Mały 29.06.2005 19:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Czerwca 2005 Czytając większość postów na forum zauważyłem ,że sporo z Was ma kłopot z pilnowaniem wykonawców i dostawców na budowie. Ciekaw jestem czy wielu byłoby chętnych na kogoś kto zajmowałby sie dozorem budowy na zasadzie pilnowania poprawności wykonania ,zużycia materiałów ,terminów robót oraz dostaw itp...ale bez uprawnien budowlanych. Jakiegoś takiego gościa z głową na karku ,znającego się na budowaniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kze 30.06.2005 14:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2005 Ja byłbym chetny... Ale najlepiej jakby to był ktoś kogo znam dobrze, blisko.. Ale warto by miał pojecie o budowaniu. Przecież bez doświadczenia to wystarczy jakiś dziadek do pilnowania przed złodziejami... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 30.06.2005 15:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2005 Ja byłbym chetny... Ale najlepiej jakby to był ktoś kogo znam dobrze, blisko.. Ale warto by miał pojecie o budowaniu. Przecież bez doświadczenia to wystarczy jakiś dziadek do pilnowania przed złodziejami... Właśnie mi nie chodzi o stróża tylko "dozoranta". Zawsze to pomysł dla kogos na pracę - nie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MaciekW 30.06.2005 16:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2005 No, nie wiem.Chyba nie sposób odpowiedzieć hipotetycznie, a trzeba odnieść się do własnych doświadczeń. Buduję w odległości 14 km od miejsca zamieszkania, a 10 km od biura. Najczęściej jestem na budowie dwa razy dziennie, czasami trzy. Buduję dom dla moich Dam i dla siebie, czuję, że muszę tam być. Po za tym zawsze są jakieś sprawy do obgadania z szefemn ekipy. I zwykła ciekawość jak się posuwają prace, i pewien rodzaj więzi z czymś własnym co powstaje - wielokrotnie było na Forum, jak mocno emocjonalnie wiąże budowanie. Żaden dozorant mnie w tym nie zastąpi. Bo i jak? On będzie dozorował, a ja ustalał z wykonawcą i hurtownią terminy kolejnych transportów? Czy może i logistyka budowy miałaby iśc przez niego? No to z dozoranta mamy prawie developera (ew. firmę budującą pod klucz). Nawet gdybym zdecydował się na takie rozwiązanie, to nie myślę, aby zrezygnował z jeżdżenia na budowę. A skoro jeżdżę, to w jakimś stopniu i dozoruję. Jak? Po prostu rozmawiam z ekipą i pytam co to jest, dlaczego tak? Jeżeli wizyta na placu budowy dramatycznie koliduje z obowiązkami zawodowymi, to jadę w innym terminie (ekipa nie przyzwyczai się w ten sposób do stałych godzin odwiedzin), czasami zastępuje mnie żona. Dozorant mógłby być przydatny w sytuacjach absolutnie wyjątkowych, taki ktoś na czuwaniu. Ale tak na stałe to raczej nie, trudno byłoby dzielić się czymś bardzo osobistym. Maciek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agana 30.06.2005 17:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2005 Ja mam już kogoś takiego w roli dozoranta i zarazem logistyka. Człowiek z doświadczeniem, już na emeryturze. Ja sobie jeżdżę (raz dziennie po pracy, gdyż nie mogę sobie pozwolić na rozkojarzenie w trakcie pracy, a tak by było: siedzenie "na telefonie"-zamawianie materiałów i jakieś ustalenia techniczne z ekipą, bo zawsze coś wyskakuje plus wypady na budowę) oglądać postęp prac. Jasne, że interesuje mnie co się dzieje, jak i z czego, ale to odbywa się w czasie, który mogę poświęcić budowie. Budowa dla mnie, a nie ja dla niej . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 30.06.2005 18:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2005 Maciek W - jasne że może to tak wyglądać tyle tylko że po deweloperze spodziewać sie możesz wszystkiego ,a to byłby ktoś wypełniający Twoje obowiązki.Przykład -zalewają Ci ławy i fundamenty wraz ze zbrojeniem słupów,konstrukcji ,wzmocnień. Po Twoim przyjeździe sie okazuje że nie miały być dokładnie tam gdzie chciałeś.Co robisz? a-dostajesz białej gorączki b-op... ekipę c-machasz na to ręką d-rozwalasz beton(bo zdążył już stężeć) i wmurowujesz od nowa Ja osobiście jak juz pisałem po przyjeździe na budowę kopniakiem zawaliłem ścianę ,bo w miejscu drzwi zrobili mur. Na szczęście zdążyłem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MaciekW 01.07.2005 12:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2005 Tak jak napisałem na początku poprzedniego postu, to bardzo indywidualna sprawa. Mam wrażenie i tylko wrażenie, że różnie podchodzimy do naszych budów, może Agana i Mały mniej emocjonalnie, spokojniej. Ja od początku wiedziałem, że ma to być głównie moje zadanie, choć żona bardzo mi pomaga, że czeka mnie praca na dwóch etatach i to z nadgodzinami. I tak jest. Ale pomimo zmęczenia bardzo dobrze się z tym czuję, może nigdy dotąd nie przeżywałem takiego stanu ducha. I wydaje mi się, że cały ten czas to nie tylko stawianie murów, ale i umacnianie naszych rodzinnych więzi. I oby tak było dalej, czego wsztskim życzę. Maciek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 01.07.2005 14:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2005 Tak jak napisałem na początku poprzedniego postu, to bardzo indywidualna sprawa. Mam wrażenie i tylko wrażenie, że różnie podchodzimy do naszych budów, może Agana i Mały mniej emocjonalnie, spokojniej. Ja od początku wiedziałem, że ma to być głównie moje zadanie, choć żona bardzo mi pomaga, że czeka mnie praca na dwóch etatach i to z nadgodzinami. I tak jest. Ale pomimo zmęczenia bardzo dobrze się z tym czuję, może nigdy dotąd nie przeżywałem takiego stanu ducha. I wydaje mi się, że cały ten czas to nie tylko stawianie murów, ale i umacnianie naszych rodzinnych więzi. I oby tak było dalej, czego wsztskim życzę. Maciek Dzieki za odpowiedź- ja Tobie również najlepszego życzę. Co do tego stanu to pamiętam jeszcze jak rosły pierwsze mury,wyjeżdżam zza zakrętu i...mur na 6 pustaków! Ale adrenalinka! Ale teraz faktycznie : luzik,bezstresowo. Bo pod koniec to już siwizny na główie zaczęło przybywać.I stwierdziłem STOP. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 01.07.2005 15:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2005 po wybudowaniu domu mogłabym sie nadać na cerbera kolejnej budowy Ale co moja budowa zżarła mi nerwów już nie wspomnę. Wszystko przez to, że: - jeździłam na nią z doskoku - mąż wierzył budowlańcom, bo "oni przecież znają się na robocie" - moja wiedza była uboga Każda budowa powinna mieć takiego "inwestora zastępczego" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 01.07.2005 15:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2005 po wybudowaniu domu mogłabym sie nadać na cerbera kolejnej budowy Ale co moja budowa zżarła mi nerwów już nie wspomnę. Wszystko przez to, że: - jeździłam na nią z doskoku - mąż wierzył budowlańcom, bo "oni przecież znają się na robocie" - moja wiedza była uboga Każda budowa powinna mieć takiego "inwestora zastępczego" Ja zajeżdżałem z doskoku po 3 dniowych trasach (kierowca swego czasu) To czasem włos dęba na głowie stawał,ale juz było za późno. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.