jareko 20.05.2005 20:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2005 selim - czasem powaznym wypada byc i cos konstruktywnego (jak powyzszy twoj post) wyartykolowac I bynajmniej nie tracisz fasonu bedac na serio Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 1950 20.05.2005 21:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2005 selim, potwierdza się to co napisałem przed chwilą w loży szyderców, forum Cię trochę zmieniło, pofikasz jeszcze trochę, zbliżysz się do dziadków i zmieni się punkt widzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 20.05.2005 22:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2005 Z tym , ze trzeba wysluchac drugiej strony to sie z selimem zgadzam , Basiu odzywaj sie do nas Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mysia 23.05.2005 18:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 jeszcze rok temu byłam sama i jedyny plan jaki miałam na życie to kupic kawalerkę i kota ...teraz jestem z kimś, planujemy wspólna przyszłość, budujemy dom - reasumując, nigdy nie wiadomo co przyniesie zycie i gdzie się znajdzie swoje szczęście. pozdrawiam wszystkich samotnych i tych którzy udają, że nie szukają... Basiu głowa do góry Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 1950 23.05.2005 20:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 Mysiu a nie boisz się kota? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mysia 23.05.2005 20:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 mysia niczego się nie boi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 23.05.2005 21:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 1950Mysiu a nie boisz się kota? czyzbys zaczynal polowanie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 01.06.2005 20:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2005 Zarty zartami. Ja tam zawsze mocno przeżywalem rozstania. I chcialem i żalowałem. Do dzisiaj mysle, że 100% z nich bylo bez WAŻNEGO powodu. Ot, skończyla sie początkowa chemia, a nie zaczęło się przywiązanie. Dopiero po latach widzę, że to młodość i lekkosć bytu, a przeważnie ktos nowy, lub cos nowego (nowy plan życiowy) odwracał uwagę od związku. Zamiast dopasować związek do planu, lub plan do związku wybierałem zmiane/zerwanie związku, byle kurczowo trzymać się planu. Zawsze JA i MóJ PLAN byl na pierwszym miejscu. Dopiero teraz (mam aż 33 lata) wole ustąpić i utrzymać związek, nawet kosztem PLANU. Może jednak trzeba wrócić do korzeni? Wystartować do tego faceta jeszcze raz? Może szkoda życia w samotności? Zauważylem, że bazpośrednia przyczyna rozstania zawsze byla u mnie banalna, jakis pretekst. Wcześniej byly tygodnie i miesiące na szukanie go. Po 10 latach zastanawiam sie nad moimi związkami z czasów liiceum i studiów i, naprawdę, nie znajduję dosć ważnego powodu do ich zerwania. Przeważnie chodzilo o udowodnienie racji w gówno wartym sporze o nic. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jareko 01.06.2005 20:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2005 taaaaaa ale czasem ten gowno warty spor lub problem staje sie nie do przeskoczenia i mamy tego dosc - i co wtedy? Jesli to rok - dwa - piec to jeszcze nie ma czego zalowac ale czasem po 20-30 latach ludzie na siebie juz patrzec nie moga i sie rozchodza gdzie konflikty pojawialy sie juz po kilku latach i w mojej ocenie nei warte byly czekania na srebrne gody Nie ma zlotego srodka Ale zycie nauczylo mnei jednego - moze to nie spotka sie z przyklaskiem ale akurat ocene mojego podejscia do ciodziennosci przez innych mam gdzies Nie jestem typem siostry Teresy - zyje w pierwszej kolejnosci DLA SIEBIE dopiero pozniej dla innyvh i to w kolejnosci syn - moja mama dopiero pozniej zona i przyleglosci. Oczywiscie kompromis w imie np. wychowania syna jest wazny ale czasem.....sa granice kompromisu Oj... popieprzone jest to zycie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 01.06.2005 20:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2005 Nie, no generalnie ja nie sugerowalem żeby bezkrytycznie do siebie wrócić. Jako, że mam nick "Przekorek" zawsze staram sie spoglądać na sprawy z innej strony niz większość - stąd propozycja alternatywna do większości - ku przemysleniom. Może nie zadziala, ale może ktos przystanie i zastanowi sie "alternatywnie". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jolka 02.06.2005 08:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 taaaaaa Nie jestem typem siostry Teresy - zyje w pierwszej kolejnosci DLA SIEBIE dopiero pozniej dla innyvh i to w kolejnosci syn - moja mama dopiero pozniej zona i przyleglosci. Oczywiscie kompromis w imie np. wychowania syna jest wazny ale czasem.....sa granice kompromisu Oj... popieprzone jest to zycie No nie Jareko o taką kolejność nie podejrzewałam Cię. Rozumiem na 1. dziecko, ale żona dopiero po mamie????. Z moim byłym rozstałam się głównie dlatego, że na 1 miejscu u niego była mama, nawet przed dzieckiem. Dziś zrozumiał, że popełnił błąd, ale niestety za późno. Z aktualnym partnerem to jest nie do pomyślenia, chociaż bardzo kocha i szanuje swoich rodziców. Sama jestem mamą już 21-latka, i za chwilę on będzie musiał dokonać wyboru. Napewno nie będę mu go utrudniać pchając sie na 1 miejsce w jego hierarchi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.