Gość 24.06.2005 13:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 sylvia 1 Panie przyznały ze córka zmeinila sie w stsunku do przebywania w 5-latkach tam wiecznei była skryzwiona, znudzona i smędizla sie z kata w kąt, w zerówce całkiem ianczej- buzia usmiechenieta kredki w reku i pasja malowania... Duża tutaj rola współpracy rodziców z przedszkolanką i indywidualizacja podejścia do danego dziecka. Zaniosłam do przedszkola kilkanaście kartonów puzzli, gier dla starszych dzieci, by Pysia miała coś, co ją zajmuje. Od pań miała dodatkowe ćwiczenia, rysunki, malowanie - panie były świetnie przygotowane do zajmowania się tymi, którzy wybiegali z danymi umiejętnościami do przodu. sylvia A teraz Twoja córka pójdzie do szkoły, będzie miała w pierwszej klasie ze trzy-cztery godziny dziennie, a pozostałe 4 godziny będzie spędzać znudzona w świetlicy. W zerówce miała by zdecydowanie lepszą opiekę przez pełne 8-9 godzin. No chyba że trafi na wyjątkowo dobrą i zaangażowaną panią w świetllicy, czego Wam serdecznie życzę. Dodam jeszcze, że nie trzeba przeskakiwać klasy - czasem wystarczy zmienić na taką o lepszym poziomie (tak zrobiłam z Pysią w marcu, na jej prośbę - sama wybrała sobie nową klasę, w której miała fajne koleżanki i bardzo się z tego cieszyłyśmy, że dyrekcja nie robiła żadnych problemów). W nowej klasie dzieci wyrywają się same do konkursów, są bardzo aktywne, zgrane - średnią mają o cały stopień wyższy. Języków obcych uczą sie w dwóch grupach, o różnym poziomie zaawansowania, a kolega z tej klasy jest zwycięzcą kangura europejskiego i mógłby uczyć się w gimnazjum - ma taki poziom wiedzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 24.06.2005 13:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 A teraz Twoja córka pójdzie do szkoły, będzie miała w pierwszej klasie ze trzy-cztery godziny dziennie, a pozostałe 4 godziny będzie spędzać znudzona w świetlicy. W zerówce miała by zdecydowanie lepszą opiekę przez pełne 8-9 godzin. No zaleta ogromna z tym, że nie widzę związku z tematem. Kiedyś do tej pierwszej klasy i tak musiałaby pójść. Rok później nie będzie się już nudzić w świetlicy? Organizacja czasu poza lekcjami to już zupełnie inne bajka przecież. Mimi czy Twoja mała nudziła się w świetlicy w pierwszej klasie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.06.2005 13:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 *marta* była kika razy, sporadycznie i bardzo się nudziła. Ale niestety wiele osób nie ma wyjścia, a i tak jest to chyba lepsze rozwiązanie od mojej znajomej, której synek zamiast w świetlicy czekał na mamę w domu, przed telewizorem. Na świetlicy nie chciał być za żadne skarby. p.s. Pysia miała bardzo, bardzo trudne te trzy lata, bo akurat urodziła się Julcia - z obniżonym napięciem mięśniowym,niedotleniona, potem w dodatku patologiczna, ostra żółtaczka (bilirubina przekroczyła poziom krytyczny, ale to nie temat na forum ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.06.2005 14:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 mimi,we Francji dzieci nie mówią,że chodzą do takiego polskiego przedszkola tylko w innym miejscu. Tak jak czasem decyduje przypadek-gdyby los Cię rzucił do kraju,gdzie nauka roczpoczyna się rok wcześniej,nie miałabyś za wiele do powiedzenia,tak czasem konkretne dziecko nadaje się do pójścia rok wcześniej i zostawienie go w domu/przedszkolu może być krzywda,a proponowane przez Ciebie kartony puzzli "i innych zabaw" mogą je doprowadzić do łez (mnie zaraz doprowadzą chyba )Wolałabym za to godziny spędzone z kumpelkami w świetlicy.Słowo. mimi,dzieci to nie tylko Julcia i Pysiunia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.06.2005 15:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 Opal napisałam przecież, że nie o miejsce chodzi, ale o : zupełnie inny program zajęć. Co do puzzli itp. to przecież tylko jedno w wielu rozwiązań (akurat to było pod Pyśkę, bo godzinami chciała je wtedy układać, a w przedszkolu były takie łatwiutkie), ale głównie liczyły się dodatkowe zadania, ćwiczenia, malunki, rysunki itp. zajęcia, podsuwane przez Przedszkolanki. A co do zabaw z kumpelkami, to akurat w zerówce przedszkolnej są do nich idealne warunki, w świetlicy szkolnej nawet nie wolno uczniom rozmawiać (nawet podczas gier są ciągle uciszane). Dlatego ulubiona koleżanka Patrycji zamiast do świetlicy przychodziła po szkole do nas, tak przez kilka miesięcy. No i posiłki są pilnowane w zerówce (trzy razy dziennie), w szkole dziecko pilnuje się samo. Nie twierdzę jednak, że w każdej szkole musi być tak nudno po zajęciach. Piszę na podstawie swoich obserwacji , pewno także zawężonych. Nie jestem przecież pedagogiem. Choć sporo się naprzyglądałam podczas wyjazdów basenowych (dwa lata regularnie jeździłam z dwiema klasami) Mam także szkołę pod oknem - szkółka dla klas 1-3 Poza tym tak się akurat składa, że moje najbliższe grono znajomych to rówieśnicy Pati, a ich mamy albo oboje rodzice to nauczyciele. 2 - nauczanie początkowe( jedna robi także doktorat z psychologii w Warszawie, po drugim fakultecie - psychologii - synek 10 lat), 1 - jezyk niemiecki (synek 10 lat), historyk i germanistka (synek 10 lat), wuefista, dyrektor szkoły i emerytowana pani dyrektor, matematyczka, muzyczka (córka 10 lat i 6 lat), psycholog (robi doktorat)- dyrektor ośrodków dla uzależnionych - ma mi kto doradzić, bo mam wiele wątpliowści, jak każda z nas. Opal, poza tym to nie ja napisałam przecież, że to wymysł zbyt ambitnych rodziców, ale nadal uważam, że to skracanie dzieciństwa. Może to oceniam po swoich własnych doświadczeniach? Ale o tym nie chce pisać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 24.06.2005 15:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 mimi,we Francji dzieci nie mówią,że chodzą do takiego polskiego przedszkola tylko w innym miejscu. Tak jak czasem decyduje przypadek-gdyby los Cię rzucił do kraju,gdzie nauka roczpoczyna się rok wcześniej,nie miałabyś za wiele do powiedzenia,tak czasem konkretne dziecko nadaje się do pójścia rok wcześniej i zostawienie go w domu/przedszkolu może być krzywda,a proponowane przez Ciebie kartony puzzli "i innych zabaw" mogą je doprowadzić do łez (mnie zaraz doprowadzą chyba )Wolałabym za to godziny spędzone z kumpelkami w świetlicy.Słowo. mimi,dzieci to nie tylko Julcia i Pysiunia. Nie kloc sie z mimi przeciez ona ma racje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.06.2005 15:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 JoShi Nie kloc sie z mimi przeciez ona ma racje mnie się bardzo sympatycznie z Opalem wymienia poglądy: bo mam wiele wątpliowści, jak każda z nas. kłótnie to zdecydowanie Twoja JoShi specjalność. Przestałaś mi wypisywać chamskie maile na priva, bo Cię admin upomniał, to zaśmiecasz mi teraz pocztę prywatną jeszcze gorzej! Od kiedy napisałaś pod zdjęciem malutkiego dziecka na forum " a ja nie lubię krasnali w ogródku" jesteś dla mnie wyjątkowo antypatyczną osobą i żądam w tym momencie po raz kolejny - przestań mi zaśmiecać pocztę i komentować moje wypowiedzi!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.06.2005 16:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 Nie bardzo rozumiem,co masz na myśli wymieniając tych rodziców nauczycieli. Mam wrażenie,że przedstawiasz nazbyt idealistyczny obraz.Nierealny i nie przystający do możliwości zarówno tych obiektywnych jak i nie uwzględniajacy różnic indywidualnych.Życie wygląda trochę inaczej.Z drugiej strony przedstawiasz jakieś skrajne przypadki (świetlica,w której nie wolno rozmawiać) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.06.2005 16:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 Opal wspominam o tym , bo jak zauważyłaś - ich dzieci to rówieśnicy Pysi. Spotykamy się bardzo często, rozmawiamy o problemach z naszymi dzieciakami, mamy od wielu lat razem wyjazdy zimowo - noworoczne na narty, ogniska, kuligi, urodziny i okazje bez okazji, byle isę spotkać, Nasze dzieci jeżdzą razem na zimowiska, śpią u siebie na weekend, wszystko wspólnie organizujemy - tak że nie nie jest tak jak napisałaś: mimi,dzieci to nie tylko Julcia i Pysiunia. z każdy problem pedagogicznym mogę do nich uderzyć. A ponieważ to nauczyciele, mają długie wakacje, ferie i wolne dni razem z dziećmi, ja nie pracuję, jest to fajna okazja do utrzymaywania takich kontaktów. Przy innych zawodach byłby to ogromny problem (mój mąż np. nie ma szans poza niedzielą) - tak że w pewnym stopniu jest to jakiś mało reprezentatywny obraz, przyznaję Ci rację. natomiast obraz przedstawiony przez Rytunię jest nie tylko zbyt pesymistyczny, ale wg mnie przerysowany i nieprawdziwy: Rytunia: według mnie to wszystkie 6- latki powinny iść do szkoły, no ale skoro większość dzieci jest wychowywana przez telewizor, nie ma żadnych obowiązków, a samodzielność ogranicza się do skaczących nad nimi babć i matek, to nic dziwnego, że nie nadają się do szkoły nie ma co - zmarnowane i odebrane dzieciństwo, a mogło być tak pięknie - telewizja od rana do nocy, zero obowiązków, posiłki przegryzione przez troskliwą matkę, podtykane pomiędzy kolejnymi odcinkami super produkcj w stylu Chojrak - tchórzliwy pies Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.06.2005 20:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 Mam wrażenie,że wracamy do punktu wyjścia. Ty o sobie cały czas,a przecież sytuacje są różne. Chyba już powiedziałam wszystko na ten temat.Znużył mnie już ten temat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Rytunia 25.06.2005 01:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2005 mnie też ten temat chyba znużył moje dziecko do szkoły i tak pójdzie, obowiązki domowe nadal będzie miało, bo dlaczego ma nie mieć?jest przecież pełnoprawnym członkiem rodzinyma prawa i obowiązki, wg mnie dostosowane do swojego wieku teraz mamy wakacje i powiem Ci Mimi, że moi synowie ( 4l. i 6l.),jeśli wstaną przed 9 rano sami robią sobie śniadanie( kupuję krojony chleb, wędliny i ser) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ozzie 25.06.2005 09:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2005 Rytunia, zgadzam sie z toba z tym robieniem sniadan Kiedy moja corka miala 9 miesiecy, odwiedzili nas znajomi Amerykanie, starsze malzenstwo z doroslymi juz dziecmi. Katherine powiedziala mi wtedy, ze jenda z pierwszych prac domowych, ktore nauczyla swoje dzieci (a ma ich 4) to przygotowywanie sniadania. Wtedy, kiedy moja corcia byla malutka, wydawalo mi sie to absurdalne Ale kiedy corcia miala 5 lat, pokazalam jej jak sie podgrzewa mleko w mikrofalowce (tak aby nie bylo za gorace) i robi sniadanko. Oczywiscie mowa tu o sniadanku w weekendy, dzieci jedza wtedy platki z mlekiem i jakas kanapke. Teraz kiedy dzieci wczesniej wstaja w weekendy (corcia ma 10 lat a synek 6), sami przygodowuja sobie sniadanie, sami wstawiaja brudne talerze do zmywarki i sprzataja po sniadaniu. Dzieci powinny miec obowiazki domowe, krzywda sie im nie dzieje A propos szkoly, moja corka zaczela zerowke w wieku lat 5, bo w Anglii to jest normalne. W tej samej klasie sa dzieci np z sierpnia 1995 i sieprnia 96, a nie dzieci ktore urodzily sie od stycznia do grudnia tego samego roku. Tak wiec jesli ma sie dziecko urodzone w sierpniu danego roku, to taki maluch w wieku 4 lat i jednego miesiaca bedzie musial juz isc do zerowki tzw 'reception'. Moze to smieszne, ale ja celowo planowalam urodzic swoja dwojke, aby ich daty urodzin przypadly na wrzesien i grudzien, aby byly starsze w klasie. Moj syn urodzil sie w grudniu i teraz w systemie polskim bedzie prawdopodobnie najmlodszy w swojej klasie. Ale nie martwie sie tym. Dobrze juz czyta po angielsku, jest dwu jezyczny, ale poniewaz nie chodzil do polskiej zerowki, bedzie musial w pierwszej klasie nadrobic zaleglosci z polskiej zerowki. Wierze, ze da sobie rade, tak jak dala sobie rade jego starsza siostra. Praktycznie do III kl szkoly podstawowej nie czytala i nie pisala po polsku. Teraz na zakonczenie roku odebrala wyroznienie za szkolny konkurs matematyczny, a choc polska ortografia sprawia jej troche problemow, chetnie i duzo czyta po polsku. Male dzieci maja bardzo chlonne umysly, my sobie czesto nawet nie zdajemy sprawy z tych ich mozliwosci. Uwazam, ze posylanie 6 latka do szkoly jest jak najbardziej OK. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 25.06.2005 09:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2005 Rytunia teraz mamy wakacje i powiem Ci Mimi, że moi synowie ( 4l. i 6l.), jeśli wstaną przed 9 rano sami robią sobie śniadanie( kupuję krojony chleb, wędliny i ser) obowiązki domowe nadal będzie miało, bo dlaczego ma nie mieć? jest przecież pełnoprawnym członkiem rodziny ma prawa i obowiązki, wg mnie dostosowane do swojego wieku no i wspaniale Przecież ja jestem jak najbardziej za takimi obowiązkami moja czterolatka też sama robi "siadanko", odkąd nauczyła się obsługiwać mikrofalówkę - tak kilka miesięcy temu - robi zupkę z płatkami. Mleko z kartonika, 15 sek. w mikroweli, płatki rozsypane,ale najważniejsze, że sama. To naprawdę nie ma wg mnie związku z obowiązkiem szkolnym, bo to zupełnie różny rodzaj obowiązków. Pozdrawiam wakacyjnie - mimi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jędrzej 09.07.2005 00:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lipca 2005 Uprzedzam, że nie czytałem wątku, ale mogę odpowiedzieć na postawione pytanie. Moja najstarsza córka (ur. 16 marca) była w przedszkolu w takiej mieszanej grupie 4-5 latków i potem w wieku 5 lat chodziła do przedszkolnej zerówki. Żeby nie powtarzać tej zerówki posłaliśmy ją w wieku 6 lat do szkoły. Czyli tak wyszło trochę przypadkiem, ale: 1. była emocjonalnie do tego przygotowana i nad wyraz rozwinięta 2. widać było, że jest bystra i bez problemu sobie poradzi 3. fizycznie nie odbiegała od koleżanek z klasy Nigdy nie było z tego tytułu żadnych problemów: 1. córka od zawsze uczy się b. dobrze 2. nauczycielka 1-3 powiedziała nam, że pierwszy raz widzi, żeby dziecko młodsze o rok tak zupełnie nie odbiegało emocjonalnie od koleżanek (co może źle rokować w innych przypadkach - bo znaczy, że zwykle są problemy) 3. fizycznie córka rozwija się razem z klasą - co jest trochę dziwne, ale zrozumiałe. Ale jest i łyżka dziegciu: 1. córka nieraz, w przypływie złego humoru, miała nam to za złe, bo: 2. fakt ten jest przez nią raczej ukrywany w obawie przed odrzuceniem w grupie (co jest bardziej prawdopodobne w podstawówce, niż w gimnazjum) 3. z całą pewnością informacja o tym, że jest młodsza może utrudnić zawieranie przyjaźni i wchodzenie w grupę, dlatego dobrze jest gdy dziecko ma wysoką samoocenę i pewność siebie. Jak dożyje do połowy gimnazjum, to już potem nie powinno być problemów, a dla dziawczyny to nazet same zalety Drugą córkę posłaliśmy do szkoły normalnie, bo ani sytuacja nie była sprzyjająca, ani jej charakter temu nie sprzyjał. Nad trzecią córką możemy się jeszcze zastanowić przez dwa lata, ale mimo że jej chrakter i rozwój pewnie by pozwolił na wcześniejszą naukę w szkole, to jakoś nie widzimy argumentów "za". Chyba, że znowu wyjdą jakieś przyczyny organizacyjne. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
omi 21.07.2005 19:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lipca 2005 u mnie było podobnie jak u Jędrzeja córka chodziła jako 3-latka do grupy 4-lataków później posżła wyzej i tak dalej i tak dalej ... no bo niby sie z nłodszymi nudzi ostatecnie została skierowana na badania do pani psycholog i do jeszcze kogostam i wyniki badan były bardzo pozytywne..... no ze jest i emocjonalnie i psychicznie dostatecznie rozwinieta i ze wrecz zalecane jest posłanie dziecka do szkoły ale moja Śliwka jest ze stycznia wiec ma prawo byc rozwinieta teraz jest prawi w 4 klasie, ma 9,5 roku i nadal jest najlepszą uczennicą w klasie ale wszystko zalezy od zainteresowan dziecka jezeli dzieciak lubi sie uczyc i szuka wiedzy to mysle ze trzeba mu to ułatwic... a jezeli lubi zabawe ... to niech sie wybawi dziek musi samo dojrzec do szkoły..... no chyba ze nie dojrzewa a czas nagli - to trzeba mu troszke pomóc powodzenia zyczę i pozdrawaim ))) ania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 22.07.2005 09:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lipca 2005 Kolezanka dala swojego synka o rok wczesniej do szkoly.Ale za nim mogl isc do szkoly to musial przejsc kupe testow czy sie nadaje - i u pani psycholog, i jakies testy na znajomosc dodawania w zakresie 10 i znajomosc alfabetu - szopka. Kolezanka chodzila wscieknieta bo przeciez tego to w szkole sie maja uczyc,ale wg komisji dopuszaczajacej dzieciaka do szkoly ( wczesniej od 6lat) to on musi umiec wiecej niz normalnie dzieci zeby mogl pojsc do szkoly wczesniej, bo to swiadczy czy da sobie rade. A kolezanka chciala zeby wczesniej szedl bo podobno niezwykle inteligentny.Ale czy ja wiem, teraz dzieci takie sa moj syn jak mial 3 lata znal juz caly alfabet - tzn. drukowane litery wszystkie rozpoznawal i nazywal, jak mial 4 lata umial sie juz podpisac, teraz ma 4,5 i po angielsku gada juz w zakresie podstawowym ( przedstawic sie umie, powiedziec jaka jest pogoda itp). I widze ze w przedszkolu wszystkie dzieciaki takie jakies szybko uczace sie, mysle ze mamy takie czasy. Albo komputer, moj syn jak mial 3 lata sam juz wlaczal sobie gierki, gral, wylaczal. No ale co , ja w przedszkolu juz sa zajecia z komputera. Dzieci teraz wczesniej umieja rozne rzeczy.I to nie sa wyjatki, wiec po co dawac szybciej do szkoly. A ja mam podejscie do tego takie - wole zeby byl pierwszy w nauce w swoim roczniku w szkole, niz ma isc szybciej ale byc ostatni. Po co skracac dziecinstwo przedszkolne???? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mita 23.07.2005 21:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2005 Po co skracac dziecinstwo przedszkolne???? Żeby sie w przedszkolu i w szkole nie nudziło! Mój dziadek, pedagog, nie pozwolił mnie posłac do szkoły wczesniej, żeby "nie skracać dzieciństwa". Poczatek podstawówki do dzis wspominam jako koszmar: jedna wielka nuda. Umiałam czytac, pisać i rachować, bo sama sie tego nauczyłam Nudziłam sie potwornie Moje dziecko pierwszą zerówke odbyło w przedszkolu w wieku lat 5. Poszło do drugiej, szkolnej zerówki. Szkoła przerzuciła go o klasę wyżej na wniosek wychowawczyni. Zgodziliśmy się Jest teraz w gimnazjum - żadnych problemów. Z kolegami dogaduje sie dobrze, z nauką najgorzej było na poczatku podstawówki: mimo przyspieszenia nudził sie na lekcjach. Jeżeli w przyszłości będzie chciał postudiować dłużej, to ma trochę czasu w zapasie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 27.07.2005 13:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2005 Po co skracac dziecinstwo przedszkolne???? Żeby sie w przedszkolu i w szkole nie nudziło! Mój dziadek, pedagog, nie pozwolił mnie posłac do szkoły wczesniej, żeby "nie skracać dzieciństwa". Poczatek podstawówki do dzis wspominam jako koszmar: jedna wielka nuda. Umiałam czytac, pisać i rachować, bo sama sie tego nauczyłam Nudziłam sie potwornie Moje dziecko pierwszą zerówke odbyło w przedszkolu w wieku lat 5. Poszło do drugiej, szkolnej zerówki. Szkoła przerzuciła go o klasę wyżej na wniosek wychowawczyni. Zgodziliśmy się Jest teraz w gimnazjum - żadnych problemów. Z kolegami dogaduje sie dobrze, z nauką najgorzej było na poczatku podstawówki: mimo przyspieszenia nudził sie na lekcjach. Jeżeli w przyszłości będzie chciał postudiować dłużej, to ma trochę czasu w zapasie Tak moja mama tez byla uzdolniona bardzo w 1 klasie sie nudzila na zajeciach wiec pedagog wlasnie stwierdzila zeby ja do 2 klasy przeniesc. No i w 2 klasie to sie zaczelo, mama wspomine to jak niezly zapieprz w nauce, zawsze mowila - wole zeby moje dzieci nudzily sie w swoim roczniku niz caly czas poswiecaly na nauke za to o rok wyzej. Wiec ja eksperymontowac ze swoim dzieckiem nie bede, moze da sobie rade a moze nie. Jak da to ok, a jak nie to co wtedy??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 27.07.2005 17:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2005 A jak w swoim roczniku nie da rady,to co wtedy??Nie masz gwarancji nigdy.Poza tym nie chodzi o eksperymenty,tylko o sytuację,gdy konkretne dziecko jest dojrzałe już do szkoły.Bo zdarza się i tak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
migota 27.07.2005 20:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2005 Na sytuację należy spojrzeć bardzo indywidualnie ponieważ kazde dziecko jest inne. Sa dzieci, które w wieku 5 lat płynnie czytają a inne mając tyle samo lat nie są w stanie złożyć wyrazu z 3 liter. Niektóre dzieci praktycznie same uczą się czytać a innym należy poświęcić wiele czasu. Miałam w klasie dziewczynkę, ktora rok wcześniej poszła do szkoły i od początku radziła sobie świetnie. Nie miała najmniejszych problemow z nauką. W tej samej klasie był chłopiec, który rok póżniej przyszedł do szkoły ( z powodu skomplikowanego złamania prawej reki) i to właśnie on miał problemy w nauce. A tak właściwie to miał problem z podejściem do nauki, bo nie był nią zainteresowany. Ważne jest to czy dziecko lubi się uczyć i czy szybko mu to przychodzi. Z wiekiem każde dziecko może uczyć się więcej i szybciej. Rytunia decyzja już chyba podjęta. Zawsze pozoztaje jakieś 'za' i jakieś 'przeciw'. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.