Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Co wtedy?


Anika

Recommended Posts

To nie jest temat "morze"

 

taaaaaaaak? A co powiesz, kiedy taki inspektor idzie sprawdzic czas pracy i okazuje się, że pracownica podpisuje 8-godzinną kartę, bo inaczej straci robotę, a dzisiaj wyjątkowo jest dłużej, bo koleżanka nie przyszła. Wolno pracodawcy poprosić ją o zastępstwo? Wolno. Jest to wyjątkowa sytuacja w zakładzie? Jest.

Pracownica podpisuje fałszywe dokumenty, bo boi się stracić po prostu prace i dochód nawet tych 6 setek w miesiącu.

 

A na budowach? Wiesz, ile jest budów na terenie działania takiego inspektoratu pracy? A ilu jest zatrudnionych inspekotrów. Nawet gdyby kontrolowali 24h/dobę, nie byliby w stanie "oblecieć" wszytskich zakładów.

A wiesz, że nie mają oni mozliwości kontrolowania "niepracodawców"?

Mariusz, sorki, ale mimo wszystko, wydaje mi się, że nie złapałeś, o co mi biega, bo Ty (i chwała Ci za to) podpisałeś umowę z wykonawcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 104
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Mariusz, sorki, ale mimo wszystko, wydaje mi się, że nie złapałeś, o co mi biega, bo Ty (i chwała Ci za to) podpisałeś umowę z wykonawcą.

Mysle, ze Mariusz zalapal o co biega. Ja tez.

Jedyne co moze zrobic inwestor, to podpisac umowe z wykonawca. Przeciez nikt tu nie jest Don Kichotem, zeby jakas krucjate prowadzic. Pracownik daje sie oszukiwac i manipulowac. A co mi do tego ? Ja sie nie daje... Mam myslec i dzialac za niego ? W imie czego ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
taaaaaaaak? A co powiesz, kiedy taki inspektor idzie sprawdzic czas pracy i okazuje się, że pracownica podpisuje 8-godzinną kartę, bo inaczej straci robotę, a dzisiaj wyjątkowo jest dłużej, bo koleżanka nie przyszła. Wolno pracodawcy poprosić ją o zastępstwo? Wolno. Jest to wyjątkowa sytuacja w zakładzie? Jest.

Pracownica podpisuje fałszywe dokumenty, bo boi się stracić po prostu prace i dochód nawet tych 6 setek w miesiącu.

 

Jaki to ma związek z Inwestorem ? Skoro pracownik uważa, że łamane są jego prawa to ma prawo pozwać pracodawcę do sądu i walczyć o respektowanie prawa. A że straci po tym robotę ? No cóż, po to walczylismy o kapitalizm (dziki) aby przyjąć go ze wszystkimi zaletami i WADAMI. Za czasów realnego socjalizmu taka sytuacja nie miałaby miejsca ;)

 

 

A na budowach? Wiesz, ile jest budów na terenie działania takiego inspektoratu pracy? A ilu jest zatrudnionych inspekotrów. Nawet gdyby kontrolowali 24h/dobę, nie byliby w stanie "oblecieć" wszytskich zakładów.

A wiesz, że nie mają oni mozliwości kontrolowania "niepracodawców"?

Mariusz, sorki, ale mimo wszystko, wydaje mi się, że nie złapałeś, o co mi biega, bo Ty (i chwała Ci za to) podpisałeś umowę z wykonawcą.

 

Aniko - skoro nie mają mocy przerobowych to należałoby zatrudnić nowych inspektorów którzy wydolą czasowo aby wszystkie sprawdzić. Skłonny byłbym nawet wnieść na ten cel opłatę dołączaną do wniosku, w wysokości dochodzącej nawet do 200 zł. Przy całości nakładów taka suma jest kropelką w morzu a ja miałbym pewność, że co najmniej dwukrotnie ktoś przyjdzie skontrolować moją budowę i wlepić wykonawcy karę za nieprzestrzegania zapisów prawnych lub choćby pouczy o konieczności zastosowania pewnych rozwiązań a póxniej wróci i sprawdzi czy je wdrożono w zycie.

 

Wiąże się to pewnie z tym, że wykonawca, chcąć być na tip top z prawem i podatkami, nie powiedziałby mi za wybudowanie domu 10.000 ale 14.000 - bo ma wieksze koszta własne.

 

Skoro inwestor będzie mógł oszczędzić 4000 zl, bez straty na jakości wykonywanej pracy, to na pewno to zrobi.

 

Czyli wychodzi z tego, że na dobrą sprawę nie jest to na rekę Inwestorowi bo podnosi koszty :p

 

PS: nie buduje domu ( na razie ) bo brakuje mi środków, ale umowy podpisuje (wykonanie ogrodzenia - niestety betonowego) przyłącze pradu, wywóz gruzu itp itd.

 

 

PS: Sorry za chaotyczne wyrażanie myśli, ale piszę niejako z "doskoku" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi:

i chwała Ci za to, że się nie dajesz. I życzę Ci, żebyś nigdy ani Ty, ani nikt z Twoich bliskich nie był w sytuacji ludzi zdesperowanych, dla których umowa o pracę stała się najmniej ważna, a wynagrodzenie jakie nie byłoby, było najważniejsze. Bo za nie można kupić dzieciom chleb.

 

Dwóch wykonawców pracowało u mnie "na gębę", m. in. w ogrodzie. I, jakby na to nie patrzeć, odpowiadałam za nich. Jakoś nie umiem powiedzieć, że "mam to gdzieś", bo wiedzieli oni, co robią. Ale może jest to kwestia źle pojętej wrażliwości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariusz, nie ma nic wspólnego z inwestorem podpisującym umowy, cały czas, od pierwszego postu w tym wątku rozważam o takich, którzy NIE podpisuja.

 

Qrcze, chyba poczytam to od początku, bo może jednak nie napisałam :-?

 

A inspektorzy, to służba państwowa. Gadamy wszyscy o rozbudowanej administracji, chcesz jeszcze więcej? A koszt wykształcenia takiego inspektora na rocznym kursie :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A inspektorzy, to służba państwowa. Gadamy wszyscy o rozbudowanej administracji, chcesz jeszcze więcej? A koszt wykształcenia takiego inspektora na rocznym kursie :p

Nie musi byc wiecej. Wystarczy, ze rusza tylki zza biurek i zaczna wreszcie cos robic poza przekladaniem papierow (w sporej czesci lipnych). A potrzeba rocznego ksztalcenia to wymysl lansowany chyba po to, zeby jakos uzasadnic wydatki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom

Zapytałas - Jak pogodzić życie i przepisy ;)

 

Nie wyobrażam sobie budowania domu bez umowy. Skoro zdecydowałbym się SAM zatrudnić pracowników to na bank odporowadziłbym za nich składkę ZUS i haracz na ubezpieczenie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, ja zatrudniłam "na czarno", bo były to roboty, których i tak osobiscie musiałam dopilnować (sama również pracując) np. przy sprzątaniu domu, czy rozwożeniu ziemi w ogrodzie i to akurat nie o mnie chodzi. I to też chyba widać w pierwszym poście.

Jasne, że zapłaciłabym odszkodowanie, wiem też jak takie sprawy w razie czego załatwić.

 

A Ci inspektorzy za biurkami? Chodzi Ci o ten jeden dzień w tygodniu, kiedy sporządzają dokumentację :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co robia, wedlug Ciebie, w pozostale dni ? I dlaczego musza sie szkolic az rok ?

 

Rok trwa szkolenie, ponieważ nie ma studiów przygotowujących stricte z prawa pracy, bezpieczeństwa pracy, nadzoru rynku. Stąd ludzie po studiach prawniczych, czy technicznych robią coś w rodzaju "podyplomówki" trwającej rok (kiedyś były to 2 lata), która kończy się normalną praca dyplomową i egzaminem państwowym. Nie zdają egzaminu - wylatują z firmy.

 

A w pozostałe dni? Są w terenie, właśnie kontrolując. W jednym zakładzie kontrola trwa dzień, w innym kilka dni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok trwa szkolenie, ponieważ nie ma studiów przygotowujących stricte z prawa pracy, bezpieczeństwa pracy, nadzoru rynku. Stąd ludzie po studiach prawniczych, czy technicznych robią coś w rodzaju "podyplomówki" trwającej rok (kiedyś były to 2 lata), która kończy się normalną praca dyplomową i egzaminem państwowym. Nie zdają egzaminu - wylatują z firmy.

No to powinni najpierw sie szkolic a potem dopiero byc zatrudniani, prawda ? W kazdym normalnym przedsiabiorstwie tak jest ;)

 

A w pozostałe dni? Są w terenie, właśnie kontrolując. W jednym zakładzie kontrola trwa dzień, w innym kilka dni.

A wynikow jak nie bylo tak nie ma. Ciekawe dlaczego... Dopiero taka nagonka medialna jak w przypadku oslawionej "Biedronki" spowodowala jakos widoczna dzialalnosc panow inspektorow. Ciekawe dlaczego ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi:

a spotkałaś gdziekolwiek szkołę, która przygotowuje do tego zawodu? Bo z tego co wiem, robi to tylko Wrocław i aby się do niej dostac, trzeba przejść te wszystkie szemrane testy i zostać zatrudnionym w PIP. Innej drogi nie ma.

Poza tym - tylko nauczyciel może wyszkolić się sam. W zasadzie każdy inny zawód wymaga szkoleń, praktyki, czy jak go tam zwał po zatrudnieniu.

 

A w przypadku Biedronki to chyba coś Ci się pomyliło, bo tam akurat wielkich wyników nie było :-? Zresztą, chyba nic dziwnego?

A z tymi wynikami... w 2004 r. na samym Podkarpaciu wyegzekwowano należności dla ok. 28 tys. pracowników na kwotę 15 mln. złotych (chciałam podac w Polsce ale coś mi sie strona nie ładuje).

Uważasz więc, że to jest nic? Ci ludzie tak nie powiedzieliby :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi:

a spotkałaś gdziekolwiek szkołę, która przygotowuje do tego zawodu? Bo z tego co wiem, robi to tylko Wrocław i aby się do niej dostac, trzeba przejść te wszystkie szemrane testy i zostać zatrudnionym w PIP. Innej drogi nie ma.

No i to jest wlasnie glupie...

 

Poza tym - tylko nauczyciel może wyszkolić się sam. W zasadzie każdy inny zawód wymaga szkoleń, praktyki, czy jak go tam zwał po zatrudnieniu.

Czyzby ? Za moich czasow kazde studia polegaly na samoksztalceniu. A jakiej praktyki wymaga taki inspektor ? Nie wystarczyloby, zeby odbywal praktyke asystujac temu juz przeszkolonemu. Te szkolenia to pic na wode i fotomontaz. Wszystko, zeby jakos sprytnie wydac pieniadze podatnikow.

 

Uważasz więc, że to jest nic? Ci ludzie tak nie powiedzieliby :-?

To skad ciagle szara strefa i caly ten lament ?

 

Czyzbys byla z branzy, ze tak dziarsko bronisz systemu ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażam sobie siebie w roli osoby kontrolujacej, ale branżę rzeczywiście znam dobrze.

Samokształcenie nie wystarczy. Praktyka również (która, nota bene, mieści się w ramach szkolenia). Bo cała filozofia opiera się na ustawach i przepisach wykonawczych, w których jak chyba wiesz, są różne niespójności i luki.

Nie pójdziesz kontrolować czy jakaś tam obrabiarka ma odpowiednie zabezpieczenia, jeżeli wczesniej nigdy na oczy obrabiarki nie widziałaś.

 

Za Twoich czasów studia polegały na samokształceniu? Medycyna i prawo również?

Nie, tylko pedagogiczne takie były, teraz zresztą sa również.

 

A skąd lament?

Bo własnie pracownicy podpisują fałszywe dokumenty typu: karty czasu pracy czy karty wynagrodzeń, a później proszą, żeby wyegzekwować dla nich nalezności takie, jak im sie należą. A podpisuja, bo inaczej straciliby pracę, a na ich miejsce jest 10 chętnych. I kółko się zamyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
I kółko się zamyka.

 

Otóż to także ta nasza dyskusja to chyba dla zabicia wolnego czasu była ;)

 

Do czasu, kiedy kary dla pracodawców będą tak srogie, że nie będzie im się opłacało kombinować nic się nie zmieni. Teraz pracodawca złapany na łamaniu prawa pracy zapłaci mandat 500 zł.

 

Jakby groziło mu 50.000 zł to pewnie 3 razy by się zastanowił zanim zrobił cos, co teraz przychodzi mu z taką łatwością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za Twoich czasów studia polegały na samokształceniu? Medycyna i prawo również?

Fizyka (to studiowalam) na pewno... Coz trudnego w nauczeniu sie kodeksu karnego na pamiec (mam na mysli prawo) ? Wykladowcy byli tylko po to, zeby nakreslic problemy. Ich zglebianie lezalo w obowiazkach studenta i do tego sluzyly ksiazki i inne publikacje. Teraz no coz. Nawet z historii niektorym potrzebne sa korepetycje ;)

 

 

Bo własnie pracownicy podpisują fałszywe dokumenty

A coz mnie to obchodzi ? Jak sobie poscielesz tak sie wyspisz. Nareszcie to powiedzenie znow odzyskalo sens.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...