Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

WYKOŃCZENIÓWKA WYKAŃCZA


cubus2

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 56
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

my też jesteśmy już wykończeni:

-wychodzą różne usterki które trzeba poprawiać

-każdy "super fachowiec" wszystko wie najlepiej i się wymądrza, wszyscy są winni tylko on nie

-każdy robi "super robotę " za takie niewielkie pieniądze !!!!!????

- rzeczywiście ciągle jeżdżenie po sklepach

- jakieś drobne problemy, które opóźniają przeprowadzkę i utrudniają życie np. W jednym tygodniu pęknięte lustro dopiero przywiezione, przeterminowany silikon, trzeba usuwać i nakładać nowy, niepasujące klamki do drzwi (nietypowe zamki w dzwiach POlskone) trzeba zamawić inne, kucie posadzki, bo kratka przelewowa powyżej poziomu płytek !!!!!!!, dodatkowy koszt kleju pod parkiet, bo nierówna posadzka

ALE NIEDŁUGO PRZEPROWADZKA i to cieszy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też. Wykańcza tak dobitnie w ostatnich dniach, że dziś zamiast w nocy spać tłukłam się po mieszkaniu z głową spuchniętą od wymyślania sposobów na problemy budowlane. Wymarzony gres okazał się mieć wady fabryczne ( a jest już położony!), w kabinie uszczelka do wymiany (reklamacji nie chcą przyjąć), z firmą od drzwi zewnętrznych (Door z Płochocina) wkraczam na ścieżkę sądową, hydraulik wieszając grzejniki zrobił niemożliwe :o dziury w ścianach itp., itd. Chyba zaczyna się kryzys. I w dodatku pieniądze, pieniądze, pieniądze. Jest źle bo po raz pierwszy tak poważnie zaczynam zastanawiać się czy było warto.... Czy nie lepiej zadbać o siebie, o własne zdrowie. Jak mawia moja ciocia: "Co Ci z tego domu przyjdzie jak stracisz zdrowie podczas jego budowy". A czuję, że stracę, i fizyczne i psychiczne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze raz, ze wykanczanie domu moze byc ogromnym stresem :cry: Niby wszystko idzie OK, ale pieniedzy zaczyna brakowac juz na finiszu. Musimy rezygnowac z wielu rzeczy, zostawiac te na potem, wszystko ma sie powoli w d... I zamiast cieszyc sie z przeprowadzki, z mezem juz nie rozmawiam na inne tematy niz budowlane, nie mozemy juz na siebie patrzec... Wiem, ze to stan tymczasowy, ale fizycznie czlowiek jest wykonczony, psychycznie to nerwy sa slabe, dzieci tez juz sa zmeczone ta cala sytuacja. W przyszlym tygodniu wprowadzamy sie i moze troche odzyjemy. Mam taka nadzieje...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tripper

wykanczanie wykancza, i to ogromnie, robilem cos w mieszkaniu, konczylem, kladlem sie spac, a budzilem sie i czulem w ustach i w nosie i miedzy zebami ten c******y kurz budowlany, co bylo slabe

 

dzis rano weszli do mieszkania panowie, ktorzy do konca przyszlego tygodnia maja mi zrobic gladzie i doprowadzic do porzadku parkiet. nie wiem, czy im sie uda, moze nie, chwilowo to p******e, zostawilem im kase, wyjezdzam na wakacje

 

panowie wyjda, wejde ja, posprzatam i zacznie sie nareszcie mieszkanie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tripper,

jeżeli zostawisz panów fachowców bez nadzoru to, nie chcę krakać ale wiem z doświadczenia, różnie może być. Zamiast po powrocie liczyć na zamieszkanie, będziesz musiał wziąć się za poprawianie tego, co ewentualnie mogą spaprać. Nie życzę Ci tego oczywiście i mam nadzieję, że wiesz kogo obdarzasz zaufaniem. Po ostatnich doświadczeniach obiecałam sobie, że przy następnym etapie (układanie podłogi) nie spuszczę ich z oka choćbym miała pilnować dzień i noc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tripper
Alienka, mam kolezanke, ktora jest remontowa blondynka, ona polecila mi ta ekipe. widzialem co ci ludzie zrobili u niej, bez nadzoru, przeciez mogli ja wykiwac na tysiac sposobow, a ta by sie nawet nie zorientowala (skoro blond), wiec majac do zrobienia 1/5 tego, co ona do zrobienia miala, mysle ze moge wyjechac sobie spokojnie. pewnie i tak nie wyjade, bo bede zapieprzal codziennie rano i wieczorem do mieszkania sprawdzac postepy, ale przynajmniej dobrze miec swiadomosc, ze mozna wyjechac, a remontu nie robi sie dlatego, ze sie MUSI, tylko dlatego, ze sie CHCE!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tripper
poigrywanie to tylko kwestia kultury osobistej tych panow, co robia. ta ekipa ma pana Andrzeja, z ktorym sie rozmawia i on wszystko tlumaczy (tak mi kolezanka mowila). pytala sie "acoto, apocoto" i dostawala satysfakcjonujace odpowiedzi, co bylo mile. ja mniej wiecej wiem, co beda robic, jak beda robic, wiec tyle tego, koniec tematu, maja zrobic, po prostu. nie mozna inaczej (chyba), bo z gladzia to chyba tak, ze albo jest gladka albo nie jest, inaczej byc nie moze...?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć do wykończeniówki dopiero przystępuję to już czuję jej ciężar - chciałabym jednak co niektórym przekazać i pozytywne doswiadczenia - choc brunetką ci ja - to używajac pojecia trippera- budowlana ze mnie blondie na całej linii.

 

Mąż i ja pracujemy od 8.00 przynajmniej do 18.00 i zadno z nas nie zna sie na budowie a i bywamy tam rzadko- ile rozsadek każe - zeby nie było że zapomnielismy ze się budujemy - kierownikiem budowy teść jest- ale też bez szaleństw jeśli chodzi o ciągłe siedzenie na budowie.

Wszystkie ekipy polecane przez godne zaufania osoby i sprawdzane.

 

Uwierzcie - żadnej fuszerki, żadnego złodziejstwa - wszystko na czas.

I nie dam sobie wmówić ze jeszcze się wszystko okaże - bo wiem ze jest napawrde dobrze zrobione - nie najtaniej ale spokój ducha i komfort psychiczny też kosztuje. Prawie każda kolejna ekipa chwali poprzednią. Cud jakiś - głupi ma szczęście??

 

Oczywiscie ze nie wszystko jest rózowe - ale jak sie okazało ze wszystkie sciany proste a jedna skaszaniona i trzeba było nadrzucic tynku- to co?? Pomyslałam sobie "o łachudry jedne" spierniczyły ściane - ale naprawiło się i gra. Dbajmy o swoje zdrowie psychiczne. Nie bez znaczenia jest z kim umawiamy sie na robote - jak widze ze koles nie wzbudza mojego zaufania, rzuca mi wyświechtaną spiewkę - ze sie dogadamy, ze co to nie on i itp za nic majac swoje słowa - to zdaje sie na swoją intuicję i nie biorę go - chociaz cena kusi. Ale jak przychodzi do mnie facet - u ktorego widać ze słowo drozsze pieniedzy i czuję ze bedzie dobrze nam sie pracowało- to tez polegam na swoim wyczuciu- i jak widać póki co - odpukać - nie zawiodłam się.

 

Generalnie wiec jestem przypadkiem - być moze potwierdzajacym regułę - że budowa nie musi byc az takim koszmarem - i mozna czasem zaryzykować takie rozwiązanie ze fachowcy ( nie paprochy) robią swoje a inwestor dogląda prac w ramach zdrowego rozsądku.

 

Oby mi sie spojrzenie nie zmieniło - przy dalszym postepie prac. :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
This topic is now closed to further replies.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...