Gość 30.05.2005 17:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Maja 2005 Przekorek mężczyzna, któremu się wiedzie, to taki, który zarabia więcej, niż jego żona jest w stanie wydać szkoda zę dziewczyny mi wątek zmasciły Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 30.05.2005 17:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Maja 2005 rozumiem Cie przekorku, mysle tez , ze juz bez niczyjej pomocy Wiesz co robic selim co to znaczy zmascily?nie badz nieuprzejmy , masz racje w ostatnim poscie , nawet moj starszy sie z Toba zgadza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 30.05.2005 17:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Maja 2005 nieuprzejmy ? ja zawsze żartuje liczyłem na meskie zwarcie ale widać facet jest chyba załamany skoro nawet sie nie odgryzł no ale jak to ktoś powiedział : "Mężczyźni to taki rodzaj myśliwych, którzy przygotowywują przynętę, zakładają sidła, a potem sami w nie wpadają. - z kobietami". John Steinbeck Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 30.05.2005 18:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Maja 2005 Przekorku, Twój pierwszy post zrobił na mnie dość paskudne wrażenie i dobrze, że dopisałeś jeszcze co nieco, bo dzięki temu widać, że masz argumenty, które są mądre i zrozumiałe. Moim skromnym zdaniem powinieneś w taki właśnie sposób próbować trafić do swojej żony. Zaproponuj jej na początek, że zanim podejmiecie ostateczną (wspólną) decyzję to na próbę wystawicie dom w ofercie sprzedaży, żeby sprawdzić czy w ogóle i za ile można ewentualnie go sprzedać. To jeszcze przecież nie oznacza, że na pewno go sprzedacie. A jeśli trafi się chętny za przyzwoite pieniądze, to wtedy można się na poważnie zacząć zastanawiać. Myślę, że taką propozycję Twoja żona bez problemu zaakceptuje, a Ty zyskasz trochę czasu aby ona zaczęła przywyczajać się do myśli o sprzedaży. Powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luc Skywalker 30.05.2005 21:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Maja 2005 PrzekorkuCzytajac odpowiedzi w Twoim watku,mialem rozne pomysly.Oto najnowszy z nich:Sprzedaj ten dom. On Cie,z tego co piszesz ,ciagnie na dno.Ty walcz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Honorata 02.06.2005 08:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 Przekorku-moja rada, musicie więcej ze sobą rozmawiać, o waszych pragnieniach, obawach, celach w życiu. Wiem, ze to mzoe byc trudne przy twojej pracy na odleglosc, ale dla takich decyzji warto znalezc czas. Po drugie moze połowica nie zdaje sobie do konca sprawy z wasezgo stanu majatkowego, oszczednosci, miesiecznych kosztow, wysokosci kredytu itd. Proponuej usiasc razem iz robic na chłodno, bez emocji rzetelny bilans kosztow i przychodow. Powinno pomoc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 02.06.2005 10:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 Dzieki wszystkim, którzy zabrali glos. Generalnie zgadzam sie z wiekszoscia konkluzji, choc rozmowa teraz bedzie tym bardziej trudna, że juz zdążylismy ten temat zaliczyć do takich, o których nie rozmawiamy. Każda rozmowa tego typu jest cholernie bolesna. Musze jakos znalezc argumenty pozafinansowe za scenariuszem "sprzedaż", bo dla kobiet matematyka niestety znajduje się na dole listy argumentów. Moze dlatego kobiety tak fascynują facetów? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 02.06.2005 14:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 Wiesz co, Przekorek, chyba zal i złość wylałeś już tutaj (nie ma już wybiegu dla baby ), może łatwiej Wam będzie rozmawiać. Spróbuj żonie pokazać co zyska (żeby mniej bolało to co sprzedacie ) Tylko pls, nie mów jej, że zamieszka forever nad sklepem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 02.06.2005 15:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 To nie chodzi o zmiane na mniejszy domek kiedyś tam, tylko o zabranie konkretnych marzeń - to jest caloksztalt: TA dzialka jej najbardziej pasowala i lepszej nie znajdzie. TEN dom, TE płytki, TE okna, TEN las wokół. Najgorsze, że ja to rozumiem i widzialem jej radość, w miare jak to rosło. I podwójnie żle - sklep będzie 500 m od tego domu. Codziennie będzie przejeżdzać drogą obok swoim odebranych marzeń. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 02.06.2005 15:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 Przekorku, to własciwie okropne Nie ma innego wyjścia? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 02.06.2005 15:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 Faktycznie, dołujące Spakujcie się i pojedźcie do Prowansji czy w inne Bieszczady na zasadzie zmiany radykalnej Nic na razie mądrzejszego nie chyba wymyslę... Ty raczej nie jesteś z tym miejscem emocjonalnie związany? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 02.06.2005 15:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 Oczywiscie, że nie jestem związany. Od momentu jak dom stanął w stanie surowym i zaczął górować nad okolicą - rura mi zmiękła. Już wtedy proponowałem sprzedaż. Pierwsza poważna kłótnia była, jak sprzedalismy mieszkanie i umówilismy sie na jego opuszczenie za 3 m-ce i juz nie bylo odwrotu, a kasa za nie zostala wydana w tydzien na splate zobowiązan wobec budowlańców i nie bylo widoku na nową.I wtedy zerwałem z nim więzy emocjonalne, uznałem za nieporozumienie. A Żona - na odwrót. Wlasnie wtedy się rozkręcała z artystycznymi wykończeniami, doborem klamek, kraników, etc. A Rodzice płacili chętnie. Przeprowadzka to też jej dzielo. A potem Wielkie Swięto. A ja - na chłodno.Na dodatek teraz wychodzą usterki i niedoróbki, które trzeba by poprawiać. A ja się nie zgadzam, bo to robi koszty Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ania1719508426 02.06.2005 19:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 Musze jakos znalezc argumenty pozafinansowe za scenariuszem "sprzedaż" Rozmową tego nie załatwisz. Nigdy. Tylko czyn. A właściwie bezczynność. Twoja. Wyłącz się. Przestań się zajmować tym domem. Niech ona go dźwignie. W całości - począwszy od dupereli skończywszy na na szarpaninie z robotnikami kończącymi lub poprawiającymi wykończeniówkę. Za każdym razem kiedy zwróci się do ciebie z jakąkolwiek sprawą domu - przytul, pocałuj, i z rozbrajającym uśmiechem szepnij: Kochanie, ja...... hmmmm...... nie wiem, ten dom taki duży ....... może ty to załatw ...... kiedy pójdziemy do kina ? Po pół roku (lub po pierwszej dużej awarii np. kotła) wymięknie. Przestanie go kochać, lubić a z czasem znienawidzi. Mówię ci to ja - kobieta. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 02.06.2005 19:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 Przekorku, rzeczywiście to sytuacja nie do pozazdroszczenia. Z doświadczeń z mojego podwórka mogę jedynie podpowiedzieć, że dużo dają rozmowy ze współmałżonkiem, gdy odkrywa się swoje prawdziwe uczucia. Np. mój mąż formalnie lubi się posługiwac argumentami rzekomo racjonalnymi, która tak naprawdę ukrywają jakieś głębsze emocje, uprzedzenia, przyzwyczajenia czy marzenia. Jak się przerzucamy argumentami rzekomo rzeczowymi i przyziemnymi, często kończy się to nieporozumieniem i kłótnią. Za to jak odkrywamy siębie, staramy się zajrzeć wgłąb siebie i odnaleźć prawdziwe motywacje, dzielimy się swoimi lękami, niepokojami - zawsze osiągamy porozumienie - choćby i ono polegało na zrozumieniu racji drugiej strony. Czasami wystarczy rozmowwa, żeby te obay i lęki uśmierzyć, czasami trzeba sobie uświadomić zagrożenia, które widzi współmałżonek, a których my nie dostrzegamy; taka rozmowa pozwala też oczyścić atmosferę i pozwala na przygotowanie rzeczowej dyskusji jak ten problem rozwiązać,. znaleśc może inne drogi rozwiązania... Bo jak mi się wydaje - Twoim problemem nie jest sam dom, ale poczucie zagrożenia, przymusu związanego z koniecznością jego dalszego wykończenia, utrzymania i spłaty kredytów - z ciężarem finansowania... Może od tego warto rozpocząć rozmowę? Może warto uprzedzić żonę, że chciałbyś o tym poważnie porozmawiać i ustalić termin takiej rozmowy (np. nie zaczynać tematu w czasie jak ona zaczyna gotować, prasować lub jest zaaferowana innymi sprawami)? Generalnie u nas taki system działa, co oczywiśnie nie wyklucza "samorodnych" awantur, zwłaszcza wtedy, gdy jedno z nas zwleka z podjęciem tematu... i w którymś momencie wybucha.... zyczę Wam owocnych rozmów, bo bez nich problem się nie rozwiąże. Pozdrawiam, gaga2 PS. Dodam, że Twoja postawa jest mi bliska, bo w naszej rodzinie to ja byłam hamulcem i stopowałam niektóre pomysły i inicjatywy męża, podczas gdy on rozwijał skrzydła wyobraźni i polegał na pomocy finansowej rodziców..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
thalex 02.06.2005 20:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2005 Przekorku Ty nie masz problemu z domem, Ty masz problem z małżeństwem i tu musisz zadziałać w pierwszej kolejności.Dom niech cierpliwie czeka na swoją kolej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 03.06.2005 08:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2005 Wyłącz się. Przestań się zajmować tym domem. Niech ona go dźwignie. W całości - począwszy od dupereli skończywszy na na szarpaninie z robotnikami kończącymi lub poprawiającymi wykończeniówkę. Za każdym razem kiedy zwróci się do ciebie z jakąkolwiek sprawą domu - przytul, pocałuj, i z rozbrajającym uśmiechem szepnij: Kochanie, ja...... hmmmm...... nie wiem, ten dom taki duży ....... może ty to załatw ...... kiedy pójdziemy do kina ? Po pół roku (lub po pierwszej dużej awarii np. kotła) wymięknie. Przestanie go kochać, lubić a z czasem znienawidzi. Mówię ci to ja - kobieta. To już stosuje od momentu przeprowadzki - nie dziala. Zona po prostu przyzwyczaja sie do usterek - ma jakies zdumiewające pokłady tolerancji dla detali, bo całokształt domu ją pociesza. Za to mnie tak liczne usterki/błędy/niedopatrzenia i złe rozwiązania doprowadzają stopniowo do furii. Zona w dodatku ma sposób na "bezkosztowe" prace. Umawia ekipę ,albo chociaż jednego fachowca - z odroczonym terminem platności. Gościu dłubie, jak mnie nie ma. Przez poprzednie lato - przy wykanczaniu juz po zamieszkaniu licznik niepostrzeżenie nabił 18.000,- Pln. kosztów. Budowlaniec czekal cierpliwie 7 miesięcy na kase, bo juz mial w kieszeni kontrakt na sklep. W miedzyczasie sprzedalismy 1 auto, bo ja dostalem sluzbowe. Auto bylo po 33% na szwagra, zonę i teściową. Kasą z auta splacilismy budowlanca, ale teraz zalegamy jej i jemu. I tak zaczynamy przerzucac platnosci z mniej pilnych na bardziej pilne. Zaczyna sie karuzela. Albo "podkrada" ekipe ze sklepu na 1-2 dni. Przychodzi do placenia - a okazuje sie, że w sklepie prace sie nie posuwają. Gdzie Panowie robiliscie?-pytam. No, eee, tego, u Pana "we chałupie". Zona chciala, żeby poprawić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 03.06.2005 08:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2005 a stąd już niedaleko do wzięcia kredytu na spłatę zobowiązań, potem drugi kresyt na spłatę pierwszego + odsetki, potem trzeci, czwarty itd itd. Nie bardzo rozumiem czemu tolerujesz wydawanie Waszych pieniążków bez Twojej wiedzy i aprobaty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 03.06.2005 09:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2005 A może nadszedł czas żeby żona sama zaczęła się martwić skąd wziąść kasę na zapłacenie fachofcom. Może czas żeby zaczęła sama zarabiać. Trudno wydaje się swoje ciężko zarobuone pieniądze. Rozsądek wraca wtedy w szybkim tempie. Paty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 03.06.2005 09:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2005 Przekorek, to co piszesz....jestem zaskoczona.... tym bardziej rozmowa jest potrzebna..... może Twoja żona nie wierzy, że sytuacja finansowan jest nienajlepsza.... może przygotowując się do rozmowy zrób zestawienie zobowiązań, wysokość wynagrodzenia i kosztów jeszcze do poniesienia, zróbcie plan wydatków na najbliższe miesiące itp.... a może ktreś z Was podświadomie liczy na to, że za zobowiązania zaplacą rodzice, tak czy siak?Wydaje mi się, że odcicnanie od źródła finansowania nie jest dobre, bo to krok w stronę wojny a nie porozumienia.... Spróbuj ustalić cele i piotrzebe wydatki z żoną, a potem starajcie się zrealizować ten plan..,. jeśli ona naruszy ten plan - trzeba wrócić do rozmowy... jeśli to się będzie powtarzać.... może czas na jakieś warsztaty dla małzeństwa...? Rozumiem, że Twoim celem jest rozwiązanie problemu a nie rozpad małżeństwa.... i oczywiście zrozumiałe dla mnie jest, że dla Ciebie ta sytuacja nie jest do zaakceptowania na dłuższą metę..... powiedz o tym żonie, ale spokojnie ..... w czasie rozmowy....nie awantury.... My mamy już za sobą rozmowy na temat budowania, wydatków itp... też mamy kredyty do spłaty... i nieco przeinwestowany dom..... radzimy sobie w ten sposób, że własnie ustalamy cele finansowe z tym nastawieniem, że może nam się to nie udać... i godzimy się z tym.... np. prawdopodobnie w tym roku nie zrobimy tarasu.... nie mówiąc o innych pilnych wydatkach.... itp....ale za to pojedziemy na wakacje do Chorwacji....i nie pracujemy do 22.00.......jeszcze raz namawiam do szczerej rozmowy...Pozdrowienia,gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 03.06.2005 09:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2005 Po co robić plan. Zrobić zestawienie wydatków, nakreślić wykres i nanieśc dwa punkty. 1) Dochody równają się z wydatkami 2) Wydatki przekraczają dochody i powiedzieć wyraźnie, że coraz bliżej nam do pkt 1 a żona robi wszystko aby osiągnąć pkt2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.