Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Miał być dom a nie będzie..rodzice wbili sztylet w plecy.


AGNIESZKA31

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 135
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nie żałuj niczego.

 

Nie będzie maliniaka, ale będzie coś własnego, tylko waszego - z czego w pełni będziecie mogli się cieszyć i być dumni z w pełni waszego osiągnięcia. Nie będziesz miała rodziców zza płotu zaglądających w wasze życie ani oczekiwań na bezustannie wyrażaną wdzięczność.

Z tego co piszesz widać, że nie łatwo Cię złamać - więc to, co się zdarzyło, nie przeszkodzi wam na pewno. Ot, trochę podniesie poprzeczkę. Czyli wynik końcowy będzie lepszy :D a czego się nauczyłaś - o sobie, o rodzinie, o życiu - to twoje, możesz z tego korzystać.

Będziecie mieli prawdziwy powód do dumy.

Nie będziecie mieli zobowiązań, których wielkość i charakter zależałyby od aktualnego nastroju rodziców.

Będziecie mieli swój święty spokój - w naprawdę swoim Domu.

To nie życzenia - tak po prostu będzie.

 

Powodzenia - będzie dobrze :D :D :D

 

Pozdrawiam,

 

Maciek

 

ps. A mnie się wydawało, że Cheerok to jednak mieszczuch... Ach, jakże się myliłem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam cały wątek.

Twoi rodzice (a mama szczególnie) zachowali się po świńsku. Oszukali cię. Gdyby to był ktoś inny - przestałabyś się do nich odzywać. Nie rozumiem jakie względy ma u ciebie twoja mama, że jeszcze jej tego nie powiedziałaś. Czy tylko z grzeczności?

 

Tupac Amaru - bardzo pouczająca historia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka - przynajmniej wiesz na czym stoisz...

Rodzicom ktoś bajek naopowiadał a oni uwierzyli - mówię oczywiście o cenach mieszkań.

Domek będziesz miała może później, ale SWÓJ - tak mogłabyś następne 15 lat słuchać KTO zbudował tak naprawdę Twój dom.

Pozdrawiam cieplutko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka, jest jakiś powód dla którego Twoi Rodzice wolą, żebyś mieszkała w ich mieszkaniu? Zapytam brutalnie - boją się Twojej inwestycji, czy chcą Cię miec pod kontrolą?

Bo wiesz, można na przykład, patrząc się na sytuację z boku pomyśleć, że oni się o Ciebie boją, wiesz, że czasy ciężkie, a Tobie się jakieś straszne rzeczy przydarzą i zostaniesz na lodzie? Mogą tak myśleć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie po świńsku, tylko patrzyli na Agę jak na dziecko, które lepiej mieć pod kontrolą. A jak bedzie mieszkała u nich to będzie bezpieczniej. Bo to i rudery ni kupi i w długi nie wpadnie..Bo kredyt czesto dla starszych ludzi równa się długi.

A tak obiecali kiedyś i mieli pewność, że dziecko głupstw nie narobi. Taka cicha kontrola. Aż nadszedł czas... dobrze, że teraz. Pomyśl Aga, że mogłabyś budować zamki na pasku jeszcze pare lat.

Dobrze, że wyczyściłąś atmosferę. A z rodzicami jakoś się ułoży, na pewno. Teraz i oni się postarają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko,

 

bardzo jesteś dzielna. Wyobrażam sobie ile musiałas mieć samozaparcia żeby pójść i porozmawiać o tym.

 

Trzymam kciuki za Twój i tylko Twój wymarzony domek i za te parapety :wink: .

 

Zobaczysz, że się uda!!!!!

 

 

 

P. S. Tupac Amaru

- bardzo smutna i pouczająca jest Twoja historia. Chyba nie istnieje nic bardziej przykrego, jak zawieść się na własnych rodzicach. Przecież nie ma się nikogo bliższego....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak to rodzice dorabiali sie tego dobra,o podziale ktorego mowimy.

Nie ma tu znaczenia,czy ciezko musieli tyrac,czy samo spadlo im z nieba.

To ich sprawa.

Twoja sprawa jest cieszyc sie z tego co osiagnelas,zarobilas,dostalas.

Rozpaczanie z powodu niedostania jest niemadre.

Sa kraje na tym swiecie,w ktorych ludzie po przejsciu na emeryture,zaczynaja zyc inaczej niz do tej pory.

Zaczynaja zyc dla siebie.

Nie dla dzieci.

....................Tobie pozostaje to zaakceptowac.

W zadnym razie nie walczyc.

 

o wyjołeś mi to z ust, też tak myślę

 

myślę iż niektórym osobom jest za dobrze i

ale PIENIEDZY bym od nich nie wzięła bo mam troche honoru,
i nawet nic od rodziców by nie przyjeli, bo mają swój honor śmieszne to aż do bólu, ale to świadczy o niedojrzałości.

 

Ja trochę przeżyłem i podobną sytuację jak Agnieszka i śmierć rodzica i jak napisał ks.Tiszner "kochajmy ludzi bo tak szybko odchodzą"

 

Mdzalewski jak czytam Twoje wypowiedzi to ręce załamuje.Ty człowieku wogóle nic poza pieniędzmi nie widzisz.Zarzucasz mi niedojrzałośc i ,ze to co mówie jest śmieszne.A niby co tu jest śmieszne?To,ze trzeba mieć honor{nie wiem,czy moge tak do Ciebie pisać bo odnoszę wrażenie,ze Ty wogóle nie wiesz co to słowo znaczy} i nie brać pieniędzy za wszelką ceną i od każdego.Jeszcze raz do Ciebie mówie,ze nikt nie każe jej sie gniewać na rodziców tylko nie liczyć juz na zadną pomoc materialną od nich.Dziwne ,ze inni to rozumieją a TY jak zwykle nie. Ty bierzesz pieniązki cały czas od mamy{a podobno miałes taką samą sytuację jak Agnieszka}i czujesz sie z tym dobrze więc w porządku.Widocznie jesteś taką kategorią ludzi ,którym można w twarz pluć a Ty powiesz ,ze deszcz pada i nadal kase będziesz brać.Wybacz,ale ja bym tak nie mogła.Nie zamieszczaj tu cytatów typu"śpieszmy sie kochać ludzi bo tak szybko odchodzą"bo to wogóle nie jest związane z tematem sprawy,nie stwarzaj sztucznych problemów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko!

Jestes wielka.Przeprowadzilas rozmowe jak dorosla i rozwazna osoba.Rodziny sie nie wybiera.podobno nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.Czas pokaze.Na razie widze ze dostalas kopa i poradzilas sobie.Zbieraj sily ikase i do dziela.My zaczynamy budowe w przyszlym roku,calkiem sami i tylko za nasze.TRZYMAM KCIUKI ZA WAS!!POWODZENIA!! :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dropsiak własnie cos mi uswiadomiłeś.Moi rodzice w życiu nie mieli niczego na kredyt.Moze faktycznie boja sie kredytów.

Sonika ,Luc Skywalker ,baba_budowniczy ,Ślimak Maciek dzieki za cieplutkie słowa.

ania ja nie umiem byc niegrzeczna dla rodziców,ja sie ich ...chyba boje.

Ojciec był zawsze surowy,a mama decydowała o całym naszym swiecie.Chciałbym im wreszcie wygarnąc jak bardzo mnie zawiedli no ..nie potrafie.

Xena z Xsary ja nie wiem dlaczego mieliby myslec ,że cos pójdzie nie tak.Zaczynam mysleć,że poprostu nie wierzą,ze jestem dorosła i potrafie podejmować i ponosic konsekwencje swoich decyzji.A przecież wszystkim dookoła trabią jaka jestem zaradna i ze o mojej firmie w miasteczku tak wszyscy mówią dobrze i z uznaniem.Wiesz oni sami nie wiedza czego chca ,a ja mam zbyt dużo dobrego serca i szacunku ,żeby nimi potelepac.A widze,ze bycie najgrzeczniejszym i najposłuszniejszym dzieckiem nie zagwarantowało mi bezgranicznej miłosci rodziców.Trzeba było szalec jak moje rodzeństwo to przynajmniej wiedziałabym,że żyje.I żałowałabym tego co zrobiłam a nie tego czego niezrobiłam.

Tupac Amaru współczuje ale zarazem podziwiam i gratuluje.[/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko!

Jestes wielka.Przeprowadzilas rozmowe jak dorosla i rozwazna osoba.Rodziny sie nie wybiera.podobno nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.Czas pokaze.Na razie widze ze dostalas kopa i poradzilas sobie.Zbieraj sily ikase i do dziela.My zaczynamy budowe w przyszlym roku,calkiem sami i tylko za nasze.TRZYMAM KCIUKI ZA WAS!!POWODZENIA!! :p

Dziekuje serdecznie,bedę Wam dopingować. :D :D

Nie mam zamiaru opuszczać forum.W miare mozliwosci bede pomagac i wspierać wszystkich którzy tego potrzebują.Tak pozytywnej energii,tylu miłych słów w zyciu nie otrzymałam i postaram sie odwdzięczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie umiem byc niegrzeczna dla rodziców,ja sie ich ...chyba boje.

Ojciec był zawsze surowy,a mama decydowała o całym naszym swiecie.Chciałbym im wreszcie wygarnąc jak bardzo mnie zawiedli no ..nie potrafie.

 

No cóż, wybór masz trudny: albo się nauczysz asertywności wobec rodziców albo zatrują cię psychicznie. Przecież sama napisałaś że:

 

Zaczynaja mnie moi rodzice wykańczać psychicznie.

Uff no i znowu mam "wróbelka"w piersi tak mi serce trzepocze.

 

Musisz się w sobie zebrać i zwyczajnie im to wszystko powiedzieć. Zwyczajnie tzn bez scen, palenia za sobą mostów itd. Nie daj mówić do siebie "dziecko". Nie daj sobie przerywać. Powiedz to co masz do powiedzenia i po prostu wyjdź. Oni muszą wiedzieć, że TY czujesz się oszukana i dlatego koniec jajeczek, telefonów, uśmieszków itp. do wyjaśnienia TEJ kwestii.

Albo jesteście rodziną albo każdy idzie w swoją stronę. Nie musisz się "kolegować" na jajeczka z kimś kto cię oszukał. Tym bardziej że masz fajnego męża i kupę przyjaciół. Prawdziwych.

 

Rety, mnie mama nigdy nie zawiodła a nie jestem cukiereczkiem.

 

P.S. Moim zdaniem powód takiego zachowania jest zaszyty głęboko i prawdopodobnie zupełnie irracjonalny. Agnieszka nigdy się nie dowie prawdy. Szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty bierzesz pieniązki cały czas od mamy{a podobno miałes taką samą sytuację jak Agnieszka}i czujesz sie z tym dobrze więc w porządku.

kobieto czy Ty jesteś chora (wzrok->czytanie), gdzie napisałem iż biorę cały czas od mamy ?, no gdzie ?, naprawdę masz jakiś problem z niedojrzałością, w dodatku nadinterpretujesz. Wszystkie pieniążki jakie dostałem od mamy ledwo by mi na drzwi starczyły, ale je z szacunkiem przyjąłem, bo to od mojej mamy i Ona cieżko na to pracuje i traktuje to jako bardziej niż dar, niż konkretna kwota (wiem nie rozumiesz tego). I nie chce mi się z tobą dyskutować bo jeszcze za mało wiesz, jak byś straciła rodzica i całą resztę to człowiek mądrzeje i inaczej na to patrzy, a na razie to dyskusja na poziomie rozkapryszonej i zbulwersowanej 15 latki, bez komentarza

 

jak masz coś więcej to pisz na priva, wtedy poczytam twoje mądrości życiowe i podyskutujemy.

 

ania ja nie umiem byc niegrzeczna dla rodziców,ja sie ich ...chyba boje.

Ojciec był zawsze surowy,a mama decydowała o całym naszym swiecie.

niestety u mnie było podobnie, młodsi bracia mieli zawsze większe przebicie u rodziców. Ja jakoś nie mogłem i najgorzej na tym wychodziłem. Dzisiaj brakuje mi ojca i inaczej na to spoglądam, oddałbym ten cały dom (w zasadzie dwa), aby z powrotem był przy mnie.

 

Przestaw swoje marzenia na to iż "sama" zbudujesz ten dom, ja tak zrobiłem i dzisiaj domek się wykańcza ,a kasy też za dużo nie mam, a najważniejsze to iż mam "0" kredytu, chyba boję się kredytu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aga, Twoja historia nad wyraz przypomina moja własną. Inni ludzie, inne okoliczności, taki sam żal.

 

Dawno temu, na osiemnaste urodzony, dostałam od Babci działke. Rodzice uiścili opłatę notarialną i jakies tam inne koszty, ja podpisałam stowny dokument i zostałam właśacicielką (dumną :wink: ) kawałka ziemi. Co nie bez znaczenia, moja Mama, córka tejże Babci, jest włascicielką działki sąsiedniej.

 

Niewiele czasu później, Rodzice, wykańczający wówczas dom, zadecydowali, iż nalezy "zlikwidowac" moją książeczke mieszkaniową z dość dużym wkładem. Zostałam współwłaścicielka budującego się domu (do spółki z Ojcem), otrzymane z książeczki pieniądze przekazałam Rodzicom, Ci zas zrobili z nimi co trzeba. Fakt faktem, dzięki tym pieniądzom mogliśmy bardzo szybko zamieskzać w nowym domu.

 

Kilka lat póxniej wyszłam za mąż. I chyba wtedy własnie zaczęły sie problemy. Wpierw obietnice bez pokrycia a wręcz nie mające żadnego związku z rzeczywistościa. Później, liczne pretensje, skragi, zażalenie pod moim i Męża adresem. W końcy Rodzice, z którymi zamieszkaliśmy po Ślubie, dali nam jasno do zrozumienia, iz dobrze zrobilibyśmy wyprowadzajac się "na swoje". "Swoje" jednak było odległe od nas o lata świetlne. Ale zaczęliśmy kombinować.

 

Babcia, która wcześniej podarowała mi działkę, była w posiadaniu jescze kilku innych, które trzymała "na czarną godzinę". Po prawdzie zaś nie bardzow iedziała kto z rodziny jest godzien dostąpić zaszczytu wejscia w posiadanie którejś z nich.Ponieważ zawsze byłam "babciną ulubienicą" wiedziałam, że pomoze. Plan byl następujący. Sprzedajemy działkę, której jestem włascicielką i zaczynamy budowe na tej, którą Babcia, jak się to mówi, przepisze na mnie. Babcia pomysł pochwaliła, przystąpiliśmy więc do przygotowań. I wtedy do akcji wkroczyła moja mama. Jaki cel jej przyświęcał, nie wiem do dziś. Wiem tylko, iż działki nie dostałam ja, a ona. Ba, dowiedziałam się tego przez przypadek :o Babcia nabrała wody w usta, choc akurat do staruszki pretensji nie mam. Ja byłam ledwie opierzonym podlotkiem, moja Mama dorosłą kobieta z doświadczeniem, znającą najlepiej własną córkę. Plany oddaliły się w blizej nieokreśloną przyszłość. Żal trawił serce.

 

Kilka lat póxniej, wciąż mieszkając u Rodziców i słysząc co i rusz o "pójściu na swoje" podjęlismy kolejna decyzje. Sprzedajemy działke i kupujemy mieszkanie. Sprawa niby prosta, byliśmy już w miarę wydolni finansowo i mogliśmy liczyć na kredyt (lat kilka wcześniej nie było tym mowy). Przygotowania ruszyły pełnąparą, znaleźliśmy kupca, mieszkanie "takie super akuracik :wink: ", dostaliśmy przyrzeczenie kredytu. I wtedy kolejny raz wkroczyła do akcji moja Mama. Mieszkanie to błąd, usłysząłam. Dom stawiajcie. Owszem, chodziło nam to po głowie ale.... kasa :( Przeliczając jednak setki razy i od wszytskich końców wydatki jakie będziemy musieli ponieść mieszkając w bloku (czynsz+kredyt+opłaty) bądź budując a później mieszkając (opłaty+kredyt) okazało się, iż bardziej opłaca nam się budowac. Opłaty miesięczne będą niższe. Rodzice obiecali wielką pomoc, terefere kuku :-? Pomoc miała być finansowa (głównie zwolnienie nas z częsci opłat, które ponosimy za mieszkanie w domu), merytoryczna (ojcec wszak wybudował i sie zna) i rzeczowa (pomoc przy pilnowaniu dzieci żebym i ja mogła pracwac wqięcej i czynnie uczestniczyć w budowie). Mieliśmy również (co było obiecane kilka lat wcześniej, dostać pieniądze ze zlikwidowanej książeczki. No i było pięknie az nie zaczeliśmy planów urzeczywistaniać.

 

Najpierw okazało się, ze za długo pracujemy nad projektem :o Kto to widział "certolić się z gó..m poł roku", wykrzyczał mój ojciec w środku zimy oznajmiając jednocześnie, iż on ma zamiar remontowac dom, okna wymieniac, etc, etc a tu budowy ni widy ni słychu. Przyppominam, to był środek zimy, styczeń :-? Tego samego dnia oznajmił, iż przehulaliśmy JEGO :o pieniądze (czyli te, które dostaliśmy ze sprzedazy mojej działki) i na pewno budowac się nie będziemy. Kilka dni póxniej okazało się, iż na pewno nie zobaczę pieniędzy z książeczki, ponieważ oni mi ją :o a ta kasa to marna rekompensata. Znaczyc to chyba mialo (bo wytrącona z równowagi tematu nie kontynuowałam), iż to co wzięli z ksiażeczki miało być moją zapłatą za notariusza i pochodne. Tylko obie kwoty jakoś się mijaja. Ksiązeczkowa sporoooo wyzsza od notarialnej :-? A pza tym, jak się dwiedzoałam, równiez winniśmy wnieść wkład w renowacj domu, bo mieszkamy w nim niemal tak samo długo :o I też trzaskamy drzwiami :o :o :o

 

Budowa miała ruszyć wiosną, ruszyla latem, co też było okazją do licznych przytyków :-? "Kiedyś" podobno TAK nie było. Siup i już :-? (ciekawi mnie, w takim razie, czemu Rodzice swój dom stawiali prawie 8 lat?).

 

Od dwóch miesiecy mozemy nazywac się Budowniczymi :D Większość prac budowlanych wykonuje moj mąż (absolutnie nie budowlanie) przy owocnej pomocy swojego Ojca. Murarz też bywa, a jakże :wink: Moi Rodzice na działce byli raz (!!!). Przepraszam, dwa razy :-? Pierwszy - Pan Ojciec w beż garniturku i beż butach i krwacie, wypielegnowany jak na Boze Ciało, zajechał na inspekcję. Drugi raz oboje, zajrzeli będąc przejazdem.

 

Nie ma pomocy finansowej, merytorycznej ni rzeczowej (dwa razy zostali z najmłodszym synkiem, w sumie 6 godzin :-? ).Kiedy jestem potrzebna na budowie (a bywa tak często, chocby i po to zeby popdać czy potrzymac :wink: ) zabieram trójkę dzieci (7, 4 i półtora roku) i uwijam sie mrówka miedzy męzem, teściem, murarzem a wszędobylskim drobiazgiem :-?

 

Przebyczałam. Choc żal pozostał. Nie chce pomocy finansowej. Mój mąż absoltnie odmawia merytorycznej. Rzeczowqa by sie przydała. Ale nie proszę. Oni nie muszą. Rozumiem, choc przykro :( Przykro tym bardziej, że moi dwaj bracia mogą liczyć zawsze na Rodziców. Zawsze. Przykro tym bardziej, iż wiem, ze gdyby chceli opieka nad dziećmi nie byłaby zbyt obciążająca (doskonale zajmują się sobą).Przykro tym bardzej, iz mieliby na to czas :(

 

Ja dumnajestem. Nie poproszę. Pomogę zawsze, bo tak o ironio, mnie wychowano. Może to źle, może dobrze. Czas pokaże. Wiem jedno, "Stodółka" bedzie tylko nasza. I w nosie mam, że "ludzie budują piękne domy a wy taki kurnik" :o Mój kurnik. Tylko mój, kurna (nomen omen :wink: ). I każda cegła cieszy tym bardziej, bo jest ogromnym wyrzeczeniem.

 

Aga, bądź dzoelna. Minie żal choć pamięć pozostanie. Dorosłość czasem daje nzać o sobie w mało wyszukany sposób kopiąc w zadek. Ale, jak to mówią, d..a nie szklanka :wink:

 

Trzymam kciuki za Cibie, za sibie i wszytskich, ktorym pod górkę. Tych, co im z górki też :wink: A co :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też trzymam za Was.

Najsmutniejsze jest to, że rodzice Was najprawdopodobniej bardzo kochają, jak by trzeba było, życie by oddali, a w normalnych (nie ekstremalnych) okolicznościach takie wredne numery robić potrafią :cry: I wierzą, że to dla Waszego dobra. A wy niewdzięcznicy, wyrodne dzieci...

Człowiek coponiektóry juz taki jest i nic na to poradzić nie można :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty bierzesz pieniązki cały czas od mamy{a podobno miałes taką samą sytuację jak Agnieszka}i czujesz sie z tym dobrze więc w porządku.

kobieto czy Ty jesteś chora (wzrok->czytanie), gdzie napisałem iż biorę cały czas od mamy ?, no gdzie ?, naprawdę masz jakiś problem z niedojrzałością, w dodatku nadinterpretujesz. Wszystkie pieniążki jakie dostałem od mamy ledwo by mi na drzwi starczyły, ale je z szacunkiem przyjąłem, bo to od mojej mamy i Ona cieżko na to pracuje i traktuje to jako bardziej niż dar, niż konkretna kwota (wiem nie rozumiesz tego). I nie chce mi się z tobą dyskutować bo jeszcze za mało wiesz, jak byś straciła rodzica i całą resztę to człowiek mądrzeje i inaczej na to patrzy, a na razie to dyskusja na poziomie rozkapryszonej i zbulwersowanej 15 latki, bez komentarza

 

jak masz coś więcej to pisz na priva, wtedy poczytam twoje mądrości życiowe i podyskutujemy.

 

ania ja nie umiem byc niegrzeczna dla rodziców,ja sie ich ...chyba boje.

Ojciec był zawsze surowy,a mama decydowała o całym naszym swiecie.

niestety u mnie było podobnie, młodsi bracia mieli zawsze większe przebicie u rodziców. Ja jakoś nie mogłem i najgorzej na tym wychodziłem. Dzisiaj brakuje mi ojca i inaczej na to spoglądam, oddałbym ten cały dom (w zasadzie dwa), aby z powrotem był przy mnie.

 

Przestaw swoje marzenia na to iż "sama" zbudujesz ten dom, ja tak zrobiłem i dzisiaj domek się wykańcza ,a kasy też za dużo nie mam, a najważniejsze to iż mam "0" kredytu, chyba boję się kredytu

 

Mdzalewski,nie jestes jedyny ,ktory stracił rodzica.Ja też straciłam ojca.Odpisałam Skoro nie chcesz rozmawiać na forum to odpisałam Ci na priva.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...