kroyena 24.06.2005 12:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 Eluś ty się za dużo filmów naoglądałaś. Większość ludzi (no może za wyjątkiem alkoholików i hedonistów) ma podobnie. Chociaż, jak się inwestuje w ludzi to zwykle potem wraca. Przypomnij sobie "Kolumbów" na końcu najlepiej wyszedł nie ten, który lokował w funty czy złoto, ale ten, co lokował w ludzi, a że to były zwykle burdelmamy... ..., jak przyszło co do czego to przynajmniej mógł na nie liczyć. Odetchnij, odpocznij, naciesz się spokojem, jak przyjdzie czas będzie ludzi wokół ciebie aż za dużo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 1950 24.06.2005 21:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 święte słowa kroyena,samotność bywa przykra, ale tez bywa tak, że jest potrzebna i osoby które są obok normalnie przeszkadzają Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 27.06.2005 08:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Czerwca 2005 Filmów o nie, preferuję książkę. Od razu lepiej się czuję jak jakiś ciekawy tytuł mi wpadnie do ręki. A samotność na razie minęła. Posłuchałam Was i doszłam do wniosku że muszę się z nią zaprzyjaźnić. A jak znowu mi będzie smutno to mam nadzieję, że także tu znajdę nutkę optymizmu i wiarę w to że są jeszcze normalni ludzie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jareko 28.06.2005 20:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Czerwca 2005 Taaa....czasem samotnosc jest potrzebna ale czy moglbym zyc bez gderania za uchem swej slubnej, bez krzykow synka, bez tych przyjaciol przed duze "P" ktorych niestety tak malo i reszty "przyjaciol". Sadze ze nie ale......nachodzi jednak czlowieka taki czas gdy mialby ochote to wszytsko p....nac i byc sam, wyciszyc sie, odpoczac, zastanowic sie nad droga juz przebyta i ta ktora przede mna.....oj malo takich chwil oj malo .... coraz mniej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ara 28.06.2005 20:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Czerwca 2005 Dla mnie samotność ma też pewien wymiar luksusu, stanowi dobrowolny wybór. Co innego osamotnienie. Spada na ciebie, nie wiedzieć kiedy. Jest czymś gorzkim, mocno niechcianym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hanula 01.07.2005 18:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2005 Mam wrażenie, że jeśli odczuwa się samotnośc, to dlatego że jest się ukierunkowanym na siebie i własne odczucia. Kiedy przeżywasz to, że jesteś samotny i jest ci przykro z tego powodu, to znak że myslisz w większości o sobie, Spróbuj otworzyć się na innych i nie chodzi tu o miłe spędzanie czasu, jest wielu ludzi, którzy potrzebują drugiego człowieka, ja np. odkryłam, że mam znajomą, której po prostu mogę pomóc od czasu do czasu: zakupy, pomalować włosy, napisać pismo do urzędu, podzielić się jedzeniem, lub po prostu poświęcić trochę czasu żeby wysłuchać. Sama otworzyłam się na innych i uczucie samotności w rodzinie i wśród ludzi zniknęło. A najlepsza rada to: "Wypłyń na głebię" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gesiu 13.07.2005 12:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lipca 2005 Nie widze tutaj ludzi samotnych! Samotni nie pisza na forum, bo jesli pisza to nie sa samotni... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
julcik 23.07.2005 20:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2005 Eluś,tak się zastanawiam,czy to nie jest prawda,że jak się nam lepiej powodzi to przyjaciół też czasem mniej? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
patunia 24.07.2005 19:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lipca 2005 A mnie się wydaje, że o przyjaźń po prostu trzeba dbać, jak o każde inne uczucie. Nie dać się zwariować, czasem wrzucić luz i znaleźć czas, żeby po prostu się spotkać i pogadać. Bo to jest ważniejsze niż kolejny zarobiony tysiąc. Bo przyjaźni nie da się kupić, a stare porzekadło mówi, że "zarasta ścieżka, którą często się nie chodzi". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
julcik 24.07.2005 19:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lipca 2005 Fajne porzekadło i prawdziwe.Nie słyszałam go jeszcze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Góreczka 27.07.2005 08:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2005 Fakt, przyjaźń trzeba pielęgnować... Budowa i wyrzeczenia finansowe z tym związane, do tego podyplomówki kończone z nadzieją na perspektywę lepszej pracy w przyszłości no i brak czasu na wszystko. Moje życie przez ostatnie 3 lata oscylowało w granicach: praca-dom-budowa. Znajomi dokładali wszelkich starań żeby się spotkać, zaproszenia na grila, na jakiś wypad nad jeziorko... a ja ciągle nie mogłam, bo studia w weekendy, bo budowa, bo praca do późna. No i z czasem te relacje rozluźniły się, bo i po co zapraszać kogoś, kto ciągle nie ma czasu na spotkanie.. teraz zwolniłam tempo i udało się na szczęście wrócić do stanu poprzedniego- tzn. przyjaźń kwitnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 17.08.2005 07:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 2005 Góreczka, u mnie było tak samo. Do tego jeszcze dwójka maleństw. Na szczęście też staram się ponownie nawiązywać kontakty i odbudowywać przyjaźnie. Przyznaję się że chyba rzeczywiście nie pielęgnowałam ich. Znajomi z pracy i rodzina to za mało. Trzeba było spotykać się na placu budowy i nie wstydzić się, że na spotkanie jedziemy w wytartych dżinsach bo na nowe nas nie stać. Ale niestety mądrość przychodzi z wiekiem i co teraz jest takie oczywiste wcale oczywistym wtedy nie było. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Przekorek 02.09.2005 07:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Września 2005 A mnie się wydaje, że o przyjaźń po prostu trzeba dbać, jak o każde inne uczucie. Nie dać się zwariować, czasem wrzucić luz i znaleźć czas, żeby po prostu się spotkać i pogadać. Bo to jest ważniejsze niż kolejny zarobiony tysiąc. ? . A 10 tysięcy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Xena z Xsary 02.09.2005 07:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Września 2005 ja tam uważam, że twórcza samotność jest naprawdę miła...najgorzej jak ktoś jest samotny a tego nie akceptuje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 22.09.2005 08:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Września 2005 Góreczka, u mnie było tak samo. Do tego jeszcze dwójka maleństw. Na szczęście też staram się ponownie nawiązywać kontakty i odbudowywać przyjaźnie. Przyznaję się że chyba rzeczywiście nie pielęgnowałam ich. Znajomi z pracy i rodzina to za mało. Trzeba było spotykać się na placu budowy i nie wstydzić się, że na spotkanie jedziemy w wytartych dżinsach bo na nowe nas nie stać. Ale niestety mądrość przychodzi z wiekiem i co teraz jest takie oczywiste wcale oczywistym wtedy nie było. znajomi z pracy czesto okazuja sie byc falszywie dobrze nastawionymi. Do znajomych z pracy stracilam zaufanie gdy dowiedziawszy sie ze sie buduje za plecami obrabiali mi d....e. Teksty kobiet w wieku mojej mamy ( 50 lat) typu - heheheh my na emeryture pojdziemy a ona sie jeszcze nie wybuduje, albo - co za niesprawiedliwosc my pracujemy juz 30 lat i mamy tylko 2 pokoje z kuchnia a ta popracowala 5 lat i domu jej sie zachcialo ................ ( jakby to moja wina byla ze cudzemu mezowi sie nie chce pracowac tylko piwko popijac) no a zawsze znajdzie sie ktos w towarzystwie kto lubi ploty i doniesie zainteresowanemu kto mu najbardziej zazdrosci Ale owczywiscie na codzien "kolezanki" sa bardzo mile, hihih, hahahha, sratatatata a mnie az mierzi. Dlatego w pracy nawet nie przeszkadzaloby mi gdybym byla samotna ( choc nie jestem - u nas kupe ludzi pracuje ). Wiec owszem mam znajomych - ale ich obecnosc jest mi obojetna, sa to sa a jak ich nie ma to tez swiat sie nie zawali. Za to mam rodzine i przyjaciol "starych" jak swiat ( kilku ale prawdziwych) i to dzieki nim wiem ze nie jestem sama na tym swiecie. I te znajomosci naprawde warto pielegnowac i dbac o nie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 22.09.2005 09:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Września 2005 Agnieszko chyba ściągnęłam cię telepatycznie. Ale o tych znajomych z pracy to dobrze napisałaś. Właśnie jestem na takim etapie, że widzę jak jeden znajomy z pracy jest jakiś nieswój. To trwa już jakiś czas. Z początku myślałam że mi się wydaje teraz już wiem że jest problem. I dlatego wyciągnęłam może pochopny wniosek, że jak się nam lepiej powodzi to i przyjaciół mniej. Choć to jest wyłącznie moje odczucie do tej konkretnej osoby. Gdzieś na forum nawet mnie ktoś cytował mając mi to za złe. Ale wracając do sedna sprawy Wiesz najbardziej boli mnie nie to że zrobiłam? Powiedziałam? Coś co tą osobę uraziło ale to że nie zasługuję na to aby ta osoba powiedziała mi w czym rzecz. To jest bardzo bolesne. A może to nie była przyjaźń. Niedawno spotkałam się ze starymi kumplami ze studiów i po rozmowie z nimi urosły mi skrzydła. To jest przyjaźń sprawdzona dlatego przypomniało mi się powiedzenie „:prawdziwych przyjaciół pozyskuj powoli a pozyskanych nie trać pochopnie” Gdybym zawsze tak postępowała myślę, że w życiu moim smutek gościł by sporadycznie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 22.09.2005 10:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Września 2005 Elus zycie bez popelniania bledow jest niemozliwe. DObrze jesli umiemy je naprawiac, czasem naprawia je za nas przeznaczenie ........... u mnie naprawilo, jak to napisze ci na priv, to jest prawdziwe przeznaczenie a moze opatrznosc Boza? hmmm niewazne, wazne ze naprawilo za mnie blad,tylko zaluje ze ja sama wczesniej tego nie zrobilam, bo stracilam duuuuzo czasu. A przyjazn nawet utracona jesli jest prawdziwa potrafi powrocic po latach jak gdyby nigdy nic A co mozna poczac z samotnoscia? przywrocic dawne znajomosci moze dawne przyjaznie??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 26.09.2005 15:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Września 2005 Przyjaźnie z dzieciństwa/młodości zawierane były przez pokrewieństwo temperamentów, lubiliśmy się dla samych siebie. Później zwykle (nie zawsze!) skażone są jakimś interesem, układem, bo wypada, albo bo należy, bo chwilowo mamy dzieci w tym samym wieku, itd. Dopóki to niewinna "wymiana równowartościowa" to się tego nie czuje, ale jak coś się zmieni - to robi się porównawczo i niemiło. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Eluś 27.09.2005 09:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2005 BratkiMasz racje. I właściwie nie wiem co jeszcze napisać .To takie oczywiste, że przyjaźnie zbudowane i oparte na mocnych fundamentach są w stanie przetrwać wiele. Pielęgnować przyjaźnie tak ale co zrobić z taką przyjaźnią gdzie nagle okazało się że więcej dzieli niż łączy. Gdzie są niedomówienia i wzajemne pretensje o drobiazgi. Gdzie jedna strona to znaczy ja jestem tolerancyjna natomiast druga strona wyolbrzymia, na przykład zachowanie mojego męża w stosunku do niej, i ma MI to za złe. Próbować wyjaśniać. Czy dać sobie spokój. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 28.09.2005 06:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2005 co zrobić z taką przyjaźnią gdzie nagle okazało się że więcej dzieli niż łączy. Gdzie są niedomówienia i wzajemne pretensje o drobiazgi. Gdzie jedna strona to znaczy ja jestem tolerancyjna natomiast druga strona wyolbrzymia, na przykład zachowanie mojego męża w stosunku do niej, i ma MI to za złe. Próbować wyjaśniać. Czy dać sobie spokój. Jesli sa klotnie o drobiazgi i wiecej dzieli niz laczy to nalezy sie zastanowic czy rzeczywiscie jest to przyjazn???? dlaczego przyjmujesz ze ty jestes tolerancyjna a on/ona nie? winisz ja/jego za wszystkie niedomowienia - to cos nie tak, nie widzisz u siebie zadnego bledu w tym ze z ta "przyjaznia" nie jest wszystko ok? wina nigdy nie lezey po jednej stronir. A przyjaciel tak sie nie zachowuje jak ty, przyjaciel szukalby raczej bledow u siebie, zastanawialby sie - co ja robie zle ze jest zle, a nie siedzial i uzalal sie ze on/ona to jest taki "be" mimo ze ja jestem taka dobra. No i przyjaciel nie zastanawia sie czy wyjasniac czy dac sobie spokoj. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.