Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kapcie dla go?ci?


Recommended Posts

Na obutych gości....

 

gość się kładzie w wiatrołapie,

mąż go kopie ja go łapie,

dalej go popycha córa,

a gość na pokoje nura,

po co ci sprzątać podłogi

powycieraj gościem progi,

złap go potem za kapotę

jak ci z buta kapnie błotem

z kapcia walnij mocno ciocie

jak pobrudzi schody w locie

wuja matkę i sąsiada

na podłogę! turlaj dziada

listonosza, co się pieni

ciśnij aż do samej ziemi

szarpiąc mocno za kołnierze

krzyknij, samo się nie pierze!

samo się tutaj nie sprząta

nikt mi w butach się nie krząta!

 

:smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 219
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Agnes, po przeczytaniu twojej wypowiedzi o mamie, która przynosi swoje kapcie (i pewnie zostawia gdzies w szafce z butami rodziny) naszła mnie refleksja o kolekcji kapci różnych gości: wujka Zdzisia, sprzątaczki Hani, pani Basi-kucharki, pana Rysia-konserwatora... Gorsza wizja to chyba tylko kolekcja cudzych szczotek do zębów w mojej łazience. Tak czy siak, takie prawie bezosobowe zbiory rzeczy osobistych kojarzą mi się raczej z Majdankiem i Oświęcimiem, niż z czyimkolwiek domem rodzinnym.

Zdecydowanie jestem za butami (ostukanymi ze sniegu, w miarę możliwości), ewentualnie na suknach, dopóki nie obeschną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
wiersze są super, ale ja buduję dom dla siebie, nie dla gości! Nie obchodzi mnie to, że komuś mogą nie podobać się moje zwyczaje, u mnie buty będzie się zdejmować. Moi goście jak do tej pory zdejmują buty, nikt się nie burzy, kazdy sam ściąga buty i nikt nie ma pretensji o nic. Zresztą noga powinna trochę odpocząć. Nie stać mnie na super podłogi, więc będę tez musiała dbać o to co będę miała.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Kapcie dla gości- a fe- coś okropnego. Dom jest dla ludzi. Nie wyobrażam sobie zakładania kapci (nie swoich) mogę ewentualnie wziąć buty na zmianę. Jeśli jestem u kogoś kto chce bym zdjęła buty to i owszem wtedy występuję w skarpetkach. Czasami można to przypłacić katarem no ale... (po ostatniej wizycie u rodziny - trochę u nich zimno no i bez butów - bo nowy parkiet...)

Co do wierszy - zazdroszczę Wam weny twórczej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A`propos tych nieszczęsnych kapci to przypomniało mi się wydarzenie z mojego dzieciństwa a mianowicie mając 12 lub 13 lat /od dziecka byłam pedantyczna/:smile: przez cały dzień prałam dywan,ubzdurałam sobie ,że wypiorę go "do nowości" Dywan lśnił.Wieczorem chodził ksiądz "po kolędzie" wszedł do pokoju nie zdejmując butów-wiadomo-na dworze było pośniegowe błoto mało tego wlazł w jakąś kałużę oleju czy benzyny i pozostały plamy nie do zmycia.Także od tamtego zdarzenia mam awersję do księży i chopla na punkcie ściągania butów przez gości :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wyobrazam sobie zebym komus kto do mnie przyjdzie kazała sciagac buty...wrrrr:sad: sama tez nie sciagam...

Natomiast ostatnio był u mnie agent ubezpieczeniowy...i wiecie co zrobił?? wszedł do domu, buty wytarł w wycieraczke..a juz w przedpokoju wyciagnał sciereczke ( czystą!!!!) i przetarł buty..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Brawo, jak fantastycznie ujeliście temat.

Nigdy nie przypuszczałam, że kapciologia to tak poważny problem.

Ja w gościach na ogół chodzę "boso", nie lubię po domu własnym czy cudzym chodzić w butach. Mam na szczęście dużą (jak na damską) stopę i ubranie mnie w kapcie gościnne jest raczej niemożliwe. Na imprezy zabieram buty na zmianę, mam specjalną parę na ten cel (nigdzie indziej ich nie używam) są płaskie i mają bardzo miękkie podeszfy . Są eleganckie, oczywiście nie tak jak szpilki, ale za nic nie chciałabym zniszczyć gospodarzom podłogi,dodatkowo braki w wyglądzie całkowicie rekompensuje mi ich wygoda. Ponieważ są to jednak buty, zawsze pytam się gospodarzy czy mogę je założyć.

U mnie zawsze mówię gościom, żeby nie zdejmowali butów - nie upieram się jednak, decyzję pozostawiam gościom, chcę aby czuli się swobodnie. Podłogi chronię dywanami. Mam jednak kapcie dla gości, jeśli ktoś się o nie pyta to wyciagam. Dla bliskiej rodziny mam oddzielne kapcie, aby u mnie czuli się jak u siebie. Zarówno rodzice jak i teściowie trzymają specjalnie dla mnie śliczne kapcie, których nikt poza mną nie używa - uważam to za bardzo sympatyczne.

Nie jestem więc ani zwolennikiem kapci, ani ich przeciwnikiem,

jednych i drugich serdecznie pozdrawiam. To taki lekki wątek, szczerze się przy nim uśmiałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja słóweczko o kapciach.

Zdecydowanie nie dostaję febry, kiedy goście wchodzą w butach. Jednak, jak ktoś już napisał, trzeba umieć dostosować się do sytuacji.

Przypomina mi się pewna, dość ważna, uroczystość w pewnym domu i mina mojego męża, kiedy zostały nam wręczone papucie zrobione przez którąś z babć na drutach :grin:. Rozumiecie - pełna elegancja, krawaty, makijaże itd., a tu bach!! To był pyszny ubaw!! :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś B. Kaczyński powiedział w jakimś wywiadzie, że jak ktoś mu proponuje kapcie, to on po prostu wychodzi z takiego domu, proponując przeniesienie spotkania do jakiejś kawiarni. Jestem zdecydowanie przeciwny kapciom, bo się po prostu brzydzę zakładać po kimś. Jedyne odstępstwo do własne kapcie dla "stałych" gości - to rzeczywiście brzmi sympatycznie.

Rozwiązania: oczywiście strefa gościnna w domu, z bardziej wytrzymałą podłogą.

Sam nigdy nie chodzę boso po domu (mam piankowe klapki), bo po pierwsze zimno, po drugie głośno, a po trzecie stąpanie po twardym do większe obciążenie dla stawów, a klapki amortyzują.

Poza wszystkim, jak dopowiedział Kaczyński - mam w domu odkurzacz :)

 

pozdrawiam, mieszkaniec

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Wróciłem właśnie z zamorskich podróży, z dalekich krajów, w których każdy zostawia buty przed domem, z krajów takich, w których widok bosych stóp wystających spod garnituru należy na ulicy do codzienności, a także z krajów takich, w których buty zdejmuje się raz w roku. I wiecie co? Nic mnie tak nie zaskoczyło, jak pewien nowy, lotniskowy zwyczaj...

Dreptałem spokojnie po pluszowych dywanach lotniska do kolejnego samolotu, a że była to czwarta przesiadka po 30 godzinach lotu, więc dreptałem w samych skarpetkach. Drepczę więc pluszowo wyściełanym "rękawem" już prosto do pluszowego samolotu, kiedy łapie mnie za fraki jakaś mundurowa siła i krzyczy, że nie wolno włazić do samolotu BEZ BUTÓW i że mam natychmiast założyć moje brudne, stare trampki, które niosę w ręce!!! Dyskusja była oczywiście bezprzedmiotowa. Trampki założyłem, wlazłem, siadłem na miejscu i je zdjąłem.

Pytanie: czy to były nowe środki ostrożności w związku z wojną w zatoce, czy nowy, egzotyczny obyczaj zmuszania gości do NIEZDEJMOWANIA butów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...