Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ja chyba z innej planety jestem... :o


Tomek_J

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 331
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

no dobra, dobra :) , ja dalej rżę z tego wątku ale...

Powtórzę: nie neguję potrzeby tych wynalazków zwłaszcza w przypadku np. licznej rodziny. Tyle, że chyba mało która naprawdę liczna rodzina ma kasę na takie gadżety ?

 

tu widzę psa pogrzebanego ( :oops: )

Tomku, to że np. liczna czy nieliczna rodzina nie ma kasy na jakiś gadżet jak to określasz, nie znaczy, że trza krucjatę prowadzić, bo ten gadżet jest niepotrzebny/zbędny/głupi, a ci co go posiadają są odpowiednio : leniwi/ durni/ łasi na reklamę etc.

 

szerszy kontekst, że tak powiem, tego rozumowania jest taki : a na ch... mojejmu szwagrowi 6 kołowrotek z przerzutkami, przeca ryby można w rybnym kupić, a do kina po co chodzić, jak można dwa kanaly TV naokrągło patrzeć, a po co klima w samochodzie, jak okna można rostworzyć na przestrzał... etc.

 

ja wiem, że jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma (reklama Viziru ?? :)

i ok, siurli rajt

nie mam maszynki do mielenia mięsa, sokownika, automatu do pieczenia chleba, młynka do kawy etc. bo mi zbędnym jest - szacuję czy taki gadżet będzie w domu używany, i czy mówiąc wzniośle, poprawi mi jakośc życia

mieć, bo mieć - to mnie nie interesuje

ale mieć po coś - już tak

 

a zresztą, :roll: weź wytłumacz facetowi po co chodzisz do fryzjera

- siedzisz tam 4h

- wydajesz kasę

- za dwa dni budzisz się mniej więcej w takim samym stanie :wink:

 

przyjmując, Tomku, Twój punkt widzenia większość przyjemnośći to kompletnie niezyskowna operacja :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie mam maszynki do mielenia mięsa,sokownika, automatu do pieczenia chleba, młynka do kawy etc. bo mi zbędnym jest - szacuję czy taki gadżet będzie w domu używany, i czy mówiąc wzniośle, poprawi mi jakośc życia

Maszynkę mam, ale ręczną, uważam, że te elektryczne są do d...y. Maku się w takiej nie zmieli. Sokownika nie mam, ale to nie gadżet elektroniczny przecież, może chodzi o sokowirówkę? Też nie mam, nie potrzebuję, soki kupuję gotowe. Chleb jest najlepszy jak się go ręką wyrabia, automat odpada. Młynka do kawy też nie mam, bo u nas sie pija rozpuszczałkę i to tylko jedną markę. Tak więc - mimo wielkieeeego wyboru różnych gadżetó jakoś potrafię sie opanowac i nie kupowac wszystkiego, a tylko to, co uważam, że jest mi potrzebne i uprzyjemni/ułatwi mi życie. Wcale nie daję się nabierać na super reklamy, kupuje rozsądnie. Ale jest coś, za co dużo bym dała, chociaż obawiam się, że... tego czegoś nie ma. Jakieś urządzenie do prasowania automatycznego. Tzn. wiem, że są pralnie, ale jak większość szarych zjadaczy chleba piorę i prasuję sama, też mężowe koszule i spodnie w kancik. Po zmywaniu jest to druga rzecz, której nie znoszę w pracach domowych :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Zmywarka jak zmywarka....czy ja trzeba miec czy nie...zalezy od kazdego z osobna;) ....ja tam osobiscie lubie zmywac :):) ....a moze to dlatego, ze jest nas mala rodzinka? ;) ....w kazdym razie przezylem kiedys smiesznie-ciekawa historie.....bylismy z moja pania na zakupach w markecie....no i sila rzeczy trzeba bylo kupic cos z chemi do domu....wiec zaszlismy do odpowiedniego dzialu...a tam cud panienka ;) mowi do nas "Promocja! ....czy macie Panstwoo w domu zmywarke??" ...na co moja pani mowi "TAK !!! ...wlasnie idzie za mna!" :) :)

 

 

Pozdrawiam

PS.

Oczywiscie...nie skorzystalismy z promocji ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hłe, Hłe... A mój znajomy to zmywarkę i odkurzarkę to z Ukrainy ma. :lol:

Ajakie jeszcze ma dodatkowe funkcje.... No to on mi się nie chwali. Ale zadowolony jest. ( widziałem ten błysk w oku ).

 

,,Zmywarkę'' też widziałem..... BOSCHE i ELEKTROLUKSY wysiadają... I bez prądu też zmywa. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....większość przyjemnośći to kompletnie niezyskowna operacja :D

no jasne - czyz tak nie jest? Np. tracisz 4 godziny, wywalasz kase by po 48 godzinach wygladac tak jak przed ;) Inwestycja bez sensu ;)

Pierwsza rzecza jaka kupilem gdy sie na nowe miejsce zamieszkiwania wprowadzilem byla zmywarka. Reakcja poczatkowa byla jak chyba w wiekszosci wypadkow - a po co to w domu? A teraz? Jak sie popsula i trzeba bylo jakis czas samemu........jejku.....szalu dostac mozna.

Po prostu wyjatkowa wygoda i tyle

I tak jak matka napisala - zacieki, nie ma zciekow :) :) :) ktore do szalu doprowadzaja

A jak JurasXR na grila przyjedzie i siedzi do zmroku ;) to kilka chwil, kosze pelne, maszyna w ruch i mozna pojsc spac a nie jeszcze sterczec przy garach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja dalej rżę z tego wątku

 

Miło mi, śmiech to zdrowie :)

 

to że np. liczna czy nieliczna rodzina nie ma kasy na jakiś gadżet jak to określasz, nie znaczy, że trza krucjatę prowadzić

 

Źle odczytałaś. To była taka uwaga dodatkowa. Założenie tego wątku wynikało z tego , że ja naprawdę NIE ROZUMIEM tych wszystkich "ochów" i "achów" nad gadżetami, tego obrastania w rozmaite, wcale nie takie niezbędne urządzenia.

 

Lubisz gadżety, masz na nie kasę - daj Ci Boże zdrowie ! Kupuj, używaj (albo i nie), przecież to nie moja sprawa, czym sprzątasz, czym trawnik strzyżesz itd. Nie zazdroszczę nikomu ani kasy, ani sprzętów. Ja po prostu nie rozumiem pędu do obstawiania się wynalazkami w sytuacjach, w których ich obecność w domu jest... powiedzmy: conajmniej dyskusyjna.

 

na ch... mojejmu szwagrowi 6 kołowrotek z przerzutkami, przeca ryby można w rybnym kupić (...)

 

A kto go tam wie, co on z tym kołowrotkiem wyprawia ? Zwłaszcza, że kołowrotek z przerzutkami ! :D

 

przyjmując, Tomku, Twój punkt widzenia większość przyjemnośći to kompletnie niezyskowna operacja

 

Rozróżnijmy 2 rzeczy: wydawanie pieniędzy na hobby (czytaj: na swoje przyjemności) oraz wydawanie pieniędzy na gadżety domowe (bo niby takie pożyteczne). A nie wmówisz mi, że prace domowe stanowią hobby większości dyskutantów w tym wątku - bo z przebiegu dyskusji tego nie widać wcale a wcale ! :D

 

a po co klima w samochodzie, jak okna można rostworzyć na przestrzał...

 

Nooo... jakby to powiedzieć...

Nie mam klimy w aucie...

NIE BIJCIE !!! :D:D:D

 

mieć, bo mieć - to mnie nie interesuje, ale mieć po coś - już tak

 

To masz dobre podejście. Pytanie: gdzie jest zrdoworozsądkowa granica tego "po coś" ?

Odpowiesz, że to kwestia indywidualna. Zapewne, ale nie do końca. Widać pewne owcze pędy - szczególnie tu, na forum budowlanym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

na ch... mojejmu szwagrowi 6 kołowrotek z przerzutkami, przeca ryby można w rybnym kupić (...)

 

A kto go tam wie, co on z tym kołowrotkiem wyprawia ? Zwłaszcza, że kołowrotek z przerzutkami ! :D

A potem i tak do rybnego idzie :lol:

 

 

 

a po co klima w samochodzie, jak okna można rostworzyć na przestrzał...

 

Nooo... jakby to powiedzieć...

Nie mam klimy w aucie...

NIE BIJCIE !!! :D:D:D

Nie bój!!! :D

Tu akurat się z tobą zgodzę, ja świadomie zrezygnowałam z klimy, ile w końcu mamy w tym naszym kochanym klimacie tego lata upalnego?

Przy dobrym układzie wyżowym może z miesiąc...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmywarka również dlatego, że nie ma wtedy suszerki do naczyń. Kiedy ja zmywałam po obiedzie, traciłam prawie godzinę czasu. Mycie pod bieżącą wodą, ostawienie na suszarkę, powycieranie, wyszorowanie zlewozmywaka, wytarcie blatu dookoła rzeczonego i podłogi u stóp. Kiedy Pan Mąż (dzieci były za małe) - sterta wymytych naczyń na suszarce (brrr, okropność), niedomyty zlew i podłoga. No i mycie ogólnie 3 - 4 razy dziennie. W tzw. międzyczasie naczynia w komorze zlewu.

Teraz od śniadania naczynia lądują w zmywarce, a włączana jest na noc. Przed śniadaniem część naczyń ląduje na stole, reszta - w szafkach. Dziwnym trafem w kuchni zawsze jest porządek. O imprezkach nie wspomnę. Ponieważ nie znoszę plastikowych rzeczy, nie używam jednorazówek, grille odbywają się przy porcelanie. Wczesniej pół nocy sprzątałam po imprezach, teraz zajmuje mi to godzinę. Imprezy odbywają się często :p

Kocham obrusy, serwetki ("przytalerzowe"), ale nie lubię jednorazówek. Prać to we Frani???? Toż nic innego nie robiłabym, tylko prała. Bez suszarki - przy czteroosobowej rodzinie - wszędzie sznurki. Skąd brać na to miejsce (szczególnie zimą)??

Dygać do góry podwójną bramę w dwustanowiskowym garażu? A takowa jest rewelacyjna, kiedy chce się zostawić np. kociakom kuwetę, czy jedzenie i zatrzymać ową na wysokości 10 cm nad ziemią. Zresztą, całymi miesiącami samochód mojego męża stał przed garażem, bo nie chciało mu się wrót otwierać (mój stał i tak przed blokiem, bo garaż był jednostanowiskowy).

Piekarnik sterowany elektroniką: wychodząc rano do pracy zostawiam np. zamarynowane mięsko w piekarniku i nastawiam je tak, aby moje dzieci po powrocie ze szkoły miały ciepłe jedzonko.

Zupki odchodzą w mikrofalówce, tak samo ziemniaczki.

Reasumując: ciężko kilkuosobowej rodzince, gdzie rodzice pracują, a dzieci są już na tyle duże, że same wychodzą do i wracają ze szkoły bez tych nowoczesnych gadżetów. Na pewno czerpiemy wiedzę o nowinkach technicznych z mediów. Niekoniecznie muszą być to reklamy, ale np. internet. Jeżeli stać nas na te nowinki, korzystamy z nich po prostu dla wygody, dla usprawnienia sobie życia. Jeżeli nie, wykonujemy to wszystko metodami tradycyjnymi.

Miło jest wrócić do domu, zjeść cieplutki obiadek, zapakować naczynia do zmywarki i wyjść do ogrodu. Gdyby nie to, na ogród mogłabym przeznaczyć czas tylko w weekendy. Bo w tygodniu po podaniu obiadu, pozmywaniu po nim naczyń brałabym się za przygotowywanie obiadu na dzień następny i zastawałby mnie upojny wieczór.

Mnie jest tylko żal, że samochody zastąpiły konie. Nie miałabym problemu z kupnem konia, bo byłby potrzebny, a tak... :-? :wink: :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniko, wszystko fajnie, ale nie zgadzam się absolutnie z Twoimi wyliczenami czasowymi. Nie rozumiem, czemu sterta wymytych naczyń na suszarce to "brrr, okropność") - no, ale de gustibus...

 

Niedomyty zlew i podłoga - to już zależy tylko od myjącego. Karmienie kotów jako uzasadnienie zakupu automatyki do bramy garażowej ?... :o A jak się mężowi nie chce garażu otwierać, to to lenistwo zwyczajne jest i żadne gadżety tego nie wyleczą. ;) (bez urazy !)

 

Co do reszty - ja jakoś takich problemów na co dzień nie odczuwam. Uważam, że przy owszem, prawdziwości stwierdzeń o wygodzie i pewnych korzyściach, niewątpliwie płynących z posiadania gadżetów, następuje jednak znaczące zawyżanie faktycznej wartości i znaczenia tych korzyści przez użytkowników. I co tu kryć, mam wrażenie, że argumentowanie zasadności kupna odbywa się tak trochę "na siłę", na zasadzie: mam, to teraz muszę mówić, że jest super.

 

Uprzedzając: z góry przepraszam wszystkich urażonych tym ostatnim zdaniem, nie jest moim celem wywoływanie kłótni, po prostu przedstawiam swój punkt widzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

argumentowanie zasadności kupna odbywa się tak trochę "na siłę", na zasadzie: mam, to teraz muszę mówić, że jest super.

Argumentowanie bezzasadności kupna urządzen uprzyjemniających codzienny żywot

odbywa się u ciebie trochę tak trochę "na siłę", na zasadzie: nie mam, to muszę mówić, że jest "be".

:wink:

 

Uprzedzając: z góry przepraszam wszystkich urażonych tym ostatnim zdaniem, nie jest moim celem wywoływanie kłótni, po prostu przedstawiam swój punkt widzenia.

Przeprosiny przyjęte :wink: :D

 

A kto tu się kłóci???

Każdy przedstawia swój punkt widzenia, kurturarnie, acz z lekką dozą uszczypliwości... :wink:

 

W końcu ty też sobie robisz jaja. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomku, masz trochę racji. Ta brama dla kotów to oczywiście przy okazji, ale naprawdę rewelacyjny pomysł. Nie mój, sąsiadów, ale spodobał mi się okrutnie.

 

Sterta naczyń na suszarce sprawia, że kuchnia jest niedosprzątana, jest w niej rozgardiasz. Nie lubię, po prostu.

Wyliczenia są prawdziwe. Do niedawna tak żyłam, bo moja blokowa kuchnia była malutka, a jeszcze pralka musiała w niej stanąć, więc na zmywarkę nie było szans. Piekarnika nie zmieniałam, bo po prostu żal mi było kasy, wszak w perspektywie miałam nową kuchnię, w nowym domu.

I powiem Ci, że w okresie, kiedy nie posiadałam niektórych gadżetów, naprawdę nie odczuwałam dotkliwie ich braku. Teraz za to bardzo doceniam ich "obecność".

 

A tak na poważnie: myślę, że większość nowinek, które wprowadzamy do naszej codzienności wynika z wygodnictwa. Nie dlatego, że jesteśmy leniami, tylko dlatego, że jest z nimi po prostu łatwiej. Chociaż ten "niechciej" wskakuje nam w paradę, co tu ukrywać. Sama starałam się nie otwierać garażu, bo te wrota były tak diabelnie ciężkie, że zawsze coś wykombinowałam :evil:

I powiem Ci, że nie umiałabym uzasadnić konieczności posiadania samochodu, telefonu komórkowego, lodówki, pralki, zmywarki, elektronicznie sterowanych bram, bramek, wrót inaczej, jak tylko wygodnictwem. Jest z tym łatwiej, prościej, wygodniej :) Może to i niechlubne, ale prawdziwe.

Argumentowanie konieczności zakupu pewnych rzeczy? A po diabła argumentować? Chcę, mogę, to kupuję. Nie , to nie. Po co mówić, że jest super, skoro nie jest?

Jest tylko jedna rzecz: w życiu nie zapożyczałabym się (czy to w formie rat, czy innych pożyczek) tylko po to, aby to wszystko kupić. To jest dla mnie bzdura.

Prędzej wzięłabym tego konia na raty :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Argumentowanie bezzasadności kupna urządzen uprzyjemniających codzienny żywot odbywa się u ciebie trochę tak trochę "na siłę", na zasadzie: nie mam, to muszę mówić, że jest "be".

 

Nie mam i nie zamierzam mieć, a to pewna różnica ;)

 

W końcu ty też sobie robisz jaja. 8)

 

Ale tylko trochę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomku_J - nigdy Cię kregosłup nie bolał? :o

Może faktycznie z innej planety jesteś.

Ja jestem z tej planety, gdzie jest grawitacja. Odczuwam ją wielokrotnie w ciagu dnia. Wieczorem czuję w kregosłupie. Na mojej planecie doba trwa 24 godziny i średnio 1/3 przeznaczamy na sen. Ja też tak lubię.

W domu nie wyobrażam sobie życia bez

- pralki automatycznej (w młodosci z braku pralki prałam pieluchy ręcznie - ufff)

- odkurzacza (za komuny nie miałam, bo nie było w sklepach i wiem, że szczotka nie zastapi)

- zmywarki :D

- miksera (wiem, można trzepaczką oraz przecierać przez sitko, ale leniwa jestem)

Jak wymyśla maszynę do mycia okien, to zaraz kupię - nienawidze mycia okien.

Nie kupię tylko suszarki do prania, bo latem mam podwórko, a zimą strych. Lubię przewiane wiatrem pranie :evil: :D Ale nie każdy ma strych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...