Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

mam pytania odnosnie wylewek :

1. czy tasme dylatacyjna dawaliście na całej grubości wylewki czyli czy oddzielaliście styropian od ścian czy tylko grubosc jastrychu?

2. czy robiliście dylatację w miejscach gdzie drewno schodzi się z kaflami?

bedę wdzięczny za wszystkie rady.

 

1- ciekawe pytanie. U mnie było widać wystającą tąsmę nad wylaną posadzką ale nie mam zielonego pojęcia jak głęboko to sięga.

2- " coś" powinno być miedzy łączeniem kafli i drewna ( nie wiem jak to wygląda przy łączeniu z panelami ). U znajomych firma która robiła podłogi drewniane, dała bardzo cienki korek. Korek został pomalowany wraz z drewnem lakierem. Użytkują już kilka lat i wszystko dobrze wygląda.

Pewnie są też inne metody ale napisałam tylko to co widziałam u kogoś i było to rozwiązane estetyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 40,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Ivonesca

    1708

  • Frankai

    1578

  • Wojty

    1469

  • BK

    1459

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

mam pytania odnosnie wylewek :

1. czy tasme dylatacyjna dawaliście na całej grubości wylewki czyli czy oddzielaliście styropian od ścian czy tylko grubosc jastrychu?

2. czy robiliście dylatację w miejscach gdzie drewno schodzi się z kaflami?

bedę wdzięczny za wszystkie rady.

Ad.1 Na grubość wylewki. Taśma dylatacyjna ma rozdzielać pola wylewki i stanowić dystans wobec ścian. Styropian nie musi być dylatowany. U mnie taśma była przypinana do styropianu "na stojąco". Taśma jest szersza niż wylewka i wystaje ponad nią. Potem się obcina.

Ad.2 U mnie jest to korek. Można dawać listwy, ale moim zdaniem wygląda to ohydnie. Korek po zalakierowaniu wygląda OK i spełnia swoją funkcję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam pytania odnosnie wylewek :

1. czy tasme dylatacyjna dawaliście na całej grubości wylewki czyli czy oddzielaliście styropian od ścian czy tylko grubosc jastrychu?

2. czy robiliście dylatację w miejscach gdzie drewno schodzi się z kaflami?

bedę wdzięczny za wszystkie rady.

dzieki za nadesłane odpowiedzi

Ad.2 chodzi mi o to, czy wylewkarze robili Wam dylatację w tym miejscu czy też tylko dawaliście korek na styku drewno - kafle, bez żadnej dylatacji pod spodem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drodzy Koledzy:)i Koleżanki również:)

Niewiedziałam gdzie umiścic tego "posta" ,a ponieważ jestem z Wrocławia,postanowiłam zrobic to tu:)

Chciałabym doradzic się Was

 

Witaj Weroniko!

Będziemy prawie sąsiadkami, bo ja już mieszkam i to niedaleko Twojej docelowej wsi.

I wybudowaliśmy dom podobny do Waszego, tylko trochę mniejszy (Z7), też ze Studia Z500.

Ale nie dlatego się odezwałam.

Przeczytałam Twój post i wszystkie udzielone na niego odpowiedzi.

Niestety, większość z nich - pesymistyczne.

I tylko dlatego zabieram tutaj głos, bo napisałaś, że jeśli nie zmieścisz się w określonym terminie, będziesz zmuszona sprzedać działkę i kupić mieszkanie.

Ja już teraz, kiedy mieszkam na wsi - nigdy nie zrobiłabym tego błędu i nie wróciłabym do miasta.

Obcowanie z naturą i uroki wiejskiego życia pochłonęły mnie całkowicie i nie zamieniłabym już tego na żaden miejski apartament.

A my, tzn. ja z moim mężem, jesteśmy najlepszym przykładem, że można zamieszkać szybko i tanio.

Nie będę się tu rozpisywać, jak to się odbywało, wspomnę tylko, że budowaliśmy też systemem półgospodarczym, a zaczęliśmy dokładnie 1 grudnia ubiegłego roku.

W międzyczasie mieliśmy półtoramiesięczną przerwę (wiadomo, jaka była zima).

Mój mąż zamieszkał już w kwietniu, ja sprowadziłam się na stałe w drugiej połowie czerwca.

I jest super!!!

Jeśli jesteś zainteresowana, zapraszam do poczytania mojego dziennika - wszystko tam po kolei opisuję.

A jeszcze lepiej byłoby przyjechać do nas na miejsce i obejrzeć nasze postępy w rzeczywistości (każdy kto ogląda zdjęcia, a potem spojrzy na żywo stwierdza, że żadne zdjęcie nie oddaje rzeczywistości).

Więc jeśli tylko masz chęć, zapraszamy serdecznie do nas na oględziny i szczegółową rozmowę.

Bo dodam, że wybudowaliśmy się naprawdę niewielkim kosztem.

Pozdrawiam serdecznie.

Iwona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iwona i Mariusz,

nie wydaje mi się, że odpowiedzi dla Weroniki były pesymistyczne - były realne do rzeczywistości.

to, ze Wy wprowdziliscie sie w SSZ nie znaczy, ze jest to standardem a wykańczanie chaty przez kolejne 5lat jest najprzyjemniajsza kwestią budowania.

ja z własnego doświadczenia nie popełniędrugi raz blędu przeprowadzki w niewykończony dom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, większość z nich - pesymistyczne.

Realistyczne, a nie pesymistyczne. Każdy z nas tutaj jest bliski lub już mieszka. Więc wie czym jest własny dom. Nie jesteśmy tu po to, żeby się straszyć, ale żeby pomagać. Nie znaczy to jednak, że na siłę kogoś będziemy zachęcać. Wam się udało. To jeden przypadek na setki tysięcy budujących się domów. Czy wszystkie budowy w Twoim regionie są wykończone? U mnie nie. Znam takie, co już się prawie rozpadają. Są też takie, co w trakcie zmieniły właściciela.

 

Jeżeli jednak Weronika chciałaby usłyszeć pesymistyczne argumenty przeciw takiemu scenariuszowi, to mogę zaraz je podać ;-) Pierwszy z brzegu - nota bene całkiem fajny - nowy członek rodziny może zburzyć domowy budżet, nawet jeżeli nie sprawia żadnych kłopotów. Brak co miesiąc 1000zł, kiedy już się zacisnęło pasa, to jednak katastrofa finansowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iwona i Mariusz,

nie wydaje mi się, że odpowiedzi dla Weroniki były pesymistyczne - były realne do rzeczywistości.

to, ze Wy wprowdziliscie sie w SSZ nie znaczy, ze jest to standardem a wykańczanie chaty przez kolejne 5lat jest najprzyjemniajsza kwestią budowania.

ja z własnego doświadczenia nie popełniędrugi raz blędu przeprowadzki w niewykończony dom.

 

Jeśli nawet wypowiedzi nie były pesymistyczne, jak uważasz, to jednak z pewnością nie były realne w każdym przypadku.

Prostując Twoją wypowiedź informuję, że nie wprowadziliśmy się do domku, który był w stanie surowym i jednocześnie, przyznaję - ja też nie uważam tego za standard.

Zamieszkałam w domu z pełną cywilizacją, w którym była ciepła woda, czynna wanna i kibelki, telewizja satelitarna i nawet internet.

Wystarczy poczytać dziennik, żeby mieć pełne informacje na ten temat.

Mieliśmy już wtedy także w pełni wyposażoną kuchnię i łazienkę, a także zrobioną zewnętrzną elewację.

Jeśli nawet w tej chwili mieszkam w niepomalowanych pomieszczeniach (częściowo) nie mam jeszcze na podłogach położonych paneli, to i tak uważam, że żyjemy już całkiem normalnie i w ogóle nie odczuwa się na co dzień tych braków.

Nie uważam, aby wykańczanie chaty przez 5 lat było fascynującym zajęciem.

Chcę mieć domek wykończony jak najszybciej, mieszkać i cieszyć się nim, a nie ciągle dłubać przy jakichś robótkach.

Nie mam na to czasu. :)

Gdybym miała powtórzyć przeprowadzkę - zrobiłabym ją dokładnie w tym samym czasie, co zrobiłam.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Realistyczne, a nie pesymistyczne. Każdy z nas tutaj jest bliski lub już mieszka. Więc wie czym jest własny dom. Nie jesteśmy tu po to, żeby się straszyć, ale żeby pomagać. Nie znaczy to jednak, że na siłę kogoś będziemy zachęcać. Wam się udało. To jeden przypadek na setki tysięcy budujących się domów. Czy wszystkie budowy w Twoim regionie są wykończone? U mnie nie. Znam takie, co już się prawie rozpadają. Są też takie, co w trakcie zmieniły właściciela.

 

Jeżeli jednak Weronika chciałaby usłyszeć pesymistyczne argumenty przeciw takiemu scenariuszowi, to mogę zaraz je podać ;-) Pierwszy z brzegu - nota bene całkiem fajny - nowy członek rodziny może zburzyć domowy budżet, nawet jeżeli nie sprawia żadnych kłopotów. Brak co miesiąc 1000zł, kiedy już się zacisnęło pasa, to jednak katastrofa finansowa.

 

Ja jednak optymistycznie podejdę do tematu.

Chcieć, to móc - jak mawiali wielcy tego świata.

Nie było moim celem zachęcanie Weroniki na siłę.

Bardziej pokazanie, że jest to możliwe, a takie właśnie pytanie zadała.

Ktoś - nie pamiętam już kto - napisał Jej, że jest to awykonalne, a przecież to nieprawda, bo skąd można mieć takie informacje, że realizacja tej budowy do końca 2011 r. jest niemożliwa?

Ja uważam, że jak najbardziej jest możliwa.

I zapewniam Cię, że nie jesteśmy przypadkiem jednym na setki budujących się domów. To wiem na pewno, właśnie chociażby z własnego otoczenia.

A Twój ostatni argument odnośnie nowego członka rodziny, przyznaję rację - może zjawić się niespodziewanie zmieniając domowy budżet, ale to chyba bardziej kwestia możliwości finansowych Weroniki dziś i w przyszłości, bardziej dotyczy comiesięcznych dochodów, niż kwestii zamieszkania w określonym czasie, zwłaszcza wtedy, kiedy budowę wspiera się zaciągniętym kredytem.

Na szczęście piszę to wszystko z własnego doświadczenia, a nie z teorii, więc pozwolę sobie mieć własne zdanie na ten temat.

Pozdrawiam budujących dolnoślązaków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niedaleko mojej obecnej chaty powstał dom w miesiąc wraz z ogrodzeniem, podjazdem, chodnikami i trawnikiem- na wylane fundamenty przywieziono kompletny dom w częściach, złożony w dwa dni przez 4 -osobową ekipę. Dom z pelnym wykończeniem poza kuchnią.

więc jak widać można nawet szybciej niż Iwona i Mariusz - kwestia funduszy i sposobu realizacji budowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niedaleko mojej obecnej chaty powstał dom w miesiąc wraz z ogrodzeniem, podjazdem, chodnikami i trawnikiem- na wylane fundamenty przywieziono kompletny dom w częściach, złożony w dwa dni przez 4 -osobową ekipę. Dom z pelnym wykończeniem poza kuchnią.

więc jak widać można nawet szybciej niż Iwona i Mariusz - kwestia funduszy i sposobu realizacji budowy.

wbrew pozorom może to nie być o wiele droższe od zwykłej budowy. A nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, ze taka budowa jest tańsza (pamiętać trzeba o reduckji czasu budowy i kosztów z tym związanych jak: prąd budowlany, dojazdy na działkę, opłaty za mieszkanie, etc...)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witajcie,

mam pytanie odnoście bram garażowych i drzwi (zewnętrzne główne i zewnętrzne do kotłowni). Jeśli chodzi o bramy, to wiem, że dobre oferty Hormann można dostać w Irdze. Czy polecicie jakąś firmę, jeśli chodzi o Normstahl? Czy kupowaliście bramę i drzwi w jednej firmie, bo wychodziło taniej niż zamawianie w różnych miejscach? Na ile wcześniej zamawialiście bramy i drzwi i czy zgrywaliście ich montaż z montażem okien?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś - nie pamiętam już kto - napisał Jej, że jest to awykonalne, a przecież to nieprawda, bo skąd można mieć takie informacje, że realizacja tej budowy do końca 2011 r. jest niemożliwa?

Ja. Szybka budowa - pomijam dom prefabrykowany - przy ograniczonych środkach i kiedy się wykonuje sporo prac samemu, nie będąc fachowcem i robiąc to po godzinach - jest niemożliwa. "Dowód" opieram na statystyce. Widziałem szybko powstające domy. Przy każdym z nich widywałem same lepsze bryki. Zarówno inwestorów, jak i wykonawców (czyli drodzy). Nie widziałem szybko powstającego domu, gdzie ktoś sobie "dłubał". Widzę też domy, gdzie ludzie "dłubią" latami i taki scenariusz widziałbym jako prawdopodobny u Weroniki. Wylać fundamenty przed zimą, doprowadzić 3 pomieszczenia do stanu mieszkalnego i przed zimą można zamieszkać, a potem ze spokojem kończyć resztę.

 

I zapewniam Cię, że nie jesteśmy przypadkiem jednym na setki budujących się domów. To wiem na pewno, właśnie chociażby z własnego otoczenia.

Możliwa a łatwa/popularna/przeważająca to duża różnica. Wczoraj podali, że gość wyskoczył z 37 piętra i żyje. Możliwe? Jasne. Ja nie spróbuję. Jedyny wypadek - nie. 2 lata temu inny wypadł z 47 piętra i po pół roku już chodził. Możliwe? Widać tak. Ja nie spróbuję. Kiedy wkładasz w dom oszczędności całego życia, czy warto ryzykować? Jak się jest samemu - pal licho. Kiedyś inwestowałem na giełdzie. Wycofywałem się kiedy budowa się rozpoczęła, a rodzina powiększyła. Mogłem sobie pozwolić na straty jak byłem sam, a nie kiedy utrzymanie mojej rodziny zależy głównie ode mnie.

 

A Twój ostatni argument odnośnie nowego członka rodziny, przyznaję rację - może zjawić się niespodziewanie zmieniając domowy budżet, ale to chyba bardziej kwestia możliwości finansowych Weroniki dziś i w przyszłości, bardziej dotyczy comiesięcznych dochodów, niż kwestii zamieszkania w określonym czasie, zwłaszcza wtedy, kiedy budowę wspiera się zaciągniętym kredytem.

Na szczęście piszę to wszystko z własnego doświadczenia, a nie z teorii, więc pozwolę sobie mieć własne zdanie na ten temat.

Ten kredyt trzeba z czegoś spłacać. Jeżeli nie jest się wróżką, to ocenia się możliwość spłaty na bieżącej sytuacji, lub perspektywach. Weronika nic nie wspomniała o przyszłości, więc zakładam, że nic radykalnie się w ich życiu nie zmieni (np. koniec stażu i prawdziwa praca, rozpoczęcie pracy przez drugą osobą, rozkręcenie własnego interesu, itp.) Musi więc zakładać, że ma te same dochody i na tej podstawie oceniać, biorąc pod uwagę pewne ogólne ryzyka. Jak coś się posypie, to nie będą mieli nie tylko domu, ale też mieszkania. U mnie póki co 3 razy zdarzyło się, że dochody się powiększyły w momentach zwątpienia. Teraz zapowiada się jeszcze jeden kryzysik ;-) Nie wydarzyło się póki co nic, co wywracałoby mi plany. Rozpierający ściany dach kosztował mnie parę tysięcy ekstra i tyle. Gorsze przypadku chodzą po ludziach. W moim NAJBLIŻSZYM otoczeniu także. Jedna osoba kupiła dom do remontu na kredyt, a potem... straciła pracę. Potem gość myślał o wieszaniu się na strychu tegoż domu. Skończyło się na emigracji i rozłące z rodziną. Inna osoba miała - na szczęście mały kredyt - na remoncik i miała poważny wypadek samochodowy. Cudem przeżyła, a do pracy wróciła po roku. Kolejna osoba stawiała dom na nowym osiedlu, które nie dość, że raz zostało zalane, to jeszcze ich dom zaczął się przechylać. Ekspertyza wykazała konieczność palowania. Nie było ich stać i sprzedali za kiepską kasę przechylony budynek w SSO.

Wiara ponoć czyni cuda, ale... wolę nie sprawdzać. Wolę skalkulować ryzyko.

 

Na szczęście piszę to wszystko z własnego doświadczenia, a nie z teorii, więc pozwolę sobie mieć własne zdanie na ten temat.

Piszesz w oparciu o pojedynczy przypadek i masz też prawo do własnego zdania. Ja wychodzę z założenia, że trzeba poznać ryzyko przed podjęciem decyzji. Jak się już ją podejmie, to dopiero potem jest czas na wiarę i przenoszenie gór.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wbrew pozorom może to nie być o wiele droższe od zwykłej budowy. A nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, ze taka budowa jest tańsza (pamiętać trzeba o reduckji czasu budowy i kosztów z tym związanych jak: prąd budowlany, dojazdy na działkę, opłaty za mieszkanie, etc...)

Sami idea zawsze mi się podobała. Ba - mój pierwszy wybrany projekt przewidywał takie rozwiązanie. Był to rok 1999 i niestety, były to ciągle pionierskie budowy i się nie zdecydowałem. Myślę, że to jest bardzo rozsądna alternatywa właśnie w przypadku konieczności skrócenia czasu budowy. Trzeba jednak dobrze sprawdzić firmę, bo spartaczenie domu drewnianego, szybciej się mści niż murowanego. No i kwestia akustyki takiego domu może niektórych denerwować; przy parterowym chyba się nie ma nią co przejmować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pozwolę sobie dorzucić zdanie co do Weroniki i przeprowadzki do 2011. Padły wypowiedzi, aby najlepiej zrobić fundamenty w tym roku. W mojej ocenie jest to nierealne.

Weronika napisała:

 

"jestem na początku drogi-czekam na mapkę do celów projektowych,później będę starac się o warunki przyłączy ener i wod-kan etc."

 

Mamy 1 września i do końca roku zostały 4 miesiące. Skoro nie ma jeszcze mapki, to nie ma też skończonej adaptacji projektu do pozwolenia. Formalności z usyskaniem przyłączy, to też zajmie trochę czasu. Zakładając, że wniosek o pozwolenie zostanie złożony kompletny, to rzadko kiedy starostwa wydają pozwolenie przed ustawowymi 60 dniami. Potem uprawomocnienie i 7 dni czekania przed rozpoczęciem robót. Jeśli wszystko pójdzie sprawnie, to istnieje minimalna szansa, że mogłaby zacząć na początku grudnia. Wydaje mi się to jednak mało realne, zresztą sama Weronika napisała, że zaczną pewnie na wiosnę. Po drodze jeszcze kredyt (co najmniej dwa miesiące od wniosku do wypłaty). Pytanie więc, czy zaczynając od wiosny (wczesnej nawet) zdąży się do końca roku. I tu z poprzednikami zgadzam się, że jesłi polegać w większym zakresie na własnej pracy, to może być ciężko. Generalny wykonawca tak, ale to kosztuje.

Co do tempa prac we własnym zakresie, zajrzyj Weroniko do dziennika Nadiaart.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupo,

czy ktoś z Was kupował kominki wentylacyjne Kloebera? Czytałam w innych wątkach, że są lepsze od Robena, bo mają ocieplenie i są wyższe, więc raczej nie powinno z nich cieknąć. Problem w tym, że zadzwoniłam do kilku hurtowni i nikt tego nie ma. Orientujecie się, gdzie można je kupić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pozwolę sobie dorzucić zdanie co do Weroniki i przeprowadzki do 2011. Padły wypowiedzi, aby najlepiej zrobić fundamenty w tym roku. W mojej ocenie jest to nierealne.

 

I po co to wszystko, jak zapowiadają bardzo wczesną zimę? ;) Pomijając czas potrzebny na papiery, pamiętać trzeba o tzw przerwach technologicznych na wiązanie betonu - ławy, chudziak etc. Tygodnie lecą na bezczynności, a mróz może już być za oknem. Szybkie budowanie rzadko się udaje, ja uważam że szybko wprowadziłem się do (niewykończonego) domu tj po roku od rozpoczęcia. Większość prac we własnym zakresie i jeszcze nie jedno trzeba skończyć.

Szybko budował nasz sąsiad, zaczął 3 miesiące przed nami. Od trzech tygodni rozwalają cały parter, podłoga siadła (a już mieszkali urządzeni na tip top). Kują wszystko aż do piachu, który będą od nowa zagęszczać... makabra...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ups, a jak wczesną zimę przepowiadają? mam nadzieję, że my zdążymy :)

Jak słyszę prognozy długoterminowe, to śmiech mnie ogarnia. Moi klienci mówili, że prognozy (płatne!!!) na następny dzień są dobre, na 2 dni do przodu zadowalające, na 3 ledwie akceptowalne, a powyżej to wróżenie z fusów.

Jak zaczęły się powodzie to zapowiadali mokre lato i co? I mieliśmy suszę. Dziękuję uprzejmie - nie zamierzam się przejmować ;)

 

A z tą podłogą, to musiało zaboleć - widziałem w jednej hurtowni "siedniętą"podłogę - cokół przyklejony do ściany wisiał nad nią 1-2 cm. Auuuuuu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...