Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak wam się mieszka w nowym domu


Szadam

Recommended Posts

No właśnie, jak się Wam mieszka w nowym domu? My już od stycznia 2004r żyjemy w coraz bardziej wykończonym nowym, wymarzonym domu. I jest wspaniale. Otacza nas coraz bardziej ułozony ogród.

O bloku już nikt nie pamięta, a wyjazd na osiedle wprawia nas w nastrój pewnego zdziwienia, że wszystko tam jest takie obce ( a przecież 15 lat tam przeżywaliśmy chwile od pełni szczęścia - taaakie mieszkanie i to własne, do kompletnego zniecierpliwienia i obrzydzenia - na etapie budowy ).

Ten nowy stan w pewnym sensie wszystkich nas zaskoczył. Nowa przestrzeń, możliwość realizacji własnych upodobań i zainteresowań bez przeszkadzania innym rozładował konflikty obecne w poprzednim życiu.

Jak jest z Wami. Wielu z nas przeżywało różne chwile z planowania i realizacji budowy. Myślą że część już mieszka i zagląda czasmi na to forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 42
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

My w domku mieszkamy od grudnia 2004 czyli za kilka dni minie 8 miesięcy i jest tak jak myśleliśmy , czyli wspaniale .

Cisza , spokój , przestrzeń , zimą kominek rozpalany codziennie , od wiosny ogródek , taras na którym jemy śniadanka w dni wolne a wieczorami przesiadujemy z winkiem przy świecach . Żywy kontakt z przyrodą - mnóstwo ptaków , zające , wiewiórki , sąsiedzi widzieli sarenki no i niestety dużo robactwa jak mrówki , żuczki , komarnice , komary , pająki , muchy i muszki , ćmy , itp .

Już się do nich przyzwyczailiśmy , w końcu to my jesteśmy na ich terenie .

Jest też troszkę :wink: więcej do sprzątania , ale póki co to jedyny , zresztą malutki minusik .

Tak się składa , że pracuję naprzeciw dawnego miejsca zamieszkania i wydaje mi się to dziwne , ale w ogóle się z nim nie utożsamiam , jest mi kompletnie obce , a spędziliśmy tam prawie 16 lat .

Ale jak mówią - do dobrego się człowiek szybko przywyczaja .

 

Pzdrowienia - Maxtorka :)

 

 

Niech Wam się też tak dobrze mieszka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, dla mnie najbardziej zaskakująca była reakcja odcięcia się od przeszłości. Praktycznie tak jakby tamte lata były bardzo odległe.

 

Co do robaczków.... tez je mamy.

Jeżeli chodzi o sprzątanie to jest tego więcej, ale brudzi się inaczej :wink:

 

Kolacyjki na tarasie są super. Polecam na tarasie śniadanka z samego ranka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, dla mnie najbardziej zaskakująca była reakcja odcięcia się od przeszłości. Praktycznie tak jakby tamte lata były bardzo odległe.

 

Co do robaczków.... tez je mamy.

Jeżeli chodzi o sprzątanie to jest tego więcej, ale brudzi się inaczej :wink:

 

Kolacyjki na tarasie są super. Polecam na tarasie śniadanka z samego ranka :D

 

Mam wrażenie jakbym w domku mieszkała od zawsze . Na blok patrzę bez sentymentu , nie mam nawet ochoty wejść na klatkę schodową żeby zobaczyć , czy coś się zmieniło .

 

Taaaaa , w domku brudzi się zupełnie inaczej :wink:

 

A śniadanka na tarasie są oczywiście super , podobnie jak obiadki , popołudniowe kawki , czytanie prasy i wiele innych fajnych czynności .

 

Jest jeszcze grill no i ognisko :)

 

Z przeprowadzki jest też zadowolony nasz syn , ma duży pokój i zawsze może przenocować kilka osób , gdy trochę zabałaganią i ucieknie im ostatni bus .

 

Nie narzeka też nasz psiak , za płotem mamy las , więc spacery ma praktycznie " na żądanie " a my dzięki temu też częściej się aktywizujemy .

 

Więcej "grzechów " nie pamiętam :wink:

 

Pozdrowienia - Maxtorka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My mieszkamy od lipca 2004. Wszystko ładnie, pieknie, jak u przedmówców, ale jest też "ciemna strona mocy". Poza urokami własny dom to też masa kłopotów, bo nie ma administracji, do której można zadzwonić w razie usterek. A to szambiara nie dojedzie, bo śnieg, a to nie dojedzie, bo błoto (w związku z czym - zakaz używania wody w domu), a to poczta przez dwa tygodnie nie dochodzi, bo listonosz nie może dojechać z powodów j.w., a to zatkała się rura odpływowa do szamba i wybija w garażu, a to pękają ściany, a to inwazja mrówek lub dla odmiany ogromnych pająków, a to śmierdzi z niewiadomych przyczyn z syfonów w łazience, a to nie ma prądu i resetują się wszystkie programowalne urządzenia, a to suche placki na trawniku... Ale i tak lepsze to niż najlepsze mieszkanie w bloku :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tam nie narzekam, szambiara dojeżdża, śnieg raz spadł taki, że zabroniłem żonie jechać do pracy (potem mi dziękowała, że byłęm taki uparty) i siedzieliśmy sobie przy kominu, poczta nawaliła wtedy fakt, ale nie dlatego że nie było jak dojechać, tylko dlatego że listonoszowi nie chciało się sprawdzić, że jest droga przejezdna, zresztą wszysko leżało na poczcie i sobie poszedłem i wziąłem, szambo nie wybija, ściany pękają, ale u mojego kolegi w nowym "apartamentowcu' tak samo - wiec chyba nie pękają te z wielkiej płyty. Inwazja mrówek jest pod płotem - nie wchodzimy sobie w drogę - one do domu, a ja pod płot. Pająki są ogromniaste - bo jedzą dużo much. Raz na jakiś czas coś śmierdzi, bo to wioszka, a na wioszce śmierdzi. W łazienkach śmierdzi inaczej niż w bloku, bo woda niechlorowana i lepiej się w niej lęgną bakterie. Prąd jest, czasem tylko resetuje się zegarek w piekarniku. Placków na trawniku nie mam.

Więc generalnie podobnie, ale ja się tam tym nie przejmuję.

Mi jest tu bardzo bardzo dobrze. Np. dziś nie wychodzę na dwór, bo tam wieje jak z suszarki - takim gorącym powietrzem. Siedzę sobie w swojej norze (w gabinecie) w 24 stopniach bez klimy i nawet w długich spodniach, o!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tam nie narzekam, szambiara dojeżdża

nie wszyscy mają to szczęście

śnieg raz spadł taki, że zabroniłem żonie jechać do pracy (potem mi dziękowała, że byłęm taki uparty) i siedzieliśmy sobie przy kominu,

No to super, bo my musieliśmy brnąć do pracki codziennie pokolanka w sniegu, a jak skończyły się zapasy spożywcze i trzeba było jechać na zakupy, to odśnieżaliśmy pół kilometra drogi sami (w tym ja w 2 m-cu ciąży)

poczta nawaliła wtedy fakt, ale nie dlatego że nie było jak dojechać, tylko dlatego że listonoszowi nie chciało się sprawdzić, że jest droga przejezdna,

U nas przez pierwszy tydzień był śnieg, a przez drugi błoto, ale listonoszowi też się nie chciało postarać.

zresztą wszysko leżało na poczcie i sobie poszedłem i wziąłem

no to super, bo pracujesz w domciu, to sobie możesz wyskoczyć na pocztę. U mnie poczta pracuje w godz. 8-15 pon. - pt. więc nie mam szans sobie pójść i wziąć

szambo nie wybija,

u nas raz wybiło, ale to z winy naszego "hydraulika" który źle wykonał odprowadzenie i teraz mamy tego skutki

ściany pękają, ale u mojego kolegi w nowym "apartamentowcu' tak samo - wiec chyba nie pękają te z wielkiej płyty.

Ale w apartamentowcu dzwonisz do spółdzielni i przychodzą panowie, któzy te peknięcia łatają.

Inwazja mrówek jest pod płotem - nie wchodzimy sobie w drogę - one do domu, a ja pod płot.

To fajnie, nasze mrówki nie są na tyle uprzejme, bo mamy inwazję w domu :(

Pająki są ogromniaste - bo jedzą dużo much.

j.w. - są w domu, nie wiem, co jedzą, może mrówki, bo much akurat nie mam.

Raz na jakiś czas coś śmierdzi, bo to wioszka, a na wioszce śmierdzi. W łazienkach śmierdzi inaczej niż w bloku, bo woda niechlorowana i lepiej się w niej lęgną bakterie.

To nie smierdzi zdrowa woda, tylko szambo, bo żle mamy wykonaną przez naszego "hydraulika" instalację w jednej łazience (w drugiej nie śmierdzi)

Prąd jest, czasem tylko resetuje się zegarek w piekarniku.

A u nas resetuje sie większość, na tych najważniejszych urządzeniach jest UPS. Ale nawet ustawianie zegarka w piekarniku średnio raz w miesiącu (bo z taką częstotliwością wyłączają nam prąd) też może być denerwujące.

Placków na trawniku nie mam.

A ja owszem, a ja tak i to chyba z winy mrówek (są też w ogrodzie)

Więc generalnie podobnie

PODOBNIE???

Mi jest tu bardzo bardzo dobrze. Np. dziś nie wychodzę na dwór, bo tam wieje jak z suszarki - takim gorącym powietrzem. Siedzę sobie w swojej norze (w gabinecie) w 24 stopniach bez klimy i nawet w długich spodniach, o!

Mimo wszystko, nam też jest dobrze w domku. W tej chwili mamy jakieś 22st. też bez klimy i już marzę o tym, żeby już się tam znaleźć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nam też jest bardzo bardzo dobrze. Śnieg po kolana owszem zdarzył nam się, odśnieżanie porządne też, niedojechanie do pracy, a jakże, spacerki po półtora kilometra przez śnieżysko również, ale to było całkiem zabawne, tak robili też sąsiedzi, można było się zapoznać, pogadać. W końcu to był problem "globalny" ;) I trwał nie za długo, więc uznałam to za atrakcję agroturystyczną :) A tak poza tym to jest fantastyccznie: dziecko cały dzień na świeżym powietrzu, pluska się w wodzie, gdy upał, w kałużach, gdy deszcz popada, w śniegu, gdy jest śnieg, w błocie, gdy stopnieje :evil: I jest szczęśliwe niesamowicie. Małe półtoraroczne berbecisko i wieś to udane połączenie. Psiak też jest w raju, dookoła teran w miarę niezabudowany jeszcze, czyli pola, łąki, niedaleko las. Cichutko, spokojnie. Fajnie jest.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tam nie narzekam, szambiara dojeżdża

nie wszyscy mają to szczęście

A ja widuję szambirę jedynie u sąsiada - bo mam przydomową oczyszczalnię.

śnieg raz spadł taki, że zabroniłem żonie jechać do pracy (potem mi dziękowała, że byłęm taki uparty) i siedzieliśmy sobie przy kominu,

No to super, bo my musieliśmy brnąć do pracki codziennie pokolanka w sniegu, a jak skończyły się zapasy spożywcze i trzeba było jechać na zakupy, to odśnieżaliśmy pół kilometra drogi sami (w tym ja w 2 m-cu ciąży)

Oboje z żoną dojeżdzamy do pracy. Samochodem. Tylko jeden raz było mocno zasypane - ale zawsze dotarliśmy. Owszem połamałem szuflę - ale dlatego że "miękka" była. Naprawdę - nie traktowałem śniegu jako jakiś problem.

poczta nawaliła wtedy fakt, ale nie dlatego że nie było jak dojechać, tylko dlatego że listonoszowi nie chciało się sprawdzić, że jest droga przejezdna,

U nas przez pierwszy tydzień był śnieg, a przez drugi błoto, ale listonoszowi też się nie chciało postarać.

Jakoś nie czułem braku korespondencji - co miało dotrzeć - dotarło.

zresztą wszysko leżało na poczcie i sobie poszedłem i wziąłem

no to super, bo pracujesz w domciu, to sobie możesz wyskoczyć na pocztę. U mnie poczta pracuje w godz. 8-15 pon. - pt. więc nie mam szans sobie pójść i wziąć

Poczta czytnna do 19:00 w dni robocze. W soboty do 13:00. Nie ma problemu.

szambo nie wybija,

u nas raz wybiło, ale to z winy naszego "hydraulika" który źle wykonał odprowadzenie i teraz mamy tego skutki

Problem szamba - patrz wyżej. Bałem się że może zamarznie odpływ kanalizy bo generalnie bardzo płytko jest - ale 0 problemów.

ściany pękają, ale u mojego kolegi w nowym "apartamentowcu' tak samo - wiec chyba nie pękają te z wielkiej płyty.

Ale w apartamentowcu dzwonisz do spółdzielni i przychodzą panowie, któzy te peknięcia łatają.

Co miało popękać - pękło w ciągu pierwszych 4 miesięcy od otynkowania. Od roku żadnych nowych rys.

Inwazja mrówek jest pod płotem - nie wchodzimy sobie w drogę - one do domu, a ja pod płot.

To fajnie, nasze mrówki nie są na tyle uprzejme, bo mamy inwazję w domu :(

Jak właziły do domu - to wytrułem. Po jednym posypaniu naokoło domu w strategicznych miejscach problem znikł.

Pająki są ogromniaste - bo jedzą dużo much.

j.w. - są w domu, nie wiem, co jedzą, może mrówki, bo much akurat nie mam.

Pająki lubię. Nie tępię. Niestety mało ich mam i jakieś takie małe. (Chyba koty je załatwiają).

Raz na jakiś czas coś śmierdzi, bo to wioszka, a na wioszce śmierdzi. W łazienkach śmierdzi inaczej niż w bloku, bo woda niechlorowana i lepiej się w niej lęgną bakterie.

To nie smierdzi zdrowa woda, tylko szambo, bo żle mamy wykonaną przez naszego "hydraulika" instalację w jednej łazience (w drugiej nie śmierdzi)

Podobnie do miecza

Prąd jest, czasem tylko resetuje się zegarek w piekarniku.

A u nas resetuje sie większość, na tych najważniejszych urządzeniach jest UPS. Ale nawet ustawianie zegarka w piekarniku średnio raz w miesiącu (bo z taką częstotliwością wyłączają nam prąd) też może być denerwujące.

U mnie - radio, mikrofalówka i piekarnik. Nic innego się nie resetuje.

Placków na trawniku nie mam.

A ja owszem, a ja tak i to chyba z winy mrówek (są też w ogrodzie)

A mi trawka powoli zaczyna wygrywać z chwastnicą. Ogródek coraz ładniejszy. Coraz więcej roślinek. A myśleliśmy że na tym piachu to nic nie wyrośnie - a tu taka niespodzianka.

Więc generalnie podobnie

PODOBNIE???

A nie podobnie? ;-)

Mi jest tu bardzo bardzo dobrze. Np. dziś nie wychodzę na dwór, bo tam wieje jak z suszarki - takim gorącym powietrzem. Siedzę sobie w swojej norze (w gabinecie) w 24 stopniach bez klimy i nawet w długich spodniach, o!

Mimo wszystko, nam też jest dobrze w domku. W tej chwili mamy jakieś 22st. też bez klimy i już marzę o tym, żeby już się tam znaleźć :)

 

Też mam ok. 24 C. I też mi bardzo ale to bardzo (aż nieprzyzwoicie) dobrze (tylko cicho sza ... żeby się nikt nie dowiedział ;-) )

 

A najśmieszniejsze to Magdzia i mieczotronix - że podobnie jak Wy ja też jestem spod W-wy. I dlatego najbardziej w nowym domu nie podoba mi się dojazd - bywa że godzina w jedną stronę. Jak odwiedzam rodzinę poza W-wą (Gdańsk, mazury) - to nie mogę wyjść z podziwu że do pracy można jechać 15 minut jak jest korek (tz. to co oni korkiem nazywają - jak bym o czymś takim w swoich okolicach powiedział że to "korek" to po prostu śmiech na sali).

 

Muszę kończyć - jadę do domu. Jeszcze po drodzę wstąpię by kupić jakiś węzyk i kilka końcówek do podlewania. Powoli, powoli powstaje system zraszający ...

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę tu wypowiedzi na ntemat i analizę wypowiedzi na temat :lol:

 

Piszecie o poczcie- fakt problem wydaje się nie do pokonania przynajmniej tak normalnie pod wskazany adres - mimo nadanej nazwy trudno nazwać to coś ulicą. Całe szczęście że listonosze wpali na pomysł i poczte dostają do pracy.

 

Jedynym minusem mojego nowego domu to brak internetu. TPSA się na nas wypieła, a radiowe próby nie przyniosły efektów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedynym minusem mojego nowego domu to brak internetu. TPSA się na nas wypieła, a radiowe próby nie przyniosły efektów.

O, zapomniałam o mediach. Jedyne radio jakie odbieramy to RMF FM i oczywiście R. Maryja. Telewizja naziemna praktycznie nie działa, korzystamy z satelity. TPSA odmówiła nam podłączenia ze względu "na brak możliwości technicznych". Nie mamy więc ani internetu ani w ogóle telefonu stacjonarnego. Komórki łapią sygnał, ale żeby porozmawiać, trzeba wyjść z nimi na zewnątrz (co jest zwłaszcza fajne zimą, kiedy ktoś dzwoni, a my musimy się szybko ubrać w kurtkę i zimowe buty). Ale i tak kocham nasz domek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
Te dwie stacje to się bez anteny złapie ;) A Radio Ma(khm - przepraszam)ryja to nawet piloci niemieccy w swoich maszynach odbierają i to bynajmniej ni ew naszej przestrzeni powietrznej ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magdzia - a gdzie ty pod tą W-wą jesteś że Ci komórka tylko na dworze działa?

 

A w to że z zewnętrzną anteną radiową łapiesz tylko 2 stacje - to nie uwierzę ;-)

Przecież nie piszę tego wszystkiego, żeby was oszołomić :lol: Naprawdę tak jest!! Ja mieszkam jakieś 50km. od stolycy w kierunku Skierniewic. A wiem, że u koleżanki mieszkającej w Brwinowie (to już stosunkowo blisko do W-wy) jest ten sam problem z komórkami. Z radiem też nie kłamię. Nie wiem, może to kwestia techniczno - sprzętowa (chociaż sprzęt mamy nowy i raczej dobry), bo domowe radio nie łapie sygnału, ale samochodowe już tak i w samochodowym nie ma problemu ze stacjami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My w domku mieszkamy od grudnia 2004 czyli za kilka dni minie 8 miesięcy i jest tak jak myśleliśmy , czyli wspaniale .

Cisza , spokój , przestrzeń , zimą kominek rozpalany codziennie , od wiosny ogródek , taras na którym jemy śniadanka w dni wolne a wieczorami przesiadujemy z winkiem przy świecach . Żywy kontakt z przyrodą - mnóstwo ptaków , zające , wiewiórki , sąsiedzi widzieli sarenki no i niestety dużo robactwa jak mrówki , żuczki , komarnice , komary , pająki , muchy i muszki , ćmy , itp .

Już się do nich przyzwyczailiśmy , w końcu to my jesteśmy na ich terenie .

Jest też troszkę :wink: więcej do sprzątania , ale póki co to jedyny , zresztą malutki minusik .

Tak się składa , że pracuję naprzeciw dawnego miejsca zamieszkania i wydaje mi się to dziwne , ale w ogóle się z nim nie utożsamiam , jest mi kompletnie obce , a spędziliśmy tam prawie 16 lat .

Ale jak mówią - do dobrego się człowiek szybko przywyczaja .

 

Pzdrowienia - Maxtorka :)

 

 

Niech Wam się też tak dobrze mieszka :)

 

i my od grudnia w nowym domku i identyczne odczucia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież nie piszę tego wszystkiego, żeby was oszołomić :lol: Naprawdę tak jest!! Ja mieszkam jakieś 50km. od stolycy w kierunku Skierniewic. A wiem, że u koleżanki mieszkającej w Brwinowie (to już stosunkowo blisko do W-wy) jest ten sam problem z komórkami. Z radiem też nie kłamię. Nie wiem, może to kwestia techniczno - sprzętowa (chociaż sprzęt mamy nowy i raczej dobry), bo domowe radio nie łapie sygnału, ale samochodowe już tak i w samochodowym nie ma problemu ze stacjami.

Magdzi, ja mieszkam 13 km od centrum Krakowa i też mam kłopot z sygnałem radiowym - owszem rmf i radiozet chodzą bez problemu, ale inne - np. lokalne BlueFM czy Eska - już zanikają. Z komórką nie mam problemu, bo nadajnik widzę (choć w oddali) z okna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a my mieszkamy od grudnia 2004 i wciąż nie mozemy się nacieszyć!Wprawdzie to już nasz drugi dom, ale poprzedni był kupiony , a ten budowany.Najgorzej nam zagospodarować i urządzić teren wokól domu /działka ma 20 arów/ .Robimy to kawałkami . w tym sezonie 6 arów trawnika, 2 grządki i tyle.Trawnik zarosła chwastnica jednostronna i koniczyna i na okrągła trwa walka z tym paskudztwem.jutro wyjeżdżamy na urlop i już nam żal że nie będzie nas w naszym domki...

Ale najbardziej żal opuszczać domek , gdy na dłuuuugie godziny jedziemy do pracy a tu rano najpiękniej -na tarasie , i w ogródku -świeżo, rześko , wiejsko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...