Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kapcie dla go?ci?


Recommended Posts

...... a

 

. Ma pilnować domu i jego domowników,

:D :D

 

Przepraszam , ale nie mogłam się powstrzymać :oops:

do pilnowania domu i domowników służy alarm :roll:

 

to ja wiem... tylko, że mój piesek ma skutecznie informować nieproszonego gościa, że sobie go nieżyczymy.... jeśli sie zdecyduje wejść to czeka na niego i pies i alarm....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 219
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

... widzę, że na wiele salonów nie miałbym wstępu :lol: ... butów nie zdejmuję, dlaczego ... "bo nie" :) ... u mnie również się nie zdejmuje, dlaczego ... "bo sobie nie życzę", (zdejmuje się tylko wtedy kiedy się wchodzi do basenu, ale kto nie chce, nie musi, może pływać w butach jak mu pasuje :wink: ) ... jeżeli jest słota, to do wyczyszczenia butów służy wycieraczka, jeżeli ktoś chciałby włazić ociekający błotem ... to było by to raz pierwszy i ostatni.

 

pozdrówka serdeczne

 

ps - dobrze, że choć rrmi'e mnie do chaty wpuszczą :wink:

 

in ad

Cholera wie, skąd w Polsce ten zwyczaj ... dawniej wieśniak niósł buty na patykunwndrodze do kościoła, przed wejściem buty zakładał i wchodził, po wyjściu znowu zzuwał i maszerował na bosaka ... coś mnie się wydaje, że to z szacunku dla Gospodarza, był w kompletnym stroju :-? ... to samo dotyczy "rozmemłanej" pod szyją koszuli, z niedowiązanym krawatem - niektórzy nazywają to krawat "zwis męski" :) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i ja Cie wpuszczę :D

wszędzie, bo basenu ni mom

 

ps. ogladamy wspólnie ze znajomymi mecze. Na polską grupe chodzimy my, a u nas w domu oglada się mecze tzw grupy śmierci.

We wtorek wszyscy weszli w butach, w piatek padał deszcz i każdy zdjął buty w wiatrołapie, pomimo tego, że przeszli z reguły 10-20 metrów od samochodów. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prześledziłam cały wątek wydawałoby się tak błahej sprawy i nasunęło mi się kilka spostrzeżeń:

Tak znamienici goście jak Pan B. Kaczyński nie bywają u mnie ale widzę, że u większości to przyjęcia tylko w garniturach.

Nie dlatego odmawiam sobie przyjemności posiadania psa, żeby mi goście brudzili.

Jak idę w gości to myję nogi, po pracy też (mam wtedy zapasowe skarpetki).

Dla gości można kupić gumowe klapki i po każdej wizycie umyć.

Nie po to ciężko pracujemy z mężem, żeby goście niszczyli nam parkiet, dywan a nawet najtańsze panele (nawiasem mówiąc parkiet bardzo niszczy piasek który naniesie się także w ładną pogodę).

No i propos "WIOSKOWYCH" zwyczajów: Ja całe życie mieszkam we Wrocławiu i ja jak moi znajomi zawsze w gościach ściągaliśmy buty i wydawało się to normalne, szoku doznałam gdy zaczęła mnie odwiedzać rodzina i znajomi mojego męża ze wsi (dodam że ludzie na poziomie) nie przeszkadzało im że wdeptują brud w dywan po którym raczkują ich wnuki, bratanki, chrześniacy... Ale dla mojej teściowej chyba było dziwne moje zachowanie, bo jak przy drugiej wizycie gdy się uparłam żeby ściągnąć kozaki (z szacunku dla jej pracy i własnej wygody) kupiła dla mnie kapcie.

Jestem alergikiem i bez tego dodatkowego brudu mam dość.

Dom jest dla mnie nie dla gości, bez takim co kapcie lub skarpety do dżinsów nie pasują obejdę się.

 

 

No ale jak urządzę przyjęcie komunijne lub przyjdzie ksiądz po kolędzie nie będę kazała ściągać im butów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...
Prześledziłam cały wątek wydawałoby się tak błahej sprawy i nasunęło mi się kilka spostrzeżeń:

Tak znamienici goście jak Pan B. Kaczyński nie bywają u mnie ale widzę, że u większości to przyjęcia tylko w garniturach.

Nie dlatego odmawiam sobie przyjemności posiadania psa, żeby mi goście brudzili.

Jak idę w gości to myję nogi, po pracy też (mam wtedy zapasowe skarpetki).

Dla gości można kupić gumowe klapki i po każdej wizycie umyć.

Nie po to ciężko pracujemy z mężem, żeby goście niszczyli nam parkiet, dywan a nawet najtańsze panele (nawiasem mówiąc parkiet bardzo niszczy piasek który naniesie się także w ładną pogodę).

No i propos "WIOSKOWYCH" zwyczajów: Ja całe życie mieszkam we Wrocławiu i ja jak moi znajomi zawsze w gościach ściągaliśmy buty i wydawało się to normalne, szoku doznałam gdy zaczęła mnie odwiedzać rodzina i znajomi mojego męża ze wsi (dodam że ludzie na poziomie) nie przeszkadzało im że wdeptują brud w dywan po którym raczkują ich wnuki, bratanki, chrześniacy... Ale dla mojej teściowej chyba było dziwne moje zachowanie, bo jak przy drugiej wizycie gdy się uparłam żeby ściągnąć kozaki (z szacunku dla jej pracy i własnej wygody) kupiła dla mnie kapcie.

Jestem alergikiem i bez tego dodatkowego brudu mam dość.

Dom jest dla mnie nie dla gości, bez takim co kapcie lub skarpety do dżinsów nie pasują obejdę się.

 

 

No ale jak urządzę przyjęcie komunijne lub przyjdzie ksiądz po kolędzie nie będę kazała ściągać im butów.

 

Dokładnie tak :wink:

 

Poza tym zdejmowanie butów wedlug mnie to poszanowanie czyjejś własności (domu) i pracy (sprzatanie) i tym samym okazywanie gospodarzowi szacunku. Kapcie owszem tak ... ale np białe z ikea mozna prac a ich kolor da pewność ze są swieże (mozna je prac w pralce) i nie wstyd zaproponowac gosciom. Kapcie z demobilu to masakra :oops: :evil: . Są owszem wyjątkowe sytuacje przyjecia typu oficjalnego na które zdekompletowany bez obuwia strój to obciach, ale to są wyjątkowe sytuacje.

Dla wszystkich którzy odgrażaja sie ze bez butów nie wejdą pozostaja miejsca uzytecznosci publicznej, kawiarnie, restauracje, urzedy skarbowe od biedy rejon energetyczny tam butów zdecydowanie nie wypada zdejmowac :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...
Prześledziłam cały wątek wydawałoby się tak błahej sprawy i nasunęło mi się kilka spostrzeżeń:

Tak znamienici goście jak Pan B. Kaczyński nie bywają u mnie ale widzę, że u większości to przyjęcia tylko w garniturach.

Nie dlatego odmawiam sobie przyjemności posiadania psa, żeby mi goście brudzili.

Jak idę w gości to myję nogi, po pracy też (mam wtedy zapasowe skarpetki).

Dla gości można kupić gumowe klapki i po każdej wizycie umyć.

Nie po to ciężko pracujemy z mężem, żeby goście niszczyli nam parkiet, dywan a nawet najtańsze panele (nawiasem mówiąc parkiet bardzo niszczy piasek który naniesie się także w ładną pogodę).

No i propos "WIOSKOWYCH" zwyczajów: Ja całe życie mieszkam we Wrocławiu i ja jak moi znajomi zawsze w gościach ściągaliśmy buty i wydawało się to normalne, szoku doznałam gdy zaczęła mnie odwiedzać rodzina i znajomi mojego męża ze wsi (dodam że ludzie na poziomie) nie przeszkadzało im że wdeptują brud w dywan po którym raczkują ich wnuki, bratanki, chrześniacy... Ale dla mojej teściowej chyba było dziwne moje zachowanie, bo jak przy drugiej wizycie gdy się uparłam żeby ściągnąć kozaki (z szacunku dla jej pracy i własnej wygody) kupiła dla mnie kapcie.

Jestem alergikiem i bez tego dodatkowego brudu mam dość.

Dom jest dla mnie nie dla gości, bez takim co kapcie lub skarpety do dżinsów nie pasują obejdę się.

 

 

No ale jak urządzę przyjęcie komunijne lub przyjdzie ksiądz po kolędzie nie będę kazała ściągać im butów.

 

Dokładnie tak :wink:

 

Poza tym zdejmowanie butów wedlug mnie to poszanowanie czyjejś własności (domu) i pracy (sprzatanie) i tym samym okazywanie gospodarzowi szacunku. Kapcie owszem tak ... ale np białe z ikea mozna prac a ich kolor da pewność ze są swieże (mozna je prac w pralce) i nie wstyd zaproponowac gosciom. Kapcie z demobilu to masakra :oops: :evil: . Są owszem wyjątkowe sytuacje przyjecia typu oficjalnego na które zdekompletowany bez obuwia strój to obciach, ale to są wyjątkowe sytuacje.

Dla wszystkich którzy odgrażaja sie ze bez butów nie wejdą pozostaja miejsca uzytecznosci publicznej, kawiarnie, restauracje, urzedy skarbowe od biedy rejon energetyczny tam butów zdecydowanie nie wypada zdejmowac :wink:

 

taaaa. Bo tam juz pewnie nikt nie sprząta i nie trzeba szanowac czyjejś pracy :roll:

Wystwrczy porządnie wyczyścić buty gdy sie gdzies wchodzi. Bez różnicy czy to prywatny dom czy jakaś instytucja. :-? :roll:

 

Do mnie można wejsć i w butach i bez. Jak komu wygodnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aneta-we napisala:

 

Do mnie można wejsć i w butach i bez. Jak komu wygodnie.

 

No szczegolnie w taka pogode :wink: , po wyjsciu gosci gruntowne sprzatanie, bo wszedzie kaluze blota sniegowego zostaja - przerabialam to tydzien temu, 3 osoby w butach weszly, a ja potem mialam godzine z glowy, bo zasychajacych resztek sniegu spod butow raczej zostawic sie nie da :roll: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aneta-we napisala:

 

Do mnie można wejsć i w butach i bez. Jak komu wygodnie.

 

No szczegolnie w taka pogode :wink: , po wyjsciu gosci gruntowne sprzatanie, bo wszedzie kaluze blota sniegowego zostaja - przerabialam to tydzien temu, 3 osoby w butach weszly, a ja potem mialam godzine z glowy, bo zasychajacych resztek sniegu spod butow raczej zostawic sie nie da :roll: .

 

w taką pogodę to chyba najmniejszy problem. Brudna posniegowa woda i tyle :wink:

Wystarczy długo sie witać w wiatrołapie a się rozpuści i zostanie przy wejściu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aneta-we napisala:

 

Do mnie można wejsć i w butach i bez. Jak komu wygodnie.

 

No szczegolnie w taka pogode :wink: , po wyjsciu gosci gruntowne sprzatanie, bo wszedzie kaluze blota sniegowego zostaja - przerabialam to tydzien temu, 3 osoby w butach weszly, a ja potem mialam godzine z glowy, bo zasychajacych resztek sniegu spod butow raczej zostawic sie nie da :roll: .

 

w taką pogodę to chyba najmniejszy problem. Brudna posniegowa woda i tyle :wink:

Wystarczy długo sie witać w wiatrołapie a się rozpuści i zostanie przy wejściu :wink:

 

U faceta, ktory ma podeszwe za wzorem nie rozpusci sie, a woda jest z piachem, wiec sprzatanie niemile :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi żadne sprzatanie przyjemności nie sprawia ale jakoś nie poprosiłabym chyab gościa o zdjecie butów.

Może bliską koleżanke albo gdyby dzieciaki raczkowały po pokojach.

 

Ja tez nie prosze, wiekszosc sie sama domysla. Ja idac do kogos nie wejde w butach, bo szanuje prace innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi żadne sprzatanie przyjemności nie sprawia ale jakoś nie poprosiłabym chyab gościa o zdjecie butów.

Może bliską koleżanke albo gdyby dzieciaki raczkowały po pokojach.

 

Ja tez nie prosze, wiekszosc sie sama domysla. Ja idac do kogos nie wejde w butach, bo szanuje prace innych.

 

Mam tak jak Magpie, wzdragam się przed zadeptaniem czyjegoś parkietu, paneli kafelków czy (nie daj Boże) dywanu.

I czasem mnie wkurza, kiedy goście lezą mi w butach prosto na dywan, zwłaszcza, że to naprawdę drogi i dobry dywan.

Wtedy nawet czasem posuwam się do grzecznego poproszenia o zejście z dywanu na podłogę, bo tę łatwiej sprzątnąć. :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się dostosowuję. Do mnie można wejść w butach (liczę na to, że goście wiedzą, do czego służy wycieraczka). Nie chciałabym być niewolnicą przedmiotów typu dywan czy wykładzina. To one dla mnie są, a nie ja dla nich! Teraz ich nie mam, bo podłogówka, ale kiedyś miałam i nie patrzyłam krzywo na tych, którzy butów nie zdejmowali. Nawet głupio bym się czuła, gdyby ktoś odwiedzający mnie "oficjalnie" zdejmował buty.

Jeżeli ktoś znajomy wchodzi na dłużej, pozostawiam mu decyzję - zdjąć czy nie zdjąć, założyć kapcie, czy latać w skarpetach. Jeżeli na chwilę, to proponuję wejście w butach. Latem w ogóle nie wyobrażam sobie zdejmowania sandałów, pod które się przecież nie zakłada skarpetek. Ja sobie mogę ganiać po domu boso, ale nie będę tego wymagała od gości!

Sama zawsze w przedpokoju czy wiatrołapie buty zdejmuję, chyba że gospodarz rzeknie, że mam tego nie robić. Jeżeli wizyta zapowiada się na dłużej a buty mam zimowe, to zdejmuję, bo nie lubię się w nich gotować. Latem nawet nie próbuję udawać, że mam zamiar zdjąć sandały - na bosaka nie będę paradowała.

Nie widzę problemu w starciu błota pośniegowego z podłogi chociaż sprzątać nie lubię, bo mam inne pasje niż latanie na mopie.

Gdybym miała przeżywać każdą plamę na wykładzinie albo gości dobierać według klucza - zdejmuje - nie zdejmuje, to bym sobie w części oficjalnej domu zrobiła podłogę ścieralną, a białe czy drogocenne dywany położyła w sypialni, do której gości nie zapraszam.

Na szczęście rzadko chadzam w garniturach czy też jakichś wyszukanych kreacjach, nie mam problemu ze zdjęciem butów u kogoś, komu na tym zależy. Gdybym jednak występowała w jakimś bardzo efektownym stroju, ze starannie dobranym każdym dodatkiem, pewnie butów bym nie zdjęła (zresztą raczej nie byłyby zabłocone).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... widzę, że na wiele salonów nie miałbym wstępu :lol: ... butów nie zdejmuję, dlaczego ... "bo nie" :) ... u mnie również się nie zdejmuje, dlaczego ... "bo sobie nie życzę", (zdejmuje się tylko wtedy kiedy się wchodzi do basenu, ale kto nie chce, nie musi, może pływać w butach jak mu pasuje :wink: ) ... jeżeli jest słota, to do wyczyszczenia butów służy wycieraczka, jeżeli ktoś chciałby włazić ociekający błotem ... to było by to raz pierwszy i ostatni.

 

pozdrówka serdeczne

 

ps - dobrze, że choć rrmi'e mnie do chaty wpuszczą :wink:

 

in ad

Cholera wie, skąd w Polsce ten zwyczaj ... dawniej wieśniak niósł buty na patykunwndrodze do kościoła, przed wejściem buty zakładał i wchodził, po wyjściu znowu zzuwał i maszerował na bosaka ... coś mnie się wydaje, że to z szacunku dla Gospodarza, był w kompletnym stroju :-? ... to samo dotyczy "rozmemłanej" pod szyją koszuli, z niedowiązanym krawatem - niektórzy nazywają to krawat "zwis męski" :) ;)

 

Nie to było celem Chefie. Buty mieli nieliczni. Ci naprawę biedni mieli zazwyczaj 1 parę butów. Do kościoła się szło i kilka km. Buty były poprostu oszczedzane, żeby na dłuzej starczyły. Szło sie boso a w pobliżu koscioła zazwyczaj była jakaś rzeczka czy strumyk i myło się nogi, zakładało buty i wchodziło do kościoła. Po wyjsciu znów buty na postronek i marsz do domu. Opowiadała to moja prababcia :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi żadne sprzatanie przyjemności nie sprawia ale jakoś nie poprosiłabym chyab gościa o zdjecie butów.

Może bliską koleżanke albo gdyby dzieciaki raczkowały po pokojach.

 

Ja tez nie prosze, wiekszosc sie sama domysla. Ja idac do kogos nie wejde w butach, bo szanuje prace innych.

 

Mam tak jak Magpie, wzdragam się przed zadeptaniem czyjegoś parkietu, paneli kafelków czy (nie daj Boże) dywanu.

I czasem mnie wkurza, kiedy goście lezą mi w butach prosto na dywan, zwłaszcza, że to naprawdę drogi i dobry dywan.

Wtedy nawet czasem posuwam się do grzecznego poproszenia o zejście z dywanu na podłogę, bo tę łatwiej sprzątnąć. :oops:

 

 

 

Jakie to szczescie, ze w swoim nie najkrotszym zyciu nigdy nikogo tak nie potraktowalam w swoim domu i nigdy nie bylam tak potraktowana w czyims domu. Wsrod moich znajomych nie zdarza sie, by ktos zaproponowal komus chodzic po marmurach i bialym dywanie na boso!

Pojmujemy widac kulture inaczej!

Rada, o ile latwiej nie zapraszac nikogo do siebie, a chwalic sie wlasnymi wnetrzami pokazujac zdjecia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... widzę, że na wiele salonów nie miałbym wstępu :lol: ... butów nie zdejmuję, dlaczego ... "bo nie" :) ... u mnie również się nie zdejmuje, dlaczego ... "bo sobie nie życzę", (zdejmuje się tylko wtedy kiedy się wchodzi do basenu, ale kto nie chce, nie musi, może pływać w butach jak mu pasuje :wink: ) ... jeżeli jest słota, to do wyczyszczenia butów służy wycieraczka, jeżeli ktoś chciałby włazić ociekający błotem ... to było by to raz pierwszy i ostatni.

 

pozdrówka serdeczne

 

ps - dobrze, że choć rrmi'e mnie do chaty wpuszczą :wink:

 

in ad

Cholera wie, skąd w Polsce ten zwyczaj ... dawniej wieśniak niósł buty na patykunwndrodze do kościoła, przed wejściem buty zakładał i wchodził, po wyjściu znowu zzuwał i maszerował na bosaka ... coś mnie się wydaje, że to z szacunku dla Gospodarza, był w kompletnym stroju :-? ... to samo dotyczy "rozmemłanej" pod szyją koszuli, z niedowiązanym krawatem - niektórzy nazywają to krawat "zwis męski" :) ;)

 

Nie to było celem Chefie. Buty mieli nieliczni. Ci naprawę biedni mieli zazwyczaj 1 parę butów. Do kościoła się szło i kilka km. Buty były poprostu oszczedzane, żeby na dłuzej starczyły. Szło sie boso a w pobliżu koscioła zazwyczaj była jakaś rzeczka czy strumyk i myło się nogi, zakładało buty i wchodziło do kościoła. Po wyjsciu znów buty na postronek i marsz do domu. Opowiadała to moja prababcia :lol:

... no i właśnie z szacunku dla Gospodarza te buty się wzuwało przed wejściem do Świątyni ... z mniejszym szacunkiem można by co najwyżej giry w strumyku przepłukać :) :wink: ... a że z niedostatku się jedną parę butów miało i ją oszczędzało jak najdłużej ... to tylko aby szacunek jak najdłużej zachować (w dziurawych i zdartych kamaszkach to już tego szacunku mniej jakby) :) ... no i ... "chociaż dupa obszarpana, ale zawsze proszę Pana" ...

 

z pozdrówkami pozostaję (w buciorach oczywiście, aczkolwiek oczyszczonych do perfekcji) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...