Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Sprzedaliśmy dom!


malchu

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 114
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tak długi - jak zdrowy to skurwiel i to przez wielkie S, jeżeli świadomie oszukuje żonę .

 

Pisałes:

 

 

7. Zaciagając jakiekolwiek zobowiązania finansowe informuję żonę o takiej potrzebie i razem dyskutujemy nad zasadnością

 

I własnie tym się różnisz od męża autorki watku. Z tego co piszesz rozmawiacie z żoną w domu o różnych sprawach zawodowych też i w razie jakiś problemów na pewno razem próbowalibyscie je rozwiązac. Gdybyś widział że żonę coś trapi na pewno zwróciłbyś na to uwagę itp.

 

Więc dlatego dziwi mnie Twoja nagonak na mnie ,że dziwie się że autorka watku nie miła pojecia o sprawach męża.

 

Doty

 

A Twój pierwszy post akurat tu w tym dziale i na ten temat. Trochę dziwne nie sądzisz? I bardzo proszę przetłumacz ostatnie zdanie bo nie bardzo wiem co to oznacza w Twojej gwarze.

 

Pisałaś:

 

A w kolejnym poscie, zeby bylo smieszniej, doradzasz, ze powinni sie rozstac... Co za konsekwencja w tych radykalnych pogladach !

 

 

Jak mniemam Ty byś została u boku męża który Cię oszukiwał ,narobił długów i musiałaś sprzedać dom i sądownie wystepować o rozdzielność majatkowa z datą wsteczną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Twój pierwszy post akurat tu w tym dziale i na ten temat. Trochę dziwne nie sądzisz? I bardzo proszę przetłumacz ostatnie zdanie bo nie bardzo wiem co to oznacza w Twojej gwarze.

 

Jak mniemam Ty byś została u boku męża który Cię oszukiwał ,narobił długów i musiałaś sprzedać dom i sądownie wystepować o rozdzielność majatkowa z datą wsteczną.

 

Wiesz, gdzies trzeba zaczac. Ty swoj pierwszy post tez wklepalas w jakims watku. Ja zaczelam tam, gdzie uznalam za stosowne zabrac glos.

 

Co do "mojej gwary" :lol: to zalecam lektury nieco powazniejsze niz Super Express i podaje za slownikiem Koplainskiego "mizoginia - antypatia do kobiet"

 

Paty, ty masz problem z czytaniem i pisaniem z jednoczesnym zrozumieniem tekstu? W swoich kolejnych wypowiedziach zaprzeczasz sobie i logice swojej hmmm "argumentacji". I to wlasciwie wyczerpuje moje zainteresowanie Twoja osoba.

 

Co zas do Twojego mniemania na moj temat, to uchylam sie od dyskusji na poziomie magla.

 

Cieszy mnie jednak, ze tak pieknie z napastnika przeobrazilas sie w obronce i rozumiesz wreszcie polozenie malchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doty

Paty, ty masz problem z czytaniem i pisaniem z jednoczesnym zrozumieniem tekstu? W swoich kolejnych wypowiedziach zaprzeczasz sobie i logice swojej hmmm "argumentacji". I to wlasciwie wyczerpuje moje zainteresowanie Twoja osoba.

 

 

to jest dyskusja , padaja argumenty za i przeciw , krytyczne slowa oraz wiele innych .

Paty , byc moze zmienila zdanie , bo cos Ja przekonalo , nad czyms sie zastanowila , to tylko dobrze o Niej swiadczy .Tylko krowa zdania nie zmienia , nie zmieniaja zdania rowniez ludzie oganiczeni , majacy jedyne sluszne zdanie .

Nie sadze , zebym Cie tu przekonala .Nie bylo to moim zamierzeniem.

 

Dlugi moj maz rozmawia ze mna o wszystkich sprawach czy to przyjemnych czy nie .Zawsze dodaje przy tym , ze jest szczesliwy , ze ma w domu mnie , a nie obrazek, do ktorego moze sie modlic ,

nie kobiete , ktora trzeba parasoleczka przed zyciem ochraniac ,

ale osobe twarda , wyrozumiala , taka ,ktora sobie poradzi i sie nie rozplacze , kiedy tylko na prad zabraknie .

I chociaz czasem zazdroszcze takim zonom jak Twoja , zero rachunkow , zero codziennych decyzji , tylko te wazniejsze , to bym sie nie zamienila .

Ani Paty , ani ja nie ocenialysmy , ale zdanie na temat mamy podobne .

Roznimy sie jednak , jak widze od innych zabierajacych glos.

Ja przyjmuje argumenty .Zycie mnie tego nauczylo.

Co nie znaczy , ze w tym temacie jakos drastycznie zdanie zmienilam.

Odrobinke tylko , chcialabym jednak wiedziec co ten maz , by powiedzial.

Pozdrawiam malchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paty nie zmieniła zdania , ona po prostu gubi się w tym co pisze albo nie wie co bedzie lepiej odebrane i dlatego tak się plącze.

Ja nie uzurpuję sobie prawa do jedynie słusznego zdania i dlatego staram się oceniać fakty a nie ludzi.

Widzisz , chyba nie do końca rozumiesz to co napisałem. Ja rozmawiam z żoną o ważnych decyzjach życiowych i wszystkie decyzje podejmujemy wspólnie ( no może oprócz kupna samochodu), co nie znaczy ,że mam ją obciążać codziennymi problemami których w firmie nie brakuje.

Gwarantuję ci ,że bezemnie żona doskonale sobie poradzi. Kiedy potrzeba potrafi być twarda. A co do codziennych decyzji tych tez jej nie brakuje choć mamy do siebie tyle zaufania ,że do tych mnijszej wagi nie zwołujemy konsylium a po prostu je podejmujemy . Przyjeliśmy prostą zasadę ,że dzielimy sie szczęściem i sukcesami a problemy załatwiamy szybko i w miarę możliwości samodzielnie

 

 

Piszesz

" ani ja ani Paty nie oceniałyśmy"

a " co to za żona...? Co to za małżeństwo? Nie zorientować się że.....

lub

"Kochałaś męża czy biznesmena? "

" Czy teraz poszukasz kolejnego.........."

 

Tych wypowiedzi nie chce mi się komentować .

Choć doskonale czytam podtekst.

 

 

Ty rrmi też jesteś jak Wałęsa : Nie wiesz kiedy się wycofać.

 

Jeśli nie macie ochoty dziewczynie pomóc to chociaż jej nie kopcie.

malchu trzymaj się na privie znajdziesz mój tel. chcesz to dzwoń jeśli będę mógł jakoś pomóc to chętnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu sprzedaliśmy dom. Nie tak miało być. Budowaliśmy ten dom dla nas i dla naszych przyszłych dzieci. Nie spodziewałam się , że mój mąż tak bardzo skomplikuje swoje a przy okazji moje życie, że sprzedaż domu stanie się koniecznością. Całe moje życie i mój cały świat zawalił się. Mąż zabrnął w duże kłopoty finansowe, pożyczył bez mojej zgody i wiedzy mnóstwo pieniędzy, nie regulował zobowiązań z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej. O wszystkim dowiedziałam się, jak to zwykle bywa, ostatnia. Znalazłam przedsądowe wezwania do zapłaty, odezwali się wierzyciele. Nie było innego wyjscia. Trzeba było sprzedać prawie wykończony dom. Na szczęście nie zdązyliśmy się jeszcze przeprowadzić. Myślę, że wtedy byłoby mi jeszcze trudniej, choc i tak jest mi cholernie ciężko. Mieszkam teraz z 3letnim synkiem u mamy i czekam na rozprawę, na której mam nadzieję uda mi się uzyskać rozdzielność majątkową z data wsteczną. Wiem że trudno będzie mi to udowodnić przed sądem, ale muszę to zrobić. Wierzę w sprawiedliwość. Myślałam, ze po sprzedaży domu mąż spłaci swoje długi, okazuje się, że nie. Tak naprawdę to ja nawet dokładnie nie wiem jak zła jest moja sytuacja, bo mąż cały czas kłamie i oszukuje i wypiera się oczywistych faktów. Jestem lekarzem , pracuję ,próbuję być dzielna i silna i myśleć przede wszystkim o synku i o sobie, ale często łzy same napływają mi do oczu. Zmarnowałam sobie życie. Miał być raj, a jest piekło.Po rozmowie z psychiatrą i psychologiem jestem juz pewna, że mój mąż ma poważne zaburzenia osobowości i że te kłamstwa to patologia. On nadal uważa, że wszystko jest OK.Wiem że on się nie zmieni. Nie mogę dalej być z człowiekiem, który mnie niszczy.

Wiem, że jeszcze długo będę cierpieć i trudno mi uwierzyć, że jeszcze kiedyś mogłabym być szczęśliwa.

Pierwszy raz piszę na forum,choć często korzystałam z budowlanych porad forumowiczów.A domu już nie mam.

Miło mi będzie gdy ktoś mi odpisze.

Pozdrawim.

 

droga forumowa kolezanka.

Nie powinno sie oceniac sytuacji po wysluchaniu tylko jednej ze stron.

Podejme sie jednak.

Maz prowadzil biznes.Zyliscie z tego wszyscy,tzn Ty,maz,3-letnie dziecko.Okazalo sie,ze biznes przyniosl dlugi.Sprzedaliscie dom.Polowa kasy+dlugi sa meza.Twoja jest druga polowa.

Reszta,czyli stracone zaufanie,poczucie oszukanstwa,dziecko,to niejako pobocze.

 

Po zastanowieniu sie nad faktami stwierdzam:dlugi sa wspolne.Wspolnie trzeba je splacic.

 

Niepotrzebnie czujesz zal do malzonka,ze oszukal Cie .Bo mialo byc pieknie.

Sa to zale z cyklu,czemu nie urodzilem sie piekny i bogaty.

Podczas prowadzenia biznesu,ewentualna plajta jest wliczona w ryzyko.Jezeli nie zdawaliscie sobie z tego sprawy,to trudno.Zaraz,zaraz.Jakie nie zdawaliscie.Przeciez jestes lekarzem.A wiec elita intelektualna spoleczenstwa.Nie wmowisz mi swojej niewiedzy,naiwnosci,braku wiedzy w temacie.

No i jeszcze ta opinia psychiatry i psychologa na temat meza.Oj pani doktor.A pamietasz ,jak to szlo? na dobre i na zle...

Ja nie twierdze,ze jestes winna.

Jezeli jednak teraz niewinna chcesz byc,to trzeba bylo zniesc wspolnote majatkowa malzenska i nie korzystac z pieniedzy wypracowanych przez malzonka.

 

Jezeli uwazasz,ze widze sytuacje niewlasciwie,to zasiegnij opinii pana komornika[ktorego szczerze nienawidze].Zobaczysz kto ma racje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlugi

 

Ja rozmawiam z żoną o ważnych decyzjach życiowych i wszystkie decyzje podejmujemy wspólnie ( no może oprócz kupna samochodu)

 

My tu rozmawiamy o sytuacji w kraju nad Wisla.

A Ty co?Serial brazylijski urzadzasz?

Nie widzialem w Polsce rodziny,w ktorej nie omawia sie wspolnie takiego zakupu.Samochod przeciez ciagle budzi duze emocje.A moze Ty Carrington jestes?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlugi zanim jednak sie wycofam z tej dyskusji prosze wytlumacz skad masz te pewnosc,

masz racje nie nalezy oceniac ludzi , nie wiedzac nawet jak oni by to zinterpretowali , w tym przypadku ten maz z zaburzeniami psychicznymi, i nie mow , ze nie Wiesz o czym tu mysle

11. Nie zuważasz , że to ON

- pożyczył pieniądze bez wiedzy i zgody żony

- stracił te pieniądze ( okoliczności nie znam)

- nie uregulował długów mimo , że sprzedali ICH WSPÓLNY DOROBEK

- kłamie i oszukuje mimo oczywistych faktów

 

 

skad Ty to wszystko Wiesz ? ze to On ?

DOMYSLASZ SIE ?

 

pozwole sobie zacytowac

 

Pomocne może być przypomnienie sobie gorzkiej prawdy, że gdy cudza wada szczególnie mocno kogoś irytuje, oznacza to, że nie nauczył się jeszcze akceptować jej u siebie.

[Gael Lindenfeld - "Asertywność"]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja i tak bedę uparcie twierdzić że dziwi mnie żeby mieszkać z kimś pod jednym dachem przez 3 lata i nie widzieć, że dzieje się z nim coś niedobrego z choroba psychiczną włącznie.

 

A dziwić mi się chyba można , bo wyrażać opinie wg niektórych nie przystoi.

 

To by było tyle w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja i tak bedę uparcie twierdzić że dziwi mnie żeby mieszkać z kimś pod jednym dachem przez 3 lata i nie widzieć, że dzieje się z nim coś niedobrego z choroba psychiczną włącznie.

 

Można. Można nie mieć zielonego pojęcia o tym, co się dzieje w głowie partnera i o tym co się dzieje z kasą.

 

 

Niepotrzebnie czujesz zal do malzonka,ze oszukal Cie .Bo mialo byc pieknie.

Sa to zale z cyklu,czemu nie urodzilem sie piekny i bogaty.

Podczas prowadzenia biznesu,ewentualna plajta jest wliczona w ryzyko.Jezeli nie zdawaliscie sobie z tego sprawy,to trudno.Zaraz,zaraz.Jakie nie zdawaliscie.Przeciez jestes lekarzem.A wiec elita intelektualna spoleczenstwa.Nie wmowisz mi swojej niewiedzy,naiwnosci,braku wiedzy w temacie.

No i jeszcze ta opinia psychiatry i psychologa na temat meza.Oj pani doktor.A pamietasz ,jak to szlo? na dobre i na zle...

Ja nie twierdze,ze jestes winna.

Jezeli jednak teraz niewinna chcesz byc,to trzeba bylo zniesc wspolnote majatkowa malzenska i nie korzystac z pieniedzy wypracowanych przez malzonka.

 

Jezeli uwazasz,ze widze sytuacje niewlasciwie,to zasiegnij opinii pana komornika[ktorego szczerze nienawidze].Zobaczysz kto ma racje.

 

Luc, z całym szacunkiem, ale to nie jest takie proste, jak Ty to przedstawiasz: małżeństwo, na dobre i na złe, biznes, długi, wspólne ponoszenie konsekwencji, dalsze wspólne życie. A wiesz co dalej? biznes, długi, oszukiwanie, wspólne ponoszenie konsekwencji, oszukiwanie, długi... Tak się to może kręcić (z naciskiem na "może" bo nie jesteśmy wtajemniczeni). A teksty o panu komorniku... Luc, przecież to jest ludzka tragedia. To nie jest po prostu plajta, bo te się zdarzają. Ta kobieta poniosła wiele strat, te materialne są być może mniej ważne, być może największa to utrata zaufania do własnego męża, po prostu utrata męża. On nie walczy, on wciąż oszukuje, on jest w sumie obojętny. Rozumiem, że rozwiązanie jest banalnie proste: cóż kobieto, takiego sobie wybrałaś, z takim trwaj, cierp, ale bądź z nim. A rozdzielność majątkowa? Ilu z nas tutaj takową ma???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*marta*

 

To nie jest po prostu plajta, bo te się zdarzają. Ta kobieta poniosła wiele strat, te materialne są być może mniej ważne, być może największa to utrata zaufania do własnego męża, po prostu utrata męża. On nie walczy, on wciąż oszukuje, on jest w sumie obojętny. Rozumiem, że rozwiązanie jest banalnie proste: cóż kobieto, takiego sobie wybrałaś, z takim trwaj, cierp,

 

zgadzam się Marto - mądrze napisałaś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlugi

 

Ja rozmawiam z żoną o ważnych decyzjach życiowych i wszystkie decyzje podejmujemy wspólnie ( no może oprócz kupna samochodu)

 

My tu rozmawiamy o sytuacji w kraju nad Wisla.

A Ty co?Serial brazylijski urzadzasz?

Nie widzialem w Polsce rodziny,w ktorej nie omawia sie wspolnie takiego zakupu.Samochod przeciez ciagle budzi duze emocje.A moze Ty Carrington jestes?

Zapraszam w takim wypadku do siebie .

Nie mnie oceniać czy jestem jak to piszesz " Carrington' ale dla jasności , póki co mieszkam w bloku w mieszkaniu o pow 52 m2 i buduję dom o pow . ok 240 m2 . Szczypię się z kasą jak każdy i liczę każdą żłotówkę tym bardziej ,że nikt mi nic w życiu nie dal. Pracowałem i zarabiałem pieniądze i w szkole średniej i przez całe studia . szanuję pracę i pieniądze , co nie zmienia faktu , że samochód jest dla mnie rzeczą ktora ułatwia życie a nie celem w życiu. W związku z tym kupiłem postawiłem pod oknem i spytałem żony czy jej sie podoba.

Podobał sie .

Skąd więc u ciebie tyle złośliwosci. Przeciez to chyba normalna rzecz ja sie nie wtrącam żonie kiedy kupuje firanki albo nowy dywan a ona mnie kiedy kupuje samochód tym bardziej taki którym ja jeżdżę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

skad Ty to wszystko Wiesz ? ze to On ?

DOMYSLASZ SIE ?

 

pozwole sobie zacytowac

 

Pomocne może być przypomnienie sobie gorzkiej prawdy, że gdy cudza wada szczególnie mocno kogoś irytuje, oznacza to, że nie nauczył się jeszcze akceptować jej u siebie.

[Gael Lindenfeld - "Asertywność"]

 

 

rrmi przeczytaj sobie pierwszy post malchu. ja tylko opieram sie tych informacjach które Ona przekazuje bo inne fakty są nam nie znane. Wierzę w to co malchu pisze BO NIE MAM PODSTAW JEJ NIE WIERZYĆ

 

 

Nigdy przenigdy nie nauczę sie akceptować takich wad u siebie.

Jesli mam jakies wady to z nimi walczę i staram się zmieniać. I to się nazywa EWOLUCJA.

 

Myślalem ,że masz trochę więcej instynktu samozachowawczego ale okazuje sie , że nie wie wyłożę ci to łopatologicznie

 

Jest na tym świecie kilka autorytetów moralnych które mają prawo oceniać drugiego człowieka , ale jest tez niestety kilka zaściankowych moralistek KTÓRYM JA TEGO PRAWA ODMAWIAM !!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

malchu - piszę ten post raczej dla refleksji niż dyskusji i raczej do poczytania za miesiąc, dwa, pół roku, niż teraz

 

wspólczuję Tobie i Twojej rodzinie - to bardzo trudna sytuacja dla Ciebie, dziecka, męża, rodziców..

wiem, teraz potrzebujesz dość kategorycznych osądów : kto jest dobry, a kto zły, czyja wina, co dalej etc.

Ale pozwól, że spojrzę na to z innej strony - może się kiedyś przyda

 

Przede wszystkim mam dwie wątpliwości

 

1.psycholog/ psychiatra - jak rozumiem poszłaś do niego (nich) po pomoc dla siebie, a wyszłaś z diagnozą stanu/kondycji psychicznej męża - w mojej ocenie to zły specjalista jest, który takie diagnozy feruje

owszem, na tę chwilę może jest Ci łatwiej z taką oceną sytuacji, ale konkluzja, że on jest patologicznym kłamcą, socjopatą, nieodpowiedzialnym alkoholikiem .... whatever - tak naprawdę niczego nie zmieni, utwierdza Cię tylko w tym czarno - białym widzeniu świata, robi Ci dobrze na chwilę, odwraca uwagę od ...

 

a no własnie

 

2. piszesz : "miał być raj, jest piekło", "trzeba stanąć w prawdzie"

to jest , oczywiście, taka moja fantazja i daleka jestem od oceniania kogokolwiek, ale może to jest tak, że oto Ty masz szansę stanąć w prawdzie ( przepraszam, ale ten terapeutyczny slogan :roll: działa na mnie jak płachta na byka )

to boli, to jest straszne( wiem, wiem :-? ) - rozbić sobie buzię o mur niespełnionych oczekiwań, iluzji na temat męża, siebie... nierealistycznych wyobrażeń na temat "raju", wszystkiego tego, co sobie wykoncypowałaś jak powinno być

może to jest szansa, żeby przyjrzeć się sobie, swojemu małżeństwu, temu kim jest (był) człowiek, za którego wyszłam, temu co to dla mnie ( Ty to wiesz, ja nie ) znaczy :kochać kogoś, dzielić z nim życie, czego ja chcę etc.

Nie zrozum mnie źle - nie chodzi o to byś szukała w sobie winy, ale konkluzja "trafiłam na psychola" w żaden sposób, za przeproszeniem , nie posuwa Cię do przodu.

To czy będziesz szczęśliwa, czy odzyskasz spokój, ułożysz sobie wszystko (z mężem,czy bez) zależy tylko od Ciebie. Tylko Ty jesteś odpowiedzialna za swoje zycie. I dopóki koncentrujesz się na mężu i na krzywdzie, która Cię spotkała - tym trudniej jest Ci to odnaleźć.

 

Życzę powodzenia .

Pamiętaj, że każda decyzja jest dobra ( właściwa) o ile jest Twoja.

 

pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A dlaczego Cię to tak podnieciło Luc?

Co złego jest w byciu Carringtonem? Oprócz tego, że niektórzy nie-Carringtonowie nie mogą się z tym pogodzić? :wink: :D

 

Aggi

 

Opacznie mnie chyba zrozumialas.

Nie o sex mi chodzilo.

Byl to jedynie przyklad na prawdomownosc kolegi dlugiego.

Reka mu sie omsknela na klawiaturze,czy chwilowy brak czujnosci.W kazdym razie niekonsekwencja.Takie kawalki,to on moze u cioci Lusi na imieninach wstawiac.Blokowy Blake.

Jezeli ciagle niejasne to sluze uprzejmie wyjasnieniami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlugi

 

To,ze powatpiewam w szczerosc Twojej wypowiedzi nie oznacza,ze jestem zlosliwy.

Nie odmawiaj mi,prosze, prawa do wlasnego zdania.

Podparlem sie samochodowym przykladem.I tyle.Nie wierze w istnienie w ojczyznie Mickiewicza rodziny,zamieszkujacej blokowisko i majacej jeden samochod,ze odbylo to sie tak jak piszesz.Samochod w Polsce to ciagle cos wiecej niz srodek lokomocji.To prestiz.To chec przyprawienia sasiadow o wypadniecie z okna na widok pierwszej przejazdzki,to proba zrobienia wrazenia na partnerach w biznesie.Ze o mijajacych na ulicy paniach nie wspomne.

I tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...