Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dzieci bawiące się na posesji sąsiada


GREG.M

Recommended Posts

Tyle tu "ciężkich" tematów a mnie zastanawia od pewnego czasu coś nieco "lżejszego"...

Chodzi mianowicie o zabawę dzieci z sąsiedztwa na mojej własnej posesji vs. zabawa moich dzieci na podwórkach sąsiadów.

 

Jak na mój gust to im więcej dzieci przychodzi do moich chłopaków (1,5 i 4 lata) pobawić się tym lepiej i nie mam nic przeciwko temu. Czasem nawet przygotowuję dla nich jakieś picie, ciastka, owoce etc. coby im przyjemniej było. Jest piaskownica, zabawki, a i tak najlepiej bawią się na stercie desek i cegłach po budowie :D

 

Natomiast niektórzy z moich sąsiadów stosują zasady:

- moje dzieci bawią się tylko u mnie,

- moje dzieci muszą być sterylnie czyste, wychuchane, wydmuchane etc.,

- obce dziecko to intruz, nawet gdy stoi pod moją furtką 2 godziny to i tak go nie wpuszczę.

 

Ulica obok mojego domu jest żużlowa i ryzyko zabrudzenia jest spore - na mojej działce też nie jest sterylnie jak na razie.

 

Ale trzymanie dzieci w izolacji od otoczenia i rówieśników w imię świętego spokoju i czystej podłogi w domu to chyba coś nie tak.

 

"Za moich czasów" :D tzn. 30 lat temu, wychowywaliśmy się w dużej mierze na ulicy i z kluczem na szyi. Gdy miałem 4-5 to urywałem się z kumplami na okoliczne budowy nowych zakładów i tory kolejowe, chodziliśmy brudni jak diabli, jedliśmy owoce "z dzierżawy".

Człowiek był wiecznie poobijany i odrapany i było super.

 

To się chyba nazywa szczęśliwe dzieciństwo a może idealizacja wspomnień :roll:

 

Mam wrażenie, że teraz jest generalnie jakoś inaczej...ale czy lepiej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo ludkom woda sodowa uderzai uważają się za "lepszą rasę" a wszyscy wkoło to motłoch,

ja mam podobne wrażenia i doświadczenia i nie potrafię zrozumieć tego- i zastanawia mnie, że do kogoś wysłać dzieci jest łatwiej i często baaardzo wygodne niz wpuścić je do siebie bo nie daj boże zadepczą wczoraj strzyzoną trawę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję sie pod waszymi spostrzeżeniami! co więcej zauważyłam,że w dzisiejszych czasach na podwórkach miejskich mało jest bawiących się dzieciaków, nie wiem gdzie ci rodzice je trzymają? w domu przy komputerze? przed telewizorem? Za moich czasów wakacje spędzało się do 21-22 na dworze i trudno było rodzicom zagonić nas do domu! Pamiętam, że nawet z kromkami wychodziło się na podwórko, żeby tylko nie stracić 5 min w domu na kolacji. Oh,....inne czasy

:evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba nie jest tak, że dziś jest inaczej, to zależy chyba od środowiska...

 

W starych, miejskich lub podmiejskich dzielnicach, na wsiach, ale tych nie "skalanych" :wink: komercyjnym miastem

widać i dziś stada umorusanych, "półdzikich", ale szczęśliwych dzieciaków

ze szczerbatymi, roześmianymi pyszczydłami i poobdzieranymi kolanami.

 

A z kolei pamiętam ze swojego dzieciństwa (a było to lat ....dzieści temu...)

święte oburzenie niektórych mojej mamy znajomych,

trzymających swoje wyrywające się pociechy za różowe kapturki nowiutkich, czyściutkich kurteczek,

kiedy widziały mnie i całą pozostałą, osiedlową zgraję wytaplaną w błocie, wiszącą akurat do góry nogami na nienajniższym drzewie

lub czołgającą się po krzaczorach w poszukiwaniu skarbów...

 

Te czyściuchne, pachnące, mymuskane dzieci coś bezpowrotnie tracą, coś bardzo cennego im się zabiera, fantazję, twórcze myślenie, swobodny rozwój...

 

Ja jestem cała za tym, żeby w garderobie dziecka więcej było starych, spranych, połatanych, z odzysku spodni i podkoszulek,

niż kościółkowych extra ubranek-pancerzy.

I za jak największą swobodą, byle była pozytywnie twórcza i pod pewną, niekrępującą kontrolą nad bezpieczeństwem.

Pozdrawiam.

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się chyba nazywa szczęśliwe dzieciństwo a może idealizacja wspomnień :roll:

Mam wrażenie, że teraz jest generalnie jakoś inaczej...ale czy lepiej?

I jedno i drugie, z jednej strony szczesliwe na podworku, ale z drugiej kto slyszal o jakichs zagrozeniach.

 

Czy lepiej? sam napisales 'inaczej' - ale mimo tego nasze dzieci sa szczesliwe, tylko my rodzice wiemy, ze teraz jest wiecej zagrozen - wiecej pojazdow, pedofile, 'nie rozmawiaj z nieznajomy' 'nie bierz nic od obcego' 'nie odchodz sam od domu'

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam sąsiadów (na szczęście nie bezpośrednich) gdzie przejście koło ich płotu kończy sie stekiem wyzwisk.I to nieważne czy przechodzi dorosły czy tez małe dziecko. Z moim bezpośrednim sąsiadem się pokłócili (zresztą ze wszystkimi dookoła) i teraz co jakiś czas w oknie wystawiają żółtą kartkę.

A ich dzieci bawią się tylko i wyłącznie na ich podwórku.Oczywiście nie muszę mówić że wstępu tam nie ma nikt inny. Koledze zablokowali budowę na 3 m-ce z powodu słupa energetycznego. Itp , itd.

Czasem mam wrażenie ,że niektórym ludziom nieźle wali w czerep. Kiedyś latało sie po budowach ,sąsiad poczęstował jabłkiem,chodziło do znajomych w odwiedziny.A teraz? TV i komputer.No i brak czasu na cokolwiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wlaśnie to jest jeden z powodów budowy wlasnego domu :p

Nie wyobrażam sobie żemym mogla moje male dziecko wypuścić samo pod blok gdzie z trzech stron są ulice :(

Oczywiście może jak się ma dzieci grzeczniutkie to sprawa wygląda inaczej ale ja nie jestem tym szczęsliwcem :( :wink:

Wszędzie zajrzą, wszedzie wlazą, wszystko muszą robić same :roll:

Bo prostu boję się o ich bezpieczęnstwo, co innego na dzialce gdzie ma być dom, uliczka spokojna autko przejedzie raz na kilka godzin i to wolno :p Nawet jak dziecko wyjdzie na ulicę to zdązy uciec albo samochód wyhamuje a pod blokiem strach pomyśleć :(

Jak będę mila podwórko to obowiązkowo piaskownica, huśtawka, basenik latem, hamak, i jeszcze różności :p :wink:

Sama tez dziećinśtwo spędzilam w większoości na dworze, kilka lat jako zapalona indianka :wink: latem śpiąca z braćmi w szalasie i gotująca na ognisku im jedzenie, a już smaku kradzionych truskawek :oops: :oops: nigdy nie zapomnę :oops: :wink: Ale tak bylo, gralo się w pilke, podchody i różne zabawy a teraz wyciągnij dziecko na dwór :( Cieżka sprawa :(

Jeśli chodzi o sąsiadów to jak wszędzie ludzie są różni :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 months później...

Skoro już greg przypomniał wątek, to coś w skrobnę

Moja córa lat 4,5 najczęściej bawi się z "małolatami" 1 i 2 lata przed naszą plombą (nowy bloczek z podwórkiem), Graniczymy z dwiema kamienicami komunalnymi i często przychodzą do nas dzieciaki z sąsiedztwa, Póki przychodza do nas jest luz :wink: , ale jak wybiegają i moja chce biec za nimi to trochę skóra mi cierpnie, bo nie raz jak sąsiadka przychodziła po swoje pociech to opowiada, że "jej stary znowy przyszedł pjany i z siekierą ganiał..." i takie tam... :roll:

i co puszczać tam moją Zuźkę, czy nie...?

z drugiej strony dzieciaki coraz liczniej przychodzą do nas (teraz to i do domu czasami), bo "można się napić, jest słodkie i fajne zabawki" :roll: (raz małżonek pod nieobecność moją wpuścił małych sąsiadów do domu, kiedy Zuźka bawiła się na dole, on oglądał mecz :evil: )

hm...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyglądam przez okno - podwórko na Bialanach w W-wie - masakra - 100 sztuk ? 150 ? Po prostu tumult dzieci w różnym wieku ... zmian nie widzę...

 

Ale jeśli Twoje dziecko bawi się u kogoś - to na logikę - dziecko tego kogoś też u Ciebie może.

I ja myślę , że ci ludzie mają problem z "wzajemnością". I tyle - dlaczego brak odpowiedzialność za "cudze". I ciężko im zrozumieć, że dla Ciebie ich dziecko jest właśnie "cudze"... 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer zgadzam się z tobą, że jak moje bawi się u kogoś to "ktoś" może bawić się u nas, tylko są dwa ale... :oops:

jedno: że boję się puszczać mojego dzieciaka, tam gdzie nawet kobita, która tam mieszka opowiada o awanturach, jakie tam się odbywają, gdzie ich własne dzieci są bite :o :evil: (podobno, bo gdybym była świadkiem to zgłosiłabym na policję, same pogłoski nie wystarczą, bo rodzina ma już kuratora-), itp. (a przyznam się też, że jak tam chodziłam z moją Zuźką to jakos tak "ciężko" mi się z nimi rozmawiało :roll: )

sprawa druga: to nie mam nic przeciwko temu jak się bawią wszyscy na podwórku, często jest tam ktoś z dorosłych który patrzy żeby brama "samonośna " nie odcięła rączek dzieciakom, itp... "Gościmy" dzieciaki z sąsiedztwa często, bo biegają "w samopas" po ulicy. Może to i dobrze skoro w domu "nieciekawie"

Tyle, że dzieciaczki czasami nie krępują się wysyłać moją zuźkę do domu po zabawki dla nich, po ciastka picie itp. :roll: , albo przychodza sobie same... :o

A zuźce wmawiam "że trzeba się dzielić" :oops: :wink:

Sąsiedzi mają problem nie tylko z "wzajemnością"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer zgadzam się z tobą, że jak moje bawi się u kogoś to "ktoś" może bawić się u nas, tylko są dwa ale... :oops:

jedno: że boję się puszczać mojego dzieciaka, tam gdzie nawet kobita, która tam mieszka opowiada o awanturach, jakie tam się odbywają, gdzie ich własne dzieci są bite :o :evil: (podobno, bo gdybym była świadkiem to zgłosiłabym na policję, same pogłoski nie wystarczą, bo rodzina ma już kuratora-), itp. (a przyznam się też, że jak tam chodziłam z moją Zuźką to jakos tak "ciężko" mi się z nimi rozmawiało :roll: )

sprawa druga: to nie mam nic przeciwko temu jak się bawią wszyscy na podwórku, często jest tam ktoś z dorosłych który patrzy żeby brama "samonośna " nie odcięła rączek dzieciakom, itp... "Gościmy" dzieciaki z sąsiedztwa często, bo biegają "w samopas" po ulicy. Może to i dobrze skoro w domu "nieciekawie"

Tyle, że dzieciaczki czasami nie krępują się wysyłać moją zuźkę do domu po zabawki dla nich, po ciastka picie itp. :roll: , albo przychodza sobie same... :o

A zuźce wmawiam "że trzeba się dzielić" :oops: :wink:

Sąsiedzi mają problem nie tylko z "wzajemnością"...

 

 

Noo tak - jak jest taka sytuaca w domu ... ja przez dobre pól roku "przygarniałam" pewnego kolegę moich dzieci "bo rodzice się rozwodzili" - u nas miał przynajmniej ciszę i spokój...Ale takie sytuacje są "specjalne".

Z tego co widzę ludzie po prostu chcą mieć "problem z głowy" - najlepiej wysłać "gdzieś" dzieci... i jeszcze się najeść przy okazji :) :wink:

 

Ale wczoraj zadzwoniła mama jednego z kolegów i zaproponowała, żeby moje dzieci pojechały z nimi na działkę na tydzień :o :o

Mówię - łomatko, ale jak się odwdzięczę. Umówiłyśmy, że jak zbuduję dom to u mnie jej syn spędzi 2 tygodnie :):):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że dzieciaczki czasami nie krępują się wysyłać moją zuźkę do domu po zabawki dla nich, po ciastka picie itp. :roll: , albo przychodza sobie same... :o

A zuźce wmawiam "że trzeba się dzielić" :oops: :wink:

Sąsiedzi mają problem nie tylko z "wzajemnością"...

 

Ja byłam dzieckiem w czasach "kryzysu". Mieszkaliśmy na partarze i bawiąc się na dworze po kanapkę/herbatkę/cukierka/jabłko przychodziłam pod okno z czwórką 8) najlepszych koleżanek. Koleżanki te mieszkały "na piętrach", windą nie pozwalano nam jeździć, po schodach szkoda czasu, więc zawsze wypadało na moją mamę, że musiała dokarmiać nas wszystkie :D

Bo sama to żadna z nas się nigdzie nie ruszyła, wszędzie chodziłyśmy razem.

Mama kilka razy starała się, z pewną nieśmiałością :wink:, zwrócić mi delikatnie uwagę, że jak jestem głodna to żebym sama przychodziła do domu, a nie pod okno i z towarzystwem, bo kryzys, bo w sklepach nie ma itd.

Jednak moja mama sama nie miała przekonania do tego co mówiła, więc ja zwyczajów nie zmieniłam, a po mnie przejął je mój młodszy brat :roll: .

Uczciwie muszę przyznać, że mamy koleżanek z wzajemnością nie miały absolutnie żadnych problemów, tylko okazji im nie dostarczałyśmy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer zgadzam się z tobą, że jak moje bawi się u kogoś to "ktoś" może bawić się u nas, tylko są dwa ale... :oops:

jedno: że boję się puszczać mojego dzieciaka, tam gdzie nawet kobita, która tam mieszka opowiada o awanturach, jakie tam się odbywają, gdzie ich własne dzieci są bite :o :evil: (podobno, bo gdybym była świadkiem to zgłosiłabym na policję, same pogłoski nie wystarczą, bo rodzina ma już kuratora-), itp. (a przyznam się też, że jak tam chodziłam z moją Zuźką to jakos tak "ciężko" mi się z nimi rozmawiało :roll: )

sprawa druga: to nie mam nic przeciwko temu jak się bawią wszyscy na podwórku, często jest tam ktoś z dorosłych który patrzy żeby brama "samonośna " nie odcięła rączek dzieciakom, itp... "Gościmy" dzieciaki z sąsiedztwa często, bo biegają "w samopas" po ulicy. Może to i dobrze skoro w domu "nieciekawie"

Tyle, że dzieciaczki czasami nie krępują się wysyłać moją zuźkę do domu po zabawki dla nich, po ciastka picie itp. :roll: , albo przychodza sobie same... :o

A zuźce wmawiam "że trzeba się dzielić" :oops: :wink:

Sąsiedzi mają problem nie tylko z "wzajemnością"...

Może jestem świnia :oops: :oops: :oops: , ale za nic nie puściłabym dziecka do takiego domu, jak ta rodzina z kuratorem. Bardzo mi przykro, biedne te dzieci, ale wytłumaczyłabym to jakoś dyplomatycznie małej :oops: :oops: :oops: I w ogóle starałabym się poszukać jej jakiegoś innego towarzystwa. Przykro mi tak to ujmować, ale dzieci na prawdę szybko się uczą... Poza tym piszesz, że one wysyłają Twoją Zuźkę po coś do jedzenia, zabawki, itd. Takie coś to bardzo mi się nie podoba. Jak będą starsze nauczą się wysyłać ją po np. pieniądze. I będą żerowały na jej dobroci. Mój starszy syn był taki życzliwy wobec innych i straszliwie go wykorzystywali koledzy. Niby moje nauki: trzeba się dzielić itp. Ale trzeba nauczyć też dziecko, żeby nie pozwoliło się wykorzystywać, czego niestety nie udało mi się zrobić. Z jego podręczników korzystała cała klasa, jego aparatem robiło zdjęcia pół szkoły, a kwiaty na koniec roku też dawał w imieniu klasy, bo wiedzieli ze on przyniesie. W porządku, dzielił się ale nie zauważyłam żadnego wysiłku ze strony innych.

Sama piszesz, że rodzina patologiczna, może kobiecina celowo wysyła do Ciebie dzieci i ma z bani. Brzydko tak mówić, wiem, ale trudno. :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- dzieci muszą być sterylnie czyste, wychuchane, wydmuchane etc.,

 

I własnie przez to jest tak duzo alergików, astmatyków i chronicznie przeziębionych dzieci...

Przesadne dbanie o higienę jest po prostu niezdrowe.

 

Kiedys czytałem artykuł naukowców, że jesli jedzenie spadnie na ziemie, to ma się 5 sekund zeby podnieść i zjeść - i wtedy bakterie/zarazki/cokolwiek innego nie zdązy jeszcze "wskoczyć" na jedzenie ;)

Stosowałem sie do tego prawa od dzieciństwa i chyba faktycznie to działa :D 8)

 

 

ps. Za Kałużyńskim : "Czeste mycie skraca zycie, skóra się ściera i człowiek umiera" :D

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- dzieci muszą być sterylnie czyste, wychuchane, wydmuchane etc.,

 

I własnie przez to jest tak duzo alergików, astmatyków i chronicznie przeziębionych dzieci...

Przesadne dbanie o higienę jest po prostu niezdrowe.

 

Kiedys czytałem artykuł naukowców, że jesli jedzenie spadnie na ziemie, to ma się 5 sekund zeby podnieść i zjeść - i wtedy bakterie/zarazki/cokolwiek innego nie zdązy jeszcze "wskoczyć" na jedzenie ;)

Stosowałem sie do tego prawa od dzieciństwa i chyba faktycznie to działa :D 8)

pzdr

:o :o :o

szybki byles :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem gdzie ci rodzice je trzymają? w domu przy komputerze? przed telewizorem?

 

Zajrzałam kiedyś koleżance w pracy przez ramię jak pisała "plan lekcji" dla swojej córki - codziennie do późna jakieś zajęcia. Najpierw lekcje potem dodatki: judo, taniec, gitara, tenis, angielski, basen....

Wybałuszyłam oczy i pytam: a kiedy twoje dziecko chodzi na dwór?

A ona odpowiedziała: "Teraz nie ma nadwór!"

:o :o :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...