Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy zapewnialiscie obiady ekipie budowlańców?


Recommended Posts

Będziemy budować dom metoda gospodarczą prawdopodobnie za pomoca ekipy sprowadzonej ze wsi której trzeba będzie zapewnić warunki do spania ale czy również wyżywienie. Jak pamietam w latach 80-tych gdy mja rodzina coś budowała to zawsze zapewniano całodzienne wyżywienie ekipie w dodatku bardzo obfite, syte i dobre żeby "mieli siłę pracować" i od czasu do czasu popitkę mimo ze budolańcy byli z okolicy i na noc wracali do domu. Ostatnio moja mama stwierdziła że już fizycznie nie da rady udżwignac jeszcze gotowania dla ekipy budowlańców uzgodnili ze będą każdemu z robotników dawać 10 zł dziennie na wyżywienie. Budwolańcy byli z okolicy nocowali w domu wiec w ciagu dnia pojadali sobie kiełbasę na gorąco a rano i wieczorem w domu normalne posiłki. Teraz gdy bedziemy mieć tę ekipę ze wsi teściowa twierdzi ze trzeba budowlańcom zapewnić przynajmniej porządne obiady. Sugeruje ze bediemy je gotować razem u nich.

A jak wy robicie jeśli macie ekipy z odległych miejscowosci zapewnicie im spanie czy tez wyzywienie? własne jakiś catering czy może jakieś jedzenie w słoikach im kupujecie zeby sobie odgrzewali?? Czy w ogóle was to nie interesuje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 59
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ja mam taki układ, ze ekipie zapewniłem barak (duży i ładny) oraz kabinę wc.

Nic więcej mnie nie interesuje.

 

I radzę: NIE pakuj się w przygotowanie jedzenia dla budowlańców. Po kilku dniach będziesz miała dosyć. Oni bowiem jedzą całkiem sporo.

Nie dawaj też żadnych pieniędzy "extra".

Po prostu umów się na robociznę. Cała reszta to ich sprawa.

 

Pozdrawiam

Grzegorz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I radzę: NIE pakuj się w przygotowanie jedzenia dla budowlańców. Po kilku dniach będziesz miała dosyć. Oni bowiem jedzą całkiem sporo.

Nie dawaj też żadnych pieniędzy "extra".

Po prostu umów się na robociznę. Cała reszta to ich sprawa.

 

popieram w całej rozciągłości, nie proponuj im nawet tego. Jasne że można zrobić kawę lub herbatę, albo dać coś zimnego do picia, ale obiady to już przesada. Dla takich budowlańców to trzeba kupę zarcia nagotować a to równa się codzienne stanie od rana przy garach, codzienne zakupy no i myślenie co im jutro zrobić na obiad - dla mnie koszmar. :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnie z tym bywa.

Moja ekipa (I liga, zawsze będę ich chwalił) mieszkała podczas budowy w "letniaku" u teściów (budynek użytkowany sezonowo - jak goście albo pielgrzymka się przyplątają, coś jak altana, całkiem niezależna).

 

Jedzenie nie było uzgadniane, kolacje i śniadania sami jedli, ale zwyczajowo, jak to w okolicy, codziennie michę czegoś ciepłego dostali.

 

Jak masz nieporęcznie, nie gotuj, jak nie robi dużej sprawy, to talerz ciepłej zupy w ciągu dnia czyni cuda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiad jednodaniowy, ale solidny - gotuję, bo pracują od bladego świtu do zmierzchu. Dzieki tym obiadom przerwa obiadowa trwa najwyżej pół godziny, a ekipa się nie rozprasza :D Nie ma żadnego wyskakiwania do sklepu.

Ja już mam dośc :evil: Ale będę dzielna do końca. (W tym miejscu wyrażam wdzięczność swojej zmywarce do naczyń :wink: )

Drugie śniadanie przywożą sobie sami (kanapki, kawa w termosie).

My zapewniamy wodę mineralną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja znajoma, bidulka, dwoje dzieci na głowie, już nie wyrabiała z koszeniem 3 tys m2 działki, więc wzięła ukraińca i kazała mu skosić.

Policzył sobie 10 zeta za godzinę. Kosił 8 godzin. Wziął stówkę i nigdy nie oddał reszty jak obiecywał (choć po okolicy krąży i rzekomo z polecenia był). W trakcie pracy poprosił o zrobienie mu kawy (!!!!) i jakiegoś obiadu (!!!!). Bidula na wszystko się zgodziła, bo była sama w domu, w dość odludnej okolicy, z dwójką dzieci i miała dość.

Jak mi to żona opowiedziała, to jej powiedziałem żeby mnie zgłosiła na następne koszenie do tej koleżanki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się, że to jest kwestia umowy, niczego więcej. Lepiej te sprawy dogadac na początku, zanim ekpia zacznie pracę: jasno ustalić, czy wynagrodzenie za pracę obejmuje też wyżywienie, czy oni żądają dodatkowo wyżywienia..... wtedy Ty możesz policzyć, czy możesz im zapłacić więcej i nie harować przy gotowaniu... czy też bardziej opłaca Ci się (z różnych powodów) jednak gotować....Najgorzej, jak obie strony się nie zadeklarują na początku.... Ty najpierw z poczucia obowiązku (lub z poczucia, że tak wypada) zaczniesz gotować, oni uznają to za normę, potem Ty zaczniesz mieć tego dość.... oni uznają, że są pokrzywdzeni..... itd...itp...

Pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My dowozimy ekipie tylko wode mineralna - nie gwaratowalismy tego wczesniej, ale sadze ze my nie zbiedniejemy a chlopaki mi nie wysiada z pragnienia ;)

 

A co do obiadow to nigdy z zyciu bym sie w to nie pakowala. Zreszta ja sama jem gora 2 obiady w tygodniu!! (w pozostale dni zyje na kanapkach i fast fodach - niestety :( ) W tygodniu od 6.00 do 21.00 poza domem wiec kiedy mialabym to kuchcic, nie mowiac juz o dowozeniu!!!

 

Chlopaki woza ze soba kanapki - pracuja od 8.00 do 16.30 - w tym czasie robia sobie polgodzinan przerwe snaidaniowa. I jest OK :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawaliśmy porządny obiad przez ok.2-tygodnie. Teraz żałujemy tego. Nie chodzi o finanse ani o czas! Następowało powolne "zbratanie". Powoli oni budowali po swojemu. Musieliśmy się rozstać!

 

Nawet jak stawiałem flaszkę na jakiś wieczó, to piliśmy jako "Pan"/"Pani".

Do dziś nie mówiwię na nich na "ty"

 

Lepiej do końca zostać na jako "Pan"/"Pani".

 

Takie zbratanie może faktycznie odbić się na pracy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszej ekipie jaką miałem na budowie zapewniałem obiadki z dowozem ( ok. 1,2 km w jedna stronę) do stołówki w firmie w której pracuję. Obiady niedrogie i dość obfite, dlatego wydawało mi się to dobrym rozwiązaniem. Nie musiałem tego robic bo umawiałem sie na robotę bez wiktu, ale gdy widziałem, że robota nie jest lekka postanowiłem, że ich dożywię...

Majster przy rozliczeniu nawet nie wspomniał o obiadach, a ja też się nie wychylałem bo się ambicja uniosłem, ale uważam, że symboliczną stówę mógł wyrzucić...

Potem przestałem zapewniać żarcie, zawsze była natomiast woda mineralna do picia, ale też nie mogło być jej w nadmiarze bo zaczynali po 10 butelek od razu, a ja wieczorami chodziłem i zbierałem niedopite butelki.

Teraz z perspektywy mogę powiedzieć, że żadnego jedzenia bym nikomu nie proponował. Jeżeli majster chce przyjść do roboty pod warunkiem że zapewnimy mu obiadki - to do widzenia. Chętnych do roboty nie brakuje tylko trzeba odpowiednio wcześnie szukać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z Was pracuje w firmie zapewniającej wyżywienie? Raczej nie.

Moja ekipa jak przyjechałą to zamin zaczęli pracę najpierw pytali o prąd. Takie oczy zrobiłe :o bo mieli kopać fundamenty. Pytam po co a oni... bo kawę trzeba zwobić. Tak więc mieli prąd, wody pod dostatkiem (kran na budowie a woda wtedy była bardzo dobra). W upały kupowałem im z dobrego serca wodę mineralną, niekiedy pifko :wink: . To ostatnie bardzo podnosiło morale na budowie. Nigdy nie oczekiwałm by odjęli to od kosztów, ale też gdy ja potrzebowałem coś od nich to też nigdy nie odmawiali. I tak powinno być, żadnego spoufalania się, żadnego usługiwania itp. No chyba, że macie nadmiar czasu na gotowanie, usługiwanie, a cena za wykonanie usługi odzwierciedla nasz usługi. Czsy się zmieniają czy tego chcemy czy nie. Można ppodrzucić raz na jakiś czas paczkę paierosów bo się skończyły, ale nic poza tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja podejdę do tematu nieco inaczej: kiedy idę do pracy, nikt mnie nie częstuje obiadem, pomimo tego że czasami siedzę 10 godzin i więcej.

Co innego, kiedy do pomocy proszę rodzinę - wtedy wypada coś postawić na stole.

 

Ekipy częstowałem - i owszem - ale tylko na zakończenie pracy. Nikt nie miał o to pretensji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nie było nawet mowy o jedzeniu przez nas dawanym. Ekipa też tego nie oczekiwała.

Normalnie do oporu była kawa, herbata i sporo wody gazowanej. Ale jak zobaczyliśmy jak pracują (extra) i jak jest juz zimno (15 wrzesień początek budowy) to codziennie dostali albo zupę z wkładką, albo bigos, fasolke po bretońsku. Zasłużyli chłopaki! Jak podliczyłam cały koszt dla 4 panów to wyszło około 500zł na cała budowę. Nie żałujemy,a oni pewnie tez nie. Nie było spoufalenia, a nawet chyba wiekszy "szacuneczek" do nas.

 

 

No właśnie - bo to wszystko zależy od wielu czynników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...