Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wybór działki a sąsiedzi


Recommended Posts

Witam, my działki szukaliśmy ze znajomymi, myśląc, że lepiej mieć sąsiada znajomego, niż nieznajomego. I po drodze coś pękło. Plany były takie, że wspólna budowa, tańsze materiały, wspólny dozór bla bla bla Wszystko "razem " trwało do momentu gdy trzeba było cokolwiek zrobić./My znależliśmy kierownika budowy, geodetę, adaptatora, ekipę budowlaną , dekarzy, załatwiliśmy prąd i wodę, kupiliśmy betoniarkę, przedłużacze, taczki, łopaty i wszystko inne potrzebne/ sąsiad w tym czasie "tak se myślał...." Efekt jest taki, że my po 2 miesiącach mamy dach, sąsiada z fundamentem- i wrazenie, że dłużej nie damy rady: ciągnąć swojej budowy, jego problemów, nieść żalów " bo wam to się tak składa..." Wolałabym zupełnie obcego, przypadkowego człowieka za płotem, co go miało nie być ale chyba jednak będzie, niż kogoś, któremu zawsze wszystko "wolno". Wolno wejść, wolno wziąć sobie betoniarkę - bo jest mu potrzebna, taczkę bo musi to zrobić , a właściciel narzędzi grzecznie czeka, aż pomyśli jak ją włąąąączyć "no poczekaj, poczekaj chwileczkę, nie pali się...." No nie, ale jeszcze trochę i wybuchnie :oops: :evil:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem tak - nie robiłem wywiadu przed zakupem i musiałem zaakceptować zastane sąsiedztwo. Sąsiadów mam z 2 stron: tuż za płotem. Ale wcale nie narzekam!

Nie chcę być odludkiem - czemu mam się od kogoś izolować?

Owszem - sąsiadom nieraz coś przeszkadza - np. jak paliłem kawałki styropianu dostałem "opieprz" :wink: tzn. poproszono mnie żebym przestał bo śmierdzi. Cóż było robić - przeprosiłęm i przestałem :oops: Ja nie czułem, ale jak odszedłem kawałek to mogę powiedzieć, że wcale się sąsiadowi nie dziwię!

Nieraz (mimo, że nie mieszkam, a tylko bywam na budowie) porozmawiam chwilę z sąsiadami.

Pewnie - każdy z nich ma jakieś wady, ale na Boga kto ich nie ma!

Z odpowiednim podejściem do każdego okazuje się, że to całkiem przyjaźni ludzie.

Jakoś udaje mi się z nimi całkiem dobrze żyć - np. ja pożyczyłem sąsiadowi szlifierki , innym razem on skosił mi trawę, itp.

Po co mam się od nich izolować?

Choć to nieraz denerwuje, to jednak dobrze, że sąsiad widzi co się dzieje na moim podwórku. Zawsze to bezpieczniej.

Choć z drugiej strony - jeśli trafi się na jakiś faktycznie nieciekawy element :-?

Może mnie się wybitnie udało? Nie sądzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukając działki chciałam koniecznie narożnikową, choć w ogólnym odczuciu nie jest to zaletą. Wolałam mieć przez płot drogę niz trzeciego sąsiada. JAK NAJMNIEJ SĄSIADÓW -jeden, ew.dwóch wystarczy żeby nie poczuć się odludkiem. Od drogi wewnętrznej posadziłam gruby i gęsty zywopłot i drzewa. Moi dwaj przyszli sasiedzi jeszcze nie zamieszkali więc delektuję się ciszą, i mam nadzieję, że wraz z sąsiadami nie wprowadzą się rozszczekane psiska, przerabiałam to w bloku :evil: .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem jedno nie ma co zabardzo sie z sasiadmi spoufalac bo z tego moga sie narodzic klopoty. Niewiem czemu ale jak ludzie maja swoje prywatne domy zachowuja sie juz inaczej nizeli ludzie którzy mieszkaja np w blokach. W bloku ludzie sa otwarci potrafia zyc z innymi w harmoni, pomimo ze mieszka duzo ludzi nie ma sprzeczek miedzy sasiadami nic nikomu nie przeszkadza i przewaznie kazdy dla kazdego jest mily i otwarty. Ludzie w prywatnych domach zas izoluja sie od innych najchetniej to by chcieli zeby sasiad wogóle nic na swojej dzialce nie robil i wszystko im przeszkadza ogólnie.

 

 

zgadzam się całkowicie, w blokach są zupełnie inne stosunki sąsiedzkie, sąsiedzi mijają sie najczęściej na klatce schodowej powiedzą sobie grzecznie dzień dobry, czasem się uśmiechną a jak jest czas to i ponarzekają dosłownie na wszystko :wink: : na podwyżkę cen gazu, na to że czynsz znowu wzrósł, albo powymieniają opinie na temat nowych drzwi od domofonu itd itp...natomiast w domkach sąsiad sąsiadowi zazdrości dosłownie wszystkiego, i o wszystko potrafi się przyczepić.. .pewnie zdarzają sie inni , bardziej życzliwi sąsiedzi od moich (zic) ale gro jest takich co co potrafia okazać swoją niechęć. Kiedy robiliśmy remont w domu naszemu sąsiadowi przeszkadzało to, że wynosiliśmy gruz na zewnątrz( oczywsićie na terenie naszej posesji!!) ...sąsiad wpadł w szał strasznie mu ten gruz przeszkadzał i powiedział ze "bedzie wojna" :roll:

Zastanawialiśmy się co niby mamy zrobic z tym gruzem zanim go zabrała firma wywożąca gruz...ugotowac sobie na obiad???

 

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak im zwrócisz uwagę że jeśli mieszkają na czwartym piętrze to powinni sprzątać całą klatkę bo przecież cały brud zostawiają na niższych piętrach to się obrażają :cry: .

Matth napisał :

Ciekawa teoria :o .Gdyby ktos mnie zwrocil taka uwage to bym go zrzucil z tego 4 pietra :lol:

 

Witam !!!

 

A potem sam skocz bo masz głupie poglądy . Idź w buciorach po wszystkich pietrach i zostaw sąsiadom cały brud do posprzątania ,potem zamknij za sobą drzwi i śmiej się że naiwniacy z niższych pięter będą sprzątać "twoje" brudy . Tylko ciekaw jestem kto według twojej "madrej" teorii będzie płacił za uszkodzony dach jak ci woda będzie kapała na głowę a ty np. mieszkasz na najwyższym piętrze -ty sam czy wszyscy łącznie z sąsiadami z z niższych pięter którzy wcześniej sprzątali twoje "brudy" które im zostawiłeś .

 

D.RZ

D.RZ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś mieszka na czwartym pietrze to powinien sprzątać czwarte piętro plus schody z trzeciego na czwarte piętro. Mieszkałąc na parterze trzeba się liczyć z częstszym sprzątaniem. Bo jak inaczej to rozwiązać? Sprzątać kolejno cały pion? U nas to nie zdało egzaminu. Umowa była też taka, że większe brudy np. poremontowe każdy sprzątał po sobie. Można tez wynająć sprzątaczkę. Najlepiej mieć swój domek do sprzątania :wink: A na przeciekający dach w każdym domu wielorodzinnym muszą być pieniądze z funduszu remontowego. Bo czekać aż ktoś mieszkający najwyżej naprawi dach na swój koszt jest niepoważne. Wiem coś o tym - byłam prezesem wspólnoty mieszkaniowej. Sąsiadka która nie płaciiła na fundusz remontowy miała mieć sprawę w sądzie. Na szczęście się wyprowadziła. Przepisy mówią, że można ją było nawet wyeksmitować z jej własnościowego mieszkania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba bardzo uważnie przyglądać się sąsiadom działki którą chcemy kupić. Przyjechać kilka razy w ciągu dnia (o różnych porach ). Przykład przetestowany przez nas . Dom stan surówy zamknięty dobra dzielnice cena atrakcyjna. Wszystko wspaniale ale nurtujące pytanie dlaczego chce sprzedać..... Odpowiedz z jednej strony kury i brud (za wysokim płotem zima więc mało widać z drugiej facet z własną działalnościa przy czwatrej czy piątej wizji lokalnej okazało się że remontuje ciężąrówki na podwórku.

A z trzeciej ladny duży dom tylko w piwnicy szwalnia pracująca po nocach ( o czym przekonaliśmy się (usłyszeliśmy) przejężdzając samochodem o 11 wieczorem). na swojej działce możecie nawet zburzyć swój dom i zbudować go od nowa ale zmienić cokoliek u sąsiada jest niesposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba dokładne poznanie sąsiadów nie jest do końca możliwe. Chylę czoła przed działaniami Tomka, nie przyszło mi do głowy tak drobiazgowe sprawdzanie. Ani przy zakupie działki, ani wcześniej, kiedy kupowałem dwa mieszkania na rynku wtórnym.

 

Sąsiadów przed zakupem odwiedziłem raz (buduję się w częściowo zabudowanej okolicy, zamieszkałe domy stoją po obu stronach mojej działki i przez drogę, tylko od ogrodu jeszcze pusto). Zastałem dwoje, rozmawialiśmy kilka minut, bardziej weryfikowałem informacje otrzymane od sprzedających niż sprawdzałem ludzi. Wydali się normalni, tacy jakich spotykam w bloku, czyli zajęci przede wszystkim własnymi problemami, mało zainteresowani tym co za ścianą / płotem (chyba, że ich bezpośrednio dotyczy). Obie rodziny mieszkające po obu stronach działki bardzo spokojnie zniosły trudy sąsiedzkiej budowy (trwają prace wykończeniowe, a więc w większości wewnątrz, ale ocieplanie i elewacje jeszcze przed nami). I doceniam, że kiedy miały miejsce jedna czy dwie wątpliwe sytuacje, to przyszli pogadać. Wyjaśniliśmy, sprawdziliśmy i jest OK. Tylko samotnemu sąsiadowi przez drogę wiele przeszkadza. Ale nie mówi tego wprost, w rozmowie nie zgłasza żadnych problemów. A potem np. elektrycy budujący przyłącze opowiadają jak pojechał do Zakładu wszystko posprawdzać. Nauczyłem się zachowywać spokój i nie przejmować, choć początkowo nie było łatwo.

 

Jedno rozwiązanie sprawdza się znakomicie. Wystarczy mianowicie poświęcić co jakiś czas 5 minut na rozmowę, a w zasadzie na wysłuchanie; okazać zainteresowanie. A "dzień dobry sąsiedzie", to trzeba wołać głośno, żeby było dobrze słyszalne nawet z daleka. Niewielki wysiłek, a bardzo się opłaca. Podczas takich pogaduszek dowiedziałem się np., że trzy domy dalej mieszka polecany instalator (wod.-kan. i gaz). Bardzo jestem zadowolony z dotychczasowej współpracy.

 

Pozdrawiam. Maciek

Życzę wszytkim (i sobie) opanowania trudnej sztuki sąsiedzkich kompromisów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...