Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Czasem zastanawiam się gdzie ja k...a żyję.

Ale po kolei - znajomy poszedł z dzieckiem do lekarza na zabieg wycięcia migdałów.Po tygodniu okazało się ,że lekarze zostawili cos w środku...oczywiście musiało wystarczyć "przepraszam"(konowałowi włos z głowy nie spadł - a procesy są drogie...).

Później dwóch kolegów poszło do lekarza na zabieg ,a lekarze stwierdzili (mimo iż sprawa była pilna(ropienie,krwawienie itp)) że "mają przyjść później"(mimo ,że jeden z nich zapłacił za materiał potrzebny do zabiegu - oczywiście na kwicie jest "darowizna").

Następny kwiatek - znajomy w wieku 42 lat zszedł z tego świata.miał białaczkę,a lekarze mu przetoczyli krew zarażoną wirusem sepsy...czy to się nie nazywa eutanazja?

To wszystko stało się w ciągu ostatniego miesiąca...

Strach sie bać , zachorujesz na cos nieciężkiego , pójdziesz do szpitala. I teraz pytanie : " wyjdę żywy czy nogami do przodu?". A p... zus płacę dwa razy...

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 201
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ja nie chodzę po lekarzach, bo się boję, do żadnego nie mam zaufania, a jak słyszy sie o takiej "doktor Potasik" albo "pawulon" to sie słabo robi, wolę sama umrzeć na to co mi dolega niz zeby mnie dobili bo chca na tym zarobić, zgroza
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-767606
Udostępnij na innych stronach

wirusem sepsy.../quote]

Jeśli odkryjesz "wirusa sepsy" to bedzie szansa na Nobla :wink:

Sepsa to zespół objawów, taki ogólnoustrojowy stan zapalny. Przy białaczkach i długotrwałym leczeniu zdarza się na całym świecie.

A że u nas jest dziadostwo w służbie zdrowia, to fakt :evil:

I syf nieprzecietny :evil:

I złodziejstwo z łapówkarstwem :evil:

I nie zanosi sie na poprawę :evil:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-767640
Udostępnij na innych stronach

Może jestem jakaś dziwna, ale śmiem sie nie zgodzić.

 

W Gorzowie jest chyba najbardziej zadłużony szpital w Polsce, a mimo to....

Ja jestem w 9 miesiącu ciąży i z lekarzami mam do czynienia często.

 

Ponadto kilka tygodni temu u mojej mamy wykryto nowotwór. :cry:

 

Żaden z lekarzy nawet nie zasugerował łapówki, nie było prezentów, koniaczków, a mimo to opieka pierwsza klasa. Operacja bez zbędnej zwłoki, bez problemów wszytskie możłiwe badania.

 

Aha - a lekarz, który operował moją mamę w Gorzowie nazywany jest "łapówkarzem" i "rzeźnikiem".

 

Powolę sobie postawić tezę, że źle mówią o nim tylko ci, którzy w życiu nie mieli nim do czynienia.

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-767808
Udostępnij na innych stronach

quote="OLA.J."]Ja nie chodzę po lekarzach, bo się boję, do żadnego nie mam zaufania, a jak słyszy sie o takiej "doktor Potasik" albo "pawulon" to sie słabo robi, wolę sama umrzeć na to co mi dolega niz zeby mnie dobili bo chca na tym zarobić, zgroza

 

 

Waham się -płakać-li, czy ryczeć ze śmiechu w tym miejscu??...

 

A jednak :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-767817
Udostępnij na innych stronach

Funiu

smiem stwierdzic , ze szczesciara z Ciebie

zycze Ci , zeby to wiecznie trwalo

o swoich doswiadczeniach nie bede sie rozpisywala

sa dosc tragiczne

to juz nawet nie o lapowki chodzi , chociaz byly dawane(dobrowolnie w nadziei)

ale o to co niby madrzy lekarze zrobili

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-767867
Udostępnij na innych stronach

Może i tak,

a może dlatego, że nie oczekuję cudów.

Cieszę się z tego, że mama przeżyła operację, cieszę się z tgo, że nie ma przerzutów do kości, choć nie wiem czy nie ma innych. Taka moja polityka małych kroczków.

 

Po prostu przeczytałam o tym raku wszystko co było w internecie i sporo wiem.

Że zgłosiła sie za późno, że co roku na ten nowotwór umiera 2 tys kobiet (tj. co 2, a w jej stadium 2 na 3).

Nie wiem czy przeżyje, nie wiem ile będzie trwać leczenie, wiem jedno - BEZ ŁAPÓWEK i innych takich zajęli się nią naprawdę dobrze.

 

A kładąc ją do szpitala byłam pełna obaw i czarnych myśli.

No i naładowana plotkami o łapówkarzach z tego szpitala.

 

 

Ps. co nie oznacza, że wierzę, że wszyscy są święci.

Po prostu w każdej grupie zawodowej mozna spotkać czarną owcę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-767893
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie mam zaufania do lekarzy - jakoś mam pecha i zawsze trafi mi się jakiś konował. Chociaż na szczęście poważnych dolegliwości nie mam czego również i Wam życzę.

 

Coraz mniej dobrych lekarzy - większość emigruje.....:(

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-767934
Udostępnij na innych stronach

Cóż temat rzeka...na własnej i rodziny skórze przeszłam troszkę. Przyglądałam się pod rząd wielu zachowaniom Państwa w białych fartuchach. Zawsze z nadzieją.

 

Powiem krótko- gdy jedni przykładali się i przynajmniej starali leczyć, inni ciągnęli w tę ciemną stronę życia. Nieszczęście czaiło się z ich niewiedzy, ignorancji, lenistwa i pychy.

 

Niestety, to ci ostatni ( lekarze-nielekarze??) zapadają w pamięć na zawsze.

 

Po przejściach zdrowotnych straciłam z kretesem przekonanie do lekarza jako osoby zaufania publicznego.

Brzmi to dziś , jak pusty, zużyty frazes. Bardzo nad tym boleję i nie dziwię się, że niektórzy z nas podszyci są strachem.

Stąd też pojawiają się wypowiedzi na śmieszno-tragiczną nutę, jak ta Oli J.

 

Uważam , że łapówki nie zapewniają pożądanego bezpieczeństwa.

O paradoksie, ludzie sami bezrozumnie ukręcili sobie bicz na własną skórę. :roll:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-767993
Udostępnij na innych stronach

Z lekarzami to niestety tak samo jak z mechanikami samochodowymi, fachowcami budowlańcami, prawnikami itp. Człowiek się nie zna i nie bardzo wie co specjalista mówi i czy przypadkiem go nie obraża :wink: dletego zdany na łąskę czy nie łaskę specjalisty miota się bezsilnie...i bardzo chce wierzyć, że jest w dobrych rękach...

A najbardziej tragiczny wymiar ma to właśnie w przypadku lekarzy. Niestety tak jak w każdym innym zawodzie zdarzają się lepsi i gorsi specjaliści, uczciwi i oszuści, wielcy i maluczcy

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-768036
Udostępnij na innych stronach

Uważam , że łapówki nie zapewniają pożądanego bezpieczeństwa.

O paradoksie, ludzie sami bezrozumnie ukręcili sobie bicz na własną skórę. :roll:

mi nie zapewnily ,

a teraz po dlugim czasie wiem , ze biorac nawet to podziekowanie tzw. wiedzial co narobil

place za to do dzis zlym samopoczuciem i wygladem

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-768223
Udostępnij na innych stronach

dziekuje aro

tutaj doprowadzili mnie do ladu , jest ok

ale co ja sie nasluchalam o tym jak to mozliwe, zeby...

czy o tym , ze to niemozliwe zeby ktos mial biopsje robiona bez znieczulenia!!!

moze i prawda , ale ja znieczulenia nie mialam

ech

nie jest juz najgorzej , ale jak wroce to nie wiem czy specjalnie w gosci do mojego doktora nie pojade

naprawde ma ten tytul, i docent tez i wyklada na akademii medycznej

sqrczysyn

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-768273
Udostępnij na innych stronach

że lekarze zostawili cos w środku...

co do błędów lekarskich to się zdarzają na całym świecie, nie tylko w Polsce oglądałem na Discovery, jak chyba w USA, gościowi zapomnieli wyjąć i zaszyli lekarze w brzuchu taką łyżkę (nie wiem do czego ją używają) o długości 30cm :o :o . Jak to się stało ? - nie wiadomo, przecież narzędzia liczone są po zabiegu i się zgadzała ilość. Ale to tylko początek od tej łyżki jakieś tam bakterie się zalęgły i zaczęły go zjadać. Bakterie które można tylko usunąć wycinając zakażoną tkankę, słowem okropne dziury w ciele, miesiącami otwarta jama brzuszna, straszny fetor, leczył się bardzo długo, przeżył, ale ... :cry:

 

 

Z moje podwórka zdarzyło się 2 miesiące temu, kolega z pracy przyciął sobie palec, trafił do szpitala, lekarze nagrzani w 3 dupy, lekarz amputował mu tego palca :o :o , dobrze że ręki nie amputował. Na drugi dzień nie mógł wyjść ze szpitala na spacer , chyba że kupi im od razu piwo :o .

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-768294
Udostępnij na innych stronach

Cóż, fachowcy są wszędzie. Ostatnio przez takich umarła moja babcia. Ale to jeszcze nic. Moja teściowa choruje na serce i miała jakieś badanie (chodzi się z jakimś aparatem - nie znam się). Lekarz opisał wynik, że wszystko jest w najlepszym porządku, a kiedy za kilka dni pojechała do szpitala w Warszawie (na umówioną wizytę z jakimś specjalistą), to ten zobaczywszy wynik zdziwił się mocno, że jeszcze żyje, bo wynik był fatalny.

Prawdą jest, że w każdym fachu są fachowcy i partacze, uczciwi i nieuczciwi, ja jednak myślę, że najgorsze jest to, że środowisko lekarzy jest zamkniete. Nikt, rzaden z nich nie będzie świadczył przeciwko drugiemu. A medycyna to chyba taka dziedzina życia, gdzie można dość swobodnie żąglować faktami. Poza tym, kiedy już ktoś umrze (w nasej ocenie ) z winy lekarza, to zanim po pogrzebie ochłoniemy ażeby zająć się problemem, to już nam przechodzi i gdzimy się ze stratą - w końcy śmierć jest najsprawiedliwsza na tym świecie, bo każdy musi umrzeć.

Zapewne bardzo zmieniłby obraz lekarzy fakt, że po zabiegu np. powiedzałby: bardzo mi przykro, ale popełniliśmy błąd w diagnozie, bo człowiek to nie maszyna, którą można podłączyć do kompa.

Jednak problem tkwi chyba juz u podstaw: studenci medycyny są w szkole tak kształtowani, że kończą ją z przekonaniem, że już są nie tylko lekarzami, a właściwie kandydatami na nich, tylko już są doktorami. Kiedys pracując w pogotowiu pojechaliśmi do pobitego człowieka, którym jak sie okazało zajmował się student medycyny. Pani doktor (jakieś 30 lat stażu) mówi do niego: proszę wyjąć ten palec i odsunąć się od pacjenta - powtórzyła to chyba 3 razy, po czym powtórzyła to nieco dobitniej na co on stwierdził: jestem na 4 roku medycyny, więc chyba wiem co robię :) :( :-?

Fakt też jest taki, że ludzie wolą komentować sensacje, czyli wyjątki (mam nadzieję) z życia.

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/38307-szpitalelekarze/#findComment-768493
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...