Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Tola to ma tepich. Widziałem i chodziłem po nim. :D

no zech widziala :o

na fotach ino ,ale i tak zowisc mie brala

jak mi przeszlo , powiedziala zech do siebie : dziolcha w zyciu takiygo nie bydziesz miala

to zech tyn moj pyrz pokochala :D

pojadymy , zwinymy i zabierymy ze sobom :wink: 8) :D

czekom ........w piontek ci pasi ? 8) :p

 

Jo mom niedaleko to mi pasi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 618
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tola to ma tepich. Widziałem i chodziłem po nim. :D

no zech widziala :o

na fotach ino ,ale i tak zowisc mie brala

jak mi przeszlo , powiedziala zech do siebie : dziolcha w zyciu takiygo nie bydziesz miala

to zech tyn moj pyrz pokochala :D

pojadymy , zwinymy i zabierymy ze sobom :wink: 8) :D

czekom ........w piontek ci pasi ? 8) :p

 

Jo mom niedaleko to mi pasi.

 

myslalach ze bodzio chce moj pyrz :roll:

bydziesz w piontek niedaleko ? :o Slaska ? :o

byda czekac 8)

bydymy miec cos do ciebie 8)

ty juz wiysz co 8) :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że jedziemy zwinąć zielonego tepicha Toli. Siedzę w "komturii" .

Będę za jakieś 3 tygodnie jechał do braci Węgrów. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

myslalach ze bodzio chce moj pyrz :roll:

:o :o :roll: :roll: :D :D

tego sie nie do kurzyć :wink: :D

 

to tyn od Toli idzie kurzyc ? :o

jada z wami synki , dejcie mi ino cynk :roll: :lol: :lol: :lol:

 

tomek za 3 tydnie to chyba Wszystkich swietych bydzie :o

jo tyz byda

ale nie swiynto ino na Slasku :lol: :lol:

 

mom cos do wos "do zygowka " :wink:

 

Opis świni

Opracowanie szkolne Zeflika Mądrali

 

Świnia, jako że ma śtyry szłapy, to noleży do zwierząt. Świnia zaczyno się łod przodku dwiema dziurkami łobtoconymi mięsem, co się nazywo ryjok. Ryjok jest bardzo świni potrzebny, bo go wszędy wrożo, aby coś wywoniać, a co zaś wywonio, to zaroz pakuje do pyska. Pysk świni skłodo się z zębisków, długiego języka i tego, co tam wrożo. Język włazi prosto do żołądka, kiery przyjmuje wszystko i jest bardzo srogi, bo kożdo świnia mo wielki apetyt i żre cięgiem i lotego nazywo się świnia, jak kożdy inkszy, kiery łonacy to samo. Wszystko żarcie przemienio się u świni w preswuszt i krupniok, żymloki abo leberka, kiere są skiż tego, bo świnia żre wszystko, co znojdzie na drodze swego żywota.

Świnia kończy się na zadku małym ogonkiem, kierym miele na wszyst­kie strony, bo cego inkszego z nim robić nie poradzi. Cało świnia stoi na śtyrech patykach, kiere się tyż nazywajom nogami. Nogi sięgają od wierchu aż na spodek do samej ziemi. Skiż tego świnia stoi.

Świnia łoblepiono jest marasem, pod kierym znajduje się skóra kierom świnia jest łotocona, aby się nie łozleciała. Chopem łod świni jest wieprzek, kiery nigdy nie wie, camu żyje, aż go zakatrupią.

Dziecko łod świni nazywo się prosie. Mordercą łod świni jest masorz, kiery jom łozłonacy. Łod chwili, łod kierej masorz świnia zabije, to łona już nie żyje. Łoczyszczony zadek łod świni nazywo się szynka, kiero kożdy bardzo rod spuszczo z apetytem, jak mo na to. Inksze kąski łod świni sprzedowo masorz na mięso, z kierego robi się niedługo milionerem.

Do strzewów łod świni wrożo masorz mięso i inksze łodpadki co się potem nazywo kiełbasa. Lepsze kąski zjodo masorz som, lotego masorz woży tyle co pietnoście urzędników abo pięć dwadzieścia robotników do kupy. Świniów jest u nos za tyla. Świnia łoglądać możno w szlamie i chlywie, na pastwisku i na spacyrze, na wsi i w mieście. Nasz kraj jest bardzo bogaty w świnie i mógłby dużo świń wysyłać do inkszych krajów, ino świnie nie chcom, bo im sam u nas jest dobrze.

Izby, w kierych mieszkajom świnie, nigdy się nie schrónio i do tego się chlywikami nazywajom. Głos łod świnie podobny jest do mlaskającego abo chrapiącego cłowieka, a wtedy my nie wiemy, kiery drugiego przedrzyźnio.

Są roztomaite świnie: kiery jest pragliwy i łakomy, to padają na niego świnia. Jak się dziecko łobćko abo łopaprze, to mamulka padajom „prosia". Jak chto na swoja wiara abo ojczyzna przezywo, to padajom porządni ludzie, że to jest oberświnia. Jak kiery nie wie, czym jest i nosi mantel na łobu ramionach i sprzedo się za pora złotych, to tyż padajom, że jest świnia... i tak jest!

 

 

 

Opis konia

Zadanie szkolne

 

Koń należy do zwierząt domowych, jak gęś, kokot, kura, gołąb i płoscyce, chociożki mało kiery mo konia w doma, chyba że ten istny jest kuczerem, głównym dyrektorem abo szergom. Jak wszystkie zwierzęta domowe koń noleży do zwierząt pożytecznych, bo dowo człowiekowi zarobek, chocioż mu nie dowo mlyka.

Koń jest długi i mo na samym przodku gowa, kiero się nazywo końsko gowa abo łeb. We łebie po łobuch stronach mo koń łocy, kiere som zawsze ślepe, skiż cego nosi koń bryle ze skóry, przez kiere jeszce mniej widzi, jak przed tym. Koń, kiery jest ślepy na łocy, widzi z przodku tak samo, co i ze zadku. Koń nie mo kudłów na łebie, a jeno na karku i tym się różni łod cłowieka.

W gębie nosi koń zęby jak cłowiek, po kierych się poznowo cy koń jest stary, cy młody.

Koń mo z wierchu pukiel (cyli - jak rechtór padają - grzbiet), kiery się ciągnie bez całygo aż do zadku, a jest na to, aby na nim mogło się rajtować. Ten pukiel jest zawsze bardzo chudy i łostry i lotego trza mu zawsze przywiązać siodło abo rubo deka, żeby się tyn, co rajtuje na nim, nie łozłupoł na poły. Na kożdym końcu mo koń jedna szłapa, do kupy śtyry, z kierych jedna zawsze jest popsuto i zawsze musi lotać na trzech abo na jednej. Zadnią szłapą koń świto, na co trza bardzo dować pozór, bo to jest niezdrowe. Na samym zadku mo koń łogon, z kierego się robi materace abo pędzle, a kierym se koń może huśtać abo łodganiać muchy.

Między łogonem a łebem mieści się cały koń. Mo łon po bokach wystające ziebra, kierych nie śmie widzieć, aby nie umar ze strachu, że jest takich chudy. Skiż tego dowo mu się na ślypie bryle.

Z konia robi się wusztliki końskie. Używo go się tyż do rajtowanio i zaprzęganio, ale coraz maniej, bo ludzie wolą terozki jechać na kole abo na autoku.

Jeśli koń jest rodzaju żeńskiego, to pado się na niego kobyła abo śkapa, cego jednak łozpoznać nie idzie, bo koń męski wyglądo tak samo jak koń babski, kiery nie nosi kiecek. Koń jest stworzyniem bardzo dobrym i pożytecznym, cóż z tego, kiej go jest coroz to maniej, a to skiż tego że go ludzie, coroz to więcej zeżyrają. Koń je trowa, siecka abo łowies. Piwa ani gorzołki nie pije. Cytać tyż nie poradzi, bo nie potrzebuje chodzić do szkoły.

 

 

Krowa

Opracowanie Zeflika Gromotki

 

Krowa jest zwierzokiem domowym i ssącym, krowa mo sześć stron: jedna prawo, drugo lewo, jedna na wierchu, jedna na dole, jedna na przodku i jedna na zadku. Krowa jest cołko łobciągnięto skórom wołowom, a na zadku mo łogon z puszem na końcu. Z tym puszem łodganio muchy skiż tego, coby nie powpadały do mlyka. Blank na przodku mo krowa gowa, a to na to, coby tam mogły rość rogi i coby był plac na pysk. Rogi mo krowa na to, coby mogła bóść, a pysk coby miała z cym ryceć. Na spodku pod krowom wisi mlyko, kiere mo urządzenie do ciągnięcio. Jak ludzie to ciągnięcie ciągnom, to leci z niego mlyko. Mlyko robi krowa wdycki, tak że się nigdy nie końcy. Jak łona to robi - tegochmy jeszce nie mieli.

Krowa wonio bardzo fajnie i cuć jom już z daleka, to robi fajny wiejski luft. Chłop łod krowy nazywo się wół, kiery wyglodo tak samo jak krowa, jeno że ni mo na spodku mlyka, dlotego wół nie jest zwierzątkiem ssącym. Wół to jest tyż przezwisko. Krowa mo kożdego roku ciele. Jak łona to robi, nie wiem, bochmy się tego jeszce nie ucyli. Ciele żywi się ssaniem, lotego tyż należy do zwierząt ssących. Krowa żre trowa, łoskrabiny i mlyc. Jak krowa mo dobre jedzenie, to wdycki za to robi dobre mlyko, a jak mo złe jedzenie, to robi niedobre mlyko. Jak na dworze jest górko abo jak grzmi, to krowa robi skisłe mlyko.

Krowa je bardzo maluśko. Co raz zjadła, je potym porząd to samo, tak długo, dopóty się nie najadła. Co łyknie, to ji się zarozki zaś wzbijo i zaś mo pysk połny. Więcej nie poradza.

 

 

 

Cłowiek

Opracowanie szkolne dziesięcioletniego Karlika

Cłowiek mo jedna gowa, kiero siedzi na karku. Na prawej stronie i na lewej stronie łod gowy siedzom uszy. W postrzodku twarzy siedzi nos, kiery jest niekiedy bardzo cerwiony, ale nie łod wody.

Na wierchu łod gowy siedzom łocy, a na spodku gęba. Niekiery mo bardzo srogo gęba. Moja ciotka Stazyjka tyz, bo tak padajom łociec.

Nad gębą i pod gębą mo chłop wosy. Baby nie majom tam wosów, bo są niemęskie. Na zadku łod gowy rosnom włosy, u niekierych jasne, u niekierych ćmawe, corne, siwe abo biołe. Zaś na niekierych gowach rosnom włosy łyse – jak sie trefi. Kobiety majom długie włosy, a niekierzi padajom, że krótki rozum, ale to nieprowda, bo dzisiok jest blank na łopach.

Kark jest niekiedy ruby i krótki abo długi i cienki, ale to nie jest ani tak, ani tak pieknie. Przi karku wisi tułów, czyli łostatek. Na wierchu łod tułowia som z przodku piersi, a za zadku plecy. Po prawej stronie łod tułowia wisi prawo ręka, a po lewej stronie wisi lewo ręka. Lewo ręka nigdy nie wie, co robi prawo ręka. W piersiach na wierchu, na lewej stronie siedzi serce. Prawo strona nie mo serca. Szkoda! Mamulka padajom, że dzisiok dużo ludzi ni mo serca. Bogaci ludzie majom rube brzuchy. W brzuchu cłowiek mo żołądek, kiery jest głodny to bucy. Ło drugiej stronie brzucha porząmny cłowiek nie godo, toż jo tyż nic nie powia...

Pod brzuchem wiszom do ziemi dwie nogi, na kierych chodzimy. Jak cłowiek umiero, to pado dusza do ciała: „Do widzynio”!

Więcejechmy sie już nie ucyli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do restauracji w Bytomiu przyszoł taki fajny młodzik. A w kącie siedzieli przy piwie górnicy. No i ten młodzik pyto sie kelnerki czy może dostać dwa kreple, no ale on pedzioł po gorolsku "pączki". I ta kelnerka przyniosła mu te pączki. A on jej na to:

- Za te dwa pączki całuję panią w rączki.

To spodobało się kelnerce i pyto go czy by jeszcze czegoś nie chcioł.

- No to dwa ciasteczka proszę.

Kelnerka przyniosła a on jej tak:

- Za te ciasteczka całuję panią w usteczka.

A ci górnicy przy piwie to ino słuchali, ale jeden nie wytrzymoł i pado na głos:

- Panie, a możebyście se i zupę obsztalowali!

 

 

....... :lol: :lol: :lol: :lol: ......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bajtle som nie do podrobienio :roll: :D :D :D

 

 

 

Co to jest małżynstwo? (wypracowanie małego Hanyska)

Małżyństwo to kara za rajski błąd i pokuta. Żeby popełnić małżyństwo trzeba nie mieć wszystkich doma. Jak się jest blank młodym i sie żyni, to padają na chłopa, że jest fujara, a jak się jest starszym – to padają, że cymbał, jak jeszcze starszym – to tromba, a w ogóle to chłop jest przez całe życie instrumentem muzycznym, bo nawet jak jest cołkiem mały, to padają na niego bęben. O kobiecie jak wychodzi za mąż, to padajom, że sie wydaje a to bez to, że sie wydaje inkszo, aniżeli w rzeczywistości jest. Jak się ludzie żyniom, to mówiom, że się odmieniom. Chłop z pyskacza i mądrali robi się tulejom albo ślimokiem, zaś baba z aniołeczka i dzióbeczka robi sie pyszczyczkom i grzmi bez cołki dzień jak rozgłośnik sześciolampowy. Jeno że radiu idzie wdycki rozgłośnik zawrzyć, a żony to nie. Żona jednak jest potrzebno, bo bez niej chłop by na psy zaszedł. Ona to ze wszystkiego poradzi coś zrobić i nawet z igły robi widły. Chłop także jest potrzebny, bo bez chłopa nie byłoby dziecek. Na tym polu to sie wdycki chłop z babom zgodajom, choćby sie blank całe życie nie rozumieli. Chłop narzeko na baba, a baba na chłopa. Ale tak to już musi być, że jedno bez drugiego żyć nie mogą i nawet ananasy w raju porzucili, aby razem ten czorny chleb codzienny pożywać, kiery choć mo nieraz zakalec, jednak jest nojzdrowszy. Wódka wynalazł mąż, który miał kłótliwom babę, zaś wodę na łeb pijanicy męża – wynalazła baba. Używa ona także w lekkich przypadkach wałka do ciasta lub pogrzebacza i wtedy dopiero rozjaśnia się chłopeczkowi w głowie, że żona jego to jest ten milicjan, co porządku pilnuje, tylko oboje nie wiedzom, czamu wtedy dziecka wrzeszczom.

Czasami się małżyństwo nie piere i wtedy to się nazywa harmonia (widzicie zaś instrument), ino nie wiem czy ustno, czy ręczno. Jest to piekny instrument, na którym powinni grać i chłop i baba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tola to ma tepich. Widziałem i chodziłem po nim. :D

no zech widziala :o

na fotach ino ,ale i tak zowisc mie brala

jak mi przeszlo , powiedziala zech do siebie : dziolcha w zyciu takiygo nie bydziesz miala

to zech tyn moj pyrz pokochala :D

 

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

 

niemożliwce jesteście :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tola to ma tepich. Widziałem i chodziłem po nim. :D

no zech widziala :o

na fotach ino ,ale i tak zowisc mie brala

jak mi przeszlo , powiedziala zech do siebie : dziolcha w zyciu takiygo nie bydziesz miala

to zech tyn moj pyrz pokochala :D

 

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

 

niemożliwce jesteście :lol:

a jo lubia jeszcze oset i ostrenżnice :wink: 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niechcemisie

 

 

Kajś za gorami kajś za lasami,

lyniwe stworzynia we norach miyszkały,

a mianowali ji Niechcemisie

bo nic nie robili yno by spali.

 

Piły zmazano woda ze stawu,

na łobiod jadły lyniwe pierogi,

cołki czas yno na przyjmo chodzili,

bo przeca szkoda im było drogi..

 

Jedynom jakomś robotom do nich

było bez wieczor głośne ziywani,

zaś po cimoku wszystki zwierzynta

budziło łokropnie szpetne chrapani..

 

Mama Chcemisia ło bajtle sie staro,

i chce jakoś tymu poradzić,

bez przerwy myśli jak by tu zaroz

tyn ciynżki pomys do życio wkludzić.

 

Woło na dziecka i tak im godo:

„-Cieplutki słońce grzeje przycudnie,

zarozki iś spać trza wom do łożek,

zygor na wieży bije połednie.

 

Oj, nie chce nom sie padajom bajtle,

i niy bydymy spać ło tyj porze,

już my wolymy dycki ci pomogać

przeca z nos kożdy porobić może.

 

autor - Renia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Żuraw i czapla

 

 

Zmierzło sie już żurawiowi

sztyjc samymu ryby łowić...

łoroz, luknył ku przikopie:

czapla gryfnie woda słopie.

 

Gibko pylnoł sie bez woda

i zaczyno do ni godać:

Moja czaplo roztomiło,

niebo mi cie tu skludziło!

 

W ajncli kustu mom za tela,

drap sie rychtuj do wesela!

Jak sie czapla rozciepała:

Chcesz, bych cie po dzióbie sprała?

 

Czy mi co na dekel pizło?

Dom sie skusić jakomś glizdom?

Jeszczech na łeb nie upadła,

coby wydać sie skiż jadła!

 

Żuraw łokropnie zgańbiony

pofurgoł hań, w swoji strony.

Czapla zaczła (zaroz po tym,

jak ji przeszły hercklekoty)

 

myśleć, czy dobrze zrobiyła:

„Tak żurawia zbamonciyłach...

Borok przaje mi, to prawie

poleca za nim ku stawie

 

i dom kusku mu na zgoda!

Gzuja na przimo, bez woda!”

Chnet do ajncle przifurgała

i we dźwiyrze zaklupała.

 

Żuraw tak sie drabko zwyrtnoł,

że bez cufal by kopyrtnoł...

„Kiej mi przajesz - z wolom bożom

- mogymy iść ku ołtorzu.

 

Niy maś borok ni oszkubek,

beztoż dej na zgoda dzióbek.”

„Przifurgałaś sam na darmo!

Terozki mie możesz charnonć!

 

Nie chca widzieć takij jyndzy!

Patrz mi sie sam nie molyndzić”.

Czapla na to: „On mo ała…!”

Ku przikopie pofurgała.

 

A żurawia w chałpie nosi:

„Możno póda jom przeprosić...

jako szwarno je, to przeca

wysztrychna sie i poleca”.

 

Oblyk ancug i glazyjki,

klupie w dźwiyrze beskurcyjki.

„Co chcesz, giździe zatracony?

Zaś żeś prziszoł szukać żony?!

 

Ciong mi stond, bo sie zapomna

i z bifyja nóż wyciongna!

Z tobom ciyngiym mom utropa.

Niy chca mieć takigo chłopa!”

 

Żuraw choćby bez pysk dostoł,

ani chwilki tam nie postoł

farońsko pogorszony

wyparził stela pieronym.

 

A czapla juzaś żałuje

i przi oknie poślintuje:

„Po co żech mu tak nazdała?

Czamuch trocha nie doczkała.

 

Żurawiowi ni ma gany,

(chocioż troszka je oklany...)

Chyba piykny klajd oblecza,

za karlusym drab poleca.”

 

Szkuty w zdrzadle prziczosała,

stary parfin wysznupała,

i tak gryfnie wystrojono

idzie, coby zostać żonom.

 

Łażom już tak pora roków,

na zgoda ni ma widoków.

Łażom dycki jednom drogom,

a pożynić sie ni mogom.

 

autor - Renata ( C.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Entliczek-pentliczek

 

 

 

Prawdziwe kibice

 

godziny już liczom,

 

czas sie wielce dłuży im.

 

Kraj w napiynciu cały czeko,

 

i chocioż niy bydzie leko -

 

o wygranej kożdy śni.

 

Ruszajom cugami,

 

fligrami autami,

 

z biletami w rynce.

 

A kaj to oni tak jadom?

 

Skond tyn tłum na ulicach?

 

Dyć wszyscy wiymy, co to dzieje sie:

 

To Polsko grać bydzie swoj mecz.

 

 

 

Tam na stadionie w Chorzowie,

 

mecz wielki bydzie na trowie,

 

widownia cało utonie

 

w bieli- czerwiyni, w potoku fan.

 

A my we szynkach i pubach,

 

nieważne, czy chłop, czy baba,

 

czy przi piwie, czy przi koli

 

se siednymy. Nie bydzie źle.

 

autor - fojerman

 

 

wszyscy wiymy - było dobrze a nawet bardzo ...

Ebi -super- w Chorzowie pokozoł klasa

cheba już wiycie kaj majom poloki grać na Euro 2012 :wink: 8) :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Downi na Ślonsku

 

 

Inakszy było kedyś na Ślonsku,

Ludzie bawiyli sie sam durch,

Jedyn drugigo, somsiada - somsiod,

Traktowoł jak prawdziwy druh.

 

A nom sie tynskniom tamte klimaty,

Bo nom sie marzom zaś tamte dni,

Te z opowiadań mamy i taty,

Nom sie to dycko po nocach śni.

 

Czy bezrobotny, czy tyż panoczek,

Chynć do zabawy dycko mioł,

Bo kożdy Ślonzok mioł przijaźń w zocy,

Jedyn drugiymu bezto przoł.

 

A nom sie marzom te stare czasy,

Jak my w niedziela do parku szli,

Abo fojery były pod lasym.

Czy wrocom jeszcze kedyś te dni?

 

Bez cały tydziyń Ślonzok harowoł,

Tyroł i robiył, jak za dwóch

Ale w niedziela, już zaś na nowo,

Dychnyć przi piwku przeca mog.

 

My pamiyntomy o tych przipadkach:

Miało sie w kapsie grosikow piynć,

Toż na muzyka brało sie babka,

Do tańcowanio kożdy mioł chynć.

 

My pamiyntomy o tych muzykach,

Jak na harmoszce Francik groł,

Fajnie sie było tak pospotykać,

Toż tam z uciechom kożdy szoł.

 

Dzisiej sie chowie kożdy w chałupie,

Choćby sie jedyn drugigo boł,

A jak mu somsiod w dźwiyrze zakłupie,

To sie go spyto: co żeś zaś chcioł?

 

Kery poradzi to wytłumaczyć:

Kto do zabawy chynć nom skrod?

Trza odbudować przijaźnie nasze,

Z downego Ślonska, z tamtych lot...

 

autor - Fojerman

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...