Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Chodzicie do kościoła czy nie ?


GREG.M

Recommended Posts

W życiu trzeba być nie raz hipokryta i cynikiem, nie oszukujmy się.

 

Otóż nie trzeba.

Sama wybierasz jak postępujesz ...

 

Daj spokój mojemu szacunkowi, bo za mało Cię znam by o tym mówić. Pisałem tylko o tym, że szacunek wzbudzają ludzie szczerzy i prawdomówni a nie hipokryci i cynicy.

Tylko tyle.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 376
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

W życiu trzeba być nie raz hipokryta i cynikiem, nie oszukujmy się.

 

Otóż nie trzeba.

Sama wybierasz jak postępujesz ...

 

Daj spokój mojemu szacunkowi, bo za mało Cię znam by o tym mówić. Pisałem tylko o tym, że szacunek wzbudzają ludzie szczerzy i prawdomówni a nie hipokryci i cynicy.

Tylko tyle.

Pozdrawiam.

Otóż to - pewne działania w życiu podejmuję lub ich zaniechuję (??) nie po to, by zaskarbić sobie szacunek kogoś, kogo nie znam, tylko aby osiągnąć pewne wymierne korzyści. No i ważniejsza jest dla mnie opinia rodziny, która jest przekonana, że jesteśmy porządną, katolicką rodziną. A to, co dzieje się w moim sumieniu, sercu, czy czym to nazwać, to moja sprawa. Nie widzę większej różnicy między mną a większością naszego "katolickiego" społeczeństwa - dziewczyn występujących na ślubie z brzuchem w białej sukni i wianku, par żyjących ze sobą przed ślubem, używających niedozwolonej antykoncepcji, tłumów na mszy stojących na placu przed kościołem, plotkujących i palących papierosy, mężów pijących i bijących swoje żony i dzieci... Ja przynajmniej sama siebie nie oszukuję, że wierzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja uwazam, ze cos takiego jak czlowiek expert?- jest niepowazne

jesli wierzymy w boga to uwazam ze obrazliwe jest dla niego oglaszanie zwyklych ludzi swietymi

Gdybys zadal troche trudu i poczytal to co jest wykladnia religii chrzescijanskiej, czyli pismo siwete wiedzialbys, ze kazdy moze zostac swietym. to ze koscium kogos oglasza swietym informuje innych kandydatow na swietych, czyli zwyklych ale wierzacych ludzi z ktorego czlowieka maja brac przyklad. Taki jest sens nadawania niektorym ludziom tytulu swietych. Tylko ze trzeba miec choc odrobine szczerych checi, zeby chciec to zrozumiec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masz prawo tak uwazac

ja bedac zwyklym przecietnym smiertelnikiem mam widac inna wrazliwosc na te sprawy

i gdybym byl bardziej wierzacy niz jestem to bylbym oburzony tym, ze ktos nazywa ksiedza "ojciec swiety"- bo ta ksywka zdaje sie juz bogu jest zaklepana

 

tak jak mowie bylbym oburzony a ze nie przejmuje sie tym az tak bardzo to tylko nadziwic sie nie moge co to ludziska jeszcze nie wymysla ;)

 

ale z drugiej strony fajnie ze mielismy rodaka boga ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja uwazam, ze cos takiego jak czlowiek expert?- jest niepowazne

jesli wierzymy w boga to uwazam ze obrazliwe jest dla niego oglaszanie zwyklych ludzi swietymi

Gdybys zadal troche trudu i poczytal to co jest wykladnia religii chrzescijanskiej, czyli pismo siwete wiedzialbys, ze kazdy moze zostac swietym. to ze koscium kogos oglasza swietym informuje innych kandydatow na swietych, czyli zwyklych ale wierzacych ludzi z ktorego czlowieka maja brac przyklad. Taki jest sens nadawania niektorym ludziom tytulu swietych. Tylko ze trzeba miec choc odrobine szczerych checi, zeby chciec to zrozumiec.

a wracajac do tematu moglabys mi pomoc i przyblizyc w jakim rozdziale pisza, ze ludzie moga decydowac kogo oglosic swietym- chetnie sie doucze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To po co braliście ślub w kościele?

Chrzest w porządku dziecko nie jest w stanie decydować o swoim losie i to "obarcza" rodziców ale ślub biorą dorośli ludzie, więc...?

:wink:

 

Bo jest coś nie z tej ziemi w tym, że nagle ktoś jest dla mnie tak bardzo wszystkim, że chcę przebudować całe swoje życie po to, by być z Nią. Bo to, co jest we mnie, nie daje się opisać pojęciami racjonalnymi - liryka to tylko cień tych doznań. Bo kiedy się oświadczałem i czekałem na ślub, czułem (tak samo jak czasem w górach - banalne, ale prawdziwe), że jest coś, czego nie widać, ale czasem nam daje znać o swoim istnieniu.

Więc mimo braku praktyki i wiary zgodnej z katolickim kanonem - przyjąłem bierzmowanie i ślubowałem mojej lepszej połowie w miejscu nie tylko ziemskim, w chwili nie tylko ziemskiej.

Może w Indiach byłabyby to świątynia któregoś z bóstw.

W Izraelu pewnie zaprowadziłbym ją pod baldachim.

Ale w tym kraju, gdzie się urodziliśmy i dorośliśmy, synonimem światyni jest katolicki kościół, świętym obrzędem - msza. Niezależnie od tego, jakie mieliśmy poglądy, wyrośliśmy w tej kulturze - i wymyślanie obrzędu świeckiego albo ekumenicznego wydaje mi się śmieszne. Nawet, jeśli dla mnie treść i znaczenie nie były w pełni takie same, jak dla innych jego uczestników.

Teraz nie chodzimy do kościoła. Jak wielu wcześniej piszących, wydaje mi się, że Ktoś Ponad Nami nie potrzebuje mojej regularnej celebry w wyznaczonym miejscu. Nie zachęca mnie uczestniczenie w tym z tłumem nieznanych mi ludzi (ot, przekleństwo wielkich miast). Kiedy skończymy budowę i wyprowadzimy się na wieś - kto wie? Jeśli (chciałbym) wrośniemy w społeczność o bardziej ludzkiej skali, jeśli spotkamy kapłana, który nie będzie obrażał inteligencji jarmarczną teologią - uczestnictwo w życiu duchowym naszej "wiochy" :wink: będzie dla nas naturalne i oczywiste. Jeśli nie - to samo widzenie świata i tego, co poza nim, będziemy praktykować pod własnym dachem.

Dochodzę do wniosku, że religijność wiejska, parafialna, jest czymś naturalnym i pozytywnym - wymaga jednak znakomitych duchownych, a z tym bywa różnie...

 

Pozdrawiam serdecznie,

 

Maciek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to - pewne działania w życiu podejmuję lub ich zaniechuję (??) nie po to, by zaskarbić sobie szacunek kogoś, kogo nie znam, tylko aby osiągnąć pewne wymierne korzyści. No i ważniejsza jest dla mnie opinia rodziny, która jest przekonana, że jesteśmy porządną, katolicką rodziną. A to, co dzieje się w moim sumieniu, sercu, czy czym to nazwać, to moja sprawa. Nie widzę większej różnicy między mną a większością naszego "katolickiego" społeczeństwa - dziewczyn występujących na ślubie z brzuchem w białej sukni i wianku, par żyjących ze sobą przed ślubem, używających niedozwolonej antykoncepcji, tłumów na mszy stojących na placu przed kościołem, plotkujących i palących papierosy, mężów pijących i bijących swoje żony i dzieci... Ja przynajmniej sama siebie nie oszukuję, że wierzę.

 

Są ludzie którzy robią pewne rzeczy nie tylko dla własnych korzyści.

 

Po co porównujesz się do tych ludzi - chcesz się do niech zrównać - tego chcesz ?

 

Zrobiłaś co zrobiłąś co uważałaś za słuszne.

Po prostu okłamałaś rodzinę żeby Ci jeszcze za to kłamstwo zapłacili...

Ale w Swoim sercu wszystko ok...

I tego się trzymaj.

:wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tak pod rozwage

czy ma na pewno wierzymy, albo tak sobie to tylko wmawiamy i wolimy sie nad tym za duzo nie zastanawiac?

 

jesli by ktos na prawde wierzyl to czy nie poszedlby w slad za jezusem?

czy nie rozdalby wszystkiego co ma i zyl po to aby innych uszczesliwiac?

 

no sprobujcie odpowiedziec sobie na te pytanie a zobaczycie ze ta wiara o ktorej mowicie to chyba taka "wygodna" forma wiary ;)

po prostu ide do kosciola i mam zaklepane cos tam w niebie a zyc moge jak inni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To po co braliście ślub w kościele?

Chrzest w porządku dziecko nie jest w stanie decydować o swoim losie i to "obarcza" rodziców ale ślub biorą dorośli ludzie, więc...?

:wink:

 

Bo jest nie z tej ziemi w tym, że nagle ktoś jest dla mnie tak bardzo wszystkim, że chcę przebudować całe swoje życie po to, by być z Nią. Bo to, co jest we mnie, nie daje się opisać pojęciami racjonalnymi - liryka to tylko cień tych doznań. Bo kiedy się oświadczałem i czekałem na ślub, czułem (tak samo jak czasem w górach - banalne, ale prawdziwe), że jest coś, czego nie widać, ale czasem nam daje znać o swoim istnieniu.

Więc mimo braku praktyki i wiary zgodnej z katolickim kanonem - przyjąłem bierzmowanie i ślubowałem mojej lepszej połowie w miejscu nie tylko ziemskim, w chwili nie tylko ziemskiej.

Może w Indiach byłabyby to świątynia któregoś z bóstw.

W Izraelu pewnie zaprowadziłbym ją pod baldachim.

Ale w tym kraju, gdzie się urodziliśmy i dorośliśmy, synonimem światyni jest katolicki kościół, świętym obrzędem - msza. Niezależnie od tego, jakie mieliśmy poglądy, wyrośliśmy w tej kulturze - i wymyślanie obrzędu świeckiego albo ekumenicznego wydaje mi się śmieszne. Nawet, jeśli dla mnie treść i znaczenie nie były w pełni takie same, jak dla innych jego uczestników.

Teraz nie chodzimy do kościoła. Jak wielu wcześniej piszących, wydaje mi się, że Ktoś Ponad Nami nie potrzebuje mojej regularnej celebry w wyznaczonym miejscu. Nie zachęca mnie uczestniczenie w tym z tłumem nieznanych mi ludzi (ot. przekleństwo wielkich miast). Kiedy skończymy budowę i wyporwadzimy się na wieś - kto wie? Jeśli (chciałbym) wrośniemy w społeczność o bardziej ludzkiej skali, jeśli spotkamy kapłana, który nie będzie obrażał inteligencji jarmarczną teologią - uczestnictwo w życiu duchowym naszej "wiochy" :wink: będzie dla nas naturalne i oczywiste. Jeśli nie - to samo widzenie świata i tego, co poza nim, będziemy praktykować pod własnym dachem.

Dochodzę do wniosku, że religijność wiejska, parafialna, jest czymś naturalnym i pozytywnym - wymaga jednak znakomitych duchownych, a z tym bywa różnie...

 

Pozdrawiam serdecznie,

 

Maciek

 

Drogi Maćku.

 

To co piszesz jest bardzo ale to bardzo piękne.

I chylę czoła przed takim postawieniem sprawy.

Dla mnie jest nie do zaakceptowania że z chwilą śmierci miałbym sie rozstać na zawsze z moim Miśkiem. wiara daje mi tą nadzieję że gdzieś tam z pomoca Boga dane mi będzie się znowu z Nią spotkać i to dla mnie jest niebo. To mi daje wystarczający powód by wierzyć.

 

Ale czy nie dostrzegasz subtelnej różnicy pomiędzy Twoim postawieniem sprawy a argumantacją Magdzi?

 

Załączam pozdrowienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no sprobujcie odpowiedziec sobie na te pytanie a zobaczycie ze ta wiara o ktorej mowicie to chyba taka "wygodna" forma wiary ;)

po prostu ide do kosciola i mam zaklepane cos tam w niebie a zyc moge jak inni

Bardzo latwo przychodzi ci ocenianie innych. Szkoda tylko, ze nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo niesprawiedliwy jestes mierzac wszystkich jedna miara...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a wracajac do tematu moglabys mi pomoc i przyblizyc w jakim rozdziale pisza, ze ludzie moga decydowac kogo oglosic swietym- chetnie sie doucze ;)

Czytaj ze zrozumieniem...

 

 

dobre..... ;)

Czytaj ze zrozumieniem to co ja pisze... A jesli Ci to sprawia trudnosc to powiem wprost. Nie napisalam nigdzie, ze w Biblii jest napisane iz ludzie maja nadawac niektorym osobom pewne tytuly i stawiac je jako przyklad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są ludzie którzy robią pewne rzeczy nie tylko dla własnych korzyści.

 

Po co porównujesz się do tych ludzi - chcesz się do niech zrównać - tego chcesz ?

 

Zrobiłaś co zrobiłąś co uważałaś za słuszne.

Po prostu okłamałaś rodzinę żeby Ci jeszcze za to kłamstwo zapłacili...

Ale w Swoim sercu wszystko ok...

I tego się trzymaj.

:wink:

Po piersze, to rodzina za nic mi nie płaci (tego nie rozumiem, dlaczego tak napisałeś). Po drugie - nie zrobiłam nic wbrew sobie. Nie jestem osobą wierzącą, sprawy i obrzędy religijne są mi zupełnie obojętne, nie musiałam się "przełamywać" żeby przekroczyć próg kościoła (bardziej muszę się łamać przekraczając codziennie próg biura w którym pracuję). Po prostu poszliśmy tam z mężęm, wysłuchaliśmy tego, co powiedział ksiądz, powiedzieliśmy to, co musieliśmy powiedzieć i tyle. W sercu wszystko OK. Ten ślub, ten obrzęd, ta ceremonia niczego w moim życiu nie zmieniła, i tak wiedziałam i wiem, że chcę z tym człowiekiem być do końca życia. Nie zrobiłam więc nic wbrew sobie, nie mam żadnych wyrzutów sumienia. To jak ubieranie choinki na Boże Narodzenie - mimo, że nie wierzę w św. Mikołaja, to ubieram tę choinkę i podkładam pod nią prezenty, żeby dziecku było miło. Czy też określisz to jako "okłamywanie" dziecka w ramach mojej hipokryzji? Dla mnie te dwie sytuacje są na tym samym poziomie - uczestnictwo w pewnej ceremonii religijnej, mimo braku emocjonalnego zaangażowania po to, aby komuś bliskiemu zrobić przyjemność, albo oszczędzić przykrości i rozczarowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tak pod rozwage

czy ma na pewno wierzymy, albo tak sobie to tylko wmawiamy i wolimy sie nad tym za duzo nie zastanawiac?

 

jesli by ktos na prawde wierzyl to czy nie poszedlby w slad za jezusem?

czy nie rozdalby wszystkiego co ma i zyl po to aby innych uszczesliwiac?

 

no sprobujcie odpowiedziec sobie na te pytanie a zobaczycie ze ta wiara o ktorej mowicie to chyba taka "wygodna" forma wiary ;)

po prostu ide do kosciola i mam zaklepane cos tam w niebie a zyc moge jak inni

 

Gdybym nie był zwyczajnym słabym człowieczkiem pewnie bym tak zrobił - problem w tym że tylko nieudolnie staramy się na Nim wzorować ...

Bardzo Cię proszę pisz Jezus z dużej litery (choćby przez to że to imię jest) nie musisz zawsze grać roli buntownika prowokatora...

To tak na marginesie

:wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a wracajac do tematu moglabys mi pomoc i przyblizyc w jakim rozdziale pisza, ze ludzie moga decydowac kogo oglosic swietym- chetnie sie doucze ;)

Czytaj ze zrozumieniem...

 

 

dobre..... ;)

Czytaj ze zrozumieniem to co ja pisze... A jesli Ci to sprawia trudnosc to powiem wprost. Nie napisalam nigdzie, ze w Biblii jest napisane iz ludzie maja nadawac niektorym osobom pewne tytuly i stawiac je jako przyklad.

oj to jest jeszcze lepsze....;)

wiec o co ci chodzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tak pod rozwage

czy ma na pewno wierzymy, albo tak sobie to tylko wmawiamy i wolimy sie nad tym za duzo nie zastanawiac?

 

jesli by ktos na prawde wierzyl to czy nie poszedlby w slad za jezusem?

czy nie rozdalby wszystkiego co ma i zyl po to aby innych uszczesliwiac?

 

no sprobujcie odpowiedziec sobie na te pytanie a zobaczycie ze ta wiara o ktorej mowicie to chyba taka "wygodna" forma wiary ;)

po prostu ide do kosciola i mam zaklepane cos tam w niebie a zyc moge jak inni

 

Gdybym nie był zwyczajnym słabym człowieczkiem pewnie bym tak zrobił - problem w tym że tylko nieudolnie staramy się na Nim wzorować ...

Bardzo Cię proszę pisz Jezus z dużej litery (choćby przez to że to imię jest) nie musisz zawsze grać roli buntownika prowokatora...

To tak na marginesie

:wink:

 

 

a czy ta "nieudolnosc" to nie wlasnie przejaw braku wiary? ;)

no jak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no pomyslcie....

gdybym ja uwierzyl ze bog mi wynagrodzi to przeciez wszystko inne to bylby pryszcz i moglbym to olac cieplym m..... ;)

i chodzilbym od domu do domu i glosil dobra nowine....

i cieszylbym sie ze jestem biedny, ze nie mam co jesc, bo wiedzialbym ze robie slusznie i mam dobry plan ktory na pewno sie powiedzie a nagroda spotka mnie zajeb...ta

ale tego nie robie bo nie mam wiary i o tym wam mowie

przemyslcie.... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...