Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

6 - latek w szkole


Rytunia

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 80
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Rytunia, mam nadzieję, że ironizujesz tutaj:

 

jakiej beztroski?

dzieciństwo to okres beztroski tylko dla dorosłych

 

Jestem w szoku, jak można uważać, że posłanie dziecka rok wcześniej do szkoły nie jest zabieraniem mu dzieciństwa! Jest!!!

To skrócenie roku beztroski, zabawy, biegania po podwórku, sportów, unikanie kontaktu ze straszymi dziećmi - często już z problemami !!!

 

w przedszkolu taki kontakt jest jednak ograniczony do znajomej od trzech lat grupy rówieśników - tutaj nie ma przerw lekcyjnych, zbiegania do szatni, walki na korytarzach o pierwszeństwo przy balustradzie, rzucania workami, kradzieży, bójek, często pilnowania terminu obiadu na stołówce i przesiadywania w nudnej świetlicy :-?

 

Dla mnie jest to robienie krzywdy dziecku.

Tak to osobiście czuję.

 

Moja patrysia - 10 lat - urodziła się 30 grudnia - była najmłodsza w przedszkolu, jest najmłodsza w klasie.

I zastanawiałam się , czy nie posłać jej do szkoły rok później, pomimo tego, że od poczatku wykazywała nieprzeciętne wprost umiejętności w każdej dziedzinie, poza sportami - była malutka i drobna, bała sie zjechać ze ślizgawki nawet w starszakach.

 

Poszła do szkoły ze swoim rocznikiem, bo pedagodzy i wychowawcy ocenili równie wysoko jej inteligencję emocjonalną - a to ona jest najważniejsza, wiele istotniejsza od umiejętności szybkiego pisania czy czytania!.

 

Najważniejsze - do niczego nie zmuszać, ale ułatwiać rozwój.

Specjalnie jeździłam z jej klasą dwa razy w tygodniu na basen (jako pomoc przy przebieraniu się, suszeniu włosów itp.) i dlatego m.in. dotrwała do końca zajęć (ponad połowa zrezygnowała z różnych przyczyn - przeziębianie się, strach przez zajęciami, a w domu symulowanie choroby itp.)

Do tego sportowe wakacje, zimowiska - ale wszystko na tyle, ile sama chciała.

 

I teraz w czwartej klasie skacze, biega, pływa najlepiej w szkole.

Z nauką także - same szóstki, kilka piatek.

 

ale np. angielski (dodatkowy)opóźniłam o rok, bo była najmłodsza w grupie na prywatnych zajęciach i czuła się nieswojo wśród nieznanych jej dzieci ze starszych klas.

Wystarczyła mi jedna taka lekcja, by to zauważyć - nic na siłę, nic za wcześnie!

a teraz wygrała konkurs z angielskiego, bo zmieniłam jej zajęcia z indywidualnych, gdzie niechętnie chodziła, na grupowe z ukochanymi psiapsiółkami (znowu kłaniaja się emocje, nie zdolności).

 

A jeśli spojrzeć na problem od strony ilości materiału do opanowania w drugiej czy trzeciej klasie ( dla mnie szok! - tak trudny materiał!) - zdecydowanie jestem za nieprzyspieszaniem szkoły!

przykładowe zdanko z języka ang. u Pysi:

"The world's oil is dissapearing ,becouse of cars and they produce a lot of dangerous carbon doixide."i drugie "Your chance to express your views on the issues that concern you."

 

:o

 

choć z drugiej strony, jak widzę, że moja Juleczka (prawie 4 latka) od kilku miesięcy operuje myszką, włącza sam kompa, enter, hasło itp. wiem, że to już całkiem inne pokolenie.

 

Ale na pewno, choć dzieci zdobywają teraz szybciej wiedzę, emocjonalnie mają w tym wieku niezmiennie takie same potrzeby - zabawa, poczuczie bezpieczeństwa, radość dzieciństwa bez obowiązków.

I dajmy im to :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przesada.

Jeśli dziecko wykazuje ochotę do posiadania obowiązków,a jestem w stanie wyobrazić sobie,że dojrzały 6-cio latek może mieć

i matka nie robi tego wbrew dziecku, to apele o zachowanie dzieciństwa wydają mi się zupełnie nieadekwatne do tej sytuacji.

Dziecko uczy się cały czas.Całe jego dzieciństwo to ciężka praca małej mózgownicy,która w naszych oczach uchodzi za niewinne lenistwo. :wink:

Rytunię podziwiam za konsekwencję w organizowaniu czasu.Nie można moim zdaniem czynić zarzutu za styl życia rodziny.Dziecku przyszło żyć w rodzinie,gdzie czas się wykorzystuje w różnorodny sposób.To żle?

Bezpieczniej by było,gdyby siedzieli przed tv, a w weekend po przejażdżce rowerem posiedzieli przy grillu,bo tak czyni większość? :wink:

 

 

Ktoś powiedział,że wysyłanie dziecka rok wcześniej to tylko ambicja i aspiracje rodziców.Nie zgadzam się.Są przypadki,gdy dzieci naprawdę nudzą się bez obowiązków szkolnych i można powiedzieć,że narzucanie im beztroskiego dzieciństwa jest krzywdą.

Dzieci rozwijają sie w różnym tempie i różnym stylu :wink: dlatego chyba nie warto stosować jednej miary, jak nie przymierzając hodowli drobiu. :wink:

Dzieciństwo to nie tylko siedzenie w piasku strzelanie z kapiszonów (strzela się z nich jeszcze w ogóle?),to życie konkretnego dziecka w konkretnej rodzinie z całym kontekstem życia danej,konkretnej rodziny.

O tym ,czy ono jest zmarnowane nie decyduje jeden element w postaci pójścia lub nie do szkoły.Za proste by to było.

Myślę,że wiesz Rytuniu najlepiej jak dojrzałe jest Twoje dziecko i jestem przkonana,że nie zrobisz mu krzywdy, a błędy?Cóż wszyscy je popełniamy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rytunia i Opal

 

myślę, że za bardzo szufladkujecie:

 

Rytunia

według mnie to wszystkie 6- latki powinny iść do szkoły, no ale skoro większość dzieci jest wychowywana przez telewizor, nie ma żadnych obowiązków, a samodzielność ogranicza się do skaczących nad nimi babć i matek, to nic dziwnego, że nie nadają się do szkoły

 

 

:o :o :o

 

 

Opal:

Bezpieczniej by było,gdyby siedzieli przed tv, a w weekend po przejażdżce rowerem posiedzieli przy grillu,bo tak czyni większość?

 

Rytunia chce posłać dziecko wcześniej do szkoły - porównajcie więc do takiej rodziny, w której dziecko idzie do szkoły z rówieśnikami, a wolny czas spędza na zabawach, sportach i nauce przez zabawę (taka nauka jest odpowiednia w tym wieku, nie siedzenia w ławkach).

 

 

Opal:

Jeśli dziecko wykazuje ochotę do posiadania obowiązków

 

obowiązki dziecko ma całe życie, od niemowlęctwa - tylko inne, odpowiednie do wieku i dojrzałości emocjonalnej

 

Opal:

Nie można moim zdaniem czynić zarzutu za styl życia rodziny

 

 

ależ chyba nikt nie krytykuje stylu życia rodziny, przynajmniej nie ja - oczywiste jest, że jeśli oboje rodzicie pracują, trzeba się dobrze zorganizować i jeśli im isę to udaje - chwała za to :D

 

 

 

Opal

Ktoś powiedział,że wysyłanie dziecka rok wcześniej to tylko ambicja i aspiracje rodziców.Nie zgadzam się.Są przypadki,gdy dzieci naprawdę nudzą się bez obowiązków szkolnych i można powiedzieć,że narzucanie im beztroskiego dzieciństwa jest krzywdą.

 

a niby dlaczego obowiązki szkolne mają być alternatywą na nudę?

 

Tutaj właśnie rodziców rola, by dzieciom zorganizować możliowść zabawy, sportów, czytania bajek, zabaw wśród rówieśników, malowania, rysowania i setek innych możliwości nauki poprzez zabawę.

 

 

Opal

Dzieci rozwijają sie w różnym tempie i różnym stylu dlatego chyba nie warto stosować jednej miary, jak nie przymierzając hodowli drobiu

 

na tym etapie życia dzieci różnica roku to bardzo dużo - tak jak u trzy i czterolatka ( np. u 9 i 10 latka jeden rok już się bardziej zaciera)

 

Rytunia

 

będzie miał limity na bieganie po dworze(do 2 godzin, w zależności od pogody)

 

tego zupełnie nie rozumiem :o

A coż innego dziecko ma w tym wieku robić, jeśli nie bawić się na podwórku z przyjaciółmi tak długo, jak tylko ma ochotę, z przerwami na posiłki :o

 

 

Rytunia:

 

no z nianią to sobie dziecko wyrobi kontakty społeczne, że ho ho

Droga Rytuniu - dziecko do około 4 lat wogól enie mam takich potrzeb ,jak kontakty społeczne!

 

jedyne, czego potrzebuje, to poczucia bezpieczeństwa, które zapewni mu mama, ewentualnie ktoś bliski w jej zastępstwie, najlepiej jak najkrócej w ciagu dnia

 

 

Rytunia

nie ma co - zmarnowane i odebrane dzieciństwo,

 

a mogło być tak pięknie - telewizja od rana do nocy, zero obowiązków, posiłki przegryzione przez troskliwą matkę, podtykane pomiędzy kolejnymi odcinkami super produkcj w stylu Chojrak - tchórzliwy pies

 

:o :o :o :o

 

dlaczego od razu taka skrajność?

 

a ja napisze tak:

 

a mogło być tak pięknie:

 

"bawiłem sie na podwórku w chowanego z Olafem i Piotrkiem, potem przyszły dziewczyny i grały w gumę, a my im zaproponowaliśmy mecz i tak długo graliśmy, aż zrobiło sie szaro i musiałem iść na kolację :evil:

Ale te dziewczyny beznadziejnie grały :p .

 

no dobra..jutro spotkamy się znowu i bedziemy grać w piłkę, na rower jeszcze za zimno, szkoda :( .

Ale w sobotę jedziemy nad jezioro do Kajtka i jego tata zrobi ognisko, a tata Patrycji przywiózł piłkę z Mistrzostw Świata i zagramy nią mecz - Gorzów kontra Strzelce Kraj :p .

Z dziewczynami też, bo mamy za mało zawodników. Może nie będa się tak porzewracać, jak ostatnio, bo potem , zwłaszcza ta Oliwia okropnie płacze, jak jakaś beksalala.

A jak będzie ciemno, to mama Patrycji obiecała, że zrobi nam poszukiwanie skarbów. 8) Żeby go znaleźć, będziemy musieli pokonać różne przeszkody. Ale nie tylko przysiady czy jakieś podskoki, ale np. zagadki z geografii. 8)

To ja im pomogę, znam wszystkie stolice w Europie. Nauczyłem się z takiej gry, już się nie mogę doczekać. A zapomniałem...po ognisku ma być dyskoteka.

Pyśka nauczy nas szpagatu, bo mówi, że potrafi cały sznurek i szpagat.

A ja jej pokażę salto do tyłu. Tylko jak mama nie będzie widziała, bo ostatnio o mało nie złamałem przy tym ręki i się bardzo przejęła...

 

A od poniedziałku poczytam sobie przygody Mikołajka. Już kilka odcinków przeczytałem i bardzi mi się spodobało, bo to takie śmieszne, zwłaszcza ten Alcest, który bez przerwy je rogaliki...Ech, sam mam ochotę na rogalika, idę do kuchni, mniam.

No nie, żadnych słodyczy :( A tak mam ochotę na coś dobrego :-? "

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rytunia i Opal

 

myślę, że za bardzo szufladkujecie:

 

Rytunia

według mnie to wszystkie 6- latki powinny iść do szkoły, no ale skoro większość dzieci jest wychowywana przez telewizor, nie ma żadnych obowiązków, a samodzielność ogranicza się do skaczących nad nimi babć i matek, to nic dziwnego, że nie nadają się do szkoły

 

 

:o :o :o

 

 

Opal:

Bezpieczniej by było,gdyby siedzieli przed tv, a w weekend po przejażdżce rowerem posiedzieli przy grillu,bo tak czyni większość?

 

Rytunia chce posłać dziecko wcześniej do szkoły - porównajcie więc do takiej rodziny, w której dziecko idzie do szkoły z rówieśnikami, a wolny czas spędza na zabawach, sportach i nauce przez zabawę (taka nauka jest odpowiednia w tym wieku, nie siedzenia w ławkach).

 

 

Opal:

Jeśli dziecko wykazuje ochotę do posiadania obowiązków

 

obowiązki dziecko ma całe życie, od niemowlęctwa - tylko inne, odpowiednie do wieku i dojrzałości emocjonalnej

 

mimi,obowiązków szkolnych,wiesz,że o te mi chodziło.

Poprawiam więc:szkolne.

 

Opal:

Nie można moim zdaniem czynić zarzutu za styl życia rodziny

 

 

ależ chyba nikt nie krytykuje stylu życia rodziny, przynajmniej nie ja - oczywiste jest, że jeśli oboje rodzicie pracują, trzeba się dobrze zorganizować i jeśli im isę to udaje - chwała za to :D

 

Ale cały czas stawiana jest kwestia beztroskiego dzieciństwa czyli czegoś co jest w opozycji do intensywnego stylu życia rodziny Rytuni.Były też pytanie i rozważania o czas na tę beztroskę.

Opal

Ktoś powiedział,że wysyłanie dziecka rok wcześniej to tylko ambicja i aspiracje rodziców.Nie zgadzam się.Są przypadki,gdy dzieci naprawdę nudzą się bez obowiązków szkolnych i można powiedzieć,że narzucanie im beztroskiego dzieciństwa jest krzywdą.

 

a niby dlaczego obowiązki szkolne mają być alternatywą na nudę?

 

Tutaj właśnie rodziców rola, by dzieciom zorganizować możliowść zabawy, sportów, czytania bajek, zabaw wśród rówieśników, malowania, rysowania i setek innych możliwości nauki poprzez zabawę.

 

A dlaczego zaraz alternatywą.Po prostu wyjściem dla konkretnego dziecka,które np.nie potrzebuje już podanych przez Ciebie sposobów organizowania czasu.Swoją drogą,co to miałoby być?Przedszkole czy mini szkółka w domu z dziecmi znajomych. I kiedy?W soboty chyba,bo w tygodniu to rodzice pracują.I trudno zebrać dzieci,które miałyby czas na takie spotkania.Większość chodzi do przedszkola.

Opal

Dzieci rozwijają sie w różnym tempie i różnym stylu dlatego chyba nie warto stosować jednej miary, jak nie przymierzając hodowli drobiu

 

na tym etapie życia dzieci różnica roku to bardzo dużo - tak jak u trzy i czterolatka ( np. u 9 i 10 latka jeden rok już się bardziej zaciera)

 

Tak,ale zależy to też od konkretnego dziecka.

 

Rytunia

 

będzie miał limity na bieganie po dworze(do 2 godzin, w zależności od pogody)

 

tego zupełnie nie rozumiem :o

A coż innego dziecko ma w tym wieku robić, jeśli nie bawić się na podwórku z przyjaciółmi tak długo, jak tylko ma ochotę, z przerwami na posiłki :o

 

 

Rytunia:

 

no z nianią to sobie dziecko wyrobi kontakty społeczne, że ho ho

Droga Rytuniu - dziecko do około 4 lat wogól enie mam takich potrzeb ,jak kontakty społeczne!

 

jedyne, czego potrzebuje, to poczucia bezpieczeństwa, które zapewni mu mama, ewentualnie ktoś bliski w jej zastępstwie, najlepiej jak najkrócej w ciagu dnia

 

 

Rytunia

nie ma co - zmarnowane i odebrane dzieciństwo,

 

a mogło być tak pięknie - telewizja od rana do nocy, zero obowiązków, posiłki przegryzione przez troskliwą matkę, podtykane pomiędzy kolejnymi odcinkami super produkcj w stylu Chojrak - tchórzliwy pies

 

:o :o :o :o

 

dlaczego od razu taka skrajność?

 

a ja napisze tak:

 

a mogło być tak pięknie:

 

"bawiłem sie na podwórku w chowanego z Olafem i Piotrkiem, potem przyszły dziewczyny i grały w gumę, a my im zaproponowaliśmy mecz i tak długo graliśmy, aż zrobiło sie szaro i musiałem iść na kolację :evil:

Ale te dziewczyny beznadziejnie grały :p .

 

no dobra..jutro spotkamy się znowu i bedziemy grać w piłkę, na rower jeszcze za zimno, szkoda :( .

Ale w sobotę jedziemy nad jezioro do Kajtka i jego tata zrobi ognisko, a tata Patrycji przywiózł piłkę z Mistrzostw Świata i zagramy nią mecz - Gorzów kontra Strzelce Kraj :p .

Z dziewczynami też, bo mamy za mało zawodników. Może nie będa się tak porzewracać, jak ostatnio, bo potem , zwłaszcza ta Oliwia okropnie płacze, jak jakaś beksalala.

A jak będzie ciemno, to mama Patrycji obiecała, że zrobi nam poszukiwanie skarbów. 8) Żeby go znaleźć, będziemy musieli pokonać różne przeszkody. Ale nie tylko przysiady czy jakieś podskoki, ale np. zagadki z geografii. 8)

To ja im pomogę, znam wszystkie stolice w Europie. Nauczyłem się z takiej gry, już się nie mogę doczekać. A zapomniałem...po ognisku ma być dyskoteka.

Pyśka nauczy nas szpagatu, bo mówi, że potrafi cały sznurek i szpagat.

A ja jej pokażę salto do tyłu. Tylko jak mama nie będzie widziała, bo ostatnio o mało nie złamałem przy tym ręki i się bardzo przejęła...

 

A od poniedziałku poczytam sobie przygody Mikołajka. Już kilka odcinków przeczytałem i bardzi mi się spodobało, bo to takie śmieszne, zwłaszcza ten Alcest, który bez przerwy je rogaliki...Ech, sam mam ochotę na rogalika, idę do kuchni, mniam.

No nie, żadnych słodyczy :( A tak mam ochotę na coś dobrego :-? "

 

 

Obraz ten sielankowy w żaden sposób nie musi być przerwany przez szkołę rok wcześniej.Niby w jaki sposób.

Opisujesz przecież wydarzenia sobotnie albo ...po zajęciach.Równie dobrze można zjeść rogalika po szkole.I też będzie mniam.

 

mimi,

gdyby ktoś Ci zaproponował super pracę,a jakiej marzysz,świetna kasa,piękne miejsce,powiedzmy we Francji?Pojechałabyś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja na czarno:

 

Mimi, ja odniosłam wrażenie, że to Ty uogólniasz. Piszesz "moja Patrysia..." i na jej podstawie wysuwasz wnioski o wszystkich dzieciach. Pewnie na ogół dzieci nie mają potrzeby wcześniejszego pójścia do szkoły. Ale są takie, którym z pewnością to nie zaszkodzi, a co więcej wyjdzie im na dobre, które chcą i powinny. Są i nic na to nie poradzimy :) I z pewnością nie jest to zabieranie im dzieciństwa. Przecież pierwsze lata w szkole to wciąż wspaniałe dzieciństwo, szczególnie teraz, gdy szkoła tak bardzo się zmieniła (bo zmieniła się prawda? :-? ). One po prostu zamiast spędzać czas w przedszkolu, spędzają go w szkole, po zajęciach to już hulaj dusza. Opal ma rację, ten rogalik będzie tak samo pyszny w drodze ze szkoły, jak i w drodze z przedszkola, no moze na pikniku sobotnim inaczej będzie smakował, bo wtedy wszystko lepiej smakuje, no ale piknik to juz w sobotę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opalku

 

mimi,

gdyby ktoś Ci zaproponował super pracę,a jakiej marzysz,świetna kasa,piękne miejsce,powiedzmy we Francji?Pojechałabyś?

 

od zawsze dzieci były u mnie na pierwszym miejscu, ale po tym, kiedy byłam jedną nogą po tamtej stronie i moje dzieci zostały by tylko z tatą - nikt i nic się dla mnie nie liczy - wszystko jest takie ulotne i cóż może być ważniejszego? :(

 

Dla mnie osobiście żłobki są potrzebne, ale dla takich sytuacji, kiedy np. samotna matka musi utrzymać dom, albo oboje rodzice muszą pracować, by mogli normalnie egzystować. W innych sytauacjach (firma, której nie można zostawić itp.) - można znaleźć nianię - przynajmniej będzie z dzieckiem na spacerach, bedzie wiedzieć o maluszku wszystko i będzie mieć do maleństwa indywidualne podejście.

 

Inaczej jest to dla mnie okrutne. To tylko trzy latka w życiu dziecka - czy naprawdę aż tak trudno nam ofiarować sobie nawzajem ten piękny, niepowtarzalny, najważniejszy w życiu dziecka okres?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*marta*

 

Mimi, ja odniosłam wrażenie, że to Ty uogólniasz. Piszesz "moja Patrysia..." i na jej podstawie wysuwasz wnioski o wszystkich dzieciach

 

widzisz, ona jest jak napisałam z 30 grudnia - ja zastanawiałam się, czy jej nie posłać później do szkoły, bo jest przecież o rok młodsza, a w pierwszej klasie nauczyciele zastanawiali się, czy nie powinna przeskoczyć jednej klasy - była by wtedy dwa lata młodsza.

 

Czyli patrząc na jej zdolności powinnam ją może posłać wcześniej zamiast później?

 

To pytanie retoryczne oczywiście. Poszła do szkoły ze swoim rocznikiem.

Ona sama wolała by być starsza o te kilka miesięcy, bo "każdy w klasie ma już 11 lat, a chłopaki się z niej śmieją, że ma dopiero 10" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak dla przykładu jeszcze:

 

mały "nazecony" mojej Juleczki, niespełna czteroletni chłopczyk od kilku miesięcy potrafi już czytać, zna wszystkie znaki drogowe, prawie wszystkie marki samochodowe, dodaje w zakresie do 10 (jeszcze się troszke myli) i wiele wiele innych.

 

Wszystkiego nauczył go tata, który zajął się wychowaniem synka, bo mama ma lepszą i lepiej płatną pracę.

Ale i mama daje z siebie wszystko - jak wraca po 10 godzinach z biura (jest prawą ręką dyrektora dużej firmy), rzuca wszystko i zabiera małego od razu na spacer, na podwórko czy w odwiedziny do innych dzieci (np. do mnie :D ).

podziawiam ją i jest dla mnie wzorem, tym bardziej, że z tatą chłopca się rozstali i radzi sobie sama.

Ale do czego zmierzam - w tym przypadku mamy do czynienia z niezwykle inteligentnym dzieckiem, bardzo dojrzałym i rozwiniętym intelektualnie.

Ale zabawy ma z moim łobuziakiem, który przy nim niewiele potrafi - takie same :) Tak samo kochają biegać za piłką, huśtać się bardzo wysoko i łobuzować (no, przyznam ze wstydem że mój łobuz jest trudniejszy :oops: :D ). I takiej samej beztroski potrzebują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*marta*

 

To prawda - opinia psychologa może być nieadekwatna, choć jest tak wiele metod dla oceny rozwoju dziecka.

Nikt tego jednak lepiej nie oceni, niż mama.

I nikt tak jak Rytunia nie zna jej synka :) No ,oprócz taty naszego sześciolatka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja sie łącze do dyskusji jako wyrodna matka :lol: posyłająca dziekco do szkoły rok wcześniej.

Mam dwoje dzieci- syn w styczniu skoćńzył 7 lat a cócia ejst o rok dosłwonei o rok młodsza (urodzona 2 lutego). w paźdzeirniku panie z przedszkola zaproponowały, by spróbowac przesunąć Asię do zerówki długo sie wachałam poporsiła zaprzyjaźnioną z rpacy pania pedagog o przyjrzenie sie amłej i poradzenie mi co zrobic... Opinia była jedna: daj ją do zerówki... no dobra na razie zerówka nei było mowy o posyłaniu rok wczesniej do skzoły (choć znajoma pani sugerowała ze mała w wieku niecałcyh 6 lat ma umiejętnosci spokojnie dla przełomu 1/2 klasy). Dodam ze nigdy nie uczylam jej czytac (sama przychodzila i pytała sie: co to za literka?). W zerówce z ratem odnalzała się świetnie, dziecko w końcu przestało przychodizć znudozne z przedszkola wiecznie opowiadała co robiła z kim i po co.. po porstu kwitła pełnia szcęścia. No i satnęlismy przed decyzja co dalej? jeśli chodzi o edukacyjną stronę to nie było dwóch zdań zakres wiedzy córki przekraczał standardy dla zerówki, my zastanawialismy się nad emocjami czy to dla enij dobre? czy to na pewno ta droga? i wygrał zdrowy rozsądek: Córcia jest dzieckiem z poczatku lutego, ciekawa świata i chętna do kontaktów z kolezankami, jak na razie materiał przyswaja w mig, eni am porbelmów w kontaktach z róweisnikami (czyli w sumie z dziećmi o rok starszymi od niej) Panie z zerówki które dobrze znaja moje dizecko (w końccu spędza w zerówce po 8 -9 godzinn dziennie) potwierdziły moje przypuszczena, zę Asia powinna isc od szkoły. Panie przyznały ze córka zmeinila sie w stsunku do przebywania w 5-latkach tam wiecznei była skryzwiona, znudzona i smędizla sie z kata w kąt, w zerówce całkiem ianczej- buzia usmiechenieta kredki w reku i pasja malowania...Przeprowadzne badanie gotowsci szkonej było formalnościa, a ja wiem ze robie to co dla moejgo dizecka jest najlepsze. Nie martwię sie tym, zę Asia lubi sie bawić - ja też długo lubilam sie bawić i c z tego? nie przeszkadzało mi to pochłaniac olbyrzmiej ilości książek i dobrze się uczyc wazen by nacyzcc dizecko rozdizelenie czau potrzebnego dla obnu tych rzecz. a przede wszystkim eni dajmy się zwariowac... każde dziecko jest inne i kazde potrzebuje czegos innego. Np syna nigdy bym nei posłała rok wczesneij do skzoły mimo, zę jest jeszcze wiekszy bystrzak- emjce nie idą w parze u niego z intelektem - jak to bywa u dzieci zdolnych. Nie chwalę sie ym bo i nei ma po co... mam takie dizeci i musze im pomagac by bylo im dobrze uwzględniajac wszystkie uwarunkowania i ich potrzeby.

 

przepraszam za literówki :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

opal

 

francuski system jest zupełnie inny :)

 

Moja najlepsza przyjaciółka mieszka w Prowansji, ale na całe wakacje przylatują zawsze do Polski.

mają węższy materiał do opanowania, inne warunki, nie można wogóle tego powrównywać, naprawdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mimi,ja wiem,jak wygląda francuski system :D i oczywiście,że początkowe lata zawsze są lżejsze,ale to nie zmienia faktu,że dzieci chodzą tam do szkoły od 5 roku życia i jadąc tam Twoje dziecko miało by obowiązek szkolny,co bezwzględnie potępiłaś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opal

ale to nie zmienia faktu, że dzieci chodzą tam do szkoły od 5 roku życia i jadąc tam Twoje dziecko miało by obowiązek szkolny,co bezwzględnie potępiłaś.

 

ech, to ja chyba się niejasno wyraziłam.

 

We Francji szkoła w wieku pięciu lat jest takim naszym przedszkolem - tylko w innym miejscu.

Tak samo jak u nas są teraz zerówki w podstawówkach - to jednak nadal będzie zerówka - nauka poprzez zabawę i zupełnie inny program zajęć.

Choć wiele szkół u nas będzie pewno źle do tego przystosowanych (brak placów zabaw itp.), ale to już inny temat.

Mieszkałam trochę czasu na zachodzie i tamtejsze szkoły - po prostu marzenie, bajka(nawet w malutkiej wiosce była cudnie wyposażona szkółka, pozadrościć).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...