Gość 25.07.2005 07:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2005 Matka, czy Twoje psy mają pełną swobodę z byciem w domu albo poza, czy jakoś ograniczasz im przebywanie "na pokojach"? Są wszędzie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gossia 02.08.2005 12:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Sierpnia 2005 dziewczyny, popłakałam się ze śmiechu i ze wzruszenia jak czytałam ten wątek.mam podobny problem jak Jagna (nie z mężem lecz z chęcią wziecia psa ze schorniska). oboje z mężem jesteśmy przekonani, ze chcemy mieć psy. życie bez psa to nie życie. pustka straszliwa.psy będa psami schroniskowymi - no, po prostu... trzeba jakoś tym pism nieszczęściom pomagać. z tym, że mamy również kota. (wiem, że w normalnych warunkach kot sobie psa potrafi wychować) niestety nasza kicia jest kotem o złamanej psychice (nie wiadomo czemu poniewaz od małego wychowywała się najpierw z rodziną męża potem z nami). boi się wszystkiego czego można się przestraszyćna dźwięk głosu dziecięcego ucieka gdzie pieprz rośniepanikara i histeryczka tak by ją można było w skrócie opisać. psów również się boi panicznie, choć nie wszystkich. kiedy przychodzi do nas w odwiedziny suka sasiadów, z która 'zna się' przez całe życie - jest zero reakcji. rzecz jasna nie rzucają się sobie na szyję, ale nie ma uciekania, drapania ani paniki.z drugiej strony jak przychodzi do nas kotka sasiadów to nasza kotka ucieka. oddaje jej swoją miskę, znika... choć jest o dobrych kilka lat starsza. od kilku już miesięcy zastanawiam się jak przeprowadzić akcję zaadopotowania psa(ów) oraz przekonania kotki do takiego własnie pomysłu. wiem, ze dopóki nie spróbuję to nie będe wiedziała niemniej jednak NIGDY nie chciałabym aby nastapiła taka sytuacja, że będe zmuszona oddać psa, któremu już siebie obiecałam. takie coś nie wchodzi w grę. najbardziej się boję, ze kotka ucieknie (ma wolną rekę czy chce być w domu czy w ogrodzie). już pomyślałam, ze może raczej to owinny być suczki a nie psy...że może powinny już być kilkuletnie - bez szczeniackiej wariacji i chęci zaczepiania wszystkiego co się rusza...ale może się mylę. będę wdzięczna za każde słowo uwagi i porady. wszystkie Wasze doświadczenia, myśli...Jagna - daj znać jak twoje sprawy. jak rzecz sie potoczyła.Gafinka - jak będziesz mogła mi podać namiary na kogoś zaufanego ze schorniska, kto dobrze zna psy, któymi się opiekuje - będę wdzięczna.jestem z okolic Warszawy wiec rewir zostaje ten sam:) pozdrawiam,gosia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MarzannaPG 04.08.2005 11:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Sierpnia 2005 A na kocią sierść proponuję rozwiązanie malo znane ale wyprobowane - doskonale koci podszerstek (ten co lata po całym mieszkaniu) wyczesuje się trymerem czerwonym Trixi - w moim przypadku sprawdza sie to dużo lepiej niż przeróżne kocie szczotki Jeju, CO TO? Ja, kociara, a nie wiem! Proszę o przybliżenie tematu! A propos tematu, czyli doboru odpowiedniego psa schroniskowego - to cieszy mnie, że ktoś mądrze szuka. Właśnie przed chwilą w poniższym wątku napisałam o nieszczęściu psa i dziecka, gdy doszło do wyboru na zasadzie, bo 'rasowy i piękny' http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=52325 Generalnie mogę pocieszyć, że jeżeli chodzi o wrocławskie schornisko, chociaż nie ma u mnie plusów za stosunek do kotów, jeśli chodzi o dobór psa, pracownicy z reguły wiedzą, który będzie ten właściwy. Bardzo dobrze doradzili mojej koleżance, która miała już w domu kota i chociaż wybrała sobie z boksu psa, odradzili jej innego, ale chociaż się mniej podobał, wzięła go i do dziś sobie chwali. Czasem jednak ludzie nie kierują się dobrymi radami, jak w przypadku owego akita ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MarzannaPG 04.08.2005 11:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Sierpnia 2005 Jak szukając po omacku ( nie znając nikogo) z środowiska wolontariuszy możesz trafić na osoby, którym miłość do zwierząt przesłoniła wszystko inne (niestety) i tak bardzo chcą wypchnąć psiaka, że powiedzą ci to co chcesz usłyszeć, to jest postawa którą głęboko potępiam, ale jednak dość często spotykana - gdzie liczy się tylko pies a komfort i bezpieczeństwo drugiego końca smyczy już nie koniecznie. . Zgadzam się co do postawy niektórych wolontariuszy, ale na obronę mogę dodać tylko, że niektórzy ludzie mają bardzo 'specyficzne' wymagania, ubrane w ogólnikowe stwierdzenie 'łagodny dla dzieci". A specyfika polega na tym, że pies ma być łagodny jak mu dzieciak wkłada patyk do oka, kopie, ciągnie za ogon itp, bo takie jest ich wyobrażenie o łagodności! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ara 07.08.2005 09:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Sierpnia 2005 Czy Wasi mężowie dzielą z Wami Waszą miłość do futrzaków? Mój bardzo lubi nasze zwierzaki, ale irytuje go sierść w całej chałupie. Mam towarzystwo ogolić, czy co? Jagna, mojego męża też straszliwie drzaźnił zapach psiej sierści, i piach ,i kłaczki...Olaboga!!, same z tym problemy. Na to ja kiedyś wzięłam się na sposób i najpoważniej w świecie zaproponowałam : - no to może będziemy mieli chińskiego grzywacza?!! Jest, jak wiesz, łysy i zupełnie niekłopotliwy... Małż wybałuszył na mnie oczy, jakby samego diabła zobaczył. Tymczasowo cel osiągnęłam- od tej pory ani mru-mru na temat psiej sierści Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagna 07.08.2005 09:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Sierpnia 2005 Dzięki Ja mojemu zaproponowałam pudelka - ponoć nie gubi sierści. Powiedział (mąż, nie pudelek), że już zupełnie zgłupiałam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ara 07.08.2005 10:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Sierpnia 2005 Nie bój sie ,powoli,powoli i ich urobimy... A jakby co, to postraszyć łysym grzywaczem chińskim nie zawadzi... Tak sobie myślę, że fajnie byłoby mieć rasowego psiura . ALE przy takim bezmiarze psiej doli, coraz częściej myślę o psie ze schroniska... Na stronach http://acn.waw.pl/psiaki/ zobacz, co dzieje się na przykład w Starachowicach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagna 07.08.2005 21:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Sierpnia 2005 Zaglądam na tę stronę dość często. Gdyby to tylko ode mnie zależało, to już dawno jedna z tych istot miałaby dom Ale tu sprawa wymaga, jak piszesz, urobienia, więc muszę poczekać. Wiem, że po przeprowadzce ma być drugi pies (to stanowisko mojego chłopa - uparciucha), a wtedy zacznę działać.... W tych oczach jest WSZYSTKO... (piszę tu o psich oczach, nie mężowskich ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MarzannaPG 09.08.2005 20:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Sierpnia 2005 Ponawiam pytanie: Co to jest trymer czerwony Trixi (do wyczesywania kota)? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
GośkaJ 09.08.2005 20:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Sierpnia 2005 Ponawiam pytanie: Co to jest trymer czerwony Trixi (do wyczesywania kota)? To taki jakby bardzo gęsty grzebień z króciutkimi "ząbkami". Czerwony Trixi ma "ząbki" gęstsze i krótsze niz niebieski (kolor rączki) i jest doskonały do wyczesywania podszerstka. A generalnie trymery służą do usuwania martwej siersci np z mojej sznaucerki i jest ich wiele, różnych rodzajów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gafinka 29.08.2005 09:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2005 http://img379.imageshack.us/img379/3682/trymer2ry.th.jpg To tak wygląda - bez opakowania bo nigdzie w necie znaleźć nie mogę. I przepraszam za dłuzsza nieobecnosć -bo najpierw nagły wyjazd a potem komp mi siadł, ale już jestem i jakbym była potrzebna to jestem dodyspozycji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MarzannaPG 29.08.2005 13:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2005 Dzięki! Podziękowanie spóźnione, bo mnie admin nie powiadomił o odpowiedzi! A na razie w dwoch okolicznych sklepach zrobili na trymer takie oczy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kaco 29.08.2005 19:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2005 my tez mamy zwierzę ze schroniska...rozpieścilismy go strasznie, ale cóż...nam jest dobrze, a i jemu też, choć pewnie za rok, po przeprowadzce będzie miał jeszcze lepiej..., my też Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gafinka 06.11.2005 00:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Listopada 2005 Specjalnie dla gossi i tych co chcą mieć pewność , że nowy domownik pies nie zje starego domownika kota - warto wziąć tak niezwykłego szczeniaczka, wychowanego przez tak niezwykłego kota:http://www.dogomania.pl/index.php?name=PNphpBB2&file=viewtopic&t=27611&start=0 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gossia 07.11.2005 11:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Listopada 2005 och kochani, u nas jest już komplet od trzech miesięcy. tzn. jest kot, który był z nami już od dawno, od swojego dzieciństwa a od trzech miesięcy jest pies. ze schroniska. i to jak nam sie życie z nimi ułożyło zakrawa na cud! pies jest już starszym panem, ma około 12 lat, jak mówią schroniskowe dane, kotka jest starsza panią - ma około 10 lat i juz się zaakceptowały zupełnie. nikt nikogo nie gania, nie warczy, nie fuczy... jest odealnie, choć wymagało to od nas poczatkowo sporo pracy. dostałam kilka wskazówek jak postępować w takich sytuacjach od koleżanki, która jest zoo-psychologiem i dzięki jej radom naprawdę szybko, bo już po kilku tygodniach udało nam się zwierzaki oswoić ze sobą, choć wcześniej kotka jak widziała psa wkraczającego na naszą działkę uciekała gdzie pieprz rośnie i dłuuuugo nie wracała. pozdrawiam mocno, gossia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 08.11.2005 20:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2005 Gossia napisz koniecznie jak udało się wam dokonać tego CUDU!!!Na wiosnę będziemy mieli sytuację analogiczną.Jest kotka a ma być jeszcze pies.Wszyscy mówili że to co Wam się udało jest niemożliwe i trzeba kupić szczeniaka,żeby się oswoił z kotem,a ja chciałem psa ze schroniska i to jest jedyny argument,który przemawia przeciw takiej opcji,bo dorosły pies pewnie będzie ganiał kota.Pozdrawiam wszystkich! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gossia 09.11.2005 10:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2005 nam też nikt nie wróżył powodzenia w tej kwestii:) uwaga - bdzie bardzo długo! po pierwsze - warto poznać, choćby wstepnie mejlowo, wolontariuszy ze schroniska czy schronisk w Twojej okolicy. ja dosć często gościłam na forum dogomania.pl na tej częsci dotyczącej psów w potrzebie. jest tam kilka fantastycznych osób bardzo zaangażowanych w to co robią i to właśnie te osoby stosunkowo najwięcej wiedzą o tych psach którymi się zajmują. nie pracownicy schronisk! wolonatiusze ci od czasu do czasu wyławiają któregoś ze swoich podopiecznych i zaczynają o nim więcej na forum opowiadać. można zadawać pytania i liczyć na naprawdę szczere odpowiedzi. wolontariusz bardziej zależy na tym aby odpowiedni pies trafił na odpowiedniego właściciela niż aby w ogóle został wzięty przez byle kogo. przynajmniej znacznej większości z nich. można też napisać na priva do któregoś z wolontariuszy i powiedzieć jakie są Twoje oczekiwania - oni wówczas będą baczniej przyglądać się pieskom i szukać takiego, który Tobie najbardziej by pasował. (mówię tu rzecz jasna o cechach osobowościowych psów a nie o wyglądzie - myślę, że w takiej sytuacji to am wtórne znaczenie) to pierwszy etap, ale kto wie czy nie najważniejszy - tzn. wybranie odpowiedniego psa. ja pamiętam, że fakt aby pies nie był agresywny w stosunku do kotów był dla mnie najważniejszy, więc jak już zapadł mi w serce ten jeden bidul, to zanim do niego pojechałam prosiłam wolontariuszkę aby wystawiła 'naszego' psa na kontakt z kotami i go obserwowała. wiem o tym, ze to nie byłoby zgodne z psią naturą przejść całkiem obojętnie obok kota, ale chodziło mi tylko o to aby pies nieł wobec kotów agresywny. chciałam też, żeby nie był agresywny w ogóle... ale to inna sprawa:) przywieźliśmy go do domu (mamy to szczęście, że mamy dom z ogródkiem, ale rzecz jest do przeprowadzenia również w warunkach mieszkaniowo-blokowych) i zaczęliśmy akcję wedle wskazówek koleżanki zoo-psycholożki a) nie zaczynać od tego, ze pokazujemy psu kotka i mówimy popatrz, popatrz kotek i na odwrót... zwierzęta mają swój rozum i węch i czują czyjąś inną obezność. b) psy wchodząc do nowego stada mają na 99% skłonnosć do tego aby zaakceptować wszystkich uczestników stada, bez względu na to czy to pies czy kot. c) cały proces musi przebiegać łagodnie, etapami, a długość poszczególnych etapów zalezy od tego jakie postępu obserwujemy w zachowaniu zwierząt d) pierwszy etap to jakiś czas, kiedy zwierzeta nie widzą siebie nawzajem, aczkolwiek, jak mówiłam na pewno wiedzą o swojej obecności. czują ją. e) każde ze zwierząt początkowo ma teren, pokój, odgrodzony fragment pokoju, który jest tylko ich (osobny dla kotki, osobny dla psa) plus istnieje część wspólna na którą są wpuszczane na zmianę - oswajają się z zapachem ale ciągle jeśli poczują się zagrożone to w każdej chwili mogą się schronić na tym tylko ich terenie. f) z czasem - zaczynamy pokazywać jednemu i drugiemu zwierzęciu drugie zwierzę, ale w taki sposób, że jedno drugiego dogonić, pogonić powąchać nie może. my robiliśmy to przez okno. g) potem zwierzęta mogą się obserwować bez przeszkody w formie szyby czy innego płotka, ale staramy się odwracać ich uwagę od siebie. (my mamy coś takiego, że my jesteśmy dla psa najwazniejsi w tym sensie, ze jak się pojawiamy na horyzoncie ja lub mąż to on gna do nas na pieszczoty zostawiając wszystko inne na boku - myślę, że może psy ze schroniska tak mają jak już znajdą swoich ludzi) h) i potem powoli pozwalamy się na siebie natykac na wspólnym terytorium. tu początkowo trzeba mieć rękę na pulsie w sensie kontrolowania sytuacji. pies jest psem i ma straszną ochotę kota wąchnąć (początkowo:) bo teraz już nie), kot (przynajmniej nasz) wąchany być nie lubi więc rzucał się w ucieczkę, a pies jak to pies jak widzi cokolwiek uciekającego bedzie to gonić. niemniej jednak sytuacja jaka teraz powstała jest taka, że za zbyt intenywną chęć powąchania pies został skarcony fuknieciem i tego nie lubi z pewnością (pewnie bardziej odważny kot by nawet drapnął, ale nasza to tchórz straszny) i juz go nie ciągnie do wąchania. kotka poznała możliwości biegacze psa i już przed nim po prostu nie ucieka - wie, ze jak się będzie ruszała powoli lub wcale to nie wzbudzi zainteresowania. poza tym wie, że pies za szybko za nią nie poleci - już go rozeznała w tej mierze - jak mówiłam nasz pies nie jest pierwszej młodości. i jeszcze jedno, jeżeli pies za gwałtowanie naszym zdaniem startował do kotki to pierwszych kilka razy w odruchu lekko krzynkęliśmy aby go powstrzymać, ale tym samym powodowaliśmy jeszcze większe przestrasznie sytuacją kotki niźli psa. trzeba więc jego uwagę odwracac innymi sposobami - gwizdnięciem, przywołaniem do siebie, ale takim normalnym głosem, smakołykiem. zwierzęta sa mądre i potrafią sobie ustalić relacje między sobą. najważniejsze chyba to mieć psa, który nie jest kocim 'mordercą' a wówaczas nawet przeciętnie odważny kot (a nasz jest tchórzem i histeryczką jak mówiłam) ustawi sobie psa tak jak będzie chcial. w ostatnią sobotę pies polożył się przy moich nogach i nadstawił na łaszenia, a kotka, która również nie pogardzi pogłaskaniem podeszła do nas na ogległość 50 cm, tak, ze mogłam je głaskać jednocześnie. z pewnością nie kochają się te nasze zwierzęta, ale tolerują i nie zrobią sobie nic złego - to pewne! pies jest z nami od trzech miesięcy - wiec ja uważam to za bardzo szybki postęp w stosunku do tego co było na początku. i jeszcze chciałam napisać, że ponieważ my oboje z mężem pracujemy i nie ma nas niemal całymi dniami - to zaraz po tym jak wzięliśmy psa (sobota) wzięliśmy 5 dni urlopu aby móc w pełni kontrolować sytuację. co nie znaczy, ze siedzieliśmy ze zwierzakami non-stop. raczej dawaliśmy im sporo czasu na oswojenie się z stytuacją a sami znajmowlaiśmy się swoimi sprawami - ogród, remont, itp. przepraszam, że tak długo to wszystko - ale nie chciałam pominąć żadnego szczegółu. trzymam kciuki z całych sił za powodzenie całej akcji pozdrawiam, gosia ps. jeszcze opowiem Wam anegdotkę. kilka dni temu robiłam coś w ogródku, przy mnie leżał pies. w pewnym momencie na naszą działkę przyszwędał się kot sąsiadów. widziałam go, ale nie reagowałam. obserwowałam psa. i pies w pewnym momencie zobaczył kota, nie ruszył się, spojrzał na mnie - tak pytająco. więc ja mu mówię, że nie wiem co z tym zrobić, ale w sumie to nie jest nasz kot. takim normalnym głosem. na co pies z westchnieniem podniósł się i podtruchtał do kota celem obwąchania jedynie... kot rzecz jasna zwiał. do naszej kotki by się ruszył Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 09.11.2005 10:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2005 Dzięki za te słowa otuchy, trochę nas podbudowałaś.Zastanawiamy się właśnie jakie będą relacje psa i kota z naszą papugą ,która właśnie coś pokrzykuje za moimi plecami.Wczoraj doszło do bliskiego spotkania z małym pieskiem rasy york.Jeny to nasze ptaszysko to dopiero tchórz.Już na sam widok intruza zaczęła prychac.Ale co tu się dziwić stworzeniu które się boi nawet własnego cienia,małej muszki owocówki,a o małym pajączku nie wspomnę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 09.11.2005 11:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2005 Dzięki za te słowa otuchy, trochę nas podbudowałaś.Zastanawiamy się właśnie jakie będą relacje psa i kota z naszą papugą ,która właśnie coś pokrzykuje za moimi plecami.Wczoraj doszło do bliskiego spotkania z małym pieskiem rasy york.Jeny to nasze ptaszysko to dopiero tchórz.Już na sam widok intruza zaczęła prychac.Ale co tu się dziwić stworzeniu które się boi nawet własnego cienia,małej muszki owocówki,a o małym pajączku nie wspomnę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kadra 21.11.2005 14:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2005 Witamprześledziłam wątek od początku, bo jabym czytała o sobie - jak ja już będę miała dobrze i zamieszkam w swoim domku - koniecznie zaadoptuje jakąś potrzebującą duszyczkę ze schroniska. Tak się stało - wbrew opinii dookoła-publicznej, że takie właśnie duszyczki mają skrzywioną psychikę i że może to wyjść przy jakiejś okazji, niechcący. Tak się też stało - pies odreagowął na dziecku (szczęśliwie obyło się bez nieszczęścia), ale psina straciła moje zaufanie i uczucie. I koniec - nie ma mowy, zeby ktoś mnie namówił jeszcze raz. Zobaczyłam, przemyślałam i wszystkim chętnym też to polecam - bez emocji - pamiętajcie wpuszczacie do domu skrzywione zwierzę (nawet nie wiecie jak i w którą stronę)... pozdro K Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.