mi się wpinkalały na darmowy bufet :roll: :wink: :D

A teraz to je tylko czasmi za płtem widuję... O spoufalaniu nie ma mowy :lol:

A nie ma co od razu kasować sąsiada i myśleć że będzie upierdliwy, bo przecież są gdzieś fajni i porządni ludzie których warto poznać i to mogą być właśnie sąsiedzi kto wie?

  • 8 years później...

Mocno stary temat, ale wyszukiwarka na zadane przeze mnie pytanie właśnie do niego mnie skierowała. Myślałem, że temat jest bardziej opisywany :-)

 

Planujemy się przeprowadzić w tym roku. Od rozpoczęcia budowy latem 2012 w zasadzie znam sąsiadów, z niektórymi jestem per Ty, z innymi Pani/Pan. Były już i wykorzystane oferty pomocy i rozmowy przy każdej okazji - przez płot, jak sąsiad na pola z psem wyszedł itd. Dom stoi przy ślepej, bocznej drodze, można powiedzieć że są dwa skupiska - "nasze" 4 domy (plus sąsiad zakała kawałek dalej) i kilkadziesiąt, może sto metrów z hakiem drugie, większe skupisko nowych domów. Bez wyjątku wszyscy się znamy z widzenia, dzień dobry jak przejeżdżają itd.

 

Ale - myślę, czy nie byłoby po prostu elegancko do tych swoich najbliższych, w momencie zamieszkania podejść z ... no właśnie, z czym? Klasyka gatunku czyli pół litra/jakiś kilkopak piwa i coś słodkiego? Tym bardziej, że o ile mnie znają, o tyle Żona bywa na budowie bardzo rzadko.

 

Może się wydawać, że to każdy powinien ocenić wg swojego wychowania, potrzeb, ale ciekaw jestem, jak Wy to widzicie, w końcu można przyjąć, że jesteście reprezentatywną próbką "społeczeństwa" do którego należą też nasi przyszli sąsiedzi :-)

W trakcie budowy moi sąsiedzi z naprzeciwka bardzo pomagali, to przedłużacz użyczyli, to z błota nas wyciągnęli, dzwonili jak alarm się włączył itp. Jeszcze przed przeprowadzką na święta zawieźliśmy im taki kosz z upominkami (wino, słodycze itp.)z podziękowaniem za wszystko i z życzeniami dalszych takich samych jak nie lepszych kontaktów.

Obecnie mieszkamy od roku. Z 4 parami sąsiadów i ta wcale nie z tymi najbliższymi, ale z tymi z którymi jakoś przypadkiem się spotykaliśmy i zawsze rozmawialiśmy mamy świetny kontakt. Spotykamy się co najmniej 2 x w m-cu i przed 4 rano imprezy się nie kończą. Wszyscy jesteśmy w podobnym wieku i mogę bez nadużycia powiedzieć, że zyskujemy nowych przyjaciół.

Życzę wszystkim takich sąsiadów!!!

Nasi nowi sąsiedzi na Święta Bożego Narodzenia wraz z oficjalnym przywitaniem przynieśli wszystkim dookoła pięknie zapakowane pierniki własnego wypieku - bardzo miły gest, byłam wzruszona :)

Dobrzy sąsiedzi to podstawa! W czasie budowy jakaś banda debil, próbowała ukraść z placu różne rzeczy, od taczki po rękawice ochronne... Nieznany mi wówczas sąsiad przegonił ich skontaktował się z nami opowiadając o zaistniałej sytuacji. Nie wiem co byśmy bez niego zrobili :)))

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...