Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kto zapłaci za ziemię pod drogi.


greg98

Recommended Posts

Kto zapłaci za ziemię pod drogi

Miliony, jeśli nie miliardy mogą kosztować odszkodowania za grunty wywłaszczone pod drogi. Pieniądze wypłacają gminy i budżet państwa. Żeby je dostać, trzeba złożyć wniosek. Mało kto o tym wie. Podobnie jak o tym, że wnioski można składać tylko do końca roku. Potem roszczenia się przedawnią

 

Spółdzielnia Mieszkaniowa "Jedność" z Piaseczna dostała z gminy ponad 6 mln zł. Kolejne pół miliona "wisi" jej skarb państwa. Za co? Za 60 działek, z których przez lata została wywłaszczona. Łącznie to 3 ha gruntów zajętych pod drogi publiczne.

 

- Te pieniądze uratowały nam życie. Spłacimy wszystkie długi - cieszy się Jan Sinkiewicz, prezes spółdzielni.

 

Spółdzielnia Elsam z Konstancina-Jeziornej stara się o 12 mln odszkodowania za 4 ha zajęte pod drogi gminne. Sprawa jest w sądzie administracyjnym, bo burmistrz nie chce płacić.

 

Prezydent Krakowa w ciągu ostatnich trzech lat wypłacił prawie 6 mln zł za 5 ha wywłaszczonych gruntów. Średnie odszkodowanie to ponad 8 tys. zł za niecałe 70 m kw.

 

W Polsce jest ponad 3 tys. spółdzielni mieszkaniowych i dziesiątki tysięcy prywatnych właścicieli, którym należą się odszkodowania za wywłaszczone pod drogi grunty.

 

- Ile tego jest? Nie mam pojęcia - mówi prof. Michał Kulesza, twórca reformy samorządowej z 1998 r., obecnie reprezentujący kancelarię prawną Baker & McKenzie. - Radziłbym jednak nie przesadzać z szacunkami.

 

A szacunki wyglądają tak: po II wojnie przybyło nam 227 tys. km nowych dróg publicznych. Jeśli przyjąć, że średnia szerokość drogi to 10 m, pod ich budowę zajęto prawie 230 tys. ha ziemi, głównie prywatnej.

 

- Nie można powiedzieć, że odszkodowań za ziemię zajętą pod drogi w ogóle nie płacono. Nawet w PRL-u, który nie szanował prywatnej własności, jakieś rekompensaty były. Śmiesznie małe, ale zawsze - mówi prof. Kulesza.

 

Tam, gdzie budowano nową drogę, na ogół rozliczano się z właścicielami zajmowanych gruntów. Gdy ją modernizowano albo poszerzano, nakazywano właścicielowi cofnąć się z ogrodzeniem albo grodzić się we wskazanym miejscu. Tysiącmetrowa działka "kurczyła się" o 100, 200 m kw., choć w księgach wieczystych widniało po staremu. Formalnie właściciele gruntów pozostawali ci sami, ale faktycznie byli nimi zarządcy dróg.

 

1 stycznia 1999 r. właściciele zajętych pod drogi gruntów z mocy prawa przestali być ich właścicielami. Ziemia przeszła na własność zarządców dróg: gmin, powiatów, województw i skarbu państwa. Starym właścicielom - osobom prywatnym i instytucjom - obiecano odszkodowania.

 

Sprawę miał załatwić art. 73 ustawy Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną (DzU nr 133, poz. 827). Czytamy w nim: "Nieruchomości pozostające w dniu 31 grudnia 1998 r. we władaniu skarbu państwa lub jednostek samorządu terytorialnego, niestanowiące ich własności, a zajęte pod drogi publiczne, z dniem 1 stycznia 1999 r. stają się z mocy prawa własnością skarbu państwa lub właściwych jednostek samorządu terytorialnego za odszkodowaniem. Odszkodowanie wypłaca gmina (za drogi gminne) lub skarb państwa (za powiatowe, wojewódzkie lub krajowe) na wniosek właściciela nieruchomości, złożony po 1 stycznia 2001 r., a przed 31 grudnia 2005 r. Po tym terminie roszczenie wygasa".

 

- Przepis jest dobry, tylko wykonanie wadliwe - mówi guru polskiego rynku nieruchomości Henryk Jędrzejewski, do niedawna dyrektor departamentu regulacji rynku nieruchomości w Urzędzie Mieszkalnictwa, teraz emeryt. - Wypichcono ustawę, ale nikt nie policzył, ile będzie kosztować jej wykonanie. Nie przypominam sobie, by robiono jakiekolwiek szacunki. Za rządów premiera Buzka reformy leciały jak woda z kranu. Ciurkiem. Nie było czasu, by cokolwiek liczyć.

 

Danuta Tyszkiewicz, dyrektor departamentu prawnego w Ministerstwie Infrastruktury, także nie pamięta, by ktoś liczył kilometry dróg, za które trzeba będzie zapłacić odszkodowania. Odsyła do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).

 

- Byłoby idealnie, gdybyśmy mieli takie dane. Ale nie mamy - rozkładają ręce w GDDKiA.

 

- Odszkodowania mogą iść w miliony. Dlatego samorządy uznały, że lepiej, a zwłaszcza taniej jest siedzieć cicho, licząc na to, że ludzie nie złożą wniosków i nie trzeba będzie płacić - tłumaczy Piotr Kaczmarczyk, geodeta, prezes spółki GTT.

 

Jego zdaniem największe pieniądze mogą wyciągnąć mieszkańcy wielkich miast, gdzie ziemia jest bajońsko droga.

 

- 100 m kw. na warszawskim Żoliborzu ma wartość 150-160 tys. zł. W Śródmieściu jest dwa razy drożej. Tutaj są zakopane największe pieniądze - mówi Krzysztof Głębicki, rzeczoznawca majątkowy z warszawskiej Radości.

 

Wniosków mało

 

Zadzwoniliśmy do kilku urzędów wojewódzkich, by sprawdzić, ile wpłynęło wniosków o wydanie decyzji wywłaszczeniowych. To podstawa do odszkodowania. Póki wojewoda nie stwierdzi, ile ziemi i pod co zabrano Kowalskiemu, gmina lub starosta nie mogą naliczyć odszkodowania.

 

W Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim doliczyli się ok. 80 wniosków w ciągu ostatnich pięciu lat. Wszystkie zakończone pozytywnymi decyzjami.

 

- Jedna decyzja może dotyczyć wielu wywłaszczonych właścicieli, którzy mają nieruchomości z dostępem do tej samej drogi - mówi Jerzy Koralewski, rzecznik urzędu.

 

Z terenu Wielkopolski spłynęło ponad 2,3 tys. wniosków. Z tego prawie 1,7 tys. załatwiono pozytywnie. Na Mazowszu wydano aż 6250 decyzji, tylko 3 proc. wniosków skończyło się odmową.

 

W Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w ostatnich latach zarejestrowano ponad 5,3 tys. wniosków, z czego 4,2 tys. skończyło się wydaniem decyzji. 130 wniosków oddalono, reszta czeka na uzupełnienie dokumentacji.

 

- Duża liczba niezałatwionych dotąd wniosków bierze się stąd, że stan prawny nieruchomości zajętych pod drogi publiczne jest bardzo skomplikowany. Najtrudniej dotrzeć do wszystkich współwłaścicieli nieruchomości, a tego wymaga prawo - mówi Piotr Wasilewski, rzecznik wojewody małopolskiego.

 

- Urzędy oddalają wnioski pod byle pozorem albo bezradnie rozkładają ręce i przyznają, że nie mają pieniędzy na przeprowadzenie procedur - pomiarów geodezyjnych, nowych map podziału terenu. Jak komuś bardzo zależy, może to zrobić na własny koszt. Sęk w tym, że ustalenie granic, obliczenie powierzchni działek pod drogami, rozgraniczenia między nieruchomościami mogą kosztować więcej, niż wynosi odszkodowanie za utraconą część działki - mówi adwokat Filip Dopierała z kancelarii LTA.

 

Śmietnik w księgach

 

Im więcej budowano i wydzielano dróg, tym więcej działek "się kurczyło". Tyle że nikt tego nie zgłaszał do ksiąg wieczystych. Kowalski, choć wywłaszczony z połowy działki, nadal figuruje jako jej właściciel. Płaci podatki, zaciąga kredyty pod hipotekę.

 

- Chryja będzie wtedy, jak gmina zacznie prostować stan gruntów i będzie rozsyłać zawiadomienia, że działki mają inną powierzchnię, niż mają. Załóżmy, że Kowalski sprzedał Nowakowi 1,2 tys. m kw. działki. Ale parcela faktycznie ma tylko 1 tys. m kw., bo 200 m kw. zostało zajęte pod drogę. Nowak działki nie mierzył. Na razie nie wie, że zapłacił za coś, czego Kowalski nie miał, gdy mu sprzedawał grunt. Jak się dowie, pójdzie do Kowalskiego i będzie chciał zwrotu pieniędzy - mówi Piotr Kaczmarczyk.

 

- Państwu się wydaje, że jak uda mu się dowieźć wózek z wywłaszczeniami do końca tego roku, to kłopoty się skończą. Otóż nie. Trzeba będzie jeszcze wyprostować miliony wadliwych decyzji administracyjnych, aktów notarialnych, postępowań spadkowych i postanowień sądu, zwrócić nienależnie pobrane podatki od nieruchomości, skorygować kredyty hipoteczne - tłumaczy mec. Dopierała. - A to oznacza wielkie kłopoty.

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,2801442.html

 

No, to po pieniążki moi drodzy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Chciałem zwrócić uwagę na nielegalne działania Gmin w zakresie ewidencji gruntów. Gminy często kradną nasze grunta pod drogi. O rym nic nie wiemy bo to się dzieje w ewidencji gruntów.

Realizując miejscowy plan zagospodarowania planują nowe drogi na prywatnych gruntach. Następnie przeprowadzając modernizację ewidencji gruntów lub inne prace geodezyjne zbiorowe dokonują przesunięć granic frontowych od strony dróg. Takie roboty geodezyjne wprowadzane są do ewidencji gruntów. Często od strony dróg granice są przesuwane dla cełów poszeżenia pasów drogowych. Często na gruntach jest wyznaczana droga wprowadzona do zasobów ewidencji gruntów. Wprowadzona zmiana granic i powierzchni nieruchomości nie zakwestionowana w odpowiednim czasie staje się prawem do zabrania części gruntów pod drogi.

W moim przypadku zabrano 97 m kw. pod drogę w 1986r. przy modernizacji ewidencji gruntów wskazując na nowy sposób dokonania pomiaru powierzchni działki. Dodatkowo 307 m kw. dołączono do działki sąsiedniej bez podstawy prawnej. Tylko w celu jej powiększenia dal celów zajęcia pod pas drogowy. Działka sąsiednia miała 520 m kw. według stanu prawnego i tak istniała w ewidencji gruntów do 1985r. Po modernizacji ewidencji gruntów powiększono ją do 827 m kw. Powiększeni sąsiedniej działki miało na celu jej zabranie na cele pasa drogowego. Gdyby z działki o powierzchni prawnej 520 m kw chciano zabrać pas gruntu pod drogę o powierzchni 120 m kw. to działka zmieniłaby się z budowlanej na ogrodniczą. Z dwóch jej stron została wyznaczona linia zabudowy o szerokości 5 m, co faktycznie powodowało jej niemożliwość zabudowy. Dlatego skorzystano z faktu, że moja działka nie była wyznaczona geodezyjnie w terenie i zmieniono jej położenie granic i powierzchnię. Wten sposób zabrano mi 404 m kw. działki bezprawnie. Spowodowało to że przez środek budynku mieszkalnego przeprowadzono granice. Połówa budynku znalazła się na działce sąsiedniej.

Dodatkowo w ostanim okresie dokonano dodatkowych zmioan w połżeniu granic mojej działki. Całą działkę dodatkowo odsunięto około 1 m od pasa drogowego. POwierzchnia działki się nie zmieniła lecz granice nie pokrywają się z ogrodzeniem. Działka tzw. ucieka właścicelowi z pod nóg. Wszystko po to aby gmina nie musiałaby wypłacać odszkodowań za zajęcie nieruchomości po pasy drogowe.

W 1994r. bez mojej wiedzy podzielono i wywłaszono moją działkę pod pasy drogowe. Z datą wsteczną podsunięto do podpisu wniosek o zatwierdzenie podziału poprzedniemu właścielowi. Dwa lata walczyłem o stwierdzenie nieważności tego podziału. Dopiero jak udowodniłem fałszerstwo kierownikowi geodezji i złożyłem doniesienie o popełnionym przestępstwie przez urżednika gminy cofnięto natychmiast decyzję podziału i wywłaszczenia części działki pod pasy drogowe. Pomimo, że decyzja podziału została cofnięta w ewidencji gruntów istniał podział działki przez 8 lat. W tym podziale dodatkowo przesunięto mi działkę 1 m od pasa drogowego powodując, że ogrodzenie znalazło się w części w pasie drogowym. Nadmieniam, że realizując budowę ogrodzenia w 1982r. odsunięto je od prawnych granic o 1 m od drogi w głąb działki. Było to na prośbę sąsiada rolnika, który z drugiej strony drogi o szerokości wówczas 3 m miał pole uprawne.

Obecnie gmina wykupiła grunta tego rolnika, drogę poszeżyła do 12 m w planie zagospodarowania. Z przeszło 300 m kw jakie by musiała wykupić gmina pod drogę zostało 80 m kw do wykupienia. Resztę nielegalnie przejeła działąniami w ewidencji gruntów dokonując bezprawnych zmian.

Spowodowało to że zaskarżyłem ewidencję gruntów do Naczelnego Sądu Administracyjnego, gdzie uniewązniono decyzję Wojewódzkiego Inspektora Nadzoeu Geodezyjnegi i Katastru zatwierdzającą modernizację ewidencję. Obecnie ponownie straosta wydał decyzję zatwierdzajacą ewidencję gruntów od której ponownie się odwołałem do WINGiK. Teraz wskazałem dokładnie wszystkie dowody i kto dokonał bezprawnych zmian oraz wskazując zamiar powiadomienia prokuratury o popełnionych przestępstwach przez urzędników i geodetów.

Dlatego zwracam wszystkim właścicielom działek przez które planuje się pasy drogowe lub ich poszeżenie o zbadaniu położenia granic swoich działek w ewidencji gruntów. Wszystkie rozbieżności w ewidencji gruntów od prawnego położenia granic nalezy wyjaśnić, bi gdy dojdzie do realizacji pasów drogowych to okarze się że jest za późnio. Radzę zbierać mapy ewidencyjne co jakiś okres co pozwoli wyjaśnić okoliczności wszelkich zmian w położeniu granic w ewidencji.

Wskazuję że ewidencjia gruntów jest rejestrem gdzie zmiany w powierzchni i położeniu granic mogą być zmienione na podstwie zmian prawnych, którymi są prawomocne decyzje, akty notarilne, orzeczenia sądów. Inne zmiany powierzchni i położeniu granic bez takiej podstwyprawnej są działaniem bezprawnym.

 

Tak więc od faktycznej powierzchni mojej działki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
Chciałem zwrócić uwagę na nielegalne działania Gmin w zakresie ewidencji gruntów. Gminy często kradną nasze grunta pod drogi. O rym nic nie wiemy bo to się dzieje w ewidencji gruntów.

Realizując miejscowy plan zagospodarowania planują nowe drogi na prywatnych gruntach. Następnie przeprowadzając modernizację ewidencji gruntów lub inne prace geodezyjne zbiorowe dokonują przesunięć granic frontowych od strony dróg. Takie roboty geodezyjne wprowadzane są do ewidencji gruntów. Często od strony dróg granice są przesuwane dla cełów poszeżenia pasów drogowych. Często na gruntach jest wyznaczana droga wprowadzona do zasobów ewidencji gruntów. Wprowadzona zmiana granic i powierzchni nieruchomości nie zakwestionowana w odpowiednim czasie staje się prawem do zabrania części gruntów pod drogi.

W moim przypadku zabrano 97 m kw. pod drogę w 1986r. przy modernizacji ewidencji gruntów wskazując na nowy sposób dokonania pomiaru powierzchni działki. Dodatkowo 307 m kw. dołączono do działki sąsiedniej bez podstawy prawnej. Tylko w celu jej powiększenia dal celów zajęcia pod pas drogowy. Działka sąsiednia miała 520 m kw. według stanu prawnego i tak istniała w ewidencji gruntów do 1985r. Po modernizacji ewidencji gruntów powiększono ją do 827 m kw. Powiększeni sąsiedniej działki miało na celu jej zabranie na cele pasa drogowego. Gdyby z działki o powierzchni prawnej 520 m kw chciano zabrać pas gruntu pod drogę o powierzchni 120 m kw. to działka zmieniłaby się z budowlanej na ogrodniczą. Z dwóch jej stron została wyznaczona linia zabudowy o szerokości 5 m, co faktycznie powodowało jej niemożliwość zabudowy. Dlatego skorzystano z faktu, że moja działka nie była wyznaczona geodezyjnie w terenie i zmieniono jej położenie granic i powierzchnię. Wten sposób zabrano mi 404 m kw. działki bezprawnie. Spowodowało to że przez środek budynku mieszkalnego przeprowadzono granice. Połówa budynku znalazła się na działce sąsiedniej.

Dodatkowo w ostanim okresie dokonano dodatkowych zmioan w połżeniu granic mojej działki. Całą działkę dodatkowo odsunięto około 1 m od pasa drogowego. POwierzchnia działki się nie zmieniła lecz granice nie pokrywają się z ogrodzeniem. Działka tzw. ucieka właścicelowi z pod nóg. Wszystko po to aby gmina nie musiałaby wypłacać odszkodowań za zajęcie nieruchomości po pasy drogowe.

W 1994r. bez mojej wiedzy podzielono i wywłaszono moją działkę pod pasy drogowe. Z datą wsteczną podsunięto do podpisu wniosek o zatwierdzenie podziału poprzedniemu właścielowi. Dwa lata walczyłem o stwierdzenie nieważności tego podziału. Dopiero jak udowodniłem fałszerstwo kierownikowi geodezji i złożyłem doniesienie o popełnionym przestępstwie przez urżednika gminy cofnięto natychmiast decyzję podziału i wywłaszczenia części działki pod pasy drogowe. Pomimo, że decyzja podziału została cofnięta w ewidencji gruntów istniał podział działki przez 8 lat. W tym podziale dodatkowo przesunięto mi działkę 1 m od pasa drogowego powodując, że ogrodzenie znalazło się w części w pasie drogowym. Nadmieniam, że realizując budowę ogrodzenia w 1982r. odsunięto je od prawnych granic o 1 m od drogi w głąb działki. Było to na prośbę sąsiada rolnika, który z drugiej strony drogi o szerokości wówczas 3 m miał pole uprawne.

Obecnie gmina wykupiła grunta tego rolnika, drogę poszeżyła do 12 m w planie zagospodarowania. Z przeszło 300 m kw jakie by musiała wykupić gmina pod drogę zostało 80 m kw do wykupienia. Resztę nielegalnie przejeła działąniami w ewidencji gruntów dokonując bezprawnych zmian.

Spowodowało to że zaskarżyłem ewidencję gruntów do Naczelnego Sądu Administracyjnego, gdzie uniewązniono decyzję Wojewódzkiego Inspektora Nadzoeu Geodezyjnegi i Katastru zatwierdzającą modernizację ewidencję. Obecnie ponownie straosta wydał decyzję zatwierdzajacą ewidencję gruntów od której ponownie się odwołałem do WINGiK. Teraz wskazałem dokładnie wszystkie dowody i kto dokonał bezprawnych zmian oraz wskazując zamiar powiadomienia prokuratury o popełnionych przestępstwach przez urzędników i geodetów.

Dlatego zwracam wszystkim właścicielom działek przez które planuje się pasy drogowe lub ich poszeżenie o zbadaniu położenia granic swoich działek w ewidencji gruntów. Wszystkie rozbieżności w ewidencji gruntów od prawnego położenia granic nalezy wyjaśnić, bi gdy dojdzie do realizacji pasów drogowych to okarze się że jest za późnio. Radzę zbierać mapy ewidencyjne co jakiś okres co pozwoli wyjaśnić okoliczności wszelkich zmian w położeniu granic w ewidencji.

Wskazuję że ewidencjia gruntów jest rejestrem gdzie zmiany w powierzchni i położeniu granic mogą być zmienione na podstwie zmian prawnych, którymi są prawomocne decyzje, akty notarilne, orzeczenia sądów. Inne zmiany powierzchni i położeniu granic bez takiej podstwyprawnej są działaniem bezprawnym.

 

Tak więc od faktycznej powierzchni mojej działki

 

Jacek - :o :o :o

Dobrze, że się zabrałeś za tych złodziejo-nieuko-leniuchów :evil: z tzw gminy :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...