Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak długo mogą trwać kłotnie małżenskie ?


selimm

Recommended Posts

Mariusz , ja nic nie rozumiem jak to mozliwe , ale prawie sie zgadzam z Toba

 

Tak na powaznie szkoda kobiety, a tego ....syna i tak pewnie wypuszcza

takie sady , taka prokuratura, :evil: :evil: :evil:

kociaku szkoda mi , ze Ci sie oberwalo , ale nie dziekuj osobiscie , bo uczciwych jakos tak szybciej sadzaja

mam na mysli tych co to w samoobronie cos komus...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale wracając do tematu

 

Mariusz,

wszystko zależy od tego jak kto patrzy na świat.

Pewnie, że wiele na nim zła, niesprawiedliwości i głupoty.

Pytanie, czy się na to zgadzamy, choćby przez swoją bierność.

Nie sądzę, żebym potrafiła rozwiązać problem głodu czy suszy, ale myślę, że mogę wpływać na świat, który mnie otacza. Może to moja wrodzona megalomania, czy też demiurgtyzm pospolity, ale wierzę, że czasami jeden przejaw nieobojętności może wprawić w ruch domino, którego ostatni element będzie szczęśliwym zakończeniem sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim wypadku kwestią czasu byłoby, kiedy poprosiliby Cię o pilnowanie swojego nosa. W skrajnych przypadkach mogą Cię oskarżyć o nachodzenie.

 

Tego nie wiesz.Równie dobrze można napisać "Kwestią czasu byłoby,kiedy podziekowałaby Ci za pomoc"

Posługujesz się stereotypem,który zakłada,że zawsze jak jest kłótnia małżeńska za ścianą,to na pewno za obopólną zgodą (do kłótni trzeba przecież dwoje) i jest to sposob na życie owej pary.

Tymczasem sporo z takich kłótni kończy się tragicznie,co potwierdził również opisywany przypadek.

 

 

Nie wiem jaki masz zawód, ale możesz przekwalifikować się na Policjantkę tudzież stróża moralności w sutannie. Nie robię nic złego aby mieć wyrzuty sumienia.

 

Nie masz wyrzutów sumienia, że na świecie umiera z głodu kilkaset dzieci dziennie a Ty wyrzucasz do kosza resztki jedzenia ? Że gdzieniegdzie ludzie giną z powodu suszy a Ty wylewasz na ogródek dwa metry sześcienne na dobę ? Itd itd.

 

 

Demagogia.Nie wypomina się głodujących murzynków na okoliczność konkretnej sprawy zza ściany,której jest się swiadkiem.Świadkiem przmocy i krzywdy ludzkiej.Konkretnej pani Kowalskiej.(nie gnieniegdzie)

Murzynki mają służyć rozmydleniu swojej odpowiedzialności. :wink:

 

2. przeszkadza mi jak ktoś się wydziera po nocy

 

 

997 tudzież 112 - ja zgłaszam w takich przypadkach zakłócenie ciszy nocnej, za stary już jestem aby własnoręcznie prosić o spokój. Choć i tak bywało.

 

Nikt nie wymaga własnoręcznego załatwiania sprawy.Wręcz niewskazane jest zbliżanie się do stukniętego idioty,który tłucze żonę i to po pijaku zapewne.

 

 

Być może, ale nie osądzisz tego ani Ty ani ja. Aby jednak do tego doszło (zapewnienie dzieciom spokojnego domu) musi być spełniona odpowiednia procedura. Początek już podawałem - 997 albo 112, potem sąd, kurator, w ostateczności dom dziecka.

 

 

 

Takie są "uroki" mieszkania w blokowiskach. Równie irytujący jest wyjący na balkonie pies, sąsiad wariat stukający nocami w rury czy awanturujący się za ścianą sąsiedzi.

 

Zrównanie stukotu rur do tragedii dzieci jest chyba przesadą?

Oczywiście,że dla osób postronnych cudze życie nie stanowi na ogół większej wartości,ale mimo wszystko traktowanie konkretnych tragedii ludzkich jako niedogodności mieszkania w bloku typu stukająca rura (o psie zaraz napiszę) jest według mnie wyrazem postepującego braku wrażliwości na cudzą krzywdę.Nie mówię tego konkretnie do Ciebie oczywiście,bo kapitalnie przedstawiłeś typowy sposób myślenia.

 

Jeśli zaś chodzi o psa,to występuje duże prawdopodobieństwo graniczące wręcz z pewnoscią,że gdyby zrobić prowokacjęi w roli pani sąsiadki umieścić psa czyli"Często słyszę jak za ścianą mój sąsiad powróciwszy w godzinach późnych kłóci się ze swoim psem.W efekcie jest bardzo głośno, pies wyje i skowycze.Co robić?Kiedy to się wreszcze skończy"

od razu pojawiłyby się poważne rady przepojone żalem,że trzeba psinę ratować.No tak,pies sam się nie potrafi ratować,jest zależny od człowieka,itd...Natomiast ta pani jest człowiekiem dorosłym....

W takim razie po co decydowali się na założenie rodziny? Ja bym się nie odważył. Jedną z niewątpliwych zalet "dorosłości" jest możliwość samodecydowania o swojej własnej osobie. Widocznie komuś nie przeszkadza, że małżonek(ka) traktuje go(ją) jak psa... Bo jeśli by przeszkadzało, to bez naszej pomocy osoba poniżana zrobiłaby wszystko, aby do tego nie dopuścić.

 

 

Szkopuł w tym,że czasem taka kobieta z różnych względów nie potrafi nie może nie umie sobie pomóc.

Zakładasz,że wszyscy są poukładani i potrafią sobie radzić.Zakładasz tak,bo Ty sobie radzisz i postrzegasz innych tylko i wyłącznie kalkując swój punkt widzenia i swoją wizję świata.Nie chodzi o to,żeby wejść do tej pani i zacząć układać jej życie za nią.Ale....ale jest dużo możliwości,żeby choć spróbować pomóc,a przede wszystkim reagować na przemoc.Sposób jest oczywisty,sam go podałeś.

Jak kogoś biją na ulicy,to też mało kto reaguje,bo"może on lubi być bity" albo "skoro go bije,to coś w tym jest,może zasłużył?"

Każdy ma swoje życie i za nie odpowiada.Ale czasem jest tak,że los nam stawia kawałek cudzego życia,cudzego nieszczęścia na drodze i od nas,od naszego sumienia (posiadanie sumienia to nie domena tylko stróżów prawa) zależy jak sobie z tym poradzimy.Czy istnieje obowiązek pomocy,to już kwestia wyboru i sumienia właśnie.Ani to łatwe,ani przyjemne niestety.O ile łatwiej użalic się i zrobić wrzask o psa.I sumienie miło i radośnie połechtane.

Tak to jest panie dziejku....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I po co się kiciaku mieszałeś.

Zarobiłeś paniczu po buzo "ewentualnie po mor..." (to z Żeromskiego 8) ).

 

A ludziska tak se wybrały, sąsiadeczka wróci ze szpitala i być oże przyłoży tobie z patelni za wtrącanie sięw wewnętrzne sprawy.

A jak nie to może twoje interwencje spowodowały przyspieszony pobyt kobity w szpitalu. I co ty na to, hę? :-?

 

Kiedyś za dawnych lat młodości pojechaliśmy z OMM (o mało co małżonką) na sylwestra na Słowację.

Była tam para co cały zdień pyskówkę na siebie równo, a sięokazało, że była to taka gra wstępna, bo w nocy przez ścianę inne zgoła okrzyki było słychać. :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może uznacie że to nie dotyczy tematu ale niech tam.Mieszkałam w PGRowskim bloku.W drugiej klatce mieszkała żona mąż i 8 dzieci.Wszyscy widzieli że facet katuje rodzine,ja tez ,ale nikt nic nie zrobił.Kobieta chorowała na nerki,po kolejnej nocy na bosaka na klatce ,w zimie ,wylądowała w szpitalu i zmarła.Tak -zmarła.Facet po miesiacu juz miał kochanke,dzieci opiekowały sie soba nawzajem,najmłodszy ma 3 lata.Facet pił i znowu zaczął awantury.Kiedys wieczorem,w lutym patrze i widze Sławusia na huśtawce ,w samej piżamce i na bosaka.I szlag mnie trafił.Bałam sie jego ojca bo to furiat,za zwrócenie uwagi mozna było dostać po zębach,albo mieć podpalone drzwi do mieszkania.Poszłam wzięłam chłopca,zawołałam reszte dzieciaków co kuliły sie na klatce schodowej.Mąż był w Warszawie"na robotach" więc bałam sie jak cholera że facet cos mi zrobi.I przypomniałam sobie,że mam kolege z liceum który teraz pracuje w Policji.Zadzwoniłam na komisariat i poprosiłam żeby przyjechał z kolegą na interwencje.Przyjechali,pokazałam im przemarzniete dzieciaki i poprosiłam żeby poszli do goscia i mu wpierd..i tak od serca.Sąsiad dostał po dupie tak,że mu sie odechciało wszystkiego,zaznaczam że to było tu na podkarpaciu w małej wiejskiej miejscowosci i nie ma tu mowy o jakiś tam skargach na policjanta-jesli chce sie zyc w spokoju.Nastepnego dnia poszłam do sasiada i powiedziałam mu że jeżeli jeszcze raz dzieciaki poskarżą sie że robi zadyme to znowu dostanie łomot i tak az do skutku.Wiem ,że to co zrobiłam było okropne ale nie żałuje.Teraz juz tam nie mieszkamy ale mój kolega policjant(pozdrawiam pana L)ma piecze i ponoć jest spokój.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj znam takie awantury z doświadczenia. Żona mojego sąsiada z dołu (w bloku) pracuje w restauracji. Jeśli mają akurat wesele, to wraca do domu około 6 rano. Wtedy jej mąż alkoholik uaktywnia się i wyzywa od q... twierdząc, że całą noc delikatnie mówiąc nie była mu wierna. To tylko takie uproszczenie. Wyzywa żonę z godzinę, i rzadko się powtarza. Jest w tym mistrzem. I pomyśleć, że to nad ranem w niedzielę, kiedy chcemy odespać poranne wstawanie z całego tygodnia.

Zdarza mu się też kopać w drzwi nieczynnej windy o 1-2 w nocy i wrzeszczeć, że jak nie naprawią to pół bloku rozp...

Ostatnio jest dość spokojny, oby jak najdłużej.

Pozdrawiam wszystkich mieszkańców bloków, życząc cierpliwości i rychłej przeprowadzki na swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mówiąc serio w takiej sytuacji trzeba sie poprostu wyprowadzić, a nie czekać aż się sąsiedzi ulitują i uciszą, bo... oni litości nie znają

 

ja swoje mieszkanie sprzedałam po półtora roku bezskutecznego oczekiwania na ciszę i nie żałuję choć było nowe i absolutnie bajeczne :D , ale u mnie to co opisujecie było do 4, 5 rano min 6 razy w tygodniu...

 

skoro budujecie domy to przynajmniej wiadomo, że nie będziecie się tak w nieskończoność męczyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...